Tumgik
#nikt nic nie wie
sadark-angel · 2 months
Text
"Zawsze byłam dla wszystkich, jednak nikt nie był dla mnie."
293 notes · View notes
🧠 : Znowu jest z nami źle, może powiemy komuś ?
🫀: Po prostu .. uśmiechaj się i udawaj. Nikogo to nie obchodzi ..
72 notes · View notes
butterflyx-yz · 1 year
Text
Czuje się jak ta niepotrzebna przy słodkiej parze moich przyjaciół. Chcę powiedzieć, że też tu jestem, zauważcie mnie.
Tumblr media
10 notes · View notes
st4rv1ngqueen · 11 months
Text
patrzcie na to 😽
Tumblr media
apka : StepsApp
4 notes · View notes
fuzja-a · 2 years
Text
Nie potrafię już ukryć mojego cierpienia
Spotykam na drodze tylko przerażające spojrzenia
Pusty wzrok zdradza mnie na każdym kroku
Dlaczego wszyscy ludzie są, aż tak w ogromnym szoku?
~ @fuzja-a 🖤
6 notes · View notes
Text
Jestem coraz bardziej przerażona samą sobą...
5 notes · View notes
weroniksblog · 2 years
Text
Niby otaczasz się ludźmi, niby masz osoby, które "chcą spędzać" z tobą czas, ale jak przychodzi co do czego to w ostateczności zawsze kończysz sam z milionem sztyletów wbitymi w tył twoich pleców. Jedyne co tobie towarzyszy w tej chwili to marna samotność.
1 note · View note
littlebutterflyxv · 2 years
Text
Pragnę swojej śmierci, tak bardzo tego pragnę
1 note · View note
muscosus · 1 month
Text
I need a fucking nose transplant I can't keep living like this, this chronic dryness makes my teeth hurt from breathing
1 note · View note
sadark-angel · 18 days
Text
"Nikt nie wie co dzieje się w moim życiu. Nikt. Nie rozmawiam z nikim. Trzymam wszystko w sobie, aż wybuchnę. Nienawidzę tego, dosłownie nienawidzę.."
107 notes · View notes
baluciarz · 3 months
Text
ogólnie to módlcie się za mnie bo w piątek mam obronę a nadal nie mam wszystkich ocen bo my tej strony internetowej nigdy nie zrobimy kurwa
1 note · View note
polskie-zdania · 29 days
Text
- Co daje psychoterapia?
Zamyśliła się.
- Próbuję już dłuższy czas ułożyć zwięzłą odpowiedź na to pytanie, wiesz? Jest bardzo trudno wyjaśnić osobie, która nigdy w takim procesie nie uczestniczyła, jak to się dzieje, że jest lepiej. Jak to się dzieje, że po pewnym czasie naprawdę zaczynasz wiedzieć, o co ci chodzi, co czujesz, czego potrzebujesz, co powinnaś i czego chcesz. To długa droga. Długa. I kręta. I to się nie dzieje od razu. Sporo osób rezygnuje po kilku sesjach z myślą, że miało pomóc, a im jest gorzej. Na początku będzie. Na to trzeba się przygotować. To, co najbardziej cię blokuje, najgłębiej siedzi i najbardziej boli. Właśnie tam będzie trzeba dotrzeć. Stanąć z tym twarzą w twarz - na początek przez sekundę. Później dwie. Dziesięć. Minutę. Po jakimś czasie idziesz z tym czymś na spacer i w końcu jesteście w stanie swobodnie pogadać. Rozmawiacie kilka godzin, a ciebie nie trzęsie. Wracasz do domu i płaczesz. Nikt nie wie, jak ogromnego potwora właśnie pokonałeś. Nigdy nie byłeś tak z siebie dumny. Po pierwszym takim wygranym starciu zawsze rośnie apetyt. Już wiesz, że zmienisz jeszcze to i tamto. Już nawet wiesz jak. Zyskałeś narzędzia, które przydadzą ci się jeszcze nie raz.
- A relacje? Związki? Czy psychoterapia jest w stanie naprawić takie problemy? Pomóc podejmować lepsze decyzje?
- Tak. Psychoterapia daje narzędzia do takiego... zwinniejszego poruszania się po relacjach. Spróbuję wyjaśnić to na przykładzie, który pomógł zrozumieć to mojej przyjaciółce. Wraca do mnie ktoś, kto kiedyś bardzo mnie skrzywdził i obiecuje, że się zmienił. Na czym opierałam wiarę w taką zmianę, nie będąc po psychoterapii?
- Na słowach.
- Na słowach. Tylko i wyłącznie. Ryzykowałam, bo pokładałam nadzieję w tym, co mówi. Ryzykowałam, bo liczyłam na to, że jeśli postanowił wrócić, to dlatego, że naprawdę nie chce już zmarnować mojego czasu. Czy byłam w stanie to jakoś sprawdzić? Dostrzec sygnały, że ta zmiana tak naprawdę nie zaszła? Nie. Nie byłam. Skoro tak powiedział, to tak miało być. Jak się domyślasz, nie było. Później taka sama sytuacja zdarzyła mi się już po ukończonej psychoterapii. Powiem Ci, że sam sposób w jaki otrzymałam te przeprosiny i prośbę o szansę był dla mnie już pierwszym sygnałem, że tam się nic nie zmieniło. Ton, forma, użyte słowa. Ten komunikat niczym nie różnił się od tych, które otrzymywałam, gdy mnie krzywdził. Po przepracowaniu własnych tematów, dobrze wiedziałam ile czasu realnie zajmuje zmiana. Ile czasu, energii i zaangażowania wymaga własny rozwój, pokonywanie blokad i docieranie do największych demonów. Wiedziałam, co za takimi zmianami idzie i gdzie można je dostrzec. Ja bardzo szybko wiedziałam, że on tej pracy nie wykonał. Zachowanie po zachowaniu dostrzegałam w nim dokładnie te same mechanizmy, które kierowały nim jakiś czas temu.
- Nie zgodziłaś się.
- Nie.
- Był w szoku?
- Tak. Przyjaciółka też. Powiedziała mi, że ją by zjadało to, że nie spróbowała, bo co jeśli jednak akurat faktycznie się zmienił. Właśnie dlatego tak trudno jest to wytłumaczyć.
- Bo ty po prostu byłaś pewna, że się nie zmienił.
- Tak. Dla mnie to było widać jak na dłoni.
- Czyli psychoterapia oszczędza też czas!
- Oszczędza. I warto liczyć to w latach. Możliwe, że dojdziesz sam do tych rzeczy, które przepracowywałbyś na terapii. Ja pewnie do sporej ilości bym doszła sama, ale to by było za ile lat? Za pięć? Za dziesięć? Z psychoterapią mam to w dwa. Jeśli ktoś ma potrzebę poświęcić te dziesięć lat, by szczycić się, że zrobił to wszystko sam, to bardzo proszę, ale akurat ja skupiłam się na tym, by nie uciekało mi życie.
- Jesteś zdeterminowana.
- Jestem, tak... Bo był taki okres, że zupełnie siebie opuściłam, wiesz? Porzuciłam jak psa na leśnej drodze i z piskiem opon odjechałam. Jestem sobie za ten czas bardzo dużo winna. Małymi krokami sobie to wszystko wynagradzam. Obdarowuję tym, czego kiedyś drastycznie się pozbawiłam.
- Czyli psychoterapia to prezent od ciebie dla siebie.
- Tak. To powiedzenie sobie samej, że o nic nigdy nie było warto tak bardzo walczyć.
Marta Kostrzyńska
137 notes · View notes
333ecstasy · 5 months
Text
❗️WAZNE❗️
czesc, troche mnie tu nie bylo, nie zamierzam wracac, ale pragne was poprosic byscie poswiecili kilka minut i przeczytali ten post. bede wdzieczna za udostepnienia, bo chcialabym aby to dotarlo do jak najwiekszej grupy osob.
bardzo wiele z was, jak nie wszyscy macie problem z zaburzeniami odzywiania. nie pisze tego by was od tego odciagnac, lecz chce jedynie porozmawiac o zyciu po „wyjsciu” z zaburzen. jesli kiedykolwiek ktos wam powiedzial, ze kiedy raz wejdziecie w to bagno to nigdy z niego nie wyjdziecie, mial racje. od dluzszego czasu staram sie jesc intuicyjnie. ale to wraca, nachodzi mnie tesknota za glodem, za ana. zabawny jest fakt ze moj mozg stara sie to „romantyzowac” mimo, ze wie, ze to bylo zle. po zjedzeniu duzej ilosci slodyczy mam wyrzuty sumienia. ale wiecie co? mimo to z tym walcze. dla niektorych moze zabrzmiec to glupio, ale czasem po prostu sama sie przytulam i mowie ze dam rade. jestesmy tylko ludzmi, a tak naprawde to malymi kropeczkami we wszechswiecie. kazdy z nas ma swoje male zycie, wiec czemu z niego nie skorzytac? zaburzenia nas niesamowicie ograniczaja. kocham podrozowac. mam wiele marzen zwiazanych z podrozami, lecz potrzebuje sily zeby moc je realizowac. chce chodzic po gorach i cieszyc sie z widokow a nie zastanawiac sie ile spalilam kalorii. wy z pewnoscia macie jakies swoje marzenia. mozecie powiedziec „nie mam pieniedzy by to zrobic” itd., lecz kto nam kaze rezygnowac z marzen? nikt. zapracujmy na to by zaczac realizowac marzenia. swiat jest ogromny, wiec skorzystajmy z jego mozliwosci. mozecie tez powiedziec „ale ja chce miec piekne cialo”. wiele z was mowiac „piekne cialo” ma na mysli wychudzone dziewczyny, ktore wygladaja jakby mialy sie zlamac na kazdym kroku. spojrzcie rzeczywistosci w oczy-czy naprawde ten caly bol jest tego warty? tak naprawde tylko zakompleksione osoby beda was oceniac, wiec czemu tym sie przejmowac? duza ilosc osob czytajacych to jest bardzo mloda, wiec odpowiedzcie sobie na pytanie „czy chce marnowac najlepsze lata mojego zycia na plakaniu nad talerzem?” rownie mozecie powiedziec, ze to nie sa najlepsza lata waszego zycia, bo nie macie przyjaciol i nic was nie uszczesliwia. zacznijcie pracowac nad soba, sprawcie, ze bedziecie sami swoimi najlepszymi przyjaciolmi. mozecie tez miec problemy w domu, tego nie zmienicie, ale wytrwajcie, wyprowadzcie sie, bo to nie wasza wina. nie poddawajcie sie na pierwszym lepszym zalamaniu, kazdy ma upadki i kazdy popelnia bledy. wiecie co mnie satysfakcjonuje? wygrana. ale nie wygrana z kims w konkursie albo w jakas gre, lecz wygrana sama ze soba. zwalczyc samego siebie i swoje mysli jest najciezej. ale mozemy sie tego podjac, mozemy sprobowac, wiec czemu ty nie sprobujesz? enjoy life
66 notes · View notes
b44tterfly · 8 months
Text
"nikt nie ma pojęcia z jakim obrzydzeniem patrzę codziennie w lusto.
Nikt nie ma pojęcia jak nienawidze swojego ciała, i nikt nie wie jak bardzo nienawidzę wszystkiego co we mnie.
nikt nic nie wie."
108 notes · View notes
Text
Hajda
Jeśli nie poradzę sobie i mnie wyleją przy pierwszym półroczu to hajda na kabel i garść sertraliny na połączenie z lekami
2 notes · View notes
uderzamobeton · 7 months
Text
Specjalny post
Jak wyjść z mindsetu "wszystko albo nic"
(Wszystko co tu napisałam zadziałało na mnie. Nie ma gwarancji, że zadziała na was, ponieważ każdy jest inny i potrzebuje innych "motywacji" i "bodźców")
Wiele motylków zna pewnie to uczucie, gdy po kilku ładnie zaliczonych dniach przychodzi napad. Jesz, czujesz wyrzuty sumienia, odpuszczasz i jesz jeszcze więcej i więcej z myślą "walić to zacznę od jutra/od poniedziałku/ od następnego miesiąca".
NIE RÓB TAK
Pamiętaj, że organizm nie wymazuje/zapomina zjedzonych przez ciebie kalorii. To co zjesz nie zniknie, dlatego nie pozwalaj sobie na myśli typu "od jutra". Liczy się tu i teraz. To co zrobisz teraz będzie twoim jutrem.
Więc zaczynając od początku.
1. Ustal sobie cel.
Tylko taki realny, najlepiej nie wygórowany. Osobiście czuję się spokojniejsza psychicznie, gdy mogę sobie pozwolić na więcej jedzenia, niż gdy żyję z świadomością że mogę jeść tylko tyle i tyle by osiągnąć niemożliwy wręcz cel.
2. Mając cel, znajdź główną motywację i motywacje poboczne.
Cel jest ważny, jednak nic nie pomaga tak jak motywacja do dojścia do celu. To może być cokolwiek byleby było wystarczająco mocne. Przykład na mnie. Moją główną motywacją jest przyjaciel, który wie, że się odchudzam, ale nie wie, że mam jakieś zaburzenia. Spotkamy się 29 września czyli 5 tygodni od ostatniego spotkania. To był dla mnie czas na schudnięcie z 63 kg do 59kg. Już prawie to osiągnęłam. Po tym znowu ustalę z nim datę spotkania i oszacuję następny cel (realny!). Motywacjami pobocznymi mogą być np. Komplementy, atencja, chęć czucia się dobrze w swoim ciele.
3. Musisz zrozumieć czego naprawdę chcesz.
Jasne, możesz zjeść. Nikt cię przecież nie powstrzyma. Jednak czy tego chcesz? Odchudzanie to wysiłek i ból, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Przekraczając limit oddalsz się od celu, trzymając się limitu zbliżasz się. To nie jest trudne. Jedząc musisz mieć świadomość, jakby każda nadprogramowa kaloria to był krok w tył.
4. Wiedzieć kiedy możesz odpuścić.
Jesteś głodna, zmęczona, przychodzisz do domu i marzysz tylko by zjeść całą lodówkę. Z każdą chwilą głód rośnie. Co teraz, by nie rzucić się na jedzenie? Pomyśl o swojej motywacji, dlaczego to robisz. Wyobraź siebie za miesiąc lub dwa, gdy uda Ci się nie mieć ani jednego napadu. Będziesz tak* chudziutk*. Napij się wody/napoju zero, weź kąpiel (polecam w takich chwilach gorącą, gdyż pozwoli Ci się to choć trochę odprężyć) i najlepiej idź spać. Co jednak jeśli głód nie odpuszcza? Są dwie opcje dlaczego tak się dzieje. Spaliłaś więcej kalorii niż zwykle lub za długo ciągniesz dietę 200-300 kalorii (osobiście ich nie lubię, bo więcej tyjesz z napadów niż chudniesz). W tym wypadku warto wypić z 0,5 l wody, zjeść coś niskokalorycznego i znowu popić wodą. Chodzi o to by nie pozwolić głodu narastać za długo, bo wcześniej czy później skończy się to niekontrolowanym napadem. Lepiej coś zjeść mając kontrolę niż napchać się jak zwierz.
5. Odróżnij głód psychiczny od fizycznego.
Prosta definicja. Fizyczny powoli rośnie (burczy ci w brzuchu, masz ochotę coś zjeść), a psychiczny pojawia się nagle i gwałtownie (masz ochotę na konkretne jedzenie).
6. Co robić jeśli już zepsuł*m?
Nie poddawaj się! Lepszy jeden zły dzień, niż zawalony tydzień. Lepszy jeden przekroczony posiłek niż napychanie się przez cały dzień. Zawsze jest wybór, najważniejsze, by dokonać go rozsądnie. Po napadzie najlepiej się poruszać. Nie gnij w łóżku użalając się nad sobą, tylko wyjdź na spacer/popływać/porobić coś co lubisz.
To chyba na tyle. Te rzeczy przynajmniej wynosiłam ja. Chętnie posłucham waszych opini i sposobów.
Wierzę w ciebie i powodzenia w chudnięciu.
117 notes · View notes