Tumgik
#zaburzona
umarlam00 · 5 months
Text
Ciekawi mnie, czy oni też o mnie myślą, tak często jak ja o nich. Czy mnie wspominają? Albo chociaż raz na jakiś czas przypominają sobie, że ktoś taki jak ja był w ich życiu?
174 notes · View notes
pozartaa · 1 month
Text
29.03.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 393 ważenie.
Limit +/- 2100 kc@l.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dziś mam na nockę do pracy rano trochę rzeczy sobie ogarnęłam. Ugotowałam mój Błyskawiczny Bigos z kapusty pekińskiej, który mam zamiar jeść teraz na parę kolacji z rzędu. Niestety mam tylko jutro wolne i to po nocy to będzie mój ostatni w marcu DBLK żeby się nie skupiać za bardzo na tym co na talerzu, bo muszę się skupić nad talerzami na 31 marca i 1 i 2 kwietnia - wszystkie dni w robocie.
Tumblr media Tumblr media
Obiad na dziś i jutro to perfidny gotowiec z Biedry - gulasz z indyka w sosie mango wedle pudełka. Nawet nie chce myśleć co to za stary indor tam pływa 😬.
Dałam się zrobić na szaro z tymi pracującymi świętami. Szef powiedział, że to doceni. No, ja myślę 😏.
Jak zejdę z nocy 3 kwietnia to przysięgam, że chyba będę spać cały dzień i oleję wszystkie obowiązki.
***
A poza tym dzień stawania na wadze.
Waga z przed dwóch tygodni i dziś (177cm)
Tumblr media
Jak widać zaliczam spadek taki ponad kilogramowy. BMI 18.5 - zaczyna się dolna granica prawidłowej wag1. Trochę to zaskoczenie dla mnie, bo wydawało się, że raczej jakoś tam sobie nie żałuję, ale patrzę na logi moich kc@l i chyba te 2100 to robię tylko w dni w pracy 😬. (aktualizacja w@g1 w poście przypiętym i opisie bloga)
Bardzo nie lubię kiedy w@ga spada (racjonalnie, bo nie racjonalnie to moja zaburzona głowa różnie sobie myśli). To znaczy, że będę musiała się bardziej przykładać, a zdecydowanie zaczynam sobie olewać zawsze kiedy rośnie. To znaczy mam takie - "ee dobra, chrzanić to, jesteś najedzona" i zostaje ostatecznie na 1800 - 1700 dziennie, a to jak widać jest dla mnie deficyt, który zostawia ślad.
Noo.. to teraz mam dwa tygodnie by się trochę poprawić. Następne ważenie 12.04.24
I tak właśnie wygląda Utrzymanie Wagi - żmudna robota - raz w dół raz w górę. Masa mentalnej pracy nad sobą. Wychodzi na to, że przy moim obecnym nastawieniu utrata kilogramów to pikuś. Gdybym choć trochę się nie kontrolowała, to pewnie szło by tak - jadłabym coraz mniej i mniej, a kilogramy by leciały - może nie w zwrotnym tempie, ale ostatecznie ciągle w dół. I pewnie by mi się to podobało 🙄.
Dobrej nocy wam życzę (u mnie pewnie spokoju nie będzie) i pozdrawiam tradycyjne wszystkich nocnych stróżów i nocną zmianę na Tmblerze 🌙🌛
Tumblr media
Taki stroik u mnie w domu 😊. Jedyne co tchnie Wielkanocą to plastikowe jajka na badylkach.
***
S. mnie dziś pyta czy jemy jakieś śniadanie w niedzielę. A ja na to - "Chyba oszalałeś, przecież ja o 6:00 wychodzę do roboty!?" Przykro mi, ale olewam święta w kontekście śniadań i obiadu i czegokolwiek wielkanocnego, bo po prostu nie mam czasu ani chęci. Poza tym śniadanie jem 9:00-10:00 więc bez sensu... Lol mój "małż" na prawdę myślał, że ja wstanę o 5:00 i będziemy jedli... 🤦.
29 notes · View notes
echo-dna · 1 month
Text
lubie byc zaburzona
14 notes · View notes
jsmdollie · 2 months
Text
tw vent
15.02.24
dzien po walentynkch dzien po klotni z dziewczyna dzisiaj do mnie napisala zebym orzyszla w nasze miejsce (gdzie wyznalam jej uczucia) i na poczatku niby normalnie gadala i mialam wrazenie ze juz bedzie dobrze ze to byla tylko drobna klotnia naprawde w to wierzylam a ona na koniec mi powiedziala ze ma mnie troche dosc mojego zachowania dobrze wiedzac ze mam jebanego bordera staram sie to kontrolowac ale kurwa JA NIGDY NIE CHCIALAM BYC CHORA ja naprawde rozumiem ze bycie z osoba zaburzona jest ciezkie i to szczegolnie kiedy ma ona bordera ale ona mi w tearz powiedziala ze ma mnie dosc jak ja mam sie niby po tym czuc mam ochote zniknac rozciac sobie lapska do kosci wydlubac cale to mieso wykrwawic sie
ja sie zaglodze na smierc ja czuje sie teraz taka pusta bez niej ja nie mam nikogo po za nia a ona mnie zostawila ja naprawde sie boje
boje sie samotnosci ja zylam tylko dla niej ja sie dla niej tak staralam glodzilam sie zeby sie mnie nie wstydzila zmienilam wszystko w sobie zeby ze mna byla
jestem taka idiotka ja nie zasluguje na milosc nigdy nikt mnie nie pokocha ja juz zawsze bede sama wszyscy mnie zostawiaja mimo ze ja chce ich zatrzymac
14 notes · View notes
meelaancholy · 11 months
Text
Jestem zaburzona czy chora?
Zaburzenie to lekkie nieprawidłowości które łatwo naprawić
Ale choroba to coś większego nie tak łatwego do naprawienia
Czuję się chora
meelaancholy
1/20/23
36 notes · View notes
lekkotakworld · 8 months
Text
Niedziela, 20.08.23
Zjedzone: 1500 kcal
Spalone: 75 kcal (3500 kroków)
Woda: 1,0l l
Waga rano: 68,00 kg ⬇️
Tumblr media
20 dni, niespełna 3 tygodnie - 2 kg na minusie. Czy to dużo? Dla mnie tak. Ostatni raz 68 widziałam z 2 miesiące temu. A jestem 🤏 od 67. Łezka się kręci w oku, nie powiem, że nie. Jeśli dalej będzie tak szło, to sierpień zakończę już może z 66. Cudowne uczucie.
Jednakże muszę się przyznać, zaczynam bzikować. Zaczynam znów bać się jeść, boje się wzrostu wagi, często myślę o spalaniu miliona kalorii, ale zwyczajnie nie mam na to siły. Nie, nie zamierzam wracać do żadnych restrykcji, głodówek i innych. Nie chce tego. Ale sami pewnie wiecie jak działa zaburzona relacja z jedzeniem i zaburzony obraz samego siebie. Zaczynam myśleć powoli o wyjeździe nad morze za dwa tygodnie. Tak, za 2 tygodnie mam urlop, jedziemy na tydzień odpocząć. I cholernie boje się jedzenia tam. Boje się, że stracę kontrolę.
Z miłych rzeczy, zrobiłam dla mamy tort. Choć było przebojowo, dziś na szybko piekłam drugi biszkopt, bo wczoraj mi nie urósł. Dziś z kolei śmietana średnio się chciała ubić przez to gorąco. Później nakładanie tej śmietany na szybko, bo już pływało mi ehh.. ale udało się, możecie podziwiać.
Tumblr media Tumblr media
Mam trochę słaby humor od jakiś dwóch tygodni.. Trochę jakby depressed mood, ale nie do końca, nie wiem sama. Z chłopakiem też mamy dziwną relację, za dużo się dzieje ostatnio i zaczęłam się strasznie izolować, często jestem niemiła, nie wiem jak to opisać, mniejsza. Generalnie odizolowałam się od ludzi, jedyną osobą z jaką rozmawiam, o ile rozmawiam to mój chłopak.
10 notes · View notes
an0r3xi4 · 7 months
Note
masz tyle zaburzen, ale nie widac po tumblr nic wiecej niz ed :/
Wiesz... Mam swoje zaburzenia. Jak miałam piętnaście lat to uzależniłam się od narkotyków - kodeiny, amfetaminy, marihuany, heroiny. Trwało to bardzo długo, właściwie dopiero 9 miesięcy jestem czysta. Wtedy moje początki zaburzeń borderline, były bardzo silne ( dopiero od roku mam postawioną pełną diagnozę). W międzyczasie zdarzył się nauczyciel, co mnie molestował seksualnie, przyjaciel który robił to samo. Uciekałam mamie z domu, wracałam po kilku dniach, czasem tygodniach. Okaleczałam się na ogromną skalę - nawet tatuaże nie są w stanie teraz już tego zakryć. Były momenty, gdy waliłam głową w ścianę dopoki jej nie rozwaliłam, były momenty kiedy cięłam sobie nawet język i policzki, były momenty kiedy rozwalałam szklankę w ręce, obijałam dłonie o mury, przypalałam petem. Krzyczałam na wszystkich i wszystko, obwiniając o każde zło. Wpadałam w ataki paniki, histerii, wyskakiwałam przez okno balkonowe. Byłam zamykana w psychiatrykach, ośrodkach leczenia uzależnień. Byłam ubezwłasnowolniona kilka razy. Miałam masę prób samobójczych - około 15. Po jednej byłam w śpiączce, po drugiej miałam zostać roślinką, ale zdarzył się "cud" i po rehabilitacji jestem sprawna. Reszta kończyła się po prostu w szpitalu - zszywaniem żył, płukaniem żołądka. Przestawałam jeść całkowicie, żyłam na narkotykach, nabawiłam się zapalenia żołądka, jelit, stawów a nawet kości. To były miesiące bólu na róznych antybiotykach, lekach. Często spałam na grobie swojego taty, bo tak właściwie od tego momentu się to zaczęło. To jest tylko część historii i moich "zaburzeń". Ogarnęłam się dopiero bardzo niedawno, około 1.5 - 1 rok temu. Teraz zostały ataki paniki, zaburzenia lękowe. Jeszcze zdarza mi się popaść w histerie, wyrywać sobie włosy z głowy, nie daje się dotknąć bardzo często bo dostaje paraliżu. Zdarza mi się także wydrapywać rany na skórze, przypalić się w jednym czy dwóch miejscach, uderzyć głową w ścianę niejednokrotnie. Ostatnio nadawała się do szycia... Życie ze mną nie jest łatwe. Jestem cholernie trudna i zaburzona. A to tylko część. Jeśli nie wierzycie - zapytajcie się Misi, ona była świadkiem przeróżnych rzeczy.
18 notes · View notes
Text
Oglądałem właśnie 'Moja zaburzona historia' - cykl o zaburzeniach odżywiania (nie polecam jeśli ktoś łatwo się triggeruje/nie jest gotowy na historie o anoreksji) i pomyślałem czy nie opisać swojej. Przyda się męski głos w tej sprawie
25 notes · View notes
foxcloring · 3 months
Text
Tumblr media
zrobiłam sobie taką oto dietkę dla motywacji, jedziemy od jutra
jak było kiedy mnie nie było? otóż różnie, zarówno głodówki jak i napady wjechały ale to już standardowo
mam dosyć tego gówna ale żeby poczuć się valid muszę zrzucić więcej niż te 4kg bo inaczej się nie liczy (tak, zaburzona logika - nie, nie zamierzam z niej rezygnować, a może nawet nie umiem)
3 notes · View notes
borntodie523 · 6 months
Text
Wczoraj pojechałam ze znajomymi chłopaka no i było tam z 10 osób napewno. Zostawiłam sobie specjalnie miejsce w limicie żeby sobie coś zjeść bo wiedziałam ze będą jeść ale jakoś jak już byłam na miejscu i nadszedł czas jedzenia to pojawiła mi się taka blokada ze po prostu nie i koniec. Dzieki temu ze nic nie zjadłam zostałam w swojej strefie komfortu ale jak sobie myśle ze gdybym jednak przymusiła się i coś zjadła to miałabym zjebany wieczór przez stres i w ogóle to ja nwm. Chore to ze to ma taki wpływ na mnie. Po prostu nie potrafię już jeść przy innych bez strasznego stresowania się ze będą na mnie patrzec, myśleć ile jem, myśleć o mojej wadze, myśleć jak jem, co jem, ile to ma kalorii, ze jesyem gruba. Wiem ze żadna z tych rzeczy nie będzie miała miejsca ale moja zaburzona głowa cały czas podpowiada mi te myśli
5 notes · View notes
umarlam00 · 5 months
Text
Lubię, gdy nie muszę czuć.
91 notes · View notes
niechcepomocy · 1 year
Text
Czytałam dziś o objawach borderline i ponownie odkryłam, jak bardzo zaburzona jestem. Tak bardzo ciężko mi funkcjonować. Nikt z mojego otoczenia tego nie rozumie.
Ostatnio chyba trochę bardziej mi to przeszkadza. Zdarza się płakać, nawet bić. Czuję się niezrozumiana. Nawet w przypływie bezsilności popatrzyłam na ceny terapii. Nie stać mnie. Jedna terapia to jedzenie na cały miesiąc. A na NFZ są kolejki. Wiem, że czas minie tak czy inaczej, ale chyba nie jestem gotowa na terapię.
Strasznie mi źle, a muszę się wziąć za pisanie pracy lic. Nie mam sił, naprawdę.
Wydaje mi się, że W. już nie chce ze mną pisać. Mieliśmy się spotkać niebawem, ale chyba do tego nie dojdzie. Znów będę sama.
Ale czy ta samotność nie jest lepsza?
12 notes · View notes
bycie-narcyzem-to · 1 year
Text
Wydaje mi się, że niektórzy ludzie nie wiedzą, że trudno jest się nauczyć lepszego funkcjonowania gdy masz zaburzenie osobowości. Nie tylko przez jego cechy i symptomy, brak dobrych źródeł informacji i pomocy, stygmatyzację, ale też spójność tożsamości z naszymi chorobami psychicznymi/złudzeniami. Te dwie rzeczy są tak mocno powiązane, że idea funkcjonowania inaczej niż dotychczas jet dla nas praktycznie 'usuwaniem siebie'.
Sposoby na radzenie sobie z trudnościami stają się naszym życiem, tożsamością - mówienie że to złe, jest jak mówienie, że z nami jest coś nie tak. Mówienie, że kiepsko sobie radzimy to jak mówienie, że nie jesteśmy chciani na świecie. To nielogiczna mentalność, ale od kiedy złudzenia są wynikiem działań logiki i rzeczywistości?
Jedną z najtrudniejszych części mojego rozwoju z npd było pozwolenie sobie na wybór - "Kim chcę być?" "Jak prezentować się światu?", zamiast żyć z tożsamością narzuconą mi przez niezależne ode mnie okoliczności. Bardzo przywykłem do bycia definiowanym przez to jak funkcjonuję, jak jestem postrzegany lub jakie zła ponoć wyrządzam innym, zamiast tego jak chcę się identyfikować *ja*. Nawet teraz, jako dorosła osoba, która od lat chodzi na terapię, przyłapuję się na tym, że zastanawiam się - "Kim w ogóle jestem, jeżeli nie [problemowym dzieckiem, zawodem rodziny, dzieckiem samookaleczającym się w szkolnej toalecie, płaksą, ofiarą, narcystycznym dupkiem]?"
Próby stworzenia tożsamości odciętej od mojej traumy, średniego funkcjonowania czy szufladek, do których mnie wepchnięto są dla mnie niczym usuwanie tego, kim jestem i tego kim kiedykolwiek byłem. Mam zainteresowania, mam pracę, mam wartości, mam cele, ale czuję się, jakby to wszystko nie było częścią *mnie*. Nie dostrzegam się w moich czynach i myślach - dostrzegam się przez walidacje, spostrzeżenia i opinie ludzi na mój temat. Jako ofiara przemocy, jako ktoś z problemami w relacjach, jako ktoś kto popełnił wiele błędów - automatycznie równam się jako "ten Zły". Gdy ludzie pytają kim jestem, odpowiadam: "nie jestem dobrą osobą".
Wielu terapeutów próbowało nauczyć mnie jak siebie cenić, jak poprawić samoocenę, ale do tego nie wystarczają afirmacje i pozytywność. Moja osobowość jest zaburzona. A kim jesteśmy, tak poza naszymi osobowościami? To jak ciągła walka o zmianę moich myśli, więc zazwyczaj walczę o zmiany w moich zachowaniach. Tak, wybieram dobroć. Tak, okażę współczucie, gdy tylko będę mógł. Tak, potraktuję siebie jako ulubioną postać w moim życiu. Ale w głębi duszy, zaburzenie osobowości i tak zawsze odbiera wartość moim czynom. Potrzebuję zapewnień, miłości, potwierdzenia od innych, że "robię coś dobrego" nawet gdy chodzi o mnie. "Nikt nie wybiera kim jesteś, to wybór, którego możesz dokonać ty" - mój terapeuta powtarza mi to co drugą wizytę, ale nie ważne jak często to sobie wmawiam, nie wydaje mi się to prawdziwe.
Zawsze czuję się jak nic, nikt - puste naczynie przemierzające przez koleje życia. Mimo, że wciąż dokonuję wyborów, mam relacje, mam hobby, itp. to walka z moją mentalnością jest czymś, czego dopiero muszę się nauczyć. W końcu na tym właśnie polega życie - na nauce i rozwoju (prawda?). Na ten moment po prostu udam, że wiem kim jestem i wiem, co robię.
źródło @narcjester
5 notes · View notes
wiking0 · 2 years
Text
Postaram się w tych postach ukazać moje epizody ed, które dopiero teraz odkrywam dzięki terapii i poznaniu siebie. Postaram się skrócić tutaj historie, które miały miejsce w moim nastoletnim życiu jak i obecnym.
Gimnazjum rok 2015-2017
Ten okres szkolny wspominam jako jeden z najgorszych okresów w swoim życiu. Nie chodzi tylko o zaburzenia odżywiania, niską samoocenę, depresję, myśli samobójcze, ale też o moja sytuację w domu, która w tamtym momencie nie dała mi być normalnym dzieckiem. Nie pozwoliła mi jako dziecku o tak niskiej wartości stanąć na nogi.
Moje problemy w domu tak naprawdę trwały od zawsze. Od kiedy byłam mała i tak naprawdę zaczynałam dorastać stałam się matka mojego brata na pełen etat przez co nie miałam czasu dla siebie oraz dla znajomych, którzy potem zniknęli, bo przecież nikt nie chce wychodzić z dziewczynką, która ciągle odmawia wyjścia i ciągle ma coś na głowie.
Moja matka- surowa perfekcjonistka, która na siłę trzymała mnie w domu i kazała wychowywać swoje dziecko.
Ojciec- alkoholik z pociągiem do agresji, konserwatysta o bardzo silnych poglądach. Człowiek, który nie da sobie przemówić do rozsądku, a swoje dzieci traktuje jak kogoś niższej kategorii i wartości.
Gimnazjum był to okres, który bardzo dużo mnie nauczył mimo wszystko. Mimo bólu, który mi sprawił. Był to czas gdy tak naprawdę zaczęłam myśleć: "hej, jest coś nie tak, nie powinno tak być. Zaczęłam dużo myśleć. W końcu zaczęłam poznawać siebie i swoje emocje przez samotność, która mnie dopadła w tamtym okresie.
Okres 1 klasy gimnazjum nie był zły. Zdecydowanie lepszy od dwóch następnych lat, które mnie czekały. Miałam dwie koleżanki, z którymi chodziłam po szkole. Taki gang głupich dziewczyn, które uprzykrzają życie innym. Za ten okres w życiu do tej pory czuje, że muszę odpokutować. Często odreagowywałam swoją sytuację w domu w szkole na innych dzieciach. Naśmiewałam się z nich, wyzywałam, popychałam. Przez swoją wyższą pozycję i obstawę koleżanek czułam się lepsza. Można powiedzieć, że moja samoocena sztucznie wzrosła w pewnym momencie. Czułam sie ładniejsza, lepsza od każdego młodszego osobnika. W szkole byłam całkowicie inna osoba niż poza nią. W domu byłam cichym dzieckiem, słuchającym się dorosłych i posłusznie wykonującym polecenia matki.
Właśnie w tym okresie zaczął się mój problem z jedzeniem. Oczywiście wcześniej moja relacja z nim też była zaburzona, ale w tym momencie Edzio wykorzystał sytuację i popchnął mnie w kompulsywne objadanie się, które doprowadziło mnie do wagi 76kg przy 160cm.
Gdy tylko ojciec pił, kłócił się z matką wybiegłam zapłakana z domu, ale nie na spacer, nie na plac zabaw tylko do sklepu. Za każdym razem jadłam paczką, czekoladę, batona coś co było słodkie i niezdrowe. Potrafiłam zjeść górę tego wszystkiego, bo tylko jedząc czułam się dobrze, czułam jakąkolwiek przyjemność. Trwało to do połowy 3 klas gimnazjum. Opychalam się bezrefleksyjnie, zwiększając jednocześnie nienawiść do siebie i swojego ciała.
W między czasie moje życie społeczne też zaczęło się sypać przez sytuację w domu. Mój ojciec zaczął stawać się coraz gorszy. Nie zlicze nieprzespanych nocy, w których musiałam pocieszać matkę i zapewniać ja, że ojciec przecież wróci. Stary jak to stary. Rano zwykle okazywało się, że spał w samochodzie napierdolony, albo walił setkę w piwnicy, albo zwyczajnie zasiedział się z kolegami w barze za domem, leży na klatce schodowej i krzyczy. Sytuacja z ojcem doprowadziła mnie i matkę do totalnej rozsypki. Ja coraz bardziej miałam ochotę znikać. Miałam wyrzuty sumienia. Matka naciskała i wyzywała na mnie swój ból. Mówiła, żebym przemówiła ojcu do rozsądku, miała do mnie żal, że boję się do niego odezwać, że boję się mu powiedzieć, żeby przestał. To nie było proste. Ojca satysfakcjonowało to jak matka pod nim klęczy i go błaga, żeby przestał. Ja o tym wiedziałam i nie chciałam mu dawać satysfakcji i się poniżać w ten sposób.
Matka trochę się otrzeźwiła gdy ojciec poraz pierwszy podniósł na nią rękę. Wygoniła go z domu i szykowała już pisma rozwodowe. Ojciec się ogarnął, pojechał na odwyk i jakoś wybłagał matkę o przebaczenie. Przez właśnie sytuację z odwykiem moje koleżanki mnie zostawiły. Rozpowiedziały to każdemu, wyśmiewając się ze mnie. Zostałam sama. Ani w szkole, ani w domu nie miałam oparcia. Jedyne gdzie mogłam uciec to w jedzenie. Moje życie tak się rozsypywało, że coraz częściej zaczęłam myśleć jak to skończyć. Podjęłam się tego, ale bez powodzenia (i całe szczęście). Próba samobójcza dużo mi uświadomiła. Otwarła mi ścieżkę do "walki". Zrozumiałam, że przecież moje życie jeszcze może wyglądać inaczej, a ja mam tyle możliwości i mogę się kształcić, uczyć, rozwijać na własną rękę dzięki internetowi. Postanowiłam, że wykorzystam to wszystko. Zostałam samotnikiem. W pewnym momencie nie potrzebowałam nikogo i nie bolało mnie to, że nikt się do mnie nie odzywa. Stałam się zupełnie samowystarczalna. Najlepiej bawiłam się w swoim towarzystwie, brak jakichkolwiek relacji totalnie mi nie wadzila. Za to jestem bardzo wdzięczna temu okresowi. Dzięki niemu jestem w miarę świadoma osoba na chwilę obecną i dużą część siebie i swoich emocji rozumiem. Ten czas również pokazał mi wartość życia i pokazał mi możliwości jakie posiadam, i których nie doceniałam w tamtym momencie.
Tumblr media
Moja sylwetka w okresie gimnazjum wyglądała mniej więcej tak. To jedyne zdjęcie jakie udało mi się znaleźć. Nie robiłam sobie wtedy w ogóle zdjęć, a to zdjęcie grupowe, do którego zostałam zwyczajnie zmuszona.
W następnej części opiszę dalsze losy. Początki wchodzenia w anoreksję, okres bulimiczny i też opiszę sytuację, przez które do tego wszystkiego doszło.
Oczywiście to zależy też od zainteresowania, nie wiem czy moje życie jest ciekawe, ale może jest szansa, że kogoś to zainteresuje i też wyciągnie podobne wnioski.
Czekam na odzew ;)) Miłego dnia.
34 notes · View notes
trudnadusza14 · 8 months
Text
14.09.2023
Myślałam że sie wyspie ale w nocy jak mieliśmy iść spać jedna pani zaczęła gadać o jedzeniu
A nic nie je a jest strasznie chuda
Koleżanka była rozbawiona bo to była wręcz komiczna sytuacja
Zamiast spać to gadałyśmy o jedzeniu 😂
Jak się obudziłam rano to jeszcze leżałam i rozmyślałam
Przed śniadaniem był lekarz i mówił o badaniach jak wyszły i znowu zaczyna mi lecieć hemoglobina xd
A jeszcze czekam na te wyniki cholernej gastroskopii
Powiedziałam pielęgniarce o siniakach bo mi się kolejne pojawiły
Zmartwiła się i chwilę później od tej samej dowiaduje się że mam dziś psychologa xD
Czy oni myśleli że mnie biją czy co xD
Później po śniadaniu nałożyli mi holtera i mam funkcjonować tak jak poza szpitalem
No ciekawe jak xD
I potem miałam takie silne zawroty głowy,szum uszny i mdłości że aż wymiotowałam
Powiedziałam to lekarzowi później i on powiedział że niby już wie co jest grane. Ale nie powiedział co 🙈
I mnie trzymają tu w napięciu xD
Jak poszłam na drzemkę to mnie obudziła lekarka neurolog i ja nie ogarnialam prawie nic a ta wizyta trwała ledwie 5 minut xD
Bezsensu trochę
Miałam też później psychologa który jest niby najlepszy w mieście
Ta jasne
Nie wierzył mi że mając takie zaburzenia nie biorę używek że niby nikt kto mając takie życie nie jest uzależniony
Ja co prawda kilka razy w miesiącu biorę parę buchów ale chyba to się nie liczy
Ludzie i kilka razy dziś się zagalopowałam i pomyliłam sale xd
Był potem obiad a po obiedzie włączyłam sobie serial i potem kolorowanki
Książkę też skończyłam i zaczęłam kolejną
Pt : "Na oczach wszystkich - Katarzyna Włodkowska"
Póki co nie mam zdania. Skończę to wyrażę opinie
Były potem odwiedziny i moja mama opowiadała jakie numery odwala Kiara. I jak płacze za mną 🥺
Niech mi ona ją przyniesie. Nie chcę by płakała 🥺
Później drzemka i kolacja
A po kolacji wpadłam na pomysł żeby poćwiczyć w łóżku. Brzuszki rowerek i butelki z wodą jako sztangi. Ekstra 😁
Dołączyła do nas nowa koleżanka w moim wieku
I ja nie wiem czy to przypadkiem nie jakaś zaburzona bo cały czas chodzi i gada o tym jak dużo schudnie tu w szpitalu przez te dwa dni podczas głodówki i lewatyw. Bo ma zabieg jutro
I wyszło że wszyscy z mojej sali wychodzą wcześniej ode mnie
Osoba co przyszła wczoraj wychodzi jutro,koleżanka co przyszła dziś - w sobotę,kolejna pani - w poniedziałek
A ja niby tu jeszcze zostaje
W sumie tu mi się podoba 🤣
Przyszła jeszcze jakaś pani która chciała uciec ze szpitala do kościoła.
Koleżanka która była kiedyś opiekunem medycznym pomogła
No a teraz dostałam tabletkę na spanie i zaraz może usne
Aczkolwiek znow mam to bębnienie w uszach
I jestem cała w napięciu co lekarz powie jutro
Do zobaczyska trzymajcie się 💜
5 notes · View notes
sumislay · 8 months
Text
Bilans 05.09.2023
waga ???
kalorie 818
spalone 635
aktywność 22555kroków
woda 2L
bilans 183kcal
Dzień przebodźcowany . Nie mam poprostu dość okej XD to dopiero pierwszy dzień a już umieram psychicznie . 88g białka no niespodziewałam się jeszcze w 800kcal nie no slay. Babcia się oficjalnie poddała nie wpycha mi zupy przynajmniej na razie stwierdziłam że ważyć się będe po szkole bo rano waga jest w chuj zaburzona wiec tak jak mówiłam bilanse z wagą już od piątku albo weekendu .
Chudej nocki Motylki <33!
3 notes · View notes