Tumgik
#a raczej ich brak
Text
Tumblr media
2 notes · View notes
hardcore1happiness · 13 days
Text
Czy jako społeczeństwo możemy w końcu przestać tak nisko upadać? Chcę się tu skupić na tym jak ludzie potrafią tu być zaburzeni, nie chodzi mi tu o same ,,przyzwyczajenie żywieniowe", a o czystą logikę - a raczej jej brak. Nie wspierajmy tej chorej fazy na bodyshamingowanie wszystkiego co się rusza. W niektórych przypadkach to czyste skłonności sadystyczne i zwyczajna po prostu ludzka zawiść biorąca się z dupy. Nie uważajmy się za lepszych głodząc się, a potem wytykając to ludziom, który nie mają problemów ze swoją wagą. Po tym co można zobaczyć nie jest to jedynie kontrowersyjne. Takie zachowania są daleko odbiegające od normy - i nie oszukujmy się - po prostu toksyczne. Nie wspierajmy tego jednego wielkiego shitu, nie nakręcajmy karuzeli wzajemnego wsadzania sobie kołków w dupe. Pro ana ≠ pro bodyshaming. Nie normalizujmy robienia sobie contentu z wyzywania ludzi, którzy czują się w swoim ciele dobrze ustawiając ich pod ścianą, aby cisnąć sobie z nich beke. Działajmy, aby osoby, które rozpowszechniają takie zachowania jak najszybciej spadaly z rowerków bo to jest juz co najmniej niezdorowo posrane.
jeśli tak robicie to sonda wam w dupe🦅
nie bądźcie ludzkimi śmieciami
74 notes · View notes
jazumst · 6 months
Text
Lębork mieszkańcom Lęborkiem
Żeby Was... Byłem wczoraj na apelu. Posłuchajcie:
Lbk w całej swojej klasie. Partactwo. Miał być apel. Pochodnie, Cztery kompanie, orkiestra, przemarsz, apel.
Na sam pierw impreza się opóźniła. Nie wiem, żołnierze chyba wchodzili do każdej Żabki po drodze. No ale zdarza się.
Babka która miała "prowadzić" dostała przerywający mikrofon. W końcu wkurwiła się i zaczęła zapowiadać drąc mordę, bo jak zwykle drugiej gadaczki brak. Żeby chyba bardziej ją upodlić, postawili ją pod sceną i wcale jej widać nie było.
Orkiestra zajebista. Hymn i My, Pierwsza Brygada. Więcej się natargali sprzętów niż pograli. Nie, no wato było ich zaprosić.
Przemarsz też zaplanowany na najwyższym poziomie XD Raczej był wymarsz i wmarsz ponowny. Chociażby kazali im obejść plac wkoło. Wyszli do uliczki bocznej i wrócili z powrotem. Sztandarów sztuk jeden, chorągwie 4.
Sam apel - 5minut. Ludzie widząc, że chuja się dzieje poszli. Na placu zostałem ja, król R., od chuja ciapaków (to w ogóle ciekawe) i żule pod Żabką.
Rozdali awanse, popierdolili, popierdolił burmistrz, bo on i na cudzym pogrzebie musi przemówić i tyle. Jak kompanie opuściły plac to cala mundurówka wraz z ochroną o opieką medyczną też się zwinęła, a tam ponoć jakieś chórzystki z centrum kultury miały wystąpić. Burmistrz ze świtą też spierdolili w tajemniczych okolicznościach, więc nie wiem czy występ doszedł do skutku.
Te żołnierze i żołnierki też fajne takie. Każdy mniejszy ode mnie o głowę, czasami dwie. Zwiadowcy pewnie albo snajperzy, żeby ich trudno zobaczyć było. Kompaktowi. Łatwiej ich przetransportować, bo więcej wejdzie.
//
Tak na poważnie to tylko czas zmarnowałem. Te wszystkie imprezy organizowane przez miasto chujem wieją. To już nawet tak wygląda, że na łatwiznę, żeby szybko zwinąć można było i nara. Ale nie powiedzą, że przecież nic się nie dzieje. Tylko, że to tak wygląda. Naprawdę pijane żuiki często budzą większe zainteresowanie niż to co na scenie. - Nigdy nie zapomnę jak zaprosili Wilki, ale już bez Gawlińskiego. Z naszym nagłośnieniem i tym jakże zajebistym zespołem... Pod sceną pustki. Tylko wodzirej uratował te imprezę.
Lbk.
9 notes · View notes
imperiana · 6 months
Text
Ja jeszcze żyję!
Wiem, że ostatnio praktycznie nic nie pisałam, ale jestem... Tak kurewsko zmęczona pracą, że to poezja.
Okej, może nie samą pracą w sobie, bo ta jest naprawdę zajebista, ale zmęczona jestem dojazdami.
Dojazdy są kurwa
✨dramatem✨
Dodatkowo jest coraz zimniej, więc nie dosyć, że nawet teraz mam na sobie jedną koszulkę, dwie bluzki na długi rękaw, ponczo z golfem, bluzę, kurtkę, oraz dwie pary skarpet pod futrzanymi butami, to ja nadal kurwa cierpię katusze, tym bardziej, jeśli jedzie się rowerem w tej pizgawicy.
Ale jestem dumna z mojego chłopa, bo udało mu się zdać wewnętrzny teoretyczny egzamin, a jutro w piątek ma wewnętrzny praktyczny, także trzymam za niego mocno kciuki, by mu się udało to zdać i żeby był w stanie podejść do egzaminu państwowego... I żebyśmy w końcu mogli sobie pozwolić na samochód 😭
Oczywiście dzisiaj, dojazd do pracy był masakryczny, przez pociągi. A raczej ich brak. Z 10 minut opóźnienia zrobiło się 30min, z 30 min zrobiło się 80, żeby następnie usłyszeć z głośników, że
✨czasu opóźnienia nie da się oszacować i że spowodowane jest to oblodzeniem linii trakcyjnych✨
Także wstałam o 5 rano, jadąc rowerem na dworzec, by następnie z tego dworca wracać rowerem do domu, iść ponownie na dworzec, ale z buta, by o 9 wsiąść do busa i o 10 pojawić się w pracy, mając normalnie na 7, także tak, pozdrawiam xD
Jeśli natomiast chodzi o dietę muszę trochę się ogarnąć, ponieważ moja waga stoi w miejscu (83.5kg) od tygodnia jakoś. Nie wpierdalam powyżej limitu swoich kalorii, ale za to wpierdalam ciągle to samo (o mojej miłości do sajgonek warzywnych oraz bajgli posmarowanych pastą z łososia możnaby napisać książkę...), co no nie jest raczej zbyt dobre, jeżeli w domu leżą jabłka, pomidory, ogórki i inne produkty, które dla odmiany mogłabym łaskawie zjeść, dlatego z ciężkim bólem serca chyba dzisiaj nie zjem po prostu sajgonek warzywnych na obiad, jak to mam w zwyczaju, nad czym ubolewam w chuj, ale jednak chcę chudnąć, a nie stać w miejscu. 🥲
4 notes · View notes
moiclaudie · 1 year
Text
Po tygodniu lepszego odżywiania nabrałam odwagi by w końcu stanąć na wagę. No i mam 2 kg więcej niż przy ostatnim ważeniu miesiąc temu. Smuteczek, ale też czego się było spodziewać po 3 tygodniach jedzenia z nadwyżką kaloryczną..
No nic, przynajmniej wiem na czym stoję. 65 kg to jakaś magiczna bariera, osiągnęłam tą wagę jakoś w październiku i od tego czasu szarpię się aby gora-dół. Co sobie schudnę, to sobie przytyję i tak w kółko 😆
Dieta wpłynęła na moje plany majówkowe, a raczej ich brak.. Chciałam pojechać do domu, ale to by się skończyło znowu wpieprzaniem, a ja jeszcze w pełni nie podniosłam się po ostatnim upadku. Więc siedzę u siebie i się póki co nudzę. W dodatku boli mnie dziś głowa :/ no ale zaraz idę na długi spacer, bo pogoda piękna :)
8 notes · View notes
Text
³¹.⁰³/⁰¹.⁰⁴.²³.
Szaleństwo? Czy coś co zdecydowanie było super, dla samego siebie, spowodowało uśmiech i radość w głębi duszy zrobiło się ciepło.
Tak ja wiem że więcej osób raczej nie docenia małych i drobnych gestów/czynów, czy rzeczy zrobione dla siebie, kogoś, jakkiekolwiek które spełniają nas i dają nam poczucie takiej radości na sercu.
Ale co mnie w sumie inni, jak dawałem dłoń i bezinteresowną pomoc, to jakoś bardzo kpiące było i olewcze podejście. Trudno, w każdym bądź razie aktualnie jak najwięcej jest progresu rzeczy niosące duże profity. Bardzo mnie to wszystko cieszy, wszystkie postanowienia które dawałem innym i doradzałem jak je wprowadzić w życie, ponieważ mi było trudno z wiarą i chęcią podjęcia pewnego ryzyka, i dążenia do jak największego rozrostu ich a także tworzenie życia tak aby było jak najpiękniejsze.
I jak kiedyś wspominałam w poście w którym startowałem z tym, pomimo wszystko nie zamierzam tego zaprzepaścić, było kilka zwątpień chęć poddania się, zwątpienie, wpływ miała strata pracy, swoją drogą do dupy i pewnej osoby. Ale jest stabilnie, praca szybko znalazła się praktycznie sama zadzwoniła, a pisałem o nią prawie pół roku temu.
Ale może być to mało fajne czy przyjemne zajęcie, lecz mi pasuje, majster jest zajebistym starszym chlopem, mega w porządku, słowny, do rany przyłóż, empatyczny a także nie brakuje mu ludzkiego szacunku.
Dziękuję za kontakt i chęć podjęcia współpracy, nie żałuję choć trochę trzeba mieć pary w sobie, lecz praca sama w sobie jest lajtowa, montaż drzwi, zarobek mi pasuje na tą chwilę, faktem mam bezcenną premię, naukę fachu od człowieka który ma wszystko perfekcyjnie opanowane, a wiedza którą posiada, zagina niejednego który tym się zajmuje. Bezcenne!
Do tego, mega super współpraca, klimat i przyjemna atmosfera, a tego w pracy w tych czasach ciężko uświadczyć. Chęć także z jego strony pomocy w zakresie swojej firmy zajmującą się montażem drzwi gdy będę już miał temat opanowany że z zamkniętymi oczami będę wykonywał czynności, to to będzie moment w którym mogę podjąć temat, a idzie bardzo dobrze, w przeciągu dwóch tygodni dostałem podwyżkę a także doceniona została moja osoba niejednokrotnie, za to jak pracuję, i łapie o co chodzi, a także zauważono dużo chęci do pracy i logiczne myślenie oraz łapanie tematu bez jakichkolwiek pierwszych słów w danym temacie ze strony majsra, a tak jakby wyjęcie słów z ust szybciej jego i wypowiedzenie. A także że nie trzeba mówić co trzeba robić, a taktem jest że dzisiejsi pracownicy to większości zwykłe lesery i zerowe myślenie w pracy o pracy, a o pierdołach, i brak jakiegoś logicznego myślenia, domyślania się, jakiejś błyskotliwość, kreatywności, chęci chłonięcia wiedzy i rozwoju osobistegoi i ogólnie ciągłe powiększanie swojej wiedzy.
Piątek na sobotę pojechałem do kina, Sam niestety pomimo że wszystko stawiałem od biletu po picie, ewentualnie popcornu czy czegoś innego. Faktem jest decyzja, pełen spontan,. Pierw był Punk Rockowy koncert , ale brak chętnych a z pewnych względów organizacyjnych, było już dawno po dobrej połowie, drugi plan celebrowania weekendu i super sprawnym montażem piątkowym, to dobry melanż w apartamencie gdzie też wszystko opłacam chyba że zainteresowany chciałby, to mógłby oczywiście się z własnej woli dorzucić czy coś dokupić od siebie.
No lecz niey, brak chętnych, a jeden burak wybrzydzał i gardził, stawiał warunki i chciał by zrobić tak, ażeby było po jego myśli i jego wygodzie. O, nie! Nie tak to wyglądać będzie, oj, nie. Dupek delikatnie nazwę, już 3/2 minuty do transportu do celu, czyli kina ; Cinema City - Katowice , mieszczące się w #Punkt44.
Byłem na seansie, "Kokainowy Miś", jak dla mnie śmieszy, z dreszczykiem, lekką rzeźnią, flaki dużo krwi czy pewne rozczłonkowania. Ale, no jest klimat, bynajmniej dla mnie 10/10, kupiłem sobie Pepsi do tego bo suszyło delikatnie, bo wiadomo leki trzeba zażywać i dbać a także szanować własne zdrowie bo drugiego nie będzie tak silnego by walczyć. No tylko że kurczę chyba lekki błąd to że zabrałem Andrzeja ze mną na podróż i wiadome są tego minusy które jeszcze trwają i są nie fajne już. No, ale nie poddajemy się i walczymy do końca, zawsze! Tak są także i plusy, mianowicie takie że film pomimo moich obaw że jest to seans z napisami, a moje ogladanie i czytanie często jest słabe, choć na kinowym ekranie gdzieś jest łatwiej, a też nie ukrywam że skupienie i wciągnięcie w cały ten film, tak że aż nie poczułem jak szybko się skończyło wszystko, a samopoczucie i wszystko podniosło się o mega wiele tak jak i to że wpadły plusy w temacie zrobić coś dla siebie, tak by być uradowanym. A zapomniałem że do tego jako że, do naje*#_ia było tak daleko jak materializacja jest aktywna, a jest dla choć na wykończeniu tak na prawdę i będzie można odpocząć, wracając do meritum, do tego przed seanse wpadłem do sklepu i zakupiłem po sporych problemach i zdecydowaniem czy biorę whisky, burbon czy gin, czy coś innego. W końcu za małą doradą mojego lekarza wybrałem, GIN mianowicie; CASTELGY-London Dry Gin. Dobre aczkolwiek, nie będzie moim jakimś faworytem, natomiast z pewnością nie przejdę też obojętnie obok tego. Po seansie i sporzyciu około 200 ml trunku, wyszedłem z kina szukając powrotu do domu, którego prędko nie było po prostu, a jakoś czas trzeba było zaadoptować. Więc zacząłem szukać miejsca do degustacji dalejszej trunku i znalezienia jakiegoś miejsca w którym spędzę czas który to odliczany był do transportu którym dostałbym się do domu.
Seans się skończył około 23³⁰, a transport najprędzej był po 4 nad ranem, więc postanowiłem popytać, coś może ktoś doradzi poleci, żeby miło i fajnie również spędzić samotnym czas i mieć kolejne plusy z robienia czegoś dla siebie. Więc od miejsca do miejsca, po wydeptanych kilometrach, mega śmiesznej sytuacji z klubem z pooldance, który jako wielka promocja, miał wyjazd za free i można było wejść zobaczyć i zweryfikować za i przeciw, a także uzyskać również wszelkie odpowiedzi. Swoją drogą bardzo ładne panie tam były a miejsce samo w sobie bardzo gustowne schludne bez zarzutów. Koniec, końców spotkałem dwóch typków, z którym skosztwaliśmy owy Gin, i chwili rozmowy, wymiany swoich spostrzeżeń na temat klubów, gdzie do 2⁰⁹ dnia ¹.⁰⁴.²³. bieżąco roku nie byłem Ani razu w żadnym klubie, i właśnie po dyskusji i wymiany argumentów za i przeciw, zadecydowaliśmy że idziemy do Energy 2000.
Wszystko ładnie pięknie, wypiłem w sumie tam dwa piwa a pomiędzy nimi, whyski z colą lecz nie coca-cola tylko Pepsi, tyle chociaż że, ze szklanej butelki, z lodem i plasterkien limonki. Niestety, podjąłem decyzję próby jakiejś zabawy, "tańców" pierwsza była zerowa, druga z koleji już odpalała się lecz ciężko było wyłączyć myśli że ktoś może mieć mnie na języku, zaś trzecia była już efektywna, pomimo że średnio w moim guście jest klasyczne klubowe brzmienia, gdyż wolę m.in. psytrance. No ale coś było świrowane, lecz traciłem ochotę tam bycia, jednak samemu jest czasem nie wygodnie. No a tamci co ze mną wpadli, to zaraz po przejściu przez bramki,. Całkiem poszli w swoim kierunku. No ale mała pomoc Andrzeja i parkiet był pod moimi nogami, niestety po podwójnej rezygnacji, stwierdziłem że klub średni, labirynt tak naprawdę, stali bywalce z pewnością z tym problemu nie mają, bardzo nie mój typ ludzi, chociaż trafiłem kilka ciekawych, a z pewnością miłych ludzi, uprzejmych. Pozdrawiam serdecznie. No ale, po prostu stamtąd wyszedłem, ponieważ moja ocena to 3/10 ponieważ, atmosfera średnia, ludzie, ładni, lecz duża ilość młodych wśród których nie bardzo odnajdę kompanów.
To w sumie tyle, najważniejsze że choć poszły wszystkie pieniążki które wziąłem ze sobą na kino, poszły na tak słaby dill jakim był wypad do klubu, chociaż, teraz mam klub odchaczony bynajmniej.
Później po krótkich wędrówkach, i dotarciu na przystanek autobusowy, i oczekiwanią na bus, a także po aplikacji leków, podjęta została droga do domu, z małą wpadką, na 7 byłem w domu, poczym wykonałem czynności które są obowiązkowe w domu, wyszedłem spotkać się z tym który zawinął się pod pseudopretekstem, jakim była kupa którą doniósł do domu ale praktycznie tyle samo minut podróży by mu wyszło by wysiąść i zdążyć do WC już w Katowicach. Więc mu grzecznie powiedziałem że mnie wkurwił także jakikolwiek szacunek u mnie stracił, oraz że jak mu nie wstyd prosić o cokolwiek bym poratował, gdzie dzień wcześniej miał propozycje na korzystanie z wszystkiego do wyczerpania zapasów.
Ale za to spotkanie było u dobrego ziomeczka i gitara czas spędziliśmy,a później z drugim dobrym ziomeczkiem spędziliśmy lekko pond dwie godzinki na dobrej także rozmowie. Pozdrawiam Was serdecznie.
O nic, to na tyle, tak podsumowując, cieszę się że pracuję tu gdzie pracuję, daje też mi to dużo motywacji do dalszych działań i nowych próbach zrealizowania nowych ewentualnie podjętych postanowień. Aktualnie jest wszystko na dobrej drodze ażeby było już to stabilne i nie znienne wbrew ingerencji człowieka.
Wiara, chęci i działanie, to podstawa do budowania sukcesów życia własnego, którego jesteśmy władcami i tylko od nas w największym stopniu zależy jakie to życie nasze będzie.
Nie poddawaj się, WALCZ! Do końca, w pocie, krwi, i łzach. Zawsze zaciśnięte zęby i pośladki spięte.
Całokształt całej wyprawy, sytuacji, rzeczy i decyzji i czynów podjętych podczas całego tego wypadu, oceniam na mocne 9.5/10 , ponieważ jednak samotny wypad, szczególnie spędzany czas po seansie, słabe zainteresowanie ze strony innych ludzi podjęcia decyzji, ażeby chociaż jakoś zakomunikować że chętnie nawiąże próbę komunikacji. A także, zmarnowany pieniądz w barze, oraz podjęcie dosyć sporadyczną decyzję, nie do końca przemyślaną czy będzie odpowiadać to jaki temat będzie przewodni na salach. Gdyż na Qlimax czy innych hardbassach prędzej bym się odnalazł.
Th End.
~ M.V.D.I.A.C.®
Tumblr media
youtube
9 notes · View notes
drifftingg · 7 months
Text
LODY CREAMi
Zrobiłem dzisiaj 3 smaki (mam tylko 3 pinty póki co - planujemy dokupić 4 szt niebawem) lodów. Po 24h (teoretycznie jeżeli będą zmrożone to można wczesniej) wrzucam do ninja CREAMi i będe miał cudownie kremowe lody - testuje smaki:
ciasteczkowo - maslo orzechowe, czekoladowe, truskawkowo - jeżynowe.
Btw nie napisałem chyba tego wprost wczesniej - robiąc lody samemu od zera poza brakiem "chemii" w nich, mamy 100% kontrroli nad składem i mozemy sobie zrobić nie tylko "protein ice cream" - mozemy uzyc dowolnego mleka (w tym migdalowoego 12kcal na 100ml) i poslodzic erytrytolem a zatem kaloryczność 150kcal na całą pintę (jak te ktore tutaj postowałem) to w sumie nie jest nic specjalnego raczej norma (250kcal to juz bedzie duzo imo) a wiadomo że nie musimy zjeść 500ml ja raczej nasycam się połową (idealnie bo mama se zjada drugie pół) CZYLI 250ml lodów - 75kcal.
Jakies pytania?
Dlatego pisalem ze ninja CREAMi moze odmienic czyjes zycie - mamy dostep do ULTRA pysznych ULTRA kremowych ULTRA low kcal lodów all day every day whole day. Na zawolanie, mozemy zrobic kazdy smak o kazdym skladzie oraz sorbety ktore testowalem na melonie cuantalupe i to jest jeszcze mniej kcal na 500ml bo okolo 100kcal czyli 50kcal za polowe.
Takze powodem dla ktorego nie jadlem ich codziennie jest tylko i wylacznie to ze nie mialem ich gotowych (nie zawsze mialem czas zrobić sobie pintę dzien wczesniej - mam maszyne tydzien jadlem dwa razy lody) ale teraz sie to zmieni bo 3 cudowne smaki (testowalem to co zamroziłem lyzeczką jako plyn i jest CUDO kazdy z 3 smakow).
Mama powiedziala ze to byl najlepszy wydatek a przypomne ze to bylo 988zl! Ale wiecie moja mama jak sobie uswiadomila i sprobwala że jej mega smakują, że nie musi nigdy w zyciu wiecej wydać 25zł na care dor, że nie będzie juz nigyd dla niej za slodkie bo ona kontrroluje jak slodkie robi (ona narzeka zawsze na słodkość sorbetów i slusznie po chuj tyle cukru do nich dają producenci) oraz calkowity brak chemii w lodach robionych w domu tak ją to cieszy az widze taka szczerą radosc w niej jak moja! Moze ona nie jara sie niską kalorcznością ale ma swoje powody a ja swoje i maszyna to nasa wspolna radosc a mama korzysta na tym ze lubie gotowac i czasem podobno także umiem :D
5 notes · View notes
umarlam00 · 8 months
Text
Hej.
Chciałabym się z wami podzielić jakąś radosna informacją, ale nie mogę. Za to opowiem wam jak bardzo Zjebałam.(jak zwykle)
Pierwsza kwestią są ćwiczenia, a raczej ich brak.
Druga sprawa to limity, limity które wyglądają tak jakbym jadła normalnie...
Trzecia sprawa to oceny, powiem tyle, ja nie zdam.
Nie wiem co się ze mną stało, nie potrafię myśleć jak kiedyś, tsk jakby ktoś inny żył w moim ciele i za mnie decydował, nie robię tego co sobie zaplanuję nie umiem się skupić.
Wybaczcie jak kogoś rozczarowałam, ale tym właśnie zawsze byłam, pierdolonym rozczarowaniem
4 notes · View notes
wilanowo · 9 months
Text
Na krańcu Internetu
Od kiedy kula czosnkowa polskiego dziennikarstwa ogłosiła triumfalnie, że Internet się skończył, nie mogę spać spokojnie. Internet rzeczy – ta potężna wirtualna przestrzeń, gromadząca twórców treści i ich odbiorców, użytkowników w każdym wieku, przedstawicieli chyba każdej  grupy społecznej. 
Internet się skończył. Nie dostarcza już rozrywki ani wiedzy. Pora gasić światło. Feed na Facebooku świeci pustkami i reklamami, Twitter (albo X) płonie od jałowych dyskusji politycznych i cancellowania ludzi. Nasi znajomi nie piszą już postów w mediach społecznościowych. Wartościowe blogi giną w zalewie treści pozycjonowanych pod SEO. Że świecą więc ich szukać na pierwszej czy drugiej stronie wyników wyszukiwania. Nie ma już czego czytać. Życie straciło sens. Nic, tylko pustka i reklamy rzeczy, których przecież wcale nie chcemy kupić. Właśnie: dlaczego Facebook z uporem godnym lepszej sprawy chce mi sprzedać tę książkę albo ciuch z chińskiej szwalni? O co w ogóle chodzi? 
Tumblr media
Na potęgę posępnego algorytmu. 
Odpowiedź jest dość prosta, i myślę, że każdy średnio ogarniający wirtualną przestrzeń użytkownik z łatwością na nią wpadnie: algorytmy. 
Internet stoi algorytmami. Dla algorytmów zaś nie jest ważne to, co niesie ze sobą jakąś wartość, ale to, co się klika. A trzeba być prawdziwym ignorantem, żeby nie zauważyć, iż obecnie najlepiej klikają się krótkie filmiki na TikToku. 
No dobrze, powie ktoś. Ale to TikTok. Aplikacja rozrywkowa. A rozmawialiśmy przecież o mediach społecznościowych – wiecie, o tych, które za cel obrały sobie budowanie społeczności. Dlaczego więc nie widzę postów moich znajomych na Facebooku?
Tutaj odpowiedź będzie równie prosta, acz na pierwszy rzut oka może wydać się pozbawiona logiki: ponieważ dzisiejszym Internetem rządzi TikTok. 
Ta zorientowana na krótkie formy wideo aplikacja charakteryzuje się potężnej mocy algorytmem, który wręcz idealnie dobiera użytkownikowi treści, które powinny go zainteresować. I nie ma w tym stwierdzeniu przesady – sami użytkownicy potwierdzają, że gdy tylko algorytm „nauczy się”, co ich interesuje, ich feed zostaje zapełniony filmikami o konkretnej tematyce. W ten sposób aplikacja utrzymuje uwagę użytkownika, który powoli wpada w spiralę scrollowania swojej tablicy. Dlatego więc twórcy aplikacji spod szyldu Meta chcą wdrożyć podobny między innymi na Facebooku. Stąd zalew materiałów, które zdaniem algorytmu mogą nas zainteresować. Stąd posty od „twórców treści”, influencerów, nie od znajomych. Stąd wpisy sponsorowane, za których promocję autorzy zapłacili. I stąd też brak wpisów od znajomych: one zwyczajnie giną w gąszczu tego, co „powinno ci się spodobać”, nie zyskują zasięgów niezbędnych do tego, by trafić chociażby do minimalnej liczby odbiorców. Ewentualnie nie pojawiają się wcale, bo jaki sens ma pisanie do ściany w miejscu, które podobno miało angażować społeczność? 
Co zatem robią ci nasi znajomi, których wpisów od dawna nie widzieliśmy? Chociażby przenoszą się na zamknięte grupy zainteresowań. Tych na Facebooku nie brakuje – od dawna działają jako chociażby uzupełnienie dla fan pages, i świetnie się sprawdzają przy budowaniu społeczności. Mamy także szeroki wybór bardziej lub mniej hejterskich for. Weźmy taki Discord: zamknięty serwer zrzeszające na przykład fanów konkretnego twórcy. Od forum dyskusyjnego czy grupy na Facebooku różni go chociażby dynamika konwersacji, przypominająca raczej czat grupowy aniżeli wymianę ostów na forum. 
Znajomi, bliscy znajomi, przyjaciele. 
Stwierdzenie, że znajomi nie chcą się udzielać w mediach społecznościowych, to zatem gigantyczne uproszczenie. Za brak postów z własnymi przemyśleniami odpowiada coś więcej niż przekonanie o niskiej wadze własnych przemyśleń. Poza wspomnianym już algorytmem, który powoli zamyka użytkowników w bańkach informacyjnych, dochodzą jeszcze dodatkowe ustawienia mediów społecznościowych, które pozwalają nam wybrać, czyje treści chcemy oglądać w naszym feedzie, a także… kto będzie mógł oglądać nasze. Możemy zatem dodać wybrane profile do ulubionych, oraz wskazać znajomych, których uważamy za bliskich – w tej sposób część publikowanych treści będzie widoczna tylko dla tych wybranych bliskich znajomych, a nie widoczna dla ogółu. Możemy także wykluczyć część znajomych z grona odbiorców treści ogólnych, przy jednoczesnym nie wykluczeniu ich z grona znajomych.
Innymi słowy, następnym razem, zanim zaczniemy zastanawiać się, dlaczego nasi znajomi nic nie postują, weźmy poprawkę na to, czy nie zostaliśmy po prostu wykluczeni z grona tych, dla których ich posty są przeznaczone. 
Tumblr media
Święty spokój ponad wszystko. 
Internet potrafi być toksycznym miejscem. Z jednej strony jest w nim sporo ludzi, którzy zwyczajnie szukają konfliktu: sprzeciwiają się wszystkiemu dla samego sprzeciwiania, wchodzą w dyskusję z zamiarem udowodnienia rozmówcy, że jest idiotą, demonstrują swoją wyższość intelektualną, albo zwyczajnie trollują. Z drugiej strony mamy boty, które według niektórych źródeł (często z kategorii: no mordo, mówię ci) stanowią obecnie większość użytkowników sieci. Te z kolei zaprogramowane są na generowanie ruchu w konkretnych aplikacjach. A co lepiej generuje ruch i zaangażowanie niż właśnie konflikt.
Konflikt to jednak broń obosieczna. Dla portalu społecznościowego będzie oczywiście żyłą złota: reakcje, zaangażowanie, ruch. Duży ruch to zachęta dla reklamodawców, a reklamy w aplikacji to pieniądze. Z kolei dla użytkowników sztuczne konflikty wywoływane pod treściami podsuwanymi  przez algorytm na dłuższą metę mogą okazać się męczące – i to do tego stopnia, że ostatecznie potrafią zaważyć na decyzji dalszego pozostania na danej platformie, bądź używania jej w konkretny sposób. 
Jeśli mam ochotę dzielić się przemyśleniami na różne tematy, istnieją portale lepiej do tego dostosowane niż Facebook. Mikroblogi, klony Twittera, ba, nawet Instagram – przy czym w przypadku tego ostatniego trzeba brać poprawkę na algorytm i hashtagi. W końcu media społecznościowe, tak jak i społeczeństwo, zmieniają się i ewoluują. Naiwnością jest zatem oczekiwać, że Facebook będzie wyglądał i funkcjonował tak samo, jak dziesięć lat temu, oraz że ludzie obecnie o dziesięć lat starsi, będący na zupełnie innych etapach życia, będą chcieli używać medium identycznie tak, jak kiedyś. 
Internet w żadnym razie się nie kończy. On się po prostu zmienia, tak jak zmienia się świat nie-wiartualny. I to od nas, ludzkich użytkowników zależy, jak te zmiany wykorzystamy. Niestety, samo narzekanie, że kiedyś to było a teraz to nie ma, nie sprawi, że internet zacznie nagle funkcjonować tak jak w czasach, gdy byliśmy młodsi, a nasze życie nie składało się w większości z obowiązków.
I podobnie jak w życiu, fakt, że przestrzeń wirtualna stała się dla nas nudna, jałowa, pozbawiona świeżości, nie oznacza, że to z nią jest coś nie tak. Takie rozważania najlepiej zacząć od siebie, i postawić sprawę jasno, mówiąc, że internet przestał być ciekawy konkretnie dla nas. Jest to w końcu za duży twór, żeby ot tak po prostu mógł się skończyć. W tym starciu jeśli ktoś miałby się skończyć, to zawsze będziemy to my. 
~Wilanowo
2 notes · View notes
cryb4by2k23 · 10 months
Text
Kolejnym bodzcem sa rodzice, a raczej ich brak
Jak tylko zostaje sama w domu, pierwsza mysl — idz wpi3rdalac co popadnie byle szybko bo zaraz wroca
Od tygodnia jem maslo z cukrem gdy tylko zostaje sama
Ale wiecie co wlasnie zapijam to pragnienie energolem zero
Nic mnie nie odciagnie od celu ;)
6 notes · View notes
flow-dreamer · 1 year
Text
Dziś mija kolejny dzień. Trwam w jakimś letargu. Uzależniłem się od tego jak druga osoba na mnie wpływa. A raczej w chwili obecnej nie wpływa. Nie sądziłem że brak wiadomości o poranku o treści " Dzień Dobry " może wywołać taką pustkę w człowieku.
Jestem chory. Rozumiem to i mam tego świadomość... A przynajmniej tak mi się zdawało że wiem. Widać przeceniam tutaj swoje możliwości.
Boję się kolejnego dnia tortur i myśli że znowu nie napiszesz, i że każda kolejna godzina bez kontaktu z Tobą zawładnie mym umysłem.
Widzisz... Popełniłem błąd i wydaje mi się że zamiast pracować nad nim we dwoje, to zostałem z nim sam. W odosobnieniu. Zostałem zepchnięty na bok jak przeszkoda.
Pewnie że można tu rozważać wiele sposobów jak rozwiązać ta sytuację... Mogłem nie wychodzić z samochodu kiedy mnie odwoziłaś, ale widziałem że unikałaś tematu i pewnie gdybym nie zapytał nie odezwała byś się wtedy słowem. Mogłem następnego dnia przyjechać do Ciebie bez zapowiedzi i naprawiać sytuację od razu - ale nic nie pisałaś, nie odzywałaś się więc stwierdziłem że chcesz to przemyśleć. Następnego dnia mówisz że nie masz czasu - co wiem że było kłamstwem i po prostu nie chciałaś mnie widzieć.
Związek to taka dziwna zagadka psychologiczna gdzie dwoje ludzi zaczyna łączyć niewytłumaczalna dla mnie więź. Do dziś nie wiem skąd bierze się to magiczne uczucie. Uwielbiam patrzeć na to jak pary po 50 latach nadal trzymają się za ręce, niczym w romantycznej opowieści.
Z ich opowiadań pamiętam niewiele - za to pamiętam że na pewno byli razem w szczęściu i w nieszczęściu. Że pracowali nad sobą. Razem. Może i każde z osobna też... ale nad problemami pracowali razem. Dlaczego my nie możemy ?
2 notes · View notes
pisanki-o-zyciu · 1 year
Text
Lustro. Skanuję się wzrokiem z dołu do góry. Nogi - akceptowalne, bo raczej nikt i tak nie zwraca na nie uwagi. Długość penisa w normie - kompleksów brak. Kostki na brzuchu - brak idealnej symetryczności, więc na minus. Klatka piersiowa - muskularna, ponad przeciętna - może być. Ręce - stanowczo za chude, ale ciągle zapominam o jedzeniu i nie mogę ich pogrubić. Zarys szczęki - okej. Usta - za bardzo blade. Zęby - mam zbyt wielkie szpary między zębami, ale pracuję nad tym z dentystą. Nos - ogromny, oszpeca mnie, lecz nie stać mnie na operację plastyczną. Oczy - opadnięte powieki, przez co optycznie są znacznie mniejsze i mniej atrakcyjne. Włosy - kręcone, w wiecznym nieładzie, dlatego zwykle nie wyglądają korzystnie. Podsumowanie - ogólna ocena ciała, 4/10.
4 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 year
Text
Zmęczenie 16-02-2023
Nie wyspałam się, ale jestem najbliżej wyspania od kilku dni. Po prostu padłam i nawet piszczenie w nocy średnio mnie budziło.
A piszczała, bo chciała wejść do łóżka. 
Wzięłam ją. Albo mój chłopak ją wziął - nie wiem, byłam zbyt zmęczona, nie pamiętam.
Obudziłam się o 6, a ona ze mną i zaczęło ją ciągnąć na wymioty xD w samym centrum naszego posłania xD - mam refleks, udało mi się ją przestawić na podłogę. Ale było srogo. Zwymiotowała i pobiegła radośnie bawić się piłeczką. xD 
Jest kurcze słodka, ale niespodziewanie bardzo przypomina dziecko. Takie ludzkie dziecko. Trzeba tulić do snu, delikatnie odkładać do łóżeczka, znosić humorki, ogarniać wybuchy gniewu, wstawać w nocy do płaczącego malucha.
To mnie upewniło: być może jestem w stanie to PRZETRWAĆ, ale nie chcę tego przeżywać z małym człowiekiem.
Jestem przybita tym, że nie napisałam projektu - wczoraj był ostateczny termin. Miałam dwa tygodnie na przygotowanie projektu, tak z zaangażowaniem: muszę podzwonić do placówek, dokładnie przemyśleć wiele rzeczy itp - bo prowadzących mam umówionych, a raczej no... ech, nie udało mi się przygotować projektu i czuję, że ich też zawiodłam (chociaż dali znać, że w razie czego będą chętni do współpracy przy następnym naborze projektów). Smutno mi. Bo mam wrażenie, że kilka światów się zawaliło w ciagu tych ostatnich tygodni - moi przyjaciele potrzebowali mnie jako wsparcia w NAGŁYM kryzysie praktycznie dzień po dniu, miałam inne zobowiązania, które pożarły więcej czasu niż myślałam, że potrzebuję na nie wygospodarować (np: myślałam, że wyjazd po pieska będzie na swój sposób męczący, ale też ekscytujący - że to się zrównoważy... niestety nie zrównoważyło się, dużo stresu przeżyłam przez cały poniedziałek, a potem jeszcze więcej we wtorek, próbując odkręcić to co w poniedziałek się podziało - z sukcesem, ale wciąż: nogi mi odpadają, nie wiem ile tysięcy kroków nabiłam). Nie pomógł mój szef i jego dziwne ruchy (nie chciał mi przelać wypłaty), nie pomogło też to co się stało we wtorek - tak się cieszyłam, że idę diagnozować ADHD, czy to jest to czy nie itp  Nie rozumiem co się podziało na rejestracji - dzwoniłam jasno określając jakiego specjalisty i w jakim celu szukam, dostałam info, że cały proces mogę przeprowadzić u nich, na NFZ, a mam zacząć od spotkania z psychiatrzynią. A jak przyszło co do czego to okazało się, że NFZ nie diagnozuje się ADHD u dorosłych, że mogą jedynie mi zaproponować wsparcie psychologa i ogarnianie nowych nawyków. Nawet TESTU pozwalającego na diagnozę (bo ja nie wiem czy to jest to) nie mogą mi zaproponować... Ech. I przeznaczyłam cenne popołudnie, przez które mogłabym pisać projekt i ogarniać współpracowników, lokale itp, na próżne gadanie i bycie “wyjątkowym przypadkiem klinicznym” dla psychiatrzyni z NFZtu... 
Wczoraj, kiedy już wiedziałam, że NAWET JAK STANĘ NA GŁOWIE i zmyślę, to po prostu nie wpiszę we wniosek prpjektowy niektórych miejsc czy lokali, bo nie ma szans, nie ma bata :/ muszę to przegadać z właścicielami, bo po prostu NIE mam tych informacji, które muszę wpisać w formularz, a nawet nie wiem co ściemnić... Czuję się tym przybita i zdołowana, bardzo zrezygnowana i rozczarowana. Dlatego już wczoraj (chcąc chociaż JEDNĄ rzecz załatwić - bo czuję, że mam tyle rzeczy porozpoczynanych i NIC nie jest zakończone, nic nie znika z mojej listy rzeczy do zrobienia) napisałam już do typa, którego znam z sieci, a który się diagnozował w moim mieście. Dał mi namiary na miejsce. Zapłacę 350zł za diagnozę, ale przynajmniej od razu wiem co i jak - ile diagnoza, co dalej, jakie koszty itp. Termin w poniedziałek za dwa tygodnie.
Jeżeli faktycznie będzie to odpowiedź na mój brak koncentracji to super... 
Póki co zabieram psórcię do torby (boi się chodzić na dystanse dłuższe niż klatka-najbliższy trawnik, obecność ludzi ją peszy), idziemy do biura przygotować pracowe dokumenty. 
6 notes · View notes
jazumst · 1 year
Text
Jazu rozgrywający
Żeby Was... Przetrwałem niedzielę. Posłuchajcie:
Jery, jery... Za godzinę znowu do tego cyrku. Ledwo co zdążyłem się lekko zregenerować, a już muszę wracać. Straszne jak pomysły naszego rządu.
Troszkę się po powtarzam w tej historii, ale co ja poradzę, że życie kołem się toczy. Sobotę zamykałem w całkiem niezłym stanie. Kasa była. Nawet sporo, bo byłem u pań przy kasie. Na odchodne mówię Kucowi, że ma wszystko zamienić i zostawić. Chuj czerstwy zostawił tyle, że Lera "pozbyła" się tego w pierwsze 10minut zmiany. Jak, kurwa, można być tak głupim i bezmyślnym?! O Kucu dalej mówię, bo to raczej niemożliwe, żeby ot tak rozjebał to wszystko co było. No musiał to do sejfu oddać. - Zadań zmianowych jest mnóstwo. Dołożyć fajki, piwo, wody, warzywa uzupełnić i przebrać, ciastkarkę zrobić... Rozumiem jeszcze jak coś jest schowane i trudno dostępne. Jak np. Lech, którego innymi piwami zajebał sam Kuc. Ale kartofle leżą na wierzchu. Już nic prostszego niż dołożenie ziemniaków nie ma. To są naprawdę 2minuty. Jak ci się oczywiście chce. Bo jak jesteś spierdolenie głupi to nawet nie pomyślisz, że można je dołożyć. Dlatego też na początku zmiany nie miałem ani jednego worka! Myślałem, że Karola odpierdolę przy pierwszym spotkaniu. Warzyw z blaszaka też nie wyniósł, a mówiłem. Widocznie wcale go tam w sobotę nie było. Zamiast palić papierocha przed zmianą, musiałem biegać i uzupełniać półki, lodówki, ściągać zepsute warzywa. Nawet fajek nie dołożył. Jak już stał jak ten manekin, to mógł chociaż szlugi uzupełnić. - Napisałem mu piękny list. O tym jak bezwartościowy jest. Jak przyjdę to dopowiem, że powinni go wyjebać z roboty, bo ni chuja się nie nadaje.
Poza standardowym płaczem o brak ciepłego pieczywa rano, i wieczorem, bo wyobraźcie sobie, że nawet chleb kiedyś stygnie, największym problemem było 5zł i 10zł. To może też być odpowiedź dlaczego ich Karol nie zostawił. Pewnie bezmyślnie rozdał. Filantrop dobrodusznik pierdolony. Bo choć widzieli ludzie, że nie mamy jak wydawać - A rozmieni mi pan/pani 50zł na drobne. - A wypierdalaj! Słyszysz od trzech poprzednich klientów, że nie ma.
Migało nam światło. Musiałem odłączyć lodówki. Prywaciarz nigdy się nie nauczy i tego nie zrobi. Strach pomyśleć, co będzie jak przyjdą prawdziwe upały i będziemy chcieli włączyć klimę.
Sklep zostawiliśmy w stanie nie najgorszym, jeżeli nie w dobrym. Z wyjątkiem tego, że Lera zostawiła nieszczęsny utarg z soboty w szufladzie ( XD ) to przypałów brak. Za to co zebrałem... Oddałem do sejfu :P Tak się zgina dziób pingwina!
Dobry wieczór ;]
11 notes · View notes
mojekreacje · 1 year
Text
Jajecznica
Słuchając po sobie dwóch ciekawych różnych, a jednak podobnych rozmów z moimi królami złotymi układając ręczniki w równą kostkę, kolorystycznie (mam wszystkie szare lub białe, pasowałaby jeszcze czarne, ale skrywają zbyt dużo brudu) i wyciskając sok z rozmiękłych pomarańczy 🍊🙈 Tak wciskałam się w zdania, a raczej płynęłam z ich nurtem, jak ten słodki sok z okrągłych jak jajko owoców splywał po aparaturze głosowej, której brakuje rezonatora. Prokop a potem Makłowicz i urodziła mi się w głowie metafora mojej soczystej jajecznicy, która nazwałbym tak a'la Coehlo - życiem (małe faux pas, z francuskiego języka byłam tylko dobra/przeciętna w pewnych aspektach, no i w umiarze był problem co widać chociażby teraz w dygresjach 😅). I tak odpłynęłam za daleko i do brzegu do brzegu tą barką lecz niezgodnie ze słowami splątanymi pozornie z wiarą, które cytując premiera 'Trzy główne filary życia każdego człowieka to państwo, społeczeństwo i nauka', gdzie jak w rebusie należałoby wykreślić słowo i ułożyć w odpowiedniej kolejności to może było to sprawiedliwe i prawe. Pozwolę sobie wypłynąć na morze, gdzie absurdy sięgnęły zenitu no i tak idąc sloganem to filarem są kolejno władza, seks i pieniądze. A że już pisze trzy po trzy to w moim grażyńskim mniemaniu to upraszczając filarami życia człowieka, ale czterema byłaby równowaga (umiarkowanie/miarkowanie) w aspektach takich jak zdrowie głównie psychiczne, relacje z innymi ludźmi, rozwój, samospełnienie. A jak to się ma do tytułowej jajecznicy to w moim pokrętnym umyśle człowiek=jajko, samospełnienie=ogień/ciepło, które powoduje ścięcie jajka bez którego nie byłoby możliwe stworzenie jajecznicy. Następnie sól/przyprawy to zdrowie psychiczne, które może spowodować przesolenie, dodanie pikanterii lub brak doprawienia i potrawa będzie mdła, ale tak dla każdego ten smak, który będzie zrównoważony może być inny. I tak dodatki w postaci popularnej cebuli lub bardziej egzotycznych dodatków jak pędy bambusa czy sos ostrygowy tworzą relacje z innymi ludźmi i podobnie odwiedzanie różnych zakątków świata pozwala poznać jajecznicę w innej odsłonie. A rozwój to już trochę ekstrawagancja i podanie tej jajecznicy np. w tortilli lub na grzance co w przypadku konserwatywnego (w tym pejoratywnym znaczeniu) nie pozwoli nam tak zbezcześcić klasycznej w naszym mniemaniu jajówy 😂🙈 I finalizując tą kulinarno-filozoficzno-januszową metaforę niektórzy preferują suchą zbitą a inni wilgotną rozpływającą się, a i są tacy co nie lubią wcale jajecznicy i tylko w odniesieniu do naszych własnych preferencji możemy uzyskać kulinarny orgazm i czerpać przyjemność z tej życiowej jajecznicy. 🥚
#życie #człowiek #jajecznica #jajo #kulinaria #rozkminkibezspinki #przemyślenia #mojemyśli #Prokop #Makłowicz #filozofiapomojemu #trzycztery #niemrugam 😂
3 notes · View notes
zgubiona-w-smutku · 1 year
Text
Japierodle ale mam dość..
1- jedzenie, zawaliłam totalnie bardziej niż zawsze kto by się spodziewał
2- szkoła, tak totalnie nie mam motywacji że jest 11.01 a ja tam byłam nie całe 1.5 dnia
3- ojciec albo się wyprowadzę albo zabije nienawidzę innych opcji na jego wieczne marudzenie na mnie
4- pieniądze a raczej ich brak bo miałam oszczędzać i plany chuj trafił jak zawsze
5- nooo i chłopak tutaj też zjebałam po całej linii zastanawiam się czasem co on we mnie widzi...
Nowy rok, nowa ja? Chuja prawda jestem tak samo zjebana jak i byłam
Na dziś bilans = w chuj dużo bo po prostu miałam ochotę no wtf nie mieć ochoty...
2 notes · View notes