Tumgik
#udziela
pozartaa · 4 months
Text
16.12.23 UTRZYMANIE WAGI dzień 290
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Zjedzone: 1870 kcal (limit +/- 2100 kcal)
Bez liczenia: 28 migdałów/ batonik 'dobra kaloria' á La sernik waniliowy 35/ sandwich 'Wasa' cheese & chives 37g
Noc jakoś mi ciężko mijała w pracy. Może dzisiejsza będzie lepsza. Ludzie byli wyjątkowo upierdliwi. To chyba ta "świąteczna atmosfera" się wszystkim udziela 🥲.
Jutro mój Cheat Day 2/2 w grudniu. Czyżby znowu pizza Giuseppe i dzień tosta? Nie mam pomysłu. Na pewno będziemy piec ciasteczka z S. szkoda, że nie wyrobił się z foremkami, które chciał sam zrobić.
***
Ciężko coś właściwie napisać kiedy się poł dnia przespało. Czuję się jakoś średnio psychicznie i nie wiem czemu. Żadna depresją, chyba zwykła chandra, że jakoś to tak wszystko idzie jak krew z nosa.
I lubię swoją prace na codzień i noce mi też nie przeszkadzają, ale zawsze w okresie Świąt jakoś mnie nachodzi zwiątpienie. Wszyscy mają wolne, a my nie. To mogłabym nazwać jedynym mankamentem, kiedy troszkę czuję uszczypnięcie zazdrości wobec innych karier zawodowych.
Ale później to mija i znowu cieszę się tym, że pracuję po "dwa dni" w tygodniu... A w nocy właściwie płacą mi za siedzenie.
***
Dziś też sporo żarcia ale wczoraj była "racjonalizacja" więc nie będę się szczypać.
Próbowałam wczoraj jakichś obliczeń - ileż to ja potrzebuję by utrzymać to 59-60kg i wszystkie kalkulacje mówią o 2000-2100 kc@l więc albo coś źle liczę, albo się za dużo ruszam. Ehhh... Albo nie umiem liczyć 🤷...
***
Jeśli chodzi i dzisiejszy rysunek to jedyny Santa's Little Helper jakiego znam to ten chart rodziny Simpsonów. Niechaj będzie 😉
Dobrej nocy wam życzę i tradycyjnie pozdrowienia dla wszystkich nocnych stróżów ⭐🌜 !!!
Tumblr media Tumblr media
34 notes · View notes
myslodsiewniav · 3 months
Text
Po rozmowie (pędzę w ten rok jak w maratonie!)
29-01-2024
Dziwny dziś dzień.
Trochę potrwa zanim uda mi się wyhamować, zwolnić... a czuję, że muszę. Potrzebuję. Nie muszę, a potrzebuję, o! Bo jestem na skraju wytrzymałości...
Była rozmowa. Było miło. Rozmawiałyśmy przez ponad godzinę.
Odczucia mam podobne jak po poprzedniej rozmowie - jestem właściwym człowiekiem do pracy jaką oferują, kwestia tylko czy zechcą mnie wybrać z puli rekrutów.
Inna sprawa, że oferują tylko umowę zlecenie. Nie znam stawki - jak mnie wybiorą to przejdziemy do negocjacji. Zachowując obecną pracę i to zlecenie u nich łącznie będę miała lekko ponad etat. Pracując na trzech umowach śmieciowych w dwóch miejscach :/
Rekruterki ostrzegły mnie, że po trzech miesiącach próbnych tego niepełnego etatu docelowo szukają kogoś "na stałe" na pełen etat. Też na umowę zlecenie - nie mają na pewno możliwości zatrudnić kogokolwiek na umowę o pracę do końca 2024 roku.
Słowem to brzmi jak zmienienie jednego nieuczciwego pracodawcy na drugiego.
Niemniej doświadczenie by mi się przydało, pieniądze też, więc jeżeli zaproponują mi te próbne 3mc to wezmę, by mieć lekką głowę w sferze poczucia bezpieczeństwa finansowego.
Rozmawialiśmy też o moim zadaniu rekrutacyjnym - dostałam pochwalę. Miłe to było. Feedback też był fajny. Mi się miło rozmawiało.
ALE póki co nadal rozsyłam CV i szukam czegoś lepszego, najlepiej zdalnego.
Pani rekruterka patrząc na moje CV powiedziała, że mam świtne doświadczenie, przygotowanie, świetnie brzmię, prezentuję się i była zdziwiona, że z moimi kompetencjami w ogóle się do nich zgłosiłam.
Kurde... Miło to usłyszeć.
Tylko dlaczego - jeżeli jestem taka super - nie mam większego odzewu? Ech...
W pracy mojej obecnej mój szef znowu ma okres "monitoringu pracy" i żąda wyjaśnić dlaczego i co robię, albo dlaczego czegoś nie robię. Jak on mi się czepia, to kurde, czuję jakby przeważyła się szala. Nie ma przestrzeni DZIŚ, po tych wszystkich maratonach, wystąpieniach, prezentacjach, rozmowach, na użeranie się z jego okazyjnym przypominaniem sobie, że ma firmę i pracowników. Po prostu jak zobaczyłam smsa od niego, to mi podszedł obiad do gardła i stwierdziłam, że ENOUGH. Zgodnie z prawdą wyznałam mu, że mam dziś zatrucie (chyba po tym stresie w weekend) i dostarczę mu L4. No trudno. I tak jestem przeziębiona lekko, a chyba za dużo się znowu u mnie dzieje NOWEGO i przez to po prostu mam ochotę się wylogować z życia i tańczyć. Jakby jutra nie było... a potem: SPAĆ.
No nic, zobaczymy. Jutro lekarz, sesja do CV. Ciekawe czy się tym razem ta sesja uda xD - tuż obok mojej przychodni. xD Mam nadzieję, że retusz ukruje zakatarzony nos i opuchnięte oczy xD
A! Jeszcze! Dziś uaktywnił się mój zespół od tego zadania grupowego - nie znoszę zadania grupowego, bo kurde, jak mam rozpęd do działania to grupa nie chce działać, a jak im się dupy palą to ja już jestem poza tym, bo swoją część skończyłam.
No zobaczymy co z tego będzie - jedna z dziewczyn wpadła na fajny pomysł sprowokowana po części pomysłem swojego chłopaka, a po części moim wczorajszym projektem indywidualnym z tym "Niebieskookim Samurajem" (nie wiem czy napisałam - zgłosiłam się na ochotniczkę do omówienia swojej prezentacji, jeszcze nie na ocenę, a po to by profesor mógł skorygować co jest dobrze, co źle, odpowiedzieć na poszczególne pytania, rozwiać wątpliwości - powiedział, że może omówić jedną prezentację tak na forum, bez surowej oceny, aby właśnie wszyscy w praktyce zobaczyli jak to wykonać i na co zwrócić uwagę. Zaryzykowałam, zgłosiłam się, dostałam feedback i pochwałę - mam zaliczenie, muszę tylko poprawić drobiazgi). Jej pomysł jest super! Na tyle super, że można z tego zrobić coś naprawdę fajnego, ale to wykłada kolejnych nakładów pracy. Ale jest super! I uważam, że będzie mi trudno, ale mogę znaleźć na to przestrzeń. :D
Natomiast dwie pozostałe - jedna jest przeciwna temu pomysłowi, a czwarta w ogóle się nie udziela. Ta, która jest przeciwna podniosła natomiast temat tego co ona może zrobić (dopiero teraz, dzisiaj) oraz dała swoje sugestie odnośnie tego jak ująć wykonanie części zadania. Zdziwiłam się: przypomniałam jej, że przecież jej kawałek to co innego, że do zrobienia tego co dziś twierdzi, że "może zrobić" zadeklarowała się inna dziewczyna, a to co trochę z irytacją zauważyła, że można wykonać to jest coś co sama proponowała 12 stycznia w niniejszej konwersacji i to właśnie jest jej kawałkiem do zrobienia. Przeprosiła, ale ewidentnie nie nadąża za konwersacją i ma temat w pompie, a to mnie wkurza. xD
Dziś smsowałam z teściem - wysłałam sobie z nim fajną muzyczkę. Fajnie mieć w rodzinie kolejnego melomana.
Był dzisiaj u mnie z rana samaego, jeszcze przed pracą tata z pieskiem - pośmaliśmy się. Chwalił mamę. Bardzo ładnie o niej mówił. Bardzo mnie to cieszy. :)
Też potrzebuję iść na balety. Ale tak w opór! Tak, żeby się wyskakać. Bo mam wrażenie, że ze stresu i ciśnienia mam szczękościsk, straciłam szyję i mam garba xD Potrzebuję wytrzepać z siebie to napięcie... Bardzo.
13 notes · View notes
jazumst · 4 months
Text
Pierwsza opowieść w roku
Żeby Was... Coś tam Wam opowiem. Posłuchajcie:
Stary rok zakończyłem przy konsoli i YT. Wytknął mi to Piąty, który oglądał serial na komórce XD Ja muszę żyć z takimi ludźmi. - Szampana nie było, bo państwo Rodzice pojechali na Mszę o północy, żeby dziś dłużej pospać. Dłużej godzinę XD W sumie kładli się z nami, i wstali jak wróciłem z Kościoła. - Wczoraj po pijaku, z inicjatywy sąsiada, przeszliśmy na TY. Przy okazji powiedział, że się wyprowadzają do Danii. Jego brat im szykuje start. On uważa, że kiedyś dużo o tym gadaliśmy i mam swoje zdanie na ten temat. Albo on, albo ja byliśmy nieźle zrobieni, bo nie pamiętam tego :P
//
Pogoda jest do dupy. Mokra zgnilizna. W gardle drapie, w nosie kisiel, w płuca szczypie. Jestem zły. Chcę konkret zimy z mrozem albo zaawansowaną wiosnę!!! Od razu, albo jedno, albo drugie! Stop wilgoci!!!
//
Wszechobecne czarnowidztwo mi się udziela. Wszyscy martwią się o pracę i kasę. I chuj, teraz martwię się i ja.
//
Styczeń, luty, marzec, kwiecień i rok dla mnie właściwie skończony. Potem chwila wegetacji i znowu wrzesień, październik, listopad i koniec roku.
//
Przestałem mieć już oczekiwania czy postanowienia. Pora pogodzić się z tym, że to takie czasy i okoliczności. Widocznie tak już musi być. Dla beki pozdrowiłbym Was słowami tego typa z wczoraj, ale mogłybyście się nie poznać i obrazić. Chyba tylko mnie to śmieszy.
(Pierdolcie się!)
16 notes · View notes
trudnadusza14 · 8 months
Text
21-25.08.2023
Gorączkowałam okropnie całą noc. Przez co myślałam że nigdzie nie pójdę
Rano mi gorączka zleciała
Byłam w poniedziałek u lekarza i no nic specjalnego nie powiedziała
Jedynie to że muszę chyba zmienić rodzinnego bo ona zaraz na emeryturę musi iść
No dobra tylko teraz znaleźć dobrego rodzinnego
Potem od lekarza na terapię
I wspomniałam co się działo i całe spotkanie wyglądała na zmartwioną
I dowiedziałam się o jakiejś piątkowej imprezie którą psychiatryk urządza 🙃
Nie wiem czy pójdę no ale zobaczymy
Potem do dietetyk i mam mieć ułożoną dietę pod kątem tego co mi wykryli
I lecę na relaksację i się okazało że jej nie ma
Super byłam gotowa a tu tego nie ma
To akurat tam wtedy zasnęłam i obudziłam się perfekcyjnie na 16:15 gdzie była psychoedukacja z technikiem asertywności
Zostałam pochwalona ale już nie pamiętam za co. Było pytanie : co to jest asertywność
Ale już nie pamiętam co dokładnie powiedziałam xd
I potem znowu przysnełam
I cała reszta dnia myślałam o skończeniu życia
We wtorek nic się nie działo do zajęć szydełkowania
Tam była moja znajoma której dawno nie widziałam
Pogadałyśmy o wszystkim jak zwykle
O dziwo. Wyjątkowo ostatnio wypieram swoje myśli twierdząc że są nieprawdziwe
Tsaa
A tak potem zajrzałam do terapeutek i dowiaduje się że mają nową salę
A jedna się chwali że została szefową 😂
Gada co będzie i gdzie w tej sali poustawiane
I się dowiedziałam że będzie tu też dietetyk przyjmować
No fajnie fajnie a potem wraca druga mówiąc do tej pierwszej że trzecia chce żeby do tej sali wstawiono kanapę
Ta pierwsza się oburzyła i była o to niezła awantura której byłam świadkiem xdd
I w domu jak zwykle nudy. Leżałam i się gapilam w sufit
Następnego dnia znów mi się śniło niebo. Dziwne ale obudziłam się z radością i nawet na zajęciach było widać te radość
Zdecydowałam się na malowanie po numerach jedząc z koleżanką ciastka bez dodatku cukru
Potem w domu szykowałam się na jutrzejszy dzień
Miałam to odczucie że zanim spróbuję się znowu zabić to muszę się z nim spotkać
Tak też zrobiłam
W czwartek rano spóźniłam się prawie na autobus i potem prawie pomyliłam pociągi
A potem przez jakiś wypadek było godzinne opóźnienie
Ale w końcu dojechałam i było spotkanko.
Najpierw była mega rozmowa a potem shaki i później diabelski młyn
Pisze trochę niemrawo zaraz napisze dlaczego
Zaliczyłam coś o czym marzyłam. Diabelski młyn !
Niesamowicie się darłam przez mój lęk wysokości ale mniejsza xD
Tumblr media
Mniejsza bo to było naprawdę super
Kocham adrenalinę ❤️
Później mieliśmy wstąpić do kawiarni i kolega pomylił bar z kawiarnią
No cóż zdarza się
Ale potem już normalnie znalazł kawiarnie
Zamówiliśmy po bagietce i soku
Jak ja kocham pić lodowaty sok
Naprawdę kocham
A potem musiałam już wracać i znowu prawie pomyliłam pociągi xD
A w pociągu najpierw słuchałam muzyki potem zasypiałam słuchając muzyki
Zaszłam na terapię i dowiedziałam się że chodziła tu osoba co była naciągaczem i okradła koledze całkiem sporą kwotę ...
Masakra
A potem był filmik z naszej ostatniej wycieczki
Całkiem dobrze to nagrał
Wracam do domu i moja mama coś ma humor jakiś dziwny zły i mnie się coś to udziela
Myślę że i tak planuje dziś próbę samobójczą to się nawet nie przejęłam tym że mi się to też udziela
I tak się zaczęło
Słuchałam ulubionych piosenek i łykałam kolejne tabletki
I jak zrobiłam się mega senna to poszłam spać myśląc :
"Jak się nie uda - trudno. Jak się uda - wspaniale,cel osiągnięty"
Spałam nieprzerwanie prawie dobę i jak się obudziłam czułam się trochę jak trup. Zero węchu,smaku,słuchu,dotyku,tylko wzrok został i ale byłam senna i byłam zimna jak ten trup co odkryłam później jak trochę dotyk wrócił i szczerze ? Dalej jestem senna. Ale nie na tyle żeby iść spac. Czuje jedynie że chce mi się spać ale mam odczucie że nie mogę. A dlaczego ? Już mówię
Jak się poczułam lepiej do tego stopnia że ciało nie odmawia posłuszeństwa tak ostro jak odmawiał przy pierwszym obudzeniu (mroczki,zawroty głowy,brak smaku,węchu,czucia w ciele) to wyszłam z łóżka i moja mama wraca do domu i mówi że znalazła go na ulicy
Kociątko...
Zawsze chciałam mieć kota ...
To jakiś dar od losu czy co ?
Tumblr media Tumblr media
I przez to właśnie mimo senności nie kładę się spać.
Bo co jak się obudzi i będzie chciało jeść z tego co widzę
Bo mokrej karmy nie chce a mleko tak
A z miski nie napije się mleka choć no nie wiem dlaczego
Mu chyba trzeba pomagać jeść
Zobaczymy w dzień
Ale on jak tylko mnie zobaczył tymi oczami to ciągle mruczy jak go trzymam ❤️🐱
Słodziak z niego straszny
A jak mówiłam imiona jakieś co mi się na myśl nasuwają to jak powiedziałam pewne imię co pamiętam z piosenki z dzieciństwa (kotek Kłopotek) to on zamiałczał 😆
Czyli przypasowało mam rozumieć ? XD
Matka mówi że trzeba będzie go oddać do schroniska a od mojej jednej przyjaciółki dowiaduje się że schronisko z kotami jest przepełnione i nie ma miejsc
Czyli bardzo możliwe że mam kota
Boże... Od dziecka marzę o kocie 🐱💖
Teraz słodziak sobie śpi. Może ja też na trochę pójdę spać ?
Może los uznał że faktycznie mi się próba uda i dlatego dał mi coś takiego ? Cholera wie ale zadziałało. No nie zrobię tego jeśli mam tu takiego malucha 🐱
To tyle. Do zobaczenia
Trzymać się tam kochani 💜
9 notes · View notes
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Stary Sącz Rynek 12 dom z 1907 r. architekt: Zenon Adam Remi foto z 9 maja 2018 i 9 czerwca 2019
Postawiony po wyburzeniu domu stojącego tam od połowy XVIII w., który z kolei stał na zgliszczach poprzednika starszego co najmniej o kolejne stulecie, spalonego w 1746 r.
Dom w 1902 r., przed przebudową. Foto © Seweryn Udziela
Tumblr media
Miejscowa legenda głosiła, że majątek, który sfinansował budowę nowego domu - do dziś największego na Rynku - miał nieczyste pochodzenie, splamione krzywdą. Oficer z austriackiego garnizonu, opowiadali starosądeczanie, w drodze na targ zgubił torbę z pieniędzmi. Znalazła je miejscowa żebraczka imieniem Hanusia, która nigdy wcześniej nie widziała papierowych banknotów. Sądząc, że to obrazki jakichś nieznanych jej świętych, zgodziła się oddać je za parę miedziaków Janowi Baraściakowi, znanemu w miasteczku rymarzowi i mężowi szynkarki. Wzbogacony oszustwem Baraściak, według opowieści, kupił dom przylegający do jego warsztatu i zburzył, by zastąpić go nowym. Pozostałością starszych budynków są obszerne piwnice sięgające pod płytę rynku. Posłużyły jako znakomity magazyn trunków serwowanych w restauracji Marii Baraściakowej, która przeniosła swój interes do nabytku męża natychmiast po zakończeniu budowy.
Baraściakowie pomarli kilka lat przed wybuchem II Wojny Światowej, restaurację zamknięto, a spadkobiercy sprzedali dom. Kilka dekad później, w połowie lat 70, powstała tutaj restauracja Marysieńka, nazwana po królowej, żonie Jana III Sobieskiego. Marysieńka, czyli Maria Kazimiera de La Grange d’Arquien, wyjechała ze swym dworem naprzeciw wracającemu spod Wiednia mężowi. Para królewska spotkała się w Starym Sączu 15 grudnia 1683 r. Lokal działa do dziś.
Budynek w 1966 r. Foto © Lucjan Święcki
Tumblr media
Frontowa fasada na rysunku Barbary Magierowej z 1996 r.
Tumblr media
Budynek na obrazie Marty Kołodziej.
Tumblr media
><><><><><><><><><><><><><><><
Stary Sącz, Poland 12 Main Square built in 1907 architect: Zenon Adam Remi taken on 9 May 2018 and 9 June 2019
The building stands on the site after a house being there since mid-18th c. that itself had been built upon remains of its predecessor older by at least a century and burned in 1746.
[the site in 1902, just before the demolition and rebuilding. Photo by Seweryn Udziela]
The new, current house since its construction remains the largest at the Main Square. As an urban legend had it, the wealth that financed it had a dirty origin, soiled by swindle. An officer from the Austrian garrison, they said, lost a bag with money on the way to a market. It was found by a local beggar by name Hanusia who had never before seen banknotes. Convinced they must have been pictures of some saints unknown to her, she agreed to give them for a few pennies to Jan Baraściak, known in the town as a saddler and husband of a tavern owner. Enriched by his con, according to the tale, he bought a house adjacent to his workshop and demolished it, to replace with a new one. The last remnant of the previous houses are spacious cellars reaching out under the Main Square's paving. They were convenient for keeping the stack of liquors served in the tavern of Maria Baraściak, who moved her business to her husband's new property immediately after the construction had been completed.
The Baraściaks died a few years before the World War II, the tavern was shut down and the heirs sold the house. Some dozens years later, in the 70s, there was opened a new restaurant, staying in business to this day - Marysieńka, named after the affectionate nickname given to Queen Marie Casimire Louise de La Grange d'Arquien by her husband, John III Sobieski. The royal couple's reunion on the town's outskirts on 15 December 1683 - the King coming back after the Battle of Vienna and the Queen travelling forward with her court to meet him - was one of the most momentous events in the history of Stary Sącz.
[the house in 1966. Photo by Lucjan Święcki]
[the front facade drawn by Barbara Magierowa in 1996]
[the house in the background of a painting by Marta Kołodziej aka Martha Kolodziej]
11 notes · View notes
annpositivitylife · 1 year
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Kurka jest tak nudno że nawet nie wiem co pisać 😅 w sensie dzieje się dużo, ale w porównaniu do tego, czego oczekiwałam, to jest zero xD.
Zostały mi dwa egzaminy, polski rozszerzony i niemiecki ustny. Nie boję się aż tak bardzo.
Z polskiego ustnego miałam 100%!!!! Nawet nie cieszę się z samego tego wyniku, ale z tego, że sobie poradziłam.. Ja z przeszłości po prostu płakałaby ze szczęścia i niedowierzania. Ja, jako osoba anxiety, zakompleksiona, trzęsąca się w każdej sytuacji społecznej, dałam sobie radę i nawet autentycznie odczuwałam spokój. Można powiedzieć cały rok pracowałam na ten spokój w trakcie matur- uczyłam się no i robiłam medytacje, ćwiczenia, dbałam o siebie. W dzień egzaminu zrobiłam chyba z 2 medytacje, a wcześniej zrobiłam długi trening, by jakoś przepracować emocje 🙈. I pomogło! Mój ulubiony kanał na YT z medytacjami to "Chodź na słówko". Ale co kto lubi, różne są rodzaje.
Dlatego tak teraz nie stresuję się niemieckim ustnym, da się przeżyć maturę i w ogl nie jest taka straszna 😂🥰
Jeśli chodzi o jedzenie, jest tak 50/50. Staram się jeść zdrowe rzeczy na mózg, to co jadłam cały rok- coś zielonego, orzechy, owsianki, ale mama we mnie wpycha biały chleb i cukier, bo chce żebym miałam siłę. No i nie idzie jej przetłumaczyć xD. Ale tak w ogóle to jestem bardzo wdzięczna moim rodzicom że się tak troszczą i opiekują mną 🥹.
No i po tym ustnym się rozchorowałam,leżałam w łóżku jakieś 3 dni. Normalnie to było doświadczenie egzystencjalne jakieś xD musiałam zmierzyc się z pracoholizmem i tym, że nie umiem odpoczywać. No i strach, bo za 3 dni matura znowu xD. Ale czulam się tak źle, że miałam gdzieś dietę i wygląd, serio 🙈
Jeśli chodzi o życie uczuciowe
Dzieje się, nieco za dużo i męcząco xD
Of course, są ci dwaj faceci. Jeden się udziela, drugi mniej, a i tak ciągnie mnie do drugiego. I jest mi głupio, bo trochę friendzonuję tamtego, no bo jest takim miłym chłopakiem i w sumie nie czuję nic bardziej xd.
Z drugiej strony, odzywa się moja wprost trauma z rozstaniami. Boję się zaangażować i zakochać się. Czuję, że muszę przeczytać jeszcze tysiąc książek na temat związków i psychologii, bo ja tak zwykle robię 🙈 dzieje się za szybko, a jednocześnie za wolno. Nie wiem co robić, jak się zachowywać, odzywają się stare strachy i schematy, no i pytania, czy ten facet jest okej, czy znowu nie wchodzę w rolę terapeutki i pomocniczki. No i ja też nie wiem czy się nie narzucam, czy znowu nie pragnę miłości za bardzo itp. Dużo wątpliwości i pytań. Na razie mało odpowiedzi.
Potrzebuję imprezy i rozmów z laskami po prostu na sercowe tematy xD a po maturze znajdzie się okazja, mam 18. koleżanki w tym samym tygodniu co ostatni egzamin. Serio, czasem się dziwię, że już nie chodzę do szkoły xD budzę się i takie co mam robić. Ale już widzę swoje żyćko po maturze- robię to wszystko, co odkładałam w czasie. Na początku relaksik, gra w minecrafta (zawsze mi się to kojarzy z wakacjami), znowu zacznę mocno działać z tarotem, medytacjami, ziołami, zapiszę się na kurs na prawko no i mnóstwo książek! Harry Potter po niemiecku i inne, które mi się już uzbierały
Cytat z książki którą pochłonęłam dosłownie, "Kobiety, które kochają za bardzo". Obowiązkowa pozycja według mnie
9 notes · View notes
wiking0 · 1 year
Text
niedz., 26 mar
Ostatnie dni były dosyć ciężkie. Oficjalnie ogłaszam, że to najcieższa 14-stka w pracy jaka miałam. Pracy jest dużo, mało snu, pośpiech, stres i kłótnie. Każdenu z nas udziela sie zdenerwowanie innych i przypomina to troche takie domino. Jedna zdenerwowana kostka przewraca inne i wprowadza je w zły nastrój. Przedwczoraj pokłóciłam się z moim dobrym kolegą z pracy o głupie ręczniki. Podniosl na mnie glos, wiec ja też zareagowałam impulsywnie i nie odzywaliśmy się do siebie w sumie 2 dni. Zwykłe nieporozumienie, ale wprowadziło mnie w taki beznadziejny nastrój, że nie mogłam psychicznie się pozbierać. Do tego szef, który tez był zły i mocno upierdliwy. Nie był taki wcześniej i kazdy sie zdziwił, że łazi po statku niczym perfekcyjna pani domu ( brakowało tylko białych rekawiczek ) i sprawdzq kurze na obrazie, na które nikt nigdy nie zwrócił uwagi. Dziwne, dziwne.
Miałam też nieciekawa sytuacje w stołówce w pracy, która wprowadziła mnie w taki wstyd, a jednocześnie dume i złość na samą siebie. Zdałam sobie sprawe, że przez cały mój pobyt w pracy odkad przyjechałam na zmiane nie bylam na żadnym ciepłym posiłku. Przyzwyczailam się do jedzenia po 17 i przychodzenia na nocną kolacje gdzie jest chleb i coś na kanapki w lodówce, ale mniejsza przejde do tej sytuacji. Otóż do pracy przyszła nowa mesowa. Od poczatku zwracała na mnie duża uwage co mi się nie podobało. 2 dni temu zabrakło mi kubków, żeby przelać sobie mus, wiec zeszłam na dół, bo bylam zmuszona, ale nie pomyślałam, że to pora kolacji i wszyscy tam bedą. Weszłam bez namysłu i ta kobieta przy wszystkich powiedziała: "O, a Ciebie tu widze pierwszy raz. Jesz ty coś w ogóle?". Oczywiście kazdy popatrzył się na mnie i bylam chwile w centrum uwagi. Nie wiedziałam co zrobić, wiec się zasmiałam i powiedziałam, że "Tak, jem" co było kłamstwem. Poczulam się dumna, że nie jem, ale po chwili przyszedł też wstyd i zawód soba, że to coś w środku znowu ma nademna kontrolę. Już miałam stamtąd wyjść, ale postanowiłam jednak zjeść, żeby juz nikt nie patrzył się na mnie tak dziwnie. Zjadłam i szybko wyszłam. Było blisko wziecia tabletek. Czulam się okropnie, bo przyzwyczaiłam swoją głowe, że nie jem 🤷‍♀️ Po tym mialam ochote nie wychodzić z kabiny do końca zmiany, zakopać się w łózku i stamtad nie wychodzić... Zdaje sobie sprawe tez jak bardzo jedzenie zniszczyło moje relacje z innymi. Jedzenie wspolnie mocno zaciśla więzi. Niestety to popsułam i u siebie w domu i w pracy. Wybaczcie za ten wywod, ale poczulam, że musze to opowiedzieć i gdzieś umieścić.
🌸 Co zjadłam?
Tumblr media
🌸 Mus tymbark + siemie lniane
Tumblr media
🌸 Kanapki
Tumblr media
Do zobaczenia 🌸
14 notes · View notes
happyg-olucky · 6 months
Text
W przedszkolu nadal afera ze starą firma kateringową. Konkretnie chodzi o to, że od wrzesnia się zmienił dostawca posiłków, a stara firma nie rozliczyła się z kasy za nieobecności. W naszym przypadku to 170 zł, ale są osoby co za dwójkę dzieci mają po ponad 500 zł do zwrotu.
Najpierw podali, ze zwrócą w przeciągu 60 dni od rozwiązania umowy, co już było terminem z dupy. Ale ten czas miną, a kasy nie ma. Nie odbierają już telefonów, nie odpisują na maile.
W ubiegłym tygodniu porobili przelewy na 20 zł, 13 zł, ja dostałam 17 zł :D. Komus innemu napisali, ze będą zwracać w ratach.
Problem w tym, że juz mało kto w to wierzy. Szefowa tej firmy to jest jakas krętaczka po prostu, ja juz tak twierdziłam od ubiegłego roku, kiedy próbowalismy z tego kateringu zrezygnować, juz wtedy zrobiłam na mnie złe wrazenie, ale ostatecznie wtedy zostali - w sumie nie wiem z jakich przyczyn, to chyba wie tylko dyrekcja przedszkola.
Ogólnie sprawa ma też szerszy kontekst, bo teraz wypłynęło, ze jedzenie było syfiaste, wyglądało jak kupa ( a miało byc super duper zdrowe i eko), że jakas szkołą ich po kilku dniach do sanepidu zgłosiła, ze na fejsie miastowym gównoburze. I tam ta babka się owszem udziela i starszy pozwami za zniesławianie i kłamie i mataczy, bo ona tam ma w spółce ze swoją matką kilka firm.
Ogólnie moda na sukces.
Ale kasy jak nie było tak nie ma.
Ja się troche wkurzałam, ze przedszkole umywa ręce i zachowuje sie jakby to była prywatna sprawa miedzy poszczególnymi rodzicami i tamtą firmą. Po interwencjach w koncu wczoraj chyba sie dyrektorka odezwała, ze próbuje sie kontaktować i tez od niej nie odbierają i że generalnie to radzi pisać wezwania do zapłaty zanim ogłoszą upadłosc. No tyle to wiem.
4 notes · View notes
kostucha00 · 6 months
Text
22 Straszdziernika 2023, Niedziela 🎃:
🥧: 715 kcal
🔥: 50 kcal
💤: 8 h
📙: 4 h
Miały być od dzisiaj batoniki bez liczenia, ale późno wstałam i stwierdziłam, że po prostu zjem już śniadanie. I dobrze zrobiłam, bo pewnie do obiadu już bym nic nie zjadła i skończyła z 540 na liczniku. A tak zjadłam Monte i... Też nie zjadłam nic do obiadu. (W zasadzie to kolacji — o 18:20 raczej nie je się obiadu). Ale skończyłam przynajmniej na w miarę przyzwoitym 7 z przodu. Jutro może się zważę, zależy czy mama pójdzie w końcu do pracy, czy będzie palić głupa i zostanie na zdalnym.
Przekonałam mamę, że muszę iść do szkoły mimo grasującego mordercy, bo szkoła bardziej się przejmie moją niską frekwencją niż śmiercią. Jadę też na angielski i muszę nastawić się na konfrontację z policją, która rozbiła obozowisko przed domem pani, która udziela mi korepetycji xD. Ciekawe czy będą mówić mi per "pani", czy rzucą zwięzłym "zjeżdżaj, dziewczynko" xD. (Obstawiam, że to drugie).
6 notes · View notes
tunneldweller · 8 months
Text
wzięło mnie na nostalgię, ale [pop]kulturowo jestem o pół pokolenia starszy z racji nasycenia ogniskowo-harcerskimi klimatami w podstawówce and no one I know fucking relates do mojego rankingu solidarnościowych bardów JK. przesz nie pójdę kurwa do nacków.
Kleyff wymiata, Kaczmarski był świetny technicznie, ale dla mnie #1 jest Kelus ze swoją low-tech prostotą. przeciętny skrzekliwy głos, zupełnie przystępne melodie, teksty jak wydrapane prosto z serca zardzewiałym gwoździem. polityczne, więzienne, proekologiczne. ta jest z 1980:
facet w kilka lat napisał cały skoroszyt piosenek i wydał je we własnym zakresie na kasetach. pod własnym nazwiskiem. w tamtych czasach można było wylądować w więzieniu zarówno za tego typu prywatną przedsiębiorczość, jak i za tego typu antyreżimowe teksty, już nie mówiąc o aktywizmie [pomagał strajkującym]. i faktycznie kilka razy siedział. a potem literalnie rzucił wszystko i wyprowadził się z partnerką na zapadłą wieś, gdzie hoduje pszczoły. wywiadów nie udziela. #goals tbh.
2 notes · View notes
moiclaudie · 1 year
Text
Ten weekend był (w sumie to jeszcze jest) taki cudowny ❤
Dwa dni koncertów z rzędu, bawiłam się doskonale, gardło zdarte ❤ czwarty występ Kazika jaki widziałam na żywo stał się już faktem! W dodatku jest szansa i na piąty raz (jeszcze w tym roku), ale ciiii żeby nie zapeszyć :)
Wczoraj na zakończenie imprezy był koncert BAJMu, powiem Wam, że nie spodziewałam się, że publika aż tak będzie szaleć. Młodzi też słuchają Beaty, a ona czuje się na scenie jak ryba w wodzie, jej vibe naprawdę się udziela 😁
Dzisiaj mam lekkie umieranko, nawet po siłowni nie mam takich zakwasów jak po 2 dniach imprezy. A wczoraj jeszcze w ciągu dnia zrobiłyśmy sobie spory spacer. Łącznie z zabawą i tańczeniem na koncertach nabiłyśmy wczoraj 30 tysięcy kroków 🤣
5 notes · View notes
borntodie523 · 2 years
Text
w końcu znalazłam osobę, której czuje ze mogę dużo powiedzieć i ona tez mi sporo mówi i wyglada na to ze jestem dla niej w jakimś sensie ważna ale dezorientuje mnie to ze z dupy nagle odczyta wiadomość i nie odpisze, następnej już nawet nie wyświetli a na grupie cały czas się udziela. Najgorsze jest to ze jest to w momentach gdy np. opowiadam o czymś co mnie interesuje itp albo gdy pokaże jej jakąś troskę, czuje się po prostu żałośnie i że napisałam coś złe gdy mnie w takich momentach olewa. Z jednej strony każe mi pisać o swoich wszystkich problemach a z drugiej ma w dupie zwykła rozmowę ze mną wiec jak mogą ją obchodzić moje problemy
8 notes · View notes
gohulec · 11 months
Text
"Kobieta jest przepuszczana w drzwiach nie dlatego, że ma do tego własne prawo, lecz dlatego, że mężczyzna go jej udzielił, co spycha ją do roli podporządkowanej. Skoro bowiem mężczyzna udziela kobiecie przywilejów, to może również je cofnąć."
Osobiście dziękuję za zmurszałe zwyczaje, umiem sama otwierać drzwi i nie przedkładam jednej płci nad drugą.
1 note · View note
xentropiax · 1 year
Text
no. 12
Nowy rok, a życie takie samo, bo czas to przecież tylko konstrukt i wszystkie granice są umowne. Co miałoby się automatycznie zmienić, skoro świat w gruncie rzeczy się nie zmienia. Nie da się nacisnąć przycisku reset i zacząć od nowa.
Przebywanie przez bardzo długi okres czasu z osobą w depresji sprawia, że nastrój się udziela. Dochodzi do momentu, w którym już nie wiem, czy to depresja, czy ten człowiek po prostu taki jest. Powiedział ‘wydaje się, że nie spełniam twoich oczekiwań, zawsze taki byłem’. Może rozwiał wątpliwości. Moim oczekiwaniem było to, żeby był zdrowy, ale on czuje się ponoć lepiej. Więc jeśli to jest jego final form, jego ‘zdrowie’, to rzeczywiście daleko mu do partnera, którego bym sobie życzyła.
Wszyscy mamy jakieś oczekiwania względem drugiej osoby. Ja mam oczekiwanie ciepła, oczekiwanie wsparcia, kiedy mnie jest źle, oczekiwanie dzielenia się obowiązkami domowymi, oczekiwanie stabilności emocjonalnej, oczekiwanie otwarcia uczuciowego, oczekiwanie czułości. To są moje podstawowe oczekiwania, które wydają mi się takie ludzkie, takie zwykłe. Być może są za wysokie.
Widzicie, przyczyną mojego wewnętrznego bólu, abstrahując od sytuacji na świecie czy wynikających z moich relacji, a pochodzącą wyłącznie z mojego wnętrza jest obawa przed tym, że nigdy nie dotknę nawet połowiczne tego, co chciałabym w życiu osiągnąć. Jest wiele takich dni, na które mam plan i nic z tego planu nie wychodzi, bo po prostu nie odnajduję w sobie siły. To ciągła frustracja z tego, co by się chciało zestawiona z tym co jest. A nigdy nie jest wystarczająco.
U niego jest inaczej. On nie stawia sobie celów, do których mógłby dążyć, bo chyba nie bardzo wie, co chce. Dla niego telefon i komputer to dwa narzędzia zastępujące tlen. Wieczny, ogłupiający, tłumiący umysł kołowrotek - Instagram, telegram, messenger, reelsy, gry komputerowe, filmiki na youtube. Twój mózg jest w końcu jak chomik, który na nim zapierdala, a jak przestanie do dostanie szału, zacznie odbijać się od szklanych ścian terrarium, wygryzać sobie futro, zagryzać innych. Bodźce, bodźce, bodźce. Bo to już nie jest ‘one thing at a time’. Nie ma serialu czy filmu bez scrollowania reelsów, googlowania czegoś, nie ma gry bez kolegów na discordzie, krzyczenia, muzyki w głośnikach. Dopamina w mózgu, krótkie, małe dawki, codziennie, od kiedy tylko się obudzisz, aż do zaśnięcia. 
Mówi, że to poprawia mu humor.
No jasne, przecież to dopaminowe uzależnienie, szot za szotem, szot za szotem. Przecież każdy chce się czuć wyłącznie dobrze, wyłącznie na haju, bez chwili z własnymi myślami, z zajrzeniem do środka, bo okazałoby się może, że w środku jest chaos albo wręcz przeciwnie - zupełnie pusto. Nikt nie chce się z tą pustką zmierzyć.
Jeśli natomiast analizuję to wszystko źle, jeśli to szczyt jego szczęścia żyć właśnie tak, to jest to dla mnie strasznie smutne. To inna wersja życia, życia, którego nigdy nie chciałabym dla siebie. Dla mnie wygląda jak piekło. Nie mieć w sobie w ogóle uważności, nie umieć się wyciszyć, tkwić na tym kołowrocie jak ten pieprzony chomik aż do śmierci.
Różnica między nami jest zatem ogromna. Ja cierpię, gdy zmierzam się z pustką, on, gdy nie ma zabawek ją zagłuszającą. I nie chce się z nią mierzyć, może nigdy nie zechce. 
Myślę o tym, dlaczego jeszcze jesteśmy razem. Kocham go, to oczywiste, gdybym nie kochała, nie byłoby tego wszystkiego. Widzę w nim coś, co nie zostało utłuczone do końca, ale jest tego tak mało... W Nowy Rok jeszcze pijany zgotował mi emocjonalne piekło. Atak paniki, pierwszy od bardzo dawno, hiperwentylacja, poczucie tego, że wali się wszystko dookoła, a nawet nie jestem w domu, nie mogę nic zrobić. To przeczucie, że on robi tak z a w s z e, kiedy wie, że ja nie mogę z tej sytuacji wyjść. Najłatwiej jest szafować takie krzywdzące teksty, nie chcieć rozmawiać, odcinać się murem, kiedy jesteś kilkaset kilometrów od domu, u kogoś i wiesz, że ta druga osoba nie chce robić scen. Okrutne. Jakby chciał mnie ukarać. Bo jedno to przerwać związek i się rozstać, a inne powiedzieć po prostu: wracam do domu, idę na wojnę, radź tu sobie sama. Jak on sobie to w ogóle wyobrażał? Że wyjedzie i co będzie dalej? Ja będę czekać na niego w tym samym mieszkaniu aż wróci albo i nie? Że rzuci pracę z dnia na dzień tutaj, spakuje walizkę i po prostu wsiądzie w pociąg do Kijowa? Nie wiem i nie chcę nawet o tym myśleć. 
W takiej sytuacji nie jest się w stanie zrobić nic więcej jak tylko popłakać. Nie powiesz takiemu człowiekowi, że jest pijany i rozhamowany i że to wszystko przez alkohol, że mu to przejdzie. Zdenerwuje się tylko jeszcze bardziej i powie, że robisz z niego wariata. Nie ma dobrych słów, nie ma dyskusji, rozmowy. I czy naprawdę musiał zobaczyć mnie płaczącą, nie mogącą złapać oddechu, duszącą się w pościeli, żeby się opamiętać? Żeby zrozumieć jak zjebana jest jego logika i jak straszne to, co opowiada. 
Ja poradzę sobie z rozstaniem, naprawdę. Przeżyję je, opłaczę i wrócę do siebie. O ile będzie to rozstanie godne, na partnerskich zasadach, na spokojnie. Tak jak rozstaliśmy się z moim poprzednim chłopakiem. Ale w momencie gdy jesteś z człowiekiem niestabilnym emocjonalnie, którego zachowania nie jesteś w stanie przewidzieć... Już sama nie wiem.
No więc jest nowy rok, kolejne okrążenie wokół słońca. Konstrukt, coś umownego, a co w praktyce nie zmienia nic. Nic w mojej głowie, nic w moim ciele, nic w rzeczywistości. 
2 notes · View notes
mri-mg · 1 year
Text
William Szekspir
ma urodziny tego dnia co ja. to tyle.
tragedia nowożytna: podobna do antycznej (bad ending, doniosła problematyka, podniosła i mroczna narracja), ale bez chóru i Fatum (bohaterowie sami podejmują złe decyzje), bohaterowie nie są zawsze dobrzy i szlachetni, pojawiają się elementy szyderstwa i komizmu, sceny zbiorowe i drastyczne. Jest odzielona na akty i sceny.
"Romeo i Julia"
Powstanie: 1597 r.
Gatunek: tragedia nowożytna, dramat społeczny - z konfliktem społecznym polegającym na zderzeniu sprzecznych interesów, przybiera formę kłótni i bójek.
perswazja miłosna, sztuka mówienia o uczuciach
Romeo Montek, do tej pory zakochany w Rozalinie, zakochuje się w Julii Capulet, mimo że ich rodziny są ze sobą zwaśnione. Spotykają się na balu, ikonicznym balkonie itd.
w skrócie: młodzi zakochani wbrew logice i interesom rodzin. Próbują się spiknąć udając, że nie żyją, ale tu zjawia się og misunderstanding trope i zabijają się w kolejności: niby Julia, Parys (narzeczony jej), Romeo, serio Julia.
Plan zdarzeń:
Potyczka słowna służby Kapuletich i Montekich.
Do kłótni dołącza zaczepny Tybalt i Benwolio, szukający pokoju.
Kapulet i Monteki pojawiają się na placu i wszczynają kłótnię.
Książę ostrzega, że kolejna kłótnia Kapuletich i Montekich zakończy się karą śmierci.
Romeo opowiada Benwolio o swej nieszczęśliwej miłości do Rozaliny.
Kapulet rozmawia z Parysem o wydaniu mu w przyszłości Julii za żonę, zaprasza hrabiego na bal.
Romeo i Benwolio dowiadują się o balu od służącego, Benwolio namawia Romea na pójście.
Rozmowa Pani Kapulet, Julii i Marty - Julia nie chce jeszcze wychodzić za mąż.
Romeo, Merkucjo i Benwolio idą na bal i rozprawiają o uczuciach. Kapulet wita gości. Romeo widzi Julię i jest nią zachwycony.
Tybalt rozpoznaje w Romeo Montekiego i chce go wyrzucić z balu, ale Kapulet go zatrzymuje.
Pierwsza rozmowa Romeo i Julii; oboje są zauroczeni. Romeo orientuje się, że Julia jest z Kapuletich.
Julia dopytuje Martę, kim jest Romeo i odkrywa, że pochodzi z rodu Montekich.
Chór śpiewa o niestałości uczuć Romea.
Romeo po balu umyka przyjaciołom i zakrada się do ogrodu Kapuletich. Podziwia Julię w oknie, słyszy o jej uczuciach do niego.
Romeo i Julia wyznają sobie miłość, Romeo ma kolejnego dnia określić, kiedy mogą wziąć ślub.
Romeo idzie do celi Ojca Laurentego i prosi go o ślub. Ojciec jest przeciwny, ale postanawia pomóc, mając nadzieję na pogodzenie rodów.
Merkucjo i Benwolio na ulicy rozmawiają o rozterkach miłosnych Romea, który do nich dołącza. Romeo przekazuje Julii przez Martę, żeby przyszła "do spowiedzi".
Ojciec Laurenty udziela potajemnego ślubu Romeo i Julii.
Merkucjo i Benwolio spotykają na placu Tybalta, który ich zaczepia.Pojawia się Romeo, dochodzi do walki Merkucja i Tybalta. Merkucjo śmiertelnie ranny. Romeo w złości walczy z Tybaltem i zabija go.
Romeo ucieka, Książę za zabójstwo skazuje go na wygnanie.
Marta mówi Julii, że Romeo zabił Tybalta. Julia, Marta i Ojciec aranżują nocną schadzkę kochanków.
Kapulet oddaje Parysowi rękę córki. Ślub ma się odbyć w czwartek.
Romeo i Julia spędzają razem noc, nad ranem Romeo oddala się do Mantui.
Pani Kapulet oznajmia Julii "radosną" nowinę o ślubie. Kapulet nie chce słyszeć o odmowie Julii, każe jej wyjść za Parysa choćby siłą, matka nie chce jej pomóc w przełożeniu ślubu.Marta mówi Julii, że powinna wyjść za Parysa.
Julia idzie pod pretekstem spowiedzi do Ojca Laurentego prosić o pomoc; chce się targnąć na swoje życie.Ojciec Laurenty daje Julii napój usypiający i zdradza plan uśpienia dziewczyny (rzekomej śmierci) i uprowadzenia jej po przebudzeniu z grobowca przez Romea.
Julia wraca do domu i zgadza się na ślub. W nocy wypija napój. Rano Marta znajduje Julię, przyjęcie weselne zamienia się w stypę.
Romeo zrozpaczony kupuje u aptekarza truciznę i udaje się do grobowca Julii.
Nie udało się go powiadomić o planie.
Na cmentarz przyjeżdżają Parys i Romeo, biją się i ginie hrabia.
Romeo składa jego ciało w grobowcu.
Romeo prosi Tybalta o przebaczenie i żegna się z Julią. Wypija truciznę i umiera u boku ukochanej.
Na cmentarz przybywa Ojciec Laurenty i odkrywa ciała Parysa i Romea.
Julia się budzi, nie chce uciekać, Laurenty oddala się, słysząc wartę. Julia zabija się sztyletem Romea.
Wartownicy odkrywają zwłoki mężczyzn i Julii. Dowódca prowadzi śledztwo.
Na cmentarz przybywa Kapulet, Pani Kapulet, Monteki i Książę. Ojciec Laurenty opowiada o tajnym ślubie i podstępie.
Monteki i Kapulet godzą się i chcą postawić pomnik Romea i Julii w centrum Werony.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
"Makbet"
Powstanie: 1606 r.
Gatunek: tragedia nowożytna
determinizm vs indeterminizm (jest jakieś fatum czy sami kształtujemy swój los?)
bo Makbet usłyszał przepowiednię czarownic (które mówią, że zostanie królem) i stara się ją spełnić, bo chce być królem ofc, ale gdyby jej nie usłyszał to nie zrobiłby nic w tym celu i by się nie spełniła (czyli to wina jego wyboru) (((przepowiednia schroedingera)))
Makbet taki Walter White z uczciwego człowieka zostaje mordercą zepsutym władzą
zdrada, zemsta, chęć władzy, zło wynikające z tego
zło to ważny motyw
zbrodnia i kara lady Makbet - najpierw gaslight gatekeep girlboss, a potem załamuje się psychicznie z powodu ciężaru zbrodni, wyrzutów sumienia, przez co lunatykuje, ma urojenia i przeżywa psychozę
w skrócie: Makbet dostaje przepowiednię, że może zostać królem, więc zabija króla Dunkana, gdy ten go odwiedza. Zabija też Banka, który go podejrzewa. I rodzinę Makdufa, bo ten zwiał spiskować z Malkolmem, synem Dunkana. Razem z żoną wspierają się w szaleństwie, aż Lady Makbet popełnia samobójstwo. Przed tym Makbet dostaje kolejne przepowiednie, które się spełniają: "przestanie być królem, gdy las Birnam podejdzie pod mury" (żołnierze w krzakach się liczą) i "nie zabije go żaden mężczyzna zrodzony z kobiety" (Makduf urodził się przez cesarkę). Makbet ginie w pojedynku, królem zosatje Malkolm.
plan wydarzeń:
Akt I
1. Wielka bitwa wojsk szkockich z norweskimi pod Forres, Makbet, szkocki wódz, wraz z Bankiem (przyjacielem), dzielnie walczą, Makbet pokonuje króla Norwegów. Pokój. Król szkocki Dunkan mianuje Makbeta namiestnikiem Kawdoru.
2. Spotkanie z Czarownicami, które przepowiadają Makbetowi, że będzie królem Szkocji, zaś Bankowi, że zostanie ojcem całej dynastii władców.
3. Dunkan wyrusza do zamku Makbeta w Inverness, Makbet opowiada żonie (Lady Makbet) o przepowiedni; ona przekonuje go do zbrodni - zabicia Dunkana.
Akt II
4. Makbet i jego żona realizują swój plan: uśmiercają Dunkana, a o zbrodnię oskarżeni zostają dwaj strażnicy króla, których Makbet natychmiast zabija.
5. Synowie Dunkana, Malkolm i Donalbein, w przeczuciu niebezpieczeństwa potajemnie opuszczają zamek Makbeta, ten wyrusza na swoją koronację do Skony.
Akt III
6. Banko podejrzewa Makbeta o zabójstwo Dunkana, Makbet zaprasza go na ucztę, ale zaraz potem nakazuje dwóm płatnym mordercom, aby zabili Banka i jego syna.
7. Uczta u Makbeta, oznaki szaleństwa nowego króla - widzi ducha zabitego Banka.
8. Wokół Makbeta narastają podejrzenia. Król przygotowuje się do walki z wojskami Malkolma (syn Dunkana), który chce odebrać uzurpatorowi należny mu prawem dziedziczenia tron.
Akt IV
9. Ponowne spotkanie Makbeta z Czarownicami i nowe przepowiednie: Makbeta nie zwycięży nikt narodzony z kobiety, pozostanie królem dotąd, dopóki las Birnam nie podejdzie pod mury zamku Dunzynan; ostrzeżenie przed Makdufem.
10. Hrabia Lennox przynosi wieść, że Makduf uciekł do Anglii, Makbet nakazuje wymordować rodzinę zbiega; Lady Makduf i jej synek zostają zabici.
11. W Anglii Makduf i Malkolm planują walkę z Makbetem.
Akt V
12. Lady Makbet popada w szaleństwo i popełnia samobójstwo.
13. Wojska Malkolma i Makdufa zbliżają się do zamku Dunzynan, okryci dla niepoznaki leśnymi gałęziami - las Birnam podchodzi pod mury Dunzynanu.
14. Pojedynek Makbeta z Makdufem - Makduf mówi, że został przedwcześnie wydobyty z łona matki (a więc sama go nie urodziła), zwycięża Makbeta.
15. Królem Szkocji zostaje Malkolm, syn Dunkana.
Bohaterowie
Tumblr media Tumblr media
"Hamlet"
Powstanie: 1601 r.
Gatunek: tragedia (nowożytna) (bo Hamlet podejmuje decyzje, które prowadzą do jego klęski)
wewnętrzne rozterki człowieka
największym wrogiem Hamleta jest on sam - niepewny swego celu, niechętny spełnienia zadania zemsty na stryju, rozdarty między niemocą i powinnością
hamletyzm - postawa wahania się, ciągłego niezdecydowania, wynikająca z nadwrażliwości etycznej i refleksji bohatera
przeciwieństwo mężnego rycerza
wybór tragiczny
sens istnienia w świecie zdewaluowanych wartości
"być albo nie być oto jest pytanie"
w skrócie: duch ojca każe Hamletowi zabić stryja, który go otruł. Hamlet się waha, jednak czuje, że powinien go pomścić. Giną: Ofelia, Poloniusz, Klaudiusz, Gertruda, Laertes, Hamlet.
plan wydarzeń:
1. Duch na murach zamku w Elsynorze.
2. Upewnienie się królowej Gertrudy i Klaudiusza o wierności Hamleta.
3. Nakazanie przez wyjeżdżającego Laertesa oraz Poloniusza ostrożności Ofelii w relacji z Hamletem;
4. Spotkanie Hamleta i ducha ojca, opowiadanie ducha o morderstwie i prośba o zemstę na niewiernym bracie, Klaudiuszu.
5. Rozmowa Gertrudy, Klaudiusza i Poloniusza o dziwnej przemianie Hamleta i szukanie przyczyn szaleństwa królewicza (tak naprawdę je udawał)
6. Powiadomienie króla i królowej przez Poloniusza o miłości Hamleta do Ofelii.
7. Spotkanie Hamleta z dawnymi przyjaciółmi, Rozencrantzem i Guildensternem
8. Przybycie trupy teatralnej do Elsynoru i przygotowania do przedstawienia.
9. Klaudiusz mdleje podczas spektaklu i z żoną wychodzi przed końcem sztuki.
10. Hamlet oskarża matkę o udział w zabójstwie ojca
11. Hamlet przypadkiem zabija Poloniusza, który podsłuchiwał rozmowę zza zasłony.
12. Napotkanie wojsk Fortynbrasa podczas drogi Hamleta na statek do Anglii.
13. Choroba obłąkańcza Ofelii, śpiewającej niezrozumiałe dla dworu piosenki i rozdającej wszystkim kwiatki.
14. Przybycie Laertesa, chcącego pomścić śmierć ojca i załamanie siostry.
15. Utonięcie Ofelii.
16. Udział Hamleta i Horacego w pogrzebie Ofelii na cmentarzu.
17. Zapowiedź Ozryka o królewskim zakładzie.
18. Przygotowania do pojedynku Hamleta i Laertesa.
19. Wypicie przez królową zatrutego pucharu przeznaczonego dla Hamleta.
20. Ranienie Hamleta zatrutym ostrzem przez Laertesa i przypadkowa wymiana szpad.
21. Śmierć Laertesa po zranieniu zatrutym floretem przez Hamleta.
22. Zabicie winnego spisku króla Klaudiusza przez Hamleta.
23. Śmierć Hamleta i nadejście wojsk norweskich.
Bohaterowie
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
3 notes · View notes
lichozestudni · 2 years
Text
Tumblr media Tumblr media
"Dmowski urodził się w rodzinie licznej, w rodzinie, w której panowała surowa dyscyplina, w której dbano o edukację dzieci i w której panowała purytańska atmosfera. Przeciwnicy Dmowskiego niesłusznie zarzucają mu, że był daleko od Kościoła Katolickiego. Był religijny przez całe życie, wyniósł tę duchowość z domu, zaszczepiła mu to przede wszystkim matka. Okres edukacji Romana Dmowskiego przypada na bardzo trudny czas. Kuratorem do spraw oświaty jest Aleksandr Apuchtin, który robi ze szkół maszynkę do rusyfikacji dzieci polskich. Dmowski chodził do 3 Gimnazjum w Warszawie, które słynęło z tego, że było najbardziej opresyjnym gimnazjum. Przeciwko tej szkole, która miała nie tyle uczyć, co rusyfikowac dzieci buntuje się od samego początku. Ten bunt jest dość dziwny. Nie chce się w ogóle uczyć, parokrotnie powtarza klasy gimnazjum. Jak po latach wspomniał, zmienia go dopiero rozmowa z rozpaczonym ojcem, który chce mu zapewnić lepszy start, łoży na jego edukację, a on tego nie docenia. Okazuje się, że od tamtej rozmowy z zapłakanym panem Walentym nie ma najmniejszych problemów z nauką, a nawet żeby pomóc w sytuacji bytowej rodziny udziela jeszcze korepetycji. Roman Dmowski w 5 klasie gimnazjum zakłada tajne towarzystwo Strażnica. Uczniowie uczą się tego, czego nie uczą Rosjanie w szkołach - historii Polski, geografii ziem polskich; organizują wycieczki, głównie na Kielecczyznę. Młody Roman daje się wtedy poznać jako doskonały kompan, tryskający humorem i ciętą ripostą, ujawniają się jego talenty literackie i filologiczne. Doskonale władał bardzo rzadkim wówczas językiem angielskim, ale także rosyjskim, niemieckim, francuskim. Był doskonałym łacinnikiem. Był niewątpliwie człowiekiem swojego czasu czyli pozytywizmu, ale jako młody człowiek był rozmiłowany w literaturze romantycznej. Miał w sobie rys romantyzmu, jednak był skrywany pod maską pragmatyzmu. Uważał, że tylko za pomocą pragmatyzmu może osiągnąć cel, który sobie postawił - zaszczepienie idei polskości. Z bardzo dobrym wynikiem Dmowski zdaje maturę, a tylko kilka procent z tej szkoły w ogóle doszło do matury. Wstąpił na jeden z najtrudniejszych wydziałów na uniwersytecie, mianowicie matematyczno-przyrodniczy. Był z zamiłowania przyrodnikiem. Miał ścisły umysł. Jednak wybór zależał od czegoś jeszcze. Dmowski, który wielokrotnie bardzo niepochlebnie wyrażał się o Rosjanach - per kacapy - wiedział, że wydział przyrodniczy będzie tym najmniej poddanym rusyfikacji. (...) Bardzo szybko zdobył tam rząd dusz, co dobrze opisuje pewna sytuacja. Wśród studentów rosyjskich w Moskwie, Petersburgu itd. panuje pewne poruszenie, które skutkuje tym, że studenci rosyjscy wywołują akcję strajkową. Przyjeżdżają do Warszawy, gdzie domagają się, aby studenci Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego - w większości Polacy - przyłączyli się do akcji strajkowej. Dmowski odpowiada, że Warszawa to nie jest Rosja, a ta uczelnia tylko z nazwy jest cesarska i nikogo tu sprawy Rosjan nie obchodzą, zatem nie przyłączą się do strajku. Nie ma wtedy poparcia, ale wykonuje sprytną rzecz. Daje się wybrać kolegom na przewodniczącego komitetu strajkowego i jako przewodniczący strajk wygasza. Jeszcze jedna rzecz: dał wyraz temu jak opresyjna jest szkoła rosyjska w szeregu listów do swojego przyjaciela Stefana Żeromskiego. Z korespondencji wynika, że prace Stefana Żeromskiego w dużym stopniu zawierają opisy, które przekazał Roman Dmowski z własnego szkolnego i akademickiego doświadczenia".
— Michał Wołłejko, historyk, o młodości Romana Dmowskiego
5 notes · View notes