Tumgik
#powinienem spać
hxrzbrennt · 3 months
Text
szykuje kolejnego arta z jakubem, padam normalnie
3 notes · View notes
polskie-zdania · 2 months
Text
Było gdzieś między 3 a 4 rano, kolejny dzień z rzędu nie spała. Nic nie pozbawiało ją snu tak bardzo jak niewiedza. Wolała znać najgorszą prawdę, ale wiedzieć na czym stoi i z czym się mierzy. Wtedy cierpiała, ale chociaż mogła spać. Tu nie mogła. Od ponad tygodnia wątpliwości dosłownie zalewały jej głowę, tworząc gęstą zupę znaków zapytania. Naprawdę nic się tu nie kleiło. Nic. Nie mogła odnaleźć żadnego logicznego wyjaśnienia jego zniknięcia. Przecież nie wymyśliła sobie tego, co się między nimi zdarzyło. Przecież pamięta dobrze, co do niej mówił, więc dlaczego teraz milczy? Mieliła to już szósty dzień i końca nie było widać. Przecież wszystko szło dobrze. Przecież nie miał podstaw, by się tak nagle ulotnić... Dźwięk sms'a.
"Śpisz?" No na pewno. Jak zabita.
"Nie."
"Będę pod Twoim domem za 15 minut. Wybierz, co chcesz zrobić z tą informacją. Jeśli mogę coś jednak zasugerować, byłbym szczęśliwy, gdybyś zechciała wysłuchać tego, co mam Ci do powiedzenia."
Wahania dopadły mnie od razu. Bo dlaczego o 3 rano, do cholery, a nie w dzień jak cywilizowany człowiek. Plus do tego, oczywiście, książę znów zjawia się, o której mu pasuje, a ja burzę się, po czym i tak wstaję i wychodzę. Oburzyłam się. Następnie wstałam i wyszłam.
Na dworze nie było jeszcze mrozu, ale temperatura nie przekraczała 7-8 stopni. Mżyło. Mikrokrople osiadały mi na włosach i rzęsach. Podjechał, otworzył drzwi od strony pasażera i rzucił "Wsiadaj". Wsiadając pierdolnęłam drzwiami auta tak mocno, jak tylko mogłam. Zniósł to w ciszy i z godnością.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam.
- To akurat mało istotne. Ważne, co powiem ci po drodze.
Ruszył. Przejechał z 5 kilometrów, zanim zdołał się odezwać. Widziałam, że to co właśnie robi ogromnie dużo go kosztuje, pomijając, że można było to wszystko załatwić inaczej...
- Słuchaj... Ja chcę. Chcę. Chcę ciebie i nas. Wiem, że niekoniecznie miałaś skąd to wiedzieć. Chodzi o to, że... z nikim nie czułem się tak, jak z tobą. Chodzi o to, że przebywam z tobą i zapominam o tym, że powinienem się pilnować z tym, kim jestem. Zapominam, że powinienem pilnować swoich min i używanych wyrażeń. Zapominam się i dociera do mnie, że to wszystko wcale nie jest aż tak śmiertelnie poważne. Jest mi szczerze z tobą doskonale i to właśnie tej doskonałości tak bardzo się boję, rozumiesz? Jest mi z tobą doskonale. Idealnie. Nieziemsko. Jednocześnie panicznie boję się prawdy. Panicznie. Ty się jej nie boisz wcale i m.in. za to ogromnie cię podziwiam. Nie wiem, czy zdołam osiągnąć kiedykolwiek identyczny poziom. Zresztą przerastasz mnie w wielu tematach. Nie wiesz o tym, prawda? Nie wiesz, że tak uważam. Uważam. Żadnej kobiety nie podziwiałem tak, jak ciebie. Masz moc. Niesamowitą. Elektryzującą. Chce się w ciebie wpadać z pełną prędkością i siedzieć tak godzinami jak w gorącym jacuzzi. Lepiej znoszę szarości, kumasz? One nie wymagają ode mnie zbyt wiele, po prostu są, łatwo je zinterpretować. Ty jesteś eksplozją barw, a ja stoję skołowany z pędzlem w dłoni i mam ochotę powtarzać, że nie jestem dobrym wyborem do tej roli. Zawsze chciałem takiej, jak ty. Reszta się nie wyróżniała. Reszta wtapiała się w tłum jakby z automatu, a ja chciałem doświadczyć w końcu czegoś odmiennego. Czegoś prawdziwego. Ty mi to dałaś. Tę prawdę.Tak bardzo o niej marzyłem, że jej obecność dosłownie mnie sparaliżowała. Siedziałaś owinięta kocem na moim fotelu i mówiłaś mi o tym, jak bardzo wkurza cię świat. Byłaś szczerze rozżalona tym, jak jest on skonstruowany. Na zmianę burzyłaś się, smuciłaś i ekscytowałaś, a twoja twarz zmieniała się jak w kalejdoskopie. Mówiłaś z taką... pasją. Nie wiem, czy kiedykolwiek słyszałem coś takiego. Nie widziałem od dawna człowieka tak zafascynowanego wszystkim, co go otacza. Tak zafascynowanego eksploracją siebie samego. Zdajesz sobie sprawę jak ogromne masz jaja, dziewczyno? Ty bierzesz na klatę wszystko, bez wyjątków. Wylewasz na siebie prawdę jak garnek wrzącej wody i konsekwentnie opatrujesz rany, wiedząc, że każda z nich to efekt twojej decyzji, a nie jakiegoś zrządzenia losu. No właśnie, "efekt twojej decyzji". Jesteś w pełni za siebie odpowiedzialna i absolutnie tego świadoma. Twoja świadomość mnie przerosła. Nie, ale naprawdę. U ciebie się nie dzieją przypadki. No tak czy nie? No tak. Ty zawsze wiesz, dlaczego znalazłaś się w takiej sytuacji oraz co konkretnego możesz zrobić, by sobie pomóc. Nie, ludzie tak nie potrafią. Nie potrafią tak czasami przez całe życie... Przepraszam, że dałem się przygnieść tym, co o tobie uważam. Czuję, że to żenujące. Jeśli czekasz na coś całe życie to robisz wszystko, by to z tobą zostało, a nie uznajesz, że to jednak nie ten poziom. To bzdura. Kompletna głupota. Zasługujesz na to, by ktoś bez reszty oddał się dogłębnej eksploracji całego twojego kontynentu. Całego twojego "ja". Bardzo chciałem, lecz jak widać umiałem być tylko pieprzonym tchórzem. Przepraszam cię za to. Przepraszam...
- Marta Kostrzyńska
61 notes · View notes
jazumst · 20 days
Text
Na trasie
Żeby Was... Słońce zgasło. Od razu widać, że mam wolne :P Posłuchajcie:
Pani Matka zgubiła odgrzybiacz. Oznajmiłem, więc że ich problem. Jak mają burdel to nie moja wina. W wyniku tego impregnowanie kibla na działce stoi. Czy mi z tym źle? Prawdę mówiąc wyjebane mam na to. Po prostu miałbym to już skończone.
//
Powinienem ruszyć dupę do miasta, ale przeciągam to ze wzgląd na wypłatę, którą mam dziś odebrać. SWS nie zawsze zostawia nieobecnym, więc kazałem reszcie przekazać, że ma zostawić. No i szkoda mi, że nie będzie mnie osobiście, bo bym sobie na 10 i 20 pozamieniał od razu :P To jedyny moment jak czuję, że mam w kurwę hajsu. Bo za tydzień dentysta, urodziny dla ludzi zwanych moją rodziną i chuj. Z kasy nie zostanie za wiele.
//
KM nie unika XD Wie, że donoszę Kierowniczce. Żeby tylko do niej dotarło dlaczego wolę trzymać z Kiero a nie z nią... Naprawdę jak miłosierny ojciec i matka w jednym jej to tłumaczyłem. Jak chujem w płot. Jałowa ziemia. Ona nie rozumie. Jak ukry. - Wczoraj czytała sobie katalogi marketów na komórce. Spojrzałem się na nią tak wymownie, a ona do mnie - No co? - Nie mam siły. Normalnie nie mam siły. Dobra, już mi się o niej nie chce, bo mnie krew zalewa.
//
Bezradność Kiero budzi w niej załamanie. Ona po prostu nie godzi się z tym, że nie szanujemy jej jako Kierowniczki. Nawet nie nie szanujemy, a nie słuchamy. No ale dobra, jebać pracę.
//
Wczoraj posz.... Dzisiaj poszedłem spać o 1szej, bo aklimatyzowałem krewetki. Chyba żyją. Czy są wszystkie nie wiem. Nie chciało mi się ich liczyć. Nie powiem, odjebałem trochę nieprawidłowo, ale co ich nie zabije to je wzmocni. Ale za to jest jedna malutka rybka. Mogli już dorzucić dwie. Tak pływa samotna jak ja. - Mech z worka zatkał już filtr -.- Mógłby się przykleić do korzenia a nie od razu w filtr. Śmieszne stworzonka z tych krewetek. Dziś 45minut się na nie bezmyślni gapiłem.
7 notes · View notes
truskafka0 · 1 month
Text
powinienem już spać chociaż od godziny bo jak znowu będę nie wyspany to serio ta baba pójdzie do dyrektorki a potem dyrka do opieki to zgłosi czy coś, już kurwa nie mają czym się zajmować japierdole
1 note · View note
kajetanczerwinski · 10 months
Text
Tumblr media
Ten ostatni Pringles
Trzeci rok na UW zakończony sukcesem. Moi znajomi i przyjaciele wstawiają na Instagrama zdjęcia z obronionymi pracami licencjackimi. Mam się dobrze. Zdążyłem: 1. posprzątać w szafach, 2. obiecać sobie, że spędzę te wakacje produktywnie, a także 3. udowodnić, że na pewno tak nie będzie.
Czytam niewiele, ale kiedy czytam, upewniam się, że tylko rzeczy najsmutniejsze (np. Pustynię). Rzucam palenie, już po raz drugi – okazało się, że ani e-pety ani płuca nie są wielorazowe. Słucham dużo Beyoncé. Myślę o obowiązkach, czyli: skończyć powieść. Więc czytam materiał, który już mam i uznaję, że zwinięcie się w kłębek jest łatwiejsze. Edytuję zdjęcia i grafiki w GIMPie (jest darmowy, plus spora z tego frajda). Reinstaluję system operacyjny (jest darmowy, plus spora z tego frajda). Idę na stację benzynową po colę zero, żeby nie myśleć o paleniu – rzucając jedną używkę, należy pamiętać, żeby uzależnić się od innej. Liczę słońca, patrzę na drzewo. Nienawidzę pisać. Mam się dobrze. Mam też ochotę napisać zbiór opowiadań. Potem zbiór wierszy. Potem drugą powieść – znalazłem już nawet tytuł. Oglądam Piratów z Karaibów. Sprawdzam, gdzie leży Tortuga – to prawdziwe miejsce. Uznaję, że pisanie nie ma sensu. Zawodzę bliskich. Zapominam o rzeczach, które powinienem zrobić. Uczę się w dwa dni programu LaTeX i składam w nim Omuchawie. Stresuję się; nie na tyle, żeby zrobić wszystko, co powinienem, ale wystarczająco, żebym nie mógł odpocząć. Kiedy odpoczywam, stresuję się tym, że odpoczywam. Nawet w Minecrafta już nie umiem grać bez wyrzutów sumienia. Nie chcę nigdzie wyjeżdżać. Chcę siedzieć w tym głupim, parnym mieście, dopóki czegoś nie skończę. Kiedy pracuję, stresuję się tym, że nie pracuję nad tym, nad czym powinienem. Życie jest takie krótkie – i tak na koniec nie będziemy zadowoleni. YouTube i Twitter są dużo prostsze. Nie zastanawiało was nigdy, czemu czipsy Pringles są takie drogie? Zawsze rozcinam tę ich głupią rurę na pół, jak już nie sięgam ręką. Kiedyś na zajęciach Sztuka reklamy oglądaliśmy materiały promocyjne Pringles – zrobili serię filmików o tym, że ludziom ciągle utykają dłonie w ich głupich, tekturowych rurach z czipsami. Odkroiłbym im ręce. To w nagłówku to moje zęby. Moim ulubionym filmem jest Synekdocha, Nowy Jork, Charliego Kaufmana, albo Zakochany bez pamięci, napisany przez Charliego Kaufmana (ale wyreżyserowany przez Michela Gondry'ego), albo Pod skórą Jonathana Glazera ze Scarlett Johansson w roli głównej. Moim ulubionym albumem muzycznym jest In Rainbows, albo może By the Time I Get to Phoenix zespołu Injury Reserve. Z książek nie wiem, bo nie czytam (to może sporo tłumaczyć). Młody Mungo niedawno mi się podobało, ale to było o gejach, więc się nie liczy. Z książek o gejach mogą podobać mi się tylko te o arystokratach, którzy przez długi czas kładli się spać wcześnie. Niekiedy, ledwiem zgasił świecę. Trudno jest mieć takie ciągoty, żeby było dobrze. Zhackuj (shackuj? shakuj?) swój umysł – to takie proste.
0 notes
Note
Nie wiem jak poradzić sobie z tym że mój chłopak mnie oszukał i kłamie mi w żywe oczy
Nakreślając całość- jestem trans chłopakiem, zmagam się z depresją, zaburzeniami odżywiania i silną dysforią. Ostatnimi czasy wróciłem do głodówek, nie mówiłem o tym chłopakowi, prowadziłem pamiętnik na twitterze. Niedawno okazało się że ktoś mnie tam wystalkował i powiedział mojemu chłopakowi. Rozmawialiśmy o tym, mój chłopak powiedział że zrobiła to dziewczyna którą zna. Moja przestrzeń w której czułem sie bezpiecznie została mi zabrana. Siłą wymusiłem na chłopaku nazwe dziewczyny, która do mnie napisała. Na początku było okej aż nie połączyłem kropek- konto było założone chwile przed tym jak do mnie napisała, styl pisania był wręcz identyczny do stylu pisania mojago chłopaka, a poprzednie konto magicznie zniknęło, powiedziałem o moich zmartwieniach chłopakowi ale ten ciągle upiera sie ze nie ma w tym nic dziwnego, i jest mu przykro że mu nie ufam. Wiem że sam nie mówiłem mu prawdy ale było to spowodowane tymże nie umiałem, bałem sie.
Przed chwilą zajrzałem na jego telefon nie mogąc już znieść tej myśli że coś mi tu nie gra. Przecież jeśli nie ma nic do ukrycia to raczej nic nie powinienem tam znaleźć. Ale znalazłem email do konta tej „dziewczyny” to było jego konto. Spałszował całą ich rozmowę i ciągle kłamie mi prosto w twarz. Mam ochotę powiedzieć mu żeo wszystkim wiem, ale postanowiłem poczekać bo wiem że prędzej czy później jego kłamstwo wyjdzie. Nie czuje sie dobrze z tym że zajrzałem w jego telefon, ale nie mogłem znieść myśli że coś jest nie tak. Od kilku dni nie mogę spać przez te wszystkie myśli. Teraz kiedy wiem, nie wiem co zrobię kiedy wyjdzie wszystko na jaw, jesteśmy ponad 2 lata razem, mieszkamy razem, nie wiem co mam zrobić. Nie umiem mu już zaufać i nie wiem czy kiedykolwiek będę umiał
Zniszczyłem nasz związek przez swoje zaburzenia odżywiania, gdyby nie to, może nadal byłoby okej. Ta myśl sprawia że chcę ze sobą skończyć
.
1 note · View note
viviaanx · 2 years
Text
Nie jestem twoim wrogiem | Lance
❄ Rozdział 26. Zawsze było inaczej
Kiedy się obudziłam, przez zasłony w mojej sypialni promienie słoneczne dopiero zaczynały wychodzić.
Rozciągnięta na całej długości w łóżku, wzdychając z ulgą, wyciągnęłam gołą nogę spod kołdry. Co za przyjemność znaleźć komfort w moim pokoju. Wyciągając przed siebie ramię, byłam jednak zaskoczona, gdy poczułam, jak moje palce zaciskają się na zimnym prześcieradle, gdzie powinna leżeć wysoka postać. W chwili paniki pospiesznie otworzyłam oczy, padając puste poduszki. W ciszy pozostałam przez długie sekundy, by obserwować towarzyszącą mi samotność, wciąż w oparach głębokiego snu.
Nie mogłam spać tej nocy z Lance'em, prawda?
Patrząc w dół na moje ciało, zobaczyłam, że nie zakrywa mnie żadne ubranie. Nigdy bym tak nie spała, gdyby go tam nie było, albo był to znak, że zaczynam mieć sny, które były zbyt... realistyczne.
A właściwie erotyczne.
Wpatrując się w odległy punkt, stałam twarzą do miejsca, które smok zajmował chwilę wcześniej, wspominając naszą nocną rozmowę, gdy byliśmy spleceni w swoich ramionach.
- Bądź szczery, z iloma dziewczynami miałeś relacje? - zapytałam go.
Leżąc na jego wielkiej klatce piersiowej, nagle poczułam wstrząs, gdy Lance dostał nagłego ataku kaszlu. Kiedy wreszcie się skończyło, spojrzał na mnie ze zdziwieniem, najwyraźniej nie spodziewając się tego pytania.
- Przepraszam?
- Nie udawaj, że nie rozumiesz mojego pytania. Albo wszyscy mężczyźni z Eldaryi są bogami w łóżku, albo najwyraźniej masz w tym względzie duże doświadczenie. - powiedziałam złośliwie. - Więc która z tych dwóch odpowiedzi jest poprawna?
Rozbawiony i uwodzicielski uśmiech rozciągnął jego delikatne rysy. Wyraźnie wiedział, jak wykorzystać swoje mocne strony, byłam tego pewna.
- Nie jestem pewien, czy naprawdę chcesz wiedzieć.
- Dochodzę więc do wniosku, że znałeś wiele kobiet.
Jego ręka zaczęła biec po moim biodrze, nieświadomie bawiąc się lodem. Milczał przez kilka długich sekund, tak bardzo, że myślałam, że mi nie odpowie.
- Zanim weszłaś do Kryształu, przyznaję, że miałem wiele podbojów. Byłem młody i płomienny, dowodziłem batalionami wojskowymi. Kiedyś, gdziekolwiek poszedłem, wszyscy jedli mi z ręki. Nigdy nie miałem problemów z uwodzeniem, więc skorzystałem z tego. – zapewnił mnie lekko nieswojo.
Splatając ręce na jego klatce piersiowej, oparłam tam brodę, obserwując go.
- A w ciągu ostatnich siedmiu lat?
Jego szczęka drgnęła niepostrzeżenie, zanim odpowiedział, a jego oczy przesunęły się:
- Nikogo nie miałem.
Uniosłam brwi ze zdumienia.
- Nikogo?
Smok podniósł rękę, po czym przełożył rękę za głowę, opóźniając swoją kolej, by lepiej mnie obserwować. Palce jego drugiej ręki zaczęły bezwiednie bawić się długimi kosmykami moich ciemnych włosów.
- Kiedy poświęciłaś się, by ocalić ten świat, spędziłem kolejne lata próbując zmniejszyć ciężar winy, która mnie miażdży. Nie wiem, czy kiedykolwiek powiedziano ci, jak to wszystko się stało...
Zatrzymał się, aby zobaczyć jakąkolwiek reakcję na mojej twarzy, ale mogłam tylko unieść brwi, teraz nieco zestresowana, aby usłyszeć, co będzie dalej.
Biorąc oddech, postanowił kontynuować.
- Kiedy zdałem sobie sprawę, co zrobiłem własnemu bratu... poddałem się, nie prosząc o łaskę. Spędziłem trochę ponad rok w więzieniu, ale do dziś czuję, że powinienem był tam zostać. Kiedy zabroniono mi uczestniczyć w pogrzebie Valkyona, myślałem, że umrę. To było tak, jakbym w końcu stał się w pełni świadomy swoich działań i było to nie do zniesienia. Myślałem, że serce mi eksploduje, nie mogłem tego znieść, czułem, że wariuję. - wyjaśnił mi z gniewem i rozpaczą na twarzy.
Następnie dodał ciszej:
- Ale zamknięty tam, często myślałem o tobie.
Jak mały piesek, który właśnie został wezwany, instynktownie podniosłam głowę.
- Myślałeś o mnie? - zastanawiałam się.
- A o kim, głuptasie? - zapytał łagodniejszym tonem, mierząc mnie w czoło. - Poświęciłaś się, by ocalić moje wybuchy egoizmu, kiedy gniłem w więzieniu w stanie stresu pourazowego. Jak mogłem o tobie nie myśleć?
Westchnął, przygotowując się do kontynuacji. To, co nastąpiło później, wydawało mu się równie trudne.
- Nie sądziłem, że kiedykolwiek Ci się do tego przyznam, więc delektuj się tą chwilą.. ale zawsze byłem tobą zachwycony.
Moje oczy rozszerzyły się, aż prawdopodobnie wkrótce wyglądały jak dwa spodki. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, szybko położył swoje długie palce na moich policzkach, ściskając je razem, starając się powstrzymać mnie od komentowania, co nie przeszkadzało mi tylko podkreślać mojego pragnienia dumnego uśmiechu.
- Też nie bądź zbyt pewna siebie, mały człowieczku, z przykrością muszę Ci powiedzieć, że też nie uwielbiałem Cię co noc.
Mój uśmiech się rozszerza. „Mały człowiek" – tak lubił mnie nazywać wtedy i od niedawna.
W końcu pozwolił mi odejść, pozwalając mi znowu używać języka tak, jak uznałam to za stosowne.
I nie przeszkadzało mi to.
- Ale wciąż byłeś zachwycony. - powiedziałam od niechcenia, unosząc rękę, by ująć brodę w dłoni.
Kiedy jego oczy towarzyszyły uśmiechowi, który rozciągał usta, poczułam pieszczoty jego spojrzenia. Był miękki i pocieszający.
Kto by pomyślał, że Lance kiedyś tak na mnie spojrzy?
Miałam problemy z skoncentrowaniem się na reszcie, gdy jego wyraz twarzy mnie elektryzował.
- Nigdy mnie nie zawiodłaś. - kontynuował. - Nawet kiedy wiedziałaś, że podejmuję najgorsze decyzje, zawsze starałaś się pomóc mi wrócić na właściwe tory. Byłem ograniczony, skupiony w swoich mrocznych myślach, ale kiedy Cię zobaczyłem, ciągle niepokoiła mnie twoja dobroć. A wiedząc, że ciebie też mogłem zabić... to było nie do zniesienia. - powiedział, zaciskając pięści. - Kiedy mnie wypuścili, zabroniłem sobie przychodzić do Ciebie. Po pierwsze dla mnie, ale także dlatego, że oznaczało to lekceważenie Twoich działań i Twojej osoby. Z drugiej strony nie spędziłem ani jednego wieczoru bez przeprosin. Widziałem twoją ciepłą twarz za każdym razem, gdy zamykałem oczy, robiło się to obsesyjne. Z biegiem czasu to twój wizerunek uwolnił mnie od kryzysów, które mnie dotknęły. Nie raz pomogłaś mi złapać oddech.
Nie zdawałam sobie sprawy, że łzy zaczęły zalewać moją twarz, dopóki Lance nie podszedł i nie osuszył kciukiem jednego z moich policzków.
- Masz na myśli tylko trochę ponad osiem lat, więc nie; dawno nie miałem ani jednej dziewczyny. I chociaż robiłem to z innymi w przeszłości, byłem po prostu szczęśliwy, że dostałem swój strzał, kiedy miałem na to ochotę. To nie miało nic wspólnego, te chwile nie miały w moich oczach żadnej wartości.
Kiedy zobaczył, że moje łzy napływają coraz bardziej, smok delikatnie wysunął mnie ze swojego ciała, aż odwróciliśmy nasze miejsca. Ustawiony nade mną, podszedł do moich ud po obu stronach bioder, zanim przyszedł, by pocałować każdą bruzdę pozostawioną przez te krople.
- Ty jesteś inna. Zawsze było inaczej.
Moje mokre oczy otworzyły się ponownie na pustym materacu przede mną.
Moje palce wbiły się trochę mocniej w zimną tkaninę, gdy serce waliło mi tak mocno, że bolały mnie skronie. Leżąc na łóżku, przeżyłam tę noc jak cenne wspomnienie.
Ponieważ tej nocy znowu Lance poruszył moje serce na wiele sposobów.
Smok z pewnością musiał wyjechać dziś rano bardzo wcześnie. Bycie szefem straży rzeczywiście wymagało dużo pracy, byłam naiwna, sądząc, że będzie leżał ze mną w łóżku. Mimo to nie mogłam nic poradzić na to, że czułam się smutna, nawet pusta, bez jego obecności u mego boku.
Przewracając się na plecy, teraz wpatrywałam się w sufit, zanim bezmyślnie uniosłam jedną rękę w powietrze. Wpatrywałam się tępo w smugi światła i lodu, które biegły wzdłuż mojej wyciągniętej ręki przede mną. Poruszając palcami, moja twarz pozostała neutralna pomimo faktu, że dwie magie posłuchały moich poleceń, owijając się wzdłuż mojej skóry w abstrakcyjny wzór. Znaczenie tej sytuacji stopniowo przeszło mi przez myśl.
Jak długo mam dokładnie ten lód?
Nie wyszło to bezpośrednio ode mnie, wiedziałam o tym. Jednak narodził się z mojej własnej woli, było niezaprzeczalne.
Zmieniając pozycję nagle zrobiło mi się niedobrze. Zaciskając kolejną dłoń na ustach, mocno mrużę powieki, próbując pozbyć się nowych mdłości. Kiedy w końcu udało mi się ponownie otworzyć oczy, zegar pokazywał dziewiątą rano.
Wiedząc doskonale, co mnie czeka, wstałam pospiesznie przed założeniem majtek i workowatej koszulki, związując włosy w szybki kok. Zatrzasnęłam za plecami drzwi do łazienki, kucając z udręką i obrzydzeniem.
Zostałam tak przez kilka minut, moje ręce ściskały drzwi z taką siłą, że mogłabym je wyrwać. Wypluwając nadmiar śliny, usta i gardło paliły mnie łapczywie. O tej porze nie miałam jeszcze nic w żołądku, co pchnęło mnie do wymiotów żółci, która zwróciła mi jej wnętrzności. Oddychając ciężko, wygładziłam drżącymi palcami kosmyki, które opadły mi na twarz, zanim energicznie wytarłam usta i nos. Następnie spłukałam toaletę.
Cholera.
Według słów smoka było to po prostu niemożliwe, jednak... Kiedy była nasza pierwsza wspólna noc? Z oczami przyklejonymi do palców liczyłam ile tygodni minęło.
Jeden. Dwa. Trzy. Cztery.
Wkrótce pięć.
Natychmiast moje ciało zamarło. Nie. Już zadałam mu pytanie, zapewnił mnie, że to niemożliwe, a ja mu ufałam.
Kładąc ręce na głowie, powtarzałam sobie to zdanie w kółko.
To niemożliwe, Andraste, to niemożliwe.
Ale wtedy...
A co, gdy smok skonsumował związek z aniołem?
Lance sam to powiedział, nie znalazł nic o powiązaniach między naszymi rasami. Ci dwaj prawie całkowicie zniknęli na lata, a żaden tekst o nich nie został znaleziony w Kwaterze Głównej. Ale co by było, gdyby prawa natury smoków przestały obowiązywać w kontakcie z aniołami? A gdyby nasze rasy mogły...
Rozmnażać się razem?
Łzy znów spłynęły po moich policzkach, zarówno z moich myśli, jak i z mdłości, które mnie nie opuszczały.
Stłumiony dźwięk wbrew sobie wyrwał mnie z letargu.
- Andraste, co...
Niespodziewanie dwie ratujące ręce, zaskakująco zimne, otoczyły moje czoło i twarz. Zmuszając mnie do stawienia mu czoła; nagle pojawiła się twarz Nevry.
- Nevra, co ty tu robisz?
- To raczej ja powinienem zadać ci to pytanie. Co ci się stało?
Odsuwając się, odepchnęłam jego ręce pomimo protestów mojego ciała.
- W porządku, to były tylko małe mdłości. - próbowałam go uspokoić. - Może zjadłam coś, czego nie mogłam strawić.
Z pustym żołądkiem i skurczami przywarłam do miski. Kiedy zachwiałam się, wampir złapał mnie, żeby pomóc mi się utrzymać.
- Powinnaś odpocząć. Huang Hua chciał z tobą dzisiaj porozmawiać, ale odłożymy to.
- Nie, nie, nie musisz. To minie, nie martw się, naprawdę.
Nevra nie miał pojęcia, że ​​to jedynie brzmiało jak poranne mdłości, a ja wyraźnie nie chciałam dzielić się z nim swoimi przemyśleniami.
W końcu wyszłam z łazienki chwiejąc się jak pijana. Kiedy prawa ręka Huang Hua pomogła mi usiąść na łóżku, zobaczyłam w jego oczach tak głęboką troskę, że natychmiast obwiniłam się za ciągłe bycie ciężarem dla wszystkich wokół mnie.
Bez słowa pochylił się nade mną, by wciągnąć kołdrę, żebym się położyła. Kiedy był tylko kilka centymetrów ode mnie, instynktownie chwyciłam go za kołnierz, żeby się nie ruszał. Moje spojrzenie pozostało odległe.
- Nevra...
Kiedy spojrzał mi w oczy, wciąż pękałam. Ze zdecydowanym westchnieniem poczułam, jak delikatnie owija ramiona wokół mojego ciała, przyciągając mnie do siebie.
- Wszystko będzie dobrze Andraste, jestem tutaj.
Na te słowa moje pięści zacisnęły się mocno na materiale jego stroju.
Nevra, jeśli Lance rzeczywiście się mylił, jeśli ta informacja pozostała milcząca...
Co będę mogła zrobić?
----
Enjoy!
V.
0 notes
automatonknight · 3 years
Text
Robert Makłowicz jedyny polak ever 
9 notes · View notes
jazumst · 1 year
Text
Miszmasz
Żeby Was... Poniedziałek + Jazu urlopowy + perfekcyjny Jazu domu. Posłuchajcie:
Na wstępie chciałbym przeprosić. Jeżeli u kogoś z Was pada i pokrzyżowało Mu to plany, to moja wina. Mam urlop. Mnie ta pogoda też nie leży.
Całą noc śniły mi się jakieś gówna. Ucieczki, nawiedzenia, zwiedzania... Bez składu i ładu, za to okraszone memami z piesełem O.o Powinienem się leczyć.
Pewnie myślicie, że spałem do późna. Otóż nie tym razem! Państwo rodzice wyjeżdżają na dwa tygodnie szerzyć te swoje patologie do rodziny na południe. Jak możecie się domyślać, zacząłem od sprzątania newralgicznych pomieszczeń domu. Nie będę się rozpisywał. Jest gorzej niż poprzednio.
Pani Matka najebała mi questów z rękawa niczym chujowy magik. Jak altanę może i zabezpieczę, tak o grabieniu liści może zapomnieć. Już kurwa zapierdalam w tej chujni grabić. Zwłaszcza, że boli mnie łeb i musiałem po nich sprzątać kuchnię. Skłamię, że zapomniałem.
//
Musiałem z własnych pieniędzy kupić ketchup, który i tak wpierdoli w dwa dni Piąty. I czeka mnie jeszcze trochę spożywki, bo zostałem z chujem w ręce, jeżeli chodzi o lodówkę. Przy okazji kupiłem alkohol. Pewnie napierdolę się jeszcze przed kąpielą. Czyli już po dniu. Spać mi się chce, więc kąpiel i lulu.
//
Jutro do dermatologa z wynikiem cusia. Biorąc pod uwagę plany na balety w czwartek i sobotę, szkoda mi tych 150zł. Jeszcze muszę skoczyć na cmentarz podmienić kwiaty na sztuczne. No i wyciąć rośliny w 130 by się przydało.
//
Czuję jak urlop spierdala mi przez palce z zawrotną prędkością. Przecież miałem odpoczywać! Pić w nadmiarze i grać na konsoli. Chodzić na ranne spacery i oglądać się za dupami!
//
Jak mi się przypomni i zachce to opowiem Wam o motywującym opierdolu na temat Weroniki od V2. To było nawet śmieszne i serio dające do myślenia.
Dobry wieczór i jeszcze raz przepraszam.
youtube
13 notes · View notes
Quote
Jest 4:00 i powinienem już spać, ale moje myśli mi na to nie pozwalają. Jesteś taka cudowna, nie chcę Cię stracić. Chciałbym założyć Ci obrączkę podczas obecności księdza i gości, przeżyć z Tobą swoje życie i  leżeć obok Ciebie w trumnie. Kocham Cię najmocniej na świecie.
milosc-to-jebany-bol
59 notes · View notes
foggywritersworld · 3 years
Text
Sope au
Mieszkający w Daegu dziewiętnastoletni Min Yoongi uwielbia taniec, jednak musi pomagać w utrzymaniu rodziny i nie ma szansy na to by dostać się do jakiejś profesjonalnej szkoły tanecznej, gdzie mógłby rozwijać pasję. Całe dnie spędza w grill barze, gdzie zarabia marne grosze, które jednak starczają jego rodzinie na życie. W całym tym zabieganiu zapomina o sobie i o swoich potrzebach. Przyjaciółka Yoongiego, która widzi jak bardzo chłopak potrzebuje spełnienia, w jego 19 urodziny prowadzi go do undergroundowej szkółki prowadzonej przez rok od niego młodszego Jung Hoseoka. Widzisz? Już osiągnąłeś więcej ode mnie.
~opisowe au z chatami i tweetami,
~shipy poboczne: jikook, namjin,
~kinda angst,
~p-word użyte w stronę bohatera ze strony bliskiej osoby,
~tw przemoc w rodzinie w niektórych częściach.
#1
Min Yoongi został obudzony budzikiem z swojego starego modelu Samsunga o godzinie 5:15, jak w każdy inny szarobury dzień, który zaczynał w Daejeon-dong. Ustawił sobie “drzemkę” na kolejne dziesięć minut jak to zwykł robić, po czym schował twarz w wieloletnią poduszkę, o wiele zbyt oklapłą by się na niej wyspać, ale swoją nową oddał swojej mamie, która już i tak była wykończona pracą, a później zajmowaniem się dwójką rodzeństwa Yoonglesa – dwuletnią siostrą i siedmioletnim bratem. Ojciec Yoongiego i jego starszego brata Geumjae zostawił ich, kiedy mieli kolejno sześć i dziesięć lat, ich matka, mimo, że w ciągu kolejnych trzech lat znalazła sobie nowego partnera nadal niesamowicie cierpiała z tego powodu, mimo, że nic o tym nie mówiła. To było podstawowe podobieństwo między brunetem i jego matką, ukrywali to co trzymali w głowie, uważali to za drogę na skróty i przed mało kim w pełni się otwierali.
Tumblr media
Był małym kontem, jednak nie oczekiwał polubień czy retweetów, ani krztyny uwagi, więc właśnie to mu odpowiadało. Zobaczył odpowiedź swojego przyjaciela, który jak zwykle wyśmiewał się z tego jak kiedyś zamiast city powiedział shitty, polubił jego odpowiedź, a następnie kliknął strzałkę, która spowodowała, że opuścił aplikacje z ptaszkiem na ikonie, wstał z łóżka i spojrzał na siebie w lustrze.
-Ta sama poczwara co zwykle. – mruknął sam do siebie, kiedy zobaczył swoje podkrążone oczy, nieogarnięte włosy i swoją cerę, która w żadnym stopniu nie przypominała tej idealnej, stereotypowej koreańskiej cery.
Tumblr media
Założył drugi raz od prania czarną bluzę z czerwonym napisem oraz spodenki dresowe, do tego jakieś skarpetki do połowy łydki i ostro zjechane już trampki, na temat których wstyd się było przyznawać, ile lat już spędzały wraz z Yoongim. Poszedł do łazienki, założył na włosy opaskę i umył, a później posmarował twarz jakimś lekkim kremem, który oczywiście był już na wykończeniu.
Tumblr media
Wyszczotkował zęby, ogarnął w miarę swoje włosy, które i tak skończyły z opaską materiałową, po czym wyszedł przed budynek, w którym mieszkało wiele rodzin o podobnym stanie co rodzina Min. Na chodniku czekała już jego przyjaciółka, której rodziców było stać na wiele więcej niż rodziców Yoongiego. Dziwił się, że zadawała się jak to on na siebie mówił, z plebsem. Jeździła samochodem retro o jakim marzyła od wielu już lat, a mimo tego dorabiała sobie grosze w tym samym grill barze co Yoon.
-Cześć. – rzucił, a ona przytuliła go na wejściu.
-Nie spóźniłeś się, zabiorę cię za to po pracy do jednej wege knajpki, którą otwarli w zeszły weekend, ja stawiam. – powiedziała z uśmiechem.
-Powiedz, że bez twojego chłopaka, nie zniosę patrzenia na to jak się myziacie na moich oczach, szeptając sobie jak to siebie mocno kochacie. – powiedział po czym udał odruch wymiotny.
-Oh, Yoongles, czekam aż poznasz swojego Romeo i będę ci to wypominać. – mruknęła.
-Ta. Już to widzę. – powiedział, po czym poczuł lekkie zawroty głowy. Siedział wczoraj do późna nad projektem zadanym w szkole wieczorowej do której chodził weekendy, jak sama nazwa mówi wieczorem. Uczył się angielskiego i zarządzania finansami by pewnego dnia, tak jak zamarzyła sobie jego matka, zostać jakimś zarabiającym miliony biznesmenem. Czy on tego chciał? Odpowiedź była prosta, ale mimo tego miał zamiar spełnić jej chorą ambicję, by nie obarczać tym młodszego rodzeństwa, by oni mieli lepszy start w dorosłość, a teraz zapewniał im lepsze dzieciństwo. Nie miał czasu na żadnego Romeo. Mimo, że otwarcie powiedział matce o tym, że heteroseksualny to on nie jest, czuł, że jego związek z jakimkolwiek mężczyzną nie miałby jej wsparcia. – Możemy już po prostu jechać? – powiedział tamując łzy, kiedy uderzyły go te myśli.
-Mamy jeszcze trochę czasu, jadłeś śniadanie? – zapytała Yiyunnie
-Niby kiedy miałem to zrobić? – zapytał.
-W takim razie kierunek kawiarnia. – powiedziała.
-Do cholery jasnej... – zaczął, jednak został skarcony.
-Jak mówisz do swojej nuny? – zapytała. – Wiem co chcesz powiedzieć Yoongi, ale jak dobrze wiesz, znam sytuacje w twoim domu, a ty mógłbyś choć raz pozwolić się rozpieścić, a nie być taki dumny. Świetnie sobie radzisz patrząc na to, że wraz z matką utrzymujesz rodzinę, do tego chodzisz do szkoły wieczornej i zajmujesz się rodzeństwem, ale pozwól mi do cholery raz na miesiąc postawić ci śniadanie.
-Żeby to jeszcze było raz na miesiąc. – powiedział. – Totalnie nie pasuje do twojego grona znajomych Yiyun, to było wiadomo od razu, kiedy w podstawówce podeszła do mnie ta dziewczynka z ładnie uczesanymi włosami i śliczną czystą sukienką. Spójrz na mnie i spójrz na siebie. – mruknął.
-Możesz przestać? – zapytała. – Przestań się do mnie porównywać, przestań uważać się za gorszego.
-Ale tak właśnie jest, nuna. – powiedział próbując nie podnosić głosu. – Podjedź mi do piekarni, kupię sobie jakąś drożdżówkę. – oznajmił i zamilkł po czym wpatrzył się w szybę, a raczej to co znajdywało się za nią
-Jak sobie princessa życzy. – powiedziała. – Wiesz co po jutrze Yoongles? – zapytała go dziewczyna.
-Piątek? – zapytał.
-Tak, ale nie o to mi chodzi.
-Nie wiem co takiego.
-Twoje urodziny baranie.
-Oh, dzięki za przypomnienie, że mam lat dziewiętnaście na karku i nic nie osiągnąłem w życiu. – powiedział, a ona właśnie podjeżdżała pod piekarnie. Wysiadł z samochodu, zakupił dwa crossainty, mały sok po czym wrócił do samochodu.
-Czy przyjdziesz na małą imprezę, którą zorganizowałam? – zapytała.
-Czy ty zorganizowałaś imprezę, dla mnie, z obcymi mi ludźmi, którzy przynoszą mi prezenty i będą życzyć wszystkiego najlepszego, nie znając mnie i na mój widok zaczną się zastanawiać, czy to jest ich strefa społeczna? – zapytał rozdrażniony.
-Tak, może po za tą strefą społeczną i obcymi tobie ludźmi, ja, Jimin, Jeonggukie i Seungminnie to nie obcy ci ludzie. I mam jeszcze niespodziankę na wieczór.
-Jeśli ty i twój chłopak zamarzyliście o tró... – zaczął jednak przerwano mu.
-Shhh! Yoongles! – krzyknęła. – Nie!
-Całe szczęście. – powiedział.
-Niespodzianka z myślą o tobie.
-To już za dużo. Sama myśl o mnie, to za dużo. Mam dostać prezenty od bogatych dzieciaków? Proszę cię, co dostanę nowego iphone’a, nowe jordany, jakąś kurtkę z ekskluzywnych marek, zegarek? I gdzie ja się z tym pokaże? Co ja z tym zrobię? – zapytał.
-Pomyślałeś tak, że nawet gdybyś coś takiego dostał, możesz to sprzedać trochę drożej, zarobić na tym jeszcze więcej i kupić sobie coś samemu albo swojej rodzinie? – zasugerowała. – I twoja matka chcę, żebyś siedział w finansach? – zapytała kpiąco, po czym zaśmiała się.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
#2
-Wróciłem – powiedział młody Min, kiedy wszedł do domu. Jego mama siedziała przy stole ufajdana w jedzeniu przez jego siostrę. Widział, że jego matka jest na skraju wytrzymałości, więc odebrał od niej miseczkę i łyżeczkę, po czym nakazał jej żeby poszła się przebrać i położyć spać, a on zajmie się obecną sytuacją. Ona po dłuższej chwili namowy wykonała to co powiedział jej syn. – Cześć Miyounnie. – powiedział do siostry po czym usiadł naprzeciwko niej. Wziął łyżkę z papką dla dzieci. – Wiesz co? Ja w twoim wieku już sam umiałem choć trochę jeść, może ty też spróbujesz? – zapytał i dał jej łyżeczkę po czym zawinął ścierkę za kołnierzyk jej bluzki. Może dziewczynce nie wyszło to idealnie jednak poradziła sobie. Yoongi wziął nawilżane chusteczki i jedną z nich przetarł jej twarz i rączki. – Brawo. – powiedział i uśmiechnął się do niej po czym wyciągnął ją z siedzonka, a ona pobiegła do Minseunga, swojego brata z jednego ojca. A propos ojca dzieci, którego Yoongi właściwie nie mógł znieść, był w pracy od południa do wieczora, dzięki czemu Yoongles unikał go, co totalnie mu odpowiadało. To nie tak, że nie cieszył się z tego, że matka znalazła mężczyznę, na którego patrzyła z taką samą miłością w oczach co na jego ojca przed wieloma laty. On po prostu nie mógł istnieć z nim w jednym pomieszczeniu. Mężczyźnie zależało na poprawieniu relacji z pasierbem, jednak temu niezbyt zależało na tym by tą relacje budować, a to co działa w jedną stronę rzadko działa. Widząc, że dzieciaki się sobą chwilę zajmą wyciągnął telefon i szybko wpisał w tweeta tekst piosenki The Neighbourhood.
Tumblr media
Patrząc na godzinę publikacji tweeta dotarło do niego, że od kiedy wstał minęło już tak wiele godzin, które spędził w tej gównianej pracy.
-Minseung, będziesz potrzebować jakieś pomocy z lekcjami? – zapytał go Yoongi, który był niesamowicie zmęczony, ale miał resztki rozumu w głowie i znalazł w sobie jeszcze trochę siły by nie pozostawiać siedmiolatka samego z takim małym dzieckiem. Nie miał siły by stać na nogach, ale musiał się czymś zająć by nie zawieźć matki.
-Mógłbyś pomóc mi z matematyką? – zapytał go czarnowłosy chłopiec.
-Jasne. – powiedział po czym przetarł oczy i potrząsnął głową.
-Wszystko okay? – zapytał go Minseung.
-Tak, nie martw się, źle wczoraj rozłożyłem sobie obowiązki i siedziałem do późna nad czymś co powinienem rozłożyć w czasie na kilka dni.
-Oh, okay. – powiedział chłopiec po czym pobiegł z pokoju dziennego do małej kuchni skąd wziął swój plecak, który dostał od Yoongiego przed ponownym pójściem do szkoły. Ten prosił go by szanował swoje rzeczy, a on tego przestrzegał, z czego Yoongles był zadowolony. Czasem miał wrażenie, że miał większy wpływ na te dzieciaki niż matka, ale cóż, czy nie taka była prawda? – Mam trzy zadania na jutro, z mnożenia. – powiedział, a jego hyung uśmiechnął się przypominając sobie czasy, w którym sam uczył się tak prostych rzeczy.
-No dobrze, pamiętasz, kiedy uczyliśmy się tabliczki mnożenia do stu racja? – zapytał.
***
Po jakiejś godzinie spędzonej z dzieciakami Yoongi czuł, że już dłużej nie wytrzyma. Nie jadł dzisiaj nic po za dwoma crossaintami, czuł, że coraz bardziej kręci mu się w głowie od zaledwie trzech godzin przespanych w nocy, a poczucie mdłości stawało się coraz bardziej uciążliwe. Nie miał serca, jednak zdecydował się obudzić matkę.
-Omma... – zaczął i potrząsnął jej ramieniem, szczerze ledwo trzymając się na nogach. To nie był pierwszy dzień, gdy żył o śniadaniu i niewielkiej ilości snu oraz wody. Robił wszystko by ulżyć matce, by wszystkich wokół zadowolić. Wszystkich byle nie siebie.
-Tak? – zapytała zaspana. – Która godzina?
-Jakoś przed 18, mogłabyś... – zaczął po czym wziął głęboki oddech czując, że powietrza do oddychania ma coraz mniej. – Zająć się dzieciakami, nie... – Przymknął na chwilę oczy. – Nie czuję się najlepiej.
-Jasne, idź się połóż, zrobić ci coś do jedzenia? – zapytała, po czym natychmiastowo wstała i położyła rękę na jego ramieniu.
-Możesz odgrzać mi moją kolację z wczoraj. Obudź mnie przed 20, muszę iść do szkoły.
-Yoongi jest środek tygodnia. – powiedziała i poklepała go po policzkach widząc jak rozszerzają się jego źrenice. – Yoongi. – powiedziała, jednak on już tracił przytomność. Trzymała jego głowę, gdy opadał na wykładzinę w jej sypialni. Miał wizję jakiejś grupki tanecznej, jednak to były dosłownie ułamki sekund. Czuł się jakby nie minęła dłuższa chwila, a on się obudził z zimną ścierką na karku i nogami w powietrzu.
-Muszę... – zaczął i chciał wstawać jednak ona natychmiast kazała mu się położyć.
-Chcesz znowu zemdleć? – zapytała. – Leż spokojnie. Nic na razie nie musisz, jedyne co to odpowiednio odpocząć, zrozumiane?
Po jakimś czasie powoli podniósł się do siedzenia, a później powoli wstał. Z pomocą mamy poszedł do swojego pokoju i położył się na swoim łóżku.
-Nie idź jeszcze spać, okay? Postaraj się. Chcę, żebyś coś jeszcze zjadł. Zaraz przyjdę. – powiedziała i pogłaskała jego włosy. – Umówiłam cię na jutro do fryzjera. – powiedziała.
-Mamo, nie mam czasu na to, mam pracę, muszę pomóc w domu.
-W piątek będę miała wielki ruch w restauracji, przepraszam, że nie spędzisz swoich urodzin tak jak powinieneś, na odpoczynku i czasie dla siebie, ale wieczór będziesz miał wolny, więc jeśli piątku nie spędzę z tobą chcę z tobą spędzić czwartek. – powiedziała.
-Są ważniejsze wydatki. – powiedział.
-Ostatnimi dniami nie jest aż tak źle. Szef trochę podniósł mi pensje. Po za tym zaczęłam na bieżąco odkładać. – powiedziała. – Pójdę zrobić ci jedzenie.
Tumblr media
-Zjedz wszystko. – powiedziała i podała mu talerz.
-Dziękuje. – powiedział i zdobył się na lekki uśmiech.
-Pomagasz mi za dużo, Yoongi. Takie są uroki bycia matką takiej gromady. Mało godzin snu, latanie od jednego do drugiego. To nie ty powinieneś to robić, rozumiesz?
-I tak będę. Jesteś już wystarczająco poturbowana przez życie, chcę, żebyś miała więcej czasu na odpoczynek, na chwilę dla siebie. Myślisz, że czemu chociaż raz w tygodniu wypożyczam dla ciebie i twojego partnera film, po co kupuję wam te cholerne maseczki w płachcie? Chcę, byście poczuli się chociaż jeden wieczór jakbyście nie mieli ciągłych zmartwień, rozumiesz? – odparł to co ona powiedziała.
-Chcę, żebyś miał życie Yoongles, żebyś odpoczywał, żebyś miał czas na szkołę, na przyjaciół.
-Jakich przyjaciół? – zapytał i zaśmiał się, kiedy wcinał makaron. – Zastanowiłaś się przez chwilę nad tym czego ja chcę? Chcę, żebyście to wy byli szczęśliwi. Myślisz, że chce zostać jakimś biznesmenem? Nie, ale jeśli ma to pomóc wam wszystkim to jestem gotów poświęcić dla tego moje ambicję i wiesz, że tego nie zmienisz. – powiedział, a ona pokiwała głową i wyszła z pokoju.
6 notes · View notes
lunatic-loveless · 4 years
Text
28/9/20
Standardowo.. opowiadając co się działo i nie działo…
piłem, paliłem zioło i trochę fajek, przeklinałem, krzywdziłem się, głodziłem, ryczałem i wrzeszczałem.. ale to nic…
Robiłem zdjęcia na ślubie cywilnym znajomych (bardziej znajomych siostry ~N.) na szczęście było tylko 7 osób…
Miałem urodziny… mama też…
Byłem z babcią na cmentarzu, posprzątać no i była rocznica śmierci dziadka, co prawda go nie znałem ale już byłem w drodze na ten świat…
Robiłem też znajomej ~W. tatuaż… dostałem kasę i dwa kartony energetyków z Niemiec XD
Tata był pijany.. zachowywał się nawet okej…
Sam pijałem nocami.. wychodziłem z domu jak spali lub kładli się spać i wracałem zanim wstaną lub wrócą z pracy…
Chociaż tyle, że potrafię odmówić gdy proponują mi coś mocniejszego niż zielsko..
Wystarczy mi chyba łykane leków w czasem większych dawkach niż powinienem…
Miałem coś jeszcze napisać ale znów nie pamiętam.
W sobotę mój stan był tak chujowy…
Zabawne bo najpierw pomyślałem, że wezmę podwójną dawkę leku, czasem pomaga…
później kupiłem sobie winno które wypiłem z rodzicami… no i kilka godzin później wyszedłem kupiłem sobie piwo i paczkę fajek (których nawet nie miałem kupować) no i miałem wracać do domu, padał deszcz w sumie to lało i nie wiem jak zamiast w domu pomaszerowałem nad jezioro wypaliłem z chyba 6 fajek praktycznie na raz a gdy odpalałem 7 otworzyłem sobie to piwo i tak siedziałem na oparciu ławki totalnie nie wiedząc co mam ze sobą zrobić itd.. uroniłem parę łez.. zgasiłem tego papierosa na ręce, dawno tego nie robiłem… i stwierdziłem, że potrzebuję z kimś posiedzieć tak po prostu, niestety nie miałem z kim… nawet byłem tak zdesperowany by zadzwonić do znajomego od żagli ale to w sumie nic nie dało… no i napisałem do ziomka z którym przeważnie siedzimy jak wychodzę z ~O. co zabawne on od razu pomyślał, że chcę zajarać, no i jak przyszedł i mu mówię że nie no chciałem tylko posiedzieć ale jak coś masz do dajesz no i tak dałem mu kasę i siedzieliśmy w klatce (bo nie było gdzie) ujarani z 6 może 7 godzin oglądaliśmy jakieś filmy no i każdy wrócił do domu…
W niedzielę to tylko siedziałem w łóżku i się trząsłem z zimna.. bo w sobotę cały przemokłem..
No a dziś… trochę poczytałem… nic nie jadłem tylko piłem w tym dwa energetyki XD
 Więc spożyłem dziś: 230 kcal
14 notes · View notes
tanczacazesmiercia · 4 years
Text
Najważniejsze jest podejście, a dzisiaj mam złe
Bo drugą dobę nie śpię i piję gdzieś na mieście.
To co najważniejsze zostało gdzieś w tle.
Sam nie wiem już gdzie jestem,
Niebo nie jest niebieskie. Dziś nie
Załatwię wszystkich trudnych spraw, we śnie
Miałbym przynajmniej drugi świat,
Lecz jestem tu gdzie wódka zwala z nóg
Tych, co przepijają hajs za zdrowie głupich suk.
Kilka stów żegna portfel, a mam ich coraz mniej
I tam gdzie miałem być nie dotrę, już nie.
Lecz to jeszcze nie najgorsze, bo chcę
Wydać forsę na to, co się nosem wciąga jak tlen.
Kurwa mać, powinienem przestać chlać,
Lecz nie mogę, bo sam ze sobą walczę jak lew i
Kurwa mać, ona nie chce mnie znać
Wcale nie dziwię się, lecz nie mogę przez to spać
17 notes · View notes
czytowazneblog · 3 years
Text
Zastanawiam się dlaczego u mnie od pewnego momentu nie noże być dobrze dłużej niż tydzień? Dlaczego tak ciężko mi jest się otworzyć i zagadać? Zawsze uciekam w ciąg moich myśli, układam plan a później go pale. Jedno opanowałem dosyć dobrze przez ten czas bo to tez najłatwiejsze rozwiązanie. Może czasem nie ma co komplikować i powinnismy pójść najłatwiejsza droga. Łatwo jest się odciąć od wszystkich. Zawsze uważałem ze sam jestem swoim przewodnikiem i to ja decyduje gdzie zmierzam. Dzisiejszy dzień mi uświadomił ze może to ja potrzebuje właśnie takiego kogoś kto mnie pokieruje i poratuje dobrą radą? Powinienem teraz spać a zamiast tego muszę tu jakieś głupoty których za bardzo i tak nikt nie czyta. Może faktycznie jestem prosty i bezwartościowy, głupi. Już kiedyś jedna osoba dała mi to do zrozumienia. A ja porem wszystko zjebalem jeszcze bardziej.
1 note · View note