Tumgik
#Moja rzeczywistość
cruel--soul · 2 months
Text
Nie mogę szczerze powiedzieć mamie, że ją kocham. Gdyż moje uczucie to nienawiść. I ta pustka, która mocno mi opustaszała w sercu. Reszta to przywiązanie. Bardziej przyzwyczajenie, do tego że ją widzę, czy coś w ten deseń.
Jednakże, mam te nikłe pragnienie czy takową "ala" nadzieję, że moje rodzeństwo, będzie doświadczać cały czas, jak dotychczas wszystko to, czego ja nie mogłam. Myślę, że nie zasłużyłam i dlatego tak się stało a nie inaczej.
Meh takie moje wylanie obrazu rzeczywistości na potok słów.
6 notes · View notes
kasja93 · 7 months
Text
Cześć
Tumblr media
Zajechałam wczoraj na styk czasu pracy (15 godzin) do Czechów na magazyn. Przywitałam się, wyznaczyli mi gdzie mam stanąć by iść spać. Cofałam w miejsce parkingowe jak cienias. Zmęczenie robi swoje. W ogóle jak do nich jechałam to wczoraj na wysokości Bardo (przed Kłodzkiem) była niesamowita burza. Widoczność przez deszcz spadła niemal do zera, wiatr targał mną tak, że ciężko było się utrzymać na drodze a na dodatek drzewa zaczęły gubić gałęzie. Zrobił się korek bo jedno nie wytrzymało naporu i zwaliło się na drogę. Dobrze, że nikomu się nic nie stało. Straż pożarna przyjechała dosyć szybko i zrobili nam ruch wahadłowy podczas, gdy walczyli z konarem na drodze. Jak zajechałam do Duszniki-Zdrój się zatankować to przód Mercedesa miałam cały w gałązkach i liściach. Wyglądało to jakbym skosiła szkółkę leśną xD
Zatankowałam całe 160 litrów bo więcej nie wolno było. Porąbało tych ludzi. Co to jest takie 160 litrów ON dla ciężarówki? No, ale chociaż tyle się udało. Na nie jednej stacji paliw widziałam informację, że nie ma wachy. Powariowali.
Tumblr media
Obudził mnie telefon od spedytora. Zadzwonił z zapytaniem jak tam… Srak tam Kutfa. Pół godziny jeszcze mogłam pospać. Zrelacjonowałam jak to wyglądało, wstałam, ubrałam się, podjechałam do biura i się zameldowałam. Po chwili dostałam smsa z numerem rampy gdzie się podstawiłam. W międzyczasie dostałam namiary na kolejną robotę. Robiłam identyczną w zeszłym miesiącu czyli przerzut między magazynowy P&G na relacji Czechy Niemcy.
Zajechałam na parking, zameldowałam się prawie 6h przed wyznaczonym czasem załadunku i zjadłam obiad
Tumblr media
Wjechały uszka z barszczem czerwonym. To chyba moja ulubiona wersja barszczu czerwonego. Kocham uszka xd
Posłuchałam trochę audiobooka (9 tom Chyłki) i zaczęło mnie łamać na spanko. Położyłam się i obudziłam się 3 godziny później bo zadzwoniła moja pani doktor.
Rozmowa jak zwykle była przyjemna. Ta kobieta jest do rany przyłóż. Wiecie do czego doszłam podczas rozmowy? Ja od początku roku jakoś do lipca żyłam w odrealnieniu. W sensie leki mnie wyciszały i byłam trochę jak mumia. Jakby cały ten świat wewnętrzny i zewnętrzny był wytłumiony. W sierpniu dostałam zmianę leków i jak pamiętacie byłam mega szczęśliwa, że działają. Byłam nienaturalnie szczęśliwa i radosna. A gdy ten wybuch endorfin opadł w zeszłym miesiącu czułam się okropnie. Po prostu uczucia i emocje mnie przygniotły. I mogę stwierdzić, że teraz po prostu czuję się normalnie. Może nadal trochę za bardzo się wszystkim przejmuje i dopada mnie smutek, ale to przecież normalny stan rzeczy. Teraz muszę przetrawić wszystko co we mnie zalega, aby nie bolała mnie rzeczywistość.
Po rozmowie pani doktor zdecydowała, że narazie nie zmieniamy nic w lekach choć ma dla mnie alternatywę - taki dodatek, gdyby było naprawdę źle. Wracam do pisania dziennika i wyrzucania myśli, które się we mnie kłębią. Pani doktor zaproponowała bym sobie w czasie jazdy nagrywała to o czym rozmyślam. Powiedziała, że nie muszę tego czytać czy słuchać, ale bym wyrzucała z siebie swoje przemyślenia. Będę tak próbować :)
W czasie rozmowy dostałam smsa z numerem rampy na załadunek. Dokończyłam rozmowę i zajechałam na magazyn. Załadowali mi 24 tony chemii gospodarczej. Ledwo co się da jechać z takim obciążeniem na wzniesieniach. Najpierw pod górkę telepie się 40 na godzinę a z górki? Cóż… 110 lekko, więc już przy 80 km/h zaczynam hamować by się nie rozbujać zbytnio.
Teraz zajechałam na parking i o dziwo za trzecim razem udało się znaleźć miejsce. Fakt faktem na parkingu dla pojazdów tzw Gabarytów, ale wali mnie to. Conajwyżej mnie nad ranem wygonią. Mam przerwę do 8 rano. Wzięłam już leki i idę spać :)
26 notes · View notes
introowersjaa · 8 months
Text
Jestem zagubiona,w mojej głowie jest czysty chaos, same skrajności. Chcę to uporządkować, każdego dnia staram się żyć, robić kroki do przodu jednak, ja cały czas tonę. Tonę w swoich myślach, wspomnieniach, planach, niespełnionych ambicjach. Nie umiem się cieszyć tym co mam, choć tak bardzo tego pragnę, czuję jak wszystko mi ucieka, a ucieka mi przede wszystkim czas,który nie wróci, najlepsze lata swojego życia spędzam na ciągłej gonitwie za odnalezieniem siebie, wyjścia z labiryntu, którego sama jestem autorem, bo jego niewiadome niszczą mnie każdego dnia, w każdej sekundzie. nie mam pojęcia co widać w moich oczach, czy dla innych wyglądam na szczęśliwą i silną, bo wewnętrznie czuje się słaba i połamana. moja rzeczywistość, moje odrętwienie to pewnego rodzaju agonia, którą chciałabym zakończyć. chciałabym żyć i czerpać z życia jak najwięcej, zachłysnąć się ostatni raz nastoletnim powietrzem i powiedzieć, że życie jest piękne, a ja mam wszystko to o co zawsze walczyłam.
48 notes · View notes
katastrofalnie · 3 months
Text
Czasami jest mi tak bardzo przykro. I nienawidzę być sobą. Nie widzę w sobie żadnej wartości i nie chcę, żeby ktokolwiek musiał mieć ze mną do czynienia. I wstydzę się o tym mówić, bo to żałosne użalanie się nad sobą. No i to przecież moja wina, że rzeczywistość tak wygląda.
17 notes · View notes
shadoweq93 · 24 days
Text
03/04/24
Godz - 15:51
Miałem zrobić to już dawno... ale co? Wyrzucić z siebie rozkminy na bombie ( dopóki czuje jeszcze działanie mefedronu albo amfetaminy w organizmie) więc robię to dzisiaj... teraz.
1. Dlaczego po tym syfie myślę na zwiększonych obrotach i rzeczy które normalnie do mnie nie docierają, robią to na fazie tak że idzie mi to zrozumieć w pełni i całkowicie. Kurwa wiecie o co mi chodzi. Nie wiem jak to obrać w słowa ale wiadomo o co chodzi. ( jak ktoś chce to niech mi podpowie o co mi chodzi bo ja niby wiem ale nie do końca kurwa no albo nie tak jakbym chciał żeby to ktoś zrozumiał)
2. Terapeutka, psychoterapeutka ( jak chodziłem jeszcze na psychoterapię do gabinetu tj rok temu jakoś) powiedziała mi -" mefedron działa tak, że jest kolorowo, jest złudnie fajnie, nic Cie nie obchodzi a problemy znikają ( do czasu działania mefedronu) ale później Adrian przychodzi ta szara ponura rzeczywistość z którą musisz się zmierzyć bez mefedronu. Bo to że na następny dzień na trzeźwo, normalnie masz stany depresyjne, chce Ci się płakać to mefedron ma za zadanie tak działać. Ale jak to terapeutka powiedziała dalej -" teraz już na następny dzień normalnie masz stany depresyjne to uważaj i troszkę przystopuj bo może kiedyś być tak, że siadzie Ci za mocno na głowę i po prostu pójdziesz i dojdzie do tragedii bo nie wytrzymasz po prostu Adrian"
3) Fakt... albo i kurwa złudzenie. Popierdolona wizja świata na bombie jaki on jest kurwa fałszywie i zgubnie piękny. I prowadzacy do większej autodestrukcji. A przede wszystkim do rozpierdolu emocjonalnego ( huśtawki i skoki nastroju zaczynają już być mniej zabawne niż na początku). Zajebiesz se krechę I co to da? Max godzina do półtorej "pięknego świata bez problemów" i tak sobie lecisz cala noc, nie śpisz, jestes na bombie i są paranoje tzw schizy u mnie czyli = moja kobieta spiskuje przeciwko moje, zrobi coś przeciwko mnie itd I dochodzi do tego szukanie drugiego dna I łączenie kropek tworząc w efekcie jeszcze gorsze schizy ale wszystko do porozmawiania o tym z nią, bo jak widzi już u mnie łzy w oczach,albo trzepanie kolanem w górę i w dół to już wie że moja podświadomość mi odpierdala jazdy ( bo byles na bombie fajnie ze bylo zajebiscie a teraz Ci to rozpierdole > borderline) a w efekcie czego tworzę sobie jakieś pojebane akcje i schizy
~ własne ( mój łeb na dragach)
Tak więc to chyba narazie wszystko co chciałem wypierdolic z siebie w końcu... jakby coś mi się przypomniało czy nowy wątek do powyższego tematu, napisze w kolejnym poście
5 notes · View notes
pisanki-o-zyciu · 1 year
Text
Nocą zabija mnie moja wyobraźnia. Śnią mi się realistyczne koszmary, które precyzyjnie trafiają w moje największe lęki. Budzę się zgrzany, spocony i nie chcę otwierać oczu ze strachu przed zjawą w moim pokoju. Dopiero chwila spokoju pozwala mi wrócić do rzeczywistość i przy zapalonym świetle idę do kuchni, by uzupełnić wypocone płyny.
61 notes · View notes
neverexistence · 4 months
Text
Uważam że normalność to perspektywa w której się znajdujesz, tak samo jak ofiary przemocy uważają bicie ich za coś normalnego, tak samo każde z nas może żyć w innym złudzeniu. Przede wszystkim należy być szczęśliwym i mieć przy sobie niezawodną osobę która będzie przy Tobie nawet kiedy świat się będzie kończył i nie myślcie że to bajka czy film bo są na to dowody w postaci ludzi którzy przeszli razem wiele tragedii, stawali w obliczu dużych zmian a na starość wciąż chodzą za rękę i oddali by za siebie wszystko. Z okazji świąt tego wam właśnie życzę, ktokolwiek jeszcze śledzi ten mój chaotyczny blog i pozostałym również. "Wszyscy mamy tylko jedno życie" - uważam że to nie do końca prawda, może fizycznie tak ale psychicznie umieramy na wiele sposobów wiele razy. Bezpowrotnie odchodzą marzenia, zmienia się rzeczywistość oraz priorytety ale każdy z nas jest sumą wszystkich wydarzeń i uświadamiamy sobie gdzieś po drodze co jest tak naprawdę ważne aby w tym następnym życiu nie popełniać tych samych błędów. Dużo łatwiej jest upaść niż wstać, łatwiej jest się poddać niż walczyć ale ta walka kiedyś się opłaci bez względu na to jak trudna będzie bo nie odejdziecie z tego padoła na kolanach a jeśli kiedyś w końcu uda się wygrać to wygracie wszystko co było nieosiągalne. Osobiście nauczyłem się jednej ważnej rzeczy a mianowicie że nie zawsze trzeba zrobić to co należy bo to co należy to zawsze żyć w zgodzie ze sobą a łatwe rozwiązania zwykle przynoszą więcej szkód niż korzyści. Rok temu byłem na skraju załamania a właściwie to myślę że byłem daleko za nim i straciłem przyszłość i świat który kochałem i więcej szczęścia niż rozumu sprawiło że nadal tu jestem ale czasem warto być upartym bo to co miało być moją wadą jest teraz moją największą siłą bo uparłem się że będę dążył do szczęśliwego życia bez względu na trudności i przeszkody a kiedy w końcu tam dotrę będę z pewnością wiedział ile to znaczy. Nigdy nie uważałem się za dobrą osobę, nie uważam że jestem normalny, nie uważam że jestem w czymś bardzo dobry i nie jestem też mądry ale swoją wartość czerpię właśnie z tego jaki jestem bo może nie pasuje to większości ludzi to jest to moja wartość, trochę pokrętna ale moja własna z którą żyję w zgodzie. Miało być krócej z życzeniami ale w końcu to mój blog więc mogę sobie wędrować myślami gdzie chce :P W końcu i tak tu coraz rzadziej zaglądam ale może ciężko by było komuś w to uwierzyć to znalazłem tu dużo swojego szczęścia, dużo miłości i bez względu na to gdzie to spotkacie życzę wam tego samego, lepszego życia i spełnienia marzeń, nawet tych z pozoru niemożliwych.
8 notes · View notes
wiking0 · 1 year
Text
Tumblr, discordy motylkowe baaaardzo pogłebiają moje ED. Wiem, że nie odkryłam Ameryki, ale gdy widze te wszystkie posty to po popstu czuję się głupio, że myśle o bardziej restrekcyjnym recovery ( że w ogóle o tym myśle). Aktualnie nie czuje się jakbym na nim była. Przez to, że zaczełam przygode z reco w wakacje przytylam do 53kg i to był szok. Nie mówiłam o tym, bo było mi wstyd. Od początku roku znowu wpadłam w jakiś trans. Aktualnie zeszłam do 47 i moja głowa chce dobić do 42, z którymi zaczęłam recovery. No ja tego nie chce, dużo myślałam o tym. Często mowie terapeutce, że ja nie chce z tego wyjść i to nie jest prawda. Ja to chce zrobić, nienawidze tego wszystkiego. Naprawde bym chciała mieć zdrową relacje z jedzeniem, dlatego też się leczę. Po prostu ja chce być chorobliwe chuda tak jak wtedy. Jak tak nie wyglądam nie czuje się atrakcyjnie i to jest jeden z wiekszych powodów mojego lęku, strachu przed jedzeniem i tej całej obsesji. Śmiesznie może to brzmieć, ale dopiero od niedawna zdałam sobie z tego sprawę, że to moja samoakceptacja zawodzi. Lubie sobie tak podsumować czasami moje błedy w myśleniu jeśli chodzi o ED i to kolejny z nich.
Mam mase zdjeć swojego ciała w telefonie. Często je przeglądam. Szczególnie teraz. Często sobie myśle: "Ale bylam głupia, że myślałam, że jestem gruba tutaj. Przecież wygladam jak jakies thin$p0" (nienawidze tego określenia, ale tutaj najlepiej sie sprawdza), "ile ja bym dała, żeby wyglądać tak jak wtedy". Chore gówno co?
Tumblr media
Tu myslałam, że jestem grubasem.
Tumblr media
Tutaj myślałam, że mam obrzydliwe nogi.
Tumblr media
Tutaj myślałam, że ogromnie przytyłam, a moje ciało to jedna wielka napuchnieta klucha.
Tumblr media
I co nie zgadniecie. Tutaj też myślałam, że jestem spasioną świnią!!
Nie ważne ile ważyłam. Czy 41 czy 50. Zawsze uważałam, że jestem gruba, za gruba, niewystarczająca, nie idealna. Straszne jak to potrafi zaburzyć cały twój obraz siebie, zakłamać rzeczywistość, wprowadzić Cię w taki trans. Równie dobrze bym mogła ważyc 35 kg i uważać się za świnie jednocześnie umierając. Dobija mnie to wszystko. Dobija mnie świadomość jakie to jest wciagające i jak bardzo nie mam nad tym kontrolii, bo ja nadal uważam sie za grubasa i to nie zmieni sie tak prędko. Najbardziej w tym wszystkim chyba boje sie umrzeć po drodze. Codziennie zasypiam w strachu, że już się nie obudze.
Wnioski wyciagnijcie sobie same.
22 notes · View notes
xentropiax · 3 months
Text
No. 19
No i życie.
Wydarza się, zupełnie niespodziewanie. Rzeczy, o których nie myślałoby się jeszcze 2 tygodnie temu, dziś są rzeczywistością.
Byliśmy ze sobą ponad pięć lat, byliśmy zaręczeni. Od wczoraj każde z nas będzie kroczyć już osobno.
Nie spodziewałam się. Tak naprawdę nic konkretnego się nie wydarzyło, nic co mogłoby ten związek przekreślić. A może wydarzyło się coś, z jego strony, wygasło uczucie i tyle. Choć jak to rozumieć, skoro jeszcze kilka dni wcześniej chce o to walczyć, obiecuje, że wróci na terapię i wciska mi na palec pierścionek zaręczynowy. Mija ledwie kilka dni i już nie może, idzie szukać mieszkań, sprawa kończy się.
Nie jestem typem, który będzie błagał. Nie błagałam więc. Prosiłam, by ułożył się ze swoimi demonami w swojej głowie, by siebie nie odpuszczał, by walczył o wszystko to, na czym mu zależy, by odnalazł siebie, by wrócił na terapię tak, czy tak i by zrobił wszystko, co w jego mocy, by być szczęśliwym. By wiedział, że jest ktoś, kto go kocha. Bo ja wciąż kocham. Uważam, że wszystko co było w jego głowie, co dalej tam jest, co jest czarne i straszne, co sprawia, że on nie wie właściwie, dlaczego jest nieszczęśliwy i nie wie, co w naszej relacji jest nie tak, to kwestia głębokiego zagubienia i choroby. I wiem też, że da się to poukładać i posprzątać. Ale już beze mnie u boku. Tę ścieżkę będzie musiał pokonać sam. I mam nadzieję, że sobie na niej poradzi.
Był taki moment, że bałam się bardziej już nie o to, co dalej i że właśnie kończy się nasz związek, ale o to, że on sobie coś zrobi. Nikogo jednak na siłę nie da się zatrzymać. Nie da się zmusić do kochania bardziej, jeśli coś się zmieniło.
Teraz szara rzeczywistość - może wyprowadzi się do końca w przyszłym tygodniu, ja muszę przepisać umowę na siebie, poogarniać rzeczy typu Internet, ubezpieczenie medyczne. I tak kawałek po kawałku, zniknie z mojego życia. Może pozna kogoś innego. Może ułoży się ze sobą w środku. Może będzie miał dobre życie.
A ja? Cóż, biała ściana przede mną. Sinusoida uczuć, raz dobrze, bo jak w każdej dużej zmianie życiowej są też jakieś pozytywy. Mam wokół siebie sieć wsparcia, umiem sobie dużo rzeczy w głowie ogarnąć, ja przetrwam i będę żyła dalej i nie odpuszczę. Ja sobie dam radę. "Przestoję" to, jak mawia moja przyjaciółka. Nie powali mnie to na kolana, nie ugnę się.
Ale co w przyszłości, to nie wiem. Zawsze wyobrażałam sobie swoje życie z kimś u boku, wydaje mi się, że wtedy kwitnę, że w partnerstwie jest jakieś moje powołanie. Co z moją przyszłością, gdzie ukierunkować swoje życie, na czym się skupić teraz - nie wiem. Na razie jest trochę pustki - w tym, że tak duży i ważny etap w moim życiu się skończył, ale też zwykłej, codziennej. Po pięciu latach bycia razem nieswojo się czuję, gdy nie słyszę Jego krzątaniny, gdy nie ma po prostu cudzej obecności, oddechu, ciepła drugiego ciała.
A ja tej czułości i ciepła tak potrzebuję, tak jestem jej spragniona. Szczególnie teraz, gdy wokół zimno, gdy chłód wlewa się do mojego ciała.
Zostałyśmy we dwie, ja i moja kotka, małe puchate słoneczko w pochmurny dzień.
6 notes · View notes
trudnadusza14 · 4 months
Text
1.01.2024
Wreszcie nowy rok
Wiecie co ? Odczułam coś dziwnego kiedy on się zaczął
Pierwszy raz od dłuższego czasu odczułam ulgę
Taka ulgę której nie czułam
Może to znak że może będzie lepszy rok ? Albo faktycznie koniec
Ogólnie to rano oglądałam film "Lassie"
Moja ulubiona wersja tego filmu. Bo są dwie wersje
Ta którą lubię bardziej to jest chyba młodsza
Potem ćwiczyłam tym hulahop i ludzie
Tu się odczepia elementy jak się schudnie żeby było ciasne. Dwa elementy musiałam odczepić
Może mięśnie wreszcie mi się robią na brzuchu
Bardzo mnie to odstresowuje tak szczerze mówiąc
Potem poszłam spać i spałam do 20
A później oglądam szpital i czytam książkę
Dowiedziałam się że istnieje coś takiego jak terapia Jasova czyli terapia krzykiem
I o to o co chodzi.
Zamykają cię w jakieś izolatce na 24 godziny i nie możesz jeść,pić alko,ćpać,czytać,rozmawiać,oglądać telewizji czy robić czegokolwiek co odciągnie cię od myśli
I dopiero potem jest sesja
Kuźwa dla mnie taka forma brzmi absurdalnie. Chyba bym zwariowała doszczętnie i popełniła samobójstwo jak wyszłabym z tej izolatki xd
Poważnie niektóre terapie brzmią absurdalnie
Ale kurcze a może by u mnie taka przyniosła skutki w jednej kwestii skoro trudno mi wyrażać emocje ?
Pojęcia nie mam
Potem dokańczałam obraz i wycinałam
Tumblr media
"Koniec życia i nowa rzeczywistość"
Można oczywiście to interpretować na wiele sposobów. ��e kończymy stare chujowe życie a zaczynamy nowe lepsze
Aczkolwiek ja to malowałam mając myśli samobójcze
I to opisuje mój stan
Czuje się jak bezbronne dziecko które nie jest w stanie zmienić niektórych rzeczy w swoim życiu co go przytłacza i życie dotychczasowe to piekło. Ciemne piekło w którym oczekuje tylko śmierci i nie ma nadziei a ta ziemia połamana to brak poczucia bezpieczeństwa. Więc dziecko rozbiło portal mimo że się wzbraniało i chce tam iść. A ten portal to chodzi o śmierć. Drzwi otwarte,żadnych zahamowań ale jednak stoi i patrzy choć go tam wciąga. Te fajewberki to oznaka eufori na myśl i pójściu w inną rzeczywistość.
Czy nie tak się czuje osoba w kryzysie samobójczym ?
Wszędzie szaro,wszystko się łamie a myśląc o samobójstwie nagle wszystko jest kolorowe ?
Ten stan jest chory no ale się tak czuję
Choć teraz jak patrzę na to to myślę że to właśnie może też dotyczyć tego nowego życia a niekoniecznie jego końca
Zobaczymy jak to się ułoży. Ale w głowie mi ta jedna interpretacja
I wgl zaczęłam czytać książkę o depresji i myślałam że nie ma czegoś takiego ale okazało się że jest. Jest coś takiego jak Letnia depresja
Człowiek się uczy całe życie xD
To tyle. Do zobaczenia
Trzymajcie się kochani 💜
4 notes · View notes
deathissolution · 1 year
Text
Tumblr media
Mijały kolejne lata i nie było mi lepiej. Odstawiłem wszystko co lubiłem, literaturę i związane z nią uciekanie w inną rzeczywistość, lepsza niż ta którą mnie otacza. Trzymałem się tylko muzyki, ale to nie wystarczyło.
Aż przypomniałem sobie siebie, dziesiecioletniego chłopca, zamknietego za kare w swoim pokoju( w gruncie rzeczy nie było to takie złe, bo to co znajdowało się za drzwiami mojego pokoju było straszne), a z racji że wtedy telefony służyły jedynie do dzwonienia, komputera nie posiadałem to tak zaczęła się moja przygoda z książkami. Zakochałem się.
Przez ostatnie kilka lat ta miłość jednak powoli zanikała, czytałem sporadycznie. Czas do tego wrocic, jak do starego przyjaciela. To jedyna rzeka, do której nie dość, że można wejść drugi raz, to można wchodzić w nią w nieskończoność, wiedząc, że nic tam nie grozi. To azyl, to bezpieczenstwo. Taki, który daje ukojenie, spokój umysłu.
11 notes · View notes
imsorryforallmylove · 5 months
Text
Od diabła do wujka
Zawsze widziałem w sobie kogoś niezdolnego do opieki nad innymi, nie dostrzegałem w sobie niczego co mogłoby sprawić że mógłbym być dobrym ojcem.
Ten czas gdy mała niewinna istota zaczęła się do mnie zbliżać był okresem intensywnych przemian w mojej głowie, gdy biegała za mną po całym domu, cieszyła się na mój widok, bawiła się ze mną, skakała po mnie, ufała mi, pierwszy raz w życiu zacząłem myśleć że może jednak jestem inny niż dotąd sądziłem. I tak jak zawsze marzyłem o ojcostwie, tak okazało się że bycie wujkiem też jest czymś co daje mi nieopisaną radość.
Jednocześnie tylko wzmocniło to moje nadzieje i marzenia o tym że kiedyś i ja zostanę tatą, że może jednak w jakimś stopniu jestem do tego odpowiedni.
Jakże naiwny byłem wierząc że ktokolwiek mógłby uznać mnie za dobrego kandydata na ojca dla swojego dziecka, że ktoś mógłby się zdecydować na taki krok akurat ze mną.
Rzeczywistość uderzyła mocniej niż asteroida o powierzchnie planety, nagle dotarło do mnie że choć piękne, to wciąż było jedynie marzenie, broniłem się przed prawdą którą tak ciężko było mi zaakceptować, to nie jest moja rola, nie mój świat, nie mój los, zostałem stworzony by niszczyć, i nie ma powodu aby ktokolwiek pozwolił mi kiedyś odstąpić od tej roli i podarował inną, nie ma sensu przed tym uciekać.
L
2 notes · View notes
introowersjaa · 8 months
Text
Twoje odejście, porzucenie mnie w takim niewłaściwym momencie w moim życiu, kiedy bałam się wszystkiego, kiedy poczułam, że jesteś moim domem, bezpieczeństwem, nagrodą za przeszłość, za mój ból i moje traumy, odszedłeś kiedy modliłam się do Boga by mi Ciebie nie odbierał, kiedy dziękowałam za Ciebie i oddałam własne serce na dłoni, to było początkiem mojego końca. Odszedłeś kiedy najbardziej Cię potrzebowałam, wiedziałeś, że jest u mnie źle, miałeś tą świadomość, a i tak to zrobiłeś. Nie porozmawiałeś ze mną, a zakończyłeś to w sposób odpowiedni dla ciebie. Przez telefon,nawet nie rozmowę, a SMS. Poczułam wtedy jak wszystko na czym opierałam się dotychczas, kiedy nasza miłość , zamieniła się w ruiny, których nie potrafię odbudować. Wiedziałeś ile Ci oddaję, kłamałeś, każdego dnia, każdą wiadomością, że mnie kochasz. Nasza ostatnia rozmowa pokazała mi, że jesteś dla mnie obcy, obcy był mój dom. Najgorsze, że ja nadal kocham ten dom, którym dla mnie byłeś. Usprawiedliwiam Cie i nie potrafię winić po mimo, że zostawiłeś ogromną dziurę w moim sercu, a jego cząstka, której nie chcesz zawsze będzie z Tobą. Mówią, że jeśli kochasz daj wolność, daje ci ją. Nie zasłużyłeś na to żebym była taka wobec Ciebie, nie zasługujesz na moją worozumiałość, jednak ją dostajesz, czego prawdopodobnie też nie docenisz. Wolność którą teraz masz jest z moich szczerych i dobrych przesłanek, jednak nigdy nie zrozumiem co było powodem Twojego odejścia, nie byłam powodem dla którego zostałeś. Nie szukałam tych powodów w Tobie, tylko w sobie, obwiniałam się, płakałam, krzywdziłam, przez Ciebie i dla Ciebie, żeby zasłużyć, żeby być powodem dla którego warto zostać. A ty? Cierpisz? Nie możesz spać? Bo tak właśnie wygląda moja rzeczywistość, budzę się i zasypiam z myślami, których nie mogę pozbyć się z głowy. Nie mogę Ciebie pozbyć się z głowy i wiem, że nigdy tego nie zrobię, bo muszę to wszystko zaakceptować i zrozumieć, że jesteś wspomnieniem, które nie wróci, a przeszłość nie stanie się teraźniejszością, wraz z moją egzystencją opartą na stałym analizowaniu całej naszej historii. Historii która była piękna, byliśmy szczęśliwi, a raczej tak uważałam, bo za każdym razem gdy pytałam i patrzyłam w Twoje oczy widziłam fałsz który uznałam za prawdę. Nie oszukałeś mnie dlatego, że dobry z Ciebie aktor bądź jesteś sprytny, tylko dlatego, że otrzymałeś ode mnie więcej zaufania niż byłeś jego wart. Wiem, że nie jesteś całym moim światem, dlaczego tylko dawałeś mi tego potwierdzenie, dlaczego Twój głos był wtedy najpiękniejszym dźwiękiem? Dlaczego pozwoliłeś myśleć, że ja jestem Twoim światem? Jesteś dla mnie ogromną lekcją, kolejną którą dostaje od życia, napewno nie ostatnią, byłeś i jesteś moją pierwszą miłością, którą już na zawsze będę utożsamiać z ogromnym piętnem na sercu i duszy. Mam nadzieję, że ta dla której mnie zostawiłeś była tego warta, żyj dobrze, aczkolwiek chciałabym, żebyś o mnie pamiętał, jako o osobie, która była gotowa się poświęcić dla Ciebie, a Ty ją zrujnowałeś. Pamiętaj o mnie jako o tej jednej dziewczynie, która próbowała dać Ci szczęście i cieszyła się bardziej Twoim niż swoim. Na końcu chciałabym być tylko Twoim wyrzutem sumienia, który będzie Cię dręczył, nie dla mojej satysfakcji czy triumfu, a po to bym ja również mogła być Twoją lekcją. Ja to zniosę, aczkolwiek trafisz kiedyś na kogoś kto nie będzie wystarczająco silny i będziesz powodem tragedii. Nie życzę Ci jednak byś kiedyś trafił na kogoś takiego jak Ty, nie zniósłbyś tego, nie byłeś na tyle silny by przeprosić mnie w twarz, jesteś słaby, traf na kogoś kto uczyni Cię twoją lepszą, a przede wszystkim silniejszą wersją .
Kiedyś może jeszcze na siebie wpadniemy, mam nadzieję, że znajdziesz odwagę spojrzeć mi w oczy.
Do widzenia T.
7 notes · View notes
katastrofalnie · 10 months
Text
Wydaje mi się, że nie potrafię prawdziwie kochać. Może to tylko potrzeba. Może to tylko niezdrowa obsesja. Może zwyczajnie uzależniam się od ludzi i buduję swoją rzeczywistość na ich istnieniu. Może to dlatego moja "miłość" nie jest wystarczająca. Może po prostu nie jest prawdziwa. Może po prostu masz rację.
13 notes · View notes
uposledzony-aniol · 1 year
Text
To nie tak że ja chcę się zabić czy planuje się zabić...po prostu życie to dla mnie za dużo, ta cała rzeczywistość i cała reszta... dlatego żyje na odpierdol a moja śmierć w szybszym lub wolniejszym terminie będzie kwestią wypadkową tego...
"Nie znasz składu powietrza, którym oddychasz. To powietrze cię zabija, widzę to."
8 notes · View notes
mirshaseraphim · 10 months
Text
Uwalnianie pragnień i szybsza manifestacja szczęścia
Tumblr media
Masz jakiś cel, pragnienie? Łaknienie to zupełnie naturalny stan dla duszy która chce ewoluować i zawsze powinna czegoś łaknąć. Powinniśmy snuć plany, marzyć, wymyślać, imaginować, kreować. Tyle, żeby wiedzieć iż uzależnianie swojego szczęścia, pierwotnego szczęścia duszy od wysnutych planów jest prostą rzecz ujmując - kiepskim pomysłem. Tych rzeczy powinniśmy łaknąć, właśnie z radości duszy, która ma zaufanie i nie może się doczekać jak za chwile kurtyna rzeczywistości przechyli się na kolejny rozdział doświadczonej książki. To zaufanie, ugruntowanie, flow, płynienie w tu i teraz, bezwarunkowa miłość do siebie i do innych pozwala oczarowywać rzeczywistość na nowo i nowo kolejny raz. Niech się więc twoja dusza nie boi, że czegoś nie zrealizuje bo za każdym razem kreujemy rzeczywistość. Nieważne w jakim wymiarze, na jakim świecie, ważne na jakim stanie świadomości. Chcę się cieszyć rzeczami, bo moja dusza potrafi się z czegoś cieszyć. Ale jeśli w danej chwili potrzeba czasu żeby dane pragnienie spełnić - na Ziemi wszystko ma swój właściwy czas, szybszy lub krótszy - akceptuję taką cyklowość i sezonowość życia. Jestem najwyższym przejawem miłości zawsze i wszędzie niezależnie od tego czy te pragnienia są spełniane czy nie są. Zresztą wiem i tak że będą. Puść to przywiązanie. Ciesz się małymi rzeczami. Dużymi również. Ale najbardziej ciesz się sobą. Z tego że żyjesz. Że w ogóle możesz mieć takie pragnienia, ambicje i cele. Że możesz przejawić charyzmaty dary i talenty swojej duszy. Okazuj wdzięczność zawsze i wszędzie za pełnienie takich funkcji, lub dochodzenie doświadczeniem do pełnienia określonych zadań w określonym świecie. Gdyż ty jesteś źródłem swojego Szczęścia - rzeczom nadajemy określone znaczenie.
Naprzód więc! Rozprostuj skrzydła i kreuj z lekkością i wolnością ! Bo to nie tych rzeczy chcesz dla samej rzeczy. Co się przejawia poprzez te rzeczy, poprzez te bogactwo doświadczeń jakie cechy i atrybuty twojej duszy - to już zupełnie inna sprawa! To są stany wewnętrzne do których dążymy cały czas (wysoka wibracja na skali świadomości Hawkinsa), czyli których szukamy w sobie poprzez te doświadczenia. Możemy takie stany osiągać z pragnieniami kreacji lub bez pragnień. Możemy równie dobrze nie robić nic a cieszyć się jak dziecko i czuć się spełnionym. To od ciebie zależy, którą drogę wybierzesz. Ty zawsze jesteś swoim pierwszym i jedynym Źródłem Szczęścia w Wiecznym Życiu.
Tumblr media
2 notes · View notes