Nienawiść
Jak można pragnąć czegoś, czego się nienawidzi;
pożądać kogoś, kto mną gardzi, nawet jeśli on też
mnie pożąda? Jedyna pociecha, że on nie wie,
co ja czuję…
8 notes
·
View notes
[...]ale co innego kochać ...kogoś. Bo wtedy "kocham cię" to nie były już tylko słowa. To było zaklęcie. Obietnica. Być zakochanym to dobrowolnie oddać komuś część siebie i przyjąć to, co ten ktoś oferuje nam, trzymając to w otwartych dłoniach. I nie dało się tego zamknąć w jednym "kocham".
Anna Bellon, Uratuj mnie
0 notes
M A R Z E N I E
pragnę tak wziąść cię na dach pustostanu
otworzyć białe wino i rozłożyć koc naszych pragnień
i otworzyć cię tak jak tylko sam nam pozwolisz
stworzę wokół ciebie bezpieczny balonik z lampek które oczywiście kupię specjalnie
a pózniej
będziemy rozmawiać z kolejnymi butelkami bez końca
pośród tych pięknych gwiazd otworzymy oczy
i pokażemy sobie nasze dusze.
/wymarzona osoba/
12 notes
·
View notes
Nie mogę zapomnieć, nie potrafię. Chciałam, żebyś to był Ty. Wierzyłam ci, ufałam, pragnęłam i marzyłam. Jednak ty mnie zostawiłeś, odsunąłeś się, tak nagle. Tęsknię, a ta tęsknota mnie zabija. Otworzyłam się, pokazałam prawdziwą siebie. Miałam nadzieje, że mnie taką pokochasz. Ty jednak odszedłeś, kiedy tylko nadarzyła się okazja. Zostawiłeś mnie samą, z mrocznymi myślami. Chciałam, żebyś to był ty, dlatego pozwoliłam sobie na uczucia. Pozwoliłam ci zbliżyć się do mnie, choć tak rzadko to robię. Ale pragnęłam cię, pragnęłam cię całą sobą. Nadal pragnę. Wolałabym nigdy cię nie poznać, choć tak bardzo nadal pragnę byś był obecny. Nie umiem funkcjonować bez Ciebie, nie potrafię, nie chcę. Nie chcę bez ciebie.
352 notes
·
View notes
Dlaczego ja uciekam z domu
Dlaczego uciekam od bliskich
Dlaczego ja kurwa, dlaczego
Przez całe życie tak inny
Ulica uczyła mnie życia
Karmiła jak matka swą piersią
Dlatego nikogo nie kocham
Bo miłość to dla mnie kurestwo.
I nie mogę tego zrozumieć
Dlaczego ci jestem tak bliski?
Dlaczego wciąż o mnie walczysz
Jak jutro znowu pójdę na dziwki?
Dlaczego ja nie mam marzeń
Sam nóż wbijam w swe serce?
Kocham Cię tylko na fazie
A szczery to tylko piosence
Dlaczego ja pragnę się zabić
A kocham swe życie nad wszystko?
Dlaczego jestem tak słaby?!
Dlaczego upadłem tak nisko?!!
10 notes
·
View notes
Czego się nauczyłem.
Jeśli ktoś oczekuje czegoś od ciebie za bycie miłym, to ma cię w dupie.
Lojalność jest rzadka. Ludzie deklarują wiele rzeczy. Których nie dotrzymują.
Jeśli kogoś kiedyś zaakceptowałem, a nasze drogi się rozeszły, to nie znaczy, że tej osoby nienawidzę. Chce, aby była szczęśliwa. Pomogę jej jeśli trzeba. Ale nie jest już częścią mojego świata. Jemy przy innych stołach.
W pewnym momencie jest się za starym aby zastanawiać się kto cię lubi a kto nie.
Są ważniejsze rzeczy do ogarnięcia. Słyszałem już na swój temat wszystko. Nie ma takiego komentarza, którego bym nie czytał.
Ale wiem kim jestem, wiem co myślę, wiem czego pragnę, jestem szczery.
Nikt mi tego nie zabierze.
Jeśli kogoś lubię - ta osoba powinna o tym wiedzieć.
Jeśli ma się wyjebane na ludzi i świat warto sobie zawsze zadać kontrolne pytanie:
Czy nie zachowałem się jak złamas?
Czy mogę nie mieć racji?
Najprostszym sposobem na zmarnowanie sobie życia jest obrażanie się na wszystkich dookoła.
A Ty czego się nauczyłeś/nauczyłaś?
Piotr C. pokolenieikea.com
57 notes
·
View notes
Z każdą kolejną raną na sercu, ta na ciele staje się głębsza, większa i bardziej boli, nie boli z powodu przecięcia a z powodu świadomości tego że zostanie na zawsze, ty ranisz mnie mentalnie, ja siebie fizycznie, teraz już do końca życia to ze mną zostanie, ukaże mi się przy każdym spojrzeniu w lustro, sprawi że ludzie nie będą chcieli poznać mnie a historię która za mną się toczy, nie oderwę już od siebie tej łatki, ty nigdy tego nie zrozumiesz, nie zrozumiesz jak to jest gdy łzy i krew spływają w tym samym czasie po ciele, tak bardzo bym chciała byś zrozumiała ale jednocześnie pragnę ochronić cię przed tym tak abyś nigdy nie musiała rozumieć.
6 notes
·
View notes
Próg naszego domu
Na podwórku rozgościł się spokojny, stonowany wieczór. Czoło nieba pociemniało, okraszone stygmatami gwiazd, zakochanych w swoim własnym świetle. Brakuje paru minut do zapadnięcia zmroku. Za moment zapłoną uliczne latarnie, znacząc drogę dla tych, którzy spóźnili się z powrotem do domowego ogniska.
Stoję w oknie. Przyciskam nos do szyby, aby dokładniej widzieć życie toczące się na ulicy. Dotykam wnętrzem dłoni zimnego, nieustępliwego szkła. Skrapla się na nim mój z lekka niepewny oddech.
Stoję tak od dwóch godzin. Nie mam odwagi, aby oderwać się od parapetu i usiąść w fotelu, by tam cierpliwie zaczekać. Jakaś moc sprawia, że chcę zobaczyć, jak zmierzasz chodnikiem wiodącym do naszego domostwa. Jestem zbyt niecierpliwa, aby czekać na odgłos dzwonka. Nie, nie umiem odejść od okna. Zaczekam tutaj na twoje kroki.
Moje serce podrywa się do szparkiego galopu. Wytężam wzrok, na mojej twarzy przysiada uśmiech od ucha do ucha. A więc jesteś! Mogę w końcu odkleić się od szyby i biegiem ruszyć ku przedpokojowi, by uwiesić ci się u szyi, kiedy tylko przekroczysz próg naszego domu.
Nie wytrzymuję. Drżącymi z ekscytacji palcami odryglowuję drzwi, otwieram i lekko wybiegam na korytarz. Rzucam ci się na szyję, zanim zdążyłeś wspiąć się na nasze piętro. Przylegam do ciebie całym wygłodniałym ciałem, sycę wszystkie niecierpliwe zmysły. Pragnę wdychać zachłannie twój zapach (mieszanka cynamonu i pomarańczy), delektować się ciepłem, bijącym od rozległej piersi.
Mija wiele, wiele czasu, zanim puszczam cię wolno. Biorę krok wstecz i karmię wzrok twoją osobą. Jesteś rozpromieniony, jakbyś dostrzegł nagle swoje uosobione marzenie. Dostrzegam wyraźnie swoje odbicie w twoich oczach. Teraz już wiem, że wytrzymaliśmy aż tyle, żeby obłaskawić przyszłość, ze śmiercią na czele. Wiem, że nie ma mocy, która ponownie podzieliłaby nasz strach i niepokój. Od dziś będzie nas budziło to samo słońce, będziemy oddychać tym samym powietrzem.
Ze światłem w duszy i sercu, zapraszam cię do środka. Czekam, aż spokojnie rozsiądziesz się w fotelu i opowiesz mi, co wydarzyło się przez ostatnie kilka tygodni. Nie mogę nasycić się pięknem i urodzajem twoich słów. Spijam je z twoich warg, których smak zdążyłam zapomnieć. Czuję się, jakby samo słońce zagościło w naszym mieszkaniu. Jakby objawił mi się sam wiosenny poranek. Powietrze jest niezwykle lekkie, jest ciepło i przytulnie.
Czy to szczęście składasz w moje wygłodniałe ramiona? Czy to żal i ból sprawiają, że otwiera się przed nami teraźniejszość? Dzisiejszego wieczora podzielić nas mogą tylko nasze splecione dłonie. Do ust przylegają rozbestwione, łakome pocałunki. Już nigdy, nigdy więcej nie pozwolę ci zasnąć. Pozostaniesz, by każdego ranka karmić mnie pokornym blaskiem. Tak, od dziś będzie mnie budził pełen szacunku, delikatności i miłości dotyk. Namiętność rozsiądzie się wygodnie w naszych myślach. Nie będziemy czekać, aż przeminie ostatnia gwiazda; doskonale znamy posmak tęsknoty i cielesnego oddalenia.
Zaśniemy, gdy świt będzie czaił się za rogiem. Wcześniej nie będzie na to czasu. Spokojnie, nie musimy się donikąd spieszyć; przed nami wieczność, której nie powinniśmy się obawiać. Nasze zmysły długo będą czekały na ukojenie. Już nigdy więcej nie zapomnę muśnięć twojej skóry. Zanim nadejdzie poranek, odetchniemy z ulgą. Sen, poczęty z ochotą, obdarzy ciała pamiątką.
2 notes
·
View notes