Tumgik
#Pyszne jedzenie
jejciu · 2 years
Text
Przepis na DOMOWE mleko (tylko trzy składniki!)
Kochani dzisiaj nowy przepis 😊 Na początku podszedłem do niego trochę sceptycznie, ale gdy w końcu zdecydowałem się go wypróbować, nie mogłem wyjść z zachwytu. Mężulek na początku trochę narzekał, ale gdy go przez parę dni potrzymałem przy głodzie, to pałaszował z dzieciakami tak, że aż im się uszy trzęsły! 😂 Sam przepis jest szalenie prosty, wymaga zaledwie trzech składników które z pewnością znajdziecie w swojej lodówce, a w dodatku rezultat jest niemal tak pyszny, jak prawdziwe mleko z restauracji! 🤩 Wystarczy podążać za poniższymi krokami, by przyrządzić porcje dla 3-5 osób:
Odmierz 500ml wody
Odmierz 250ml śmietany (sam używam 18%, ale serdecznie polecam eksperymentowanie z różnymi wariantami by zdecydować, jaki rezultat najbardziej wam odpowiada)
Upewnij się, że oba składniki są o podobnej temperaturze, i zmiksuj je razem.
Na koniec dodaj również 25ml koncentratu Asahi Calpis Milk Drink i ponownie wymieszaj dokładnie.
Tumblr media
I gotowe! Smacznego!
18 notes · View notes
pinkmartiniboy · 1 year
Text
Czego powinniście spróbować będąc we Włoszech: Mortadella di Bologna
Bułki z mortadelą i do tego prażone czarne oliwki Będąc we Włoszech warto się rozejrzeć nie tylko za oczywistymi “oczywistościami” takimi jak pizza czy spaghetti, które podaje się wszystkim turystom, jak leci. Wszakże o dobrą pizzę czy spaghetti nie trudno i u nas w Polsce. Gdyż pizza czy spaghetti, to już nie są tylko dania kuchni włoskiej, są one już daniami “międzynarodowymi”, które można…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
healthsweatin · 1 year
Photo
Tumblr media
#rasberrycake #fit #fitness #girl #motivation #motivationalquotes #amazing #lifestyle #nosugar #nosugaradded #jedzenie #food #kuchnia #cooking #wiemcojem #zdrowo #pyszne #kpop #beautiful #views #cleaneating #recipes #delicious #tasty #deliciousfood #tastyfood #loveit #universe #love #beautiful #beauty (w: United States) https://www.instagram.com/p/CpK_hT0oJuX/?igshid=NGJjMDIxMWI=
0 notes
meganutriland · 1 year
Photo
Tumblr media
Homemade #jedzenie #food #foodporn #instafood #obiad #yummy #zdrowejedzenie #dinner #delicious #pyszne #śniadanie #healthyfood #zdrowo #breakfast #foodphotography #pycha #foodlover #wiemcojem #lunch #tasty #breadrolls #breadrolls #bread #breadmaking #baking #foodie #homemade #foodphotography #food #foodporn #foodblogger #breakfast #breadbaking #homemadebread #breadroll #yummy https://www.instagram.com/p/CnrA8_Yszfj/?igshid=NGJjMDIxMWI=
0 notes
amechankawa11 · 22 days
Text
ProTip:
Jak poradzić sobie z binge?
Długi ale bardzo dokładny poradnik.
Ja osobiście dziele binge na dzie części:
1. Kiedy mam ochotę coś zjeść ale nie mam tego w domu i mam jescze szansę przemyśleć swoje działania i ich konsekwencje.
2. Kiedy już mam jedzenie ( ktoś przyniósł do domu, dostałam w prezencie, jestem na imprezie, sama kupiłam pod wpływem impulsu ) i nie mogę sie powstrzymać.
Jeśli jesteście na etapie 1. że dopiero myślicie:
- kurcze ale mam ochotę na batona.
- jejku jak dawno tego nie jadłam.
- na tym muckbangu są takie pyszne rzeczy.
Polecam skorzystać z najbardziej standardowych metod, dość często postowanych na tumbrl:
• zajmijcie się czymś żeby odciągnąć myśli. ( najbardziej skuteczne jest oglądanie seriali, rysowanie czy coś w co się wciągniecie. Ja np: nie przepadam się uczyć ani sprzątać wiec rozpraszanie się tymi aktywnościami mi nie pomaga )
• oglądajcie thin1nsp0 i swoje zdjęcia przed i po, gdzie widać wasz progres. ( uświadomcie sobie że ochota na jedzenie minie, że możecie być chudsze. Pomyślcie o tym ile czasu wam zajęło schudnięcie tych X kg. Czy jedzenie tych kalorycznych rzeczy nie cofnie progresu? Przytyjecie i będziecie nadęte od wszystkich tłuszczy, cukrów i nadmiernych kalorii )
• wypijcie dużo wody. ( jest szansa że jesteście odwodnione lub głodne fizycznie. Jeśli czujecie że zbliża się binge zaplanujcie na kolejny dzień 100-300kcal większy limit, ale nie jedzcie żadnych śmieci. Zjedzcie więcej białka, sycących i wartościowych rzeczy. Uzupełnijcie braki witamin i minerałów )
Jeśli niestety jesteście na etapie 2 i dostałyście np: kawałek tortu i wiecie że nie jesteście się już w stanie opanować i go zjecie to:
• przygotujcie sobie picie. ( gazowane typu cola będzie idealne. Przy jedzeniu słodkiego i popijaniu słodkim wasz mózg będzie myślał że przyswoiłyście wiecej cukru. Oprócz tego gazowane napije was nasycą i fizycznie będziecie miały mniej miejsca na upchanie jedzenia )
• jeśli macie możliwość, nagrywajcie cały wasz binge. (Pewnie kojażycie Chiare z tiktoka, instagrama, twitera. Ona też nagrywa swoje napady co pozwala jej zjeść mniej i robić to rzadziej. Nagrywajcie jak odpakowywujecie, kroicie i jecie jedzenie. Nie musicie tego udostępniać ale zachowajcie te filmiki. To pozwoli wam uświadomić sobie jak bardzo absurdalne jest obrzeranie się )
• pokrójcie wszystko co będziecie jeść i rozłóżcie chaotycznie po całym talerzu tak jak puzle, żebyście nie wiedziały która część była gdzie. ( pozwoli wam to zobaczyć ile rzeczy macie tak naprawdę zjeść. -jeszcze tylko ten baton do końca i nie jem więcej. Jeśli będzie pokrojony ja 10 części łatwiej wam będzie przestać )
• policzcie kalorie. ( jeśli wiecie ile ma, lub może mieć dany produkt policzcie jego kalorie, policzcie ile w sumie macie zjeść. Popatrzcie ile w sumie zjadłyście przez ostatni tydzień, liczba jest podobna albo mniejsza od tego co chcecie zjeść teraz na raz prawda? Policzcie ile razem waży to co planujecie zjeść. Tyle to chiałybyście schudnąć a nie przytyć. )
• jedzcie bez tła. ( nie właczajcie serialu ani muzyki, to macie być wy, jedzenie i wasze myśli )
Te czynności pozwolą wam na świadome przejadanie. Będziecie wiedzieć co robicie kiedy i dlaczego się to zaczęło oraz jakich produktów powinnyście unikać. W najlepszym wypadku pozwoli wam to zjeść mnej niż planowałyście.
Tym razem grzecznie prozę o reposty. Myślenie że takiego postu jeszczę nie było i warto rozpowszechnić nowe możliwości bo mogą komuś bardzo pomóc.
AME☆彡
189 notes · View notes
user1051 · 12 days
Text
Przytylam.
Przytylam i czuje sie ze soba obrzydliwie, nie moge na siebie spojrzec w lustrze. Mam siebie dosc, czemu moja wole pokonalo jedzenie. Naprawde ta chwila byla dla ciebie taka wazna grubasie? Czujesz sie lepiej? Powodzenia w wyrobieniu sie do wakacji ze swoja ugw. Nawet z tym nie mozesz sobie poradzic. Moglas byc blizej a tylko sie oddalasz swinio 🤡 Smacznego, jedz sobie dalej to swoje pyszne jedzonko tluscioszku.
(Calosc kierowana tylko i wylacznie do mnie)
37 notes · View notes
lekkotakworld · 5 months
Text
Czwartek, 7 gru 23
Melduje się z domku. Odwiedziłam dziadków, byliśmy z rodzicami i braćmi na jarmarku świątecznym u nas w mieście, ogólnie całkiem udany dzień. Dziadek poczęstował mnie winem z porzeczek, które zrobiła babcia, jest takie pyszne, nawet dostałam jedną butelkę ❤️ uwielbiam takie swojskie wyroby
Dostałam się do mojej promotor, już nie pamiętam czy wczoraj o tym pisałam. Razem z S. jesteśmy u mojej, nawet dziś z nią rozmawiałyśmy, bo mamy z nią zajęcia w czwartki. Pośmiałyśmy się trochę, ale powiedziała, że bardzo jej miło, że znów do niej przyszłam 🥰 myślę, że magisterka też pójdzie u niej dobrze, uwielbiam babeczkę.
Powiem Wam, że pod względem jedzenia zauważyłam u siebie ogromny przełom.
Nie dręczą mnie myśli o jedzeniu
Strach przed kaloriami jest, ale wiem, że tego tak łatwo się nie pozbędę
Nie mam napadów
Dopuszczam zjedzenie czegoś w ramach zajedzenia emocji, ale w granicach rozsądku (np. bułkę czy dwie) i jest to zupełnie świadome
Jem jak odczuwam głód fizyczny
Nie podjadam, tylko gdy czuję głód
Pije wodę lub herbatę i w ten sposób sprawdzam, czy faktycznie jestem głodna czy to tylko głowa
Gdy coś jem, nie przejadam się, tylko odkładam jedzenie na potem, jak znów poczuje się głodna
Pewnie znalazłoby się więcej tych punktów, ale wiecie o co chodzi. Czy ja odzyskałam kontrolę i zaczęłam normalnie jeść? Powiem Wam, że czytając posty sprzed roku zauważyłam, że ja miałam wtedy naprawdę ogromny problem z objadaniem się. Ja potrafiłam codziennie jeść po 4000-5000 kcal. Do tego bardzo częste epizody bulimiczne. Jak to czytałam to nie wierzyłam, że to właśnie mnie spotkało. Byłam w szoku, że to posty z mojego bloga. Byłam tak strasznie zagubiona..
Tumblr media
7. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam na łyżwach, może w przerwie świątecznej wybiorę się z chłopakiem. Rysunek dość szybki, ale wszystkie te rysunki są szybkie, bo zakładam, że to mają być luźne szkice dla przyjemności, a nie cudowne obrazy rysowane godzinami 😆 Ja wiem, jakoś tak bez optymizmu, ale wyszło okej, podoba mi się 😊
Tumblr media
38 notes · View notes
myslodsiewniav · 2 days
Text
Szczęśliwam i z naładowanymi bateriami
25 kwietnia 2024
Tumblr media
Najpierw lista, żeby nie stracić myśli ulotnych:
Cieszę się, że po prostu pojechałam. Po prostu: potrzebowałam odpoczynku, wszystko goniło na łeb, na szyję, nawarstwiało się (i wciąż się nawarstwia, ale teraz we mnie jest spokój, gdy obserwuję jak te moje plany piętrzą się i chwieją od nadmiaru) i po prostu: pojechałam. Trochę to jak ucieczka? Trochę jak bodziec do odłożenia codzienności na bok i pozwolenie sobie na Tu i Teraz, na obserwację, bez myśli o nadchodzących deadlinach. Oddech i wydech. I wdech. I wydech. I ulga. Taka bardzo potrzebna ulga, pozwolenie sobie na odpoczynek, bo urlop i koniec. Ale jak w mojej głowie zrobiło się miejsce to byłam tak sfrustrowana, tak zirytowana, że przed wyjazdem nie przeczytałam nic o historii Turcji, o kontekście kulturowym i historycznym. Mam jakieś pojęcie o tureckiej kulturze i historii, przez osmozę. Ale miałam - i mam nadal - TYLE PYTAŃ i nikogo, kto by mi na nie satysfakcjonująco odpowiedział (tj. jest masę książek i podcastów, ale trafiłam chyba na tylko takie nudne, skupiające się na liczbach, datach, zamiast na wydarzeniach, niuansach kulturowych itp). xD Ciekawi mnie to wszystko bardzo. Bardzo. Czytałam jak tylko miałam dostęp do neta, ale ciekawości wciąż nie zaspokoiłam.
Bardzo dziwnym jest poczucie, gdy jako dorosła kobieta NAGLE w zwykłej sytuacji społecznej tracisz podmiotowość. Ba! Gdy jesteś jawnie uprzedmiotowiana, a lokalsom nie jest ani trochę wstyd za takie traktowanie drugiego człowieka z którym przecież chcą dobić targu. Bardzo to dziwne. Bardzo przykre. Bardzo wprawiające w osłupienie i zaskoczenie, bo zachodziło w tak bardzo zwykłej sytuacji społecznej w jakiej nigdy wcześniej moja płeć nie miała znaczenia na socjokulturowe aspekty (jak chociażby kupno zgrzewki butelkowanej wody mineralnej w lokalnym markecie spożywczym, przy kasie). Najwyraźniej w tych sytuacjach ścierała się przepaść kulturowych kodów, zwyczajów. Z zaskoczenia i osłupienia nie udało mi się nigdy w czas zareagować. A może zareagowałam we właściwym czasie? Może. Po prostu potem następowała zaskakująca przemoc (np: facet mnie złapał za barki i pchnął na krzesło, gdy chciałam wstać wkurzona, że mnie DOTYKA zacisnął dłoń na moim barku mocniej, przytrzymał mnie na tym krześle i a drugą ręką wcisnął w moje dłonie kubek z herbatą - to co mówił stało w sprzeczności z jego zachowaniem, sama nie wiem czy mnie traktował po "swojemu", czy to moja strefa komfortu nie przystaje do tutejszych zwyczajów, czy właśnie - jak twierdził w tamtej chwili - opatrznie interpretował to co w naszej kulturze oznacza być dżentelmenem? Nie wiem...), albo zupełnie ignorowano to co mówię i jakie mam zdanie na różne tematy - jakbym mówiła do ściany. Dziwne to było. Nie było na tyle przykre by bolało, ale na tyle by czuć, że nie jestem szanowana, że jestem traktowana jak rzecz, mniej niż człowiek. Nawet nim do mnie dochodziło, że te sytuacje mnie wkurzyły, nim rozkminiłam jak się z tym czuję i na ile powinnam postawić na zaopiekowanie własnych granic i uczuć, a na ile z szacunkiem i akceptacją podejść do kultury kraju, który odwiedzam, w głowie miałam wtedy mętlik, ale nim ta gonitwa analiz "co-w-tej-chwili-jest-ważniejszym-aspektem-dla-sytuacji" chwilę byłam w stanie oszołomionego "WTF się tu stanęło?". Dziwne. I zwieńczone (już chyba drugiego dnia pobytu, wieczorem?) podczas kolacji, przy prosecco "Wiesz co? Dziwnie jest stracić tak bardzo podmiotowość..." Na co mój chłopak tylko smutno przytaknął. Też to zauważył.
Węże. Są.
To trochę nudne (i irytujące), ale znowu jestem chora. Ech. Dziś już byłam na kompleksowych badaniach - oby to nie był pasożyt. Ech. Nie piłam tamtejszej wody, ale kąpałam się w morzu, basenie i łaźni. Gdzieś coś złapałam. I jedzenie chociaż było pyszne to nie służyło naszym jelitom... Dłuższa sprawa do opisania.
Hamam. Złoto. Muszę opisać cały proces, bo CUDOWNE doświadczenie (omijając organizację i kwestie kulturowe).
Hotel <3
Koty xD To jest temat na cały artykuł!
Bliskość - najadłam się seksu po cebulki włosów. <3
Przestrzeń w głowie - nowe pomysły!
Tęsknię za pieskiem i doniesienia od rodziców martwią - znowu trzeba będzie pracować z behawiorystką.
Koszmary xD można książki o tych snach napisać!
Paraliżujący strach przed targowaniem się - nie tak sobie wyobrażałam to doświadczenie. Ale to też muszę opisać.
Czułam się jak Indiana Jones. I to było suuuper! Byliśmy jak poszukiwacze zaginionej Arki xD Tylko, że bez Arki, a z rzymskimi łazienkami xD.
Okazało się, że nie na każdym urlopie trzeba jeździć na quadzie, ani skakać na bunjie. Nawet jak się tak planuje. Czasem po prostu wystarczy spontanicznie zrobić coś z moim chłopakiem. I to prowadzi do kolejnej bardzo ważnej - i bardzo złotej- myśli:...
... otóż wczoraj, w autokarze odwożącym nas na lotnisko, około 4 rano, we względnej ciszy (miarowych oddechach śpiących pasażerów) i z oczami utkwionymi w rozjaśniającej się za oknem ciemności naszła mnie refleksja. Przypomniała mi się analogiczna sytuacja: powrót z wczasów na lotnisko, wczesną porą. Oglądanie brzasku przed autokarowe okna, zapamiętywanie jak wyglądają i pachną gaje oliwne... Wtedy też było super i byłam szczęśliwa, wypoczęta. Ale moje długaśne piesze wędrówki po Korfu były samotne. Nie przeszkadzało mi to wtedy, bo bawiłam się świetnie, tak jak lubię. Było cudownie, jak marzyłam! Zwiedzałam, w cieple. Byłam taka spełniona! Ale tak tęskniłam, żeby kiedyś móc z kimś tak zwiedzać świat. Oj, tak bardzo!
I od razu, skojarzeniem przeniosłam się z tego autokaru w Grecji do sobotniego poranka w Holandii, gdy radosna - tak bardzo podekscytowana! Tak bardzo spełniona! We własnej opinii podpalająca pokłady energii i humoru nie tylko swoje, ale też całego swojego otoczenia, swojego partnera, jak mała elektrownia - pakowałam do plecaka przygotowany wcześniej prowiant, upewniałam się czy klucze wzięte, czy pompka do roweru przypięta, czy mapa schowana w schowku przy kierownicy, czy peleryny przeciwdeszczowe są spakowane. I opowiadałam o tym, jak zaplanowałam nam całodniową wycieczkę po fantastycznych holenderskich trasach rowerowych! Że będą po drodze muzea (w tym techniki!), fajne jedzonko (bo oktoberfest był w pełni), że trasa obok endemicznych roślin! I sery! SERY! I te cholerne "belgijskie frytki" też będą (ja nie lubię majonezu, a mój były chłopak uwielbiał te frytki)! Że według internetów nasza trasa prowadziła przez miejsce w którym turyści w 2015 roku najwyżej oceniali lokalne frytki. Specjalnie dla niego te frytki wciągnęłam na listę... A kiedy ja byłam spakowana, i gotowa, i promieniałam radością, że wreszcie zobaczymy coś niderlandzkiego - a nie tylko te jebane kofiszopy, supermarket, miejsce naszej pracy i osiedle zamieszkałe przez innych pracowników naszej fabryki! Tak bardzo chciałam zwiedzać! - on wtedy ledwo się ubrał i nie miał siły wstać z łóżka. Siedział na skraju ze zmierzwionymi włosami, spuchniętymi oczami i obserwował jak się krzątam po pokoju, jak trajkoczę. A im bardziej ja byłam podekscytowana, tym bardziej on był wkurwiony (wkurzało go moje szczęście - wolał jak byłam przygnębiona i zrezygnowana, mniej okazji do konfrontacji, teraz to widzę). Obserwował mnie, napięcie między nami narastało, ja go początkowo nie czułam (bo w końcu mieliśmy spędzić czas tak jak ja lubię!), aż w końcu wyczuwałam napiętą atmosferę, pytalam go czy coś się stało, a wtedy on pytał "Musimy jechać?". Dodawał, że mu się nie chce. Że jest taki zmęczony. Że wolałby odpocząć w domu. Że na to wszystko potrzeba tyle energii. Oskarżał, że jestem samolubna, że myślę tylko o sobie (tj. to dla niego oznaczało, że planowałam wycieczkę od tygodni... ). Rozmawiałam z nim o faktach, przypominałam jakie były fakty, z kalendarzem analizowałam co i którego dnia robiliśmy. Było mi przykro, chciałam go przecież uwzględnić w planach, chciałam z nim przeżywać tę podróż. Jego szczęście też dla mnie było ważne. Przejęte zapewniałam, że przecież gdyby mi powiedział to bym inaczej to zaplanowała, że wzięłabym to pod uwagę. A on ciśgle z oskarżeniami: "Wszystko robimy pod twoje dyktando! Wszystko musi być tak jak chcesz. Nie Vill, ja się na to nie zgadzam!" (hahaha on mi zarzucał to co robił on sam xD, teraz to widzę). Potem, gdy jednak okazało się, że poprzedni weekend spędziliśmy tak, jak on chciał (on jarał, albo jarał z innymi...), że jeszcze poprzedni też, to nagle argumenty zostawały wytrącone, chwilę miczał i w końcu okazywało się, że to jednak rowery jako środek lokomocji są problemem. Bo mu się nie chce, bo dawno nie ćwiczył itp itd. Więc ja rozpromieniona od razu znajdowałam rozwiązanie: "Nie szkodzi! Możemy podjechać pociągiem i przejść się tu, tu i tam!". To go jeszcze bardziej wkurzało.
I nagle się rozpętywała awantura o to, że jestem taka szczęśliwa podejrzanie! Ciekawe dlaczego!? Co przed nim ukrywam!? To mnie wkurzało, ta sama płyta grana z powodu braku argumentów! Gdy proponowałam, że w takim razie, jeżeli nie ma między nami pola na kompromis, to niech on zostanie, a ja pojadę sama - wtedy było jeszcze gorzej. Wyzwiska, podejrzewanie mnie o zdradę, rzucanie mi, że pewnie wszystko zaplanowałam tak, żeby zamiast niego ze mną jechał ten i inny współlokator (który był dla mnie miły po prostu, a o co typ był zazdrosny). Gdy mu wyjaśniałam, że to absurd, że przecież chciałam jechać z nim! To miał być dzień, który spędzamy razem i to tym razem realizując moje potrzeby i marzenia! Że jak jest tak zazdrosny to niech ruszy tyłek i jedzie ze mną, zamiast robić sceny! Że nawet te frytki znalazłam! Dla niego! Żebyśmy obydwoje z tego mieli fun... No i kończyło się, że odwracał kota ogonem tak, zalewał taką falą przemocy, oskarżając mnie o bycie dziwną, niepasującą (nikt z tych lokalnych znajomych od jarania nie jeździł na wycieczki), robiąc przytyki do moich bolesnych miejsc, niepewności, zarzucając mi złe intencje, że go nie kocham i nie chcę naszego szczęścia. Albo grożąc, albo kpiąc, poniżając. Koniec końców to ja siedziałam w pokoju, na łóżku zalewając się łzami, dławiąc się smutkiem, brakiem zrozumienia, próbując ogarnąć co właściwie poszło nie tak, co źle zrobiłam itp, a on wzdychając z rozczarowaniem - bo to on był we własnym mniemaniu ofiarom moich złych intencji - szedł zajarać, zjeść i spać. A ja płakałam, czułam się cała obolała emocjonalnie, opuchnięta od bólu i płaczu... I szukałam pytań i odpowiedzi, jak naprawić tę sytuację by "był jak przedtem". A jak ex wstawał to znowu jarał z kimś... Ech. A ja zostawałam w pokoju, smutna, zrezygnowana, z poczuciem, że jestem niekochana. Te emocje pamiętam wyraźnie, są bardzo we mnie... To było 9 lat temu, a tyle lat mi się wydawało, że po prostu moje potrzeby są tak bardzo dziwne i inne, i niemożliwe do pojednania z cudzymi, że mogę tylko podróżować sama...
Tym czasem wczoraj, w autokarze na lotnisko, zalana tą falą wspomnień zabarwionych tak różną porcją emocji z ostatnich lat ZAUWAŻYŁAM bardzo świadomie, że mój cudowny chłopak - ten obecny - jest osobą, która ma takie same potrzeby podróżnicze jak ja (no dobra, on jednak wolałby jeszcze opcje bardziej hardcorowe np: picie wody z kałuży i spanie w szałasie pod kołderką z liści splecionych palm czy coś xD; ale na razie to nie jest dla mnie i nie wiem czy kiedykolwiek będzie dla mnie, lubię mieć ściany do snu xD. Jednak nie przeszkadza mi wyobrażenie, by na taki wypad wyrwał się z kuzynem czy kumplem - niech się dobrze bawi!).
Co więcej: podróżowanie z nim jest tak ŁATWE. To Asia mi mówiła, że w związku może być łatwo - nie wiedziałam. Teraz już wiem. I to wzrusza. Piękne to.
Dopiero wracając z wakacji ZAUWAŻYŁAM, że odbyliśmy masę podróży (co mój chłopak już po wylądowaniu w Polsce podsumował z przepraszającym uśmieszkiem "Nie potrafimy wysiedzieć na dupie, co nie?" xD - bo mieliśmy SIEDZIEĆ NA DUPIE, odpocząć za te wszystkie miesiące zapierdolu, naczytać się książek, odespać i odpoczywać od stresu zamiast go sobie dodawać. A ostatecznie codziennie byliśmy na jakiejś przygodzie, bliższej lub dalszej xD heheh, ale z masą miejsca na czytanie, spanie i leżenie na plaży oczywiście). Dotarło do mnie, że względem żadnej z nich nie było między nami spięć. Tak łatwo nam się dogadać. Mamy podobne priorytety: jesteś chory? Boli brzuszek? To walić ten zamek na końcu szlaku, wracamy do hotelu i parzymy herbatkę, zagramy w jakąś grę! Czujesz się na zwiedzenie jeszcze czegoś? To chodź na ruinki, te na pustyni, z 4 km od miasta! I to jest tak naturalne. Tak proste. Ech.
Zauważyłam też, że oddałam mu planowanie. Oczywiście nie zupełnie - nadal to lubię robić i często robię. To początkowo było bardzo dla mnie trudne, budziło masę wątpliwości, bo czułam lęk, że "oddając" obowiązek planowania oddaję również odpowiedzialność za siebie i kontrolę (nad sobą - a tego nie pozwolę sobie stracić ponownie: w Holandii lata temu ostatecznie oddałam ją, a potem latami na terapii ją odzyskiwałam). Oddanie komuś innemu steru w obszarze "planowania podróży" w moim przypadku było aktem olbrzymiego zaufania. Ryzyko wielkie, strach wielki. Ciekawym było się przekonać, że oddanie obszaru planowania podróży nie jest tożsame z oddaniem kontroli nade mną. Tym jaskrawiej widzę, jakie skrajne schematy we mnie wyżłobił poprzedni związek - nie wiedziałam, że oddanie planowania podróży to może być to i nic więcej, a na pewno nic z władzy nade mną! Ech. Jak dalekich i jak raniących blizn nabyłam w poprzednim związku... Teraz to widzę, że ten mój wieloletni ból i gojenie trwało tyle, bo te rany były tak straszne i głębokie. Ech.
No, ale teraz, wracając z Turcji fakt oddania mojemu partnerowi planowania był tak naturalny, bezpieczny i w porządku, że świadomie zdałam sobie z niego sprawę dopiero w autokarze o 4 nad ranem w drodze na lotnisko. Ufam mu. Doceniam, że gdy planuje dzieli się tym planem, dzieli się planowanym budżetem, miejscami, pyta o wskazówki i zaznacza, że będą takie czy inne niespodzianki. To jest takie fajne i komfortowe.
I od razu sobie przypomniałam wtedy: oddaję planowanie, ale to ja na miejscu jestem przewodniczką. xD Bo jestem ciekawską factcheckerką i MUSZĘ przed wyjazdem w jakieś miejsce poczytać o nim (jak wspominałam w przypadku tego wyjazdu nie czytałam - tylko to co przez osmozę, a ja jednak dużo wiem przez osmozę :P lubię historię). Zapytałam nawet podczas jednej z pierwszych wypraw mojego chłopaka czy coś przy okazji planowania czytał o tym miejscu - bo nie chciałam mu odtwarzać audio-Wikipedii jeżeli już to wszystko wie. A on się do mnie uśmiechnął z powątpiewaniem i żachnął się "Nie! A po co? Od tego mam ciebie! To co mi opowiesz o tym... em... kamieniu?". No i opowiadam, z dygresjami, wyobrażamy sobie jak to musiało wyglądać w czasach świetności, rysujemy w powietrzu brakujące budynki, sklepienia... Odkrywamy z użyciem wyobraźni. I humoru I się tym JARAMY! Zadajemy sobie wzajemnie masę pytań, hipotez, a potem w hotelu potwierdzamy info w sieci. I masę przy tym śmiechu!
No.
I się spłakałam w tym autobusie o 4 rano, obserwując jak mój partner śpi na miejscu obok mnie słodko pochrapując...
Jak ŁATWO się przyzwyczaja do takiego dobra, które przecież jeszcze tak niedawno wydawało się zupełnie nieosiągalne!?
To wszystko, cały nasz wyjazd, całe nasze przygody, planowanka, kompromisy, przyszły tak naturalnie i tak zgodnie, tak gładko, że łatwo tego nie zauważyć. Nie ma WIELKICH emocji (tj. tez huśtawki - od niesamowitego szczęścia do niesamowitego bólu jak w moim poprzednim związku). Jest po prostu stabilnie i przez to jest miejsce na to by uwagę kierować na inne sprawy WSPÓLNIE oraz sprawy prywatne każdego z nas. Idziemy w tą podróż - tj. w podróż zwaną życiem, że tak oklepanym frazesem polecę - obok siebie, ale razem, pozwalając sobie na odmienność, na realizowanie wspólnych i osobnych potrzeb, i mamy w sobie wsparcie. I kibicujemy sobie wzajemnie!
I chyba bardziej niż kiedykolwiek wtedy, o tej 4 nad ranem, w kołysanym sennym sapaniem autokarze, poczułam, że jestem cholernie zaszczycona jego - mojego partnera - obecnością w moim życiu. Kocham go. I będę jeszcze bardziej zaszczycona, jeżeli zdecyduje się ze mną zawrzeć związek małżeński/partnerski/jaki tam lepszy dla formalności.
I sobie tak chlipałam ze szczęścia głaszcząc go po zarośniętym policzku, nim wzięłam się za czytanie przewodnika po historycznych ruinach tej części Turcji w której byliśmy.
I to chyba najważniejsze wrażenie po tym urlopie. Na dziś tyle. Zrobiłam dziś już 3 prania, podlałam kwiaty, rozesłałam paczki, pracowałam, sprzątałam... dużo zrobiłam i idę spać. :D Jutro rano lecę na siłkę i po psiecko! <3 Tęsknie za cholernicą.
Tumblr media
11 notes · View notes
jazumst · 7 days
Text
Jazu urodzinowy
Żeby Was... Już po obchodach. Posłuchajcie:
Czuję się jak w tych reklamach środków na przeżarcie. Jedzenie było pyszne! Przyjechało gorące. Duże porcje, miękkie, smaczne. Krokiety z mięsem pycha! Nawet pan Ojciec się rzucił. Bo rzucili się wszyscy jakby nigdy nic nie jedli :P
Zaraz po obiedzie głupio rzuciłem słodkie, czyli lody i ciasto. To zabiło wszystkich, więc zamiast żreć deser, trzeba było iść na spacer.
Pogoda spoko, chociaż rano padał śnieg. Później wyszło słońce, ale z grilla nic by nie było. A zrobić na zewnątrz żeby siedzieć w domu to nie ma sensu.
Siedzę i cieszę się ostatnim wolnym wieczorem przed końcem urlopu.
Dobry wieczór ;]
9 notes · View notes
lost-soul555 · 2 years
Text
Hejka moje kochane motylki!🦋
Wiem, ostatnio mało mnie tu było ale wam to wynagrodzę.
Podam wam moje tipy +game changery jeśli chodzi o dążenie do perfekcji:
1. Rano kawa czarna bez dodatkow, bo obiedzie i kolacji herbata zielona(tez bez dodatkow)
2.Cukierki ciut, są pyszne, bardzo słodkie, mają witaminę C a jeden to tylko 4kcal
3.Makaron konjac(?). Jeśli odpowiednio się go doprawi to ma 5kcal w 100g!
4.Kanał: DN Beauty Natural, KOCHAM są szybkie efekty, treningi nie są długie oraz są przyjemne
5.Stare filmy nanami chan o anie są naprawdę pomocne i motywujące! w jednym z nich znajdziecie różne tipy jak ukrywać jedzenie
6. Woreczki w kieszeniach, jeśli rodzice na chwile spuszczą z ciebie oko przy posiłku, wyciągnij szybko woreczek i włóż tam jedzenie🤮
7.wafle ryżowe z biedry, kocham są pyszne i jeden ma tylko 19kcal
8.DUŻO SNU, sen jest bardzo ważny +spala kalorie!
9.schody>winda
10.Mirinda zero to bóstwo😍😍
11.Wychładzaj pokój na noc, organizm podczas snu będzie próbował się ogrzać, przy czym spali kalorie
162 notes · View notes
blveberrx · 1 month
Text
⋆౨ৎ˚⟡˖⤳ ࣪Super low cal food
ogórki kiszone- 7kcal/100g--- pyszne + na pewno masz w domu, możesz zjeść nawet pół kilo (!) za 35kcal
kimchi- 35kcal/100g--- może się wydawać sporo, ale 100g to naprawdę sporo, w dodatku przez to że jest ostre, będziesz bardziej najedzony/a
imbir do sushi- 6-15kcal/100g--- nikt raczej nie zje 100g imbiru do sushi, ale jest to dobry pomysł na to, żeby Wasz talerz wyglądał na pełny jedząc sushi--polecam różowy z house of asia- ma najmniej kcal
makaron konjak- 9kcal/100g--- niestety nie miałam okazji spróbować, ale podobno można go znaleść w różnych sklepach jak biedronka, lidl itd. lub w większych na działach z produktami bio/azjatyckimi
wiśnie- 49kcal/100g--- mają prawie tyle kcal co jabłka, a- przynajmniej mnie- najadają bardziej. polecam kupić mrożone bez pestek żeby ułatwić sobie liczenie
Błonnik witalny- 18kcal/porcję 6g--- nie jest to jedzenie, ale polecam wypić błonnik, żeby czuć się bardziej pełnym i przyspieszyć metabolizm! Należy zalać porcję błonnika wodą i odczekać 20 minut, po tym czasie wypić roztwór o konsystencji płynnego kiślu. Polecam po binge, żeby trochę ruszyć metabolizm :]
wszystkie dane co do kalorii z fitatu
nie namawiam do restrykcyjnej diety, róbcie wszystko odpowiedzialnie i dla siebie loves
Buziakii ⊹ ࣪ ˖༉‧₊˚.
7 notes · View notes
tiredpoet7 · 4 months
Text
🌸 Postanowienia 2024
1. Osiągnięcie wymarzonej sylwetki
— brak limitu kalori, powodującego stres i presję.
— regularny pilates, 3x w tygodniu połączony z innym ćwiczeniami.
— rzadszy trening. 6 razy to katorga, ale jak nie udawało mi się tego zrobić to pojawiała się frustracja. 4-5 wystarczy.
— białko! nie chcemy być skinny fat. pilnowanie aby w domu zawsze był skyr, może przekonanie się do serków wiejskich. mięsa zbytnio nie jem, ale jaja, może od czasu do czasu batony proteinowe chociaż to mój fearfood i szkoda mi mi pieniędzy.
— jedzenie zdrowych przekąsek. zamiast chwytać coś w biegu i jeść nad blatem w kuchni, przełożyć do miseczki, zrobić herbatę i zjeść na spokojnie.
— stosowanie pomiarów ciała dla lepszej motywacji i kontrolowania efektów. wybranie konkretnego dnia np. piątek co dwa tygodnie.
2. Pozbycie się wzdęć, regularne wypróżnianie
— szklanka ciepłej wody na czczo.
— 2.5l wody.
— picie ziół, na razie szałwi bo mam w domu choć nie wiem czy w jakiś sposób pomaga jelitom, później rumianek lub mięta.
— błonnik, dużo owsianek, są pyszne, a jem je za rzadko. do tego wiadomo porcja warzyw do każdego posiłkiu, kroić sobie je w słupki.
— kupienie tabletek na przeczyszczenie na "czarną godzinę". nie chcę dopuścić do sytuacji, że nie mogę czegoś założyć bo uwidacznia ciężary brzusio, nie opróżniany od 2 tygodni.
— nie przeżeranie się. odstęp pomiędzy posiłkami, powyżej 2 godzin chociażby. 3-4 byłoby idealnie.
3. Wygląd
— priorytet: wyleczenie cery. włączenie do pielęgnacji niacynamidu, codziennie wit. c i spf. na początku grudnia miałam ogromną poprawę, ale święta i syfiaste jedzenie wszystko zniszczyły.
— zapuszczenie włosów. zawsze jak idiotka ścinałam je na krótko, gdzie zupełnie mi to nie pasuje. teraz sięgają mi do łopatek, ciągle słyszę komplementy (a jestem na nie łakoma bardziej niż na drożdżówki) i pytania, ile mi to zajęło. dodatkowo bardzie mi to pasuje, moja twarz wygląda na szczuplejszą.
— pofarbowanie włosów (?) poczekam z tym, bo nie mogę się zdecydować w kwestii koloru. złocisty blond??? orzechowy brąz??
4. Inne, bardziej personalne cele.
— rozciąganie kręgosłupa. kiedyś ćwiczyłam gimnastykę i jak szpagaty dalej potrafię zrobić, to z mostkiem gorzej. chciałabym znowu umieć zrobić go na przedramionach, z stania oraz wstać z niego. może w wolne od szkoły mogłabym też spróbować stania na rękach, co nigdy mi nie wychodziło...
— więcej pisać. nie przejmować się malutką dziurą w fabule, w końcu robię to z pasji a nie na ocenę w szkole.
— wrócić do słuchania podkastów. ostatnio rzadko to robię bo mój ukochany podkast publikuje średnio RAZ w roku, a poprzednie odcinkiem przesłuchałam już po 4 razy. może znajdę godnego następcę?
— znaleźć pracę na wakacje. mieszkam blisko morza, a tam w okresie letnim łatwo dostać pracę na wakacje będąc przed 18. w pobliżu mam też zbiory truskawek i rabarbaru, lepsze to niż nic. zawsze jakieś pieniądze.
17 notes · View notes
healthsweatin · 1 year
Photo
Tumblr media
#salad #green #foodstyling #foodblogger #foodies #foodphotography #happylife #diet #dieta #lunch #fast #deliciousfood #gotowanie #jedzenie #food #kuchnia #cooking #wiemcojem #zdrowo #pyszne #zdrowojem ##feedfeed #feedyoursoul #nomnom #eatingfortheinsta #eater #forkyeah #spoonfeed #dailyfoodfeed #instaeats (w: Warsaw Old Town) https://www.instagram.com/p/CfrQdAFDLn4/?igshid=NGJjMDIxMWI=
0 notes
persephoneola · 8 months
Text
Po urlopie
Wrocilismy z wlajazy.
Pierwszy tydzien byl typowo plazowy. Pyszne jedzenie i wspanialy wybor, ale po trzecim dniu wiem, ze 5 dni takich luksusow to dla mnie maks i dwoch tygodni bym nie zniosla. Ale odpoczelam, najwazniejsze.
Drugi tydzien we dwoje i bardzo aktywny. Nigdy nie myslalam, ze rejsy statkami tak mnie podjaraja. Moze to tez kwestia pieknej trasy, bo Baltyk pomiedzy Finlandia i Wyspami Alandzkimi i pomiedzy Wyspami Alandzkimi a Szwecja jest piekny, ze wszystkimi tymi malymi wysepkami i cypelkami.
Lotwa i Estonia piekne jak zawsze, Finlandia jak z wyobrazen (btw. w ten piatek znowu Helsinki, najpierw 38 lat bez, a teraz dwa razy w przeciagu niecalego tygodnia). Tylko te predkosci na drogach krajowych... really?
A Sztokholm mnie bardzo rozczarowal, tlumy turystow, wyblakle kolory fasad i problemy z platnoscia ich wlasna gotowka. Gdyby to byla strefa euro, karta jak najbardziej, ale prowizja przy kazdej transakcji... no nie.
23 notes · View notes
Text
♡ co dziś jadłam ♡
ryż z jajkiem - 190 kcal
pudding proteinowy czekoladowy - 164 kcal
Łącznie: 353 kcal
witam!! dawno nie było podsumowań, ponieważ, tak ładnie to ujmując, jadłam za dużo. lub jadłam w limitach ale jakieś śmieciowe rzeczy typu słodycze... więc postanowiłam, że z tym koniec! narazie przez miesiąc nie będę jadła takich niezdrowych rzeczy itd. dziś mi się udało, w ogóle wstałam strasznie późno, bo 13, co wsumie sprawiło, że mniej zjadłam. nie miałam apetytu. sprzątałam, czytałam, oglądałam i ćwiczyłam.
jutro święta! szczerze to nie czuję świąt, i wsumie cały czas oczekiwań na święta mi gdzieś minął, zastąpiły to myśli o jedzeniu. są to moje pierwsze święta z anoreksją i nie myślę o prezentach, tylko o tym jakie jedzenie zjem, ile jutro będę ważyć, jak wyglądam. jutro puszczę sobie świąteczne piosenki i trochę poczuję tego klimatu świąt, jak sobie teraz myślę, ekscytuję się na jutro ♡ dostałam wczoraj od przyjaciółki książkę "dotknij mnie", jestem na początku, ale jak narazie fajna! dziś w kalendarzu miałam herbatkę cynamonową i ze wczoraj owoce leśne. obie pyszne ♡
Tumblr media
z trackera zbyt dumna nie jestem ale.... postaram się by końcówka lepsza!
♡ do jutra ♡
15 notes · View notes
skinny-poppy · 5 months
Text
Największy Save food
Ja niestety nie jestem tym typem człowieka co zje pół kromki chleba i jest pełny (niestety) dla mnie jedzenie musi być objętościowe no i oczywiście niskokaloryczne.
Dlatego skomponowałam sobie super objad po którym ledwo mogę się ruszyć...
A mianowicie
Trio warzywne z biedronki( kalafior, brokuł,mini marchewka) całe opakowanie 750g ma 278kcal
2 ugotowane jajka 120g 168kcal
Razem wychodzi 446kcal a wszystko się zgadza! Białeczko? Witaminy? Mało tłuszczy i węglowodanów? Syci? Wszystko jest!
No i na dodatek jest to naprawdę pyszne!
Nie wiem czy kogoś to zainspiruje czy pomoże ale polecam!
17 notes · View notes