had to watch the Baku 2015 opening ceremony because of a book I 'm reading (Plantzos for my filosofiki fellows ❤️) and 10 min in you can already tell there's some Papaioannou business cooking... the sheer imposed orientalism and straightforward nation branding of it wow you just took 2004 and replaced white classical statues with colourful eastern carpets didn't you bestie
People having difficulty describing Stefania’s work is one of my favorite things. Here is a judge on the 1937 Wiadomosci Book of the Year panel:
„Korzenie" — książka o wielkiej wymowie — jest trudnym debjutem. Autor ka nie jest znana jako beletrystka, nie wchodzi jednak do literatury w aurze młodzieńczych zapowiedzi, co zazwyczaj ułatwia początki.
Często oglądam się za siebie. Kiedy tylko się obejrzę, zimno idzie po skórze. Wiele głupstw zrobiłem, wiele mogłem zrobić. (...) A co najdziwniejsze, nawet gdybym mógł jeszcze raz to wszystko przeżyć, wybrałbym tę samą drogę. Z tymi samymi idiotyzmami, pomyłkami i ogólną przegraną. Ktoś musi stracić, żeby inny wygrał. Ktoś musi się wygłupić, żeby inny uchował honor. Ktoś musi być śmieszny, żeby inny stał się czcigodny.
zrobiłam pomiary cielska 😵💫 update 20 kwietnia (sobota)
wklepałam sobie też te wymiary do kalkulatora gdzieś w necie aby pokazało czy jestem jabłko, gruszka, klepsydra itp. i wyszedł mi prostokąt z czym zgadzam się w 100% wyglądam jak drzwi
damm pośladków zapomniałam
pasa nie zmierzyłam bo nie wiedzialam gdzie jest pas 😭 teraz już sprawdziłam ale zdążyłam zjeść w międzyczasie więc dodam jutro
Pani doktor odpisałam na mojego maila - mam brać furaginę i clotrimazol. Ok. Do tego mam zatkane ucho, ale zajmę się tym jutro, albo dziś popołudniu.
Mamy środę - w poniedziałek ledwie wróciłam do pracy i JUŻ miałam problemy z rozsadzającym czachę bólem głowy. No i teraz nie ma szans, że to stres. MOŻE to być somatyczna niechęć do pracy - pewnie. Ale to też może być pośrednio wynik postawy - praca przy laptopie, z pochyloną głową. Więc heloł, czekam na wypłatę, idę na masaż - z tymi mięśniami trzeba popracować i fizjoterapeuta już te 2 lata temu mówił mi, że te wracające bóle mogą być związane z postawą przy pracy - że laptop trzeba postawić wyżej na podeście, podpiąć pod niego klawiaturę i przestać się pochylać, bo to nie jest zdrowe dla karku i mięśni głowy, twarzy, ramion. A faktycznie - właśnie TE mięśnie mnie bolą (nie zapomnę zaskoczenia, kiedy fizjoterapeuta masował mnie po karku, a ja czułam jakby “zwolnienie blokady” w skroniach i na żuchwie - to serio jest fascynujące i serio trzeba taktować te masaże poważnie).
Po drugie - muszę się rozciągać i ruszać. Przez przewlekły okres chorób musiałam mocno zwolnić. Dlatego dziś, kiedy lepiej się czuję zaczęłam dzień od prostych ćwiczeń rozciągających, ćwiczeń na nogi, na kark, a potem poszłam biegać - bez jakiegoś celu czy ambicji - po prostu tyle ile dałam radę. I DAŁAM zaskakująco dużo przebiec.
Psychicznie czuję się lepiej.
Głowa mimo wszystko trochę boli, ale psychicznie cudo!
A potem weszło śniadanko... mrrrr... Miks sałat, na sałatę trochę płatków owsianych, kilka łyżek wczoraj przygotowanej sałatki obiadowej (w drobną kostkę pokrojony zielony ogórek i pomidor z odrobiną cebulki, oliwy z oliwek i... ziaren chia dla błonnika :D), z łyżkę twarożku chudego i pokruszony orzech włoski. Całość polana octem balsamicznym - mrrrrr pyszka!
Jeszcze taka myśl, uwaga, refleksja. W 2020 r. zaczęłam ćwiczyć, bo zauważyłam, że moja wąska talia zniknęła, że nie mam zupełnie tyłka, a brzuch mam bardziej wystający niż biust. Pół roku temu oglądałam swoje zdjęcia z 2017 z plaży z Grecji, w kostiumie - miałam ciało prawie takie jak teraz, takie jako indentyfikowałam jako “swoje ciało”, a jakie zupełnie inaczej wyglądało w lustrze w 2020 i za jakim wtedy, w 2020, bardzo tęskniłam... tyle, że wtedy praktycznie nie miałam pupy. Wow! Odkryłam to patrząc dopiero na swoje zdjęcia! To znaczy pupa była płaska, nieproporcjonalnie mała w stosunku do dużego biustu i szerokich bioder. Bo nie ćwiczyłam. A w zeszłym tygodniu wyszedł spot reklamowy w którym brałam udział w maju 2022. Zobaczyłam jak wyglądam w obiektywie... a może “jak wyglądałam”, bo wtedy miałam jeszcze mocną rutynkę ćwiczeń po 2 razy w tygodniu itp. O KURDE.... mam tak zajebisty tyłek! WOW! I w ogóle proporcje ciała! Cała się sobie podobam! Po prosu klepsydra jak cholera! Nie wiedziałam, że tak fajnie prezentuje się moje ciało i że mam tak fajną pupę!
Długą drogę przeszłam z własnym stosunkiem do swojego ciała... I teraz, na tym etapie życia, nie mogę przestać się fascynować tym, że wygląd sylwetki to jest coś na co się pracuje cały czas. Że to jest forma tylko poniekąd uwarunkowana genetycznie, a bardziej wyborami życiowymi, bardziej będąca lustrem problemów, chorób, dostępności do leków, do innych form dbania i odżywiania ciała i jednocześnie - psychiki. No jest to coś... tak bardzo płynnego! I jednocześnie kondycja ciała tak bardzo i tak łagodnie odzwierciedla zmiany w naszym życiu. Nic nie jest stałe. Wszystko kuźwa płynie! W tym ciało. A można mu pomóc być zdrowszym, silniejszym, szczęśliwym - a ono to odczuje i nawet nie obejrzysz się i nie zauważysz kiedy będziesz zadowolony mieszkając w swoim ciele, łacząc swoje wyobrażenie o sobie z tym co widzisz w lustrze. A co roku, ba! co miesiąc możesz widzieć coś zupełnie innego :D
Sanatorium pod Klepsydra (1973), dir. Wojciech Has
Мужчина прибывает в заброшенный санаторий, чтобы навестить умирающего отца, и перед его глазами в буквальном смысле проносится целая жизнь.
Довольно занудное, но красивое кино. Яркий образец восточноевропейского сюрреализма. ГГ напоминает персонажа Джонатана Прайса из "Бразилии", а отдельные сцены стилизованы под историческую живопись; не удивлюсь, если "Санаторий "Под клепсидрой" у Терри Гиллиама в числе любимых.