Tumgik
#uczta
m-enchantment · 9 months
Text
Tumblr media Tumblr media
08.09.2023 🌺
4 notes · View notes
keyrousse · 2 years
Text
youtube
Muzyka: sanah, Jakub Galiński Słowa: sanah, Dawid Podsiadło
Produkcja muzyczna, miks: Jakub Galiński Mastering: Jacek Gawłowski JG Master Lab Art director/fotografia: Michał Pańszczyk (THEDREAMS STUDIO) Artwork: Emilia Jankowska (THEDREAMS STUDIO) Publishing sanah: Active Rights Management Management: Active Rights Management: [email protected] Project manager: [email protected] Koncerty: [email protected] P+C: 2022 Magic Records
ostatnia nadzieja
Miał pod nosem czarny wąs Rozdawał koniaki Liczył na drobniaki Ten błagający wzrok Chciałby uciec stąd Biegł A wszystko to co miał To w kieszeni pyszny trunek I jeden kierunek By lecieć tam gdzie ptak A śpiewał sobie tak
Wszystko to co mam Wszystko to co mam To ta nadzieja, że życie mnie poskleja Dziś odchodzę sam Dziś odchodzę sam Już nie zawrócę To wszystko dziś porzucę Ja się zarzekam, uciekam Dość mam przeznaczenia Po co zwlekać, czekać Gdy się nic nie zmienia Moja mama, mówiła Ostatnia umiera nadzieja
Drżał jej we włosach piękny kwiat Ze strachu, że go zmieni Gdy się przestanie mienić Więc prężył się jak kot Gdy w lustro wbiła wzrok Strzał Lubiła trafiać tam Skąd wypływała rzeka Ta burgundowa rzeka Lecz popełniła błąd Zbyt wiele serc na stos
Wszystko to co mam Wszystko to co mam To ta nadzieja, że życie mnie poskleja Dziś odchodzę sam Dziś odchodzę sam Już nie zawrócę To wszystko dziś porzucę Ja się zarzekam, uciekam Dość mam przeznaczenia Po co zwlekać, czekać Gdy się nic nie zmienia Moja mama, mówiła Ostatnia umiera nadzieja
2 notes · View notes
Text
Piękno
Piękno. Nowa duchowość radości życia to książka Anselma Gruna, o której już wspominałam w zeszłym roku w grudniu. Dwie drogi prowadzą do Boga. Przez piękno człowieka i przez piękno świata, w którym widzimy odblask Boga albo od razu od Boga do człowieka.W dzisiejszą niedzielę słowa Bożego raz jeszcze uświadamiamy sobie jak piękne jest Słowo Boże. Jeśli odkryjemy jego piękno, zauważymy jak bardzo…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
arfonoja · 1 year
Photo
Tumblr media
Tadeusz Breza - Uczta Baltazara
0 notes
mountaincryptid · 2 years
Text
one thing i absolutely did not see coming about 2022 was me becoming a sanah fan
1 note · View note
pozartaa · 2 months
Text
24.03.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 388. Limit +/- 2100 kc@l.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dziś dniówka w pracy. Niedziela handlowa więc nie ma tragedii. Jedzieniowo nie dobijałam dziś jakoś na siłę. Zresztą po to mam w opisie "+/- 2100 kc@l" - zostawiam sobie miejsce na mleko do kawy 😁 choć i tak go nigdy nie doliczam.
Myślę sobie, że gdybym przestała doliczać wszystkie warzywa - nie tylko ogórka, rzodkiewkę (rzodkiew też) i sałatę - to by było biednie. Warzywa robią mi volume w daniach, a volume to klucz do sukcesu. Boskie warzywka!
BTW powoli i nieśmiało pojawiają się w sklepach szparagi - kolejna ulubiona "bezkaloryczna trawa" 😆. Wczoraj miałam też okazję jeść młodą marchew - pycha!
Marchew to takie warzywo do którego tak jak do bananów mam mieszane uczucia. Ale zawsze sobie zadaje pytanie - czy na prawdę można utyc od marchwi? Chyba najwyżej co to można dobrze zżółknąć 😆. Był taki moment w zeszłym roku, kiedy kosmetyczka zwróciła uwagę robiąc mi paznokcie, że mam żółte palce. Dużo marchewki szło wtedy. A Wy lubicie warzywa?
A owoce to inna historia - nie przepadam. Nie wybrałabym jabłka czy gruszki jako osobnej przekąski (owoce dodaję tylko do śniadań wraz z jakimś nabiałem) Niezbyt przepadam za cytrysami i szczerze wam powiem ogólnie za. Po owocach robię się jeszcze bardziej głodna, odbija mi się i długo nie mogę pozbyć się uczucia "kwasu" w gębie. Czytałam nawet kiedyś że jakiś procent społeczeństwa ma taką reakcje na owoce i nie jestem sama.
***
Dzień miną nawet szybko. Udało mi się wyjść z roboty wcześniej i na 20:00 idziemy do kina na drugą część Diuny. Słyszałam że uczta dla oczu. Ja generalnie lubiłam też starą Diune choć mogli sobie darować różne obrzydliwosci. W nowej wersji nawet Baron wygląda klasa choć z założenia ma budzić odrazę i niechęć. Mam nadzieję że się nie zawiodę 😉.
Dobrej nocy wam życzę!
33 notes · View notes
lekkotakworld · 6 months
Text
Malutki wieczorny update
Wstawiłam posta, przejadłam się płatkami z mlekiem.. w dodatku wzięłam kolejne dwie tabletki ibupromu 200mg (łącznie 8 w ciągu dnia), wypiłam herbatę i położyłam się do łóżka. Tak strasznie bolała mnie głowa.. jednak gdy tak leżałam czułam, że muszę zwymiotować, bo mnie mdli z przejedzenia. I zrobiłam to. Mogłabym o tym nie pisać, ale staram się być szczera.
Tw: wymioty
Zastanawiam się tylko jak to interpretować. Ja nie jadłam z zamiarem przejedzenia się, po prostu jak zaczęłam to już nie mogłam przestać jeść (emocje tak zakładam, możliwe, że wmówiłam sobie, że głowa boli mnie z głodu). Nie jadłam z zamiarem zwymiotowania tego później. Wymusilam to, bo czułam, że mam w sobie za dużo i prędzej czy później samo ze mnie wyjdzie, a ja przechodziłam katusze.
Ale to nie koniec moich tłumaczeń. Kiedy wyrzuciłam już z siebie część mojej "uczty" (dobra to nie była uczta, ale fajnie brzmi XD) już czułam się lepiej, było mniej w żołądku i już tak nie uciskał ten nadmiar. I w pewnym momencie sama do siebie powiedziałam "STOP! Nie potrzebujesz wyrzucać z siebie wszystkiego, tylko tyle, żeby czuć się komfortowo" i tak też zrobiłam. Bo ze zwykłej czynności prawie przeszłam do próby wyrzucenia z siebie wszystkiego. A nie taki był zamiar.
I wzięła mnie taka refleksja, że ile mi się już poukładało w głowie, że potrafię sobie powiedzieć stop wtedy kiedy powinnam. A jednocześnie, że to wszystko co związane z zaburzeniami jest tak mocno zakorzenione w głowie, że tak łatwo do tego wrócić. Smutne, że z tego nie da się wyjść, że to zawsze będzie wracać. Uzależnienie jak każde inne, tylko w moim przypadku jest to uzależnienie od jedzenia, od sposobów na pozbycie się jego, od zajadania emocji. Smutne, ale warto sobie zdawać z tego sprawę. Wydaje się, że wtedy jest troszkę łatwiej to ogarnąć.
To taki dodatek do poprzedniego posta. Po całym incydencie położyłam się i od razu zasnęłam. Budziłam się przez ból głowy niestety, ale koniec końców spałam 1,5 godziny. Widocznie organizm potrzebuje. Mam tylko nadzieję, że do jutra ból minie i nie przerodzi się w nic innego. Bo niestety, głowa jak bolała tak boli dalej.
31 notes · View notes
mikoo00 · 29 days
Text
E nie było tak źle w robocie Remontują zakopianke przez co był korek Akurat zaczął się przed moim przystankiem :( zdążyłem na 10 do pracy naszczescie xd Przez cały dzień może 4 wycieczki były
Przed południem byłem na serwisie Praktycznie sam kompletowałem i wydawałem zamówienia Czasem kierowniczka mi pomagała i ktoś z drive'a Zmianę miała ta nieprzyjemna, przy której się zawsze sram, że coś źle zrobię i mnie opierdoli Chyba miała dobry humor bo mnie pochwaliła tym razem i pozwoliła wziąć se loda za darmo Jeszcze mi się nie zdarzyło usłyszeć od niej komplementu :0 Pewnie miałem dobre czasy na serwisie Dosłownie potrafię robić za kilka osób na raz XD
Po 14 jakoś, poszedłem plewić i tak zeszło mi do końca zmiany
Nie wiem czy dobrze bo po tym jak usłyszałem,, gdzie? Tam? Nie widać, że plewiłxś" nie wiedziałem o co chodzi Chyba się nie dogadaliśmy ale zaczolem jeszcze dokładniej za krzakami plewić mimo, że bez sensu bo i tak nikt nie patrzy aż tak dokładnie No ale dobra, oni się jutro będą męczyć xd Mają przyjechać operacyjni na kontrolę hehe mnie jutro nie ma 😘
Z koleżanką mieliśmy wyplewić cały obszar Well.. Cały parking w zasadzie i ten od strony drive jest jeszcze do zrobienia
Zjadłem więcej niż planowałem.. Eh jestem zawiedziony i cykam się, co jutro waga pokaże Z drugiej strony jak na te parę dni to schudłem w chuj Wiadomo resztki z jedzenia po napadach i woda także jak zobaczę albo tyle samo, albo trochę więcej to się nie załamie 1 kxq w 3 dni to skam xd
Po raz pierwszy od chyba pół roku miałem sen, w którym miałem napad Pamiętam, że na kupowałem slodyczy, po wypłacie, coś się tam działo w ciągu dnia i czekałem aż będę mógł zjeść aż wkoncu nadeszła ta okazja Jak się obudziłem to się przeraziłem, miałem aż wyrzuty sumienia Nie chce miec znów napadów jakby.. 8 miesięcy ciągłych napadów vs 6/8 tyg diety Co lepsze? Niedługo lato
Chce móc chodzić w krótkich spodenkach, i pływać bez poczucia wstydu Jak schudnę będę mógł jeść co chce i wkoncu w normalnych ilościach
Bo teraz nawet nie chodzi o to, że na coś mam ochotę Tylko o to by się na pchać jak największą ilością słodyczy Gdy kupię batona jednego to mam w niego wyjebane i może u mnie siedzieć w szafie chuj wie ile albo wgl nie kupuje jednej rzeczy, góra dwóch Musi być uczta
To tyle dobrej nocki 🖤
10 notes · View notes
linkemon · 2 months
Text
Neuvillette x Reader
Resztę oneshotów z tej i innych serii możesz przeczytać tutaj. Zajrzyj też na moje Ko-fi.
Some of these oneshots are already translated into English. You can find them here.
Tumblr media
ᴍɪᴌᴏśᴄ́ sᴛᴀɴᴇ̨ᴌᴀ ᴡ ᴅʀᴢᴡɪᴀᴄʜ ɴᴇᴜᴠɪʟʟᴇᴛᴛᴇ'ᴀ. ɴɪᴇsᴛᴇᴛʏ ɴᴀᴊᴡʏᴢ̇sᴢʏ sᴇ̨ᴅᴢɪᴀ ᴢ ᴜᴘᴏʀᴇᴍ ᴊᴇ ᴢᴀᴍʏᴋᴀ. ғᴜʀɪɴᴀ ᴘᴏsᴛᴀɴᴀᴡɪᴀ ᴢᴀɢʀᴀᴄ́ ᴏᴅᴢ́ᴡɪᴇʀɴᴇɢᴏ ɪ ᴘᴏᴍᴏ́ᴄ ᴍᴜ ᴏᴛᴡᴏʀᴢʏᴄ́ ᴊᴇ ɴᴀ ᴏśᴄɪᴇᴢ̇ ʙʏ [ʀᴇᴀᴅᴇʀ] ᴍᴏɢᴌᴀ ᴡᴇᴊśᴄ́. ᴀ ᴊᴇśʟɪ ɴɪᴇ ᴍᴏᴢ̇ɴᴀ ᴅʀᴢᴡɪᴀᴍɪ, ᴛᴏ ᴢᴀᴡsᴢᴇ ᴢᴏsᴛᴀᴊᴇ ᴊᴇsᴢᴄᴢᴇ ᴏᴋɴᴏ…
ᴅᴏᴅᴀᴛᴋᴏᴡᴇ ɪɴғᴏʀᴍᴀᴄᴊᴇ:
ᴏɴᴇsʜᴏᴛ ᴢᴀᴡɪᴇʀᴀ ᴢʀᴏ́ᴢ̇ɴɪᴄᴏᴡᴀɴᴀ̨ ᴍɪᴇsᴢᴀɴᴋᴇ̨ ᴊᴇ̨ᴢʏᴋᴏᴡᴀ̨. ᴄᴢᴇ̨śᴄ́ ɴᴀᴢᴡ ᴡᴌᴀsɴʏᴄʜ ᴢ ɢʀʏ ᴊᴇsᴛ ᴘʀᴢᴇᴛᴌᴜᴍᴀᴄᴢᴏɴᴀ, ᴄᴢᴇ̨śᴄ́ ɴɪᴇ, ᴊᴇśʟɪ ᴍᴏɪᴍ ᴢᴅᴀɴɪᴇᴍ ɢᴌᴜᴘɪᴏ ʙʀᴢᴍɪᴀᴌʏ. ᴅᴏ ᴛᴇɢᴏ sᴀ̨ ᴊᴇsᴢᴄᴢᴇ ғʀᴀɴᴄᴜsᴋɪᴇ sᴌᴏ́ᴡᴋᴀ, ʙᴏ ᴊᴇsᴛᴇśᴍʏ ᴡ ғᴏɴᴛᴀɪɴᴇ. sᴛᴀʀᴀᴌᴀᴍ sɪᴇ̨, ᴢ̇ᴇʙʏ ᴋᴀᴢ̇ᴅʏ ᴡɪᴇᴅᴢɪᴀᴌ ᴏ ᴄᴢʏᴍ ᴍᴏᴡᴀ, ᴡɪᴇ̨ᴄ ᴢ ᴛʏᴍ sɪᴇ̨ ᴍᴏᴄɴᴏ ᴏɢʀᴀɴɪᴄᴢʏᴌᴀᴍ.
sʜᴏᴛ ʀᴏᴢɢʀʏᴡᴀ sɪᴇ̨ ᴘʀᴢᴇᴅ ғᴀʙᴜᴌᴀ̨ ᴀʀᴄʜᴏɴ ǫᴜᴇsᴛᴏ́ᴡ ɪ ᴡ ᴢᴀsᴀᴅᴢɪᴇ ɴɪᴇ sᴘᴏɪʟᴇʀᴜᴊᴇ ɴɪᴄᴢᴇɢᴏ ᴀ ᴊᴇᴅʏɴɪᴇ ɴᴀᴘʀᴏᴡᴀᴅᴢᴀ ɴᴀ ᴛᴏᴢ̇sᴀᴍᴏśᴄ́ ɴᴇᴜᴠɪʟʟᴇᴛᴛᴇ'ᴀ, ᴡɪᴇ̨ᴄ ᴋᴀᴢ̇ᴅʏ ᴍᴏᴢ̇ᴇ ɢᴏ ᴘʀᴢᴇᴄᴢʏᴛᴀᴄ́.
Nisko przelatujące książki nigdy nie stanowiły wielkiego zagrożenia dla Fontaine. A przynajmniej tak myśleli pracownicy Palais Mermonia do ostatniego tygodnia.  
— Ile to jeszcze potrwa? — szepnęła młoda dziewczyna do siebie, taszcząc stos dokumentów.  
Na odpowiedź nie musiała długo czekać.
— Gdzie jest następna część?! — dramatyczny głos dobiegł zza drzwi, a zaraz po nim najnowsza nowelka z Inazumy wyleciała drzwiami. 
Kartki zafurkotały w powietrzu. Starsza stażem koleżanka pociągnęła młodszą do tyłu. Cudem uniknęły nagłego spotkania z literaturą. A konkretniej z najlepiej sprzedającym się ostatnio romansem z Nacji Wieczności.  
— Lady Furino, niestety to była ostatnia część. Kontaktowaliśmy się z Yae Publishing House, ale Zhenyu nie ma jeszcze w planach wydania następnej, bo to nowa seria — tłumaczył cierpliwie mężczyzna za drzwiami.  
— Ach! Nie pojmujesz powagi sytuacji… To nie była zwykła lektura, a uczta dla wyobraźni. Pobudzająca zmysły rozprawa o doniosłych czynach. Dwójka tragicznych kochanków połączona przez los. Ich emocje nie mogły ujrzeć światła dziennego. Teraz cierpią i nawet nie wiedzą, czy przeznaczenie znów postawi ich na wspólnej drodze! Bez kolejnej części w moim życiu zostaje NUDA! Brzydka, naga i szara rzeczywistość!  
Archonka bezradnie rozłożyła się na miękkiej sofie. Jej głowa zwisała w dół, a noga dyndała miarowo za oparciem. Jej strój zdawał się zlewać z niebieskim obiciem. Tym samym tworzyła niejako jedność z meblem. Bardzo żałośnie niezadowoloną jedność.  
— Tak, ale nic z tym nie możemy zrobi…  
— Toodaloo! — sugestywnie wyprosiła pracownika z pokoju.  
Gdy już miał z westchnieniem ulgi przekroczyć próg drzwi, zatrzymał go głos archonki.  
— STÓJ!  
Miał tylko nadzieję, że nie będzie musiał szukać kolejnej serii. Lady Furina przeczytała chyba wszystkie możliwe dramaty, a o kiepskich nawet nie chciała słyszeć.  
— Co tu robi mademoiselle [Reader] kolejny raz w tym tygodniu? — Zmrużyła oczy, jak gdyby miało jej to pomóc poznać odpowiedź.  
Istotnie, przed drzwiami przemknęła jedna z naczelnych pracownic Opery Epiclese. Furina występowała na deskach opery wiele razy. Nie mogła jednak powiedzieć, że znała ją wyjątkowo dobrze. Kobieta nie zajmowała się sztuką, a była kimś w rodzaju łącznika pomiędzy pałacem a sądem. W dodatku zwykle siedziała po uszy zakopana w dokumentach z rozpraw. Tym bardziej wyjątkowe było, że ostatnio pojawiała się tu prawie za każdym razem, gdy archonka wyrzucała kolejną część serii drzwiami.  
— Mademoiselle [Reader] ma ostatnio dużo pracy. Chyba jest tym wszystkim przytłoczona. Ostatnio nawet była chora. Zdaje mi się, że ma wiele spraw do ustalenia z monsieur Neuvillettem i…  
— AHA! A więc to tak! — Furina zeskoczyła z sofy, jak gdyby wstąpiła w nią nowa energia.  
— Tak to znaczy jak? — spytał zdezorientowany mężczyzna.  
— Czyż to nie oczywiste?! To tylko przykrywka. Musi być zakochana w naszym drogim Iudexie! — oznajmiła, porywając talerzyk z kawałkiem tortu ze stolika. Wepchnęła sobie ciasto do ust. Wyglądała na niezwykle szczęśliwą.  
— Mnie się wydaje, że to prostu…  
— Ćśśś. — Wcisnęła mu babeczkę w rękę. — Nie wolno stawać na drodze miłości. Należy szerzej otworzyć jej drzwi. A jak znam naszego drogiego sędziego, to zamknie jej te wrota tuż przed nosem. Na szczęście jestem ja i zagram najlepszego odźwiernego z możliwych! — To mówiąc, wybiegła przez drzwi.  
— To się nie może dobrze skończyć. — Mężczyzna potarł skroń. Ostatecznie jednak zjadł babeczkę i kącik jego ust poszybował w górę.  
***  
— Powinien gdzieś tu być… — [Reader] rozmyślała na głos.  
— Czego pani szuka, mademoiselle [Reader]?  
Spokojny, znajomy ton mógł należeć tylko do jednej osoby. Zresztą mało kto zostawał w pracy po godzinach w Palais Mermonia. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie zapowiedziano jeszcze żadnej nowej rozprawy.  
— Dobry wieczór, monsieur Neuvillette.  
Istotnie, nie pomyliła się. Zza przeszklonych drzwi wyłonił się Iudex Fontaine. Jego krok był tak samo dostojny jak zawsze. Nawet pomimo widocznego po całym dniu pracy zmęczenia.  
— Szukam parasolki — wyjaśniła, rzucając tęskne spojrzenie w stronę pustego stojaka.  
W Fontaine zdarzały się wielkie ulewy. Kobieta nie powiedziałaby, że był to najgorszy deszcz, jaki widziała. Jednak myśl, z czym spotka się po wyjściu znad okrycia niewielkiego daszku, nie napawała jej optymizmem. Niedawno była chora. Wizja tak szybkiej powtórki z rozrywki nie mieściła się w jej planach. Kichanie na państwowe dokumenty nie wydawało się dobrym pomysłem.  
— Czy była długa i czarna? — spytał mężczyzna.  
— Dokładnie! Widział ją pan?  
— Zauważyłem ją w moim biurze przed wyjściem. Nie wiedziałem, że należy do pani. Pomyślałem, że ktokolwiek jest właścicielem, pewnie już wyszedł.  
— Hmmm… Szczerze mówiąc… to trochę dziwne. Nie przypominam sobie, żebym zabierała ją ze sobą do środka. Mogłabym przysiąc, że zostawiłam ją przed wyjściem.  
— Jeśli tu pani zaczeka, to spróbuję znaleźć tego, kto ma dzisiaj klucz…  
— Niech się pan nie kłopocze. Wszyscy wyszli do domów kilka minut temu. Zabiorę ją jutro.  
[Reader] i Neuivillette stali przez chwilę w całkowitej ciszy. Kobieta wydawała się walczyć ze sobą. Grube, ciężkie krople wciąż spadały na chodnik. Przeczekanie nie wchodziło w grę, ale mogła jeszcze parę sekund nacieszyć się suchym ubraniem.  
— Ekhem — odchrząknął Neuvillette po chwili — zmoknie pani. Proszę przynajmniej przyjąć mój płaszcz.  
Materiał był gruby, miękki i ciepły. Kobieta z wahaniem przyjęła ubranie.  
— Wtedy pan zmoknie, a na to się nie zgodzę — stwierdziła. — Może się podzielimy?  
— Podzielimy? — powtórzył bezwiednie mężczyzna.  
Czy tak postępowali ludzie? Nie był pewien. Wiedział, że był to po prostu miły zwyczaj. Z drugiej jednak strony w ciągu wielu lat życia nie miał jeszcze okazji samemu oddać komukolwiek ubrania. A już na pewno nie próbował się nim dzielić.  
— Mówiłeś kiedyś, że lubisz deszcz, monsieur, ale przesadą byłoby cię puścić bez niczego w tę ulewę.  
[Reader] zarzuciła połowę płaszcza na jego głowę, drugą zaś przykryła siebie. Każde z nich było przykryte jedynie w części. Nie był to najlepszy pomysł, jednak przynajmniej wydawał się sprawiedliwy. W ten sposób ruszyli żwawym krokiem po schodach.  
Neuvillette nie pamiętał, kiedy dokładnie powiedział kobiecie o tym, że nie miał nic przeciwko deszczowi. Nie sądził, by ktokolwiek to zapamiętał. A starał się nie udzielać zbyt wiele informacji, które mogłyby kogokolwiek naprowadzić na temat jego prawdziwej tożsamości. Nie było to zresztą istotne. To za mało, by ktoś mógł coś stwierdzić. Pogrążony w rozmyślaniach, prawie nie zauważył, jak [Reader] ledwo za nim nadąża. Bądź co bądź, był znacznie wyższy od każdego mieszkańca Fontaine.  
Wystarczył jeden nieostrożny ruch. [Reader] poczuła, jak betonowy schodek ucieka jej spod nóg. Próbowała rękami wyratować sytuację. W jej głowie pojawiła się jedynie myśl, że mogła to przynajmniej zrobić w połowie, a nie prawie na samym dole schodów jak ostatnia ofiara. Mentalnie przygotowała się na ból. Ten jednak nie nadszedł. Monsieur Neuvillette złapał ją w talii zanim jej twarz spotkała się z twardą ziemią.  
— Wszystko w porządku? — upewnił się, na co odpowiedziało mu kiwnięcie głową.  
Ruszyli dalej przez ulice miasta. Niewiele osób spacerowało w tę pogodę. Ci, którzy jednak się na to zdecydowali, z zainteresowaniem gapili się w stronę pary skrytej pod płaszczem. Niektórzy rozpoznali sędziego. Kobieta zerkała w stronę swojego towarzysza, ale tak jak przypuszczała, nie wydawał się być tym poruszony. Miała tylko nadzieję, że wśród przechodniów nie było żadnego dziennikarza ze Steambird, bo inaczej trafią jutro na pierwsze strony w najgłupszy z możliwych sposobów.  
Obok nich śmignęło dziecko. Blondyn zdawał się mieć na oko kilkanaście lat. Obok niego zaś przemknął dziwny blaszany stworek. Jeśli się nie myliła, wyglądał na pingwina.  
— Hydro smoku, hydro smoku… — zaczął cicho.  
— …nie płacz! — zakończyła głośno [Reader].  
Zdawał się być wystraszony tym, że w ogóle zwróciła na niego uwagę. Ze spuszczoną głową odbiegł w sobie tylko znanym kierunku.  
— Ups, chyba go wystraszyłam. — Spojrzała na swojego towarzysza.  
Mężczyźnie przyszło do głowy, że może nie on jeden nie zawsze do końca wie co i jak należy powiedzieć  
— Wierzy mademoiselle w tę rymowankę? — spytał.  
— Smoki chyba lubią deszcz, ale czasem zastanawiałam się, czy to naprawdę nie są jego łzy. Jeśli wciąż tu jest i opiekuje się Fontaine tak jak monsieur i lady Furina, to myślę, że to naturalne chcieć go pocieszyć w smutku.  
To był pierwszy raz, gdy słyszał taką odpowiedź. Zwykle ludzie uznawali to po prostu za magiczną inkantację mającą powstrzymać deszcz. Za coś, co miało odegnać zło. Deszcz, za którym nie przepadali. Jego uczucia stanowiły dla nich niedogodność. A trzymanie na wodzy kotłujących się w nim, momentami nieznanych emocji bywało trudne. Sam fakt, że pogodą często unieszczęśliwiał część miasta, już nakładał na niego presję. By trzymać wszystko pod kontrolą i być spokojnym za wszelką cenę.  
— Myślę, że smok byłby wdzięczny za pani troskę. — Z tymi słowami zostawił [Reader] pod drzwiami mieszkania, po czym ruszył dalej mokrymi ulicami Fontaine.  
***  
— Witam w Butiku Chioriya, w czym mogę służyć? — standardowa formułka poniosła się echem, gdy tylko [Reader] przekroczyła próg sklepu.  
Nie mogła dojrzeć ekspedientki. Półki wypełnione były po brzegi belami materiału. Dopiero w następnym pomieszczeniu, pośród manekinów, koronek, gorsetów i krynolin, odnalazła znajome twarze. Co ciekawe, nie tylko Eloffe, którą spodziewała się spotkać.  
— Mademoiselle [Reader]! — Sedene i Sigewinne przywitały się zgodnie.  
— Dzień dobry. Co to za zakupy? — spytała kobieta, nachylając się delikatnie nad dużo niższymi towarzyszkami.  
Meluzyny przyglądały się zawzięcie otwartej szufladzie. W równych rzędach poukładano w niej kokardy i wstążki. [Reader] nie wątpiła, że Eloffe spędziła sporo czasu, by wszystkie prezentowały się jak należy. Mnogość kolorów i kształtów sprawiała, że trudno było oderwać od nich wzrok.  
— Próbujemy znaleźć prezent. Nie możemy się zdecydować, która wstążka jest najładniejsza. Na szczęście mamy dzisiaj wolne — dodała Sedene.  
Meluzyna poprawiła mundur. Był to nawyk, który wyniosła z biura, gdzie dnie spędzała w recepcji. Ubranie mięło się od długiego siedzenia.  
Podrapała się za uchem.  
— A która pani się podoba? — spytała.  
[Reader] popatrzyła przed siebie, dostając oczopląsu. Nie wiedziała, dla kogo właściwie miał być prezent. Z góry założyła, że chodzi o inną meluzynę. Być może z wioski. Zdarzało się, że koleżanki, które zaadaptowały się do życia w stolicy, odwiedzały te, które wolały spokój i ciszę w podwodnej wiosce.  
— Ta jest całkiem ładna.  
Niebieska wstążka zwinięta w kokardę ozdobiona była pojedynczą różową muszlą. Nie było to coś, co ubrałaby połowa modnej socjety w Fontaine, ale kobieta wiedziała doskonale, że meluzyny postrzegają świat w innych, nie zawsze typowych kategoriach. Biorąc pod uwagę, jak mocno były związane z morzem, wybór wydał jej się bardzo trafiony.  
— Weźmiemy ją — rzuciła bez zastanowienia Sigewinne. — Monsieur Neuvillette będzie zadowolony.  
Gdyby szczęka rzeczywiście mogła opadać do ziemi jak w malutkich komiksach drukowanych na ostatniej strony gazety Steambird, [Reader] była pewna, że jej właśnie tam by leżała. Nie potrafiła sobie wyobrazić Iudexa Fontaine w tej wstążce do włosów. Pasowała ona meluzynom, ale jemu? Spojrzała na zadowolone towarzyszki. Nie miała serca powiedzieć im, że to może jednak nie najlepszy pomysł. Wydawały się bardzo szczęśliwe z faktu, że wreszcie podjęły trudną decyzję. Wkrótce malutkie pudełko trafiło w niewielkie, niebieskie łapki.  
[Reader] oddała swój pracowniczy uniform do naprawy. Ku jej zdziwieniu, przed sklepem nadal stały meluzyny.  
— Właściwie mam do mademoiselle prośbę — zaczęła Sigewinne. — Muszę wracać już do Fortecy, a Sedene też nie ma czasu.  
— Nie mamy? — zamrugała niebieska meluzyna.  
— Nie mamy — podkreśliła koleżanka. — I dlatego pomyślałam, że może pani zaniosłaby prezent. Monsieur czeka w kawiarni Lutece. Będziemy bardzo wdzięczne. O ile dobrze rozumiem, tak definiuje się ludzką wdzięczność…  
— Czy Sedene nie mówiła przypadkiem, że macie wolny dzień… — [Reader] nie dokończyła zdania, bowiem pudełeczko zostało jej wsunięte w dłonie, a meluzyny z głośnym pożegnaniem zniknęły za rogiem.  
Tak więc skierowała swoje kroki w stronę kawiarni. Trudno było przegapić Najwyższego Sędzię. Siedział przy podwójnym stoliku, zapatrzony w ulicę.  
— Monsieur Neuvillette.  
— Mademoiselle [Reader] — Mężczyzna wydawał się lekko zaskoczony jej widokiem, a nie było to częste.  
— Przynoszę panu prezent. Sigewinne i Sedene bardzo chciały go panu wręczyć, ale niestety nie mogły się zjawić.  
Maleńkie zawiniątko trafiło do jego ręki. [Reader] zdawało się, że ich palce zetknęły się na zdecydowanie dłużej niż naprawdę było to konieczne. To wrażenie jednak szybko minęło.  
— Czy coś się stało?  
— Nie sądzę, choć zachowywały się dziwnie. Sedene mówiła coś o dniu wolnym, ale Sigewinne nagle stwierdziła, że jednak muszą wracać. Mam nadzieję, że w Fortecy wszystko w porządku.  
Meluzyny zawsze pamiętały o swoich obowiązkach. Zazwyczaj były wyjątkowo oddane swojej pracy, nieważne jakiego zawodu ona dotyczyła.  
Neuvillette pokiwał jedynie głową. Domyślił się, o co dokładnie chodziło, jednak nie mógł tego powiedzieć na głos. Sigewinne zrobiła to celowo. Już od jakiegoś czasu nagabywała kobietę niejako w jego zastępstwie. Nawet zaaranżowała wykład o kosmetykach po tym jak [Reader] wspomniała, że chciałaby umieć lepiej się malować. Meluzyna próbowała lepiej zrozumieć kim jest i co dokładnie dzieje się między nią a Iudexem Fontaine. Prawda natomiast wyglądała tak, że działo się niewiele i zbyt wolno jak na jej gust. Dlatego z uporem starała się delikatnie popychać dwójkę we wspólnym kierunku. Zwykle jednak z marnym skutkiem.  
— Wriothesley z pewnością poradzi sobie z każdym problemem, jeśli takowy powstanie. Niech pani usiądzie — zachęcił mężczyzna.  
Kobieta rozejrzała się po zacienionym przez parasolkę stoliku i spostrzegła niewielką karteczkę. Złotą kursywą wypisane było imię Sedene. Najwidoczniej rezerwacja była przewidziana właśnie dla niej.  
— Nie chciałabym przeszkadzać.  
— Mademoiselle nigdy nie mogłaby mi przeszkadzać. — Neuvillette spojrzał jej prosto w oczy, po czym odbył krótką rozmowę z kelnerem.  
— Będąc szczerym, dostałem zaproszenie dla dwojga do kawiarni i chciałem tu panią zaprosić, ale widziałem, że miała pani zaplanowany na dzisiaj transfer dokumentów, więc zrezygnowałem.  
Była to prawda. Niemniej pominął w opowieści moment, w którym po prostu wahał się, by zadać pytanie. W końcu w ostateczności kobieta mogła wziąć wolne, by się z nim spotkać, gdyby naprawdę chciała. Pytanie brzmiało właśnie, czy na pewno chciała. Nie był do końca pewny, czy pragnie znać odpowiedź…  
— Cóż… Tak się złożyło, że transfer przesunięto, więc pewnie rozprawa się opóźni. Na szczęście nie jestem jedyną pracownicą Opery. Ktoś zrobiłby to za mnie, gdyby zaszła taka potrzeba. Na przykład gdybym została zaproszona do kawiarni…  
Neuvillette nie zdążył odpowiedzieć. Kelner przyniósł na tacy kryształowe kieliszki. [Reader] zajrzała zaciekawiona, oceniając zawartość.  
— To nowy rodzaj Fonty? — spytała, wąchając.  
— To woda. Lubię degustować wodę. Można powiedzieć, że to takie moje hobby — odchrząknął. — Jeśli pani zechce, to zamówię coś innego…  
Nie spodziewał się, że [Reader] będzie dzisiaj obecna. Dlatego z wyprzedzeniem poinformował kelnera, że z Sedene będą pić wodę. Dla meluzyny nie byłoby to dziwne, ponieważ potrafiły wyczuć subtelne różnice, których ludzie zwykle nie byli w stanie. Mało kto poza nimi jednak reagował normalnie na jego pasję. Nie spotykał się ze zrozumieniem w tej kwestii, więc zwykle trzymał ją dla siebie.  
— Nie trzeba! — zaprotestowała gwałtownie. — To znaczy… nie jestem koneserem i nie wiem, na ile coś poczuję, ale spróbuję. A jeśli się nie uda, to po prostu mogę posłuchać. — To mówiąc, wzięła łyk wody z jednego kieliszka, po czym z następnego.  
Przez moment przybrała poważną minę, jakby ważąc smaki.  
— Nic z tego, dla mnie smakują tak samo. — Zaśmiała się cicho.  
— Woda z Inazumy ma głęboki, wyraźny smak, jak żadna inna. Ta z Sumeru to bogaty i skomplikowany bukiet. Trzeba ją pić powoli i długo, żeby zrozumieć. Dlatego nie ma co się poddawać. Niech pani weźmie łyk. I kolejny, za chwilę.  
Kobieta pokiwała głową. Neuvillette zaś odpakował w końcu małe pudełeczko. Wstążka wyglądała inaczej niż te, które zwykle dostawał od meluzyn. Różowa muszelka brzęknęła cicho. Przypominała mu zew morza. Przez chwilę zapragnął do niego powrócić.  
— Mam nadzieję, że nie jest zła. To ja ją wybrałam. Nie wiedziałam, dla kogo będzie prezent, a Sigewinne i Sedene poprosiły mnie o radę i tak jakoś wyszło.  
— Jest piękna — stwierdził.  
Jednak jego wzrok wcale nie był skierowany na wstążkę. [Reader] zauważyła to i nerwowo spojrzała w bok, zakładając jednocześnie włosy za ucho.  
— Może pomogę ją założyć? — zaproponowała, by przerwać ciszę.  
Podeszła do stolika z drugiej strony. Ściągnęła starą wstążkę i ostrożnie odłożyła ją do pudełka. Kaskada długich, srebrzystych włosów powiewała delikatnie na wietrze. Po chwili ozdobiła je różowa muszelka. Neuvillette odwrócił głowę, zapewne z myślą, że to już koniec. Nie zauważył jednak, że [Reader] chciała jeszcze coś poprawić. Jego twarz napotkała parę błyszczących w skupieniu oczu. Byli tak blisko siebie, że niemal mógł poczuć jej oddech. Czuł ciepło wstępujące na policzki. Odległość gwałtownie się zmniejszała. Czy to był ten stan, o którym tak często słyszał, ale którego nie był w stanie dotąd pojąć? Niewytłumaczalna fascynacja, która przyciągała do siebie i nie pozwalała uciec?  
— Mogę państwu w czymś jeszcze pomóc? — Na dźwięk słów kelnera gwałtownie się odwrócił. Jeśli było coś, czego tego dnia żałował, to że pracownik pojawił się akurat w tym miejscu, o tej porze.  
***  
[Reader] rozejrzała się dookoła niepewnie. Lady Furina gorąco zapewniała ją, że monsieur Neuvillette potrzebuje pomocy i z pewnością będzie w tej okolicy. Nawet zaoferowała, że ją podprowadzi, bo ma niedaleko coś do załatwienia. Mimo tego spaceru ani razu nie wspomniała, na czym właściwie pomoc ma polegać. Za każdym razem, gdy już miało paść pytanie, zbaczała z tematu. Nie byłoby przesadą powiedzieć, że archonka nie ucichła ani na sekundę, nie dając jej dojść do słowa.  
Kobieta nie była tu od bardzo dawna, więc szła brzegiem morza, by mieć pewność, że się nie zgubi. Fale miarowo obmywały złocisty piasek. Słońce przyjemnie grzało, odbijając blask wody. Byłaby zachwycona widokiem, gdyby nie to, że nie mogła znaleźć mężczyzny, a coraz bardziej oddalała się od miasta. Zmęczona przysiadła przy jednej z szarawych skał.  
— Argh! — głośny dźwięk dobiegł zza jej pleców.  
Odwróciła się gwałtownie. Jak się okazało, miała towarzystwo. Za niewielką skałą siedział pokaźny Blubberbeast. Plasnął płetwami po brzuchu i zaciekawiony przekrzywił głowę. Pewnie zostawiłaby go w spokoju, gdyby nie to, co znalazła za nim. Obok zwierzęcia powstawała wieża. Nie byle jaka jednak. Stosik powiększał się z minuty na minutę. Składał się głównie z ostryg. Między nimi trafiały się też wodorosty i muszle, ale w piasku dostrzegła także kilka pereł. Co chwila z wody wychodziło nowe zwierzę, a każde z nich niosło kolejny morski skarb. Biała wydra zwinnie wyskoczyła z morza i co sił w małych nogach podreptała dołożyć swój. Spojrzała na [Reader] i wydała świszczący dźwięk. Zaraz potem Blubberbeast podszedł do kobiety. A po nim z morza wychyliły się kolejne. Dołączyła też grupa krabów, klekocząc szczypcami. Czuła się osaczona. Nigdy nie słyszała o takim fenomenie i już miała powoli zacząć się cofać, gdy wydra złapała ją za nogę. Położyła u jej stóp wodorosty. Spomiędzy nich zaś wystawał sznur mlecznobiałych pereł. Co ciekawe nanizane były na srebrny łańcuszek, przez co zaczęła się zastanawiać, skąd w ogóle zwierzęta go mają.  
— To dla mnie? — spytała z niedowierzaniem.  
Blubberbeast poklepał się po brzuchu, a jego towarzysze za nim. Uznała to za potwierdzenie i założyła naszyjnik.  
Wtem z oddali usłyszała głosy. Mężczyźni wyglądali podejrzanie. Ich ubrania nie sugerowały mieszkańców stolicy. Obdarte koszule i spodnie nie wróżyły nic dobrego, o czym przekonała się, gdy ujrzała broń w ich rękach.  
— Widzicie to? — spytał najwyższy mężczyzna. — Trafił nam się łup, chłopcy.  
Wyglądał na szefa grupy. Jego oko zdobiła szrama, a twarz paskudny uśmiech. Podszedł do stosu skarbów, zgarnął kilka pereł i ugryzł jakby sprawdzał złoto. Zwierzęta wydały ostrzegawcze dźwięki. Nie trzeba było być zoologiem z Instytutu by domyślić się, że bardzo im się to nie spodobało.  
Pierwszą myślą [Reader] była ucieczka. Nie zdążyła jednak wykonać żadnego ruchu. Powietrze zrobiło się wilgotne. Poczuła intensywny zapach słonej, morskiej wody. Jej kropelki zdawały się przez chwilę unosić w powietrzu. Jakby ktoś na moment zatrzymał czas. Zaraz potem cała trójka napastników została powalona w jednej chwili przez strumień wody. Za nim zaś dostrzegła znajomą twarz.  
— Monsieur Neuvillette. — [Reader] odetchnęła z ulgą.  
— Mademoiselle [Reader], co pani tu robi?  
Nie mogła mu powiedzieć, że lady Furina ją tu zaprowadziła. Archonka wyraźnie podkreślała, że nie jest to dobrym pomysłem. Jest to wręcz tragicznie beznadziejnym, pełnym zawiłości, których nie ma czasu wykładać, prowadzącym do niepotrzebnych nieporozumień pomysłem… Rozumie pani?  
— Tak jakoś wyszło... — stwierdziła niemrawo.  
— Cieszę się, że nic pani nie jest.  
Neuvillette spojrzał na jej szyję, później na stosik skarbów, a następnie na cały zwierzęcy orszak.  
— Dostała pani swój prezent odrobinę wcześniej niż planowałem…  
Kobieta odruchowo złapała się za biżuterię.  
— Jak pan je wszystkie nakłonił, żeby… Och — dotarło do niej.  
Brzydka pogoda po rozprawach. Fakt, że był w stanie używać mocy hydro bez wizji. To jak doskonale dogadywał się z meluzynami i sprawiał, że morskie zwierzęta go słuchały. Teraz wszystko miało sens.  
— Jeszcze o tym porozmawiamy, ale najpierw chciałbym coś powiedzieć. — Spojrzał jej prosto w oczy. — Wie już pani, że nie jestem człowiekiem. Dlatego emocje, które się z tym człowieczeństwem wiążą, nie zawsze jestem w stanie od razu zrozumieć. Zwlekałem, bo chciałem mieć pewność, że to, co powiem, będzie naprawdę odzwierciedlać to, co czuję. Jestem zauroczony. Widzę panią w miejscach, w których pani nie ma, i w rzeczach, których pani nie dotyka. Przechodzę ulicami Fontaine, z myślą, że panią spotkam, a potem zastanawiam się, co bym powiedział, gdybyśmy się zobaczyli. I nawet, gdy już ułożę coś w głowie, nie jestem w stanie tego wypowiedzieć, kiedy naprawdę się widzimy. Jeśli jest przestępstwo, za które powinna być pani skazana, to byłaby to kradzież mojego serca, ale wiem, że nie potrafiłbym wydać wyroku. Dlatego niech pani osądzi mnie. — Z tymi słowami klęknął przed nią i ujął ją za dłoń.  
[Reader] nie mogła się pozbyć wrażenia, że lady Furina musiała podrzucić romantyczne nowelki z Inazumy na biurko Neuvillette’a gdzieś pomiędzy dokumentami. Nie miała jednak zamiaru narzekać.  
— Niewinny. — Uśmiechnęła się delikatnie. — Na początek możemy przejść na ty…  
***  
— Co to ma w ogóle być? Co za beznadzieja. Totalna tragedia. Koniec świata! Jak można być takim… ARGH… Ignorancja szerzy się w Fontaine, a wspaniałe wysiłki wybitnych ludzi, którzy próbują walczyć z szarą, nudną rzeczywistością, nikną w mroku. Toż to jest wymiar rozpaczy, który niewielu pojmie…  
Furina z grymasem niezadowolenia siedziała na wyściełanym błękitnym materiałem parapecie. Z wyrazem twarzy mówiącym więcej niż tysiąc słów utyskiwała na brak efektów wielkiego matrymonialnego planu, który knuła przez ostatnie tygodnie. W jej ręku spoczywała babeczka, gorzka i czarna jak jej dusza w tym momencie, czego nie omieszkała podkreślać głośno i wyraźnie swoim pracownikom.  
— Zostawiłam parasolkę na biurku, ale totalnie ją olał, a ona nawet nie raczyła się pofatygować do biura. Dałam mu dzień wolny i podwójne zaproszenie do kawiarni Lutece. Kogo zaprosił? Meluzynę. Dosłownie zaprowadziłam ją w miejsce, gdzie siedział cały ranek, stałam tam przez tyle czasu, a i tak nic z tego, bo postanowiła posiedzieć ze zwierzętami. — Wepchnęła sobie babeczkę do ust. — Czy są skazani na tragiczną miłość? Czyż nie jestem najlepszą archonką? — spytała wchodzącego właśnie do pokoju strażnika.  
Mężczyzna szybko zrozumiał kontekst sytuacji. Nie żeby w ostatnim czasie w pracy miał jakikolwiek inny temat do plotek. Knowania archonki Fontaine, choć próbowały, nie były aż tak tajne. Połowa ludzi w Palais Mermonia z pewnością widziała jej starania i oczekiwała rezultatów. Przynajmniej książki nie latały nad ich głowami tam i z powrotem. A to już był jakiś sukces sam w sobie.  
— Jest pani najlepszą archonką, lady Furino — to mówiąc, położył kryształowy klosz pełen ciepłych, ciemnobrązowych babeczek wprost z pieca.  
— Zaraz… Chwila moment… — Furina gwałtownie przykleiła nos do szyby.  
Wytrzeszczyła oczy w niedowierzaniu. Na samym dole stało dwoje ludzi. Rozpoznałaby ich z daleka. [Reader] rozejrzała się na boki, jakby szukała gapiów dookoła siebie. Gdy upewniła się, że nikogo nie ma, złożyła delikatny pocałunek na policzku mężczyzny. Nikogo innego jak Iudexa Fontaine, który z maleńkim uśmiechem obejrzał się za nią po raz ostatni i wszedł do budynku.  
— CO! — poniosło się echem po pokoju.  
Do pomieszczenia jak na zawołanie wpadło kilkoro strażników pełniących wartę na korytarzu.  
— Wszystko w porządku, moi drodzy! — odchrząknęła Furina. — Otóż nadeszła wiekopomna chwila, albowiem pomogłam zatryumfować miłości. Niczym mistyczny kupidyn zesłany z góry do maluczkich, którzy nie chcą przyjąć tego uczucia. Pamiętajcie, kiedy drzwi są zamknięte, ta magiczna siła wedrze się do was oknem! Bowiem nie ma nic silniejszego od miłości!  
Strażnicy zamrugali zaskoczeni i pokiwali głowami, chowając broń. Za każdym razem, kiedy nie rozumieli poetyckich słów lady, po prostu się z nią zgadzali. Nie zawsze musieli wiedzieć, o czym dokładnie były.  
— Proszę skontaktować się z panną Charlotte i zaprosić ją do pałacu natychmiast na prywatną audiencję. Oczekuję, że jutro z rana każdy w Palais Mermonia dostanie wydanie Steambird. Ktokolwiek się tym zajmie, ma stać w kolejce pod samymi drzwiami o świcie, zanim prasy ruszą, rozumiemy się?  
— Tak jest, lady Furino! — zasalutowano chórem.  
— A w następnym musicalu zagram odźwiernego! — dodała. 
12 notes · View notes
neyudoll · 2 months
Text
7⁴¹
Zjedzone śniadanie 147kcal limit to 900kcal bo robię anty binge czyli zmniejszam kcal codziennie o 100
Mam problem bo dzis w szkole bedzie "uczta" kazdy mial cos przyniesc do jedzenia i beda zupki chinskie, oshee, paluszki, ciastka, czekokadowe dropsy
Byle bym sie w 600kcal wyrobila to w domu omine kolacje
7 notes · View notes
thereturnofthinness · 3 months
Text
Dzień 15
Dziś 850kcal i nie jestem z siebie zadowolona bo tak naprawdę do 16 miałam tylko 100kcal dopiero potem zaczęła się "uczta". Niestety w tym tygodniu oprócz jutra pierwsze zmiany w pracy więc muszę się pilnować wieczorami co by nie skończyło się napadem. Zastanawiam się czy nie zrobić jutro dnia tylko na płynnych kcal (500) bo chciałabym się zważyć w środę a nie chce by zalegała mi jakaś treść jelitowa. Zdecyduje jutro ale już się boję i czuję te emocje związane z ważeniem w środę. No nic będzie co będzie wiem już że waga potrafi mocno się wahać więc cierpliwość cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość mnie tylko ratuje. Wyczekuje tego 58 nawet jakby miało to być po przecinku 9 🙈
7 notes · View notes
b3nzo-sad-girl666 · 2 months
Text
Tumblr media
zakup dnia jestem zadowolony zaplacilem niecale 18 zl dzisiaj chipsy top 2+1 gratis ucziwszylem sie w huuuuuj uczta bedzie heh
5 notes · View notes
aoki553 · 7 months
Note
Oglądacie może skibidi toilet?
ananas 🍍 szynka 🐷🐷🐷 mozzarella 😋 papryka 🌶 nutka róży 🌹🌹🌹
woah ale uczta 💜🥺 🍴🍱
Tumblr media Tumblr media
8 notes · View notes
skinnyasnatsuki · 2 months
Text
Po rehabilitacjach było mi trochę słabo więc zjadłam jogurt naturalny i chyba mnie wyruchali bo jednak jogurty naturalne mają 1,5 grama tłuszczy.. Więc działaj kalorie wynoszą narazie równo 300
Na wieczór mam jeszcze skyr gdybym była naprawdę głodna, ale zobaczę.
A na jutro mam sobie jogurt pitny truskawkowy na szczęście ten jest bez tłuszczy<3 mam też jeden skyr, jogurt naturalny i jogurt naturalny z owocami w środku, nie było mowy że takich nie wolno XD
Poszukam sb co jeszcze można bo niby można ser ale wolę się upewnić.
A tymczasem zamierzam odzwyczaić się jedzenia przy czymś i w pokoju! Dziś zjadłam te jogurty w kuchni, i po prostu zamierzam cała tą dietę przejść bez jedzenia w pokoju!
Jedynie gdy osiągnę ugw w wakacje będę mogła w pokoju jeść jakieś chipsy, popcorn itp ale tylko takie rzeczy
Także po prostu próbuje "odzwyczaić" się od jedzenia, próbuje też jeść zatykajac nos i oczywiście w kuchni/jadalni bez rozpraszaczy.
I chyba mam pomysł na majówkę już i sobie rozpisze<3
Piątek bo diecie baletnicy i sobota ewentualnie też niedziela i maksymalnie poniedziałek będą dniami odpoczynku po diecie, oczywiście bez jedzenia w pokoju i przy rozpraszaczach, czyli po prostu jakieś zdrowe ale niskokaloryczne rzeczy lub omady
Wtorek będzie dniem omadu a potem giga uczta (xd) bo będzie grill i przynajmniej jedną karkowke lub kiełbaskę zjem
Środa to teoretyczny pierwszy dzień majówki i nwm czy w tym czasie 1-5 mają będę chciała robić konkretne diety, i moi rodzice mają wolne też więc pewnie będzie dużo jedzenia, sałatek, lodów, chipsiw, mięsa i myślę sobie ze będę robić 16-18h fasty i jeść wieczorami do 22 czy coś ale oczywiście jeść w jadalni i kuchni
Potem będzie 6 mają kiedy muszę iść do szkoły dobrze by było zrobić głodówkę jedno dniową wtedy lub chociaż dłuższy fast który skończy się o 20 i potem nwm jakieś przekąski do 22
7,8,9 maja będą wolne ale wątpię że będę robić wtedy konkretne diety więc zrobię to co w majówkę
Następnie w piątek idziemy też do szkoły i mogę zrobić to co w poniedziałek lub jeśli będę chciała dietę którejś k-idolki np somi bo potem tylko weekend zostanie wolnego
Niezależnie od tego czy w majówkę będę robiła konkretne diety, czy nie, po majówce zrobię jakieś diety typu dieta somi, jennie, dieta jajeczna itp
Mam nadzieję że wkrótce pojedziemy do cioci bo nie wytrzymam z ciekawości muszę wiedzieć ile schudnę po diecie baletnicy
4 notes · View notes
etudelingo · 2 months
Text
Tumblr media Tumblr media
Wyrażanie grzeczności
W japońskim istnieją trzy poziomy grzeczności: zwykły (普通体 futsūtai lub 常体 jōtai), uprzejmy lub zdystansowany (敬体 keitai lub 丁寧 teinei) oraz formalny (nazywany również 敬語 keigo lub 最敬体 saikeitai). Forma formalna i uprzejma mogą być łączone. Na przykład dla zdania "To jest książka":
Zwykłe これは本だ Formalne zwykłe これは本である Uprzejme これは本です Formalne uprzejme これは本であります Bardzo uprzejme formalne これは本でございます
Styl nieformalny używany jest między przyjaciółmi, styl zdystansowany lub uprzejmy przez podwładnych w stosunku do przełożonych i wobec obcych lub luźnych znajomych, a styl formalny głównie w piśmie lub przygotowanych przemówieniach. Język formalny w japońskim różni się również słownictwem i strukturami od języka nieformalnego.
W niektórych kontekstach, gdy oba czasy, niedokonany (niezakończony: teraźniejszość/przyszłość) i dokonany (zakończony: przeszłość) są dopuszczalne, czas dokonany jest uważany za bardziej uprzejmy. Przykłady to: ありがとうございました arigatō gozaimashita "dziękuję (za wykonaną przysługę)", ご馳走様でした go-chisō-sama deshita "to była uczta (dziękuję za zakończony posiłek)", 失礼しました shitsurei shimashita "byłem niegrzeczny (przy wychodzeniu, po wizycie)". Na przykład, wchodząc do biura kogoś, konwencjonalnie mówi się 失礼します shitsurei shimasu, ponieważ wizyta nie jest jeszcze zakończona, podczas gdy wychodząc można powiedzieć albo shitsurei shimasu albo, bardziej uprzejmie, 失礼しました shitsurei shimashita
2 notes · View notes
angriso9 · 2 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
taka dzisiaj uczta 570 max kalorii bo troche chyba licze za duzo alw no wole policzyc wiecej niz mniej niz serio bylo
3 notes · View notes