Tumgik
#brak rodziny
dead0inside · 1 year
Text
~To ten stan, gdy słowami nie potrafię wyrazić co czuje~
363 notes · View notes
w-polowie-martwa · 2 years
Text
Nigdy nie będę dla ciebie wystarczająco idealna
~B
18 notes · View notes
Text
Staram się być czysta. Na prawdę się staram. Ale za każdym razem matka pokazuje mi że nie dam rady i muszę to zrobić. Albo ćpanie albo samobójstwo. Dzięki mamo :)
7 notes · View notes
hope-less12 · 1 year
Text
0 notes
rozowymotylek321 · 11 months
Text
PART 2
Powiedziałam ze widocznie nigdy nie miał takiego problemu i nigdy tego nie zrozumie na co on zajebal jakiś obrzydliwe side eye i nie słuchał tego VO mowie. Prosiłam aby wzięli moj telefon i posłuchali dowodow które przygotowałam. Pokazałam im siniaki które mam po tym co chwile temu zrobił i nic z tym nie zrobili. Wciąż próbowali mi powiedzieć coś w stylu on cię utrzymuje wiec masz się go sluchac. Później przyszła pora aby wysłuchali nas ratownicy medyczni. Oni podobnie nie chcieli mnie wysłuchać automatycznie byli na mnie złe nastawienie mimo tego ze cały czas byłam spokojna i współpracowałam ze wszystkimi nawet jest to w opisie z karetki. Udowodniłam dla lekarza ze biorę leki i ze to co mówi moj tata to kłamstwo. I wciąż mi nie chcieli wierzyć. Było mi tak przykro. Powiedziałam im nawet o tym ze moj tata powiedział ze mnie tak pobije ze będę kaleka do czego się przyznał i nie zrobili z tym nic co za ludzie… prawie 50 letni facet znęca się nad chora bezbronna 18 letnia dziewczyna i to ja jestem zagrożeniem dla niego? Xd porostu śmiech na sali. Po tym wszystkim lekarz zadał mi pytanie czy zgadzam się na hospitalizacje powiedziałam ze nie ze nie uważam ze moj stan jest tak zły żeby mnie kłaść w szpitalu i ze po za tym zaraz mam egzaminy zawodowe i chce skonczyc w spokoju szkole oni cały czas mówili ze szkoła poczeka i powiedzieli ze wystawiają mi skierowanie i mam pójść do szpitala bo inaczej wezwą mnie tam siła nie miałam innego wyboru niż się zgodzić powiedziałam ze sama wybiorę odpowiedni termin. Dostałam zastrzyk na uspokojenie i pojechali. W szpitalu zamierzam zrobić wszystko aby mi uwierzyli i zrobie wszytsko aby otrzymywać od nich do końca życia odszkodowanie bo wiem ze koge coś takiego dostac. Przez nich mam traumy, stany lekowe itd… narazie jedynie siostra w Danii zaproponowała mi wsparcie finansowe i ze mogłabym zamieszkać u jej koleżanki. Odpowiada mi to poszłabym do pracy i miałabym święty spokój. Może będę koedys potrzebować od was pomocy. Narazie see ya martwię się o swoje życie.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
3 notes · View notes
neurosis-vent · 2 years
Text
To okropne uczucie, kiedy nie panujesz nad swoim umysłem, ciałem i poczynaniami. Mama zawsze wtedy na mnie krzyczy, nazywa dziwakiem i mówi, że chciała by mieć normalne dziecko. Boli za każdym razem, ale kocham ją. Nienawidzę za to mojego rodzeństwa. To oni doprowadzili ją do takiego stanu. Źle mnie traktuje, bo sobie nie radzi. Często myślę sobie, że nie potrafi być matką, jednak wtedy myślę o tych wścibskich bachorach, które tylko robią jej na złość. Oni się żywią czyimś cierpieniem? Nienawidzę ich. Kiedyś chodziłem do psychologa, ale moja mama stwierdziła, że to w ogóle nie pomaga. Pomagało. Przestała mi za tego psychologa płacić, za nim zdążyłem opowiedzieć o objawach, które staram się ukrywać przed każdym, ale nie potrafię i pokazuję każdemu. Moja mama je widzi, nawet krzyczy na mnie przez nie, nazywa mnie chorym. Ale wciąż nie chce mi pomóc. Mimo wszystko ją kocham. Ale już nie daję rady. Nienawidzę się żalić, dlatego właśnie utworzyłem tego bloga. Aby być anonimowym i tyle.
3 notes · View notes
pozartaa · 2 months
Text
Post specjalny ED w życiu dorosłym i dojrzałym.
Długo już zwlekałam ale obiecałam, więc bez przedłużania! (choć post jest długi)
Post jest głównie oparty na moich osobistych doświadczeniach i paru uwagach, które podsunely mi inne konta #edadult i #ed18+
O 4nor€ks1 mówi się że to choroba nastolatek i oczywiście w większości przypadków wtedy się to wszystko zaczyna. Bl1mi4 i BED częściej dotyczą osób w starszym wieku, choć te dwa ostatnie częściej są wynikiem tej pierwszej i wcześniejszej historii lat restrykcji.
News flash - 3D nie przemija wraz z wiekiem. Jeśli nigdy nie podjeliscie żadnej próby terapii są dwie drogi:
A) jesteście dorosłymi, którzy siedzą na karku swoim rodzicom i nigdy nie rozwijają skrzydeł. Wasze życie składa się z powrotów do szpitala nieudanych terapii. Pewnego dnia stwierdzają, że 3D zabrało wam 10 najlepszych lat życia.
B) z wiekiem i rozwijający i się możliwościami "motylkoV@nie" przechodzi na dalszy plan, ale zawsze jesteście z siebie niezadowoleni, wiecznie jest to temat który was męczy i w wielu przypadkach ogranicza. Ciągle gonicie swoją "4n@ honeymoon phase". Albo jedne obsesję zastępujecie innymi - pracoholizm, sprzątanie, przesadne dbanie o wygląd, nadmierne uprawianie sportu... Do wyboru do koloru.
C) opcja (w której zawieram się ja) - Poszliście na terapię i zrobiliście z tym porządek, ale zostały blizny.
"Nie mogę się doczekać gdy będę dorosłą i wyprowadzę się z domu - będę się wtedy głodzić"
No cóż wedle statystyk dorosłe życie zaczyna się teraz koło 30-stki. Jeśli myślicie, że po ukończeniu 18-nastki. Magicznie stać was na wyprowadzkę i decydowanie o sobie - to gratulacje. Ale większość z was jeszcze długo będzie potrzebowało wsparcia rodziny i zanim się tam na prawdę usamodzielni i znajdzie swoją drogę. Przekonacie się szybko, że nie ma specjalnego traktowania bo dziś masz dzień fasta, a wasz brak sił i niemożność skupienia się na pewno nie pomoże w sprawach finansowych.
Sporo ludzi na szczęście wtedy właśnie zaczyna szukac pomocy, bo świat się przed nimi otwiera, widzą że ludzie dokoła coś robią, wchodzą w związki, planują przyszłość, a ty stoisz w miejscu że swoją tabela ka1oryczną i wag@
"jak osiągnę moje UGW to kończę z tym"
No i jak myślicie tak z doświadczenia wielu osób które rozpoczęły swoją wątpliwa znajomość z 4n4 - kończy się to czy nie kończy? Zaręczam wam, że nigdy już nie spojrzycie na jedzenie tak samo jak wtedy zanim wiedzieliście co to kalor1@. Nawet po latach zostały mi takie przyzwyczajenia które teraz w dojrzałym życiu bywają dla mnie źródłem totalnego krindżu...
Więc tak wygląda życie osoby dorosłej/dojrzałej z 3D (w moim przypadku po przejściach).
- niczego nie słodzę cukrem (noszę że sobą słodzik, kiedy idę na kawę do koleżanki)
- nie używam masła
- nie używam tłuszczu jeśli to tylko mozliwe
-od lat pije mleko 0.5 max 1.5. Nie znoszę kawy bez mleka, ale jeśli nie ma innej opcji biorę czarną
-panierka budzi we mnie niepokój. Chleb też. Prawdopodobnie dyskretnie zdejmę panierkę z kotleta na proszonym obiedzie.
-unikam rzeczy które trudno obliczyć albo które przygotował ktoś inny (wszelkie jedzenie na imprezach - choć oczywiście nie na tyle by kogoś urazić. To znaczy, że się częstuje, ale z umiarem)
-unikam słodyczy i rzeczy które są zbyt smaczne (czekolada, chipsy, lody inne rzeczy "do chrupania", fastfood - to ostatnie akurat nigdy nie było jakoś czeste po prostu nie lubię ani MC ani KFC ani innych takich) Boję się, że mogłabym nie moc przestać ich jeść - wolę nie zaczynać. Chyba że mam to zaplanowane ( Cheat Day)
-nikt mnie niczym nie częstuje bo zawsze odmawiam. Dosłownie - nawet już mi nikt nic nie podsuwa ani nie namawia.
-boję się tycia i utraty kontroli (mam za sobą historie z bul1m1@ więc wiem jak się traci kontrolę na całego).
- w jakimś stopniu nadal towarzyszą mi jedzeniowe rytuały.
-literalnie porównywanie się do dzieci. Wiecie, że nie jesteście już nastolatkami, a wasze body-goals to jakaś nieletnia "modelka" z insta.
- brak żywieniowej spontaniczności. Raczej nie zdarza mi się bym nie wiedziała co zjem w ciągu najbliższych 2-3 dni. Odpadają nagle wypady, niespodziewane obiadki w knajpie. A jeśli już gdzieś idę to na pewno zamówię coś co wyda mi się najbezpieczniejsze (tak, często sprawdzam wcześniej menu danej restauracji żebym nie musiała robić lipy i zastanawiać się godzinę)
- czytanie etykiet na zakupach (a nawet sprawdzanie z Fitatu). Zastanawianie się dłuuuugo czy czegoś chce i czy mogę to chcieć. Zabawa w "do koszyka, a za moment spowrotem na półkę".
- Jeśli nie ma dokładnie tego co chce w danym sklepie potrafię iść na drugi koniec miasta by to znaleźć. Ciężko idzie z nowymi rzeczami do jedzenia.
- prawie zawsze opcja light i "zero"
- jestem na tyle szczupła by ludzie zwracali na to uwagę. Słyszę często "ale pani to jest chudziutka" a jeszcze gorsze są komentarze od ludzi, którzy dawno mnie nie widzieli i pamiętają mnie grubą. Często muszę odpowiadać na różne dziwne pytania - jak schudłam, czy jem, czy nie jestem aby chora. Budzi to u mnie ogromne zażenowania bo mam czasami wrażenie, że zrobiłam coś złego. Nie wspomnę nawet o tym jak uważnie obserwuję mnie własna matka, która pamięta o moim dawnym 3D.
- nie wypowiadam tego na głos, ale miewam fatfobiczne myślenie i zdarza mi się kogoś oceniać pod względem tuszy i stylu życia. Nienawidzę tego w sobie!
- decyzja o tym by nie mieć dzieci. Nigdy nie czułam że jestem na tyle stabilna by dać komuś życie i go dobrze wprowadzić w ten świat. Sama czuje się nie raz jak dziecko. Lęk przed tym, że mogę moje wadliwe geny przekazać lub być "almond mum" (proszę was - to nie jedyny powód i nie przekonujcie mnie, bo decyzja zapadła lata temu. Nigdy nie widziałam siebie w roli matki, a dzieci nie budzą we mnie żadnych emocji. Jestem na półmetku życia i nigdy nie żałowałam)
- odpowiedzialność za dom i druga osobę. Jako dorośli będziecie mieli najprawdopodobniej stałego partnera/partnerkę. Kogoś trochę na innym poziomie niż chłopak czy dziewczyna. Będą wspólne rachunki, a wasze gacie będą razem w koszu na pranie. Zawsze musicie pamiętać, że to związek jest najważniejszy i to, co jest między wami. 3D często pcha się na trzeciego. Wiele rzeczy funkcjonuje u mnie tak jak funkcjonuje bo mam pewne przyzwyczajenia - najprostszy przykład - gotujemy sobie oddzielnie. Samo tak wyszło. Mój S. nie chce jeść "mojej trawy", a ja nie bardzo gustuje w talerzach ociekajacych tłuszczem i porcjach dla górnika. Nikt nikomu nie wytyka sposobu żywienia, choć czasami sobie żartujemy.
- patner/partnerka widzi was na codzień i jeśli macie trochę oleju w głowie nie pozwolicie by 3D niszczyło związek. Mój S. wie o moich dawnych problemach i wie też o tym z czym zmagam się do dziś. Wszystko szanuje i do niczego się nie wtrynia dopóki nie robię sobie krzywdy, a ja wychodzę z założenia, że za bardzo go kocham by sprawiać mu przykrość a przede wszystkim coś ukrywać. To zawsze jest myśl przewodnia i czerwone światło w mojej głowie - kiedy nie daj Bosze pomyślę o jakichś głupotach.
-praca i odpowiedzialność - oczywiście jeden z najważniejszych aspektów tego dorosłego życia. Wspomniałam wcześniej, że nie ma specjalnego traktowania i na prawdę ludzi nie interesuje, że chcesz żyć na 500 kc@l - masz obowiązki i na głodniaka raczej nie będziesz ani użyteczny ani produktywny. Jeśli zrobisz sobie krzywdę - to sam/a poniesiesz ich konsekwencje. Teraz tego nie doceniacie, ale rodzice którzy widzą wasz problem i wysyłają was na terapię, i chcą wam pomoc - to skarb! Korzystajcie póki możecie. Terapia i lekarze - to nie są tanie rzeczy. (Teraz jestem wdzięczna, że moi ofiarowali mi tę dozę "twardej miłości")
- zmarnowany czas. To ostatni aspekt który chciałam poruszyć. Moje 3D i alkoholizm zeżarły mi 10 lat życia! Nic mi tych lat nie zwróci. Czasami mam wrażenie, że wszystko musiałam nadrabiać z dużym opóźnieniem. Odkrywałam radość życia i nowe rzeczy, które moi rówieśnicy rocznikowi mieli już lata temu ogarnięte. I czasami czuje ogromny żal do siebie.
-myśl o własnej śmiertelności. To taki ogólny aspekt zdrowia psychicznego. Cóż, myślałam, że nie ma przede mną przyszłości i po prostu kiedyś ze sobą skończę, więc nie warto się starać (piszę o tym bo, często widuje takie podejście na blogch młodych osób) Cóż za niespodzianka!! Jednak żyje i mam się dobrze, i nadal jestem w szoku, że w sumie to nie chcę umierać. A im dłużej żyję, tym mniej mi się podoba to, że prędzej czy później trzeba będzie odejść 🙁. A zaburzeni@ odżyw1ania niestety często mają taki finał.
Mam nadzieję, że się nie zanudziłiście czytając. Mam też nadzieję, że nie wystraszyłam za bardzo młodzieży... Wiecie, też kiedyś byłam gówniarą i mówię to z sentymentem a nie z pogardą i taki post pominęła bym z wzruszenie ramion - co tam mi stara baba będzie gadać... A teraz jestem stara baba i gadam 😆.
68 notes · View notes
rabarbarzcukrem · 11 months
Text
Powody dla których Izabela Łęcka jest aromantyczną lesbijką
Brak zainteresowania romantycznego żadnym z adoratorów.
Łęcka rozważa kandydatów na męża biorąc pod uwagę jedynie względy praktyczne i czynniki społeczne (majątek, klasa). W swoim procesie myślowym nie wydaje się poświęcać ani chwili możliwości szczerego uczucia pomiędzy sobą i przyszłym małżonkiem. Do samego końca ucieka przed małżeństwem. Nie obdarza autentyczną, romantyczną sympatią żadnego mężczyzny, jakiego poznajemy w powieści. Jej domniemaną niezdolność do miłości często interpretowano jako oznakę powierzchowności i oschłości jej charakteru.
Obsesja na punkcie rzeźby Apollina
Jednym z zachowań, jakie mogą być charakterystyczne dla młodych sapphic lub aromatycznych kobiet jest fascynacja jedynie mężczyznami, którzy są dla nich nieosiągalni - poprzez bycie postacią wyimaginowaną, fikcyjną, celebrytą lub nawet członkiem rodziny. Łęcka jest "zakochana" w posągu Apollina, którego kopię posiada w pokoju. Jest on symbolem niemożliwego do uosobienia ideału mężczyzny, którego Łęcka używa, by zracjonalizować to, że odrzuca wszystkich adoratorów - zwyczajnie żaden z nich nigdy nie może zrównać się z wyobrażoną osobą rzeźby. Innym przykładem odległego mężczyzny, który nigdy nie mógłby zostać mężem Izabeli, a stanowi obiekt jej adoracji jest Rossi.
Przymusowy heteroseksualizm (Comphet)
Łęcka dorastała w środowisku arystokratycznym. Wiedziała, że korzystne małżeństwo było głównym celem życiowym kobiety, i nauczyła się traktować zainteresowanie mężczyzn jako wyznacznik własnej wartości. W momencie, gdy grono jej zalotników zaczyna się zmniejszać, Izabelę ogarnia panika mimo tego, że żaden z nich tak naprawdę jej nie interesował. Uwaga, jaką poświęcają jej mężczyźni nadaje jej znaczenia w środowisku arystokratów, co stanowi podstawę jej samooceny.
Gołe baby w pokoju.
Tumblr media
104 notes · View notes
presleyowa · 6 days
Text
Sobota part 2.....
Co mnie dzisiaj doslownie zagotowalo i oburzylo oraz utwierdzilo w przekonaniu, ze mezczyzni to jednak fajfuski, to sytuacja, jaka miala miejsce w mojej rodzinie.
Moja babcia nie zyje od wielu lat. Dom jest wlasnoscia mojego "ulubionego" wujaszka, ktory od lat mieszka zagranica i wisi mu, co tam sie dzieje. Moi rodzice przez wiele lat jezdzili i dogladali wszystkiego, az w pewnym momencie przestali-powodu nie znam.
Mama pisze mi wczoraj, ze byli na wsi, i moja pierwsza reakcja byla zlosc, ze nie udalo mi sie tam pojechac na urlopie, nie chcialam nikogo prosic, myslalam ze wujek juz wrocil do siebie. Olalam temat, az do dzisiaj.
Okazalo sie, ze jest problem. Kilka razy byly proby wlamania i same wlamania do budynkow gospodarczych, zniknely jakies smieci, nikt do niczego nie przywiazylal wagi, zglaszalo sprawy na policje i byly umarzane. Az do wczoraj.
Mama z wujkiem zajezdzaja i widzi, ze dywaniki na podlodze sa poprzesuwane. Wchodza dalej, a tam puste sciany. Dom zostal okradziony. Do golych scian. Obrazy, dywany, zastawy, sztucce, szkla, krysztaly, pamiatki, vintage rzeczy i przedmioty, niemal wszystko, co nie bylo przyklejone. Bylo tez tam czesc moich rzeczy z dziecinstwa.
Ojciec tam bywal czesto, wiec wiedzial, gdzie co stalo. Ale nie chcialo mu sie jechac, wiec nie mial nawet jak pomoc policji spisac protokol, co zostalo ukradzione. Pierwszy strike.
Reakcja wujka? Bezcenna. Za ubezpieczenie i wszystko inne zaplacisz karta Mastercard.
Ten jedynie sie ucieszyl, ze nie ukradli kosiarki. Jakiejs starej kosiarki. Facepalm totalny. Nie mam slow.
Rozwiazanie? Jak wujek nastepnym razem przyjedzie-a nie wiadomo, kiedy, jakos tak pod koniec lata, to posprzata wszystko. Cos, co trzeba bylo zrobic kilkanascie lat temu.
Mama zalamana. Nic dziwnego, to jej rodzinny dom. Wielokrotnie chciala czesc rzeczy zabrac, ale "to nie moj dom". I tak to tematem zajal sie ktos inny.
Jedyne, na co mam ochote, to wsiasc do samolotu i leciec samej ogarnac to, co jeszcze tam zostalo.
Moja ciocia zmarla kilka lat temu i zostalo po niej mieszkanie. Corki przyjechaly, podzielily sie rzeczami, reszte wystawily i zaprosily rodzine oraz znajomych, kazdy wzial, co chcial, reszte sprzedaly albo oddaly i temat zamkniety. Tak powinno byc.
Jako, ze po raz kolejny trace swoje rzeczy - dokladnie czwarty raz w zyciu, to zabolalo mnie to osobiscie.
Co za rodzina, slow mi brak.
14 notes · View notes
dawidbutterfly · 3 months
Text
☁️ POST POWITALNY ☁️
Witam wszystkie motylki mijające mojego bloga! W tym poście postanowiłem, że trochę zapoznam was z moją osobą jako iż to w teorii mój pierwszy post na tym blogu.
Podstawowe info
Mam na imię Dawid, jestem motylkiem z wieloletnim stażem, który był w mojej ED journey przerywany przez przymusowe „recovery”. Obecnie minęło kilka miesięcy od ostatniego, w którym niestety przytyłem do wagi 64kg i taką też ujrzeć można na moim profilu pod startową wagą, kiedy wyrwałem się z tego przeklętego zmuszania mnie do jedzenia. Moja obecna waga jest o kilka kilo niższa, jednak nie mam zamiaru się nią dzielić póki nie będę mieć satysfakcji z tego ile ważę. Posiadałem już jeden blog motylkowy przed tym, jednak nie mam obecnie do niego dostępu i prawdopodobnie, gdy tylko będę mieć okazję znów na niego wejść usunę go przez co najmniej niesatysfakcjonujące mnie treści na nim.
Trochę o moim ED journey
Zaczęło się ona jakoś 9/8 lat temu jak jeszcze mogłem się nazwać dzieckiem. Opinia publiczna (głównie rówieśniczek), komentarze rodziny oraz przedwczesny dostęp do mediów społecznościowych i takich osób publicznych wspominające o kontencie motylkowym albo o samej anie w swojej działalności wpłynęły na mnie na tyle mocno, że sam się wplątałem w zagładzanie swojego organizmu aż do kości. Nigdy nie trafiłem jednak do szpitala ze względu na moje zaburzenia, pomimo posiadania przez większość mojego życia sporej niedowagi, jednak byłem na wielu terapiach oraz byłem przymuszany do jedzenia czegokolwiek przez najbliższych. Kilka razy byłem już przy normalnym BMI, pomimo bycia zawsze wychudzonym i „zbyt chudym dzieciakiem”, jednak niestety po ostatnim recovery nadal trzymam się w tak zwanej normie. Moja przygoda z utratą wagi jest utrudniona przez kilka czynników, nie ze względu na moje lenistwo czy brak chęci chociaż to drugie się często zdarzało przez inne zaburzenia psychiczne nad którymi do tej pory pracuje na terapii. Mówiąc jednak o utrudnieniach mam na myśli to, że jestem przypadkiem motylka, który przez problemy zdrowotne, gdy już przytyje, nie ważne ile by nie ćwiczył czy się głodził, będzie stał przez długi czas przy tej samej wadze, i vice versa z tyciem.
Trochę o moich zainteresowaniach
Myślę, że to dobry pomysł aby również ująć taką sekcję w introduction, aby lepiej wiedzieć kim jest osoba, która prowadzi bloga. Jestem technikiem reklamy, nadal się uczę i lubię ten zawód jednak nie chcę wiązać z nim przyszłości. Uwielbiam muzykę, żyję nią i oddaje się jej całkowicie, skaczę z gatunku na gatunek jednak moimi stałymi zdecydowanie jest emotional metal (bardziej znane i kochane pod nazwą emo) oraz klasyki rocka, jednak nie pogardzę muzyką klasyczną czy popem. Jestem totalnie maniakiem kinematografii, uwielbiam analizę filmu jak i oglądanie ich dla czystej przyjemności, preferuje klasyki kina i psychodeliczno/psychologiczne produkcje jednak jeśli oprawa filmu jest zrobiona naprawdę dobrze to jestem w stanie nawet obejrzeć komedie czy romans (big shout out dla La La Landu, który dosłownie buduje fabułę kolorami, gdzie teraz się tego nie robi w kinie, szanuję). Mój autyzm wprowadził mnie w niezłą hiperfiksację dotycząca Spidermana, kocham to uniwersum od najmłodszych lat i czuję głębokie przywiązanie do komiksów i oryginalnej trylogii. Kocham pisanie oraz czytanie cudzych dzieł, jestem pożeraczem książek (klasyki literatury, szczególnie detektywistycznej, psychologicznej i gotyckiej on top), jednak zdarza mi się napisać też coś swojego, głównie wiersze ale zdarzają się również opowiadania. Z innych zainteresowań, których nie będę rozwiać aby nie przedłużać mogę śmiało wymienić koty; od ich charakterystycznych zachowań po opiekę nad nimi, grafika komputerowa i rysunek, gra na instrumentach (w moim przypadku skrzypce, pianino, gitara, ukulele), śpiew, psychologia, filozofia i robótki ręczne (szczególnie robienie rzeczy z muliny i szydełkowanie).
Podsumowanie
Wystarczająco na początek? Nie? To nic, pewnie będę pisać o sobie jeszcze w innych postach. Nie obiecuje stałego i regularnego blogowania, nie mam zamiaru popełniać tego samego błędu co kiedyś. Jednak, jeśli będę już coś wstawiał to możecie oczekiwać na standardowe posty motylkowe oraz kilka kontrowersyjnych opinii propo motylkowego community z mojej strony :)
Na tą chwilę życzę lekkiego dnia,
Dawid Ƹ̵̡⁠Ӝ̵̨̄⁠Ʒ
Tumblr media
22 notes · View notes
dead0inside · 2 years
Text
~Te myśli rozsadzają mi łeb, a ja coraz mniej nad tym panuje~
736 notes · View notes
trudnadusza14 · 4 months
Text
Podsumowanie roku
Jaki był rok 2023 ?
- trudny
- pełen zmian
- męczący
- produktywny
Trudne zdarzenia :
- próby samobojcze w rodzinie
- coraz większa tęsknota za bliskimi którzy odeszli
- choroby i nawroty
- podejrzenie nowotworu (w trakcie diagnostyki)
- gorszy stan psychiczny
- częste pobyty w szpitalach
- groźba utratą mieszkania
- częstsze próby samobójcze i samookaleczenia
- przemoc w domu
Pozytywne zdarzenia :
- Większa sprzedaż obrazów
- rozwijające się życie towarzyskie
- Poznanie paru przyjaciół
- Odnowienie kontaktu z rodziną
- Kot
- Występ
- Zdanie egzaminów w szkole najlepiej z klasy
- Przeczytałam 147 książek
Zmiany w sobie :
- Większa pewność siebie
- brak lęku społecznego i ogólnie
- Większa chęć do rozmów
- Wyższa samoocena
- Coraz mniejszy lęk przed dotykiem
- Większa świadomość problemów
- Polubiłam imprezować
Co chce zrobić w nowym roku i nad czym muszę popracować :
- Stany dyssocjacyjne
- Myśli samobójcze
- Natłok myśli
- Poszukiwanie prawdy o rodzinie
- Zdać maturę
- Zaliczyć praktyki
- Dostać się na studia
- Skończyć koc na szydełku
- Schudnąć zdrowo
- Wiedzieć w pełni co się dzieje w moim organizmie i dlaczego
- Pojechać w wymarzone miejsce
- Wynieść się
- Wziąść udział w turnieju szach
- W turnieju układania puzzli
- W konkursie ortograficznym
- W konkursie psychologicznym
- Dobrać leki
- Wrócić do zajęć tanecznych
Ogólnie ten rok jest chory trochę. Już nie pamiętam jak się zaczął ale prawdę mówiąc od lata się jakoś bardziej pierdoli. Ten rok spędziłam w przychodniach a później co miesiąc szpitale
No i ba. Gdyby nie było tego ataku padaczki w sierpniu to by nie wykryli że mam jakieś guzy na wątrobie ta wątroba do tego rośnie,terminy masakra. Do marca muszę czekać na specjalistę. I wodobrzusze niewiadomo skąd. Już nie wspominając o tej anemi co wraca i wraca w silnym stopniu mimo że nie czuje jej. A jeszcze jakby tego było mało to nerki i coś w głowie 💁
Zaraz będę musiała pewnie znowu iść do szpitala związku z tą krwią.
Z innej beczki w związku z rodziną. Jak się dowiedziałam że tyle osób w mojej rodzinie próbowało popełnić samobójstwo to się normalnie załamałam... Po jednym zdarzeniu z próbą samobójczą wujka się zaczęło. Niemal co miesiąc słyszę o jakieś próbie samobójczej w rodzinie. Niedawno jeden kuzyn co nie jest z mojego miasta próbował i jest obecnie w szpitalu w ciężkim stanie.
Sama teraz mam totalny teraz gorszy stan psychiczny i sama myślę nad samobójstwem. Mam nawet obawę że zrobię to w nadchodzącym roku. Bo nie wiem jak ten stan wytłumaczyć. Ja dosłownie czuję jakbym była pozbawiona chęci do życia. Czuje się jakbym pisała będąc trupem który się okłamuje sam ze chce żyć ale przecież nie żyje.
Staram się jakoś robić wszystko żeby nie myśleć,malować,rysować,ćwiczyć,spotykać się z innymi,czytać,uczyć się a nawet jak robię kilka rzeczy naraz to dręczą mnie te myśli. Więc błagam niech mi nikt nie pierdoli że nic nie robię ze swoim życiem i to przez to tak się źle czuje 🤦
Bo naprawdę mam dość takiego pierdolenia że nic nie robię. Robię wszystko co mogę a i tak myśli się mnie trzymają. Nie wiem jak to działa. Mówi się że odwrócenie uwagi od myśli pomaga. Ta gówno. Jakoś nie potrafię odwrócić uwagi bo one cały czas są
Postępy są jak i pozytywne rzeczy wiec mam się z czego cieszyć ale no też martwię się
Cieszy mnie to że obrazy się bardziej sprzedają i że jestem pewniejsza siebie. Nie mam lęków więc to jakiś postęp. No ba. Bardzo duży nawet
Z tą pewnością siebie i samooceną to były moje postanowienia noworoczne które zrealizowałam. Tak samo zdanie egzaminów na conajmniej 60 % a w połączeniu z resztą egzaminów wyszło że mam ponad 91% Bo w paru miałam 100% 🥰
No i kolejna rzecz. Okazuje się że rodzina ma jakąś tajemnicę której nie chcą wyznać. Wraz z kuzynostwem zamierzamy się doszukać prawdy i dowiedzieć o rodzinie
Bo mamy dość tajemnic. Co się zawsze pytamy o rodzinę to rodzice cisza.
Czyli mogło być coś grubego na rzeczy. Na razie to się dowiedziałam że mam drugą babcie która możliwe że żyje i że moja babcia ma jeszcze kilka innych dzieci
Chce ich odnaleźć .. Na razie mamy trop na wieś pod Warszawą
Więc za niedługo chyba zrobimy tam wypad
No i przede wszystkim bardzo cieszy mnie moja kotka 🥰
Skończyłam terapię grupową,polubiłam siebie,nie wstydzę się siebie ale wiadomo. Coś bym w sobie jeszcze poprawiła 🤣
Muszę zrobić coś z tymi lukami w pamięci aczkolwiek wiem że mózg sobie tak radzi żeby jakoś "przetrwać"
Bo nawet jak to pisze to mam straszne łuki i co jakiś czas coś dopisuje jak mi się coś przypomni
No i miałam plany też napisać co mi towarzyszyło jakie emocje jakie słowa cytaty ale do diabła nie pamiętam xD
Może faktycznie dla mojej głowy ten rok to o wiele za dużo napięcia i po prostu woli zapomnieć
Ale serio gdybym nie pisała tego bloga to bym zupełnie nic nie pamiętała. Bo jak nie pisze jeden dzień tak jak to robię w weekend bo pisze za weekend to nie pamiętam np. soboty
A tak to przeczytam posty i w miarę ogarniam co się dzieje
Czuje się strasznie przeciążona
Ale jestem naprawdę wypalona i nie mam siły nawet na moją szkole
Mam też obawę że mam nawrót anoreksji ale mam nadzieję że nie. Pomówie o tym z psychiatrą i terapeutką
Zobaczymy jaki będzie następny rok ale chyba jestem zbyt wykończona by się jakkolwiek na niego nastawiać
Cieszę się że ten rok się kończy
Życzę wam wszystkiego najlepszego w nowym roku. Spełnienia marzeń,ambicji,wypełnienia celów i dużo dużo siły by nie tyle co funkcjonować ale tyle siły by żyć najlepiej jak umiecie i byście byli szczęśliwi 🥰🥰
13 notes · View notes
tiredpoet7 · 4 months
Text
🎀 23.12
1280 kcal, 8000 kroków, 40 minut ćwiczeń
ostatni dzień przed nieuniknionym. powinnam mówić tak o świętach, "najpiękniejszym" okresie w roku? nie mam pojęcia. chociaż po tym jak dziś idealnie udało mi się zachować kontrolę strach trochę zelżał. jedynie brak ćwiczeń daje mi pierdolca. dziś 25 minut lekkiego cardio, zastępowałam ćwiczenia na trudniejsze chwilami aby mocniej się zmęczyć. a od razu po przebudzeniu zrobiłam 15 minut pilatesu, miało być 30 ale oczywiście ktoś mi się zaczął dobijać do pokoju, bo w mniemaniu mojej rodziny jest to pomieszczenie do którego mogą sobie przychodzić ot tak posiedzieć kiedy chcą, lub porobić zdjęcia/przejrzeć się w lustrze, bo jest największe.
wracając, po otworzeniu oczy zostałam przywitana przez tych dwóch dżentelmenów.
Tumblr media
może nie wyglądają, ale mają z pół metra. nie przepadam za takimi ozdobami, gdzieś tam jest ten lęk że uduszą mnie podczas snu.
potem świąteczne zakupy, bardzo mało chodzenia, pizza 30 cm ma pół z siostrą, po niej zjadłam już tylko jabłko na kolację. udało mi się kupić spodnie! trochę za duże w pasie, a skoro zamierzam jeszcze schudnąć to może być nieciekawie... ale wmawiam sobie, że pasek to naprawi. są dobre na długość, a to najważniejsze. lubię jak nachodzą na buty, mniej jak są ujebane całe nogawki.
za dużo czasu spędziłam na social mediach, ale ja nie potrafię za nic się zabrać gdy tyle osób jest w domu. chcę popisać to ktoś mi wchodzi do pokoju, zadaje bezsensowne pytania...zuzia może być ta bluzka do tych spodni? nie kurwa nie może, wypierdol.
bez wyzwania bo pytanie mi się nie podoba & nie chcę na nie odpowiadać.
17 notes · View notes
mikoo00 · 2 months
Text
Bylem u pani psycholog Wizyta myślę udana ☺️
Od razu powiedziałem o swoich emocjach Powiedziała mi, że każdy ma swoją przeszłość, swoje doświadczenia i dla kogoś coś może być trudne a dla innych nie Nie powinno się hierarchizować cudzych problemów Właśnie podała przykład Jest kilku pacjentów u których jest git a jeden sobie nie radzi i miałaby odrzucić tych którzy radzą sobie aktualnie lepiej? No nie
Ulżyło mi i już poczułem się swobodniej
Bardzo fajna Młoda i dobrze się z nią gada Czulem, że jej zależy na wsparciu innych
Wyjaśniła mi, że gdybym się poczuł urażony to żebym powiedział o tym bo ktoś może coś źle zrozumieć i lepiej jest to wyjaśnić Jakbym o czymś nie chciał rozmawiać to też nic na siłe
Na tyle swobodnie się poczułem, że powiedziałem jej o tym, że jestem trans Powiedziała, że nie ocenia i mówiła do mnie w męskiej formie ❤️❤️
Rozmawialiśmy o moich próbach.. Długo się zastanawiałem czy to próby czy nie i wypierałem, to że jednak było to coś poważnego Ważne są intencje i spytała co skłaniało mnie do rezygnacji
Powiedziałem,, Pogrzeb jest obciążeniem finansowym dla rodziny" Rozwaliło ją to Nie spodziewała się takiej odpowiedzi XDDDD ale naprawdę
To z tym jak na mnie wpłynęły konflikty organizacyjne na meetingach aa i to że nie chciało mi się tam już chodzić i czulem, że tracę kolejną bezpieczną przestrzeń wiąże się akurat z silną potrzebą kontroli xd Ale to dorośli ludzie i powinienem zaufać tym wprawionym by oni rozwiązali sytuację Ja bym mógł sobie zaszkodzić, wykluczając się ze starymi debilami Nie mam takiej wiedzy co i jak ani doswiadczenia
Rozmawialiśmy o tym też kiedy i dlaczego się wzięła ta potrzeba wyszło, że pomaganie innym i olewanie siebie samego w relacjach było właśnie kierowane tą potrzebą Co jest prawdą Chcialem być pożyteczny i chciałem mieć na coś wpływ Przyjaciółki mi mówiły niemalże wszystko o sobie Zwłaszcza z jedną się zrzylem na tyle, że większość rzeczy robiliśmy razem Brak tej kontroli generuje paniczny lęk przed odrzuceniem i jakiś żal po stracie Dlatego też sam nie umiem określić czy nadal mam przyjaciół czy nje
Ten problem w relacjach zauważyłem pisząc piciorys,, jakie konsekwencje mojego picia ponieśli inni i jak relacje wyglądały kiedy pilem" przerzucałem swoje problemy jednocześnie kontrolowałem innych Odnowiłem pamiętam kontakt z jedną przyjaciółką Ona mi napisała, że ma tendencje do mówienia za dużo o swoich problemach i spytała czy to nie problem dla mnie i jakbym czuł się przytłoczony to żebym jej o tym powiedział
Odpisałem, że nie Mimo, że tak
Nie radziłem sobje z niczym Pisała mi o wszystkim Widzialem też, że jestem wstanie pozytywnie na nią wplynąć, że mnie słucha Ale byłem w tym nie odpowiedzialny bo pisałem z nią kiedy byłem pijany..
Wiecie jak ktoś wam mówi o swoich traumach a wy najebani udzielacie komuś rad.. To się nie klei
Ale wychodzi na to, że od kad pamiętam tak było z kontrolowanie innych poprzez pomóc Jak poznawałem kogoś to nie interesowała mnie, na początku znajomości, gadka o zainteresowaniach Raczej ciągnęło mnie do ludzi z zaburzeniami psychicznymi
Cos tam jeszcze Powiedziałem też o swoim uzależnieniu i tym dlaczego moja relacja z mamą się poprawiła oraz to dlaczego zdecydowałem się zasięgnąć pomóc,, Bo faktycznie byłem problemem Taki jak mój ojciec" chitneło mnie jak powiedziała, że nie byłem problemem Tylko doświadczyłem trudności w życiu z którymi sobie nie radziłem ale to nie znaczy, że ja jako osoba jestem problemem
Moja choroba tak dla innych i przede wszystkim dla mnie
Także spoko zadowolony jestem z wizyty i chętnie będę kożystał :3 Teraz jest dobrze ale zawsze może się coś po pierdolić w życiu
15 notes · View notes
sweet---sunshine · 7 months
Text
Kompletnie przeraża mnie życie w biedzie i nie mam tu na myśli tego, że jestem rozpieszczonym dzieciakiem i bieda oznacza dla mnie brak możliwości kupowania butów 3 razy w miesiącu. Od jakiegoś czasu moja mama coraz częściej mówi coś w stylu "musimy wybrać, albo zakupy albo rachunki" i niesamowicie przeraża mnie to, że moja rodzina może mieć jakieś problemy finansowe. Przeżyłam skrajną biedę w swoim domu, gdzie ledwo co zostawało na jedzenie i ten widok zupełnie mnie przeraził i wspomnienie mojego rodzeństwa czy mamy siedzących i liczących ostatnie pieniądze w domu chyba na zawsze pozostanie w mojej głowie. Czuję jakiś taki nieogarnięty strach przed koniecznością liczenia każdej złotówki i błagania żeby wystarczyło na chociażby minimalne wyżywienie całej rodziny albo aby opłacić stałe opłaty. Nie chcę znowu widzieć swojej rodziny w kompletnej nędzy i biedzie. I chociaż nadal niesamowicie ciągnie mnie do restrykcyjnych diet czy kilkudniowych głodówek to obawiam się, że w niedalekim czasie będę musiała zrezygnować z niektórych posiłków nie z własnej woli a z konieczności zaoszczędzenia pieniędzy.
Wybaczcie, że się tak rozpisałam nie oczekuje, że ktokolwiek przeczyta to do końca czułam potrzebę poprostu to z siebie wyrzucić. Trzymajcie się.
26 notes · View notes
jazumst · 4 months
Text
Miszmasz rzeczy strasznych
Żeby Was... Miał być wesoły wpis o ludziach ze studiów, ale... Posłuchajcie:
Czuję się źle. Dlaczego czuję się źle? // Dziś wypłata. Dwa miechy nic nie szalałem. Wydatki na samochód, prezenty świąteczne, leki, Kurwixy. Postanowiłem zamówić żarcie. Miał być kebs, skończyło się na pizzy. Pani Matka popełniła bigosik, i jakby zechciała się podzielić tą wiedzą to bym był do przodu. - Piąty spał. Jak wszystkich dzisiaj, bolała go głowa. Akurat pani Matka zawołała na obiad jak wjechała pizzała. Młody pyta ze smakiem - Prywatna czy dla niego jest w kuchni. Odpowiedziałem, że prywatna. - Nie powinienem, ale czuję się z tym źle. I tak całej nie wjebałem. Po prostu chciałem żeby zrozumiał, że pora zarabiać a nie liczyć na innych. Staram się zagłuszyć sumieniem tym że sam nigdy się nie podzielił, nawet nie mówił, że zamawia i czy też chcę. Słabo mi idzie. Jestem nauczony się dzielić. Obrzydliwie mnie to wierci.
//
Unikam takich tematów, ale... Teraz ta sprawa z tym Wąsikiem i tym drugim pajacem. Osobiście cieszę się, że ich zamknęli. Jaka niewinność. Skoro ich Dudu ułaskawił to chyba było z czego? Jak się poczyta to można dojść do wniosku, że ta afera to była próba dojścia do samodzielnej władzy jedynej słusznej partii, ale się na tym wyjebali, a mój ulubiony polityk Andrzej Lepper zmarł. Do tej pory dumnie zakładam krawat w białoczerwone pasy. Tak, sympatyzowałem. - Pani Matka ślepo stoi za swoją partią. PeŁo jeszcze dobrze rządzić nie zaczęło, a już wszystko co złe w tym kraju to ich wina. Jak?! Dlaczego? Ale jawne rozjebanie na wybory co to się nie odbyły i brak winnych to nic? Ujawniane chujnie i afery aż do samych wyborów, to nic? Ale zły szatan Tusk. - Nigdy nie popierałem, i nie popieram PiSowskiego rozdawnictwa. Pominę, że sam nic nie dostałem. Ale przez to zrobiło się gorzej. - Dobra, bo się wkurwię zaraz. Jest mi z tym źle.
//
Dostaliśmy w pracy aneks do umowy. SWS zwiózł też osłony na regały. Widać po nim, że kasa go mierzi strasznie. Pierwszy raz słyszałem żeby klął. Przez moment myślałem, że zamknie biznes, ale skoro w taką pierdołę jak osłony chce się bawić, znaczy to że jednak karawana jedzie dalej. Zatrudnił jednak nową księgową, o czym będzie osobny wpis, bo jest to dość ciekawe.
//
Pan Ojciec ma dziś urodziny. Za dwa dni imieniny. Jest mi źle. Wszyscy zapominają zawsze, że ma urodziny. Zawsze była impreza łączona, więc każdy czekał aż kalendarz wyświetli imię, ale o urodzinach, które są wcześniej każdy zapominał. To w końcu pan Ojciec. Głowa rodziny która całe życie ciężko zapierdalała na utrzymanie trudnej z charakteru żony, upośledzonego syna i czwórki pojebanych, samolubnych i pojebanych synów. On zasługuje na wielką uwagę i szacunek. Zwłaszcza jak już jest na emeryturze. Od dzieciństwa miał przejebane. Całe życie trudno. Niech na lepsze lata życie spotka go docenienie a nie chciwość. Wstyd mi, że sam zapomniałem. Na szczęście mam dobrego Anioła Stróża i strzelił mnie w ten głupi łeb. Jazu, dziękuję! - Długie lata życia w zdrowiu i świadomości dla mojego pana Ojca!!!
//
Ogarnę Stefana i wyciągnę pana Ojca na spacer. Kiedyś dużo chodziliśmy razem. Potem wyjechał do pracy, ja urosłem i oboje zdziczeliśmy.
youtube
13 notes · View notes