Tumgik
#deszczowo
stolig28 · 1 year
Photo
Tumblr media
Ostatnio deszczowo to deszczowe zdjęcie 😇☔️ 📷 Canon 5dc | Canon 50mm f1.8 📸 1/4000 f4.0 iso 400 • • • #rain #rainy #rainphotography #rainstorm #rainday #rainglass #rainwindow #rainyday #deszczowo #deszczowo☔ #deszcz #wiosna #podróże #wiosennie #stolikpoprostu (w: Daleszyce) https://www.instagram.com/p/CqQ9rtAsLkX/?igshid=NGJjMDIxMWI=
1 note · View note
zyciestolicy · 2 years
Text
IMGW prognozuje chłodny i deszczowy weekend
IMGW prognozuje chłodny i deszczowy weekend
Weekend będzie przede wszystkim chłodny i deszczowy. Niemal w całym kraju będą występować przelotne opady deszczu a także burze – prognozuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Jak podkreśla IMGW, w weekend w ciągu dnia temperatura nie przekroczy 24 stopni Celsjusza. “Odczujemy także umiarkowany i często porywisty wiatr z zachodu i północnego zachodu. W sobotę i niedzielę wysoko w Tatrach…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
daisyinbutterflyland · 2 months
Text
March 22, 2024
/EN/
What a crazy day. My usual 2h drive for beauty appoitment turns to 3h (one way) drive because of strikes/protests. I drove forgotten roads and forests and super-rainy-foggy-weather make this kinda magical? Anyway, it was fun, but I almost crashed my car 4 times so<3 When I was back in town I wanted to go to IKEA but guess what<3 They blocked the road<3 So instead I drove to carwash and tank up.
Log:
Coffes: 2 (1 black, 1 iced)
Monster zero: 11cal
P!lls: C10H15NO - 120mg & maybe I'll take some C22H19NO4 later;)
Food: skyr - 280cal, low cal pizza - 350cal
===== 630/unspecified (maybe I'll eat strawberries~130cal later bc I need to be up all night)
/PL/
Co za szalony dzień. Moja zwykła 2h podróż na zabiegi beauty zmieniła się z 3h (w jedną stronę) podróż przez strajki/protesty. Jechałam zapomnianymi drogami i lasami i super-deszczowo-mglista-pogoda dawała taki magiczny nastrój? Nieważne, było fajnie, ale prawie rozwaliłam samochód 4 razy więc<3 Jak wróciłam do miasta chciałam wstąpić do IKEA ale zgadnijcie co<3 Zablokowali drogę<3 Zamiast tego pojechałam na myjnię i zatankować.
Bilans:
Kawa: 2 (1 czarna, 1 mrożona)
Monster zero: 11kcal
T4bl3tk!: C10H15NO - 120mg & może wezmę trochę C22H19NO4 później;)
Jedzenie: skyr - 280kcal, low cal pizza - 350kcal
===== 630/nieokreślony (może zjem truskawki~130kcal później bo muszę nie spać całą noc)
7 notes · View notes
kasja93 · 1 year
Text
Siemka. Dzisiejszy bilans:
Zjedzone 708
Spalone aktywnie 1518
Tumblr media
Pogoda zmieniała się dziś niczym w kalejdoskopie. Rano deszczowo, na południe śnieżyca zaś przed zmierzchem wyszło słońce. Ja czułam się dziś nadal zmęczona po wczorajszym ataku woreczka żółciowego i nieco mnie mdli. Najważniejsze, że nie boli. Pojechałam do rodziców pogadać, było okej. Jak wracałam podjechałam jeszcze na małe zakupy. Głównie napoje zero, mix sałaty oraz banana dla Rudej.
Tumblr media
Tak też dyskretnie zerkała co tam w torbie przyniosłam xD Rudzik rozwala system. Niszczyciel światów nad ranem narobiła mi dziur w podszewce na kołdrę. W poniedziałek muszę podjechać do pasmanterii bo nie mam granatowej nitki by załatać powstałe szkody. Oczywiście jak się obudziłam i zapytałam co odwala to niewinnie przyszła na przytulaski i całuski. Dziury odkryłam rano jak ścieliłam łóżko 😅 Oczywiście padły z mojej strony groźby karalne pod tytułem „pójdziesz na pasztet”. Nie zbyt się tym przejęła. Dobrze wie, że na nią nie da się zbyt długo się gniewać. Z resztą… to królik. Jak się ma Uszatka trzeba się liczyć ze stratami tego typu. Króliki poznają świat zębami :)
Tumblr media
„Matka? Co oglądasz?”
Ruda ma bana na wchodzenie na łóżko zatem wskakuje na fotel o tak się właśnie wgapia we mnie xD
Psychicznie czuje się nawet okej. Trochę zamulona, ale nie jest źle. Oby tak dalej :)
Waga pokazała dziś pół kg mniej. Zawsze dobrze, że mniej. Nie jestem zachłanna, więc nie czuje zawodu, że tylko tyle spadło.
Tumblr media
Menu:
Obiad: pieczony łosoś oraz warzywa na patelnie razem 708 kalorii
Tumblr media
Ćwiczenia:
10942 kroki
30 min jogi
30 min pilatesu przy ścianie
25 km na rowerze stacjonarnym w godzinę
23 notes · View notes
lolaolalala · 10 months
Text
Byliśmy wczoraj w galerii, chciałam pobuszować na wyprzedażach. Nie kupiłam nic oprócz sportowych butów w H&M. Poza tym trochę kosmetyków których potrzebowałam. Zakupy zawsze poprawiają humor :) Pojechaliśmy do kina na Oppenheimera i bardzo Wam polecam ten film. Cillian Murphy hipnotajzing *_* Potem sushi i drinki w domu. Taka sobota to rozumiem, Zaraz jedziemy na uro teścia. Nie będzie to żadna impreza a po prostu tort i kawa po obiedzie. Przez to w jakim stanie jest obecnie teściowa to nie ma klimatu na balowanie nic a nic :| Pogoda do dupy, pochmurno i deszczowo jak w październiku. Gdzie to lato, ja się pytam? Poza tym, chyba Wam tu nie wspominałam, będę chrzestną :) Chrzest we wrześniu razem z roczkiem. Jestem podjarana i wgl nie pomyślałabym że mnie wybiorą, szok.
8 notes · View notes
piotrtymcio · 6 months
Text
Ola
Tumblr media
Fujifilm X-T3, XF35mmF1.4 R
ƒ/1.4, 35mm, 1/9000s, ISO 160
26/9/2022
[ENG] This is Ola. I used to have a regular arrangement with Ola titled 'posing for my projects each time with a different camera and lens.' Yes, I make little games out of it. One could call them experiments. I was missing portraits in all of this. Actually, I still am. Or maybe once again? Anyway, the end of the year seems to drag on terribly. Dark, cold, and rainy. I have some ideas to implement, but I struggle with organization and motivation. Nevertheless, maybe soon I'll manage to do something.
[PL] Oto Ola. Z Olą kiedyś miałem regularny układ pod tytułem: "pozowanie do moich projektów za każdym razem z inny aparatem i obiektywem. " Tak, robię sobie z tego takie małe zabawy. Eksperymenty można by rzec. Brakowało mi w tym wszystkim portretów. W sumie dalej brakuje. A może znowu brakuje? Tak czy inaczej koniec roku strasznie się ciągnie. Ciemno, zimno i deszczowo. Mam pewne pomysły do zrealizowania ale z organizacją i chęciami mam problem. Mimo to może wkrótce uda się coś zrobić.
2 notes · View notes
myslodsiewniav · 11 months
Text
Mam nadzieję, że to co teraz czuję to wracanie do równowagi. Zalewa mnie całe gówno wspomnień i emocji z ostatniego okresu kilku miesięcy i "szaleję" z ich powodu. Aż mnie głowa boli kiedy emocje już opadają... jestem wydrenowana przez zadawanie sobie cały ciąg pytań "DLACZEGO!?", analizowania po której stronie komunikacja zawaliła, czy jakieś zachowania nie były czerwonymi flagami, czy przez stres nie opuściłam siebie i nie zrobiłam czegoś na co nie miałam ochoty, przestrzeni i zasobów. Itp
I kurde...
Nie wiem...
Nie wiem, jestem teraz w takim momencie, że NIE WIEM czy mogę czuć się pewnie w relacji czy może jesteśmy wciąż na takim etapiem w którym mój partner jeszcze odkrywa czego chce i może odkryć, że nie chce mnie.
I nie wiem czy te wątpliwości są zasadne? (tj. bo dodaję to co on deklaruje i jak mówi o podejmowanych wyborach - mało jest w tym o "my", a dużo "ja dostosowuje się do ciebie". A po moim zauważeniu, że jak by on to i tamto wolał zrobić zamiera na chwile i zirytowany odpowiada, że nie kmini o co mi chodzi, bo nie wybrałby robić nic inaczej... ale jednak "dostosuje się do mnie" ech). Czy może są skutkiem ubocznym zwątpienia w siebie i swoje możliwości jakie wynika z momentu życia w którym jestem?
Nie wiem.
I bardzo bym chciała, aby ktoś to mi wyjaśnił, bo ciężko mi, jestem przytłoczona...
W weekend mieliśmy plan "jedziemy w góry, w naturę".
Tyle, że ja miałam plan "nie mieć planów", a mój chłopak miał plan "zaplanować i zrealizować wreszcie coś, co od początku do końca się powiedzie, zakończy, przyniesie satysfakcję i pozwoli na odzyskanie kontroli nad życiem" - naprawdę ostatni miesiac nas dojechał emocjonalnie.
Mieliśmy jechać w góry, ale jeszcze w piątek pogoda w górach zmieniała się okropecznie - miało być słonecznie przez całą sobotę według prognozy z godziny 17, ale już o 19 miało być deszczowo, burzowo i niebezpiecznie. Dlatego w piątek idąc spać uznaliśmy, że poddajemy się, kolejna rzecz na jaką nie mamy wpływu, pogoda, wykluczyła nasze plany.
Moje przyjaciółki przypomniały mi wtedy też, jakoś w piątek wieczorem, że adrenalina zacznie opadać w moim organizmie (bo wiem już od szefa co dalej, wiem też, że załatwiłam wszystko i zostałam przyjęta na studia dosłownie w ostatnim momencie xP, na kwadrans przed zamknięciem rekrutacji :P) - więc super, że planuję teraz odreagować, ale muszę tym bardziej dbać o siebie, żeby zaraz po prostu nie wpaść w jakąś psychosomatykę, żeby z powodu obniżonej odporności nie złapać jakiegoś wirusa i nie odchorować tego trudnego okresu - do czego mam przecież tendencję.
I co jest najlepsze?
Że czytałam te smsy od dziewczyn w takim ZUPEŁNYM zdumieniu, bo JA SERIO NIE PAMIĘTAŁAM, ZAPOMNIAŁAM, że mój organizm ta reaguje na sytuacje stresowe: najpierw full-fokus na działanie, a potem grypa i posadzenie mnie na dupie, żebym tamte emocje odreagowała i odpoczęła.
Totalnie jestem za to przypomnienie wdzięczna.
Dlatego tym bardziej niezbyt mądrym byłoby zmoknąć na szlaki i zmoknięta pozwolić się przewiać... Tym bardziej pozwalając na taki sam szyk wydarzeń w organizmie naszego chorowitego pieska (nie zapomnę jak nad Jeziorem Como mój blue-merle poczerwieniał wręcz ogniście, jak intensywny róż podrażnionej alpejskim wiatrem i zmarzniętej skóry psiaka płonął pod biało-niebieskim futerkiem w kropki - wyglądała jakby miała neonowo-fioletowe futerko :( i trzęsła się tak, że myślałam, że skończymy na pogotowiu - a chodziła w psim-kapoku po mieście). Choroba pieska to ostatnie czego nam obecnie potrzeba do listy problemów.
Ale w sobotę rano otworzyliśmy te same mapy meteorologiczne co poprzedniego wieczoru - wyszło nam, ze jeżeli wyjdziemy po późnym śniadaniu to uda się nam wejść na górkę i uniknąć deszczu.
I byliśmy!
Zdobyliśmy szczyt 1426 m.n.p.m.! :D I chociaż początkowo wędrowaliśmy z welonach i kurtynach chmur, mgły i mrzawki, to potem mieliśmy piękną słoneczną pogodę.
Zrobiłam 32 tys kroków!
Nasz szczeniaczek czasem nie miał siły - więc mój partner ją niósł przerzuconą przez kark. xD
Wyjechaliśmy z domu około 11, a wróciliśmy przed 22. Była wyprawa, O. miał kontrolę, ja totalnie kontrolę oddałam. Każde z nas odpoczęło.
Na szlaku dużo rozmawialiśmy i miałam takie silne poczucie bycia nierozumianą... tj. mówimy, że nas drażnią w drugiej osobie te same zachowania, ale o ile ja się łapię na tym, że "o, to jest dokładnie to samo o czym ja mówiłam! Fanie, że to samo czujesz" to mój partner tych analogii i podobieństw nie widzi... Gdy mówię mu o swoich mechanizmach i trudnościach, aby wysłuchał, alby mógł zrozumieć przyczyny mojego zachowania, wtedy on od razu szuka rozwiązania problemu, szuka wyjścia z niewygodny, racjonalnego odniesienia się do faktów... podczas, gdy ja chcę przytulenia, pogłębionej empatii i wsparcia w tym niewygodnym stanie, który przeżywam, a który przezyć chcę i który sama zrozumieć chcę pomimo trudności.
I teraz zostaje pytanie - czy to różnica wieku czy po prostu jesteśmy obydwoje przebodźcowani wydarzeniami ostatnich miesiecy i trudno nam pomieścić siebie, a co dopiero drugiego człowieka, czy po prostu się rozjeżdżamy w związku, chyli się on ku upadkowi?
Boję się takiego obrotu spraw, więc też o tym lęku mu powiedziałam zaznaczajac, że nie oczekuje rozwiązania czegokolwiek, tylko pobycia przy mnie, kiedy w tych trudnościach jestem, a on na to żachnął się "moim naturalnym sposobem jest szukanie rozwiązania problemu"... hym... staram się powiedzieć, że ja mówię o swoich potrzebach, a on to słyszy jako pretensję, atak na siebie i się zaczyna bronić. A nie o to mi chodzi, bo super, że potrafi działać - ja też potafię i to robię. Po prostu potrzebuję kogoś, kto mnie będzie kochać i kto mnie będzie asekurował z liną, gdy będę mierzyć się z grząskim i niepewnym gruntem "NOWEGO"....
Dużo trudnych rozmów.
I sama nie wiem...
Bo zarazem odpoczęłam i jednocześnie raz po raz zalewały mnie pełne histerycznego lęku wizje przyszłości... To powinien być mój shit do ogarnięcia... Dlatego nie wiem czy powinnam była się tym z nim dzielić czy nie?
Duuuużo czuję... Dużo przeze mnie płynie...
Niemniej dziś rano obudziłam się o 8:22 i odkryłam, że piesek jest tak zmęczony, że NADAL śpi xD (normalnie budzi między 5:00-6:30), więc też wróciłam do spanka xD
Wyszłam z nią na spacerek o 10.
To najmilszy poranek od stycznia xD
W końcu czuję się wyspana...
4 notes · View notes
temperance-04 · 2 years
Text
23-08-2022
Hej wam u mnie deszczowo ale jest chłodno przynajmniej. Wczoraj ogarnialiśmy kurnik trzeba było przyszykować lukę by wstawić nowe okno w kurniku bo stare się rozleciało a nowe było mniejsze więc trzeba było dopasować lukę pod nowe okno teraz wszystko schnie gdzieś około czwartku będziemy wstawiać nowe okno. Dzisiaj po 7 rano przyjechało czarne złoto ostatni rzut limit na pgg wykorzystany :) Teraz robię obiad a później idę malować kotłownie a co tam u Was?
13 notes · View notes
Text
Emma do Bruce'a
Drogi Brusie,
Mam nadzieję, że wybaczysz mi, jeśli będę dzisiaj trochę zadumana. Poza mną i Julianem nie ma już nikogo w Domu Blackthornów i panuje tu teraz cisza i spokój. Jules jest na górze, pewnie w swojej pracowni, a ja siedzę na łóżku, piszę i rozmyślam o minionych miesiącach.
Coś się kończy, Bruce. Wiele spraw pozostało nierozwiązanych, rzecz jasna – zagrożenie dla Kita płynące z Faerie i cokolwiek dzieje się z Kohortą w Idrisie. Alec utrzymuje z nimi minimalny kontakt, ale kto wie, co z tego wyjdzie. Lecz poza tym, coś kończy się dla mnie i Juliana i ja… nie wiem, co będzie dalej.
(Dramatyzujesz, Emmo? Wiem co nieco. Patrz niżej.)
Może chodzi o to, że budowlańcy już wyjechali, a ja przywykłam do ich hałasowania o każdej porze. Round Tom przygotował dla nas liryczną mowę pożegnalną, która (a) trwała całe pięć minut, a to dosyć długo jak na pożegnanie, oraz (b) była również życzliwa, ale także znalazło się w niej miejsce na zdanie „Emocje i przygody są waszymi bliskimi towarzyszami, podczas gdy ja jestem skromnym budowlańcem, więc mam nadzieję, że nie spotkamy się aż do końca moich dni.”
Julian zirytował się tym. Zwróciłam uwagę, że faerie nie kłamią, a on podkreślił, że Round Tom nie musiał o tym wspominać. No dobrze, ma rację. Julian zauważył również, że praca Toma dla członków Dworów nie jest zupełnie pozbawiona dram. Kolejna słuszna uwaga Julesa. Spośród wszystkich Podziemnych, Faerie wykazują największe zamiłowanie do dramatyzowania. Większe nawet niż wampiry, a one spędzają całe dnie powtarzając „och, jestem nieumarły, ależ jestem przeklęty, pozwólcie, że nałożę sobie więcej eyelinera.”
Och, no cóż, nie zamierzaliśmy zostać bliskimi przyjaciółmi Round Toma. Wykonał dobrą robotę i bardzo uprzejmie dał do zrozumienia, jak bardzo jest szczęśliwy, że może opuścić ten dom.
Kiedy już wyjechał ze swoją ekipą, spacerowaliśmy trochę po ogrodzie, jednak Julian powiedział, że czuje się tak, jakby każdy szczegół tego domu i ogrodu wrył mu się w pamięć, więc zostawiliśmy go na trochę i poszliśmy na spacer nad rzekę.
Po drugiej stronie Tamizy od Chiswick znajduje się mały park; to rezerwat przyrody o nazwie Leg O’Mutton Reservoir, dookoła którego biegnie urocza ścieżka. (Poza tym, czy nie jest to najbardziej angielskie wyrażenie, jakie słyszałeś? Dlaczego większość Londynu jest tak cholernie czarująca?) Niestety musieliśmy przejść dobrą milę do Barnes Bridge, żeby znaleźć się po prawej stronie rzeki, ale wieczór był cudowny i ciepły, w sam raz na przechadzkę, tak przyjemnie spacerowało mi się z Julianem, uwielbiam to.
Julian zrobił kanapki z kurczakiem, zabraliśmy je razem z lemoniadą (Bruce, chyba uzależniłam się od brytyjskiej lemoniady. Na pewno istnieje jakiś sposób, żeby dostać ją w Los Angeles, prawda? Prawda?!), usiedliśmy na kocu nad stawem i patrzyliśmy na kormorany łowiące ryby.
Czułam niebywały spokój, więc oczywiście była to idealna pora, żebym zepsuła to, poruszając trudny temat. Byłam zbyt zrelaksowana, żeby pamiętać o stresowaniu się tym. Powiedziałam coś w stylu:
- Tutaj jest tak pięknie. Ale…
Julian spojrzał na mnie, nie zmartwiony, tylko zaciekawiony, więc dodałam:
- Nie jestem pewna, czy chcę mieszkać na stałe w Londynie. Wiem, że poświęciliśmy wiele czasu, wysiłku i pieniędzy na remont twojej rodzinnej posiadłości i takie tam.
Myślałam, że Julian będzie zły, albo smutny, więc nie przygotowałam się na jego właściwą reakcję, którą opisałabym jako „zdumienie”.
- Nigdy nie myślałem, żeby mieszkać tutaj na stałe – przyznał, jakby ten pomysł nigdy nie przyszedł mu do głowy. - Zakładałem, że będziemy dzielić nasz czas pomiędzy LA i Londyn. Lecz tylko wtedy, jeśli ty będziesz tego chciała.
Nie wiem, dlaczego powiedział to ostatnie, ponieważ z pewnością widział, że nie wyglądam już na zmartwioną, raczej chciałam go pocałować.
- Masz na myśli pół na pół? - spytałam.
Wzruszył ramionami.
- Co tylko zechcemy. Będziemy w LA, kiedy tutaj będzie zimno i deszczowo, a w Londynie, kiedy tam będzie gorąco i upalnie.
Pocałowałam go wtedy, więc ominę następne pięć minut, które z pewnością cię nie interesują, Bruce. Było dużo pocałunków o smaku lemoniady, a w końcu Jules pocałował mnie w ucho (co powoduje za każdym razem dreszcz przebiegający mi po plecach) i powiedział:
- Gdziekolwiek jesteś, tam jest mój dom, wiesz o tym, prawda?
- Pewnie – odparłam, bo było to urocze i romantyczne z jego strony. Lecz on wyglądał na bardziej przejętego.
- Nie, chciałem powiedzieć… - Potrząsnął głową. - To nie tak, że będziemy dzielić czas pomiędzy mój dom w tu Londynie i twój w LA. Ja też mam dom w Los Angeles. A ty masz tutaj. Dom Blackthornów należy do mojej rodziny i ty też, Emmo, jesteś moją rodziną. My… - spojrzał na mnie skupiony – zawsze będziemy razem. Chyba, że tego nie chcesz. Jesteś jedyną osobą, którą pokochałem miłością romantyczną, Emmo. I chcę spędzić resztę mojego życia zgodnie z tą prawdą.
Nie musiałam nawet zastanawiać się nad odpowiedzią.
- Ja też tego chcę.
Wcześniej zastanawiałam się, co by to dla nas znaczyło, gdybyśmy się zaręczyli, ale chyba jest na to za wcześnie. Takie zobowiązanie, te obietnice, wydają się właściwe i prawdziwe.
Uśmiechnął się i odetchnął, chyba trochę się denerwował. Następnie podniósł się i wyciągnął rękę, żeby pomóc mi wstać.
- Wracajmy do domu. Mam ci coś do pokazania.
- Założę się, że masz – odparłam. Zazwyczaj, kiedy coś takiego mówię, w dodatku takim tonem, działa to na pięć minut, o których nic Ci nie powiem. Ale wiesz, w końcu to Julian, ma bzika, więc droga do domu zajęła nam mniej czasu, niż dotarcie tutaj.
Kiedy weszliśmy do środka, Julian od razu udał się do sali balowej. Wiedziałam, co tam było – jego sekretny projekt, nad którym pracował odkąd tutaj przyjechaliśmy. Trochę się pogubiłam, przez sprawę z duchem i całą resztę, i nie wiedziałam, że cały czas go tworzy. Pewnie zajmował się tym wcześnie rano, zanim wszyscy (nawet słońce) zdążyli wstać.
Jak na szajbusa przystało, zasłonił wszystko ogromną zasłoną i już miałam z niego zażartować, kiedy pociągnął za materiał i moim oczom ukazał się mural. Zajmuje całą ścianę i jest po prostu piękny. Całe drzewo rodzinne, wszyscy Blackthornowie. Każdy z nich jest…
Nie, coś tu nie gra.
Ponieważ ja również znajduję się na tym muralu. Jestem tam z całą rodziną, otoczona nimi. I każde z nas oplatają kwiaty. Białe dla tych, którzy odeszli. Nawet Rupert tam jest i rodzice Juliana, otoczeni białymi płatkami. I Livvy, na samej górze, owinięta anielskimi skrzydłami.
Czerwone kwiaty były dla tych żyjących. Dla Helen, Aline, Marka, Ty’a, Dru i Tavvy’ego…
Właściwie od razu zaczęłam płakać, ale wiesz, z radości, z miłości i podziwu, byłam przytłoczona uczuciami. Julian spytał:
- Podoba ci się?
Podoba mi się. Jest piękny i idealny na tę chwilę, kiedy coś jedno się kończy, a coś nowego zaczyna. Teraz naprawdę czuć, że jest to Dom Blackthornów – Blackthornów, których znam, których kocham, a nie tych dziwaków sprzed setek lat, odpowiedzialnych za to, co się tutaj wydarzyło. Czuję się tak, jakby zatoczyło się wielkie koło, a my znajdujemy się jednocześnie na początku i na końcu czegoś nowego i ekscytującego. Po raz pierwszy, odkąd tutaj jestem, usiadłam na łóżku, żeby do ciebie napisać i pomyślałam: „Jestem w naszej sypialni, w naszym domu” i czułam się z tym wspaniale.
Dobranoc, Bruce. Później odłożę cię na półkę, tę po mojej stronie łóżka. Gratulacje – od teraz ty również jesteś częścią Domu Blackthornów.
Emma
Tumblr media
12 notes · View notes
kostucha00 · 1 year
Text
Zjedzone: 920 kcal
Spalone: 440 kcal
Bilans: 480 kcal
Przespane: 5 h
Trochę się przestraszyłam tych ostatnich bilansów. Myślałam, że może jest już lepiej, ale znowu odezwał się wewnętrzny krytyk, który zaczął mi wytykać wszystko, co mu (mi?) się nie podoba. Co nie jest IDEALNE. Kazałam mu się "K**WA ZAMKNĄĆ" (silencio, Bruno! (aaa kocham ten film 😍)), ale niestety nie wziął sobie tego do serca. Dzisiaj szczególnie uwziął się na mój brzuch i nie dał się przekonać, że mój brzuch nie urósł w ciągu godziny dlatego, że przytyłam, tylko po prostu chce mi się sikać.
Powtórka nagrania wyszła lepiej. Ostatnim razem instrumenty się rozstrajały, bo – jak się dzisiaj dowiedziałam – w sali koncertowej było wtedy 16°C. Oprócz tego nie odhaczyłam zbyt dużo punktów z mojej listy rzeczy do zrobienia. No cóż, żyćko. Będę musiała zrobić nową listę na jutro. Szkoda mi tylko, że nie poszłam sobie kupić okularów przeciwsłonecznych ze szkłami korekcyjnymi. Od dwóch miesięcy biorę krople atropinowe po których słońce nieźle daje po oczach, szczególnie ostatnio. W czwartek wyjeżdżam, więc nie ma szans, że okulary będą do odbioru tego samego dnia. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że będzie bardziej deszczowo niż słonecznie.
6 notes · View notes
jadoriiblog · 2 months
Text
Tumblr media Tumblr media
Nowy dzień... piątek...za oknem deszczowo... słychać ćwierkanie ptaków...gołębie gruchają...wiosna daj nam więcej słońca...
Tumblr media
1 note · View note
uwlasi · 3 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dzisiaj taki baardzo deszczowy i ponury dzień, jak u was? U mnie mega deszczowo i ponuro. Dlatego uznałam, że czas porobić coś na cienkiej włóczce, nie było łatwo, ale moja pierwsza taka praca gotowa. Co sądzicie? Miłego dnia/ miłej nocy <3
1 note · View note
roznoscikat · 8 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Deszczowo 🌹🌧️
1 note · View note
galeriakrakow · 10 months
Text
Tumblr media
Deszczowo na Plantach
foto W.Oracz
0 notes
Photo
Tumblr media
Deszczowo, ale w górę… 👉📶🏙️🇵🇱🕛 #skyscraper #skyscape #skyscrapers #skyisthelimit #nowawarszawa #warsaw #warszawacentrum #warszawa_love #architecture #modern #varsovie #varsotower #bigcitylife #miasto #poland #photooftheday #callingvoiceproject (w: Warsaw, Poland) https://www.instagram.com/p/CmoKKFvKvuO/?igshid=NGJjMDIxMWI=
0 notes
temperance-04 · 2 years
Text
13-06-2022
Hej Wam u mnie w porządku z ciekawych rzeczy miały mi się kluć kurczaki w weekend z planowych 8 wykluło się niestety jedno szkoda niestety nie wiem czemu pozostała reszta się nie wykluła dzisiaj rano na targu dokupiłam temu jednemu towarzyszy sztuk 15 i kura ładnie się gromadką zajmuje. Jutro dentysta za pewne nie ostatnia wizyta. Plan na jutro kupić węgiel niestety jeszcze mi się nie poszczęściło z nim ale się nie poddaje. Dzisiaj burzowo deszczowo i chłodno ale akurat lubię jak jest tak w sam raz a nie mega gorąco. A wy jakie plany jutro oprócz pracy ?
12 notes · View notes