Tumgik
ourstarsdied · 8 months
Text
nadzieja(1)
zgubiłam księżyc
więc patrzę na lampę
mając nadzieję,
że wysłucha mnie jak owy starzec
zgubiłam swą miłość
więc patrzę na serce
i swoje zakrwawione ręce
mając nadzieję
że wystarczające bedzie
kochanie ciebie
bez kochania siebie
3 notes · View notes
ourstarsdied · 8 months
Text
(fragment)
nie wychylaj się poza szereg
to nie twoje miejsce
jak wyhodujesz w środku śnieg
to może nawet zgubisz serce
z tego cieszyć się będą wszyscy
oprócz ciebie
1 note · View note
ourstarsdied · 8 months
Text
i was not made for hookup culture. love me for an eternity or do not touch me at all
59K notes · View notes
ourstarsdied · 8 months
Text
all i ever wanted was to be loved the way i love
5K notes · View notes
ourstarsdied · 8 months
Text
Boże.
choć nigdy nie byłam w pełni z tobą to liczyłam ze gdzieś tu jesteś liczyłam na to ze zobaczę twoje serce, może moim pierwszym błędem było kochanie ciebie nie przez siebie
przepraszam choć nigdy ciebie nie odwiedzałam, to liczyłam ze gdzieś cie zobaczę
może o to chodziło to ty zobaczyłeś mnie
patrzyłeś i widziałeś
teraz już na mnie nie spoglądasz
przepraszam
choć nie jestem ciebie już warta ty tez nie jesteś najlepszy
nie jesteś bezbłędny, nieomylny, niezniszczalny
inaczej nie byłbyś w stanie stworzyć mnie
twoja ulubiona lalka rzucona w kąt
pamiętasz mnie jeszcze?
czasem czuje ze odpowiadasz a potem przychodzi mgła, jakiej nigdy nie widziałam i już wiem ze to nie ty.
nigdy nie prosiłam o wiele
nie licz na wdzięczność nie dostaniesz jej tutaj
nie dostaniesz jej nigdzie
przestań liczyć na mnie
tak samo jak ja przestałam na ciebie.
1 note · View note
ourstarsdied · 8 months
Text
Tumblr media Tumblr media
Nie pokochałam, lecz wyobrażałam sobie czas kiedy to zrobię.
Może to był największy nasz problem – wyobrażenia.
Zbyt wielke wyobraźnie, by mogły się połączyć, a jednak czułam jakby to zrobiły.
Czekam na moment kiedy znów na mnie spojrzysz i mnie zobaczysz jak nigdy.
Aż otulisz mnie swymi ramionami, aż złapiesz rękę.
Czekam, mimo że wiem, że nasz czas już dawno się skończył
1 note · View note
ourstarsdied · 8 months
Text
love
i just need few pieces
like a puzzle
i dont need the whole picture
i can use my imagination
i just need enough to see
1 note · View note
ourstarsdied · 8 months
Text
deep breath.
It used to be easy to write
I wrote like i breathed
And i breathed only when i wrote
I used to have a saying
You are either a good artist
Or a good human
Never both
Now i feel like neither
0 notes
ourstarsdied · 8 months
Text
I choose to be happy, for what else is there in life?
0 notes
ourstarsdied · 8 months
Text
A5
Nigdy nie jestem na czas
Choc goni on nas
Czy to wazne czy blahe
Wciąż gubie się w formacie
Kartka za mala czy za duza?
Czuje się jak głucha
Szum morza zakłóca
Dźwięk pociągu znad ucha
0 notes
ourstarsdied · 8 months
Text
Tumblr media
chyba znowu się pogubiłam
i choć 18 lat mam to życia smak znam
tak właściwie to kłamstwo
zwykle łajdactwo
bo ciągle się gubie
choc tkwie w jednym miejscu
i wokół każdy gdzies idzie
na przod
w przyszłość
wśród jasnego spiewu miasta
a ja tu stoje
i chyba się pobiore
z zawodem
prawnika
albo emocjonalnym
1 note · View note
ourstarsdied · 8 months
Text
jeśli jednostka traci swą wartość, czym staje się ogół?
1 note · View note
ourstarsdied · 8 months
Text
Szkic interpretacyjny „Pokój Samobójcy”, autorstwa Wisławy Szymborskiej (projekt szkolny, któremu dałam za dużo miłości)
Gwiazdy to świecące kuliste ciała niebieskie, które towarzyszą nam przez całe życie. Ich temat podejmowany był (oraz wciąż jest) przez nieskończenie długą listę artystów. Spadające gwiazdy oznaczają szczęście, lecz co oznaczają zwykłe gwiazdy? Te, do których zwracamy się kiedy nikogo nie ma obok. Dla mnie oznaczają one nadzieję, rozwiązanie trudności; to, iż nie jestem sama i nigdy nie będę. Bo gwiazdy zawsze przy mnie będą. Nawet kiedy nikogo innego nie będzie.
Mimo swej obecności czasami są one jednak przysłaniane przez chmury i noc wydaje się bezgwiezdna. Problemy są bez wyjścia, rozpacz jest bezdenna,  my sami czujemy się przyparci do muru. Jednak gwiazdy zawsze tam są, tlą się niewidocznie - tak samo jak nadzieja.  W swym utworze – „Pokój samobójcy” Wisława Szymborska napisała: „I nie bez wyj­ścia, cho­ciaż­by przez drzwi, nie bez wi­do­ków, cho­ciaż­by przez okno” wskazując na bezsensowność śmierci, podmiotu lirycznego w wierszu. Cały czas gdzieś tliła się nadzieja. Śmierć nie była konieczna. Nigdy nie jest.
               W dziele Szymborskiej cały czas do czynienia mamy z pokojem. Wiemy wszystko o pomieszczeniu, nic o osobie samej w sobie. Przynajmniej tak wydaje się na początku, gdyż pokój człowieka świadczy o nim samym. Dzięki opisom autorki oraz jej emocjom wplatanym między wierszami możemy odgadnąć jej stosunek, oraz punkt widzenia. Osoba w wierszu jest samobójcą – to jedyna pewna rzecz. Co z resztą? Możemy debatować nad wiekiem owej osoby, płcią, czy też usposobieniem, jednak czy jest to naprawdę ważne? Zginął człowiek.
Człowiek, który musiał być kimś wykształconym, wysoko postawionym (biurko w pokoju, drogie książki, rzeczy nawiązujące do kultury), kimś zwiedzającym świat – możliwie poszukującym sensu. Może poszukującym samego siebie, przecież wcale nie trudno jest się zatracić, a stracić samego siebie to prawdziwie najtragiczniejsze przeżycie. Wydaje się jednak, że życie tej osoby nie było złe, ” My­śli­cie pew­nie, że po­kój był pu­sty (…) My­śli­cie, że tam na­szych adre­sów nie było? (…) Bra­kło, my­śli­cie, ksią­żek, ob­ra­zów i płyt?”. Pokój nie był pusty, osoba  ta nie była sama. Samotna? Możliwe, jednak nie bez nikogo wokół; otaczało ją tak wiele rzeczy, tak wiele osób, które widocznie nie były wystarczające - „Wśród ludzi jest się także samotnym” wpasowuje się idealnie do owej sytuacji. Sama autorka wydaje się… zła na całą sytuację. Żarzy się w niej żal, złość i głęboko ukrywany smutek. Szymborska niemalże wylicza owej osobie złe czyny, zaczynając  od samobójstwa, kończąc na nienapisanym liście. To rodzi kolejne pytania i teorie – większość samobójców pisze listy, przynajmniej ci, którzy to przemyśleli – może śmierć naszej tajemniczej osoby była zatem nagłym pomysłem? Czymś impulsywnym. Może zabrakło chwili, kilku sekund, małej porcji szczęścia, które ocaliłyby życie podmiotu lirycznego? Wszystko to możliwości, niewykorzystane tak samo, jak wyjście z problemów. 
Samobójca przedstawiony w tekście nie musiał umierać – to pewne. Chmury problemów przysłoniły mu widok nadziei, jednak jak zawsze gdzieś ona była. Może w jednym z krzeseł stanowiących oparcie, a może w lampie lub w jednym z nazwisk zapisanym w notesie. Niestety tego już się nie dowiemy, nigdy.
               Sytuacja podobna do tej, przedstawionej w  „Pokoju samobójcy”, występuje w „Stowarzyszeniu umarłych poetów”. Jest to film opowiadający o zmaganiach się uczniów pewnej elitarnej męskiej szkoły. Szczególnie ważnymi postaciami są Profesor Keating oraz Neil Perry. Pan Keating jest nowym nauczycielem angielskiego, który podejmuje się nauczania w niekonwencjonalny sposób. Porzuca on wszelkie stare reguły, postanawia bowiem uczyć myślenia, formułowania swych idei samemu, oraz co fabularnie najważniejsze – doceniania poezji. Grupa przyjaciół, wśród których jest Neil, zostaje szczególnie zafascynowana sztuką słowną. Spotykają się w jaskini, czytając poematy, delektując się nimi. Zachwycają się słowami, poznają ich działanie na nowo. W tym samym czasie zacieśniają swoją relację.
Jednakże wszystko, co dobre kiedyś się kończy, nie ma w tym wyjątków. Pewne sprawy się komplikują… Neil pragnie zostać aktorem, jego ojciec na to nie przystaje, grozi mu przeniesieniem do szkoły wojskowej. Mimo to chłopak uczestniczy w przedstawieniu, gdzie gra jedną z głównych ról. Pan Perry dowiaduje się o tym i przyjeżdża zobaczyć wystawioną sztukę. Widzi pasję,  z jaką gra jego syn, jego talent, mimo to twardo stoi przy swoim. Zabiera go do domu i mówi o zmianie szkoły. Chłopak jest zdruzgotany, czuje się przytłoczony i pozbawiony wszelkich marzeń i możliwych dokonań. Widzi problem bez wyjścia, ciemny tunel, który prowadzi do nikąd. Podobnie jak podmiot liryczny wiersza Wisławy Szymborskiej nie zauważa możliwych rozwiązań. Rozpacz i roztargnienie starannie mu je blokują. Samotny, opuszczony, bez żadnego oparcia – taki czuje się Neil. W obliczu stracenia marzeń, woli stracić życie. Impulsywnie decyduje się popełnić samobójstwo.  Nie pozostawia żadnego listu.
Neil Perry, uczeń, syn, przyjaciel. Chłopak, który na pierwszy rzut oka miał wszystko – rodziców, dobre oceny, przyjaciół. Wszystko oprócz wolności, którą chciał osiągnąć za wszelką cenę. Chłopak ten odnalazł siebie i nie chciał ponownie się zagubić. Miał widoki, miał rozwiązanie na swój problem, miał przyszłość, której nie był jednak w stanie doświadczyć. Gwiazdy świeciły nad nim jasno, lecz on nie spoglądał na niebo. Patrzył się na pistolet, którym zakończył swe życie, karierę oraz przyszłość, które miały dopiero trwać, lecz nie dostały na to szansy. Nikt ani nic jej nie dostało.
               Ove’a poznajemy, kiedy jest w trakcie szykowania się do popełnienia samobójstwa. Bohater książki „Mężczyzna imieniem Ove” autorstwa Fredrika Backamana jest w podeszłym wieku i w odróżnieniu od poprzednich postaci ma dokładnie zaplanowaną swą śmierć. Dokładnie zapisany spadek i list. Dogłębny plan wydaje się bez skaz, nie przewiduje on jednak nowych sąsiadów, którzy wprowadzają się do domu obok. Choć główny bohater początkowo sprawia wrażenie jedynie zrzędliwego staruszka ma w sobie niezwykłą głębie. Podczas czytania, dowiadujemy się coraz więcej o nim, jego wspomnieniach i teraźniejszości, która nie jest kolorowa. Podobnie jak poprzedni bohaterowie nie widzi on rozwiązania swych problemów.
Czuje głęboko sięgający smutek i pustkę, którą niczym nie jest w stanie wypełnić.. a przynajmniej tak sądzi. Okazuje się jednak, iż czasami życie jest łaskawe - żadna próba samobójcza Ove’a nie kończy się powodzeniem. Ma coś, czego zabrakło wielu innym osobom (w tym Neilu oraz podmiotowi lirycznemu wiersza Szymborskiej), łut szczęścia.
Tak dużo i niewiele zarazem. Historia mężczyzny pokazuje jak niewiele wystarczyło, by móc zmienić kierunek, w którym poszło życie samobójców z poprzednich akapitów. Jedna chwila, jedna osoba, jedno wspomnienie, cokolwiek. „Mężczyzna imieniem Ove” mimo pozytywności, smuci banalnością rozwiązania problemów, porównując do tragedii wcześniejszych dzieł.
Pomyśleć, iż nigdy więcej nie zaznamy świeżego powietrza, nigdy nie posłuchamy ulubionej piosenki, nie wyjdziemy na dwór tuż po deszczu. Śmierć jak wszystko ma swoje plusy, jednak popełnić samobójstwo i nagle odejść brzmi.. nierealnie. Jak źle musi być z człowiekiem, by zapragnął przestać żyć? O ile gorzej musi być, by faktycznie to zrobił? Niezwykle trudno jest żyć. Jednak wydaje mi się, iż jeszcze trudniej jest się z owym życiem pożegnać. Im starsi jesteśmy, tym bardziej przyzwyczajamy się do samej idei śmierci, jednak stracić kogoś faktycznie to coś niewyobrażalnego. Szczególnie stracić kogoś przez samobójstwo. Żadna śmierć nie jest konieczna. Tak, to naturalne, że umieramy, jednak nie to, że się zabijamy. Życie nigdy nie powinno prowadzić do chęci bycia martwym. Nigdy.
Jednak często prowadzi i w całym zabieganiu i stresie zapominamy o tych pięknych częściach życia. O wschodach i zachodach słońca, dźwięku ćwierkających ptaków, o gwiazdach, które jak nikt potrafią wysłuchać. Gwiazdach, które jak nikt dają nadzieję. Kule położone niezwykle daleko od nas dające nadzieje. Brzmi ironicznie, lecz samo to jak niewielkie są nasze problemy w porównaniu do ogromu wszechświata, potrafi zmienić perspektywę.
Niektóre sytuacje wydają się bez wyjścia, jednak one nie istnieją. Zawsze jest rozwiązanie, a jeśli go nie ma, musimy je stworzyć, jak niemalże wszystko na tym świecie.
Stworzyliśmy własny alfabet, różne kultury i jako część ludzkości nie damy rady rozwiązać trudności?
Żaden problem nie jest wart naszego życia, a żadna śmierć nie jest konieczna.
W ogromie wszechświata nic nie jest konieczne, oprócz starania się cieszenia z tego, co mamy.
0 notes
ourstarsdied · 8 months
Text
„Być albo nie być; oto jest pytanie”, czyli niezdecydowanie i inne.
Nie każda nasza decyzja jest czymś wielkim, nie od każdej zależy nasze życie.
Najczęstsze wybory to te trywialne, takie jak wybór smaku herbaty lub butów do stylizacji. Jeszcze innym razem jest to decyzja odnośnie książki, gdyż niezależnie od tego, jak bardzo chcemy nie, nie możemy kupić dziesięciu książek naraz. Pozostaje nam więc jedynie decyzja, która zawsze wydaje się czymś… niezwykle istotnym -  trzeba wybrać odpowiednią parę skarpet, toć mogą one całkowicie zmienić przebieg dnia! Tak samo jest z ramką do zdjęcia, którą kupujemy – przecież potrafi przeistoczyć wygląd całego pokoju, można by nawet rzec, iż całego domu!
Czy widoczne jest, do czego zmierzam?
Oczywiście, istnieje coś takiego jak efekt motyla, kiedy ruch skrzydeł owego owada w jednym miejscu, wywołuje tornado w innym - mała rzecz, wpływa na coś niezwykle ważnego.  Jednak zamiast sprawiania, że czujemy się przytłoczeni i zestresowani wyborami ze względu na ową ideę; powinniśmy pomyśleć o tym jako o uspokojeniu.
Każda decyzja może prowadzić do zmiany naszego dotychczasowego życia; słowo klucz – może. Nie na wszystko mamy wpływ, dlatego nie ma sensu przejmować się wszystkim. Bez wątpienia jest to łatwe do powiedzenia, jak wszystko. Słowa prosto wymówić, dlatego to czyny świadczą o człowieku.
Czyny takie jak m.in. decyzje, których trudność podjęcia wynika z… właściwie czego?
Wątpienia w siebie? Wspomnień z dzieciństwa, kiedy na nic nie mieliśmy wpływu, więc teraz czujemy się jak ryba wyrzucona na brzeg? Niezależnie, od czego pochodzi ów brak pewności siebie, musimy z nim walczyć.
Zastanawianie się nad odpowiednim wyborem uczelni, pracy – to coś wartego główkowania, lecz nawet to nie jest oficjalnie niezmienne. Nie warto tracić czasu na coś, co absolutnie nic nie wniesie do naszego życia. Jeśli nie jesteśmy czegoś pewni – zaufajmy naszej intuicji, nie doceniamy jej wystarczająco.
Cały świat przekonuje nas, że mamy mało czasu, że musimy dużo myśleć, bo zmiany są trudne do zrealizowania, iż musimy dobrze wykorzystać swoje życie, żeby niczego nie żałować; tak się nie da.
Choć raz wyciszmy świat. Zamiast słów wszystkich jakże mądrych ludzi, posłuchajmy odgłosów natury i własnego rozumu, wyjdzie nam to na lepiej.
Nie warto spędzać godzin nad roztrząsaniem błahych problemów i rozwiązań.
Jeśli wybierzemy źle, to zawsze możemy ten wybór zmienić. Nie wszystko da się odkręcić, to fakt. Jednak masę rzeczy się da.
Nie zawsze decydujemy o „swoim byciu lub niebyciu”, więc kiedy tego nie robimy, decydujmy się pewnie. Popełniajmy błędy i je naprawiajmy, inaczej nigdy nie będziemy w stanie prawdziwie żyć.
1 note · View note