Tumgik
#kajdany
tearsincoffe · 4 months
Text
[13.12.2023]
Dobry wieczór moje miłe Motylki! 🦋
Od chwili przetarcia rano powiek planowałam aby ten wpis gryzł sztucznym optymizmem. Pomyślałam ile możecie znosić moich skrajnych nastroi wiecznie nieszczęśliwej damy w opałach. To męczące. Lecz wiecie co? Ambiwalencja stanowi moją pogmatwaną codzienność, rozdzieliłam siebie na "Rozsądną Thalie" oraz "Autodestrukcyjną Thalie" byle tylko trzymać się w ryzach. Te dwa skrajne indywidua tworzą składową jaką jest autorka tego bloga. Czemuż miałabym zakłamywać rzeczywistość? Nawet wprawnie nałożona maska kiedyś opadnie, nie zakryje makamentów. Oto więc przychodzę kolejnego dnia z kolejnym bałaganem. Tym właśnie jestem. Napisałam niedawno jednej z Was, że przebyta droga, nawet ciężka powinna przynosić glorię zamiast okrywać nas kocem zawstydzenia, pora zacząć słuchać siebie. A ku temu poczyniłam dzisiaj kroki. Mimo, że zgłębianie zakamarków mojego umysłu porównywalnym jest do rozplątywania zmąconych słuchawek podczas stania na mrozie innej drogi nie ma. Rozsądna Thalia wyjawiła całą prawdę za konfesjonałem szkolnego gabinetu. Przyznała, iż dystrykcje kaloryczne mogą stanowić powolnie zabijającą truciznę. Tydzień wcześniej ściśnięta między kolcami żelaznej dziewicy zaprzeczałabym szaleńczo myślą o zakończeniu "Balu" (w odniesieniu do genialnego tekstu Agnieszki Osieckiej). Racjonalna Thalia sardonicznie żartuje, że na święta prosiła Mikołaja o wagę a dostała psychologa, mimo lęku szuka pomocy. Męczy się widząc jedzenie nawet podczas nocnych lęków. Tęskni za utraconą pewnością siebie, liderowaniu grupie oraz krzykliwym strojom o dorównującym ekstrawagandzie makijażu. Tamta Thalia mimo większej cyferki na wadze porywała ludzi czymś o czym obecna wydmuszka zapomniała, pasją. Zaś zła, masochistyczna siostra bliźniaczka niczym rozwydrzony pędrak napędza spirale szaleństwa podszeptując okropieństwa czy zakupując wszystko reprezentujące motyw motyla. Infantylnie, czyż nie? Lecz ona taka jest, uparta nawet wbrew sobie samej. Szuka bodźców prowadzących do chaosu, jedynej rzeczy jaką zna. Na wzór Biblijnego węża czychającego w konarach drzewa zakazanego poszukuje utraconego ciepła w bluszczu z którego wylatują motyle. Ja jestem tymi dwoma światami! Pragnę któregoś dnia zapobiec wojnie wpychając kwiatek w lufę własnego pistoletu wymierzonego do lustra. Pisząc o gwałtownej zmianie skłamałabym. Nos zapewne wydłużyłby mi się do tego stopnia, iż godnie zastąpiłby palce w pisaniu. Raz zakodowany do "motylkowej matmy" mózg przechowuje informacje w chmurze czekając ze swym Trojanem aż oprogramowania ochronne chwilowo osłabną. Czuję dumę i nienawiść ponieważ pozwoliłam sobie zjeść kanapkę bazowaną na końcówce chleba zamiast ułożyć pomidora na płótnie mniej kalorycznego wafla ryżowego. Kajdany psychicznego głodu zardzewiały krusząc się u mych stóp dając jeden dzień pozornej normalności. Czemu więc znów chcę poczuć dyby wokół przegób? Kontrola, słodka kontrola której pozory sobie wmawiam. Jedzenie posiada władzę, ja tylko iluzję. Proszę internauto, strzępek mego umysłu. Oceń własną miarą jego wartość. Znajomi często wymagają abym rozrysowała im mapę życia lecz czy osoba błądząca między własnymi powiatowymi drogami powinna rzucać się ku wielkim metropolią? Moje przeżycia - wszystko i nic, innej opcji w menu nie oferuję. Jestem jedynie ziarenkiem wśród innych tworzących plażę naszej ziemi. Niejednokrotnie wpadnę komuś do buta powodując irytację oraz dyskomfort aż delikwent wytrzepie obuwie ze zbędnego ciężaru. Innym razem posłużę dorastającej duszyczce do tworzenia najwcześniejszych szczęśliwych wspomnień budowania piaskowych zamków w których Bóg jeden wie jak wystawny bal właśnie trwa. Zaburzenia odżywiania są czymś więcej niż cielesna powłoka, szyją plandekę dla naprawdę różnych historii. Odważysz się zerwać swoją?
Spożyte kalorie: 180kcal na 300kcal.
Spalone kalorie: 357kcal.
Bilans: -177kcal.
Szczęśliwej nocy Motylki! 🦋
34 notes · View notes
s0ullessboy13 · 7 months
Text
Są noce gorsze od burzy piaskowej. Wszystko wiruje nad tobą - twoje myśli, lęki, całe życie. Sypiesz sam sobie w oczy. Gdyby pytali o czym myślałem przy ostatniej pełni księżyca odpowiedziałbym, że coś podobnego do morderstwa samego siebie. Do doprowadzenia się najgorszego stanu świadomie. Wywiózł bym gdzieś tego osobnika którego widzę w lustrze. Porzucił w innym mieście na innej ziemi. Zostawił samego z obcymi ludźmi. Zrobiłbym mu to co najgorsze. Obdarłbym go z emocji. Zakuł w kajdany i uwięził w kole rutyny. Bo gdzie indziej ma uciekać ktoś kto nie ma już siły?
@s0ullessboy13
21 notes · View notes
trzpiotka · 7 months
Text
Edward Szymański - Przemsza
Jeśli zdrowie masz i gazety To poszperaj w prasie codziennej - Ileż wierszy piszą poeci O Wiśle, Dunajcu, o Niemnie
Bo nad Wisłą dwie stolice i COP Nad Dunajcem - Góry, Niemen - w borach Wisła, Niemen, Dunajec. I stop Mnóstwo wody we wszystkich kolorach
Reportaże, wiersze przeczytałeś Naród - mówisz - mocny w geografii A o Przemszy, Czarnej i Białej Nikt dotychczas pisać nie potrafi
Bo nad Przemszą nie szumi wicher z gór Dzień sam się budzi, usmolony węglem Bo nad Przemszą ziemia pełna dziur Bo nad Przemszą Dąbrowskiе Zagłębie
Płynie rzeczka przеz szlakę i miał Ani wiru w niej, ani głębiny Ponad czarne wysypiska hałd Kominy, kominy, kominy
Nad Zagłębiem praca i dym I niebo nie bardzo błękitne Po dniu pracy, brudnym i złym Wieczór tysiącami lamp kwitnie
Wiążą ziemię od góry do dołu Sznury drutów, kajdany szyn Biała Przemsza - to stal i ołów Czarna Przemsza - węgiel i cynk
17 notes · View notes
addictedteenager · 11 months
Text
Ataki paniki przychodzą coraz częściej
Tracę oddech
Nie słyszę nic
Chce uciec z tej klatki
Lecz kajdany to wszystko utrudniają
Są za ciężkie
Kule ciężkie niczym ciężar życia
A to tylko początek..
28 notes · View notes
annpositivitylife · 10 months
Text
Kurka, ale się porobiło!!! Ale od początku
Cały tydzień stresowałam się wynikami matur, głównie czekaniem
No i słuchajcie 🥹
Podstawy: 100% niemiecki, 93% polski, matematyka 89% (ja po humanie!!!)
Rozszerzenie polski 100%, niemiecki 92%
A moje ustne to dwie stówki 👉👈
Kurka, jak ja się cieszę! Po pierwsze, bez problemu dostaję się gdzie chcę, po drugie- nauka się opłaciła. Jakbym nie miała tej setki z polskiego to chyba byłoby mi przykro.
Cały ten rok był staraniem się o zdrowie psychiczne dla siebie, żeby móc się uczyć, żeby głowa pracowała. Miałam dietę, licznik czasu na social mediach, ćwiczenia. Ale nie odmawiałam sobie niczego- drzemki, czekolada (ale gorzka 🫣 pyszka do kawki). No i się udało. Strasznie się cieszę. Głównie dlatego, że czuję, że autentycznie mam siłę do działania, sprawczość. Ania sprzed 5 lat by się chyba popłakała, bo by nie wierzyła, że nie jestem aspołeczna, radzę sobie z problemami czy presją (matura!).
No i spotkanko z M. 🙈 tracę głowę coraz bardziej. Może jestem głupia, może naiwna, ale poczułam, że chcę spróbować. Cieszę się, że przerwałam schemat wybierania chłopaków z problemami. On jest normalny i czuję się przy nim komfortowo. Może to brzmi tak zwykle, ale dla mnie to dużo znaczy. Nie tłumaczę się przy nim, czuję taki spokój i akceptację. Wzrusza mnie to, że się tak stara i angażuje. Codziennie gadamy z 2 godziny przez telefon xD. Mam oczywiście strach. Wracają jakieś triggery z przeszłości, bo nie czułam się dobrze w relacji, to były jakieś kajdany i same problemy, czułam się jakbym miała 40 lat. (Nie mówię że to coś złego, ale chyba tak jest jak ma się lat 16 xD). A teraz nie muszę ogarniać sama, nie mam odpowiedzialności za kogoś. Nie rywalizuję i staram się nie zamartwiać co będzie, tylko poznawać i obserwować.
Trochę też dorosłam i nie mam wyimaginowanej wizji miłości, tylko taką normalną. Kiedyś zależało mi, by ktoś był mądry, studiował prawo najlepiej, by był dla mnie wyzwaniem intelektualnym. Ale okazało się, że dobranie intelektualne nie wiąże się z dobraniem życiowym. No i miłość nie musi być skomplikowana
Czekam co będzie dalej, analizuję i potrzebuję chyba poczytać jakieś mądre książki o relacjach 😅 chociaż wiem, że to też jakaś ucieczka, bo nigdy chyba nie będę wiedziała wystarczająco dużo, by być gotowa. Cieszę się tu i teraz.
Czuję się nieco dziwnie, bo przez ten rok nie myślałam o chłopakach. Oswoiłam się z myślą samotności jako czarownica 🙈 To nie jest złe, raczej dobrze, że nauczyłam się być sama ze sobą. Tylko tak inaczej jakoś
Martwią mnie jedynie rodzice. Wiem że się troszczą, ale za bardzo mnie kontrolują i mają jakąś obsesję na punkcie ciąży. Moja starsza siostra ma chłopaka i robi co chce, nie słucha tylu kazań co ja, nie musi siedzieć przy otwartych drzwiach. Mam przez to triggery do czasu jak miałam 14 lat i było ze mną serio źle (nie pamiętam czy pisałam o tym tutaj, skomplikowana sprawa). Chce mi się płakać przez to, że nie mogę się cieszyć, tylko się boję moich rodziców i czy nie uznają że zachowuję się nieprzyzwoicie. A ja chcę sama kierować swoim życiem i wyborami. Czegoś się chyba nauczyłam. Ostatnio dzięki ich kontroli ani nie miałam ciąży, ani chłopaka ostatecznie. Taka prawda
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
17 notes · View notes
indira2004 · 9 months
Text
2.08.2023 środa
Wczoraj w sklepie charytatywno-starociowym za 5 zł nabyłam rękami ojca metalowy naszyjnik, dość masywny i bardzo elegancki.
No to dziś mój brat poszedł na piwo w eleganckim metalowym kajdanie na szyi 🙈
12 notes · View notes
Text
Udręka zmartwień
Zmartwienia są jak chmury
Przesłaniają nam niebo
Nie pozwalają nam cieszyć się słońcem
I pięknem życia
Zmartwienia są jak ciernie
Ranią nas i krwawią
Nie pozwalają nam kwitnąć
I rosnąć w siłę
Zmartwienia są jak kajdany
Wiążą nas i ograniczają
Nie pozwalają nam latać
I spełniać marzeń
Zmartwienia są jak cienie
Podążają za nami i straszą
Nie pozwalają nam śmiać się
I być szczęśliwymi
@x-chora-dusza-chore-cialo-x
3 notes · View notes
a-prus · 11 months
Text
Chyba przestałam dbać o siebie,
Przestałam wychodzić, bawić się, cieszyć życiem,
Nie czuję że jestem w pomocy potrzebie,
Nie przejmuje się tak już moim byciem,
Widzę moje kajdany na rękach i taśmą sklejone usta,
Kiedyś chciałam się wyrwać choć łańcuch nie jest kruchy,
Kiedyś poprosiłam o pomoc i trafiłam na oszusta,
Ponieważ mój głos dla niego był głuchy.
A.M.Prus
2 notes · View notes
pelovsky · 1 year
Text
Kto miłość zna? Kto, duszą obłąkany,
Wypił zabójczy i najsłodszy jad,
A z martwych ożył nim, jak rosą kwiat?
Kto ssał miód z krwawych ust serdecznej rany?
Kto oddał wszystko, żebrakiem być rad,
Kto niewolnikiem sprzedał się w kajdany,
A został królem wszech gwiazd obwołany
I zdobył nowy, nieodkryty świat?
Kto w przepaść rzucił się bez den, bez den,
A wpadł w róż obłok na zawrotny sen,
Którym odurza woń upojna, miękka?
Kto, pokorniejszy od przydrożnych ziół,
Pod stopy padał czołem w pył, a czuł,
Że się najwyżej wznosi, kiedy klęka?
Leopold Staff
3 notes · View notes
stracone-zycie · 1 year
Text
Lustro nadal kaleczy, boli swym odbiciem
Przypomina o tym co już dawno powinno odejść w niepamięć.
Pozostać na dnie szafy, bez nadzieji, że kiedyś powróci.
Lustro jednak nie mrawo, nie daje szans na ulgę
Staje przed nim naga, bez słów, ubrań, skojarzeń
Najczystsza w swojej postaci, chce wyciągnąć rękę do samej siebie
Lustro szepcze, pamiętaj, nie próbuj, nie możesz
Nakłada kajdany, tamtego co już minęło i powinno tam pozostać
Widzę w nim coś co powinno być moje- odbicie,
Moje ciało jest historią, ze zbyt nagłymi wątkami,
tóre miażdżyły nie tylko je, ale też umysł i dusze. Pozostawiając jedynie brzydka skorupę.
Lustro każe patrzeć, na to co powinno być delikatne,
a jest grubo ciosanymi bliznami pisane.
Lustro nie pozwala się pogodzić z tym-
co już dawno powinno być zapomniane.
A. H. O
5 notes · View notes
a-b-erracja · 1 year
Text
jeżeli odczuwasz wolność - przyjdź, spójrz - moje więzienie
zakuty w kajdany, siedzę na skarpie, proszę nie mów nikomu
poskładaj mnie w całość i proszę (proszę), weź mnie do domu
anonim~nie widze
4 notes · View notes
aurelis-wife · 2 years
Text
Znam cię ziemio.
O, znam cię ziemio niewoli i lodu,
Gdzie zgrzyt kajdanów dzwonem — berłem bat,
Kędy na północ rozbitki narodu
W ciężkim pochodzie krawawy znaczą ślad.
Zwiastunko mordów, znam cię! Ty od wschodu
Brzemienna chmary szlerz w szeroki świat.
Gwałt twem imieniem... Jako znamię wiary
Łzami przesiąkłe wywieszarz sztandary!
Ty niewolników kolebko!... Twe łany
Potem pojone, żyzny dają plon;
Ach! to magnatów zbiórka! a poddany
Śmiechem idjoty ślady kryje szpon,
Dźwiga karabin podły lub... pijany,
I dzielnie wspiera samodzierżcy tron.
Jest że to człowiek czy automat z głazu?
Rodzi się, mnoży i kona z rozkazu!
Przy tarabanów łoskocie pól życia:
Ćwierć wieku służy wierny jako pies;
Wzgarda do grobu, jarżmo do powicia,
To pasmo nędzy, i hańby i lex!
A jeżeli starcem z szyneli ukrycia
W świat Boży wyjrzy poza koszar kres,
Straszna ironjo! Precz sędziwy dziadu!
Bierz kij i ruszaj żebrać dla przykładu!
To los człowieka!... Odarty, opiwany,
Łazarz na ciało a na daszy trup,
Czeka potulnie, aż spadną kajdany
I r a z wolnego wolny przyjmnie grób.
Kurhan przysypią śniegiem huragany,
I krzyżyk czarny śniegu skryje słup;
Pod tym całunem białym kres katuszy:
Helota spoczął, co, ❝dusza❞ bez złuszy...
I tych parjasów miljony bez ducha...
I tych drzymiących kyea — cały lud!
Jedno ukinięcie spuszcza czerń z łańcucha,
Sroższą od zwierza, gdy niem miota głód!
Morduj! krew płynie... Wytęp! motłoch słucha.
Ogień czy stryczek, żelazo czy knut!
Tak wir powodzi szląc powodzi chyże,
Chłonie, zatapia i obala krzyże!
*
* *
Znam ja i ciebie, z cierniową koroną,
Ty męczenników matko!... Pokłon ci!
Dłonie twe skute: sęp ci targa łono,
Z wrzaskiem tryumfu resztki tocząc krwi,
I wzrok łakomy nurza w zakrwawioną,
Rychło-li bielmem śmierci oschną łzy...
Znam cię kraino, Proteju narodów,
I ciebie ziemio niewól i lodów!
We Lwowie dnia 23. lutego 1877
2 notes · View notes
aggirrrl · 2 years
Text
Mała kompilacja moich wierszy zatytułowana “G ówno”
CZY JA ISTNIEJE Czy ja istnieje? W tym świecie parszywym Marzenia, nadzieje By wrócić do żywych Co czuje to hałas Szum, kakofonie Życie jest dla nas A ja żyć nie moge Moje emocje Są jak czarna dziura Gonię znaczenie Jak kot goni szczura Nikt nie rozumie Co czuję, co myślę W moich snach odpływam Jak na rzece liście Próbują zrozumieć Moje życie jak w trumnie Idioci, barany Gamonie i durnie Rzucając wyzwiska Już nie chce rozumieć Stanu mego istnienia Ja już nie pojmuje Przez cały mój pobyt Wypełniam sie gniewem A nie przeszło mi przez myśl Że ja jestem problemem DAJCIE ŻYĆ Żyję jak żyję I nic ci do tego Robie co moge W życiu nic złego Siedzę bez słowa W pustym pokoju Zamkniętym na kłódkę Nie wadze nikomu Ale to i tak nie dobrze Za dużo, za mało Już wszystkim wam w głowach Sie poprzewalało Ludziom bez winy Prawa depczecie Ciągłe wyzwiska Zera i śmiecie Jeśli kiedyś z głowy Wyjdzie wam podłość Dacie nam prawa Odzyskacie godność Zrobicie co dobre Przestaniecie nas krzywdzić Więc prosze raz jeszcze Dajcie mi żyć <wymyśl tytuł idiotko> Ja już nie proszę o godne warunki Życia w tym świecie, byle do trumny Kryzys, zaraza i grozi nam wojna A wam jeszcze w głowie jest robić z nas wroga Ja już nie prosze o ludzkość, rozsądek Weźmiemy co nasze i zrobimy porządek Koniec z pokojem, niech w bębny biją Straciłam przyjaciół, to przez was nie żyją To nie tylko wojna o prawa i spokój Mi jeszcze zemsta siedzi na oku Wasze występy, kampanie, przemowy Wy dobrze wiecie że to tylko dla swoich Jak życie ludzkie nic dla was nie znaczy To z waszym życiem nie będzie inaczej Zakujcie w kajdany i rzućcie do więzienia Mnie sie pozbędziecie ale przyjdzie następna KOCHAM CIE Kocham Cię Takie proste to słowa A gdy próbuję powiedzieć To zanika mi mowa Wyrazić nie umiem Co myślę, co czuję Duszę to w sobie I nikt nie zrozumie Jak wielką potrzebę Mam by to powiedzieć Lecz coś nie pozwala, Mam cicho siedzieć Nie wiele jest ludzi Którzy by usłyszeli Te słowa ode mnie Słowa pełne nadziei Nadziej, że kiedyś Że kiedyś sie zmienie I powiem tym ludziom Jak bardzo ich cenię NA PRAWDĘ NA NIBY Ja jestem na prawdę Czy jestem na niby Ja tak wyglądam Czy to jakieś zwidy Słyszę ćwierkanie Za oknem co ranek Tak chyba brzmią ptaki Czy mi się wydaje Ja sama już nie wiem Co jest częścią świata Co czują też inni A co ja, sama Czy to są uczucia Lęki, nadzieje Czy to wiatr pustki Mi w oczy wieje Nie wiem czy jest ktoś Komu moge powiedzeć Co czuję na prawde Bo czy ktokolwiek istnieje?
6 notes · View notes
kosciotrupisaslur · 18 days
Text
Rozdział 4: Pozostałe sześć córek
Odprowadzana rozbawionym spojrzeniem Ireny, podniosłam klapę i zeszłam po drewnianej drabince ze strychu. Czwarte piętro podzielone było na dwa pokoje, choć bliźniaczki praktycznie nigdy nie zamykały przed sobą drzwi. Przede mną, rzecz jasna, tak. 
Uznałam, że jeśli przejdę korytarzem wystarczająco cicho to uda mi się minąć drzwi Mileny i Justyny zanim moje siostry zdążą się zorientować, co się dzieje i wyrazić swoje cenne opinie o moim życiu. Udało mi się połowicznie; choć żadna z nich mnie nie zauważyła, przez uchylone drzwi słychać było głosy. Nie byłabym najmłodszą z siedmiu sióstr, gdybym nie zatrzymała się ich posłuchać. Rzecz jasna, natychmiast tego pożałowałam. 
– Jak można wyjść za mąż za pierwszego lepszego faceta, – mówiła Justyna, przewodnicząca samorządu studenckiego, kapitan drużyny siatkówki uniwersyteckiej sekcji sportowej oraz ewidentnie kierowniczka departamentu spraw miłosnych im. Romea i Julii. – I to tuż po szkole!
– Czy ona go pokocha w ogóle? – Milena mówiła niewyraźnie, pewnie zapewne zajęta odpisywaniem na wiadomości od swoich czterech aktualnych chłopaków. 
– Czy to ważne? – zdziwiła się Justyna. 
– Najważniejsze! Kto decyduje się iść przez życie bez miłości? 
Justyna nie odpowiedziała; ja tym bardziej.  Wzruszyłam ramionami i poleciałam schodami w dół. Piętro niżej mieszkała Maja, starsza od bliźniaczek o cztery lata. Podłogę jej pokoju pokrywały papierki od słodyczy; zza muru ze starannie ułożonych podręczników i okopów z żółtego papieru do notacji wyglądała rozczochrana głowa w okularach. Miałam nadzieję przemknąć się przez te zasieki ukradkiem, ale oczywiście się nie udało. Moja siostra, wyrobiona przez lata zakradania się pod choinkę i wyżerania świątecznych słodyczy należących do całej rodziny, dokładnie wiedziała, kiedy ktoś czaił się w pobliżu. 
– Mama cię woła – zauważyła, nie podnosząc głowy znad książek. 
– No co ty. 
– Zakładam, że ma dla ciebie narzeczonego – skrzywiła się. Moja siostra wiedziała wszystko, co było dosyć zaskakujące bo jeśli wychodziła z pokoju to na uczelnię albo kraść ojcu czekoladę z kredensu.  
– Czy chciałabyś mi coś powiedzieć? 
– Absolutnie nie. Jako świeżutko pełnoletnia osoba masz wszelkie kompetencje, żeby założyć sobie kajdany na resztę życia. 
– Dzięki, – uśmiechnęłam się radośnie. – Miło mieć wsparcie. 
Mijając drzwi, słyszałam jak mamrocze coś o małolatach zamawiających sobie mężów z dowozem do domu zamiast doświadczać etapów dorosłości. Zignorowałam ją i zeszłam o kolejne piętro w dół, do pokoju Zofii.
Zofię będzie trudniej zignorować. 
Zofia nie umiała się zamknąć. 
Czekała na mnie w drzwiach swojego pokoju, oparta ramieniem o futrynę drzwiową, w luźno udrapowanej dłoni trzymając książkę, jakby moja ziemska obecność przerwała jej koncentrację, choć obie wiedziałyśmy, że czekała tu na mnie od chwili, gdy trzasnęłam klapą od stryszku. 
Zofia nosiła złote okulary zerówki, a brązowe włosy przyciemniała wywarem z kory dębu. Dziś zaplotła je we francuski warkocz romantycznie udrapowany na ramieniu, z czego domyśliłam się, że nagrywa na wideo recenzję książki. Choć większość rodziny uważała, że Zofia jest na to nieco za stara, jej kanał „Czytaj z Czarownicą” miał rzeszę wiernych fanów. Miało to tę zaletę, że moja siostra mogła się utrzymywać z czytania książek, oraz tę wadę, że sama siebie zaczęła traktować jako literackie guru. 
– To wszystko dlatego, że kiedyś zostawiłam w kuchni Pięćdziesiąt Twarzy Greya?! – westchnęła dramatycznie na mój widok. – Młody umysł, chłonny jak gąbka, brak umiejętności krytycznego myślenia i oto moja młodsza siostra rozwinęła w sobie obsesję zamążpójścia. To się musiało tak skończyć! 
– Masz rację – pokiwałam głową z największą powagą, na jaką potrafiłam się zdobyć biorąc pod uwagę fakt, że mama wyrwała mi z rąk rzeczoną powieść w trzy sekundy po tym, jak dotknęłam okładki. – BDSM zmieniło moje życie. 
Nie czekając aż Zofia podniesie szczękę z podłogi, albo zacznie zadawać pytania, które wyciągną na jaw moją znikomą wiedzę z dziedziny niepokojącego seksu – tudzież w ogóle jakiegokolwiek – ominęłam ją i zeszłam schodami w dół. Prawda była taka, że żadna z moich sióstr nie wiedziała dlaczego pragnęłam wyjść za mąż. Najbliższa prawdy była Irena, która wywnioskowała, że próbuję uciec spod skrzydeł dynastii Kajaków, uznała, że nie jest to najgłupsze, co mogę zrobić, po czym zaoferowała, żebym w razie czego ją zawołała to mojemu potencjalnemu mężowi „wpierdoli”.  
A propos wpierdolu. 
– Kaju Adelu Kajak, – głos matki mroził jak oszroniona łąka brzuszek polnego chomika. – Ostatni raz cię wołam. 
– Mama cię woła – Weronika Kajak wystawiła głowę przez drzwi pokoju na pierwszym piętrze. Za jej plecami grał telewizor; rozpoznałam dialogi ze Shreka, ukochanego filmu rodziny Kajaków. Gdybym nie moja ucieczka na górę tuż po zdmuchnięciu świeczek z tortu, pewnie teraz rytualnie oglądalibyśmy go całą rodziną w salonie. – Brzmi jakby ci chciała nóżki z dupy powyrywać. Chcesz, żebym poszła z tobą? 
– Dzięki, Wera. – Uśmiechnęłam się do mojej najstarszej siostry. – Ale to nic poważnego. To znaczy, pod warunkiem, że natychmiast zejdę do kuchni. 
–  To lepiej idź. 
– Wiesz, – Zawahałam się. – Pani Kurka miała przyjechać do mnie dzisiaj. 
Wera obrzuciła mnie zdziwionym wzrokiem. 
– Po co..? 
Wzruszyłam ramionami, nie patrząc jej w oczy. Wiedziałam, że mama się niecierpliwi, jednak rzadka okazja do rozmowy z Werą była zbyt kusząca. 
– Och. – Mojej najstarszej siostrze zaświtało w głowie. – Jesteś pewna? Jasne, oczywiście, że jesteś. Masz swój rozum. Inaczej byś tego nie robiła. No cóż, związki to dużo pracy. Na pewno chce ci się od razu po szkole w to pakować..? 
– KAJA!! – Dom zadrżał w posadach. Za oknami pociemniało, jakby zbierało się na deszcz. 
– Na pewno wszystko ci się ułoży – Weronika płynnym ruchem otworzyła drzwi do kuchni i popchnęła mnie w ich kierunku. 
Nie było w jej głosie wielkiego przekonania. 
0 notes
addiccctted · 19 days
Text
Mogę z tobą zbudować świat na nowo
Mieć wszystko czego zapragniemy
Proszę daj mi trochę czasu
Pozwól mi zdjąć kajdany
0 notes
niepowtarzalnyale2 · 2 months
Text
Życie to gra. Gra to życie. *Otwieram pudełko. Wyciągam jeden nabój i kładę go pionowo na stole przede mną Przez ostatnie lata trochę utraciłem siebie na rzecz innych. Będąc miłym, uprzejmym, rozważnym, czułym, interesownym, stawałem się czyimś oparciem, lecz to i tak było za mało, aby zacząć mnie kochać. "I try so hard to be myself You’d rather see me burn in hell This world hates everyone who loves I know we’ll one day rise above" Misunderstood - Damien Styles *Wkładam nabój do bębenka i nim zakręcam Może czas na grę "prawda czy fałsz"? Dawno w nic nie grałem, przez co mogłem zapomnieć smak wygranej. Czy pijana partnerka powiedziała mi, że nigdy mnie nie kochała? Czy uderzyłem tylko jedną osobę w swoim życiu i to był mój ojciec? Czy nie szanuje rodziców? Czy nienawidzę siebie za to, kim jestem? Czy kolega mnie upił, żeby mnie wykorzystać seksualnie? Czy powiedziałem swojej partnerce, że jej nie kocham, gdy ona płakała, bo nie wiedziała co się dzieje między nami? Czy pociąłem swoje uda, żeby się "zabawić"? *Przykładam rewolwer do skroni i naciskam na spust Pusty. Tak jak moje życie i to, że wszystko jest prawdą. Już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio przekraczałem swoje granice, aby tak naprawdę żyć. Wszystko stało się zbyt bezpieczne dla mnie i tracę sposobności, aby faktycznie poczuć coś. *Ponownie przystawiam broń do skroni i ciągnę za cyngiel
Mógłbym zostać nekromantą. W kółko tylko siebie uśmiercam i wskrzeszam. Tylko dlaczego? Jednego dnia mam nadzieję na wspólne życie z partnerką, która mnie rozumie, a drugiego zerkając przez ramię widzę kostuchę? Ma to znaczenie w ogólnym rozrachunku? Czy w ogóle zasługuje na szczęście? Takie pytania zadawałem sobie parę lat temu i znam odpowiedź. "Nawet nie marz o trafianiu do nieba, bo nie ma go na pewno Nie dla mnie, dla ciebie i dla nas, i takich jak my Co to są już konturami człowieka, na którego Pomimo dobrych chęci już niestety nie starczyło farby" Dr Hyde - Piotr Cartman
*Znudzony po raz kolejny przykładam broń do skroni z nadzieją, że tam właśnie jest pocisk i sprawdzam czy chrześcijanie mieli rację z piekłem i niebem Odnalazłem spokój. Swoją rutynę, która raz po raz skutkowała. Mam swoje sposoby na każdy swój nastrój. Nie pozwalając sobie na żadną utratę kontroli nad myślami, bo dobrze pamiętam ten okres, gdzie jej nie miałem. Pomimo, że zerwałem ciężkie kajdany nie moich myśli, dalej nikt tego nie widzi, a ja z przezorności, weryfikuje czy wszystko są tak naprawdę moje. Muszę w coś wierzyć. *Wkładam monetę do ust, by w myślach poprosić Charona o przyjęcie. Mogę się przyzwyczaić do uczucia metalu przy skroni. "The sweet aroma of death is his favorite smell Would it make a difference if I had a soul to sell?" Can I Still Go To Heaven If I Kill Myself - Orignal God
0 notes