Tumgik
martiove · 4 days
Text
Problemów będących przedmiotem terapii nigdy nie rozwiązuje się raz na zawsze. Terapeuta i pacjent ciągle do nich wracają, integrując je na coraz to nowym poziomie świadomości i umacniając się w naukach z nich płynących – dlatego psychoterapię nazywamy często w naszych kręgach „cykloterapią”.
Irvin D. Yalom, Otyła Dama (z Kat miłości), s. 137-138
3 notes · View notes
martiove · 7 days
Text
Wiele można się nauczyć, uświadamiając sobie swoje projekcje ("to ty jesteś zły, to ty mnie skrzywdziłeś") i rozumiejąc, że same jesteśmy dla siebie niedobre, same się krzywdzimy. Nie możemy jednak na tym poprzestać. Mniemanie, że wszystkie problemy da się rozwiązać przez pozbycie się projekcji i dotarcie do świadomości, jest podwójną pułapką. Czasem to się sprawdza, czasem nie. Zamiast paradygmatu "albo-albo" (błąd tkwi albo na zewnątrz, albo we mnie), pożyteczniej byłoby przyjąć model "i-i" (problemy tkwią i we mnie i na zewnątrz). Takie postawienie sprawy pozwala wszechstronniej rozważyć każdą sytuację i daje większe szanse na jej uzdrowienie. Paradygmat "i-i" daje [...] większą pewność siebie w podważaniu istniejącego stanu, wyzwala od nieustannego szukania winy w sobie, pozwala spojrzeć krytycznie na świat zewnętrzny, który przypadkowo, bezwiednie, ale nierzadko i złośliwie stosuje wobec nas przemoc. Paradygmat "i-i" nie ma służyć obwinianiu siebie i innych, ale jest raczej sposobem na dokonanie wnikliwej oceny zarówno swego wnętrza, jak i świata zewnętrznego; jest sposobem na ustalenie, co powinno się zmienić, co wymaga naprawy, nowego planu.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 327)
0 notes
martiove · 14 days
Text
Można próbować wieść ukryte życie, ale wcześniej czy później superego, negatywny kompleks lub samo społeczeństwo pojawi się na twojej drodze. Niełatwo jest ukrywać zakazane rzeczy, których tak niepohamowanie się pragnie. Niełatwo ukrywać kradzione przyjemności, nawet jeśli nie dają satysfakcji. W naturze negatywnych kompleksów i kultur leży skłonność do unicestwiania każdej rozbieżności między stanem ogólnie akceptowalnym a impulsem jednostki do wyróżniania się. Negatywna ocena grupy bezlitośnie wydala każdego członka, który się jej nie podporządkowuje.   Spontaniczne dziecko […] urodzone w surowej społeczności zazwyczaj prędzej czy później dozna podłości ostracyzmu. Traktuje się je, jakby nie istniało, jak powietrze. Wspólnota wycofuje swą troskę, miłość, odmawia spełnienia innych psychicznych potrzeb. Za takim ostracyzmem leży chęć zmuszenia go, by się podporządkowało zasadom, chęć zabicia w nim ducha, wygnania go z „przyzwoitej wioski” na zmarnowanie i śmierć na pustkowiu. Kiedy zostajemy napiętnowani, to prawie zawsze dlatego, że robimy albo mamy zamiar zrobić coś niepokornego, częstokroć coś tak zwykłego jak wyrażenie innej opinii […]. Trzeba pamiętać, że [osoba] poddana presji nie tyle odmawia przystosowania się, ile nie potrafi się przystosować, ponieważ dopasowanie oznacza dla niej duchową śmierć. Jej duchowa integralność jest na szali i dąży do wolności w każdy możliwy sposób, nawet jeśli coś jej za to grozi.   Dzika psychika musi być właściwie chroniona – a to oznacza, że sami musimy ją cenić, bronić jej, nie poddawać się […]. Nasza dzikość z racji swego piękna i energii zawsze może zostać zauważona przez kogoś, przez taką czy inną grupę jako zdobycz albo jako coś, co trzeba ukrócić, zmienić, ujarzmić, zamordować, przerobić, kontrolować. Dzikość potrzebuje silnego, bo inaczej ulegnie przemocy. Kiedy grupa okazuje wrogość naturalnemu życiu, nie wolno się godzić na pogardę i wyzwiska. Trzeba trwać i szukać miejsca, do którego się należy – przeczekać i przetrwać i twórczym życiem pokonać tych, którzy nas wyszydzają. Jednak najważniejszą rzeczą w każdym buncie jest to, żeby forma, jaką on przybiera, była skuteczna. […] U podstaw naszej natury znajdziemy absolutną determinację, libido potrzebne we wszystkich aktach odwagi.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 319-322)
0 notes
martiove · 14 days
Text
Czasami zbiorowość wywiera naciski na kobietę, by była świętą, oświeconą, politycznie poprawną, miała dobrze poukładane w głowie, żeby każdy jej wysiłek stał się skończonym dziełem. Jeśli kajamy się przed zbiorowością i ulegamy jej presjom w imię bezmyślnego konformizmu, to możemy uniknąć wygnania i odrzucenia, ale jednocześnie popełniamy zdradę wobec swojej dzikiej natury. Niektórzy uważają, że czasy, kiedy tak zwana kobieta niepokorna bywała wyklęta, należą do przeszłości. Jeśli była niepokorna, to znaczy postępowała zgodnie z naturą swej duszy, to mówiło się, że jest „zła” lub że „zbłądziła”. Te czasy nie minęły. Zmienił się tylko typ zachowań, które uznaje się u kobiet za niedozwolone. […] Głos kobiet opowiadają się za życiem i pokojem, w naszym postawionym na głowie świecie zostaje napiętnowany jako skandal, szaleństwo i wybryk. […] Większość zbiorowości ma ukrytą tendencję, która sprzyja represjom wobec twórczego, uczuciowego, dzikiego życia kobiet. Społeczeństwo zachęca kobiety do krytykowania się nawzajem i poświęcania swoich sióstr (lub braci) w imię zasad sprzecznych z rodzinnymi wartościami i naturalną uczuciowością, które kobiety najbardziej cenią. […] Odmawiając poparcia dla skostniałej zbiorowości, kobieta odmawia jednocześnie porzucenia niezależnych myśli i potwierdza to swoimi czynami.           
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 319-321)
0 notes
martiove · 24 days
Text
"Kiedy związek się kończy, ten, kto był lojalny, zostaje singlem, dopóki rany, które pozostawiły szkodę nie zostaną uleczone. Drugi wchodzi od razu w nowy związek.
To ma proste wytłumaczenie:
Szybko szukają kogoś innego, bo nie wiedzą jak być samemu, to ludzie, którzy nie wiedzą jak kochać siebie, nie wiedzą jak czekać, tylko szukają tego, kto je wypełnia.
W dużym skrócie idą przez życie niszcząc serca, ponieważ ich niedojrzałość emocjonalna i brak miłości do siebie sprawiają, że nie wiedzą, jak poradzić sobie z samotnością..."
- Chris Perry
559 notes · View notes
martiove · 27 days
Text
- Co daje psychoterapia?
Zamyśliła się.
- Próbuję już dłuższy czas ułożyć zwięzłą odpowiedź na to pytanie, wiesz? Jest bardzo trudno wyjaśnić osobie, która nigdy w takim procesie nie uczestniczyła, jak to się dzieje, że jest lepiej. Jak to się dzieje, że po pewnym czasie naprawdę zaczynasz wiedzieć, o co ci chodzi, co czujesz, czego potrzebujesz, co powinnaś i czego chcesz. To długa droga. Długa. I kręta. I to się nie dzieje od razu. Sporo osób rezygnuje po kilku sesjach z myślą, że miało pomóc, a im jest gorzej. Na początku będzie. Na to trzeba się przygotować. To, co najbardziej cię blokuje, najgłębiej siedzi i najbardziej boli. Właśnie tam będzie trzeba dotrzeć. Stanąć z tym twarzą w twarz - na początek przez sekundę. Później dwie. Dziesięć. Minutę. Po jakimś czasie idziesz z tym czymś na spacer i w końcu jesteście w stanie swobodnie pogadać. Rozmawiacie kilka godzin, a ciebie nie trzęsie. Wracasz do domu i płaczesz. Nikt nie wie, jak ogromnego potwora właśnie pokonałeś. Nigdy nie byłeś tak z siebie dumny. Po pierwszym takim wygranym starciu zawsze rośnie apetyt. Już wiesz, że zmienisz jeszcze to i tamto. Już nawet wiesz jak. Zyskałeś narzędzia, które przydadzą ci się jeszcze nie raz.
- A relacje? Związki? Czy psychoterapia jest w stanie naprawić takie problemy? Pomóc podejmować lepsze decyzje?
- Tak. Psychoterapia daje narzędzia do takiego... zwinniejszego poruszania się po relacjach. Spróbuję wyjaśnić to na przykładzie, który pomógł zrozumieć to mojej przyjaciółce. Wraca do mnie ktoś, kto kiedyś bardzo mnie skrzywdził i obiecuje, że się zmienił. Na czym opierałam wiarę w taką zmianę, nie będąc po psychoterapii?
- Na słowach.
- Na słowach. Tylko i wyłącznie. Ryzykowałam, bo pokładałam nadzieję w tym, co mówi. Ryzykowałam, bo liczyłam na to, że jeśli postanowił wrócić, to dlatego, że naprawdę nie chce już zmarnować mojego czasu. Czy byłam w stanie to jakoś sprawdzić? Dostrzec sygnały, że ta zmiana tak naprawdę nie zaszła? Nie. Nie byłam. Skoro tak powiedział, to tak miało być. Jak się domyślasz, nie było. Później taka sama sytuacja zdarzyła mi się już po ukończonej psychoterapii. Powiem Ci, że sam sposób w jaki otrzymałam te przeprosiny i prośbę o szansę był dla mnie już pierwszym sygnałem, że tam się nic nie zmieniło. Ton, forma, użyte słowa. Ten komunikat niczym nie różnił się od tych, które otrzymywałam, gdy mnie krzywdził. Po przepracowaniu własnych tematów, dobrze wiedziałam ile czasu realnie zajmuje zmiana. Ile czasu, energii i zaangażowania wymaga własny rozwój, pokonywanie blokad i docieranie do największych demonów. Wiedziałam, co za takimi zmianami idzie i gdzie można je dostrzec. Ja bardzo szybko wiedziałam, że on tej pracy nie wykonał. Zachowanie po zachowaniu dostrzegałam w nim dokładnie te same mechanizmy, które kierowały nim jakiś czas temu.
- Nie zgodziłaś się.
- Nie.
- Był w szoku?
- Tak. Przyjaciółka też. Powiedziała mi, że ją by zjadało to, że nie spróbowała, bo co jeśli jednak akurat faktycznie się zmienił. Właśnie dlatego tak trudno jest to wytłumaczyć.
- Bo ty po prostu byłaś pewna, że się nie zmienił.
- Tak. Dla mnie to było widać jak na dłoni.
- Czyli psychoterapia oszczędza też czas!
- Oszczędza. I warto liczyć to w latach. Możliwe, że dojdziesz sam do tych rzeczy, które przepracowywałbyś na terapii. Ja pewnie do sporej ilości bym doszła sama, ale to by było za ile lat? Za pięć? Za dziesięć? Z psychoterapią mam to w dwa. Jeśli ktoś ma potrzebę poświęcić te dziesięć lat, by szczycić się, że zrobił to wszystko sam, to bardzo proszę, ale akurat ja skupiłam się na tym, by nie uciekało mi życie.
- Jesteś zdeterminowana.
- Jestem, tak... Bo był taki okres, że zupełnie siebie opuściłam, wiesz? Porzuciłam jak psa na leśnej drodze i z piskiem opon odjechałam. Jestem sobie za ten czas bardzo dużo winna. Małymi krokami sobie to wszystko wynagradzam. Obdarowuję tym, czego kiedyś drastycznie się pozbawiłam.
- Czyli psychoterapia to prezent od ciebie dla siebie.
- Tak. To powiedzenie sobie samej, że o nic nigdy nie było warto tak bardzo walczyć.
Marta Kostrzyńska
137 notes · View notes
martiove · 1 month
Text
Samo pragnienie łatwości nie jest jeszcze pułapką; to naturalna potrzeba ego. Jednak gdy staje się to pogonią za dobrem materialnym i wygodą, a jednocześnie wiąże się z psychiczną rezygnacją z twórczych ambicji i trudów, musimy zapłacić za to pewną cenę. Tą ceną jest pułapka – zamieszkanie ze straszą panią. Tam musimy być grzeczne i ciche – nie wolno nam mówić o swoich tęsknotach, a tym bardziej dążyć do ich zaspokojenia. W ten sposób twórcza dusza zaczyna głodować. Klasyczna psychologia jungowska podkreśla, że utrata duszy grozi najczęściej w połowie życia, około trzydziestego piątego roku życia. Ale współcześnie takie zagubienie zagraża co dnia. [...] Najważniejszym faktem psychicznym pozostaje konieczność nieustannego strzeżenia treści naszego życia, żarliwości, uczuć i najgłębszej natury. Mnóstwo rzeczy czyha, żeby nam [to] odebrać, wyrwać siłą lub podstępem, a mogą to być rzeczy tak niepozorne jak myśl: "Jeszcze zdążę zatańczyć, będę siać i sadzić, obejmować, odnajdywać, planować, uczyć się, nieść pokój, oczyszczać... później, jeszcze zdążę". Wszystko to pułapki.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 299)
0 notes
martiove · 1 month
Text
"W tęsknieniu nie chodzi o czas, który minął od kiedy ostatnim razem się widzieliście, czy rozmawialiście. Chodzi o te momenty, kiedy robiąc coś zdajesz sobie sprawę, jak bardzo chciałbyś, by ta osoba była teraz przy tobie.
122 notes · View notes
martiove · 1 month
Text
Nawet jeśli jakiś epizod kończy się katastrofą i pożogą, to czeka nas kolejny rozdział, a po nim następny. Otwierają się przed nami nowe możliwości naprawienia błędów i stworzenia sobie życia, na jakie zasługujemy. Jeśli poniosło się klęskę, nie warto tracić czasu na nienawiść. Każde niepowodzenie to wielki nauczyciel, lepszy niż sukces. Słuchać, uczyć się, iść dalej. [...] Dowiadujmy się o czyhających na nas destrukcyjnych wzorcach, nabierajmy siły i pewności, bo umiemy wyczuć, gdzie ustawiono pułapki, klatki i przynęty, zanim się w nich znajdziemy.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 294)
2 notes · View notes
martiove · 1 month
Text
Jeśli kobieta utraci więź z naturą i źródłem prawdziwej radości i nie potrafi ich odzyskać, to na skutek podstępu, groźby lub przemocy, może zagubić sens życia. [Istnieją] pułapki i trucizny, które tak łatwo mamią, kiedy dusza krzyczy z głodu. Bez solidnej więzi z naturalną, pierwotną dzikością kobieta odczuwa głód i popada w obsesję, szukając "lekarstwa na złe samopoczucie", "świętego spokoju", "zapomnienia w miłości".
Zgłodniała dusza kobiety zadowoli się każdą dostępną namiastką, łącznie z tymi, które jak placebo, absolutnie w niczym jej nie pomagają, a wręcz niszczą i prowadzą do zguby, marnotrawienia czasu i talentu lub narażają na fizyczne niebezpieczeństwo. To głód duszy sprawia, że kobieta dokonuje w życiu wyborów wpędzających ją w obłąkańczy taniec, który kończy się pod drzwiami kata.
W jaki sposób kobieta, utraciwszy instynkty i więź z naturą, może popaść w tak dramatyczny stan zagubienia? Jedynym sposobem odnalezienia drogi do dzikiej naturalnej kobiecości jest przyjrzenie się błędom, które kobieta złapana w pułapkę może popełnić. Potem trzeba jeszcze raz prześledzić bieg wypadków i zabrać się za ich naprawianie. Potem nastąpi pojednanie.
Udaremnienie planowanego życia, utrata spontaniczności i początek udomowienia, zbytniej uległości w konsekwencji doprowadza do zatraty zdolności oceny sytuacji i nadużywania wolności, a to wreszcie kończy się utratą stóp – oparcia, opoki, nieodłącznej części instynktownej natury, która jest podporą wolności. Jeśli nie podejmiemy wysiłku ratowania autentycznej natury, może doprowadzić to do upadku. Bez wątpienia, jeśli kobieta podejmuje walkę ze swym demonem, czymkolwiek on jest, to wdaje się w jedną z najbardziej wartościowych bitew, jakie może stoczyć. Nawet jeśli znajdzie się na dnie za sprawą głodu, zniewolenia, uszkodzonego instynktu, destrukcyjnych wyborów życiowych, to powinna pamiętać, że na dnie, znajdzie oparcie dla dzikiej natury. Na dnie leży najżyźniejsza gleba pod zasiew i uprawę czegoś nowego. W tym znaczeniu sięgnięcie dna, choć bardzo bolesne, jest także zasiewem. [...] W samym środku niszczycielskiego żywiołu gwałtowność przeradza się w mądrość. Jest to mądrość kobiety, która tańczyła przeklęty taniec, zatraciła siebie i swe życie twórcze, doprowadziła się piekła tanim (lub drogim) sposobem, ale jakimś cudem zdołała uchwycić się słowa, myśli, idei, które ją podtrzymały dopóty, dopóki nie wymknęła się demonowi przez jakąś wyrwę w czasie i nie ocalała, by o tym opowiedzieć. [...] Kobieta, która straciła grunt pod nogami, a potem i stopy, ale zrozumie swój upadek, zdobywa szczególnie cenną mądrość. Jest jak saguaro, piękny kaktus rosnący na pustyni. Saguaro można podziurawić kulami, pokroić, przewrócić, podeptać, a mimo to nie traci żywotności, wciąż przechowuje życiodajną wodę, wciąż rośnie dziko i regeneruje się z czasem.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 292-293 -> cały rozdział Instynkt samozachowawczy jest piękny 🥹)
0 notes
martiove · 1 month
Text
Psychika i dusza ma swoje cykle, swoje pory roku: czas działania i czas samotności, biegu i znieruchomienia, zaangażowania i rezerwy, poszukiwania i spoczynku, tworzenia i wykluwania, aktywności w świecie i powrotu do duchowego odosobnienia. Jako dzieci instynktownie dostrzegamy te wszystkie fazy i cykle. Pozostajemy blisko sfery instynktów, jesteśmy świadome i aktywne w różnych okresach zgodnie z wewnętrznym rytmem. [...] Rok po roku żyliśmy według cykli i zmieniających się pór, a one żyły w nas. Potrafiły nas ukoić, roztańczyć, poruszyć do głębi i dodać otuchy; uczyły żyć, tak jak żyją zwierzęta. Tworzyły skórę naszej duszy [...] Nie możemy się godzić na to, by iść przez życie jak w lunatycznym śnie, w lichym i nieodpowiednim odzieniu, za którego sprawą kobieta odchodzi od naturalnych duchowych cykli, by potem cierpieć z powodu zmęczenia, wyjałowienia i tęsknoty za domem. Trzeba nam regularnych powrotów do niepowtarzalnych cykli naszej duszy, do każdego z nich, do któregokolwiek.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 339-340)
0 notes
martiove · 1 month
Text
Zdrowa dusz przeważnie promieniuje, użyczając innym swego światła. Ale pod wpływem poważnych urazów dusza ucieka. [...] Mieszkańcy Afryki Zachodniej wierzą, że surowe obchodzenie się z dzieckiem sprawia, że jego dusza ucieka z ciała, czasem tylko na parę metrów, czasami bardzo daleko.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 260-261)
2 notes · View notes
martiove · 1 month
Text
Konsekwencja i logika w postępowaniu to dla Dzikiej Kobiety zbyt wysoki wymiar kary, wyrok nie do przyjęcia, bo jej największa siła polega na umiejętności przystosowania do zmian, pomysłowości, nieustannym tańcu, wyciu, pomrukiwaniu, poleganiu na instynkcie, na jej twórczym ogniu. Jej konsekwencja i logika nie objawiają się w postaci uniformizmu, ale w twórczym życiu; jej logika jest logiką zmysłów i doznań, bystrego patrzenia na świat, elastyczności i zwinności. Jeślibyśmy miały wymienić jedną rzecz, która czyni Dziką Kobietę tym, czym jest, to byłaby to jej wrażliwość (wyczulenie, zdolność szybkiej reakcji; ang. responsiveness). Słowo response wywodzi się od łacińskiego "odpowiadać, obiecywać" i taki jest charakterystyczny rys Dzikiej Kobiety. Jej wnikliwe i błyskawiczne reakcje są nieustanną obietnicą i ślubowaniem złożonym mocom twórczym, czy będzie to [...] Piękno, Sztuka, Taniec czy Życie. Dzika Kobieta obiecuje, że będzie nas wspierać, jeżeli jej tego nie udaremnimy. Będzie dla nas źródłem pełni życia przy całej naszej wrażliwości, konsekwencji i logice.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 260)
9 notes · View notes
martiove · 2 months
Text
Traciła mnóstwo czasu na analizowanie, o co mu tym razem chodzi, dlaczego znów się dystansuje i z jakiego powodu z dnia na dzień zachowuje się wobec niej kompletnie inaczej. Była jego prywatnym psychoanalitykiem, który prześwietlał dokładnie każde jego słowo i ruch w poszukiwaniu odpowiedzi. Czy można było się jednak dziwić, jeśli notorycznie zostawiano ją w chaosie? Nie wiedziała, gdzie jest, na czym stoi, czy jest w ogóle w związku, czy może jednak w bliżej nieokreślonej otwartej relacji z jednostronną wyłącznością? Nie potrafiła nie analizować. Ciągły brak odpowiedzi i niestabilna sytuacja powodowała, że nie była w stanie wyłączyć głowy. Nie miała przez to w ogóle czasu, by poświęcić się sobie. Temu, co ona czuje, o co jej chodzi i czego właściwie potrzebuje. Po latach okazało się, że zadawała swoje wnikliwe pytania nie tym osobom, co trzeba. Jeśli ktoś notorycznie stawia cię w sytuacji pełnej wątpliwości, to zamiast pytać: "Co on ma w głowie?" i "Dlaczego tak się zachowuje?", zapytaj siebie: "Jak ja się czuję, gdy on się tak zachowuje?", "Czy ta relacja przynosi mi częściej dobre emocje czy złe?", "Czy to jest właśnie to, czego potrzebuję?". Pamiętaj, że nie jesteś odpowiedzialna za jego wahania. Pamiętaj, że nie powinnaś musieć skradać się do swojego partnera ze strachu przed złością lub odrzuceniem. Pamiętaj, że nie powinnaś zastanawiać się, czy jesteś dla kogoś ważna. Jeśli będziesz ważna, nie będziesz miała w tej kwestii żadnych wątpliwości. Jeśli ktoś szczerze będzie chciał być z tobą w relacji, to nie będziesz musiała stawać na głowie, by utrzymać ją przy życiu. Jeśli komuś naprawdę będzie na tobie zależeć, to gwarantuję, że będziesz to wiedzieć.
- Marta Kostrzyńska
237 notes · View notes
martiove · 2 months
Text
Można sądzić, że teraz, kiedy znalazły się w [bezpiecznym środowisku], ogarnie je deliryczne szczęście. Ale nie. Nie zauważają, że ludzkie spojrzenia nie są już pogardliwe, że częściej są neutralne, a nawet pełne podziwu i aprobaty. Przynajmniej przez jakiś czas są potwornie nieufne. Czy ci ludzie naprawdę mnie cenią? Czy jestem tu bezpieczna? Czy mnie nie przepędzą? Czy mogę spać spokojnie? [...] Po jakimś czasie podejrzliwość ustępuje i nadchodzi kolejna faza powrotu do siebie: akceptacja własnej niepowtarzalnej urody – dzikiej duszy, z której nas zrobiono. Nic tak wyraźnie nie świadczy o tym, że kobieta była Brzydkim Kaczątkiem przez całe życie albo na jakimś etapie swojej drogi niż jej niezdolność do przyjęcia szczerego komplementu. Może to kwestia skromności, może należy to przypisać nieśmiałości – chociaż zbyt wiele bolesnych ran bezmyślnie się lekceważy, tłumacząc je "zwykłą nieśmiałością" – częściej jednak komplement odbiera mowę, ponieważ wywołuje automatyczny i nieprzyjemny dialog w umyśle kobiety. Jeśli jej powiedzieć, jaka jest cudowna, jak piękne jest to, co robi, albo obdarzyć komplementem coś, w co włożyła duszę, natchnienie, całą siebie, to coś w jej głowie zaczyna mówić, że na to nie zasługuje, i ten, który ją chwali, jest niemądry, że tak w ogóle myśli. Zamiast zrozumieć, że kiedy jest sobą, piękno jej duszy roztacza blask, kobieta zmienia temat i skutecznie odbiera ożywczą karmę swej duszy i jaźni, które przecież rozkwitają, kiedy się je ceni, kiedy się je dostrzega. To jest więc ostatnie zadanie [...]: nie tylko akceptować własną indywidualność, własną niepowtarzalną tożsamość, ale akceptować również swą urodę, kształt własnej duszy i fakt, że bliskość dzikiej istoty przeobraża wszystko, z czym się styka. Akceptując własną dziką urodę, umieszamy ją w szerszej perspektywie i przestajemy ją sobie tak boleśnie uświadamiać; jednocześnie nie zapieramy się jej, nie wyrzekamy. Czy wilczyca wie, jaka jest piękna, kiedy daje susa? Czy wielkie i małe koty wiedzą, ile mają uroku, kiedy po prostu siedzą? Czy ptak zachwyca się łopotem swych skrzydeł? Ucząc się od nich, zachowujemy się w sposób naturalny, nie ukrywamy naturalnej urody, nie uciekamy przed nią. Jak dzikie zwierzęta, po prostu jesteśmy i tak powinno być.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 255-256)
0 notes
martiove · 2 months
Text
Znakiem rozpoznawalnym dzikiej natury jest zdolność przetrwania. Zawsze potrafi wytrwać. Nie jest to coś, co świadomie robimy, ale coś, czym jesteśmy, naturalnie przyrodzona cecha. Jeśli nie możemy żyć pełnią życia, to dopóty egzystujemy, dopóki znowu nie będziemy mogły rozkwitać. Czy opuściła nas twórcza wyobraźnia, czy odrzuca nas kultura bądź religia, czy odpycha nas rodzina, grupa, czy ponosimy karę za jakieś decyzje, myśli, uczucia, ukryte dzikie życie trwa, a z nim trwamy i my. [...] Najważniejsza rzecz to trzymać się i wciąż szukać, szukać twórczych dróg, szukać samotności, szukać czasu na bycie i działanie, szukać sensu istnienia; trzeba trwać, bo dzika natura daje obietnicę, że po zimie zawsze nadchodzi wiosna.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 253-254)
0 notes
martiove · 2 months
Text
Jestem głęboko przekonana, że to zjawiska przyrody mają największą moc uzdrawiającą – szczególnie te najprostsze, spotykane na każdym kroku. Lekarstwa natury są potężne, choć zwyczajne: biedronka na liściu, wróbelek ze źdźbłem trawy w dziobie, chwast na doskonale utrzymanej grządce, spadająca gwiazda, nawet tęczowe błyski w rozbitym szkle na ulicy mogą sprawić cud. Siła przetrwania to dziwna rzecz: nawet pięć minut kontemplacji spokojnej wody może dać tyle energii, że i przez miesiąc trzyma nas przy życiu.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 253)
2 notes · View notes