Tumgik
#po co ja żyję
yourmonnthings · 2 months
Text
Ja wiem, po co ja żyję. Sensem mojego życia jest zasłużyć na to, żeby mnie ktoś trzymał za rękę, gdy będę umierała.
65 notes · View notes
uderzamobeton · 8 months
Text
Specjalny post
Jak wyjść z mindsetu "wszystko albo nic"
(Wszystko co tu napisałam zadziałało na mnie. Nie ma gwarancji, że zadziała na was, ponieważ każdy jest inny i potrzebuje innych "motywacji" i "bodźców")
Wiele motylków zna pewnie to uczucie, gdy po kilku ładnie zaliczonych dniach przychodzi napad. Jesz, czujesz wyrzuty sumienia, odpuszczasz i jesz jeszcze więcej i więcej z myślą "walić to zacznę od jutra/od poniedziałku/ od następnego miesiąca".
NIE RÓB TAK
Pamiętaj, że organizm nie wymazuje/zapomina zjedzonych przez ciebie kalorii. To co zjesz nie zniknie, dlatego nie pozwalaj sobie na myśli typu "od jutra". Liczy się tu i teraz. To co zrobisz teraz będzie twoim jutrem.
Więc zaczynając od początku.
1. Ustal sobie cel.
Tylko taki realny, najlepiej nie wygórowany. Osobiście czuję się spokojniejsza psychicznie, gdy mogę sobie pozwolić na więcej jedzenia, niż gdy żyję z świadomością że mogę jeść tylko tyle i tyle by osiągnąć niemożliwy wręcz cel.
2. Mając cel, znajdź główną motywację i motywacje poboczne.
Cel jest ważny, jednak nic nie pomaga tak jak motywacja do dojścia do celu. To może być cokolwiek byleby było wystarczająco mocne. Przykład na mnie. Moją główną motywacją jest przyjaciel, który wie, że się odchudzam, ale nie wie, że mam jakieś zaburzenia. Spotkamy się 29 września czyli 5 tygodni od ostatniego spotkania. To był dla mnie czas na schudnięcie z 63 kg do 59kg. Już prawie to osiągnęłam. Po tym znowu ustalę z nim datę spotkania i oszacuję następny cel (realny!). Motywacjami pobocznymi mogą być np. Komplementy, atencja, chęć czucia się dobrze w swoim ciele.
3. Musisz zrozumieć czego naprawdę chcesz.
Jasne, możesz zjeść. Nikt cię przecież nie powstrzyma. Jednak czy tego chcesz? Odchudzanie to wysiłek i ból, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Przekraczając limit oddalsz się od celu, trzymając się limitu zbliżasz się. To nie jest trudne. Jedząc musisz mieć świadomość, jakby każda nadprogramowa kaloria to był krok w tył.
4. Wiedzieć kiedy możesz odpuścić.
Jesteś głodna, zmęczona, przychodzisz do domu i marzysz tylko by zjeść całą lodówkę. Z każdą chwilą głód rośnie. Co teraz, by nie rzucić się na jedzenie? Pomyśl o swojej motywacji, dlaczego to robisz. Wyobraź siebie za miesiąc lub dwa, gdy uda Ci się nie mieć ani jednego napadu. Będziesz tak* chudziutk*. Napij się wody/napoju zero, weź kąpiel (polecam w takich chwilach gorącą, gdyż pozwoli Ci się to choć trochę odprężyć) i najlepiej idź spać. Co jednak jeśli głód nie odpuszcza? Są dwie opcje dlaczego tak się dzieje. Spaliłaś więcej kalorii niż zwykle lub za długo ciągniesz dietę 200-300 kalorii (osobiście ich nie lubię, bo więcej tyjesz z napadów niż chudniesz). W tym wypadku warto wypić z 0,5 l wody, zjeść coś niskokalorycznego i znowu popić wodą. Chodzi o to by nie pozwolić głodu narastać za długo, bo wcześniej czy później skończy się to niekontrolowanym napadem. Lepiej coś zjeść mając kontrolę niż napchać się jak zwierz.
5. Odróżnij głód psychiczny od fizycznego.
Prosta definicja. Fizyczny powoli rośnie (burczy ci w brzuchu, masz ochotę coś zjeść), a psychiczny pojawia się nagle i gwałtownie (masz ochotę na konkretne jedzenie).
6. Co robić jeśli już zepsuł*m?
Nie poddawaj się! Lepszy jeden zły dzień, niż zawalony tydzień. Lepszy jeden przekroczony posiłek niż napychanie się przez cały dzień. Zawsze jest wybór, najważniejsze, by dokonać go rozsądnie. Po napadzie najlepiej się poruszać. Nie gnij w łóżku użalając się nad sobą, tylko wyjdź na spacer/popływać/porobić coś co lubisz.
To chyba na tyle. Te rzeczy przynajmniej wynosiłam ja. Chętnie posłucham waszych opini i sposobów.
Wierzę w ciebie i powodzenia w chudnięciu.
116 notes · View notes
zlodziejzapalniczek · 27 days
Text
Wzięło mnie drodzy Państwo (całkowicie z dupska) na wspominki z odsiadki 2017 (gastroenterologia i rurka, następnie psych, parę miesięcy później w 2018 dzienny za sprawą partnera i naszych rodzin, ale to najmnej ważne w tej chwili).
Co poza sondą, umieraniem i względnym dojściem do siebie po długim czasie mnie czekało? Otóż mnóstwo przygód!
Kiedy już, drodzy czytelnicy nie srałem krwią, moje organy stwierdziły, że oto czas na wstanie z martwych, a ja po długim czasie żarcia nawet nie wiem czego,( po prostu to robili, leżysz i jedzie niczym w jakimś B*SM) grunt, że żyję, wyszedłem sobie z izolatorni na zwykły męski, spotkało mnie mnóstwo przygód z rodzaju tych fatalnych. Zacznijmy od pana bulimika, który pewnego wieczora kiedy (pod eskortą, mimo iż prób samobójczych, okaleczeń czy wymiotów nie było nigdy w moim życiu, procedura lata temu) poszedłem sobie umyć dupsko, wrąbał mi moje ciastka - mogłem, a nawet powinienem jeść między posiłkami i dlatego ciastka owe kupiłem, terapii zero - jeść uczyłem się sam. Oczywiście sprawa rozwiązana na tzw zebraniu z ordynatorem, który to przedłużał mi kontrakt, bo mu do 49 kg (zrzuciłem w miesiąc do normalnej wagi nie robiąc nic) w cztery miesiące nie przytyłem (kto normalny wali z 35 do 49w parę miesięcy? Ostatecznie rodzice zwolnili mnie sądownie, naprawdę gruba akcja - nawet był kurator), poza tym śmierdzący koleś z paki, wrzeszczący po nocach ćpun na detoksie i dwie anorektyczki, które kazały mi udawać, że śpię, bo robiły ucieczkę na miarę amerykańskiego filmu akcji - wybiły szybę łóżkiem i uciekły przez szyby i druty. Wróciły w stanie nadającym się do szycia i skończyły w pasach. Do tego zipek, który masturbował się na łóżku obok.
Naprawdę nie chcecie haczyć o zamknięty. Lot nad kukułczym gniazdem czy przerwana lekcja muzyki to przy tym Gumisie
A! I nigdy nie zapomnę bajki o srającym dinozaurze! Wtedy moi rodzice mieli wizytę, a to (sic!) gówno leciało na sali z telewizorem
20 notes · View notes
myslodsiewniav · 26 days
Text
Wrażenia o relacjach, trochę impresji z życia i na koniec o książce; 11-04-2024
Nadal nie mam czasu. Jestem w takim niedoczasie, że nie mam czasu na kontakt z bliskimi, nie mam czasu na przeglądanie SM (wczoraj pierwszy raz od kilku tygodni coś tam przeczytałam, zobaczyłam co u znajomych się dzieje). Nie mam też czasu czytać wpisów na tumlerze. :( Strasznie tęsknie za bliskimi. Za wami też - dekadę życia z Wami żyję.
Wczoraj robiłam pracę na konkurs i okazało się, że DUPA. Że muszę wszystko spruć i robić od nowa (tkam trochę, a trochę haftuję). Jestem taka zmęczona i zniechęcona... Ech. No ciężko mi dziś.
Weszłam w pobieżną wymianę "co u ciebie?" z kilkoma koleżankami/przyjaciółkami przed snem. No i konkluzja jedna: tęsknię za Tobą, musimy się spotkać.
Tylko chyba dopiero w sierpniu, bo po prostu nie mam czasu... Ech.
Zastanawiam się czy w ogóle cisnąć to tkanie/haftowanie na konkurs? Pracę trzeba zgłosić do jutra, a ja jestem w lesie. Myślałam, ze to szybciej pójdzie, że najcięższą pracę mam za sobą (tj. zbieranie surowców na farbowanie lnu, przygotowywanie kąpieli barwiących, suszenie, impregnowanie itp. Teraz, kiedy mam materiały w kolorach, które chciałam uzyskać myślałam, że wykonanie z nich obrazu to będzie pestka! Ale nie jest to pestka, niestety. Z jednej strony uważam, że tygodnie (!) przygotowywań zasługują na to by powalczyć o wykonanie tej pracy na konkurs. Z drugiej strony: czuję presję i ciśnienie w obszarze, który nie jest ani pracą zaliczeniową na studia nr 1, ani na studia nr 2 - że zaangażowałam się w ten konkurs tylko dlatego, że chcę zawalczyć o stypendium naukowe w październiku.
No i chyba w końcu dziś dostanę okres - bałam się, że spóźni się koncertowo i dostanę plamienia dokładnie w trakcie urlopu, kiedy planuję moczyć dupę w basenie i nagrzewać panele słoneczne. Boli mnie cholernie. I chce mi się spać. I nie chce mi się tkać.
No i właśnie - szef dał mi ten urlop, w końcu odpisał.
Dziś po pracy lecę na mani i pedi, a potem od razu na spotkanie z przyjacielem, który potrzebuje wsparcia - a za którym tęsknię, bo nie widziałam go od wieków. Cieszę się na to spotkanie i zarazem czuję STRES, że wszystkie moje plany są jak upakowany Tetris.
Ech.
Jeszcze z takich fajnych rzeczy, które wyniknęły z powodu moich wczorajszych sentymentów do zdolnych znajomych, których nie mam czasu spotkać na żywo:
1 zostałam wciągnięta jako królik doświadczalny na fajny zabieg w maju, nie mogę się doczekać!
2 zostałam zaproszona na szkolenie w Łodzi (ale skorzystam najwcześniej w sierpniu xD, bo po prostu nie mam czasu),
3 znowu z moją kumpelą ze studiów wpadłyśmy na NOWY ZAJEBISTY POMYSŁ względem naszego wspólnego projektu - co mnie samą zachwyca, bo z tą dziewczyną mam taką synergię, tak bardzo nakręcamy się wzajemnie i tak fajnie się rozumiemy, że powoli nasz projekt zaliczeniowy zmienia się w akcję społeczną, a może się zmienić nawet w biznes w niedalekiej przyszłości (nie wiem czy ona to widzi, ale dla mnie to się robi coraz bardziej klarowne. Tylko musimy w końcu zacząć realizować ogrom naszych wspólnych GENIANLNYCH pomysłów xD - a póki co jesteśmy rozdrobnione między zaliczenia bieżące i rozmowy o naszych zajafkach. W ogóle to też jest fajne - laska jest ode mnie o 15 lat młodsza, ale ma podobne zainteresowania, podobne przemyślenia. Wiadomo: są obszary w których czuję różnicę wieku, to oczywiste i jest we mnie masę akceptacji wobec tego. Zresztą ona też to widzi i docenia, powiedziała mi to ostatnio przy kawusi. Ale coraz częściej wymieniając ważne informację dotyczące realizacji pracy zaliczeniowej nagle odpływamy w rozmowie o fabule anime czy o tym jak beznadziejnie gra się w jakąś grę - i ja i ona jesteśmy co rusz zdziwione, że tej drugiej nie tylko nie trzeba tłumaczyć co to za gra, ale, że ta druga zna świat i grała/oglądała wspominane dzieło kultury. To jest strasznie fajne! I się tym jaramy!)
4 poryczałam się ze wzruszenia po rozmowie z moją szwagierką. xD Serio. Było bardzo uczuciowo, powiedziała mi tyle fajnych rzeczy od serca, że po prostu łezka w oku się zakręciła. Potem również ze wzruszenia poryczałam się czytając wiadomości od przyjaciółki, za którą tęsknię, a która teraz przeżywa rozkwit kreatywny (a mnie jara byciem świadkiem tego rozwoju, tak się cieszę, że odnajduje swoją drogę wyrazu - wiem, że wiesz, że chodzi o Ciebie ;) ). Poryczałam sobie do ekranu telefonu czują olbrzymią tęsknotę za osobami z którymi od lat buduję relację. Wdzięczność!
5 dowiedziałam się, że kogoś zainspirowałam do działania. WOW!
6 zostałam znowu zaproszona do pozowania do fotografii w charakterze modelki, ale chyba będę miała na to czas nie wcześniej niż w lipcu... Ale to bardzo miłe. Chyba muszę serio znaleźć czas by założyć portfolio modelkowe gdzieś w sieci, bo lubię to robić. Nie pamiętam gdzie się takie zakłada...?
7 wpadłam na kolejne pomysły z flash fiction i spisałam drafty, ale teraz muszę te drafty obrać ze zbędnych słów i ubrać we właściwie. Ale tak by nie przedobrzyć. Kurcze, to naprawdę jest literackie wyzwanie.
Ech. Idę haftować/tkać dalej. Cały dom śmierdzi mi lnem (w zeszłym tygodniu utkałam jedną z moich prac na konkurs z czystych włókien lnianych; wygląda niesamowicie, serio, ale jebie w całym domu stodołą), nie mówiąc o tym, że wygląda tu, jakby jebnął we wnętrzu piorun kulisty, bo musiałam gdzieś te farbowane włóczki i tkaniny suszyć. Ech...
Chcę urlopu.
A! Jeszcze coś!
Kurcze! Bym zapomniała. Znowu!
Otóż jak byłam w najgorszym okresie życia, jakąś dekadę temu, gdy moi rodzice już odbijali się od śmierci i znajdowali w sobie wolę walki do życia po wypadkach; gdy ja sama próbowałam wrócić do gwałtownie przerwanego życia studentki, a gdy walnęła we mnie czarna dziura depresji, gdy już byłam po najgorszym, najniższym momencie tego stanu i gdy powolutku odzyskiwałam wolę życia zdając sobie przy tym sprawę jak bardzo nie wiem już kim jestem, czego chcę i do czego dążę, o czym marzę itp - wtedy kiedy wracała zdolność szukania rozwiązań na te wszystkie pytania (a które - tak w ogóle - już wtedy niepostrzeżenie przeobraziły się w pytania, w ciekawość z ze znakiem "?" na końcu każdego, przestały być obecne w mojej głowie w takiej formie jak wcześniej: pogrążających w niebycie stwierdzeń o bezsennie i bezcelowości mojego istnienia) i kiedy odkrywałam, że jestem się w stanie skupić na czytaniu książek - byleby niezbyt ambitnych, zapewniających rozrywkę, eskapizm, wtedy trafiłam na "Odnaleźć swą drogę" Aleksandry Rudej (dzięki forum literackiemu, dzięki poznanej tam wówczas nastoletniej amatorce tłumaczeń Kuszumai z Podlasia, która operowała słowem i humorem tak zwinnie, że mam nadzieję, że teraz na tym zarabia jako dorosła kobieta).
Z uwagi na to, że sama właśnie wtedy próbowałam odnaleźć swą drogę, a opowiadania były absurdalne, humor czerpał garściami z mangi i anime (i autorka tego nie kryła), a niebawem cały tom ukazał się nakładem polskiego wydawnictwa w oficjalnym tłumaczeniu - kupiłam całość i przepadłam. Bohaterka opowiadań (wszystkie układają się w spójną fabułę) to Ola, która przyjechała z małej miejscowości by uczyć się na uniwersytecie. Pierwsze zawiedzone nadzieje i zaskakujące sukcesy, pierwsze rozczarowania, odkrywanie trudów dorosłego życia, pierwsze przyjaźnie, pierwsze biznesy, studenckie imprezy i ich głupie, choć poważne konsekwencje, pierwsze miłości, pierwsze zawody i masę, ale to tony absurdalnego humoru okraszonego magią i często skąpstwem oraz próżnością głównej bohaterki.
Jedna z wielu książek, dzięki którym w tamtym okresie życia odkrywałam na nowo czym jest śmiech.
Serio.
Mam do tej pozycji sentyment.
Sama czułam się zagubiona na swoich studiach i momentami ignorancja Oli to była moja własna ignorancja wobec materiału nauczanego na uczelni. Te imprezy, miłości, zawodu, biznesy i generalnie odnajdywanie swojej drogi to było coś, co było moim udziałem. I co poważnie odciskało się na moim życiu i samopoczuciu, a do czego dzięki tej lekturze łapałam dystans.
Kudosy wobec serii, ale zdaję sobie sprawę, że nie podejdzie każdemu. Taka lektura dla rozrywki, ale nie tak naiwna i przewidywalna fabularnie jak wiele, ale to wiele obecnie wydawanych w beletrystyce książek, szczególnie tych "na lato" - nie oznacza to, że nie bywa schematyczna xD, ale to schemat bardziej rozpoznawalny czytelnikowi mangii (reverse-harem shoujio - jedna babeczka o wybuchowym temperamencie i jakiejś ambicji, a wokół niej masę facetów, którzy z różnych powodów stają się love-intrestami; a wszystko ubrane w komedię, obśmianie norm kulturowych, socjologicznych, ale też odniesienie do oczekiwań czy tęsknot pokolenia czytelników).
Tumblr media
Ale nie o "odnaleźć swą drogę" chciałam pisać, wspominam tylko jako kontekst o co chodzi xD
Bo tak się złożyło, że kilka tygodni temu, robiąc nota bene research do projektu naukowego na studia, który muszę oddać do końca maja (serio! Szukałam opracowań naukowych na chomiku) odkryłam, że na przestrzeni ostatnich lat pojawił się tom 4 i 5 przygód Oli i jej wspólnika Otta. Szok! Ja stanęłam chyba na nieoficjalnych tłumaczeniach 3 tomu od fantastycznej Kuszumai, a tu okazuje się, że jest nawet 4 i 5!?
Niesamowite!
Mam sentyment do głupiutkiej pretekstowości tej serii powieści i pomimo fantastycznej dekoracji (Uniwersytet Magiczny) widziałąm w tym trochę bolączki mojego pokolenia. Ściągnęłam więc tom 4 i 5, tłumaczenia nieoficjalne xD (już nie tłumaczone przez Kuszumai i to niestety czuć w tekście - Kuszi potrafiła przełożyć tak na polski, że płynęło się przez tekst, ALE ofc jestem totalnie wdzięczna tłumaczką i doceniam ich pracę, totalnie super!). I jakoś tak przeczytałam opis części 5 "Nekromantka" i mnie wzięło śmiechem. Co za ironia losu!
Tumblr media
NIE MOGŁAM UWIERZYĆ! xD
Co za zwrot akcji xD Ja, Vill, w 2024 roku wracam na studia (i to kurde, dwa kierunki na raz! xD) i jak się okazuje - bohaterka, która dekadę temu, tak samo jak ja próbowała "Odnaleźć swą drogę" - też wraca na studia!
Musiałam to przeczytać! Po prostu MUSIAŁAM!
I ponownie - bawiłam się świetnie, uśmiałam się jak jak mysz do sera. :D :D :D Próżność Oli i jej sposób rozumowania (absolutnie z dupy xD i na opak) ocierały się jak zwykle o groteskę. Autorka znowu z powodzeniem wplotła kilka całkiem celnych uwag na temat świata, ale w swój przewrotny sposób.
Czuję, że Ola i Otto (a nawet Irga i Blondas) dorastają ze mną.
A tak poza tym to mam nadzieję, że pani autorka, Aleksandra Ruda, jest cała i zdrowa, że jej bliscy są cali i zdrowi w Kijowie i że nie straci tej zdolności kreowania animę w literkach i w słowiańskiej otoczce. Ślę jej masę dobrych myśli.
9 notes · View notes
xentropiax · 2 months
Text
No. 24
Pozwólcie mi opowiedzieć, jak to jest żyć z nerwicą lękową. Nawet kiedy ma się ją pod kontrolą, nawet kiedy nie zatruwa już aż tak bardzo życia ja kiedyś, nawet jeśli wiele lęków potrafię sobie zracjonalizować.
Moja nerwica lękowa motywowana jest traumą po stracie. Obrazy jak z melodramatu i filmu, miało dojść do happy endu, a przyszła śmierć, rzecz, która zdarza się ekstremalnie rzadko w takich okolicznościach, w takim wieku. Od tamtej pory, a będzie to już 10 lat, nieustannie boję się, że umrze mi ktoś bliski, umrze ktoś jeszcze. O dziwo, choć boję się też czasem, że ja umrę przedwcześnie, że coś mi się przydarzy, ze z czymś nie zdążę, jest to zdecydowanie mniejszy lęk niż ten o utratę kogoś innego. Nie muszę tej osoby wcale świetnie znać. Nerwica lękowa nie jest logiczna, to utarty schemat reakcji na przydarzające się rzeczy, który jest tak przerażający, bo choć może się wydawać zupełnie odklejony, w momencie, gdy w nim jesteś, staje się prawdą absolutną.
Jedną z rzeczy, która bardzo mi pomogła mi radzić sobie z wizją śmierci, a szczególnie śmierci bliskich osób, było coś, co powiedziała mi moja terapeutka: tak, pani Entropio, śmierć może się przydarzyć. Być może zdarzy się pani, że umrą pani bliskie osoby, na przykład rodzicie. Ale musi pani pamiętać, że w tej śmierci nie będzie pani sama. Jeśli umrze pani mama, to będzie jeszcze pani tata i pani brat. Jeśli umrze pani tata, to zostanie mama i tak dalej. Będą przyjaciele. Nigdy nie będzie tak, że zostanie pani całkowicie osamotniona, pozbawiona wsparcia.
Ta właśnie myśl potrafi mnie ukoić i sprawia, że boję się trochę mniej, że nie zadręczam się tym na co dzień, że żyję sobie całkiem spokojnie.
Ale nerwica lękowa nie jest racjonalna i czasem pojawia się nagle. Znikąd niby, mały zapalnik urasta do poziomu wielkiego problemu, lęk rośnie jak potwór, najpierw malutki na ramieniu, potem wielki jak cień rzucony na ścianę.
I w ten oto sposób potrafię przeżywać żałobę, po moim kocie, który ma dopiero 4 lata, jest zdrowy i daleki od śmierci. Potrafię obsesyjnie bać się, że ktoś umarł w wypadku samochodowym albo leży na oiomie, bo od wczoraj nie odpisuje mi na wiadomości. Potrafię dostać ataku paniki, bo ktoś nie odbiera telefonu, a mój mózg widzi, że ta osoba leży na pewno po udarze czy zawale i nikt nie jest w stanie jej pomóc. Boję się panicznie, że ktoś mnie okradnie, włamie się do mieszkania, bo telemarketerka dostała mój adres zamieszkania i powiedziała, że przyjdzie do mnie jakiś konsultant z ofertą. Boję się, że jeśli nie zachowam się odpowiednio, jeśli nie będę miała w sobie troski, ciepła i zrozumienia, ktoś popełni samobójstwo. Boję się, że ktoś kogo znam i kto dostał niepewną diagnozę, zaraz będzie miał raka i umrze. Mogę martwić się o moich współpracowników, rodziców, przyjaciół, znajomych dalszych, osoby, które znam od paru tygodni, to nie ma znaczenia. Lęk jest tak samo silny.
Przez nerwicę lękową nie mogę jeść, mój żołądek kurczy się do rozmiaru orzeszka. Nie mogę spać, bo budzę się z bijącym sercem, czasem nawet nie potrafiąc wskazać logicznej przyczyny lęku. Nie mogę się na niczym skupić, bo to co mam w głowie urasta do rangi wielkiego problemu, czegoś tak realnego jak to, że siedzę teraz na krześle, scenariusz absolutnie najczarniejszy i jedyny możliwy, bo przecież - nie dziwota, już raz to się zdarzyło. A ja przecież mam pecha. Mnie przecież coś takiego musi się przydarzyć. Na pewno mam rację.
I to mi się zdarza. Kiedyś trzęsłam się, płakałam, cierpiałam katusze. Teraz biorę tabletkę pregabaliny i liczę, że przejdzie. Bo ja wiem, że to moja odpowiedź na traumę, bo ja wiem, że nie mogę się tak nastawiać, bo wiem, że to nie ma sensu. Mimo to, jest to męczące, drażniące, po prostu nieprzyjemne.
Chciałabym bardzo, kiedyś móc to wszystko okiełznać. Nie bać się. Życie przyjmować na klatę.
9 notes · View notes
butterfly-any · 1 year
Text
Hej ,chciałabym zwrócić się tym postem do osób które chcą zacząć z aną lub dopiero zaczynają i nie wiedzą nic o konsekwencjach wynikających z tego lub myślą
(dość długie )
"ze mną tak nie będzie" lub "jak już schudne do wymarzonej wagi to przestanę" itp mogę wam powiedzieć że praktycznie każdy bardziej "wtajemniczony" motylek tak mówił
Ogólne to pokażę wam to na moim "przypadku" i mojej takiej historii
Jakieś 2-3 lata temu żyła sobie szczęśliwa 10-11 latka nie przejmowała się swoim wyglądem miało totalnie w dupie opinię innych co prawda miała ona lekką nadwagę ale wmawiała sobie że to genetyczne bo praktycznie każdy z stronny mamy ją posiada
Pewnego dnia przechodząc w domu z korytarza do kuchni w której siedział ten jeden "fajny" wujek dziewczynka usłyszała bardzo nie przychylne opinie na jej temat że powinna schudnć, kobietą tak nie wypada by mieć nadwagę (ważyłam wtedy ok 70kg przy wzroście 150-154) nie wiadomo czemu skrzywdziły je te słowa choć nie wiedzieć czemu przecież się nie przejmowała opinią
Chciała się zmienić schudnąć nie chciała mieć rozstępów na udach/przedramieniach/brzuchu chciała płaskiego brzucha i ud
Chciała mieć tak perfekcyjną figurę jak te wszystkie kpop idolki czy też inne influencerki . Nie wiedziała ona że istnieje coś takiego jak photoshop czy też inne aplikacje upiększające
Pewnego dnia przeglądając youtuba znalazła osobę która nagrała pewien film o anie i motylkach (pewnie wiecie o jaki chodzi )
Młoda ja pomyślałam że zacznie codziennie ćwiczyć i ograniczać jedzenie do maksimum i jeśli ktoś będzie chciał dać jej jedzenie to użyje jednej z metod podanych w filmiku. Tak też zaczeła robić .
Chciała się ona dowiedzieć więcej na ten temat dlatego zaczeła czytać przeróżne blogi na google
Możecie sobie powiedzieć Ale przecież nic się nie stało strasznego
Racja bo dopiero zaczynałam . Po kilku miesiącach starań zobaczyłam bardzo dobre wieść na wadze schudłam przecież już 5 kg !
Lecz nie wystarczało mi to ciągle widziałam brzydkie grube dziecko
A przecież powinnam być z siebie dumna rozstępy zniknęły nie miałam już tak pulchnej twarzy i aż tak odstającego brzucha
Jednak miałam ciągle niedosyt robiłam tak przez rok a nawet dłużej . Kiedy było lato pływałam bardzo często na zbyt długie odległość żeby zmotywować się do powrotu na brzeg (wrócisz będziesz bezpieczna nie wrócisz - utkniesz) możecie się spytać gdzie moi rodzice oni siedzieli na brzegu bo wiedzieli że mam bardzo dobre zdolność pływackie
Tak w lato schudłam kolejne 5 kilo
Więc wykonując BARDZO trudną matematykę wyjdzie 10 kg w dół
Znów możecie powiedzieć co w tym takiego strasznego? Przecież jestem tu i żyje i przecież schudłam !
Tak żyję. Ale w tym całym czasie nie zauważyłam że straciłam naprawdę wiele znajomości próbując dążyć do "celu" odcinałam się od każdego kto chciał stanąć mi na drodze przestałam sobie radzić i żeby nie musieć rozmawiać z osobami dorosłymi i by zmniejszyć ból psychiczny zaczełam się samookaleczać
Tak przechodzi do ostatnich miesięcy mojego życia aktualnie wciąż dążę do tego "celu" ważę 54-59 kg ( waga nie stała) dość często doświadczam napadów obrzerstwa brzydzę się sobą . Są już sytuacje że mdleje lub nie mogę ustać na noga bo mam takie mroczki przed oczami nie dość że w drodze do celu straciłam bardzo dużo znajomość które miały być na zawszę straciłam kontakty które były tymi pierwszo rzędowymi to też wyniszczyłam/ wyniszczam swój organizm Nie widzę sensu życia i mogłabym tak wymieniać
Do osób które chcą zacząć z aną wiedzcie że anoreksja nie jest " zabawką" na chwilę. Ona jest teraz i konsekwencje jej będą z wami do końca życia nie zauważycie nawet kiedy to wszystko się stanie (tu jest tylko kilka przykładów) jeśli możecie i na prawdę chcecie szybko schudnąć idźcie do dietetyka który ustali wam dietę . Wręcz was Błagam nie zaczynajcie z aną
Reblogujcie żeby jak najwięcej osób zobaczyło
Przepraszam za brak interpunkcji i błędy ortograficzne!
63 notes · View notes
kostucha00 · 7 months
Text
25 września 2023, Poniedziałek
🥪: 740 kcal
🔥: 90 kcal
💤: 3 h
📚: 0 h
Borze Dębowy, jaka ja jestem zmęczona... Nie wiem co mi się stało. Znowu nie mogę spać, tak jak w zeszłym tygodniu. Miałam dzisiaj artykuł do napisania na angielskim i kartkówkę z polskiego (mam nadzieję że nie poszło tragicznie, ale po takiej ilości snu mogę się spodziewać w zasadzie wszystkiego). Z w-fów się zerwałam. Po piętnastu minutach bym pewnie zemdlała, a siedzieć nie było sensu, nawet dla frekwencji, bo potem mieliśmy okienko i fakultet. Wróciłam do domu. I w zasadzie cały dzień zleciał na nicnierobieniu. Nie mogłam się zebrać nawet żeby poczytać książkę albo obejrzeć film. Mózg nie chciał mi się włączyć, mimo że dzisiaj przypadkowo wzięłam 50 mg Medikinetu zamiast 40. Jakoś żyję 😆.
17 notes · View notes
Text
"Ja czekam tylko co nocą błąkam się sam nie wiem po co często by tłumić samotność która doskwiera mi mocno muzyka daje mi siłę zawdzięczam jej to, że żyję i choć miałem setki tych zjebanych myśli to też obiecałem, że się nie zabije"
5 notes · View notes
annpositivitylife · 1 year
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Trochę mnie tutaj nie było 😅 wstawiam ostatnie jedzonka jakieś i dzielę się moim odkryciem- musztarda miodowa jest cudowna. Pasuje do kanapek, tostów i do sałatki z tuńczykiem (wbrew pozorom xD). Tak samo jak mielone mojej mamy i w środek- smażona cebulka, czosnek, oregano. Pycha, mielone bez czosnku to już nie to samo 😁🤣
Co u mnie, no jest dobrze, żyję. Nie jest bardzo rozrywkowo- nie pamiętam kiedy bylam na zakupach, a kiedyś codziennie prawie chodziłam do rossmanna (na wfie, czasem żeby popatrzeć 🫣). Czytam, uczę się, śpię. Stalam się boomerem. Jak nie wypiję kawy po południu to normalnie od razu śpię.
Tumblr media
Niestety, mam tak jakoś że za dużo myślę o jedzeniu. To znaczy- zjem słodką bułkę, to potrafię caaały dzień myśleć, że zjadłam coś z wysokim indeksem glikemicznym. Kiedyś moje życie z jedzeniem było o wiele prostsze.. Czasem nie mogę znaleźć kompromisu między jedzeniem tylko zdrowo albo odpuszczaniem i cały dzień jedzeniem tostów i słodyczy. Kurde, to nie brzmi zdrowo, wiem. Trochę frustruje mnie mój brzuch xd. Ćwiczę regularnie, w większości po prostu dla dobrego nastroju i oderwania się od nauki, której jest dużo. Przy okazji widzę różnicę po nogach czy coś, ale mój brzuszek jak był wypukły tak jest xD. Ale z drugiej strony- ja kocham jeść xD. Jedzenie jest pyszne. Nie trafia do mnie kompletnie to, co widzę u motylków, że jedzenie to mój wróg blebleble. Gdy czuję zapach tostów, obiadku mamy, to mam takie- czemu mam sobie wmawiać że to jest niedobre XD?
Chcę już być po tej maturze. Dłuży się to, ja za bardzo mam perfekcjonistyczne zapędy, a poza tym jakoś irytują mnie ludzie z klasy i moja szkoła. Dla objaśnienia sytuacji: to najlepsza szkoła w mieście, niektórzy są po prostu bogaczami. Nie potrafię odnaleźć się w tym świecie, gdzie nie liczy się mądrość czy coś, a większość dziewczyn ma clean look i drogie plecaki. Ostatnio łapię się na tym, że mam jakieś kompleksy, chociaź myślałam, że to już za mną. Nie chcę się chwalić tą szkołą, tak jest po prostu xD coraz częściej irytuje mnie bezkrytyczność ludzi i po prostu ich lenistwo xd, żadnych jakiś celów, nieróbstwo a przy okazji wygórowane ambicje, a myślą o sobie, że są autentycznie najlepsi. Brzmię pewnie jak stara baba xD ale serio wolałabym mieć fajniejsze otoczenie. Niestety, moja klasa to human, w której wylądowali ludzie, niewiedzący co ze sobą zrobić xD
Oczywiście, uwielbiam moją paczkę, ale czuję się czasami wyobcowana. Szczególnie, gdy śmieją się z mojej dziwności albo z moich tekstów, bo podobno jestem bardzo dziwna. Kurde, ja wiem że się przyjaźnimy, ale autentycznie to mi czasem sprawia ból, bo boję się, że nikt mnie nie zaakceptuje. Już przed liceum ktoś puścił o mnie plotki i uznano mnie za dziwną. Eh
31 notes · View notes
orpow · 6 months
Text
polish bands (+my fav songs by them) recommendations nobody asked for but i love these bands too much:
strachy na lachy ("żyję w kraju", "chory na wszystko", "list do che", "moralne salto", "raissa")
pidżama porno ("koszmarów 4 pary", "bal u senatora '93", "wódka", "bułgarskie centrum hujo**", "kotów kat ma oczy zielone", "chłopcy idą na wojnę")
myslovitz ("z twarzą marilyn monroe", "alexander", "blue velvet", "filmowa miłość")
republika ("raz na milion lat", "śmierć w bikini", "moja krew", "tak, tak... to ja")
kult ("arahja", "po co wolność", "polska", "krew boga", "hej, czy nie wiecie")
maanam ("raz-dwa-raz-dwa", "lipstick on the glass", "boskie buenos")
farben lehre ("urwis", "anioły i demony")
ksu ("moje bieszczady", "moje stąd", "pod prąd", "jabol punk")
pull the wire ("papieros", "kapslami w niebo")
the analogs ("dzieciaki atakujące policje", "blask szminki")
siekiera ("nowa aleksandria")
sztywny pal azji ("spotkanie z...", "wieża radośći, wieża samotności")
lao che ("hydropiekłowstąpienie", "godzina w", "drogi panie")
7 notes · View notes
jazumst · 8 months
Text
Podróżujący Jazu zakupowy i załatwiający zapominający
Żeby Was... Czasami luźny spontan okazuje się być naprawdę spontaniczny. Posłuchajcie:
Pytam wczoraj pani Matki czy ma jakieś plany/chęci zakupowe na dzisiaj. Nie miała, ale powiedziała, że zobaczymy jak wstanę. Ogarnąłem się szybko, bo jak ten debil nie wyłączyłem budzików. Kto więc wstawał o 3, 3:30, 4:30 i 4:55? Śmiejcie się, zasłużyłem.
//
Z niewiadomych przyczyn pani Matka myślała, że jedziemy na trasę kaszubską przegazować auto. Mieliśmy jechać połazić odprężająco po sklepach. Nawet nie kupować, bo nie mam kasy.
//
Jakoś tak wyszło, że skończyliśmy na trasie kaszubskiej XD 140km/h lekko. Zawróciłem dopiero jak zobaczyłem tablicę Lbk 30km. Do Łeby mam tyle a dłużej się jedzie. Achhh zapierdalanie <3 Znaczy nie że lubię, ale rozumiem. Nie zapaliło się nic. Magio Pingera działaj dalej!.
//
Zakupy zeszły nam szybko, ale przydasi się nakupowaliśmy. Mieliśmy potem jechać do domu, ale pani Matce przypomniało się, że Ciocia ma urodzino śmierć, więc pojechaliśmy na cmentarz. Fajnie było ;]
//
Ja to żyję beztrosko :P Zupełnie zapomniałem, że miałem zadzwonić spytać czy jest mój dowód rejestracyjny XD Na zegarze po 13stej, urząd czynny godzinę. No ale chuj, zadzwonię. Dowód jest i pani z słuchawki twierdzi, że zdążę spokojnie. Pojechałem więc szybko. W poczekalni 5 osób. Wziąłem numerek i okazało się, że numerki nie działają XD XD XD Nie minęło 5minut a już wszyscy byliśmy w środku. Po chwili już z dowodem wychodziłem z urzędu. Ale pani nie dała mi okładki co strasznie kłuło mnie w serce. Patrzę a naprzeciwko jest hurtownia papiernicza. Już po chwili siedziałem w Szrocie z dokumentami w okładce. Pan Ojciec tego nie rozumie, ale ja tak. W ogóle jak zobaczył, że mam odcinek z ubezpieczenia to wywalił oczy jakby paragon z burdelu dla gejów zobaczył.
//
Miałem odpocząć. Nie wiem co robić. Może wylewkę dużego filtra zrobić. Wyszło, że przegnałem samochód, byłem na zakupach bez kasy i załatwiłem dokumenty. No to teraz do kąpieli i na boisko, bo ponad miesiąc mnie tam nie było :P Dobrego dnia, moje drogie Czytelniczki ;]
9 notes · View notes
exhaustedcorpse · 7 months
Text
Ja już tego nie rozumiem!!!!
Moja dieta od ponad miesiaca wyglada tak, że przez tydzień nic zupełnie nie jem i ledwo żyję, po czym nagle następny tydz jem wszystko co możliwe bez względu na kcal i mnie to tak wkurwia, że nie umiem się zdecydować…
Co ja mam robić? Czego się trzymać?
7 notes · View notes
tonidespite · 2 months
Text
Moja mama ostatnio zaczęła opowiadać o śmierci i powiedziała że kiedyś też przyjdzie na nią czas i mam to zrozumieć.
Zaśmiałam się.
Bo wiem że na mnie też przyjdzie czas ale nikt sobie nie zdaje sprawy że ten czas jest bliżej mnie niż kiedykolwiek wcześniej był.
Natura ludzi jest przepiękna nie?
Ukrywamy przed światem niekomfortowe dla nas rzeczy i nikt się o tym nie dowie dopóki tego nie powiemy.
Wszyscy jesteśmy tacy sami:)
Jest tyle ludzi na świecie którzy mimo tego że wszystko mają nadal im czegoś brakuje, nadal im za mało.
Wiecie co to?
Kurwa sens życia.
Osoby takie jak ja go nie mają więc szukają powodów dla których warto żyć ale po czasie ich braknie lub już nie są warte.
Nienawidzę tego miejsca, nienawidzę siebie za to że żyję.
3 notes · View notes
beelzeebuub · 2 years
Text
Żyję w ciągłym poczuciu winy. Że spałam do południa, że moja produktywność z każdym dniem spada, że w domu jest burdel a ja leżę i oglądam Netflixa. Znów za dużo zjadłam, po co ty w ogóle żresz, skoro nic nie robisz tylko siedzisz w domu. To, że wciąż nie masz pracy to jest twoja wina, twoje CV to jedno wielkie gówno, bo nic nie osiągnęłaś. Rusz dupę, zrób coś w końcu. I najbardziej dołuje mnie to, że ja nie chce nic z tym zrobić.
beelzeebuub
107 notes · View notes
thinperfections · 9 months
Text
boż wgl jakoś 2/3? dni temu gadałam tak o z mamą i weszliśmy trochę na temat psychiki i tego ze według niej leki to droga na skróty (przytakiwałam bo wiem że nie ma sensu jej tego tłumaczyć bo i tak ona swoje uważa) i coś tam mówiła ze gdyby wtedy okolo rok temu zapisali mnie do psychoatry po leki (tak jak proponowała psychoterapeutka gówno warta xd) to bym dalej się na lekach męczyła a przecież sama z tego wyszłam wiec na siłę mi wtedy je chcieli niby dac
powiedziała coś w stylu "no ale terqz sobie radzisz (chwila ciszy) przynajmniej mam taką nadzieję i wrażenie"
oczywiście że powiedziałam ze tak, to nie tak ze znowu wróciłam do sh, na ręce mam kolejne 3 nowe blizny i kolejne na udach, to nie tak ze serce przyspiesza mi w randomowych momentach tak ze je czuje i nie wiem co się dzieje przez lęk, to nie tak ze co chwila odwracam się za siebie bo czuję czyjąś obecność/wzrok na sobie a tam nikogo nie ma, to nie tak ze coraz częściej myślę o śmierci, to nie tak że chudnę w niezdrowy sposób przykrywajac to zwyklym odchudzaniem, to nie tak że dziś przesiedziałam chyba ponad godzinę w bezruchu przez deralizacje i przez cały ten czas (o ile miałam kontakt z własnym mózgiem, bo z tego co pamietam, a ledwo co pamietam to nawet nie potrafiłam myśleć) myślałam czy ja żyję czy to tylko jakiś "film",
to nie tak że...
11 notes · View notes
uderzamobeton · 2 months
Text
Aktualizacja co tam u mnie (wiem że nikt nie pytał xD)
Od wczoraj rano nic nie jadłam, a zjem dopiero dziś wieczorem. Wypiłam dwie kawy na praktycznie pusty żołądek i ręce mi się zaczęły trząść. Idę zaraz na spacer, żeby trochę się "wyładować"
Mam jutro sprawdizan z geografii na który jeszcze się nie uczyłam. Oprócz tego spodziewam się, że babka z angielskiego będzie mnie pytać z ustnej. Muszę się na oba przygotować i zrobić zadanie z matematyki (krzyżyk na drogę dla mnie, bo nie umiem w prawdopodobieństwo 💀)
Jeśli się uda to jutro przyjedzie do mnie przyjaciel. Bardzo się cieszę, szczególnie że bardzo go lubię. Jedyny minus jest taki, że powiedział, że pójdziemy na naleśniki gdzieś na miasto i nie mam pojęcia jak policzę z nich kalorie. Poza tym nie mogę się doczekać aż go zobaczę.
W piątek byłam się spotkać z chłopakiem, z którym piszę od listopada. Bardzo go lubię, cudownie się rozmawia, dostałam kwiaty i raffaello. Jednak są minusy i bardzo się zastanawiam czy wchodzić w związek z nim. Największy jest taki, że wyjeżdżam po szkole na studia, a on odrazu zapowiedział mi, że się nigdzie nie rusza. Eh... zobaczę co wyjdzie z tego... nie chcę tego kończyć, ale następnym razem gdy będziemy się widzieć irl poruszę ten temat. Zobaczę jakie ma podejście, jak na to patrzy. Nie chcę go zmuszać do zmiany, jednak nie widzę wtedy szans.
Po tym jak omdlałam na basenie przyjaciel (ten od naleśników) dał mi sporą lekturę na temat odżywiania. Nie wiem czemu mu powiedziałam, że odleciałam, może chciałam być szczera. W każdym razie on zna się trochę na odchudzaniu I z tego co mi pisał wyniosłam kilka pożytecznych ciekawostek.
Ostatnio średnio mam siły by żyć.
Prawdopodobnie 16 marca idę z przyjaciółką ze straży na film "Tylko nie Ty" do kina. Bardzo się cieszę, ale znowu są minusy. Zawsze jak wychodzimy to mnie zaciągą gdzieś na jedzenie. Ugh. Spróbuję w razie czego zaproponować maka i wziąść w nim frytki.
25 marca szykuje się dla mnie wyjazd do na Olimpiadę Wiedzy Hotelarskiej. W chuj mi się nie chce, ale muszę. Jeszcze jedzie ze mną dziewczyny z wyższym wynikiem odemnie przez co nauczyciele skakają koło niej jak psy, a to, że ja też się dostałam prawie nie pamiętają... boję się znowu, bo posiłki będizeny mieć w hotelu i nie wiem jak z kaloriami...
No to chyba tyle. Trochę się działo/będzie dziać. Jeszcze żyję, ale patrząc na zbiliżające sję matury nic nie jest pewne xD
5 notes · View notes