Tumgik
#pomyłką
sadark-angel · 1 year
Text
"Największą pomyłką jest ofiarowanie serca komuś, kto potrzebuje mózgu."
722 notes · View notes
panikea · 1 year
Text
Urzeka mnie ta wiara, że pieniądze załatwią wszystkie nasze deficyty.  Że będziemy szczęśliwymi ludźmi, jeśli w dzieciństwie pójdziemy na określoną ilość zajęć dodatkowych. Albo jeśli będziemy mieli markowe buty, czy wyjedziemy x razy za granicę.  
Dorosłe dzieci są spieprzone, bo rodzice zamiast dawać im czas, dawali im kompetencje do pracy w korpo i zaciągania kredytu hipotecznego. Nie przekazali, że od sprzedawania burgerów w McDonaldzie, owszem, można się nabawić odcisków i oparzeń na rękach, ale proste prace wykonywane w młodości uczą życia. Nie przekazali, bo uważali że byłby przypał przed znajomymi, gdyby posłali dziecko do takiej roboty. Przecież taka harówa jest dla miernot. A poza tym, lepiej żeby dziecko w tym czasie się uczyło, prawda?
Nie mówili: „Nie wszystkie związki, które cię czekają, będą udane. Być może twoje małżeństwo będzie pomyłką. Będzie nudne.” Nie przekazali zdrowego poczucia własnej wartości, dzięki któremu, można w takich sytuacjach zacząć od początku. I kolejny związek zbudować już lepszy. Chronili je, przez co dzieci te nie nauczyły się jak smakuje porażka. I ile sił kosztuje zwycięstwo. Nie powiedzieli, że niekoniecznie będą milionerami, ale mogą być zadowoleni z życia.  
Co powtarzali? „Jeśli będziesz się dobrze uczył, to osiągniesz sukces.” Ale sukces przynosi nie szkoła, nie milion dwieście tysięcy kursów, tylko pasja. Samo jej odkrycie jest życiowym sukcesem.
 Sukces bierze się z ambicji.
Z buntu.
Z innego myślenia. 
Z drążenia jednej dziedziny. 
Z tego wszystkiego, co szkoła tępi.
Z bycia nieszablonowym. Niepokornym wobec autorytetów. A szkoła od czasów Bismarcka, kiedy wsadzono dzieci za ławki ceni pokorę. Ceni grzeczne dzieci, które notują wszystko w zeszytach. 
Jedną z najważniejszych rzeczy, jaką rodzice mogą dać dzieciom, jest akceptacja. 
Że praca w sklepie jest ok, pod warunkiem, że czują się szczęśliwi. Bo ktoś musi pracować w sklepie i nie każdy musi mieć gigantyczne ambicje. Że jest to ich życie i nie mogą dać sobie wmówić, jak mają żyć.  
Nie popełniajcie błędów swoich rodziców.
Piotr C. pokolenieikea.com
72 notes · View notes
neighborhood-girl · 8 months
Text
Postanowiłam zrobić jeden wielki post, w którym wyrzuce swoje wszystkie żale żeby mieć to z głowy
-brakuje mi w chuj kogoś bliskiego, kogoś komu mogłabym się wygadać i kogo bym obchodziła, boże tak brakuje mi atencji
-czuje się okropnie brzydka i obrzydliwa, nieatrakcyjna jako kobieta, jeszcze gorzej jest przez to, że strasznie dużo jem i to mnie obrzydza a nie potrafię mniej, mam dużo ohydnych krzywych defektów np nos czy zęby i generalnie nie sądzę bym mogła się komuś podobać, a chciałabym być postrzegana jako atrakcyjna i kobieca
-CZEMU TYLE WPIERDALAM BOZE PRZESTAŃ ŚWINIO nie mogę już na siebie patrzeć i jem w ukryciu bo się wstydze
-chciałabym mieć normalną zdrową rodzinę bez tego toksycznego pojeba, bez zjebanego rodzeństwa, bez ciągłych problemów finansowych
-chciałabym żeby ktoś mógł mi zapewnić rzeczy, na które będę musiała uzbierac kupe kasy takie jak leczenie, prawo jazdy, samochód, komputer do pracy
-mam znów myśli samobójcze i się męczę
-nienawidze systemu w jakim przyszło mi żyć, nie chce pracować, nie chce musieć wynająć mieszkania i żyć do chuj wie jakiego wieku, nie chcę tak żyć, ogólnie nie chcę istnieć tu tak bardzo
-nie mam ambicji, nie mam planów, nie mam pasji, umiejętności, jestem dosłownie nikim, bez charakteru, pomyłką
-chce wrócić do sh ale nie mam już miejsca tam gdzie można to ukryć, a wiem że jestem pizdą jebaną i nie umiem się zabić i musiałabym żyć z takimi bliznami i się tłumaczyć
-dlaczego nigdy nie kochałam? dlaczego nie potrafię kochać człowieka? czy nie mogę być normalna?
-czy jestem irytująca, ale mi tego nie mówią?
-czy widzą wszystkie moje defekty i patrzą na mnie z obrzydzeniem?
na razie tyle, w razie czego będę dopisywać żeby nie spamic w kółko na profilu xd
6 notes · View notes
borntodie523 · 4 months
Text
4:33 wypiłam kawe. Se tak myśle i wczorajsza rozmowa z psycholog uświadomiła mi ze może faktycznie mój chłopak był nie do końca dojrzały. Znaczy każdy mi mówi ze to jakiś dzieciak skoro się tak zachował. Ale ja przed związkiem z nim zauwazalam to i twierdziłam ze jestem na trochę innym poziomie dojrzałości niż on, czułam ze nie rozumie wielu rzeczy, które ja rozumiem. Dlatego bałam się, że się nie dogadamy w bliższej relacji. Ale dałam mu szanse i przez cały okres związku twierdziłam, że się myliłam. Ale czy naprawdę? Odsuwając cała złość do jego osoby przez to jak mnie zranił. Wielokrotnie gdy rozmawialiśmy na jakieś ważne tematy on mi odpowiadał po swojemu. Np odnośnie zdrady emocjonalnej gadaliśmy. Co jest dla niego zdradą itp. Wczoraj tez o tym rozmawiałam z tą panią. O tej naszej rozmowie. Spytała czy czuł się z tym komfortowo. Mówiłam, że tak, że odpowiadał mi spokojnie i na luzie. A ona wtedy do mnie, że skąd mam pewność że był spokojny i szczery. Ale racja. Mimo, że wydaje mi się ze znam w 100% reakcje jakiejś osoby nigdy nie mam pewności. To wszystko to moje założenia. Ale wracając do dojrzałości. Nie pamiętam co dokładnie mi odpowiedział na moje pytanie ale pamiętam, że to nie była do końca odpowiedz, którą chciałam usłyszeć. W jakimś stopniu podświadomie mnie to zawiodło lub coś w tym stylu. Podpytywałam ale on nie zmieniał odpowiedzi. Z góry założyłam, że chodziło mu o to co mi. Żeby pasowało do mojej narracji, że myśli tak samo jak ja, że ma taką samą dojrzałość emocjonalną co ja. I takich sytuacji było naprawdę wiele. Ale czy naprawdę był dojrzały? Czy tylko to sobie wyobraziłam? Czy moje wcześniejsze zastrzeżenia do jego zachowania faktycznie były tylko pomyłką? Czy zrobiłam sobie sztuczne wyobrażenie? I było tak wiele razy, że oczekiwałam od niego pewnej głębszej odpowiedzi a on mi jej nie dawał. Wtedy właśnie podciagalam to pod coś typu ,,pewnie to miał na myśli”. Nie. Nie wiem co myślał. Powiedział to co powiedział i orzez jego wypowiedz mam na niego patrzec. Nie mogę go idealizować. I oczywiście czym jest się dojrzalszym emocjonalnie to lepiej ale to też nie jest złe, że on jest na innym poziomie niż ja. Że nie myśli tak głęboko jak ja. A przynajmniej tak wnioskuje po naszych codziennych rozmowach na przestrzeni lat. I faktycznie ostatnie rozstanie pokazało mi dużo, nie zachowuje się dojrzale. Nie jest w stanie uszanować tego, że nie będziemy mieć kontaktu, nie byl w stanie uszanować mojego ciała, nie byl w stanie uszanować naszego związku, jego argumentacja była nielogiczna (,,zrobiłem tak bo chciałem żebyś miała dobry dzień”), teraz nawet nie spojrzy mi w oczy na korytarzu. I teraz widzę w nim osobę, którą widziałam rok temu gdy bałam się że jak się spotkamy to się nie dogadamy. I czy on byl cały czas tą samą osobą nawet podczas trwania związku a ja sobie wyobraziłam że tak nie jest? Bardzo możliwe
3 notes · View notes
sysista · 4 months
Text
Nie chce żyć od kiedy się dowiedzialam że jestem pomyłką.
Więc dlaczego próbujecie sprawić bym dalej była na tym świecie?
2 notes · View notes
its0knot2be0k · 1 year
Text
Znowu to zrobiłam.
Czuje ulgę. Czuję wstyd. Czuję ulgę.
Na to zasłużyłam.
Nie wystarczam taka jaka jestem.
Nie jestem w stanie dojść do własnej perfekcji.
Świat z definicji jest nieidealny.
Ja jestem jego mankamentem.
Największym problemem.
Jedyną pomyłką wszechświata.
Coś o mnie? Żyje w Polsce. Edukuje się. Pracuje. Inflacja zapierdala. Wszystko drożeje. Ceny wynajmu z kosmosu. Ciągnąć od 10 do 10 nie mam siły. Patrzeć w lustro nie mam siły. Każdy stress każdego dnia doprowadza mnie na skraj. Skraj gdzie mój ból fizyczny jest ulgą. A w tym wszystkim świat oferuje mi tylko to że będę codziennie, wstawać zapierdalać, iść spać i modlić się by do 10 starczyło. Ale nie jestem światu dłużna, bo też nic nie jestem wstanie światu, a nawet najbliższe u otoczeniu zaoferować.
Nie jestem idealna.
Przynajmniej mój napis jest...
Tumblr media
20 notes · View notes
martiove · 3 months
Text
Jeśli próbowałaś się wtłoczyć w jakiś szablon i to ci się nie udało, to masz prawdopodobnie duże szczęście. Może i jesteś wyrzutkiem, ale ocaliłaś duszę. Takim nieudanym próbom dostosowania się towarzyszy dziwne zjawisko. Chociaż wyrzutek zostaje przepędzony, jednocześnie jakaś siła przyciąga go prosto w ramiona psychicznie pokrewnej duszy, którą może być grupa ludzi, studia, jakaś forma sztuki. Bez porównania gorzej jest tkwić tam, gdzie nie mamy czego szukać, niż tułać się przez jakiś czas w poszukiwaniu psychicznego kontaktu, jakiego nam trzeba. Szukanie swojego miejsca nigdy nie jest pomyłką. Nigdy. Ten napór sił i napięć wywiera pożyteczny i dobroczynny wpływ. Wygnanie hartuje, temperuje, umacnia. Choć tej sytuacji nie życzyłybyśmy nikomu z żadnego powodu, jednak – tak jak węgiel pod wysokim ciśnieniem staje się diamentem – prowadzi ona do prawdziwej wielkości i oczyszczenia duszy. [...] Ciosy od losu dają odporność. Przestajemy się użalać nad sobą, patrzymy głębiej, widzimy wyraźniej, nasza intuicja rośnie, zdobywamy zdolności bystrej obserwacji i szerokie horyzonty [...]. Choć wygnanie ma wiele negatywnych stron, dzika psychika potrafi je przetrwać. Na wygnaniu o wiele mocniej dąży się wyzwolenia prawdziwej natury, bardziej tęskni za sprzyjającym środowiskiem. To dążenie, ta tęsknota pozwalają posuwać się naprzód. Sprawiają, że nie ustajemy w poszukiwaniu, a nie znajdując otoczenia, które by nam sprzyjało, zwykle postanawiamy sami je stworzyć. To dobrze, ponieważ kiedy je stworzymy, inni, którzy też od szukają, pewnego dnia w nieodgadniony sposób przybędą, entuzjastycznie wołając, że przez cały czas tego właśnie pragnęli.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 248-249)
1 note · View note
placzus01 · 4 months
Text
Minuta ciszy na wynos
Nie ma już dla mnie znaczenia czy szczęście zostawi mi znowu awizo
Nie mam adresu stałego więc może dlatego tak długo już za mną błądziło
Uwielbiam burzę więc idę na żywioł by nigdy niczego nie nazwać pomyłką wiesz
Tumblr media
0 notes
wiadomosci-sportowe · 8 months
Text
0 notes
sukces · 8 months
Text
0 notes
Text
"Największą pomyłką jest ofiarowanie serca komuś, kto potrzebuje mózgu."
1 note · View note
madaboutyoumatt · 1 year
Text
Omegaverse - Matt
Na początku nie wiedział do czego Josh się odnosił, ale po kilku kolejnych słowach pojął i zrobił mu się trochę bardziej przykro. Gdyby był dominujący, gdyby nie wychowywał się w rodzinie z samymi betami, gdyby od początku trochę lepiej sobie radził z uczuciami i ślepo nie wierzył dorosłym i ich słowom to może to wszystko potoczyłoby się inaczej. Może.
Z każdym kolejnym słowem i pytaniem czuł się bardziej zagubiony. Miał teraz wszystko opowiadać? Jak? Gdzie zacząć? Co powiedzieć? Nie chciał aby Brand go wyśmiał, usłyszy o tym co przeżywał przez ostatnie dwa lata i stwierdzi, że to jakiś chory żart. Czuł w jego słowach, że po tym co mu zrobił, po tych wszystkich wyznaniach teraz powrót do tego mógł być dla młodszego bolesny. Niby pogodził się z wszystkim, zmienił styl i podejście a może jednak wcale tego nie zaleczył? Czy dawało im jakąś możliwość?
Matt był kiepski w uczucia. Prawie całe swoje życie podporządkowywał temu, że będzie betą, że ma być neutralny, że nie odczuwa tego wszystkiego co pozostałe dwie płcie, które wręcz kipią i często działają poprzez emocje. Te jednak w końcu niczym Coca-Cola po dodaniu Mentosów wybuchły.
- Nie wiem Josh. Całe nasze życie dorośli ciągle mówili, że to co czujesz to tylko szczeniacka miłość, że to jest urocze, ale nie przetrwa. Wierzyłem im, dlaczego nie miałbym? Byli starsi a starszych trzeba było słuchać. Poza tym, ja miałem być betą, u ciebie już widziano znamiona alfy, prawdopodobnie nawet to co czułeś to już było jej manifestacją. Wtedy w szkole ciągle mówili, że bety parują się między betami, alfy z omegami. Biologicznie ma to sens. – wziął jedną z poduszek i przytulił ją do siebie na razie trochę unikając modela wzroku. Nie miał pojęcie czy będzie na tyle silny aby na niego spojrzeć kiedy będzie mówił o tak dziwnych rzeczach. – Poza tym, byłeś młodszy a zanim ta różnica wieku trochę się zatarła byłeś ciągle obok i stałeś się bardziej dla mnie jak brat. A potem nagle pojawiłeś się u mnie chcąc mi pomagać z rują. Masz pojęcie jak to brzmiało? – przelotnie spojrzał na drugiego, bo akurat czajnik dał znać, że woda była zagotowana, ale okazało się, że Brand nawet się nie ruszył. – Chociaż wiem, że nie o to ci chodziło to zabrzmiało jakbyś chciał mnie wykorzystać. I wiedziałem, że nie o to ci chodziło – nawet go bronił – ale to była dopiero moja druga ruja, jeszcze nie wiedziałem co i jak i sam dokładnie wiesz jak to wszystko miesza w głowie!
Na moment się uniósł wracając wspomnieniami do tamtego momentu. To nie było miłe wspomnienie. Znał Josha od lat, więc był pewien jego dobrych zamiarów, ale do dziś pamięta jak mu serce drżało. Może wtedy to nie był tylko strach, może gdzieś pod skórą po raz pierwszy wyczuwał to samo co młodszy czuł od lat do niego. Niestety tak zwany timing mieli kiepski. Wszystko się rozjechało.
- A potem bez słowa wyjechałeś. Nigdy tak wcześniej nie robiłeś, zawsze mogliśmy na siebie liczyć a teraz po prostu zniknąłeś, nie odzywałeś się, nie odbierałeś moich telefonów. Na czas mojej rui to mogło być zrozumiałe, ale później? – westchnął ciężko kiedy Brand przypomniał mu jeszcze o Marku. Evans już prawie nie pamiętał o jego istnieniu. – Wtedy to była bardzo świeża sprawa. Byliśmy po kilku wyjściach, gdzieś już się zarysowało to, że niby jesteśmy razem. Z perspektywy czasu nawet ja widzę jakie to było głupie. Nie pasowaliśmy do siebie i to co było między nami było po prostu nudne, ale wtedy myślałem, że tak jest normalnie i najrozsądniej. – naprawdę dawało się wyczuć, że to co między nimi było to było raczej pomyłką niż czymś poważnym. – Później przyjechałeś. Już nawet nie chodziło o to, że po przemianie byłeś trochę inny, chodziło o to, że od początku tęskniłem. Do tej pory byliśmy ciągle razem, w stałym kontakcie. Teraz były tylko tego namiastki a tam w kawiarni, tam wszystko powróciło. I było nawet lepiej. – uśmiechnął się przypominając sobie po raz pierwszy to uczucie, które wtedy poczuł, tą radość. – Nawet jak wróciłem to powiedziałem Maxowi coś w stylu, że raczej czuję coś do ciebie więcej. – zarumienił się na to wyznanie. – Ale ty znowu wyjechałeś. Mieliśmy zaledwie parę godzin wspólnie i znów ciebie nie było. Nie tylko w mieście czy kraju, ale i kontynencie. Miałem wrażenie, że zostałem z tym wszystkim sam, że na podstawie tego krótkiego spotkania – wcale takie krótkie nie było, bo spędzili z sobą z pięć godzin, ale perspektywa była inna. – musiałem wszystko dotychczasowe wyrzucić z głowy i zacząć układać to na nowo. Aż do mnie to dotarło, to co czuję, to o czym mówiłeś niejednokrotnie. Nawet nie znając twoich feromonów i twojego zapachu czułem i wiedziałem, że ciebie kocham i że jesteś tym jedynym.
Poczuł się znowu zakłopotany. Otwierał dłoń z swoim sercem na niej, tak samo jak to kiedyś robił w stosunku do niego młody. Tylko Brand zawsze był odważny, parł do przodu itd., a dla niego było to wręcz przerażające. Czuł, że ma więcej niż 50% szans, że to się opłaca, że nie zostanie wyśmiany a jego serduszko zdeptane, ale cholernie się tego nadal obawiał.
- Max namawiał mnie abym zadzwonił i ci wszystko powiedział – jego mina znowu zmarkotniała i zaczął nagminnie wyrywać z poduszki małe zmechacone kuleczki – ale ja stwierdziłem, że tak nie powinno być. Zasługiwałeś, tak samo jak i ja, na rozmowę twarzą w twarz. Jeszcze byś pomyślał, że żartuję czy może byś zrobił coś głupiego będąc tak daleko. No i kiedy miałem ci wszystko już wyznać, ty przyjechałeś cały w skowronkach mówiąc o Jiminie. Tyle o nim mówiłeś, tak dobrze się rozumieliście a potem jeszcze długo byliście. Pomyślałem, że to już koniec dla mnie, że jednak odkochałeś się albo, że dorośli mieli wtedy rację, że ta miłość do mnie to była tylko taka faza. Max nadal upierał się abym ci wszystko powiedział, ale ja nie mogłem. To byłoby nie fair. Więc czekałem. Czekałem aż przyjedziesz, aż będziesz sam i będziemy mogli porozmawiać o tym co przynajmniej ja do ciebie czuję.
Zamilkł, bo w sumie to było już. Ot jego dwa lata z życia w udręczeniu i cierpieniu, które jedynie przełożyło się na jego lepsze oceny. Marna nie marna pociecha, każdy mógł to ocenić sam. Gorzej tylko, że Josh chciał najwyraźniej wiedzieć wszystko, więc oczywiście padło pytanie co się zmieniło, że doszło to do czego doszło. A on totalnie nie był z tego dumny, więc zniżył głos.
- Przyjechałeś z nią tutaj, do Anglii. – prawie wyszeptał, ale mieszkanie nie było wielkie a i była w nim cisza niczym mak zasiał. To było tak proste a zarazem mało zrozumiałe. – Do tej pory z kimkolwiek nie byłeś wszystko to odbywało się gdzieś z daleka. Wiem, to było głupie, ale w Anglii, w tym mieszkaniu kiedy tutaj przyjeżdżałeś, mówiłeś do mnie złotko i skarbie, miałeś prezenty i chciałeś spędzać tylko czas ze mną… - zakłopotał się jeszcze bardziej i coraz ciężej było mu o tym mówić. – Tutaj byłeś moim Joshem. – pąsowy rumienieć, który wpełzł mu nawet na uszy jasno i klarownie wskazywał jak się czuł mówiąc o tym. – Naruszyłeś tą granicę. Wiem, że jej nie było i nic nie ustalaliśmy, ale tak czułem. Wróciłem do mieszkania i rozpaczałem a potem wpadłem w panikę, że ją tutaj przyprowadzisz. Nie dałbym z tym już rady. Wy jako para, ja piąte koło u wozu a to wszystko pod jednym dachem? Teraz już wiesz skąd mój popłoch i panika. A kiedy wszedłeś przestałem nad sobą panować a twoje feromony w niczym mi nie pomogły, tym bardziej kiedy mogłem je czuć tak bardzo rzadko. – nie tylko przez ich nie aż tak częste spotkania, ale dodatkowo przez cholerne blokery.
Pod koniec opowieści Brand miał małą, zawstydzoną i speszoną kulkę na kanapie. Gdyby mógł Matt po prostu schowałby się aby nie tylko nie czuć modela wzroku na sobie, ale i nie opowiadać tej żenującej a jednak prawdziwej historii. Teraz jednak tamten wiedział co się działo, skąd było to całe zachowanie, a dłoń otworzyła się całkowicie i wszystko pozostało w rękach Josha co z tym małym i zlęknionym serduszkiem zrobi.
0 notes
organisationskoval · 1 year
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
217) Partei National Orientierter Schweizer (PNOS, Swiss Nationalist Party, Partia Narodowo Zorientowanych Szwajcarów, Parti nationaliste suisse, PNS, Partito nazionalista svizzero) - partia zorientowana narodowo w Szwajcarii, założona w 2000 roku przez Jonasa Gysina i Sachę Kunza. Wydaje „Politmagazin von Eidgenossen – für Eidgenossen“ („czasopismo polityczne Konfederatów – dla Konfederatów”) pt. „HARUS!”. Miejscem wydania jest Langenthal (Szwajcaria), redakcję prowadzi Adrian Segessenmann (2016). PNOS jest ideologicznie bardzo bliski faszyzmowi. Nie jest to jednak antydemokratyczne. Widać to zwłaszcza w ich wezwaniu do większej demokracji. Między innymi domagają się, aby Rada Federalna była wybierana bezpośrednio przez lud. Chcą też rozbudowy systemu demokracji bezpośredniej. Jeśli chodzi o politykę edukacyjną, mają orientację federalistyczną. PNOS chce, aby formacja rodzin była aktywnie promowana. PNOS jest ekonomicznie protekcjonistyczny. Rolnictwo powinno być dotowane przez państwo. Rolnictwo powinno ponownie stać się centralną częścią Szwajcarii. PNOS jest bardzo zaangażowany w ochronę środowiska i zwierząt. Żąda się wycofania energii jądrowej i zaostrzenia dobrostanu zwierząt. PNOS ma na celu ograniczenie imigracji do minimum. Należy również zezwolić na odebranie obywatelstwa szwajcarskiego naturalizowanym cudzoziemcom, którzy popełnią poważne przestępstwo. Wolność słowa ma zostać przywrócona i zachowane liberalne przepisy dotyczące broni. Policja powinna zwiększyć bezpieczeństwo publiczne. PNOS stanowczo sprzeciwia się utracie szwajcarskiej suwerenności. Z ich punktu widzenia wejście do Unii Europejskiej nie wchodzi w grę. Międzynarodowe traktaty, które zagrażają suwerenności Szwajcarii, mają zostać rozwiązane. PNOS wystartował w wyborach do Rady Narodowej w Basel-Stadt. Otrzymała tam 0,1% głosów. PNOS wziął udział w wyborach do Rady Państw w kantonie Berno. Yannic Nuoffer otrzymał 1348 głosów. Nowy prezes partii PNOS Florian Gerber otrzymał 3003 głosy. Przewodnicząca kantonu Zurych, Jasmin Mäder, jest byłą aktorką porno. Tak komentuje swoją przeszłość: „Filmy były pomyłką i więcej bym tego nie zrobiła”.
0 notes
neighborhood-girl · 2 years
Text
Nie wiem po co żyje, nikogo nie obchodze, jestem brzydka. Wszystko jest nie tak. Jestem błędem, pomyłką.
1 note · View note
cytaty-darling · 2 years
Text
Największą pomyłką jest ofiarowanie serca komuś, kto potrzebuje mózgu.
0 notes
7wayze7 · 2 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Summer of 84 (2018)
Kolejne z serii ‘szukam czegoś podobnego do Super Dark Times’. Gdy ostatni tytuł (The Clovehitch Killer) był dobrym wyborem, to z kolei ten mnie bardzo zawiódł. Często jest stawiany na równi z Super Dark Times, lecz dla mnie jest to absolutnie błędne stwierdzenie. Jeżeli miałabym wskazać podobne klimatycznie produkcje do naszego Lata 84′ to z pewnością byłyby to ‘It’ oraz ‘Stranger Things’. Sam film fabularnie jest bardzo podobny do ‘The Clovehitch Killer’, działają na tej samej zasadzie, ktoś morduje, a nasi samozwańczy młodzi bohaterowie zaczynają podejrzewać kogoś z ich bliskiego otoczenia, na początku są dowody, potem okazują się pomyłką, nieporozumieniem, a i tak na końcu okazuje się że podejrzany był mordercą. I co tu nie kliknęło, można zapytać. Otóż, trudno mi powiedzieć, przypuszczam że klimatycznie zwyczajnie trochę mi nie podpasowało, nie podobało mi się również zachowanie głównych bohaterów które w większości przypadkach ograniczało się do żartów/rozmowach o seksie, podkreślmy, nic w tym złego, wszyscy ludzie o tym rozmawiają, nastoletni czy nie, ale w tym przypadku zaczynało to być już karykaturalne. Co warto jeszcze dodawać, nie uważam że to zły film, ma dobre momenty i niezłe oceny , od krytyków i od widzów, myślę ze najzwyczajniej w świecie mi nie przypadł do gustu z kilku powodów. Wydaje mi się że też spodziewałam się czegoś innego. Na zakończenie dodam że chyba moje poszukiwania ‘filmu podobnego’ niedługo się nareszcie zakończą i wpadną tu wreszcie jakieś inne recenzje, nie żeby ktoś to czytał, poza Dżuls.
<333
0 notes