Z nią to jest tak, że w zasadzie trochę prześlizgnęła mi się przez palce. I zanim zapytasz, dlaczego do tego dopuściłem, odpowiem, że dotarło do mnie, że miałem ją w rękach, w momencie, w którym się z nich wysunęła. Wtedy jeszcze nie wiedziałem. Nie wiedziałem, co mógłbym jej zaoferować, bo wszystko, co miałem wydawało mi się mało wartościowe, więc wolałem nie dać nic. Onieśmielała mnie. Zadawała dużo niewygodnych pytań i rozumiała jakby zbyt dużo. Powodowała we mnie emocje nie do końca komfortowe. Chciała prawdy, a ja byłem w stanie dać jej wtedy tylko pokolorowaną półprawdę, którą dosyć szybko wyczuła. Chciałem, miałem nadzieję, że dźwignę, ale jednak nie dźwignąłem. Brakuje mi jej głowy. Brakuje mi tych trafnych spostrzeżeń i uważnego obserwowania świata. Tak, mogła być moja, wiem o tym. Ale nie jest i już nie będzie. I nie wiem czy to kwestia przegapienia szansy, ona po prostu zasługiwała na więcej, a ja nie byłem w stanie jej tego wtedy dać. Czasami staje mi przed oczami i wtedy potrzebuję chwili, by się rozpłynęła. Faktycznie po kilku minutach znika, ale przez te kilka minut nieprzyjemnie ciśnie mnie w klatce. Nie lubię gdybać, czy mogłem inaczej, bo wiem dobrze, że nie, ale czas mija, a żadna nie formułuje zdań tak jak ona. Jej przemyślenia były jak wielkie kolaże, które mógłbym oprawić i powiesić sobie na ścianie. Pewnie trochę będę sobie ją wyrzucał już zawsze. Jestem do bólu racjonalny, ale są takie sytuacje, w których armia racjonalnych argumentów przegrywa z kretesem. Mogła być moja... Nienawidzę, kurwa, tej myśli.
Nie ma bowiem większej tortury niż niekończące się roztrząsanie uczuć względem drugiej osoby, z którymi nie potrafimy się uporać. To skutkuje jedynie powtarzającymi się sesjami wylewania emocji i bezsensownej utraty energii.
🐕🦺 Przebadani. Ja zdrowa, Waltera ma niedobór wit. B12, rozwaloną florę bakteryjną i pasożyta, ale poza tym zdrowiutki! U weta zostawiłam już ponad tysiaka, ale dla zdrowia psiaka warto. Drugie tyle u behawiorysty. Powiedział, że dawno nie widział tak zalęknionego psiaka. Będziemy jeździć do miasta na spacery socjalizujące i szkolenie.
📖 Ebook mi nie wyświetla książek i jestem zła… Muszę taszczyć te cegłę wszędzie ze sobą. :D
Poza tym skończyłam ostatnio 3 książki:
Uciekłem z getta –@theduskgrove – nie porwała mnie jakoś zbytnio, ale też nie była słaba. 6,5/10
Drapieżnik – ktoś o niego pytał, nie mogę znaleźć kto. Ta mnie nieźle wciągnęła! 8/10
Głodne – @lekkotakworld podobało mi się, dobrze, że te tematy zostały poruszone, choć żałuję, że był tylko jeden rozdział o ortoreksji.
💺 #terapia
-Lubię być aktywna, bo wtedy nie muszę brać.
-A jakby Pani wzięła?
-To mogłabym sobie zrobić dzień wolnego.
2. -A co jakby pani nic nie zrobiła?
-To byłabym leniwa.
-Aha, a jak pani bierze i nic nie robi to jest po prostu uzależniona.
Pokrętna logika. ALE coś w tym jest, więc wszem i wobec postanawiam sobie, że sobota to day off od wszystkiego! Sprzątania, treningów, nauki, a nawet nabijania kroków!
Dwie wg mnie to petarda. Dwie kolejne niby fajne, ale nie ma podanej kaloryczności. Jest ogólnie ustalony jadłospis na 1800 kcal i możesz sobie gotować.
Akurat 1800 to dla mnie za dużo o jakieś 300. I byłoby łatwiej, gdyby było 5 posiłków, po prostu z jednego bym rezygnowała. Ale są kurwa 4.
Podsumowując: polecam Słodkości w insulinoopornosci oraz Świętowanie z insulinoopornością. Natomiast mocno jestem rozczarowana Szybkimi daniami i łatwymi lunch nocami. Właśnie przez wysoka kaloryczność dnia i brak wypisanych kalorii do konkretnych dań.
Poza tym coś tam próbuję sama działać w diecie, ale fitatu nie wzbudza mojego zaufania! Przecież jak robię zapiekaną owsiankę z jabłkiem, to musi mieć więcej kcal nic taka z surowym jabłkiem. Poza tym dodawane przepisy to słaby pomysł, bo widziałam pomyłkę pod tytułem zero kcal przy jakiejś zupie...
"Mam wrażenie, że każdy udaje kogoś, kim nie jest, a głęboko w środku wszyscy jesteśmy tak samo popieprzeni. Po prostu jedni ukrywają to lepiej niż inni."
Próbuj, ale pamiętaj, że może się okazać, że nigdy tam nie dotrzesz. Może się okazać, że nigdy do tej stacji nie dojedziesz i będziesz przez to myśleć, że ci nie wyszło, a to nie tak. Najprawdopodobniej zawsze coś będzie nie tak. Najprawdopodobniej zawsze coś będzie cię gryzło, smuciło, męczyło, frustrowało lub bolało. To nie tak, że to się kiedyś kończy. To nie tak, że docierasz do jakiejś magicznej granicy pracy nad sobą, na której terapeuta ściska z uśmiechem twoją dłoń, wręczając ci oficjalnie certyfikat zdrowia umysłowego, a ty od tej chwili czujesz się już tylko dobrze. Rozwój nie odbywa się po linii prostej i na początku będzie to mylące, ale nie poddawaj się. Jeśli przez trzy dni będziesz się trzymać, a czwartego się podłamiesz - nie oznacza to, że nic nie zrobiłaś. Jeśli przez trzydzieści dni uda ci się czegoś nie robić, a trzydziestego pierwszego się potkniesz - nie oznacza to, że wróciłaś do punktu wyjścia. Jeśli przez kilka miesięcy w końcu nie będziesz się z czymś zmagać, a potem ten problem znów do ciebie na jakiś czas wróci - nie oznacza to, że nie wykonałaś ważnej pracy. Progres nigdy nie będzie prostą, wzrastającą linią. To zawsze będzie sinusoida. Jeśli przez trzy dni będziesz się trzymać, a czwartego się podłamiesz - daj sobie prawo, by poczuć się gorzej, odpocznij przez noc i wróć do walki, jak tylko poczujesz się lepiej. Jeśli przez trzydzieści dni uda ci się czegoś nie robić, a trzydziestego pierwszego się potkniesz - podziękuj sobie, ponieważ jeszcze jakiś czas temu przerastał cię jeden, a dziś zdolna jesteś aż do trzydziestu. No widzisz? Brawo! Jeśli przez kilka miesięcy w końcu nie będziesz się z czymś zmagać, a potem ten problem znów do ciebie wróci - pamiętaj, że nie wrócił tu na zawsze. Wiesz już dobrze, że potrafisz przez kilka miesięcy, więc spokojnie. Będziesz mogła znów, jak tylko odzyskasz siłę. Nie oczekuj, że twój rozwój będzie miarowym i systematycznym wspinaniem się po linearnej górze. Nie oczekuj, że nie zdarzą się po drodze gorsze dni. Nie oczekuj, że wszystkie twoje złe doświadczenia po prostu rozpłyną się w powietrzu. Masz prawo cierpieć z powodu rzeczy, które zdarzyły się dawno temu. Masz prawo miewać gorsze dni z powodu wydarzeń, z którymi zwykle już całkiem dobrze sobie radzisz. Masz prawo nie udawać, że nie bolało, nawet jeśli na co dzień już aż tak cię to nie dotyka. Masz prawo być smutna i zła jeszcze długo po tym, jak zostałaś zraniona. Walcz. Walcz, rozwijaj się i pracuj na sobą, ale, proszę, nie zapomnij się przytulić, gdy zdarzy ci się gorszy dzień. Nie zapomnij, że silna jesteś nie tylko, gdy stoisz twardo na nogach, ale także wtedy, gdy kulisz się pod kocem. Nie zapomnij, że silna jesteś nie tylko pełna radości, ale także wtedy, gdy płaczesz. Pamiętaj, że nie poradzisz sobie z emocjami, jeśli ich do siebie nie dopuścisz. Nie uciszysz swojej złości, jeśli najpierw nie dowiesz się, jak bardzo jesteś wściekła i nie pokonasz smutku, jeśli najpierw nie pozwolisz sobie poczuć, jak ogromnie jest ci żal. W pełni świadoma swoich emocji, wyruszysz w drogę do magicznej stacji i jeszcze długo nie zdasz sobie sprawy z tego, że dotarłaś do niej, gdy oficjalnie pozwoliłaś sobie być człowiekiem.
„Jesteśmy jak książki. Większość osób widzi tylko naszą okładkę, mniejszość czyta tylko wstęp, wielu ludzi wierzy krytykom, kilku pozna naszą treść...”