Złamane serce... nie zrasta się. Nie jest jak ogon jaszczurki. Jest raczej wielkim witrażem roztrzaskanym na miliony kawałków i nie da się go z powrotem poskładać. Na pewno nie tak, jak wyglądało wcześniej. Możesz zrobić z tego jeden miszmasz, ale to nie uczyni z niego okna. Będzie tylko kupą roztrzaskanych kolorowych szkiełek. Złamane serce nie da się poskładać ani uleczyć. Ono po prostu tak nie działa. (...) jeżeli coś w połowie umiera, cierpi nadal całość. Jest więc w tobie jeszcze raz tyle bólu, a reszty tylko połowa. Możesz spędzić całe dalsze życie, próbując poskładać do kupy roztrzaskany witraż, ale ci się nie uda. Nic tego nie spoi.
Nie udało mi sie życie sobie marnuje... Miłość, na którą czekałam i pragnęłam tak długo skrzywdziła mnie jak jeszcze nic i nigdy do tej pory. Jedyne istoty na świecie, które kocham cierpią lub będą cierpieć tak samo jak ja, a świadomość tego łamie mi serce. Porzuciłam moje marzenia na rzecz studiów, do których zostałam zmuszona. Praca, którą teraz wykonuje sprawia, że czuję się nikim. Zabija mnie samotność i nienawiść do samej siebie którą sama sobie zgotowałam. Nikt i nic mnie już nie czeka. Nie widzę przed sobą przyszłości. Jestem w proszku, w rozsypce - wypatroszona, rozmontowana, wypalona i śmiertelnie zmęczona chociaż niczego w życiu nie dokonałam. Muszę przystanąć w biegu chociaż nigdzie nie dobiegłam. I odpocząć. Za wszelką cenę odpocząć...
Wystarczy twoje imię,myśl o tobie a na twarzy gości ogromny uśmiech.
Sobota jest moim ulubionym dniem tygodnia, bo spędzam ją z tobą.
Dla mnie jesteś najpiękniejszą osobą bez skazy.
Wnętrze masz piękne.
Uczucia przy tobie są piękne. Bezpieczeństwo, szczęście, czuje się jakbym coś zażywała.
Bycie z tobą jest tak jakby świat się w okół zatrzymał. Problemy znikają, odchodzą w dal.
Uwielbiam twój uśmiech, śmiech, charakter i to jak dla wszystkich jesteś dobry.
Chcesz zwiedzić cały świat? To Twoje marzenie a ja marze by je z tobą spełnić. Możemy być razem na końcu świata, siedzieć nad morzem i pić dobre wino. Cokolwiek zechcesz ja chce cię łapać za dłoń i być obok.
Jest to tak piękne że aż boli. Miłość jest bolesna…a ja jestem w stanie przejść przez najgorsze piekło byle być z tobą.
Mam po prostu wrażenie, że znowu przestaję sobie radzić sama ze sobą. Nie panuję nad swoimi myślami, emocjami, nie śpię po nocach bo płaczę i rozpamiętuję, boję się koszmarów, które tylko czekają żeby mi się przyśnić. Boję się tego, że coś się zjebie, że się popsuje, że nie wyjdzie, bo już przecież za długo jest podejrzanie dobrze a nigdy nic nie ma pozytywnego zakończenia.. Za dużo rozmyślam, wszystko widzę, słyszę, dogłębnie analizuję, z pewnością o wiele bardziej niż powinnam. Patrzę wstecz i porównuję to z teraźniejszością, widzę że jest coraz gorzej, a przecież już było tak pięknie, dlaczego nie mogło tak zostać? Traumy z przeszłości nie pozwalają mi normalnie funkcjonować, boję się cholernie każdego dnia, każdej myśli, każdego słowa, tego że zostanę znowu sama, że jestem tylko niepotrzebnym ciężarem w życiu innych osób...