Tumgik
#graficzny
techpatrolpl · 1 year
Text
Linux Ubuntu: Co to jest? Premiera Ubuntu 23.04
Źródło: Ubuntu Linux jest systemem operacyjnym stworzonym w 1991 roku przez fińskiego programistę Linusa Torvaldsa. Jest to system typu Unix, czyli taki, który wykorzystuje wiele zasad i narzędzi znanych z Unixa. Linux jest wolnym oprogramowaniem, co oznacza, że jego kod źródłowy jest dostępny publicznie i każdy może go modyfikować oraz rozpowszechniać. System operacyjny Linux cieszy się coraz…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
pozartaa · 7 days
Text
22.05.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 447. Limit +/- 2100 kc@l.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
🎈🌸Urodziny🌸 🎈
W ten dzień około 15:00 wiele, wiele lat temu (WIELE! jak na Tmblerowe standardy) pojawiłam się na tym świecie i od tamtej pory jeżdżę na garbie planety dokoła słońca co roku wspominając ten szczególny dzień.
Składam sobie życzenia ...a życzę sobie, bym mogła tak w zdrowiu i dobrym towarzystwie pojeździć jeszcze parę długich lat.
Moje nowe życie zaczęło się 4 lata temu. Jeśli ktoś uważa, że oto zmarnował pół żywota, niech patrzy w przód, a nie do tyłu. Zostaje jeszcze druga połowa! Tego się będę trzymać.
***
No i taki to dzień. Poza tym, że urodziny to dzień jak co dzień. Pofarbowałam włosy (Odrosty. O, te to mi trochę przypominają o mijającym czasie 🤔) Ogarnęłam w domu. Dziś i jutro zaplanowałam DBLK bo będę jeść deser lodowy, o którym wolę wiedzieć jak najmniej 😅. Ma być smaczny i cieszyć.
A jutro robię Dzień Kołdrowy i fort z poduszek i będę leżeć i oglądać jakieś filmy nie wychodząc z kołorowego gniazda. Na to też potrzebny DBLK bo nie mam zamiaru stać w kuchni więcej niż trzeba i zastanawiać się ile co ma kc@l.
A ważenie w piątek. Looool obym się zbytnio nie zdziwiła 🙄. Mentalnie się nastawiam na wzrost. No cóż - była pizza, lody i chuju-muju dzikie węże jeśli chodzi o jedzenie. A może tylko mam takie wrażenie 🤷
***
Wczoraj oczywiście wtopiłem grę w Magic The Gathering, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Za dobry humor miałam. Dostałam też prezent, którego się nie spodziewałam. Matę do grania !!! (Koniec głupich żartów, że "Matka jest tylko jedna!" 😂)
No spójrzcie tylko na tego kuca! 🩷 Na drugiej fotce gra mój S. (Tym razem był trzeci)
Tumblr media Tumblr media
Otworzyłam też Skarbonkę Urodzinową. Cały rok od urodzin do urodzin zbieram kasę do takiej puszki (kupuje nieotwieralną). Wrzucam tam od 20 do 1zl w tym roku 740 zł. Nieźle 👍!
Tumblr media
Mój rekord któregoś roku to 1300 😏. Odkładam na tablet graficzny. Będę w siebie inwestować. A za drobniaki kupię sobie młynek do kawy.
***
No i oczywiście na koniec urodzinowe lody. Oboje wzięliśmy takie same desery. Pistacje rządzą tylko czekoladę wymieniliśmy na wanilię. Żadne z nas nie lubi lodów czekoladowych.
Tumblr media Tumblr media
Dobrej nocy wam życzę!
To był świetny dzień! ✌️🌟😋😺🩷
49 notes · View notes
ksiadzrobak · 11 months
Text
Tumblr media
pov: Izka osądza cię jak zjadasz rybkę nożem i widelcem
(Kliknijcie w jpg żeby była lepsza jakość)
arcik bazowany na scenie z serialu Lalki (1978)
Postanowiłam, że odkopię swój tablet graficzny i w końcu coś na nim zrobię, bo aż się zakurzył;(
95 notes · View notes
mikoo00 · 3 months
Text
Nie wierzę Zamówiłem sobie tablet graficzny 😳🖤
Od kąd pamiętam marzyłem o tablecie graficznym z ekranem po którym mógłbym rysować
Niemoge się doczekać aż przyjdzie do mnie 🥺
Teraz przez resztę miesiąca będzie ciężko finansowo :") no ale cuż coś za coś xd
21 notes · View notes
kasja93 · 1 year
Text
Z serii moje przemyślenia: Uwaga dziś będzie mnóstwo RAGE!
Tumblr media
Czasem wstaje rano i zerkam w „okno na świat” zwane internetem. A tak, by czymś się zająć podczas leniwego sączenia kawki. I nadchodzi taki moment, gdy kawa nie jest mi już potrzebna a ciśnienie skacze do 200/100…
What the hell is wrong with You, guys?
Nikt postronny raczej nie zagłada w Nasze comminity tutaj. A jeśli już się zapędzi to dowiaduje się czym są zaburzenia odżywiania i jak bardzo MY chorzy na to dziadostwo mamy narąbane pod kopułą. Zatem śmiem twierdzić, że wszelkie Anonki piszące tutaj „zapytania” są od NAS i jadą na tym samym wózku co Ja czy Ty. Różnimy się tylko tym w jakim stadium jest nasza choroba. Jednak serio? Musimy sobie sami dopierdalać (z braku innego określenia), wiedząc, że niemal dosłownie wszystko może być triggerem, zapalnikiem, który rozsadzi nasz zdrowy rozsądek. Ręka, noga, mózg na ścianie i tylko jedna myśl: Fuck, Fuck, FUCK! Robie źle!
Jak można napisać komuś kto próbuje coś zmienić, że leci w przysłowiowe kulki i robić mu rozpiskę ile kalorii zjadł na podstawie wrzucanych Food Booków? Naprawdę? Kurwa naprawdę?
Najwyraźniej niektórzy tutaj są bystrzy jak woda w klozecie. Dla takich ciężkich przypadków, które zapewne mają problemy z czytaniem rozpisze to graficznie:
🤦🏼‍♀️🙅🏼‍♀️👎🏻👎🏻👎🏻🫵🏻🖕🏻🖕🏻🖕🏻👉🏻🚪
Naprawdę czasem zastanawiam się jak wiele zawiści, podłości, zazdrości i innych toksycznych uczuć jest w ludziach. Aż dziw, że się wam ten jad nie wylewa uszami. Łatwiej byłoby takie osoby rozpoznać i trzymać się od nich z daleka. Nie wiem. Jak ktoś chce być fajny to niech pomaga i wspiera a nie dopieprza innym. Jeśli się komuś nie podoba dany kontent osoby to po co śledzić i jeszcze pisać takie rzeczy? Gdzie podziała się empatia, współodczuwanie i chęć zrozumienia czy postawienia się na miejscu innej osoby? Wiecie i to nie jest coś w stylu: przewijam sobie Tumblr, natrafiam na jakiś post i w komentarzu coś tam wytknę zadając pytanie. Niee. Tu chodzi o kogoś kto śledzi w miarę na bierząco czyiś profil, wie z czym dana osoba się mierzy i wypierdziela komuś „zapytanie” z dowaleniem kaloryki. Nie kumam jak można tak zrobić. Może niektórzy są masochistami i lubią jak się im dosrywa wpędzając w gorsze samopoczucie, ale w normalnym przypadku, gdy ktoś się z czymś zmaga i walczy o siebie dowalenie może skończyć się naprawdę źle.
Ostatnio przeżywałam ciężkie chwile bo mój tata, którego kocham palnął głupotę w żarcie. Dotknęło mnie tak bardzo, że nie chciało mi się żyć. ED to nie jest choroba ciała a umysłu. To co się dzieje z naszymi ciałami to jedynie skutki choroby głowy. To tak jakby ktoś szczerze wyznał, że ma myśli samobójcze (i nie mówię tu o takich tekstach typu „jezu odwaliłam taką akcje, że ide się zabić) a w odpowiedzi powiedzieć „Yolo to weź żyletkę i się potnij tylko pamiętaj zrób tak a nie tak bo inaczej przeżyjesz”.
Masakra!
Wiele rzeczy, które tutaj czytam jest dla mnie trywialne, nie godne przejmowania się i tak dalej i tak dalej, ale wiecie co? Nie komentuje tego. Nie mam zamiaru kopać leżącego. Nawet jeśli wylądował na ziemi przez niezwiązane z lenistwa sznurówki. Nie podejdę i nie powiem „a dobrze ci tak!” Ani nie będę takiej osoby głaskać po głowie i dmuchać na stłuczone kolano. Po prostu to ignoruje. Bardzo często zastanawiam się nie dwa czy trzy raz a więcej zanim coś komuś napisze. Bo w naszym środowisku napisanie komuś „noo! Gruba akcja :D” może zostać odebrane negatywnie i wpędzić kogoś znów w tą czarną odchłań bez dna. W tą spirale negatywnych myśli i odczuć.
Może też zastanów się zanim komuś coś napiszesz? Dlaczego nie napiszesz tego ze swojego konta tylko używasz anonima? Czemu nie napiszesz do tej osoby na priv by pogadać tylko piszesz złe rzeczy w zapytaniu ukrywając swoją tożsamość? Jesteś na tyle odważny by pisać takie rzeczy to chociaż napisz to wprost a nie z ukrycia.
Według mnie opcja zapytaj anonimowo jest ogólnie dobrym zamysłem. Niektórzy się wstydzą o coś zapytać czy czegoś się dowiedzieć. Rozumiem to w zupełności! Jednak nie używajmy jej do dowalania, hejtowania czy dissowania. Bo takie zachowanie to czyste skurwysyństwo. Ha tfu! Gardzę takim zachowaniem. Mam naprawdę ogromne pokłady empatii, ale nie potrafię wczuć się w taką osobę. Jest to po prostu poza moimi możliwościami. A serio potrafię postawić się na miejscu prawdziwych mend i spojrzeć na świat z ich perspektywy. Ale dowalać komuś choremu na to samo co się ma? No to już jest szczyt wszystkiego.
Na tysiąc miłych słów wystarczy jedno negatywne by zaczęło to nas gryźć i wiercić dziurę w brzuchu. A później świat traci barwy a my znów widzimy tylko czerń i szarość. Mamy tendencje do zapamiętywania tych złych momentów. Jest to pozostałość po naszych przodkach by pamiętać, aby przykładowo nie wkładać łapy do ognia ponownie.
Często jesteśmy szczęśliwi a los pobłogosławił nam tak bardzo, że nawet tego nie zauważamy. Gdy cuda nas otaczają coraz ciężej je zauważyć bo bierzemy je za pewnik. A zapamiętujemy głównie doświadczanie smutku, panika i ogromny ból. Wyryte są one wręcz pod naszymi powiekami bo gdy zamykamy oczy niczym film na przyspieszeniu widzimy te najgorsze chwile.
Nie dokładajmy innym kamieni na stos pod którym leżą. Sama patrząc za siebie widzę drogę usłaną bólem, pełną porażek i przykrych doświadczeń. Naprawdę staram się codziennie nie przyglądać się cieniom, które rzucam a patrzeć wprost na te piękne, małe i drobne okruchy szczęścia. Bądźmy dla siebie bardziej uprzejmi. To nie kosztuje wiele. Pamietajmy, że to co wysyłamy w świat wraca do nas i tylko od nas zależy czy wróci dobro oraz pozytywne uczucie. Równie dobrze możemy oberwać czarną smołą w której zanurzony jest ten jad, którym opluwany innych…
144 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 month
Text
Niezbyt fajne jednak reperkusje skargi i kilka innych rozkmin.
14-04-2024
Drogi pamiętniczku... jestem, kurwa, jakimś zdechłym truchłem. Lunatykuję bardziej niż w piątek. Wpuszczam informację jednym uchem i przepuszczam przez drugie. NIC do mnie nie dociera. Działam na autopilocie.
Mam od wczoraj combo: zmęczenie + okres + alergia.
OMG co za zajob.
Wczoraj byłam na zajęciach na uczelni. Okazuje się, że przyjście na konsultacje wcześniej w tym tygodniu do dziekana - mojego love-człowieka na tej uczelni - by wyjaśnić wszystko co chodziło z tą skargą, było strzałem w dziesiątkę.
Bo się pan zaangażował bardzo.
Przywitał się na korytarzu, a potem kilka razy zagadywał mnie na korytarzu. A najlepsze było, kiedy wszedł na te nasze zajęcia z "tą panią prowadzącą na którą napisaliśmy skargę) i wchodząc od razu odszukał mnie wzrokiem, puścił mi oczko <3, "niby "coś przeczytał z informacji oprawionych i widzących na ścianach, pochodził sobie wzdłuż ściany" i wyszedł xD Mam wrażenie, że większość pogrążonych w pracy osób, w tym pani prowadząca, nawet nie zaczaiły, że na zajęcia wsunął się nam cichaczem dziekan xD. Koleżanka mnie szturchnęła łokciem zszokowana i tylko wskazała głową w bok. Ja jej na to "wiem, widziałam, jak wchodził. Puścił mi oczko", a kumpela tylko się uśmiechnęła zadowolona i obserwowała znad ekranu komputera, jak typ czytał sobie ramki zawieszone na ścianach.
Potem Ci, którzy zauważyli obecność dziekana śmiali się z tego dziwnego zachowania, jakby zupełnie nie łącząc faktów, że facet w zasadzie przyszedł by empirycznie sprawdzić jak wyglądają zajęcia na których poziom się skarżyliśmy.
A w przerwie SAM z siebie przyszedł do mnie, po 17:30, gdy siedziałam na przerwie z czołem wciśnietym w swój plecach próbując zarazem się trochę przespać i zarazem zwalczyć efekty alergii - wczoraj zaatakowała mnie tak kurewski mocno, że miałam do wyboru, albo ból głowy, potoki łez i smarków z nosa, albo wzięcie leku po którym mój organizm po prostu się wyłączał, zasypiał, a potem lecieć po kawę, któa przyspiesza metabolizm i przez te 4-5h leki przestają działać, więc znowu: zmęczenie, okres, do tego nasilający się ból głowy i potok łez ze smarkami. Więc druga tabletka i jeszcze większa senność. Siedziałam więc na przerwie taka zmarnowana, aż mnie ktoś za ramię łapie. Zaskoczona podnoszę głowę, a to dziekan, który mnie zapewnia, że mam się czym martwić, że wszystko będzie okay, że koniecznie mam mu dać znać jak poszły zajęcia itp. Wyjaśniam mu, że zajęcia było w porządku, ale jestem rozbrojona przez alergię. Laski z grupy, które siedziały na fotelach obok mnie zapewniają dziekana, że faktycznie jest okay, a on tylko poklepuje mnie po ramionach i zapewnia, że będzie okay i że dam radę.
xD
No to fajnie, bo czuję, że wsparcie przyszło.
Ale na zajęciach nie było tak kolorowo. Pani od skargi ani razu się nie odniosła do tego, że zachowała się ostatnio niezbyt profesjonalnie. Żadnego "przepraszam, zacznijmy współpracę jeszcze raz" itp - nic z tych rzeczy. Jak gdyby nigdy nic po prostu rozpoczęła zajęcia. Te same, DOKŁADNIE TE SAME, które próbowała zacząć 2 tyg temu. Hymm... Tylko, że tym razem my byliśmy stacjonarnie w klasie, a ona miała swój tablet graficzny i komputer podpięte do rzutnika. Widzieliśmy co robi i jak robi. To było spoko. Poproszona o przyjście z pomocą też przychodziła bezpośrednio do stanowiska by pomóc. To na plus.
Ale - czułam się bardzo źle. Pomyślałam, że nie będę siedzieć na tych zajęciach do 20 wieczorem, tym bardziej, że nie tak naprawdę nie musiałam: mam przyznany indywidualny tryb nauki. Nie muszę być na zajęciach wcale, to, że jestem to wyłącznie mój wybór. Dlatego chciałam po pierwszym bloku zajęć przedyskutować z nią warunki zaliczenia mojego IOS - tak jak planowałam, tak jak ustaliłam z panem dziekanem, że zrobię. Przypomnę: mam połowę semestru, pani wykładowczyni odkładała od marca podanie mi wytycznych zaliczeniowych. W końcu odpowiedziała na moje liczne, częste maile z przypomnieniem o konieczności zaliczenia IOS, że te warunki zaliczenia prześle do 15 kwietnia. Mamy dziś 14 kwietnia i NIC nie dostałam, dlatego miałam przyjść na zajęcia stacjonarne (jak ustaliłam to w tygodniu z dziakanem).
Na pierwszym bloku zbyła mnie informacją, że mam wracać na miejsce, że porozmawiamy po zajęciach. Okay. Wykonałam zadanie, prosiłam ją o feedback, o pokazanie wszystkiego - po prostu uczestniczyłam w zajęciach. Nauczyłam się. Było okay, jak dla mnie zbyt szybko i zbyt dużo opcji, poleceń, wiedzy - za dużo, żebym mogła swobodnie powtórzyć w domu - ale faktycznie to była solidna, merytoryczna dawka wiedzy. No i kończymy pierwszy blok zajęciowy. Podchodzę do niej, a ona, że też potrzebuje odpocząć (pewnie też się stresowała) i że porozmawiamy przed kolejnym blokiem. No okay. Więc spakowałam się (bo planowałam po tej rozmowie wyjść do domu, bo czułam się jak zombi w śpiączce, do tego czułam ból) i wyszłam "na przerwę" i wtedy złapał mnie dziekan z pocieszaniem.
Po powrocie na drugi blok podchodzę do babeczki, a ona każe mi usiąść, bo planowała najpierw całej grupie zadać zadanie do wykonania, a w czasie, gdy inni będą pracować ona porozmawia ze mną. Była zirytowana, że musi mi to mówić. To chyba jedyny raz, gdy wyszło z niej to, co zaprezentowała podczas pierwszych zajęć - wkurw, że coś jej nie idzie tak, jak planowała. No dobra. Siadam przy biurku, a ona prosi mnie, żebym włączyła znowu komputer. Westchnęłam, no okay, włączę, bo chcę zobaczyć i empirycznie przeklikać to co ona pokazuje - tak się uczę, empirycznie, powtarzając. Jestem wzrokowcem. Więc jak już jestem i nie mogę wyjść to przecież przeklikam, bo o tę wiedzę mi chodziło idąc na studia. Wyjaśniła nam co i jak przez chwilę. A jak przeklikałam, to wyciągam zeszyt, wyciągam swój kalendarz i idę do niej. Pytam czy teraz ma dla mnie przestrzeń, ona skinęła głową (miło, z sympatią, bez focha - spoko).
Siadam, otwieram notes i czekam. A ona bierze głęboki oddech i wypala "Proszę mi wyjaśnić po co w ogóle pani ten indywidualny tryb nauczania?". Zatkało mnie. Przecież jej to opisałam w wielu, wielu, wielu mailach jeszcze w marcu. Chwilę milczałam, wprawiona w stupor, nie będąc sama pewna czy może powinnam się czuć zlekceważona czy zła? I dlaczego zamiast podawać mi zadania do wykonania ona wystrzela z pytaniem, domagając się konieczności wyjaśniania swoich potrzeb (podważająca ich zasadność!), czyli "po co chcę coś realizować inaczej niż reszta?". Uspokoiłam się. No okay, jednak babeczka będzie miała ból dupy za tą skargę z mojej strony, ale naprawdę się stara tego nie okazywać. Okay, pomyślałam wtedy, że w takim razie mam podstawy by się czuć zlekceważona, bo ewidentnie obszerne i szczegółowe wiadomości ode mnie nie są i nie były przeczytane, a sam fakt trybu indywidualnego (zatwierdzonego przez jej bezpośrednich przełożonych, nie ma z czym babka teraz dyskutować!) jest przez tą panią podważany jako zasadny - kim ona jest by lepiej wiedzieć co mogę ogarnąć w życiu, niż ja? Cierpliwie, skupiając się na faktach wyjaśniłam, że tak, jak wyjaśniałam jej we wiadomości e-mail (musiałam wspomnieć o tych wiadomościach, sorry, nie po to uczciwie pisałam o co chodzi, i to tyle razy by teraz się z tego tłumaczyć) uczestniczę w tym semestrze w nauce na dwóch uczelniach i niektóre zjazdy lub zadania mogą ze sobą kolidować. W związku z tym mam indywidualny tryb nauczania.
A ona mnie zaczyna przekonywać, że POWINNAM przychodzić na wszystkie jej zajęcia stacjonarne. Że POWINNAM rozważyć możliwość wyboru zajęć u niej i z nią, jako bardziej priorytetowe niż zajęcia na drugiej uczelni jeżeli chcę się faktycznie czegoś nauczyć.
DA FAK?
Poczułam się traktowania nie jak dorosła osoba, a jak leser, leniuch, który unika nauki na wartościowych zajęciach.
Zatkało mnie.
Wyjaśniłam jej - naprawdę będąc w szoku i czując się zaskoczona kierunkiem w jaki potoczyła się ta rozmowa - czym jest tryb IOS. Wyjaśniłam jej, że bardzo chcę się uczyć, a ten tryb ma mi umożliwić naukę, a nie zapewnić unikanie zajęć. Że chyba dochodzi tu do jakiegoś niezrozumienia wartości - chcę się uczyć i chcę to realizować w trybie IOS. O tym zresztą informowałam opiekunkę kierunku, a opiekunka kierunku dając tą konkretną panią prowadzącą od grafiki do grupy odbiorców zaznaczyła, że ja mam dostać listę zadań do wykonania i już we własnym zakresie zadbać jak je wykonać, a nauczyciel ma mi wskazać wytyczne tylko. Takie wytyczne na podstawie których zaliczy mi przedmiot jako zdany.
Nie podoba mi się to i WOLAŁABYM być na zajęciach zawsze, ale czasem - tak jak wczoraj, czyli po 2 tygodniach nauki na dwóch uczelniach i zapierdolu totalnego w życiu osobistym, przyprawiona słabością związaną z utratą wielkich ilości krwi i atakiem alergii, nie wspominając o tym, że miałam jeszcze w międzyczasie wstrząs mózgu xD i mam rozmowy kwalifikacyjne, święta itp - po prostu nie dam rady być. I w ramach IOS mam dostać wytyczne jak zaliczyć by jednocześnie się nie zajechać.
Babka na to nalegała - grzecznie i uprzejmie - bym zrobiła wszystko by być na zajęciach u niej. Przyznałam, że na pewno będę, bo chcę się uczyć. A ona na to "a co jak pani będzie miała już wykonane zadanie, które pani grupa dopiero będzie przygotowywać?". A ja na to zaskoczona, że "Nie wiem, pójdę do domu odespać ten zapieprz, który mam od miesiąca?". A na to ta pani "Aha, to w porządku!". I dopiero wtedy mi wyjaśniła co będzie robione na następnych zajęciach. Podejrzewam, że to praca na nawet 3 lub 4 spotkania. Czyli w zasadzie te zadania mogą wyczerpać nasze możliwości czasowe z tą prowadzącą na ten semestr, ale mogą też nie wyczerpać.
Podała mi zadania, ale bez wytycznych jak to zrobić. Okay, tak mówiła, że tak ma być nasza opiekunka roku. Trochę mnie to wkurza, ale luz. Będę musiała poszperać. Mam do wykonania logo, ulotkę, dwa składy poligraficzne i grafikę z elementem photomontażu. Dużo i niedużo. A wszystko w programach, których nie ogarniam, będę musiała się ich nauczyć od zera. Jak będę na zajęciach to suuuuper. Jak mnie nie będzie to mam naprawdę spore wyzwanie.
No i babeczka znowu mnie pyta - jakby nie mogąc zrozumieć - po co mi ten indywidualny tryb? Czy ja nie chcę się uczyć? Czy ja nie chcę faktycznie tu być? Czy ja w ogóle mam świadomość jak to mnie obierze z wiedzy? Mówiła to taka zatroskana, taka ze współczuciem trochę, a trochę z niedowierzaniem.
I myślę, że gdybym była młodsza to by mi weszła babka na ambicje. Że przez indywidualny tryb "oszukuję", że "odbieram sobie szansę na odkrycie swojego potencjału", że to forma wagarowania, udawania zdobywania wiedzy. Ale teraz jestem stara dupa i mnie tylko tym gadaniem wkurzyła - wierzę, że typiara może nie rozumieć moich decyzji (w końcu nie jest mną, nie zna pełnego obrazu mojego życia, obowiązków, wartości, ma prawo nie wiedzieć), ale też kurwa nie ma prawa oceniać. Nikt jej o to nie pytał. Mam IOS, bo CHCIAŁAM mieć IOS. Wygrałam konkurs i jestem z tego powodu cholernie dumna, uważam, że to ważne, że zdecydowałam się podjąć wyzwanie nauki na dwóch uczelniach - to JEST ambicja do cholery!
Więc - pokrywajac irytację śmiechem - zarysowałąm granicę, że wiem co robię i jak robię; że spełniam swoje ambicje i korzystam z szans, jakie mi daje życie. Jestem tu, aby się uczyć, ale też tak, jak tego potrzebuję.
A babka na to tylko wzruszyła ramionami i wyjaśniła mi, że "no jak pani chce". I że jak mnie nie będzie na zajęciach to mam jej te wykonane grafiki przesłać, a potem pilnować na etapie, którego zaliczenia jest grupa xD, a jeżeli przekroczymy zagadnienia, które mi podała to mam przyjść do niej po kolejne wytyczne.
Byłam tak zmęczona i tak wytrącona z równowagi absurdalnością tej rozmowy (większość wykładowców, jak się dowiadywała dlaczego mam IOS gratulowali mi wygranej w ogólnokrajowym konkursie i życzyli powodzenia; podawali w treści maila, w podpunktach, zakres dydaktyczny swoich zajęć na ten semestr, lektury, którymi nadrobię materiał i wytyczne zaliczeniowego projektu. Nikt mi nie mówił, że źle robię decydując się na IOS, który przecież JUŻ TERAZ jest klepnięty - na czas negocjacji i niewyrażania zgody czas był przez wysłaniem wniosku do dziekana, na etapie gdy zbierałam zgody), że się wkurzyłam i przytaknęłam, wróciłam do biurka i chociaż leciałam z nóg wykonałam prędko to zadanie, które moja grupa wykonywała podczas naszej rozmowy i od razu je wysłałam do oceny. Dochodziła wtedy już 20. Więc z zajęć wyszłam o czasie według planu.
Ech.
No nie wiem sama.
Zdecyduję co i jak chyba jutro, bo dziś jestem padnięta.
Nie wiem czy o tym pisać do dziekana czy nie? Nie wiem po prostu co robić...?
Mam zamiar dziś sobie porobić zadanka.
A dziś przespałam ciągiem jakieś 12h, wstałam nieżywa. Jestem jak taki worek ziemniaków, nie mam siły. Boli mnie. Mam piasek pod oczami, jestem wielka i spuchnięta, obolała. I zalana krwią - przeciekł tampon i podpaska. I nie rozumiem co się do mnie mówi. Do tego do czasu wzięcia tabsy na alergię bolała mnie głowa. Jestem jak takie zombie.
Z uwagi na to, że dziś mam zajęcia zdalnie uczestniczyłam w wykładach z łóżka, pół-śpiąc, a potem już słuchając wykładów na słuchawka, jak wstałam, umyłam kwiatki doniczkowe pod prysznicem (mam ich 32 w domu obecnie, dlatego póki co prysznic wzięło 10 doniczek, suszą się na balkonie - kiedy ja tyle tych kwiatków adoptowałam!? Mam zielone mieszkanie, to jest okay, ale ile też to dodatkowej pracy generuje... ech), zrobiłam nam śniadanie do pracy na poniedziałek i wtorek (dopiero jak je zrobiłam to sobie przypomniałam, że mój chłopak nie idzie do pracy, bo mamy urlop...).
Działam na autopilocie teraz. Ech.
No i wczoraj odkryłam coś strasznego na temat jednego z mich ulubionych wykładowców. Światło tak niefortunnie na niego padało, że coś zauważyłam i nie mogłam już odwidzieć. I miałam przez to taaaaaaaką burzę emocji. Trochę nie wiedziałam co ze spojrzeniem zrobić, a trochę czułam się idiotycznie wchodząc w prywatność człowieka, którego baaaaardzo cenię. Ewidentnie -chyba- to nie jest świeża sprawa, ani nawet trochę świeża, to wszystko jest dawno za nim, ALE świadomość o tym co oznacza zauważona przeze mnie rzecz i o tym, że dziś, w kwietniu 2024 roku mogłoby nie być na świecie tak fantastycznego, zarażającego fascynacją wobec świata człowieka mnie zmroziła.
Po zajęciach podeszłam do niego by mu bardzo, bardzo, bardzo podziękować za prowadzenie tak fascynujących zajęć - bo oczywiście, jak już udało mi się zostawić prywatną sprawę tego pana, a wsłuchałam się w wykład to ZNOWU się wzruszyłam wrażliwością i fascynacją z jaką ten pan wykłada. Serio. Znowu siedziałam na jego wykładzie i chlipałam poruszona, że tak pięknie ubrał w słowa opowieść o historii świata. Rozbawiłam go tym. Powiedział - z humorem - że bardzo się cieszy, że tak mnie porusza, chociaż wcale nie cieszy go, że doprowadza mnie do płaczu. <3
Nie wiem czy uda mi się zrobić to zadanie konkursowe - teraz zamiast je robić pisze. ech. Zobaczymy.
Kolejna sprawa - mój chłopak wczoraj wyznał, że od baaaaardzo dawna zbiera się do zadania pytania: zapytał mnie czy przypadkiem, jak piszę tzw "odsiewam myśli" lub "muszę wyrzygać słowa, żeby zrozumieć co czuję, bo czuję za mocno" to czy przypadkiem nie publikuję tego z ubrarwieniem na jakiejś stronce i czy nie prowadzę w sieci drugiego życia, zbierajac followersów. xD
Bardzo mnie to rozbawiło.
Ale też uznałam, że częściej będę pisać pod kłódką. Dla niego.
Wyjaśniłam mu pingera, ludzi których znam i fakt, że nie zbieram followersów, ani nie prowadzę drugiego, tajnego życia w sieci. Ale faktyczne istnieją ludzie, którzy czytają moje rzygi. I że ja czytam literki tych ludzi, których mam wrażenie, że znam ponad 10 lat xD
Ale rozbawiła mnie zupełnie wizja "zbierania followersów" i prowadzenia drugiego, tajnego życia...
Ale on ma prawo tak to intrpretować.
I ma teraz rozkminę etyczną - czy to okay?
10 notes · View notes
mothylarka · 2 months
Text
W grudniu użyczyłam mojego konta na steam N.-owi, on z kolei kupil na firmę sprawniejszy komputer i przez to, że mam na swoim koncie grę strategiczną, która mocno pachnie jego dzieciństwem, to ściągnął i przepadł na jakieś dwa tygodnie aż nie podbił całej mapy. Następnie uprzejmie użyczył mi swojego kompa do grania, a ja przysunęłam swój zdezelowany, ale wygodny fotel. Mamy w tej chwili więc kącik gejmerski sklejony z połączenia różnych zasobów. I granie graniem, kocham ten kącik i przestałam już odpalać własny komputer, bo zupełnie inaczej pracuje mi się na dużym ekranie. Używam tu słowa "pracuje" również w kontekście tego, co robię w ramach projektów kreatywnych. Kiedyś przyjdzie ten moment, że kupię se tablet graficzny.
No i dlatego mnie nie ma. O dramach nie chce mi się pisać na telefonie, ale trochę głupio mi logować się tam na tamburyna. Strach się bać jak bardzo zatka mi się mój lapek gdy zacznie ściągać aktualizacje z ostatniego miesiąca.
Nie uwierzycie, ale idą święta. Jako że w ostatnim miesiącu musiałam znów potrenować stawianie granic, to mój mózg jako proces w tle wymyśla wszystkie toksyczne dramy, które mogą się wydarzyć, a ja usiluję powstrzymać proces.
Kupiłam już upominki na zajączka (również dla nieobecnych) i nowe buty, toteż doszłam do wniosku, że ok, mnie też się coś należy od życia i wydałam też kasę na 3 dodatki do simsow przekraczając mój budżet na ten miesiąc o 300 zł, a miesiąc się jeszcze nie skończył.
10 notes · View notes
theophan-o · 1 year
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Podobnie jak @babinicz, największe szaleństwo archiwaliów szykuję na naszą nadchodzącą Rocznicę, a zatem dziś przyjmijcie ode mnie mały żarcik graficzny - cykl karykatur Agnieszki Korczak-Ostrowskiej, publikowanych w tygodniku telewizyjnym “TeleŚwiat” w 1997-1999. Złote czasy, kiedy człowiek otwierał program telewizyjny i miał krzyżówkę z Bohunem czy Michałkiem.
@babinicz @trylogia-po-prostu @kraciasta @mademoisellemacabre @books-typo-and-the-fandom @trzykwadranse @blueflyingturtleontheway @archvampyr @vampirevalery @kummerquelle @jaskiersbeloved @the-smallest-knight @byeronism @katgavv @gayandeuropean175 @imhauntedbymyself @krzakowicz
53 notes · View notes
jurodiwyj777 · 1 month
Text
Bylibyście zainteresowani, gdybym wrzucałx codziennie zdjęcia posilków z calego dnia z podaną kalorycznością? Taki graficzny kaloryczny bilans. Mialxbym dodatkową motywację. Dajcie znac koniecznie co myslicie.
Trzymajcie się chudo 🕊️
2 notes · View notes
chudamgla · 1 month
Text
𝜗𝜚 ⊹ ‧₊˚ czternasty kwietnia
zjedzone: 1300kcal
hej⭐ ogólnie wcozraj w nocy wyszło ze zjadlam dużo... co prawda nie byl to binge ale wzielam sie za jedzenie. wiem ze ostatnio schudlam ale wciąż jadlam więcej przsz kilka dni i boje sie ze przez to przytylam 😭 nie wiem tego, ale mimo wszystko nie ma co sie zalamywac tylko czas brac sie do dzialania i wracania so limitów. robie od jutra diete którą sama stworzyłam (u siebie w zeszyciku ale zrobie ją też graficznie i wam wstawie) i bede ćwiczyć codziennie. musze schudnąć do 44kilo do końca kwietnia
mam dwa tygodnie więc będzie ciężko ale zrobie co w mojej mocy.
Tumblr media
5 notes · View notes
pozartaa · 6 months
Text
05.12.23 UTRZYMANIE WAGI dzień 279
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Zjedzone: 1470 kcal (limit +/-2100 kcal)
Bez liczenia: 28 migdałów, batonik 'NUTBAR' peanut almond cranbery 30g (Action)/ gorzkie kakao + mleko 0.5%+ woda+ słodzik
Cóż mogę powiedzieć... O, stało się to, co może czekać blogi, które zyskują dużą popularność - ktoś mi pozazdroscił lub poczuł się mocno zagrożony przez treści dotyczące szeroko pojętego tematu zaburzeń odżywiania, diety, recovery.
Nie mam pojęcia kto. No ale trudno. Nie zrobię już podsumowania rocznego bo nie mam dostępu do moich postów...przepadło też 10 postów o mojej historii ED których napisanie było dla mnie takie ciężkie i trudne, ale szczerze i graficznie opisałam w nich moja walkę z an0rex1@ ,bul1m1@ i alkoholizmem oraz moja terapię. Chyba nie ma szans bym je odtworzyła w takiej formie, jaką znaliscie...
Gdybym jeszcze na prawdę coś szkodliwego umieszczała. Czy to, że udało mi się schudnąć zdrowo, wymanewrować moje dawne 3D by za bardzo mi nie doskwierało, szerzyć zdrowe utrzymanie wagi i dzielić się z wami smutkami i radościami codziennego życia, było tak nieznośne dla ciebie - osobo, która postarałaś się bym znikneła?!
Ale nie tylko mnie to spotkało... Nie będę się załamywać i choć ktoś, kto trafi teraz na mojego bloga nie będzie mógł się do niczego odnieść, to ja po prostu pisze dalej jakby się nic nie stało. Nawet numer dnia UTRZYMANIA WAGI idzie zgodnie z licznikiem.
Wkrótce stworzę nowy post przypięty ( niestety całą moja historia ważenia też przepadła) Napisałam do supportu choć wiem, że to gunwo da... Eh niezły prezencik na Mikołajki - nie ma co.
***
Przez to wszystko na nic nie mam chęci. Miałam ambitny plan na ten dzień, a zrobił się poślizg aż do wieczora. I z planami jestem w czarnej dupie (@klepsydracz4su pamiętam o tej liście "zadań dorosłej osoby", może jutro będzie już taki luźniejszy post to trochę się wszyscy pośmiejemy 😉) Dziś nawet jedzenie kalorycznie mi nie bardzo wyszło... szajt! 😮‍💨
***
Mówi się że po upadku najlepiej szybko wstać, otrzepac się i iść dalej - tak też zrobię.
Cieszę się, że wszystkie najbliższe mi (i te trochę dalsze) osoby powoli wracają. Nawet nie wiedziałam, że tylu ludzi czytało na prawdę tego bloga i nigdy się do mnie nie odezwało, ani nie skomentowało. Pozdrawiam więc i was Cisi Obserwatorzy 💕! Postaram się by wszystko szybko wróciło na dobre tory więc do nowego roku posty na pewno będą wygladały tak samo jak na starym blogu i wszystko, to co znacie będzie tak samo.
Dzisiejszy rysunek Christmas Challengu rysunkowego oddaje mój podły nastrój i jest może nieco symboliczny....
Tumblr media Tumblr media
63 notes · View notes
ebiznesekspert · 2 months
Text
Czym jest branding? Jak atrakcyjny stworzyć wizerunek marki?
Branding to coś więcej niż logo czy szablon graficzny – to kompleksowa strategia, która buduje tożsamość firmy oraz jej relacje z klientami. W dzisiejszym przesyconym rynku, skuteczny branding może wyróżnić Twoją markę i sprawić, że zostanie zapamiętana.
Tumblr media
Jak wygląda proces brandingu?
Tworzenie silnego wizerunku marki to proces, który wymaga nie tylko kreatywności, ale również strategicznego planowania i głębokiego zrozumienia swojej marki oraz rynku. Kluczowym elementem jest zdefiniowanie misji, wartości i celów firmy, co stanowi fundament każdej skutecznej strategii brandingu. Rozumienie potrzeb i oczekiwań grupy docelowej pozwala na dopasowanie komunikacji i oferty, maksymalizując tym samym szanse na sukces. Analiza konkurencji, z kolei, oferuje cenne wskazówki, jak wyróżnić się na tle innych i przyciągnąć uwagę potencjalnych klientów.
Kluczowe kroki:
Zbudowanie rozpoznawalnej tożsamości wizualnej, utrzymanie spójności przekazów we wszystkich punktach kontaktu z klientem, wykorzystanie storytellingu, a także efektywne budowanie obecności online to kolejne kroki, które składają się na skuteczny branding. Regularne monitorowanie i dostosowywanie strategii brandingu w odpowiedzi na zmieniające się warunki rynkowe i oczekiwania konsumentów jest równie ważne, co początkowe etapy procesu.
Chcesz dowiedzieć się więcej? Zapraszamy do przeczytania pełnego przewodnika po skutecznym brandingu, aby zgłębić tajniki budowania mocnej i rozpoznawalnej marki, która zdobędzie zaufanie i lojalność klientów, przekładając się na sukces firmy na rynku.
2 notes · View notes
mikoo00 · 4 months
Text
Nie jestem perfekcjonistą bo nic mi nie wychodzi perfekcyjnie
Ale
30 min spędziłem na rysowaniu samych jego ust a bo to,, linia pod złym katem" bo,, coś jest nie tak ale nie wiem co"
Tumblr media
Szkic robiłem na tablecie u przyjaciółki lineart zaczolem na swoim telefonie Musze się przyzwyczaić 💀 jedyne czego potrzebuje teraz do szczęścia to tablet graficzny
39 notes · View notes
kasja93 · 1 year
Text
Siemanko!
Tumblr media
Obudziły mnie uszaki nad ranem. Wstałam, nakarmiłam i wróciłam do łóżka. W ciągu tych kilku godzin drzemki Jerry się nade mną znęcał. Właził pod kołdrę by dziabnąć mnie w stopę. Bezczelny dziad. Uspokoił się trochę jak go złapałam i przytuliłam xD już nie chciał się do mnie zbliżać do końca dnia. Jakoś przed 8 rano obudziła mnie moja siostrzana dusza @pozarta. Pogadałyśmy trochę po czym poszłam do sklepu. Kupiłam pomidory na promce w netto. Dzięki za polecajkę @rexie-lulaby :3 Kupiłam również składniki na kolejne ciasto - tym razem będzie to bomba kaloryczna, ale to nie dla mnie. Dostałam misje specjalną by we wtorek po zdjęciu szwów wpaść z ciachem do rodziców, gdyż robią małą imprezkę dla spoko sąsiadów z okazji wyprowadzki. Przy okazji wpadłam też do Rossmana po peeling do skóry głowy oraz wcierkę na wypadanie włosów. Nadal lecą jak oszalałe po narkozie…
Tumblr media
Gdy wróciłam z zakupów zabrałam się za sprzątanie a podczas tej czynności lubię sobie puścić jakiś podcast na yt. Patrze a tam zasrane recenzjami „Spider Man: poprzez multiwersum”. Moja pierwsza myśl „O! Czyli to już po premierze”. Mieszkam pod takim mentalnym kamieniem, że nic nie wiem o nowościach filmowych, które mają wyjść póki kilku ulubionych youtuberów o nich nie zrobi filmu. Zabookowałam zatem seans na dziś i po ogarnięciu mieszkania zabrałam się za pisanie moich przemyśleń odnośnie naszego community.
Tumblr media
Miałam dziś robić fajny obiad, ale kupiłam popcorn i to był mój jedyny posiłek dziś. Naprawdę się nim zapchałam. Myślałam by coś zjeść przed seansem, ale nie było na to zbytnio czasu i jednak kupiłam ten zakichany popcorn w cenie biletu 🙄🙄🙄
Poszłam na wersje z polskimi napisami by uniknąć dzieci - a przynajmniej tych takich najmłodszych :) Co sądzę o filmie? Najlepsze super bohaterskie kino od czasów Avengers: End Game. No nic lepszego nie wyszło do tej pory (choć Strażnicy Galaktyki vol.3 było bardzo dobrym filmem). Pamiętam jak po raz pierwszy obejrzałam Spider-Man Uniwersum. Ten wybuch kolorów, nowa koncepcja, świetny ładunek emocjonalny, postacie pełne głębi, których nie dało się nie pokochać albo chociaż nie polubić. Był to genialny film i powiew świeżości. Najwyższej jakości animacja ever. Czy druga część trzyma poziom? Oh yeah! Jest to coś niesamowitego. Jak nawet przez same kolory otoczenia bohatera potrafią oddawać jego emocje i doprowadzić do łez. Na przemian się na tym filmie śmiałam i płakałam. Bardzo pięknie pokazany wątek dorastania i rodzicielstwa. Pokazanie, że emocje są równie silne w młodej osobie jak i dorosłej. Ukazanie, że dorośli też często nie wiedzą co robić i jak dotrzeć do swojego dziecka z uczuciami. No i historia na przemian daje nam rollercoaster akcji oraz spokojniejszych momentów nie wypadając jednocześnie z rytmu. Pokazanie, że nawet superbohaterowie nie są krystaliczni jak łza, że nie są tylko „białymi” postaciami bo w tym filmie jest mnóstwo szarości, dylematów moralnych i ciężkich tematów.
Tumblr media
Graficznie? Petarda! Wręcz można się czasem poczuć przytłoczony akcją bo tyle się dzieje na ekranie! Nie trzeba być jakimś turbo fanem by obejrzeć ten film, nawet znajomość pierwszego filmu z tej trylogii (tak, będzie trzecia część) nie jest jakoś mega ważna. Jeśli ktoś przyjdzie z otwartym umysłem na seans to będzie świetny film zarówno dla młodszych jak i starszych ludzi. Nie nazwałabym tego kinem familijnym bo rzadko są poruszane tak mocne wątki w tym podgatunku, ale spokojnie może iść dziecko, nastolatek, dorosły czy starsza osoba. U mnie na seansie były w większości osoby w wieku 20-35 lat, znalazły się osoby młodsze jak i starsze. Jeden pan miał chyba z 60 lat :)
Muzycznie? Jest genialnie! Właśnie gwałcę playliste z soundtrackiem ;)
Historia i postacie? Boże ten film napewno dostanie Oskara. I mam nadzieje, że nie tylko w kategorii najlepsza animacja roku! Nie będę więcej zachwalać :) uderzajcie do kin! Ja z pewnością pójdę jeszcze raz, tym razem na wersje z dubbingiem. A rzadko chodzę dwa razy do kina na to samo :)
Tumblr media
Dziady mają się dobrze :) Jerry oraz Ruda zostali dziś przeze mnie wymacani jak nigdy. Rudziś przeważnie codziennie przychodzi na głaski, Jerry zaś nie miał wyboru xD aż na mnie prychał i tupał jak go w końcu puściłam wolno x3 mam też dla Was filmik jak Rudzik kica po tarasie. Wyjęłam suszarkę z tarasu bo pranie wyschło i Ruda niczym diabeł z pudełka wyskoczył zza fotela i jak petarda wyleciała przez okno na zewnątrz:
youtube
Dwa razy kicała na zewnątrz dziś :) będę nagrywać jak pierwszy raz trafią na wybieg jak już się przeprowadzimy! Na pewno będą szczęśliwe :)
Tumblr media
Ogólnie dzisiejszy dzień był dobry. Poza porannym wkurwem było okej. W kinie tak często płakałam, że aż facet fotel dalej ode mnie dał mi chusteczkę 😅 w sumie to chyba każdy płakał. Na filmiku z Rudą nawet słuchać jak jeszcze pociągam nosem po opróżnieniu rezerwuaru łez pół godziny wcześniej xD
W nocy śniła mi się praca. Podświadomość wariuje dalej, gdy tylko się wyluzuje… Mimo to dziś był dobry dzień :) głównie przez poranną rozmowę oraz wizytę w kinie.
27 notes · View notes
myslodsiewniav · 3 months
Text
9-03-2024
Wczoraj był fajny dzień. Najpierw zrobiłam prace na NOWY konkurs (graficzny). Potem je wydrukowałam, wypełniłam kartę zgłoszeniową, umyłam się itp.
Potem wpadli moi rodzice. Załapali się na ostatki tarty (tarty tatin - jeżeli coś dobrego, oprócz doświadczeń i wiedzy o własnych granicach, zostało mi po rodzinie mojego poprzedniego partnera to właśnie poszerzenie zdolności kulinarne o przepisy francuskiej szkoły wypieków i cukiernictwa). Miło spędziliśmy czas czekając na powrót mojego chłopaka z pracy po czym wybraliśmy się wszyscy do muzeum, na plan "Świata według Kiepskich". Rodzicom baaaardzo się podobało. Tata masę ciekawych rzeczy mi opowiedział. Mama się jarała eksponatami. No super było (tym bardziej, że do muzeum mogliśmy wziąć pieska). Wszyscy mamy zdjęcie z kibla u Ferdka. Było szczęście! :D
Potem pojechaliśmy wspólnie na obiad. Po obiedzie rodzice wzięli małą i wrócili do domu, a my pojechaliśmy na szybko (ale z trwającymi długo przygodami) przebrać się w cieplejsze ciuchy i... poszliśmy do kina (też przygodowo - znajoma mojego chłopaka się rozchorowała i szukała kogoś, która chciałby odkupić bilety jej i jej partnera). Byliśmy na "Biednych Istotach" - FANTASTYCZNIE się bawiłam. Scenariuszowo, estetycznie, aktorsko, scenograficznie i w ogóle filmowo ten film jest cudowną rozrywką. :D
Do domu wróciliśmy po północy... a dziś od rana zajęcia.
Jeszcze musiałam wcześniej wstać, by nadać te prace na konkurs.
Nadane. Wysłane. Done.
Uczestniczyłam już w kilku zajęciach, posiedziałam chwilę w bibliotece.
A potem okazało się, że musimy pracować w grupach. Dłuższa historia. Ech.
Miało być tak, że zrobię pracę sama w trybie indywidualnym. Ale podbiła do mnie jedna dziewczyna pytając czy może pracować ze mną, bo ona i koleżanka doceniły to jak jakościowe pracę wykonywałam na zaliczenie w ubiegłych semestrach. WOW. Powiedziałam, że prowadzący kazał mi zaliczyć solo - na co ta dziewczyna speszyła się, zaczęła się tłumaczyć, że ona też szuka wyzwań, że nie chciała mi nic narzucać itp. Ech, nie, to nie tak - tłumaczyłam jej, że bardzo mi miło, ze mi to zaproponowała i generalnie TAK, z przyjemnością! Po prostu mnie nei będzie. LAskę zatkało. xD No bo za mało czasu było na wyjaśnianie xD - powiedziałam jej, że "poczekaj chwilę, zaraz sie dowiem czy możemy wspólnie pracować" - podeszłam do prowadzącego, lecę z "to ze mną pan pisał w sprawie indywidualnego trybu. Czy mogę projekt wykonać w ramach współpracy z koleżankami z grupy!?" A typ na to "no pewnie, na pewno bedzie pani łatwiej, jak będzie pani miałą z kim współpracować" - odwracam się i mówię lasce "To pracujemy razem, tylko jeszcze moją gotkę-koleżankę w to wciągniemy i koleżankę-tancerkę". I do projektu wykonywanego przez maksymalnie 7 osób, a minimalnie przez 1 osobę (takie mamy wytyczne) NAGLE mam 5 chętnych i wszystkie nastawione na wykonanie dobrego, solidnego researchu. xD Ale fajnie!
Brałam też dziś udział w grze na ćwiczeniach. Było zajebiście.
A teraz siedzę w domu i próbuję nie zasnąć...
13 notes · View notes
crochetmelovely · 1 year
Text
Free crochet pattern here! 🌈🎉💗
8 notes · View notes