Tumgik
#między słowami
kamil-wroblewski · 2 years
Text
Szybkie pytania i odpowiedzi z Mrozem!
Zapraszam do wysłuchania naszej rozmowy o najnowszej płycie „Złote bloki”. Tematów jest oczywiście dużo więcej. Trochę żartujemy, ale są też poważne tematy. Zapraszam do słuchania!
2 notes · View notes
tearsincoffe · 29 days
Text
Dobry wieczór moje miłe Motylki! 🦋
[28.03.2024]
Powoli wychodzę z pampersów, całe szczęście bo jeszcze chwila w bagnistej strefie komfortu odparzyłaby mi kość ogonową. Miałam ściąć końcówki a skończyłam z najmniejszą długością jaka zawitała moją głowę kiedykolwiek. Od dzieciaka wmówiono mi włosy jako największy atut. Może nawet jedyny zważywszy na bardzo wczesne problemy z nadwagą. Dlatego trzymałam się uporczywie swej jedynej pozytywnej cechy... aż do czasu. Dzieci bywają okrutne, to już wiemy. Parę słów kolegów z klasy wystarczyło aby moja jedyna chluba osiadła smutno na dnie worka wraz z innymi odpadami. Oni dziś tego nie pamiętają lecz ze mną to zostanie. Słowa ostrzejsze niż nożyczki po które sięgnęłam wróciwszy do domu z trzęsącą brodą i zamglonymi oczami. Wtedy również odkryłam brak talentów fryzjerskich więc niespełna godzinę później mama prowadziła zakapturzonego smarkacza z kapturem na głowie który zakrywał wyjątkowo paskudne szlaczki. Dzisiaj było inaczej. Farbowania doszczętnie zrujnowały moją kondycję włosa więc bez mrugnięcia okiem pozwoliłam odciąc zakażony "organ". Tym razem obyło się bez łez, chęci zdehumanizowania siebie, skrzywdzenia przez oszpecenie. Oczyściłam się. Odrzucając zepsucie które uporczywie na sobie dźwigałam uzyskałam nowy, zdrowszy wygląd. Może brak przywiązania do spraw tak trywialnych wiąże się również z chemią mamy która straciła na pewien czas swe "upierzenie"? Jedno jest pewne, od ostatniego cięcia dorosłam. Nie fizycznie gdyż to żadna sztuka, rzecz nieuchronna. Dojrzałam mentalnie i pokładam nadzieję, że dzisiejsza zmiana będzie metaforą terapii której unikałam, podobnie jak zmiany fryzury, zbyt długo.
Odnoszę wrażenie jakobym ostatnio więcej rzeczy brała z dystansem. Nawet motylkową dietę. Okropna ze mnie kłamczucha. Realia nowonabytego dystansu malują się jako zobojętnienie zaś logiki próżno szukać w masochistycznych głodówkach. Inaczej wróciłabym do sprawdzonej, zdrowej diety której podświadomie lękam się jak diabeł wody święconej. Oznaczałoby to utracenie kontroli w braku kontroli. "Przecież podniosłam limity aby umożliwić sobie promocję do następnej klasy" - zawrotne wzrośnięcie z 200kcal do 300kcal zapewne uczyni ze mnie orła. O ile w ogóle zdecyduję się na wykorzystanie limitu dziennego. Możliwe, że zachodzicie w głowę czemu jestem Motylkiem skoro tak mi źle? Pytanie powinno brzmieć kiedy Ty, drogi czytelniku zyskasz samoświadomość. Życie w wiecznej jaskrze to najmniejsza linia oporu, gdzieś za mgłą widzę siebie - osobę która uzależnia powodzenie od ilości przeposzczonych godzin, internetowe zombie błądzące między tumblrem a składankami z chorymi na otyłość ludźmi prowadzących do samozagłady za pomocą popularnych sieci restauracyjnych, zazdrosnego potwora nie potrafiącego rozmawiać z najmilszą dziewczyną z klasy ponieważ jest szczuplejsza. A gdy ta wizja mnie przerasta zapadam w sen snując mary o obżarstwie, przebudzona płaczę jakby wyimaginowane kalorie spłynęły do mojego brzucha który nigdy nie będzie wystarczająco płaskim. Świadomość męczy ale otwiera pewne furtki. Mianowicie mówię tu o rozmowie, dopiero nazywając głośno swoje problemy zaczynam odzyskiwać znajomych. Tłumaczenie im zawiłości mojego EDa Sheerana to droga od której dzielą mnie świetlne mile więc piszę to Wam, ale niemoc do wstania z łóżka, odpisania na trywialną wiadomość to rzeczy które odganiałam miotłą niby kosmatego pająka. Żałuję. Teraz wiem, że nie dostawałam wsparcia za którym ryczałam niby pies ponieważ sama go nie chciałam. Podobnie z motylkowaniem, niszczę się na własne życzenie. Chwilowa samokontrola pójdzie się kochać przysyłając obżarstwo jako zamiennika i błędny cykl będzie trwał aż do następnego "cięcia".
SPOŻYTE: Okcal/0kcal
SPALONE: 185kcal
BILANS: -185kcal
Dzisiaj odbiegłam od tumblrowego dekalogu lecz nie zamierzam czarować nikogo słowami których nie mam na myśli. Pamiętajcie, mówimy o zaburzeniu, skrajności. W głębi duszy pragniemy zdrowia ale wyniszczanie siebie wydaję się być bardziej pociągającą wizją. Powyższy podniosły monolog może Cię co najwyżej skłonić do refleksji lecz nie zamierzam nikogo umoralniać gdy sama tonę we własnych ambiwalencjach. To po prostu kolejna porcja moich dziennych przemyśleń które przepadłyby w otchłani zapomnienia gdyby nie ten blog.
Chudej nocy Motylki! 🦋
43 notes · View notes
kasja93 · 8 months
Text
Cześć
Tumblr media
Gdy o 23 zadzwonił budził nie wiedziałam gdzie jestem i jak się nazywam, ale szybka przebieżka wokół zestawu mnie rozbudziła. Na szczęście nie trafiłam na żadnego „żartownisia” co by mi wypiął siodło. Nie jest to trudne dla kogoś kto się zna a pociągnięcie wajchy skutkuje, że naczepa odłącza się od konia. I jak się nie rozłoży na naczepie nóg to pierdyknie ona jak światowa gospodarka za całkiem niedługo. Zawsze sprawdzam czy wszystko jest tak jak powinno nawet po 5 minutowej wizycie w toalecie albowiem popaprańców na tym świecie nie brakuje.
Tumblr media
Pojechałam na załadunek i tak patrze, przyglądam się i okazuje się, że kiedyś już tu byłam. Jakieś dwa lata temu. Pewnie bym tego nie zapamiętała, ale wtedy właśnie miałam mały problem - albo raczej ładujące mnie głupole. Załadowana podjechałam i okazało się, że towar się posypał bo był źle załadowany w połowie naczepy bez możliwości zabezpieczenia by nie poleciał. No i jedna paletka zrobiła hyc o podłogę xD kazali mi wracać skąd przybyłam co mi było obojętne. Szefowi zrekompensowali podwójnie trasę i wszyscy byli zadowoleni. Prawie wszyscy bo zapewne ładujący dostał bure z góry na dół o ile nie pojechali mu po wypłacie.
Na szczęście tym razem obyło się bez problemów. W spokoju pozwolono mi wypić kawę i przeczytać kilka rozdziałów Halnego nim odesłano mnie z kwitami do kolejnego miejsca. Tam również bez problemów, wzięłam prysznic a po rozładowaniu wyjechałam na parking czekać na kolejne wytyczne.
Tumblr media
Zjadłam sobie zupkę instant - kurkową. Była spoko. Akurat zjadłam i pozmywałam, gdy przyszło info co dalej :) Miałam podjechać najbliższej jak się da skąd przyjechałam :) czyli na ten sam Amazon o którym pisałam na początku.
Stanęłam na parkingu 20 km przed załadunkiem i zaczęłam tzw pauzę weekendową. Nie będę Wam tłumaczyła zależności ilości przejechanych godzin w stosunku do dni pracujących względem godzin jakie musimy odebrać w stosunku do odpoczynków tygodniowych bo mózg się od tego lasuje. Bez kitu mi ogarniecie tego zajęło prawie rok po zdaniu egzaminów xD a i tak przepisy w przeciągu ostatnich 7 lat zmieniły się kilkukrotnie. Ekspertem nie jestem, ale znajomi po fachu dzwonili nie raz zaczynając słowami „Kaśka bo plan jest taki a taki i dzwonię bo wiem, że kto jak kto, ale ty powiesz jak zrobić by było dobrze oraz miało ręce i nogi”. Zbyt wiele kombinacji alpejskich za mną bym nie doradziła.
Aktualnie tylko dwie osoby z branży wiedzą o tym, że wróciłam do zawodowego przemierzenia kilometrów. Moja przyjaciółka (ta co ją ze Szwecji ściągałam) oraz mój przyjaciel (ten co razem pracowaliśmy u Suchotnicy Niemieckiej). Są to moje totalnie safe person. Narazie chce tylko z nimi rozmawiać
Tumblr media
Przejeżdżając przez Hamburg (na fotce most tzw Wisielec) zdałam sobie sprawę jakie miałam szczęście, że typ od kontenerów mnie olał. Gdybym wzięła robotę od niego to bym się bujała między Hamburgiem a Brenerhaven. Zapomniałam już jak „fajnie” się jeździć po obwodnicy tego pierwszego. Hamburg jest w remoncie niezmiennie chyba od lat 80 tych xDDD Tragedia… chociaż bardziej tragikomedia. Dziś i tak miałam szczęście bo Hamburg za pierwszym razem przeleciałam nocą (jest takie nawet takie powiedzonko- co łączy niemieckie kobiety i autostrady? Najlepiej przelecieć nocą xD), drugim zaś razem nad ranem i ruch był umiarkowany jak na sobotę przystało. W tygodniu można odstać w korkach nawet dobre kilka godzin.
Tumblr media
Po 5 godzinnej drzemce postanowiłam sprawdzić na satelicie okolice. Okazało się, że można bez problemu wyjść na spacer z przy autostradowego parkingu na którym koczuje. A wiadomo jak sobota to do Lidla, do Lidla… Nie potrzebowałam niczego, ale pójście do sklepu motywowało mnie do spaceru. Kupiłam kimchi, jabłka, owoc granatu oraz paczkę prażynek (?) krabowych.
Tumblr media
Patrząc na naród Niemiecki często dochodzę do wniosku, że są zdrowo popaprani. Jakby tak spojrzeć co się odwala na parkingach to można byłoby pomyśleć, że to naród koczowniczy. Gdy tylko zbliża się weekend odpalają swoje pojazdy jak najgłośniej trzaskając przy tym drzwiami by każdy Hemlut tudzież Ahmed w sąsiedztwie wiedział, że wyjeżdża wraz z rodziną na wycieczkę. Owa wycieczka to najczęściej podróż na zajszczany parking gdzie z ochoczą rozkładają na trawce koce i jedzą kanapeczki robiąc sobie selfiaczki pod takim kątem, aby widać było tylko zieleń xD cały niemal naród tak się w weekendy bawi. Mówię wam ja to czasem nie mogę na to patrzeć zwłaszcza, że wiem co w nocy moi koledzy robili na ten trawnik xD
Tumblr media
Jedzeniowo póki co wpadła tylko zupka chińska z rana. Pije dużo wody. Szczerze mówiąc w domu mniej bałam się jeść bo miałam więcej ruchu. Tu boje się, że jak zacznę jeść to przytyje a przecież mam jeszcze tyle do zrzucenia… kupiłam te jabłka by jeść chociaż jedno dziennie do powrotu do domu. Wiem, że nawet gdybym zjadła więcej, niż tą cholerną zupkę czy coś innego to nic mi nie będzie bo nie przekraczam tego co spala organizm podczas samego bytowania. Zastanawiam się do powrotu bilansów dziennych. Mieć ścisłą dietę tak powiedzmy max 600 kalorii a wracając na te 3 dni do domu z trasy mieć lekkie cheat day. Muszę to przemyśleć
23 notes · View notes
fairycruenta · 4 months
Text
Dobranoc świecie
Gubię się w pustej luce między myślami
wieje ode mnie chłód
ogrzej mnie ciepłymi słowami
przytul mnie mocniej gdy rzeczywistość płonie
a dusza tonie w krwawym oceanie
Chwyć mnie za rękę
załagodzić ostatnią przed śmiercią mękę
9 notes · View notes
ryyks · 10 months
Text
Nic nie rozumiem choć wszystko jest jasne
I szukam Cię w tłumie i czuję jak gasnę
Ludzie jak duchy latają nad miastem
Świat jest zatruty więc chodzę w tej masce
~Quebonafide - Między słowami
18 notes · View notes
myslodsiewniav · 9 months
Text
ADHD część dalsza :D
Ten uczuć, gdy po 3 mc Twój ulubiony kuzyn odsłuchał/przypomniał sobie o tym, że miał do odsłuchania/odnalazł zdziwiony nagranie, bo zapomniał, że miał je odsłuchać i żył dalej, aż w końcu otworzył chat bo miał Tobie coś ważnego do przekazania i odkrył, że nie odpisał na wiadomość sprzed 3 miesięcy.
Ale TEN UCZUĆ, gdy Twój kuzyn odsłuchał i zajarany nagrał wiadomość do Ciebie!
Bo ty zajarana mu nagrałaś te 3 mc temu "Typie mam ADHD!!!! I to wszystko co sprawia, że ja mam ADHD, ja, ta najbardziej spokojna i rozważna w całym pokoleniu, to są wszystko te same cechy, które masz Ty! Nie wiem czy u Ciebie to ADHD, ale to MOŻE być ADHD, więc weź to sprawdź, bo mózg rozjebany!"
A on nagrywa (mówiąc z emocji w przyspieszeniu, bez przerw na pauzy między słowami i między zdaniami w polskich słowach tym swoim twardym, gardłowym, obcym akcentem, który sprawia wrażenie - w zderzeniu z tą prędkością - jakby mówił jakimś nowym językiem słowiańskim, brzmiącym jakby fuzja flamandzkiego z czeskim, ale było to 100% zrozumiałe, wow), że JEST W CHOLERE ZAFASCYNOWANY TEMATEM, bo od kilku lat podejrzewa, że ma ADHD, dużo na ten temat czytał, ale nie badał się na to z dwóch powodów: po pierwsze bardzo trudno (z jakichś powodów o których nie chce mówić na nagraniu, bo to złożone) dostać się na test do psychiatry w jego kraju bytowania, a po drugie dlatego, że boi się, że opcją leczenia jest przyjmowanie leku, który może uzależniać, a on nie chce narażać się na kontakt z żadnymi substancjami, które mają potencjał uzależniający. Wolałby chyba terapię w nurcie behawioralnym, ale do tego potrzebuje czasu, pieniędzy i diagnozy od psychiatry, a to złożone, jak wspominał... ALE MA MI TYLE PYTAŃ DO ZADANIA! I jest tak zafascynowany! MAMY POTWIERDZONE W RODZINIE ADHD! ALE SUPER! Jest podjarany i ciekawy! I cieszy się! I nagrał mi kilka pytań odnośnie mojego nagrania i zapowiedział, że ma ich o wiele, wiele więcej!
I tak w ogóle to przyjeżdża z żoną spontanicznie niebawem, więc chciał dać znać, bo może uda się nam spotkać. Nie naciska na nic, wie, że daje znać w ostatniej chwili - po prostu pomyśleli, że będzie miło jak przyjadą. Jak to usłyszałam to pisnęłam ze szczęścia i poskoczyłam rozlewając w kuchni napój! Ale się JARAMMMMMM!
Nie miałam pojęcia, że tak się mogę jarać. Że takie emocje ta wiadomość obudzi! Jak przyjeżdżała jego siostra czułam niepokój, a tu sama ekscytacja!
W ogóle on dotąd jest pierwszą osobą z rodziny, która CIESZY się razem ze mną moją diagnozą! I jest ciekawy! I widzi w tym masę odpowiedzi na wiele pytań z przeszłości! I wiele zachowań z teraz! Tylko on i ja mamy w naszym pokoleniu potwierdzoną dysleksję i dysortografię. On nie potrafi się uczyć języków (a typ jest od urodzenia dwujęzyczny), a kocha liczenie i cyferki. Obydwoje zawsze mieliśmy do siebie blisko - tak emocjonalne. Po prostu to był mój człowiek w rodzinie, chociaż bardziej taki outsider - bo był najmłodszy, ze starszym kuzynostwem dzieli go przepaść (17-10 lat, inne zainteresowania, inna kultura w której dorastał), zawsze był najbliżej ze mną i z moją siostrą (i swoją siostrą - łącznie czworo najmłodszych w pokoleniu, a on najmłodszy z nas wszystkich). Jaram się!
NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ BY Z NIM O TYM POROZMAWIAĆ!
Kurwa! xD Miałam odpoczywać, bez rodziny, zajmować się sobą, swoimi planami, a tu mój kochany kuzynek! A mi się gęsto robi - dziś pół dnia decydowania o prezentach dla rodziców, mam wrażenie, że chociaż zajmowałam się swoimi rzeczami, to od rana do nocy miałam więcej kontaku z członkami mojej rodziny niż zazwyczaj (mama, tata, siostra, szwagier, ciocia, kuzyn 1, kuzyn z innej strony rodziny, kuzynka od plotek co do której trzymam dystans, potem tysiąc telefonów naprzemiennych ciocia-siostra-mama i w końcu spokój...)
Dzieli nas 5 lat i jeden dzień, i nie mogę się doczekać, aż wytarmoszę jego rudą, kudłatą brodę!
Mojemu chłopakowi powiedziałam o tej wiadomości od kuzyna kilka godzin później, bez emocji, suchy fakt: że jeden z kuzynów się odezwał z info, że będzie w PL i chce się spotkać, min. by porozmawiać o ADHD - a na to mój chłopak jakgdybynigdynic pyta podając czy mówię o TYM kuzynie. xD
Ja naprawdę często wcale nie wspominam o kuzynie. Piszemy do siebie raz na kwartał xD jak nie zapomnimy xD i nie ma kuzyna wcale tak często w moim zwykłym życiu. Więc zdziwiona - i podekscytowana! - pytam O. skąd wiedział, że o tego właśnie kuzyna chodzi (przecież ja mam kuzynów od groma, wszyscy blisko jak rodzeństwo). A on na spokojnie mówi, że po tonie mojego głosu domyślił się, że chodzi o TEGO kuzyna. <3
Oni się jeszcze nie znają.
Nie mogę się doczekać aż się poznają <3
Wzrusz.
I najlepsze jest to, że za zgodą kuzyna puściłam O. jedno z nagrań kuzyna w odpowiedzi na moje nagranie o diagnozie ADHD. A mój chłopak tylko kiwał głową z uśmiechem słuchając o symptomach, które widzi u siebie kuzyn, bo są takie jak jego własne... i zaczął śpiewać to, co śpiewa mi w momentach, gdy znowu coś gubię tj. aaaa-deee-hade-aaaaaa-deeee-eeee-hade :D improwizując taniec do tej melodii. I zupełnie nie świadomy na tym etapie tego, że kuzyn na tym nagraniu, ze śmiechem przyznając, że gubi wszystko tak samo jak ja, odpowiada dosłownie na moją opowieść o tym, jak wygląda nasze typowe życie: mamy wyjść, ale nie mogę znaleźć smartfona, więc szukamy smartfona, ucieka nam tramwaj, zaraz się spóźnimy, znalazłam smartfon, mamy wyjść, szybko-szybko, ale nie wiem, gdzie dałam klucze, więc w nerwach szukamy moich kluczy, klnę jak szewc, on jest zirytowany, bo nie znosi się spóźniać, a jak już mamy klucze, śpieszymy do drzwi, chcemy wychodzić to odkrywam, że w tych nerwach przy szukaniu kluczy posiałam gdzieś smartfon... i stres wybija w kosmos, ręce opadają, w środku gotuję się ze złości do czerwoności, jestem wściekła i zawstydzona, winna, że bliska krzyku i płaczu zarazem... a mój chłopak wpada w śmiech, taki pełen pobłażliwości, i zaczyna śpiewać i improwizować układ taneczny rozbijając gęstą atmosferę aaaa-deee-hade-aaaaaa-deeee-eeee-hade! I okazuje się, że telefon zwykle jest w kieszeni... Facepalm... I obydwoje się śmiejemy
OMG, ale ja tego człowieka kocham!
[Żeby nie było - ja też mu śpiewam ten szlagier często :P, bo on też ma ADHD xD i ma swoje symptomy. On nie gubi ani kluczy, ani smartfona. On notorycznie gubi spodnie xD i buty xD. Ma dni, gdy ma ochotę na czekoladę/lody/coś innego tak wielką, że wybiega do sklepu, ale wraca po chwili jak kupka nieszczęścia wyznając, że nie kupił nic, bo nie mógł się zdecydować. Wtedy potrzebuje wsparcia w sklepie, bo CHCE, ale nie wie czego, ale CHCE i zaraz wyjdzie z siebie. Ma swoje napady hiperaktywności i hiperfokusa, czeka ze wszystkim do ostatniej chwili i często jest mu w chuj ciężko coś zrobić z wyprzedzeniem. Ale to robi! Odczuwa napięcie tak duże, że jeżeli czegoś nie robi - nawet jeżeli jest to drapanie się do krwi - podczas oglądania filmów, i to czegoś intensywnego, na przykład chodząc, bawiąc się z pieskiem czy jedząc, to nie jest w stanie się skupić. itp itd. W naszym domu panuje wciąż szum, bo żadne z nas nie gotuje w ciszy - my słuchamy muzyki i audiobooka, a jednocześnie gotujemy/malujemy/rzeźbimy/gramy. Uwielbiam go za to, że się rozumiemy i dopasowaliśmy tym naszym dziwactwem - ADHD to supermoc i wykańczacz kiedy dopaminy brakuje; fajnie znaleźć zrozumienie i oparcie w partnerze/partnerce]
6 notes · View notes
xentropiax · 6 months
Text
No. 16
Ja dziś sobie pozwolę się tak uzewnętrznić, jak pozwalam sobie rzadko. Bo na co dzień to już nie boli, bo na co dzień na piersi mam długą mentalną blizną, która z każdym rokiem blaknie. Ale co roku, jesienią przychodzi na nowo, to uczucie, to wszystko. Więc ja, choć na co dzień już tak o tym wszystkim nie myślę, choć mam troski i radości, choć większość czasu stąpam twardo po ziemi, dzisiaj chcę sobie pochodzić po chmurach.
Wiele lat temu napisałam w jednym wierszu: Świat nie skończył się 5 listopada, zrobił to dzień później.
Stało się tak, bo piątego listopada jeszcze nie wiedziałam. Jeszcze dostałam ostatniego smsa, napisałam ostatni mail, miałam bilety na niecały tydzień później, żeby go odwiedzić, zobaczyć, przejrzeć się w jego oczach. Poczuć ciepło skóry, pogłaskać tę szaloną głowę, dotknąć ten piękny umysł, jak zwykłam o nim często myśleć.
Dowiedziałam się szóstego, choć czułam to wszystko zanim zadzwoniła do mnie jego przyjaciółka, wiedziałam o tym, gdy milczał od rana, gdy telefon pokazał obcy numer, gdy siedziałam jeszcze na uczelni. Ciemno, zimno, listopad. Kordian zmarł wczoraj w nocy.
No i tak od dziewięciu już lat świat, może się nie kończy, ale zamiera na chwilę szóstego listopada. Nie wiem, po co to sobie robię. Może specjalnie rozdrapuję pewne rany, może chcę coś poczuć, nie zapomnieć, nie chcę, żeby te okruchy ciepły odleciały, odeszły na zawsze. Wydawałoby się, że po takim czasie można już się ułożyć. I można, naprawdę. Ja mam dobre życie, mimo trudności, mimo że tu może wyglądać, że to pasmo jakichś nieszczęść i niepowodzeń. Ale ja zawsze przychodziłam do pisania, kiedy było źle, w momencie, w którym musiałam z siebie wylać nadmiar emocji. Jak sami widzicie, nie piszę tutaj zbyt często, bo w gruncie rzeczy nie mam o czym. Bo żyję pełną piersią kiedy mogę, bo życie jest piękne, bo mam świetną, rozwijającą pracę, która umożliwia mi podróżowanie, bo poznaję świat i ludzi i tworzę z nimi wspomnienia, bo nie boję się już jak kiedyś, bo wiem, że sobie poradzę mimo wszystko, bo nie jestem podlotkiem jak niemal dekadę temu, bo wyrosły mi skrzydła. Bo starałam się, z całych sił się starałam, żeby jego pamięci nie zawieść. Nawet gdy wielokrotnie chciałam umrzeć, nawet gdy byłam pełna gniewu, że sobie poszedł i mnie zostawił, nawet gdy nie mogłam zrozumieć, że już jestem starsza niż on, gdy umarł i miałam pretensje do całego świata, że jak to, że co to za wiek, że jak ma się tyle lat, to dopiero zaczyna się żyć.
To wszystko było w mojej głowie, ale nie mam pretensji do losu. Nie opłakuję jego życia, wiem, że przeżył je dobrze i w pełni, choć było tak krótkie. Wiem, że oddychał pełną piersią tak, jak nie oddychają nieraz ludzie nigdy przez całe życie. I miał w sobie wiele miłości, dla ludzi i świata, miłości, którą m��głby obdzielić dziesiątki.
Ale opłakuję ten brak. Tę stratę, nie tylko w moim życiu, ale i dla świata. Dwa lata temu napisałam do niego list, wysłałam na zapomnianą skrzynkę. Chciałam, potrzebowałam się wygadać, powiedzieć mu, choć go nie ma, co u mnie. Bo mimo całej czułości, mimo pragnienia bycia z nim, czucia go, towarzyszenia mu w codzienności, brakuje też czegoś innego - przyjaciela. Tego jak patrzył na świat. Wciąż łapię się na tym, że jest muzyka, którą chciałabym mu pokazać albo książki, które wiem, że by polubił. Albo tematy, co do których jestem ciekawa, jakie miałby zdanie. Tak mi brakuje ciepła, osoby, istoty. I nawet nie dla tego, że gdzieś we mnie jest chłód, ale po prostu. Tęsknota w całej swojej czystej postaci.
Połączenie dusz, które się miedzy nami wytworzyło to coś, co do tej pory uważam, że przydarza się raz w życiu, o ile masz szczęście. Wszystko między nami, śmiech, płacz, miotanie się, strach - wszystko to było jak puzzle dopasowane do siebie w wielkiej, galaktycznej układance. Być obok siebie, przy sobie, po prostu, być w tej miłości, ale nie cielesnej nawet, tej, której nie da się opisać słowami, ta pewność, że to jest ten człowiek, mój człowiek z milionów innych ludzi, moja dusza, która zderzyła się może przypadkiem, a może taki był odwieczny plan. Moja dusza, którą odnajdę wszędzie, która, jeśli jest coś poza tym czasem, będzie czekać. Musi czekać i mam nadzieję, że kiedyś się ze mną zderzy.
I ja myślę, że byłby ze mnie dumny, widząc to kim jestem, gdzie jestem. Wiedząc, że demony, które miałam, udało się poskromić. Powiedziałby: a nie mówiłem, Elfie. Bo on widział wszystko na długo zanim ja to widziałam, na długo zanim się potwierdziło, widział we mnie siłę, którą odkryłam sama lata później, widział nadzieję, potencjał, widział wszystko to, co myślałam, że umarło we mnie na zawsze, a jednak jest.
Ale wczoraj rozdrapałam sobie tę ranę. Chciałam go sobie przypomnieć, mam to szczęście, że zostało mi po nim wiele słów, których czas nie nadwyrężył. Słowa te najczulsze, tylko dla mnie, słowa, wiele z nich, w których przemycał coś, czego nie miał odwagi powiedzieć mi wprost wtedy, a co stało się bardzo oczywiste trochę później.
Krótko po jego śmierci, moja matka, nie znając dobrze naszej relacji, zapytała mnie: kim on właściwie dla ciebie był. Nie chciałam się dzielić z nią tą czułością, z resztą i tak by nie wzięła prawdy na serio. Ale pomyślałam to i utrzymuję to do dziś: miłością życia.
I nie zrozumcie mnie źle. Ja kocham wciąż, kocham innych ludzi, jestem w szczęśliwym związku, kocham Jego, mocno, kocham w codzienności, w przygotowaniu śniadania, w oglądaniu serialu, w tym jak uśmiecha się, jak dotyka mnie, kiedy całuje moje ciało. Ale ta relacja jest inna. Inny rodzaj miłości, inny człowiek. Nie gorsza miłość, nie lepsza, inna po prostu, innej jej oblicze, z innym człowiekiem.
Ale to trudno jest ludziom zrozumieć, dlatego praktycznie nigdy o tym nie rozmawiam. Bo jeśli nie wyrzekniemy się pewnego egoizmu, pewnych kompleksów, niepewności to łatwo poczuć zazdrość, pewnie łatwo pomyśleć, że skoro kochałam tak wcześniej, to wszystko to, co stało się później jest sztuczne, nieprawdziwe. Nie. Jest po prostu inne. Wyjątkowe w swej odmienności. To jak porównywać dwie rożne rzeczy, z innego gatunku, kompletnie nie przystaje. Bo tamto to miłość poza czasem i życiem. Czy wypada być zazdrosnym o kogoś, kto nie żyje?
Z resztą, jak mówię, ja sobie to poukładałam. Tak miało być, gorzka tabletka, która trzeba było połknąć. Wszystko wydarza się po coś, myślę, że to spotkanie, zderzenie było jednym z głównych wydarzeń mnie formujących, jeśli mam w sobie coś dobrego, coś za co ludzie mnie kochają, to pewnie w części nie byłoby tego, gdyby nie on. Więc jeśli mnie kochasz, to kochasz też jego, tę cząstkę, która w sobie noszę, ten kawałek serca, który mi oddał. Opowieść, którą po sobie zostawił.
Bał się przed śmiercią, czy tej miłości starczy dla innych, tej czułości, że było jej za mało. Niepotrzebnie. Zostawił jej aż nadto. Będzie w wielu opowieściach, w wielu sercach, w tym moim. Do dnia aż sama przywitam się ze Żniwiarzem, wsiądę na jego łajbę i popłyniemy, być może po to, by znów się spotkać. Po wielu latach, będę miała mu co opowiadać, chociaż może on już wszystko wie.
W jednym z ostatnich listów, słów, które mi zostawił, powiedział, że jestem jego Łaską, dedykując mi Grace, Jeffa Buckleya. Przedśmiertna łaska, miłość co wyrosła znienacka, owoc zerwany nim zdążył dojrzeć. Czułość, która była treścią jego życia. Jego przyjaciółka powiedziała mi dużo później, że by może to wszystko, nadzieja na spotkanie mnie, to uczucie, choć trochę przedłużyło mu życie. Miał na co czekać aż do końca, nie chciał się poddać. Ale nie zawsze jest tak jak my chcemy, sam by to powiedział. Czasem jest inaczej i to też dobrze, w ostatecznym rozrachunku zawsze wszystko jest dobrze.
Pierwsza z naszych rozmów była o rollercoasterze. Metafora życia, od której wtedy robiło mi się niedobrze. A on, jak zwykle, na przekór mnie, twierdził, że rollercoaster to może być dobra zabawa. Ręce w górę, prędkość, jazda bez trzymanki, adrenalina co rozdziera piersi.
Potem przyszła ta piosenka, ta, którą miał wtedy na myśli:
The world's a rollercoaster And I am not strapped in Maybe I should hold with care But my hands are busy in the air saying
I wish you were here
youtube
No więc tak, chciałabym, żebyś tu był. Chociaż jestem szczęśliwa, bo szczęście to spokój w sobie, poczucie, że dam sobie radę, że przeżyję wszystko, że mimo zła i strachów, jest po co żyć. Jestem szczęśliwa licząc gwiazdy na niebie, zgadując, które z nich to kosmiczne statki, jestem szczęśliwa biegnąc po plaży i leżąc na plecach w morzu, i jestem szczęśliwa pijąc wino, paląc papierosa, przytulając moich przyjaciół, jestem szczęśliwa na szczycie góry i wśród chmur, gdy lecę do innego kraju, jestem szczęśliwa, gdy biegnę, gdy ćwiczę jogę, gdy piszę, jestem szczęśliwa oddychając pełną piersią i płacząc, wtedy też, na przekór wszystkiemu, bo płakać to znaczy coś jeszcze czuć, a czuć cokolwiek jest lepsze niż nic. Jestem szczęśliwa unosząc się na falach rozkoszy, jestem szczęśliwa mimo tego, że kiedyś stracę więcej jeszcze życia i osób, i tylko bogowie raczą wiedzieć, ilu z nim zanim sama przekroczę Styks. Jestem szczęśliwa dzięki i pomimo, tak jak chyba zawsze się o to dla mnie modliłeś.
Ale wciąż, ciągle i zawsze, najzwyczajniej w świeci i po ludzku po prostu...
Chciałabym, żebyś tu był.
4 notes · View notes
krzyk-z-gardla · 1 year
Text
„i szukam Cię w tłumie i czuję jak gasnę”
Quebonafide ft. Young Lungs - Między słowami
6 notes · View notes
diabolina420 · 1 year
Text
" Mag - ellan "
Serce chce przestać bić
Krzycz! PŁACZ!
Pokazać sie racz
Właściwa rezerwacji
Ostatnia do pokoju
Przynieś mi troche spokoju
Nie rań mnie znowu
Dopiero wyszedłem z tego parowu
Nie każ mi wracać
Znowu się w martwej ciszy zatracać
Szukać własnych emocji
Tracić czas na pomoc innym
Kiedy sam jestem pociskiem niestabilnym
Niestabilny, nadmobilny , pusty
Pułapki? Krzyże. Sznury? Chusty
Wierzyłem w to latami
Kusili mnie szmatami
Przekonali słowami
Zranili rolami
Czemu byliście tacy inni?
A teraz tacy sami?
Nie chce być już między wami
Straciłem dość na tej podłej zabawie uczuciami
Nie jestem wam bratem
Ni wy mi kumami
Koniec końców
To wy beze mnie zostaniecie sami
Tak toczę wojnę między nami
Rolami
Uczuciami
Osobą i Sobą
Charakterem i zerem
Kupidem a Hitlerem
Straciłem na byciu sterem
Więc teraz doczepie do swych przeczuć tak ulotnych wiosła
Aby siła ich ukryta na ocean tak daleki mnie niosła
Tam daleko gdzie już dawno trwa wiosna
Gdzie pływa ona
Krwi pełna
Żywa
Radosna
Jeśli podróż przetrwam to kiedyś mnie pozna
~ ilusion ~ z autorstwa mojego przyjaciela
6 notes · View notes
temperance-04 · 1 year
Text
Między słowami
Tumblr media
opis filmu: Dwoje Amerykanów w Tokio - to początek całej fali zabawnych nieporozumień. Zapomniany, starzejący się aktor telewizyjny przyjeżdża do Japonii, aby wziąć udział w zdjęciach do filmu reklamowego. Młoda żona zapracowanego męża nudzi się, pozostawiona sama sobie. Pewnego dnia ich ścieżki przetną się... Dwoje Amerykanów w Tokio to początek pięknej przyjaźni. Ważne jest bowiem to, co kryje się między słowami. 
Jak dla mnie nudy film o niczym tak naprawdę. Film to zdobywca Oscara za scenariusz oryginalny. Moja ocena 4/10
2 notes · View notes
lilacream · 1 year
Note
14, 2, 20, 23 UGHHH WOANI😭🖤🥀🌸🖤(już niedługo <\3333)
14. void by the neighborhood
2. cry on me by jesse jo stark
20. sky musings by wolf alice
23. między słowami by quebonafide
(to będzie czysta magia kochana 🖤🪄)
6 notes · View notes
viviaanx · 2 years
Text
Nie jestem twoim wrogiem | Lance
❄ Rozdział 31. Będziesz musiała zdjąć ubranie
- Księżniczko, możesz być niesamowicie idealna w tym stroju, ale będziesz musiała zdjąć ubranie.
Byłam oszołomiona.
Co miałam zrobić?
- Że ja... co?
A potem, czym był ten nagły nowy pseudonim?
Prychnął, jakby moje pytanie, również całkowicie uzasadnione, w jakikolwiek sposób go zirytowało.
- Tak jak ci mówiłem, jeśli są tu ludzie, jest duża szansa, że ​​ma to coś wspólnego z tobą. Nie mogę zostawić cię w Kryształowej Sali z innymi mieszkańcami. Byłoby to zbyt niebezpieczne, zarówno dla ciebie, jak i dla nich.
Pokazując mi ubrania i zbroję leżące na stole, kontynuował:
- Tyle, że będziesz musiała ze mną zostać. I chociaż wyglądasz... bardziej niż cudownie w tej sukience, będziesz musiała założyć coś bardziej praktycznego. Mamy bardzo mało czasu, będziemy musieli się spieszyć.
Kiwnęłam głową, zaniepokojona słowami, których użył do opisania mnie.
Jakby po oczernianiu siebie próbował postawić mnie na piedestale, powiększając w ten sposób przepaść między nami, tym samym udowadniając sobie, że prawdopodobnie nie jest tego wart i że jego kategoryczna reakcja może być tylko usprawiedliwiona.
Ale nie zgadzałam się z tą metodą.
- Bardzo dobrze. - szepnęłam ze złością.
Bez zbędnych ceregieli zdjęłam szpilki opierając się o drewnianą półkę, tracąc w ten sposób wiele centymetrów. Kopnięciem wyrzuciłam je pod stół, a potem zaatakowałam wiele sznurków na moich plecach, które trzymały moją sukienkę. Udając, że mnie ignoruje, Lance zrobił to samo, zdejmując złote epolety i czerwony szal, który mu towarzyszył.
Jego biała kurtka szybko podążyła tą samą trajektorią.
Rozplątałam wszystkie sznurki i pozwalam miękkiemu materiałowi zsunąć się po moim ciele, odsłaniając moją koronkową bieliznę.
Kiedy uderzył w ziemię, wyciągnęłam z niego stopy.
Kiedy zapinał zbroję na swojej dużej piersi, zauważyłam, że oczy smoka niechętnie przesuwają się nade mną, zatrzymując się na moich krzywiznach, zapalając prawdopodobnie mimowolny płomień w zagłębieniu jego źrenic.
Następnie opuścił głowę, jednocześnie odchrząkując niepewnym ruchem, po czym chwycił znajdujące się przed nim akcesoria.
- Co powinnam założyć? - zapytałam go.
Z pełnymi rękami obszedł stół, po czym zatrzymał się przede mną, nagle górując nade mną.
I po raz pierwszy odkąd Falco nam przerwał, w końcu spotkał mój wzrok.
Z intensywnością, która sprawiła, że zaniemówiłam.
Pomimo barier, które nieustannie starał się utrzymać wokół siebie - wznosząc je tak, jakby były tylko jego jedyną linią ratunkową, jego jedyną ochroną przed chaotyczną, niszczycielską przestrzenią wody, która z pewnością zabrałaby go w głąb, gdyby nie był ostrożny - domyśliłam się mnóstwa emocji, gdy jego wzrok utkwił w moim.
Jego pierś zafalowała, jakby wziął głęboki oddech, zanim zanurzył się pod czarną wodę, trzymając mnie w napięciu. Potem, w końcu, jego oczy oderwały się ostro od moich, zanim znów stały się chytre.
A moje serce wydawało się dusić.
- To tylko bardziej odpowiedni strój, ale trochę skomplikowany do założenia. Moje zespoły już tam są. W taką noc zawsze najlepiej obserwować otoczenie, ale na wypadek walki musimy być w lepszej kondycji. Nie wiem, jak jest na zewnątrz i wolałbym, żebyś ryzykowała jak najmniej.
Jego głos załamał się kilka razy podczas jego tyrady, co dziwnie pogłaskało moje uszy.
Ponieważ wyraźnie tracił środki...
Po jego słowach smok zaskoczył mnie, gdy przykucnął przede mną z szatą w dłoniach.
Uniosłam brwi ze zdumienia.
- Lance, czy zdajesz sobie sprawę, że jestem na tyle duża, że dam radę się ubrać...
Ale koniec mojego zdania umarł na moich ustach, gdy jego palce tak delikatnie zacisnęły się wokół mojej łydki. Pewnym gestem uniósł moją nogę, aby pomóc mi założyć całość.
Kiedy skończył zajmować się drugą, jego palce pozostały tuż za moim kolanem, pieszcząc i być może nie zdając sobie z tego sprawy - tak cienką skórę, która spowodowała niepohamowaną gęsią skórkę na całym moim ciele.
I oczywiście Lance to zauważył.
Przez chwilę jego oczy wpatrywały się w moje nogi, które stały się tak białe w jego dużych, opalonych dłoniach, i pomyślałam, że mogę dostrzec słaby uśmiech rozciągający kąciki jego ust, zanim wsunął miękką tkaninę na moje uda.
W tym samym pędzie usiadł przede mną, zatrzymując bieg rąk na moich biodrach, dotykając mojego brzucha.
Następnie smok zaczął wiązać szatę, okrążając moje ciało ramionami, zanim naciągnął sznurowadła na mój brzuch. Stojąc tak blisko mnie, prawdopodobnie o wiele za blisko, czułam jego zimny oddech na mojej klatce piersiowej, która falowała coraz szybciej.
I musiałam przyznać, że jej świeżość była mile widziana, bo przez kilka sekund robiło mi się naprawdę gorąco.
Na Wyrocznię, czy Lance był świadomy, że sposób, w jaki mnie ubierał, był prawie tak niejednoznaczny, a nawet nieco erotyczny, jak sposób, w jaki mnie rozbierał?
Mimo to żadne z nas nie przerwało spokojnej ciszy, na którą się zgodziliśmy, tylko dźwięk ciągniętych sznurówek odbijał się echem w pokoju.
Widząc, jak troszczy się o mnie w ten sposób, poświęciłam całą moją uwagę, tak bardzo, że nie zwracałam uwagi na małe wstrząsy, które przebiegały przez moją skórę za każdym razem, gdy jego zręczne palce mnie dotykały.
Zaskakująco zimne wyładowania, zresztą bardzo różne od zwykłych...
Jego gesty były pewne, wiedział, jak założyć taką zbroję w rekordowym czasie. Mimo to czułam uwagę, jaką poświęcał swojemu zadaniu, starając się mnie nie skrzywdzić.
I może mi się to przyśniło, ale byłam pewna, że ​​poczułam jego palce na chwilę na moim brzuchu. Jego kciuk pieścił moją skórę w nieskończenie miękki sposób w tym precyzyjnym miejscu, co wzbudziło we mnie nowe emocje.
Nie mogłam powstrzymać mojego serca przed wyścigiem. Ta bliskość, tuż po jego burzliwych słowach, sprawiła, że ​​byłam bardziej niż zdezorientowana i wiedziałam, że on też.
Jak właściwie mieliśmy się po tym wszystkim zachowywać?
Ale ten dystans to Lance, który ją ustanowił i tylko on. A mimo wszystko jego słowa głęboko mnie zraniły.
Więc nic nie zrobiłam. Tylko uważnie go obserwowałam.
W końcu ta chwila w pewnym momencie dobiegła końca, pozostawiając gorzki posmak w ustach. Wciąż otoczony murem w kamiennej ciszy, Lance pomógł mi założyć górę w rekordowym czasie, prawdopodobnie z ulgą, że musiał unikać tylko moich oczu.
W ciągu kilku sekund zostałam przykryta od góry do dołu.
- W porządku, możemy iść. - powiedział ochrypłym głosem, przełykając ślinę.
To nie był czas, aby zwracać się do niego w tej sprawie, doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Mimo to moje serce boleśnie zamarło.
- Przede wszystkim nie oddalaj się ode mnie i staraj się zawsze pozostawać w moim polu widzenia.
Wciąż oszołomiona tą dziwną chwilą, skinęłam głową, aby dać mu znać, że rozumiem.
Musiałam się pozbierać.
Smok wyciągnął mnie z sali. Śpieszając się przez okropnie cichy rynek, w końcu dotarliśmy do ogrodów Kwatery Głównej.
Nagle kilka głosów zaczęło rozbrzmiewać niedaleko nas. Lance i ja wymieniliśmy szybkie spojrzenia, zanim przekradliśmy się do głównej bramy.
- Uspokój się. Wszystko, o co prosimy, to spotkanie z człowiekiem. Ten, którego nazywacie «Wybrankiem Wyroczni».
Zamarłam w miejscu oszołomiona.
Jak ludzie mogli słyszeć o moim istnieniu? Eliksir Miiko normalnie wymazał mnie z każdego wspomnienia.
Albo w tym celu musieli przynajmniej mieć prawdziwy kontakt z faerie, co nie miało mieć miejsca... prawda?
Głos Nevry nagle podniósł się, spokojny i zamyślony.
- A czego dokładnie chcesz od «Wybranka Wyroczni» ?
Wzmocnił intonację swoich ostatnich słów, powtarzając te, których użyli. Pochyliłam się, aby lepiej obserwować scenę. Jeden z mężczyzn, prawdopodobnie ten, który przed chwilą przemówił, uniósł brew, zatrzymując się na Nevrze, po czym słaby uśmiech wyciągnął jego wąskie wargi.
- Chcemy z nią tylko porozmawiać, nic więcej. Ale ty, wampirze, powinieneś być bardziej otwarty na pomaganie nam w poznaniu jej... nieprawdaż?
To...
Co ten mężczyzna miał na myśli?
Mimo bardzo słabego światła, noc zapadła już kilka godzin temu, nadal udało mi się rozpoznać zaciśnięte nagle szczęki wspomnianego zainteresowanego.
Zanim wydał słaby chichot.
- Masz oko. Rzeczywiście jestem wampirem, masz rację. Ale to może przez to, że często odwiedzasz tych z mojej rasy, czy się mylę?
Nevra bawił się nimi, zdając się czerpać przyjemność z odwracania ich pytań, by nie dać im konkretnej odpowiedzi. Mężczyzna nawet nie próbował ukryć błysku rozbawienia, który błyszczał głęboko w jego oczach.
- Nie mogę zaprzeczyć, że wampiry Yaqut są nam dobrze znane. Ale wciąż jestem zaskoczony, że jednego tu poznałem, biorąc pod uwagę to, co... cóż, nieważne. - przerwał machnięciem ręki, jakby odrzucał wszelkie informacje, które nagle uznał za bezużyteczne. - Jesteśmy tu z zupełnie innej rzeczy. - i nie trzeba było zbyt długo czekać. - Człowiek, gdzie ona jest?
Nagle przeszedł mnie dreszcz, gdy jego wyraz twarzy się zmienił. Obok mnie czułam, że Lance też się napina.
Wiedziałam, że musi dołączyć do Nevry, ale moja obecność go powstrzymywała...
- Niestety nie sądzę, że będzie to możliwe. - wznowił wampir. - Nie wiem, co powiedzieli ci moi rówieśnicy, ale wiem, że tak naprawdę nie wiadomo czy są godni zaufania. Więc jeśli chcesz...
Nie pozwalając mu dokończyć zdania, ten, który miał być przywódcą grupy ludzi, nagle podniósł przed siebie ręce, a zaraz za nim wszyscy jego ludzie, trzymając broń w dłoniach w czarnych rękawiczkach wymierzoną wprost na Nevrę.
- Dobrze, jeśli będziemy musieli przejść trudną drogę, nie zawahamy się...
Moja krew tylko się zagotowała.
Uciekając przed czujnością Lance'a i już za nic nie odpowiadając, gdy udręka właśnie mnie owinęła, rzuciłam się wielkimi krokami w kierunku dwóch mężczyzn, którzy teraz wpatrywali się w siebie, a w uszach dzwoniło mi od gwałtownych ciosów i tak już nieuporządkowanych.
- Nie, przestań!
Mężczyzna zamarł z pistoletem wciąż wycelowanym w Nevrę – który nie poruszał się ani na jotę.
- To ja. - ciągnęłam, kompletnie zdyszana od paniki, która pochłonęła mnie w całości. - To mnie szukasz. Jestem człowiekiem lub Wybrańcem Wyroczni.
Szybko chwytając mój nadgarstek, wampir oddychał przez zaciśnięte zęby:
- Andraste, w co tu grasz?
- A ty? To o wiele bardziej niebezpieczna broń niż jakakolwiek, którą możesz posiadać na Eldaryi, może cię zabić jednym strzałem!
- To mój problem, nie twój.
Co?!
Przerwał nam prawie chory śmiech.
- Cóż, jesteś tutaj! Widzisz, w końcu to nie było tak skomplikowane.
Kiedy odwróciłam się do niego, ze zdziwieniem upadłam prosto na ogromne plecy o szerokich ramionach, całkowicie spięte.
- Sprostujmy. - Lance warknął tuż przede mną, jego głos był tak złowieszczy, że nawet mężczyzna zadrżał. - Nigdy się do niej nie zbliżysz, czy to zrozumiałe?
– Uspokój się. - jego rozmówca śmieje się nerwowo, w końcu opuszczając broń, unosząc ręce w górę, by udowodnić udawaną niewinność. - Widzę, że nie ma jej bez psa stróżującego, który jej towarzyszy. Ale w porządku, musi być całkiem cenna.
Nagle jasne, zimne światło zabrzmiało nieco niżej, przyciągając mój wzrok. Lód Lance'a.
Dosłownie pulsował w jego dłoniach, owijając się wokół jego długich palców i nadgarstka. Mężczyzna nie mógł powstrzymać ogłuszenia, zanim spróbował się pozbierać.
- Jestem tu przywódcą, więc będziesz musiał ze mną porozmawiać. - wtrącił się Nevra, robiąc krok do przodu, czując, że nerwy smoka go zawiodły. - A twoja interwencja w środku nocy, a co więcej w środku szczególnego wydarzenia, jest dla mnie daleka od udowodnienia szczerej wartości twoich intencji. Więc jeśli się nie spieszysz, będziesz musiał zacząć od wyjaśnienia nam swoich motywacji.
Mężczyzna spojrzał na niego gniewnie, jakby naprawdę zirytowany obrotem wydarzeń. Potem skapitulował, schował broń na wysokości bioder.
- Niestety, rzeczywiście się spieszymy. Widzisz, nadal nie możemy utrzymać otwartych portali tak długo, jakbyśmy chcieli, a ta rozmowa ciągnie się trochę za długo jak na mój gust.
Odwracając się do mnie, łapiąc mój wzrok pomimo dwóch mężczyzn stojących między nami, dodał:
- Charles nas przysłał. - wypalił, a jego słowa rozbrzmiewały we mnie jak tykająca bomba zegarowa. - Mówi, że będziesz wiedziała, kto to jest. To, czego chce, to móc z tobą porozmawiać. Na Ziemi.
Potem odwrócił się od moich oczu, by zwrócić się do faeries stojących przed nim, wyglądając zdecydowanie.
- Wrócimy za dwa dni w tym samym czasie. I śmiem mieć nadzieję, że piękni mieszkańcy Eldaryi będą bardziej... skłonni do dyskusji.
Powoli grupa mężczyzn zaczęła się wycofywać, zanim w końcu odwróciła się do nas plecami i zniknęła w lesie graniczącym ze ścianami Kwatery Głównej.
Lance i Nevra nie ruszyli się natychmiast, patrząc prosto na skraj drzew.
- Muszę dołączyć do Huang Hua, żeby natychmiast to do niej zgłosić, pozwolę ci zająć się resztą. - szepnął wampir w kierunku swojego sekundanta.
Przygotowując się do wyjścia, odwrócił się do niego plecami, po czym zawahał się na chwilę. W końcu położył dłoń na jego ramieniu, by przekazać mu kilka ostatnich słów, znacznie niżej.
- Zrobimy wszystko, żeby nic jej się nie stało, wiesz o tym.
Potem poklepał go przyjaznym gestem.
- Spróbuj się podnieść.
Kiedy Nevra w końcu odszedł, głos Lance'a zabrzmiał szorstko, zwracając się do otaczających nas członków Obsydianu.
- Natychmiast wróćcie na swoje miejsca. Nie należy przeoczyć milimetra Kwatery Głównej.
Zgodnie z jego rozkazem, cały zespół rozwiązuje się, wracając do miejsca, z którego przyszli. Stopniowo kroki za nami ucichły, ale Lance wciąż się nie poruszał, pozostając zdecydowanie odwróconym ode mnie.
To spowodowało wzrost niepokoju między nami.
Nie bardzo wiedząc, co powiedzieć lub zrobić, czekałam cierpliwie, aż w końcu zdecyduje się... nie wiem, zrobić gest, coś powiedzieć? Bez ostrzeżenia po raz kolejny tego wieczoru podniósł rękę do twarzy, przecierając oczy z zapałem w napiętym geście.
- Kurwa... - zaklął miękko. - Poważnie, w co do diabła się wpakowałaś, wskakując prosto w ich pułapkę?!
Oburzona, poczułam, jak z mojej strony płynie gniew. Lance był na mnie zły zbyt wiele razy w ciągu jednej nocy.
- Chcieli zastrzelić Nevrę, przypominam! - nie mogąc się powstrzymać, odwrócił się szybko do mnie z gniewem wibrującym głęboko w jego oczach.
- Więc co?! - złościł się jeszcze bardziej. - Może chciałaś go chronić swoim ciałem? Nevra jest wampirem i jednym z najlepszych żołnierzy, jakich znam, z pewnością uszedłby mu na sucho. Ale ty, co byś zrobiła, gdyby naprawdę strzelali?!
- To był jedyny sposób, żeby to powstrzymać i dobrze o tym wiesz! Nie znasz ludzi tak, jak ja ich znam, nie możesz wiedzieć, jak podstępni, zimni i zdesperowani są, aby osiągnąć swój cel! Nieuchronnie zostawiliby pamiątkę przed wyjazdem, nawet jeśli oznaczałoby to porzucenie niektórych z nas tylko dla formy!
Z energią boleśnie chwycił mnie za ramię, po czym dodał tępym, pełnym wyrzutu głosem:
- A dziecko, myślałaś o tym?!
Rozszerzyłam oczy, zaskoczona, oczekując czegokolwiek poza tymi słowami.
- Jesteś w ciąży, do cholery! Jeśli naprawdę chcesz go zatrzymać, postaraj się przynajmniej o siebie zadbać! A jeśli coś by ci się stało, pomyślałaś o tym?
- I...
Właściwie zaniemówiłam.
Co za dziwny szantaż robił mi Lance?
I dlaczego był taki zły, tak zaniepokojony czymś, czego dał mi jasno do zrozumienia, że ​​nie chce?
To już nie miało sensu...
Zbyt zirytowana, moja złość spadła jak oddech, kiedy zobaczyłam po raz kolejny, jak jego oczy wypełniły się tysiącem emocji zbyt nie do zniesienia dla jednej osoby.
- Lance, ja... będę bardziej ostrożna, obiecuję ci. - powiedziałam z trudem. - Nic... nic mi się i... dziecku nic się nie stanie.
Przez kilka sekund pozostawał zagubiony w moim spojrzeniu, nagle wydawał się być na skraju całkowitego załamania, gdy z nutką paniki zdał sobie sprawę, z jaką złośliwością ściskał moje ramię. Kiedy jego palce rozluźniły się, ogarnął mnie ostry ból w tym samym czasie, gdy ślad jego ogromnej dłoni naznaczył moją skórę, ale nie zabolało mnie to tak bardzo, jak spojrzenie, które posłał mi w tym momencie.
Spojrzenie całkowicie przerażone, zamrożone strachem przed jego nagłym gestem.
- Cholera, kiedy ci mówię, że nie mogę być ojcem, Andraste... - zakrztusił się.
——
Enjoy!
V.
3 notes · View notes
wolcichyczas · 2 years
Text
07.09.22
Jakuba 4:11-17  
(11) Nie obmawiajcie jedni drugich, bracia. Kto obmawia lub osądza brata swego, obmawia zakon i osądza zakon; jeżeli zaś osądzasz zakon, nie jesteś wykonawcą zakonu, lecz sędzią. (12) Jeden jest zakonodawca i sędzia, Ten, który może zbawić i zatracić. Ty zaś kim jesteś, że osądzasz bliźniego? (13) A teraz wy, którzy mówicie: Dziś albo jutro pójdziemy do tego lub owego miasta, zatrzymamy się tam przez jeden rok i będziemy handlowali i ciągnęli zyski, (14) wy, którzy nie wiecie, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, która ukazuje się na krótko, a potem znika. (15) Zamiast tego, winniście mówić: Jeżeli Pan zechce, będziemy żyli i zrobimy to lub owo. (16) Wy natomiast chełpicie się przechwałkami swoimi; wszelka tego rodzaju chełpliwość jest zła. (17) Kto więc umie dobrze czynić, a nie czyni, dopuszcza się grzechu.
Nie zawsze możemy wiedzieć dlaczego dany biblijny autor zaadresował dany temat. Czy Jakub miał na myśli jakąś konkretną sprzeczkę kiedy napominał swoich odbiorców do tego by nie obmawiali siebie nawzajem (w.11-12) czy też mówił tylko ogólnikowo? W jakimkolwiek przypadku, ta myśl dobrze pasuje do poprzednich słów na temat konfliktów w relacjach między wierzącymi (4:1-2). Jeśli żyjemy we właściwej bojaźni Pana (Boża mądrość), to unikniemy próby zajęcia Jego miejsca jako Sędziego, przed którym i tak wszyscy odpowiadamy. Tu nie chodzi o to, że nie powinniśmy oczekiwać od ludzi posłuszeństwa wobec prostych standardów Bożego Słowa (zob. Mat. 18:15-20), ale o uniknięcie stawiania naszych osobistych preferencji jako standardów według których ludzie muszą żyć, bo inaczej coś im się stanie!   Jakub zaadresował potem unikalną formę dumy, która jest często pomijana: myślenie, że to my kontrolujemy nasze życie i plany (w.13-17). Osoba działająca pod Bożą mądrością będzie stale świadoma ulotności życia oraz tego jak nie ma kontroli nad tym co się stanie później. Jezus nazwał głupcem osobę, która myślała inaczej (Mat. 12:16-20). Mojżesz poprosił Boga żeby nauczył go liczyć jego dni, aby mógł posiąść mądre serce (Ps. 90:12), Paweł powiedział, że głupota i mądrość może być widoczna w tym jak ktoś spędza swój czas (Ef. 5:15-16). Nie chodzi o to, że nie możemy tworzyć planów. Przypowieści upomina nas żebyśmy naszykowali się na przyszłość (6:6-11), a Paweł miał plany jako podróżujący misjonarz (Rzym. 1:17; 15:22-25). Jednak on zawsze był chętny do tego, aby Bóg zmienił jego plany w każdej chwili (Dz.Ap. 16:6-8). Taki niespodziewany zwrot go nie zniechęcał. On po prostu podążał za Bożym prowadzeniem!  
Krok Życiowy
Ta globalna pandemia nas nauczyła przynajmniej jednej bardzo ważnej rzeczy- trzymania naszych planów lekko na dłoni i ze słowami “jeżeli Pan zechce, będziemy żyli i zrobimy to i owo. Strzeż się głupoty polegania na własnych planach. Zamiast tego, poproś Boga żeby pomógł Ci iść za Jego prowadzeniem.
3 notes · View notes
alinnnorteqv · 2 years
Text
Od dawna nie czuje już pociągu do ludzi. I nie chodzi tu o relacje damsko-męskie tylko o wszystkie relacje i ogólny stosunek. To wszystko mnie tak okropnie odpycha. Wiem i rozumiem, ze każdy z nas potrzebuje innych- jesteśmy zwierzętami stadnymi, ale potrzebować zlewa mi się ostatnio z wykorzystywać i chyba nawet nie potrafię jasno i rzeczowo opisać różnicy między tymi słowami. Odraza mną kieruje gdy ktokolwiek chce się do mnie zbliżyć choćby o pół milimetra bardziej niż zwykły przechodzeń czy pasażer metra. I tak jak kiedyś marzyłam żeby ktoś to podejście zmienił, żeby mnie przekonał, ze istnieje bezinteresownosc, dobre serce i kurwa ciężko powiedzieć jak to dokładnie nazwać. Przyjaźń chyba, takie emocje do drugiej osoby, które są prawdziwe. Przestańcie do jasnej cholery traktować ludzi jak zapchajdziury, jak kogoś kto się nawinął przypadkiem i można go oswoić a potem zwyczajnie zostawić. Otóż nie można i tak jak ja już nadziei i chęci nie mam, to na świecie jest 6999999 innych ludzi, którzy ją prawdopodobnie mają i 7 miliardow tych którzy zasługują na to żeby ich trzymać za rękę i żeby szczerze wierzyli, ze na to zasługują.
Powroty/maj 2022
2 notes · View notes
naszemaldyty · 13 days
Text
Fałszywi nauczyciele, kwiaty i pączki
Tumblr media
Pośród ludu jednak zdarzali się również fałszywi prorocy. Podobnie między wami pojawią się fałszywi nauczyciele. W skryty sposób będą próbowali wprowadzać zgubne herezje, a nawet wyprą się Władcy, który ich wykupił. Tacy sprowadzają na siebie szybką zgubę. 2 Przez nich droga prawdy stanie się przedmiotem bluźnierstw. I, niestety, wielu pójdzie za ich rozwiązłością. 3 Ze względu na swą chciwość będą próbowali was zwieść fałszywymi słowami. Od dawna jednak wyrok na nich jest przesądzony. Ich zguba nadciąga.
0 notes
grakleopatra · 21 days
Text
Jakie są zasady gry w kasynie związanej z kartkami żółtymi i czerwonymi?
🎰🎲✨ Darmowe 2,250 złotych i 200 darmowych spinów kliknij! ✨🎲🎰
Jakie są zasady gry w kasynie związanej z kartkami żółtymi i czerwonymi?
W kasynach istnieje wiele rodzajów kart używanych do gier hazardowych. Każda z tych kart ma swoje własne cechy i zastosowania, które wpływają na przebieg rozgrywki. Jednym z najpopularniejszych rodzajów kart używanych w kasynach są karty standardowe, które służą do gier takich jak poker, blackjack czy baccarat. Karty standardowe składają się z 52 kart podzielonych na cztery kolory: kier, karo, trefl i pik, każdy z nich zawiera 13 kart.
Innym popularnym rodzajem kart są karty tarota, które są wykorzystywane do wróżenia z kart lub do gier karcianych. Karty tarota składają się z 78 kart, z których każda ma swoje symboliczne znaczenie. Wybór karty tarota może wpłynąć na interpretację przyszłości lub wygranej w grze.
Ponadto, istnieją także specjalne karty do gier kasynowych, takie jak karty do pokera, które mają specjalne oznaczenia ułatwiające grę. Karty do pokera różnią się od standardowych kart oznaczeniami i wzorami, co sprawia, że są bardziej odpowiednie do tej konkretnej gry.
Podsumowując, rodzaje kart w kasynie różnią się od siebie pod względem zastosowania, cech i przeznaczenia. Wybór odpowiednich kart może mieć wpływ na przebieg gry oraz jej wynik, dlatego warto znać różnice między poszczególnymi rodzajami kart używanych w kasynach.
Zasady gry z kartkami żółtymi są niezwykle istotne w wielu dyscyplinach sportowych, w których sędzia może ukarać zawodnika za niesportowe zachowanie. Kartka żółta jest rodzajem ostrzeżenia, które informuje zawodnika, że jego zachowanie było niezgodne z zasadami fair play. Oto kilka podstawowych zasad dotyczących kartek żółtych.
Po pierwsze, zawodnik otrzymujący kartkę żółtą zobowiązany jest do przestrzegania bardziej ostrożnie przepisów gry, aby uniknąć otrzymania drugiej kartki i tym samym zostania usuniętym z meczu. Kartki żółte mogą prowadzić do zawieszenia zawodnika na kolejne mecze, więc jest to poważna reperkusja dla gracza.
Po drugie, sędzia ma prawo ukarać zawodnika kartką żółtą za różne przewinienia, takie jak faulowanie przeciwnika, opieszałość przy wykonaniu rzutu wolnego czy naganne zachowanie wobec sędziego. Kartka żółta może być również ukaraniem za symulowanie kontuzji lub inne formy nieuczciwej gry.
Wreszcie, zawodnicy powinni szanować decyzje sędziego i akceptować kartki żółte jako część gry fair play. Ważne jest, aby zrozumieć, że sędzia ma za zadanie utrzymać porządek na boisku i dbać o sprawiedliwość rozgrywki.
Podsumowując, zasady gry z kartkami żółtymi są kluczowe dla utrzymania sportowego i uczciwego ducha w zawodach sportowych. Zawodnicy powinni przestrzegać tych zasad, aby promować szacunek, fair play i profesjonalizm na boisku.
Zasady gry z kartkami czerwonymi są dość proste i mogą dostarczyć wielu emocji podczas rozgrywki. Gra polega na podzieleniu uczestników na dwie drużyny, które będą rywalizować ze sobą. Każda drużyna otrzymuje zestaw kart czerwonych, z którymi będzie pracować przez całą grę.
Podstawowym celem gry jest przekazanie informacji bez użycia słów, a jedynie za pomocą rysunków lub gestów. Każda karta czerwona zawiera specyficzną informację lub hasło, które należy przekazać drużynie za pomocą kreatywnych sposobów. Uczestnicy muszą być pomysłowi i szybcy, aby zrozumieć przekazywane im treści i odpowiednio zareagować.
W trakcie gry z kartkami czerwonymi ważne jest zachowanie skupienia oraz zgrania w drużynie. Komunikacja werbalna jest wykluczona, dlatego też gracze muszą polegać na swoim spostrzeżeniu i umiejętnościach komunikacyjnych poza słowami. To doskonały trening dla umiejętności interpersonalnych i umiejętności porozumiewania się w nietypowy sposób.
Gra z kartkami czerwonymi może dostarczyć wiele zabawy oraz rywalizacji, sprawiając, że uczestnicy będą mieli okazję do wspólnej zabawy i rozwijania swoich umiejętności. To doskonała forma spędzenia czasu z przyjaciółmi czy rodziną, która zapewni wiele śmiechu i niezapomnianych chwil. Jako gra wymagająca szybkiego myślenia i zdolności do interpretacji sygnałów, stanowi idealne wyzwanie dla osób lubiących aktywne formy rozrywki.
Strategie gry w kasynie są niezwykle istotne dla wszystkich graczy, którzy chcą zwiększyć swoje szanse na wygraną. Istnieje wiele różnych strategii, które można zastosować podczas gry w kasynie, ale ważne jest, aby pamiętać, że żadna z nich nie gwarantuje sukcesu. Zamiast tego strategie te pomagają graczom zwiększyć swoje szanse na wygraną poprzez racjonalne podejście do gry.
Jedną z popularnych strategii gry w kasynie jest strategia zakładów progresywnych. Polega ona na zwiększaniu wielkości zakładu po każdej przegranej rundzie, aby zrekompensować straty podczas poprzednich rund. Ta strategia wymaga jednak ostrożności, ponieważ zbyt duża podwyżka stawek może prowadzić do szybkiego wyczerpania budżetu.
Inną popularną strategią jest strategia obstawiania po równych szansach, która polega na obstawianiu zakładów na zdarzenia o podobnym prawdopodobieństwie wygranej i przegranej. Ta strategia jest stosowana na przykład w grach takich jak ruletka, gdzie zakłady na czerwone lub czarne mają takie same szanse na wygraną.
Ważne jest, aby każdy gracz wybrał strategię, która najlepiej odpowiada jego stylowi gry i ryzyku, jakie jest w stanie podjąć. Nie ma jednej uniwersalnej strategii, która zagwarantuje wygraną w każdej grze w kasynie, dlatego warto eksperymentować i dostosowywać strategię do zmieniających się warunków podczas rozgrywki. Zapamiętaj, że gra w kasynie powinna być przede wszystkim formą rozrywki, a nie sposobem na pewny zysk.
Popularne gry karciane są nieodłącznym elementem każdego kasyna. Dla wielu graczy stanowią one doskonałą rozrywkę oraz szansę na wygranie atrakcyjnych nagród. W artykule tym omówimy pięć najbardziej popularnych gier karcianych, które można znaleźć w kasynach na całym świecie.
Pierwszą z popularnych gier karcianych jest oczywiście poker. To jedna z najbardziej znanych i lubianych gier, którą można znaleźć w prawie każdym kasynie. Poker to gra, która wymaga nie tylko szczęścia, ale także umiejętności i strategii. Dlatego też przyciąga ona do siebie graczy o różnym stopniu doświadczenia.
Kolejną popularną grą karcianą jest blackjack, znany również jako „21”. Ta prosta, a jednocześnie ekscytująca gra polega na zbliżeniu się do liczby 21, ale nie przekraczając jej. Blackjack cieszy się dużą popularnością zarówno w tradycyjnych kasynach, jak i w kasynach online.
Odwiedzając kasyno, nie sposób nie zauważyć stołów z ruletką. To kolejna popularna gra karciana, która polega na obstawianiu liczby lub koloru, na którego kulka w ruletce się zatrzyma. Ruletka dostarcza niesamowitej dawki emocji i adrenaliny, dlatego też jest tak często wybierana przez graczy.
Na liście popularnych gier karcianych nie może również zabraknąć bakarata. Ta elegancka gra, znana z wielu filmów, cieszy się wielką popularnością wśród graczy na całym świecie. Bakarat to gra oparta na czystym szczęściu, co sprawia, że jest ona łatwo dostępna dla wszystkich.
Ostatnią z popularnych gier karcianych, o której warto wspomnieć, jest kości. Chociaż to nie typowa gra karciana, to jednak zasługuje na uwagę ze względu na swoją popularność w kasynach. Kości to gra, która polega na rzucaniu kostkami i obstawianiu wyniku. Jest to prosta, ale bardzo emocjonująca rozrywka, która przyciąga zarówno początkujących, jak i doświadczonych graczy.
Podsumowując, popularne gry karciane są nieodłącznym elementem każdego kasyna. Poker, blackjack, ruletka, bakarat i kości to tylko kilka z wielu gier, które można znaleźć w kasynach na całym świecie. Bez względu na to, która gra jest Twoją ulubioną, kasyno z pewnością zapewni Ci niezapomnianą rozrywkę i szansę na wygraną.
0 notes