Tumgik
#przekonania
8hotoke8 · 2 years
Text
„Nie jestem naiwna, po prosty chcę wierzyć w to, że się mylę”
~Hotoke 22.10.2022
9 notes · View notes
akademiaradosci · 2 years
Text
Tumblr media
2 notes · View notes
walvitswordsandpoems · 8 months
Text
Tumblr media
The truth about the truth.
0 notes
fitbrainmama · 2 years
Text
255. Aktywacja Energetyczna - PAŹDZIERNIK 2022 - Uważaj na fałszywych doradców!
0 notes
blackbitchsstuff · 2 years
Text
Reagujcie na przemoc, i nie dajcie się zastraszać. Czasami warto iść chociażby do szpitala na “przegląd” i być spokojnym o swoje zdrowie oraz zgłaszać sprawy na policję i być spokojnym o bezpoeczenstwo
Trzecią noc po napaści spędziłem z nim, bo skarżył się na ból głowy. Robiłem mu okłady, dawałem tabletki - mimo to się pocił, zwijał z bólu, porozumiewał się ze mną jękami i innymi odgłosami. A później zemdlał i oddychał płytko. Pogotowie zabrało go na sygnale, od razu trafił na salę operacyjną. Krwiak.
Niestety na stół trafił za późno. Zmarł podczas prób ratowania go. Pisząc to, mam ochotę wyć, ale nie posiadam już łez. Zgłosiłem, co się wydarzyło i zaczęli szukać napastników. I na szczęście przy tamtym sklepie był monitoring.
PS. Znaleźli całą paczkę, nie czeka ich za miła przyszłość. A ja chodzę na terapię. I nadal serce mnie boli - z powodu miłości oraz przyjaciela, którego jak się okazało wcale nie znałam.
1 note · View note
mirshaseraphim · 9 months
Text
PRZEKONANIA O ZIEMI JAKO O GORSZEJ PRZESTRZENI DO WZNOSZENIA SIĘ DUCHOWEGO I ŻYCIA MAGICZNYM / DUCHOWYM ŻYCIEM
Tumblr media
Przychodzę dzisiaj do was z największą mądrością jaka do tej pory mnie spotkała. Istnieje wiele negatywnych przekonań Ziemi o jej ubóstwie i braku. Więzieniu dusz. Gdzie brakuje... No generalnie wiele rzeczy... Bo mielibyśmy być ograniczeni czasoprzestrzenią tej matrycy. Ale czy to nie negatywne i pesymistyczne postrzeganie naszego świata? Zaczynamy uciekać w zajęcia byle pochłonąć nasz umysł. Szukamy czegoś ( zresztą nie wiadomo czego ) w innych wymiarach pozaziemskich. Interesujemy się magią, okultyzmem szeroko pojętą duchowością bo chcemy uciec od tej rzeczywistości. Poszukujemy boskości tak, jakby była daleko od nas. Tymczasem duchowość sugeruje raczej powrót do Ziemi z większą samoświadomością jej doświadczania. Wg. niektórych osób brakuje tutaj większej swobody metafizycznej, widocznych super-mocy, zabawy, magii, nieskończoności... Tymczasem to wszystko tu już jest. Czemu tego w ogóle nie dostrzegacie? Powiem więcej. Większość tu wymienionych rzeczy jest niezbyt potrzebna, a raczej ludzie okazujący takowe niezadowolenie tak naprawdę sami nie wiedzą czego chcą. Jak na górze tak i na dole. Jeśli nie potrafisz się cieszyć życiem tutaj, czemu miałbyś się nim cieszyć gdzieś indziej? To nie ma sensu. Ziemi niczego nie brakuje. Jest w pełni duchowym doświadczeniem z parametrami i wymiarem jaki posiada. W pewnym momencie zaczynamy się zastanawiać czy powinniśmy się w ogóle cieszyć jakimikolwiek rzeczami, skoro są materialne czyli "nic nie znaczącą niespecjalnie przyzwoitą częścią atomu". Tymczasem chodzi tutaj o doświadczanie. Jak będziemy patrzeć z takiego poziomu na rzeczy to nigdy nie damy sobie przyzwolenia na cieszenie się nimi. Dopiero jak osoba zrozumie że to jej obserwacja i doświadczanie danej rzeczy, cieszenie się nią zmienia jej znaczenie, i że to w ogóle od niej zależy jakie znaczenie nadamy rzeczom będziemy potrafili się nimi bardziej cieszyć. Skup się na doświadczaniu. Pamiętaj o braku separacji. Rzeczy i ich połączeń. Góry z dołem, magią z fizycznością. Nie ma oddzielenia. To od nas zależy czy uczynimy Ziemię magiczną, zaczarowaną i duchową. Świadomość 5d działa w wymiarze 3d. I jest to podobne do góry. Więc tak, Ziemia jest magiczna i możemy do niej inkarnować spowrotem jeżeli nam się ona spodobała bądź kontynuować jej transformowanie! Mi osobiście podoba się życie na Ziemi, uważam to za w pełni duchowe doświadczenie wszystko co mnie spotyka, mogę tutaj doświadczać radości, piękna, zachwytu, miłości, dobra muszę jedynie wiedzieć czego chcę i dążyć do tego nie trzymając już dłużej w sobie podświadomych przekonań że życie na innej planecie w innym wymiarze z innymi istotami mogłoby być szersze i bogatsze niż doświadczenie na Ziemi... Pamiętajcie kochani wszystko jest pięknym i duchowym doświadczeniem zawsze i wszędzie gdyż wszystko jest stworzeniem i dziełem Boga.
2 notes · View notes
nudeornaked · 2 months
Text
Mam dużo przemyśleń związanych z obchodzeniem świąt o przeróżnym charakterze, kilka przemieszanych skojarzeń związanych z okolicą 14.02, a na dodatek przekonałam się, że bez jakichkolwiek predatowanych okazji ciężko się nastawiać na coś, na co warto czekać, ale w tym roku jeden konkretny marketing prawie mnie przekabacił:
"Weź swojego ulubionego człowieka do XYZ! Mamy dla Was w promce UVW!"
Co oznacza, że gdybym lubiła szejki, to nawet bym może poszła...
0 notes
polish-art-tournament · 5 months
Text
round 1.3 poll 4
Tumblr media Tumblr media
+ Opałka details:
Tumblr media Tumblr media
Tablica czerwona (A red board) by Jonasz Stern:
propaganda: Wacława Milewska o Tablicy: http://www.imnk.pl/gallerybox.php?dir=XX143 z culture.pl: napiętnował je [kolaże] silnie znakami osobistych, konkretnych doświadczeń. Do nich odnoszą się wykorzystywane w pracach substancje, "pozyskiwane" z otoczenia, na drodze życia: kawałki zwykłych szmat, naklejane na płaszczyznę obrazu, cząstki organiczne (głównie rybie ości i skóry, drobne kości), jak również - pojawiające się niczym stygmaty - świadectwa żydowskiej przynależności (w postaci fotografii z przeszłości czy tałesów). Nadają one dziełom wymiar eschatologiczny. U Sterna bowiem pozornie mechaniczny gest montowania na podłożu drobnych przedmiotów lub organicznych "resztek" ma znaczenie symboliczne. Wynika z doświadczeń wojennych i mającego w nich swoje źródło przekonania o nietrwałości życia i nieuchronności śmierci. Umieszczane w zaszklonych kasetonach elementy nie są jednak bezosobowymi śladami minionego czasu, ale wręcz osobowymi - bo związanymi z konkretnym, indywidualnym doświadczeniem - świadkami. Pełnią rolę epitafiów i zarazem relikwiarzy. Szczątki zwierząt stają się tutaj także rodzajem pamiątek po człowieku. Ślady, które "rejestrował" Stern, stanowią wszakże pamiątki niejako w dwójnasób: są rzeczywistymi "dowodami na istnienie" konkretnego człowieka (rybie szczątki to pozostałości wędkarskich wypraw, które były pasją malarza; zob. np. "Formy zabite II", 1973), ale również symbolicznymi figuracjami cierpień narodu żydowskiego (Upokorzenie, 1984). Oba aspekty fenomenalnie łączy obraz "Tablica czerwona" (1971), który Jan Trzupek przekonująco zinterpretował jako rodzaj macewy. (https://culture.pl/pl/tworca/jonasz-stern)
about the author: Wybuch II wojny światowej zastał go we Lwowie, gdzie po zajęciu tego miasta w 1941 przez hitlerowców został osadzony w getcie. Z getta został wysłany do obozu zagłady w Bełżcu, jednakże udało mu się zbiec podczas transportu i powrócić do Lwowa. 1 czerwca 1943 podczas likwidacji getta, ocalał z masakry gdyż wydostał się spod ciał rozstrzelanych i uciekł na Węgry do Budapesztu. (Wikipedia) Jego pasją i swoistą terapią było wędkarstwo, i niejednokrotnie wykorzystywał w swojej twórczości szczątki złowionych przez siebie ryb.
OPALKA 1965 /1 – ∞; Detal 993460–1017875 by Roman Opałka:
propaganda: in the series OPALKA 1965 /1 – ∞, the artist writes subsequent numbers on canvas. The series starts with white paint on black canvas, but with time, the background of paintings gets lighter and the paint used to write the numbers reaches grey. Opałka also recorded himself saying the numbers.
Imagine. You art at an art gallery, come up to the painting and at first see only grey. You go huh, but as you go nearer, the individual digits start to appear. And you read the description: 1 – ∞, detail 2450737-2473067, and you think, what the fuck, man. (the series consists of 233 paintings)
And then it makes you think about the passage of time and determination and dedication to craft and so on, and Opałka's artworks can generally cause many emotions and all of them are coloured by that initial reaction to the sheer scale of the undertaking, as they should be. It's also fun to see his artworks after you know the context behind them, because it's like greeting an old friend.
39 notes · View notes
theophan-o · 2 months
Text
@nerdcastleyoutube, ponieważ na większość Twoich pytań już wyczerpująco odpowiedzieli @trylogia-po-prostu i @bazyl-szalony, pozwól, że ja skupię się na kwestiach związanych z Ukrainą. Od razu chciałbym podkreślić, iż jakkolwiek jestem profesjonalnym historykiem/historykiem literatury, nie zajmuję się naukowo ani XVII w., ani twórczością H. Sienkiewicza. Prowadzenie bloga "wspólnie z Bohunem" jest moją przestrzenią dziecięcej przyjemności, a zatem moje tu rozważania należy traktować przede wszystkim jak spostrzeżenia hobbysty-pasjonata.
Czy „Ogniem i mieczem” jest anty-ukraińskie? To temat bardzo złożony, na który wypowiadano się już wielokrotnie po obu stronach granicy. Jego podsumowanie znajdziesz w wyważonym materiale, który jest dostępny tutaj:
youtube
Muszę jednak zaznaczyć, że jakkolwiek przedstawiony przez Autora nagrania pomysł przygotowania nowego wydania krytycznego powieści wraz z jej przekładem na język ukraiński i z obszernym komentarzem naukowym zarówno ukraińskich, jak i polskich badaczy (historyków, literaturoznawców, itp.), wydaje mi się bardzo cenny, to nie podzielam do końca jego entuzjastycznego przekonania, że „Ogniem i mieczem” nie jest w żadnym możliwym aspekcie antyukraińskie. Uważam, że powieść tę należy postrzegać jako utwór, który nie jest antyukraiński, w tym sensie, że celem Henryka Sienkiewicza nie było stworzenie tekstu skierowanego przeciwko Ukraińcom. Efekt jego pracy może być jednak odbierany w różny, wielowymiarowy sposób, zresztą niezależnie od narodowości Czytelnika. Za dzieło antyukraińskie nie należałoby natomiast uznawać filmu: Jerzy Hoffman wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że od zawsze bardzo leży mu na sercu kwestia niepodległości Ukrainy, a swój film nakręcił zarówno dla Ukraińców, jak i Polaków, ku refleksji i pojednaniu. 
Dlaczego „Ogniem i mieczem” jest tak „delikatną” kwestią w kontekście relacji polsko-ukraińskich? Po pierwsze, należy pamiętać, że nie jest to fabuła z gatunku fantasy czy też legenda/baśń rodem ze średniowiecza, ale opowieść o prawdziwych, autentycznych wydarzeniach. Co więcej, wydarzeniach, które w ukraińskiej narracji na temat ojczystej historii zajmują bardzo ważne miejsce: powstanie Bohdana Chmielnickiego z 1648 r. traktowane tu jest jako swego rodzaju „wojna narodowo-wyzwoleńcza”, której efektem było (na mocy tzw. ugody zborowskiej z 1649 r.) powstanie Hetmanatu, pierwszego nowożytnego państwa ukraińskiego, jakkolwiek nie w pełni niepodległego, ale posiadającego pewien zakres autonomii w ramach Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Na Ukrainie takie postacie jak Chmielnicki, Bohun czy Krzywonos to przede wszystkim bohaterowie ważnej epoki w dziejach ojczystych, którym stawia się pomniki i nazywa ich imieniem ulice, których wizerunki widnieją na ukraińskich monetach, banknotach, znaczkach, itp. I których uwieczniono w wielu ukraińskich tekstach kultury. Ich obraz w „Ogniem i mieczem” może być zatem trudny do zaakceptowania dla Ukraińców już choćby z tego powodu, że odbiega od wizji utrwalonej w ich własnej kulturze. Po polskiej stronie zachodzi zresztą czasem analogiczne zjawisko: pamiętam, że po premierze filmu w 1999 r. pojawiły się recenzje, których autorzy zarzucali J. Hoffmanowi, iż Bohdan Chmielnicki i Jeremi Wiśniowiecki (postacie te zostały przez niego świadomie zmodyfikowane w stosunku do przekazu powieści właśnie tak, by zbliżyć je do ukraińskiego imaginarium) pokazani zostali nie tylko w sposób sprzeczny z wizją Sienkiewicza, ale i z prawdą historyczną! Bohuna może i uwielbiają w Polsce pokolenie po pokoleniu tłumy serc białogłowskich (i męskich), ale i wielu z nich trudno jest zaakceptować fakt, iż nie był on biedną, kozacką sierotką z rozoranym nieodwzajemnioną miłością serduszkiem, ale też „atamanem i hetmanem”, „pod którym dziesięć tysięcy mołojców chodzi” – co jest tym bardziej zastanawiające, iż informacje te znajdziemy przecież i w tekście Sienkiewicza…
Kolejna kwestia: „Ogniem i mieczem” nie jest tekstem historycznym, ale literackim, a zatem – w znacznym stopniu subiektywną wizją Henryka Sienkiewicza. Co więcej, tekstem skierowanym w pierwszej kolejności do polskiego czytelnika, powstałym w konkretnych warunkach społeczno-politycznych schyłku XIX w. (w czasie „zaborów”, czyli w okresie, w którym Polacy nie posiadali własnej państwowości, a ich ruch narodowowyzwoleńczy kształtował się i krzepł w toku nieustannych zmagań o odzyskanie niepodległości i/lub zachowanie własnej tożsamości narodowej) oraz w ściśle określonym celu (przysłowiowe już „krzepienie serc”). Wizja wydarzeń z połowy XVII w. została zatem przez autora świadomie wymodelowana tak, by wpisywać się w cele powieści i odpowiadać gustom/potrzebom jej potencjalnych odbiorców. W rezultacie powstał tekst opowiadający o wojnie polsko-kozackiej, postrzeganej wyłącznie z polskiej perspektywy: Czytelnik ma śledzić bieg wydarzeń oczami bohaterów-Lachów, utożsamiać się z ich odczuciami i wrażeniami, podczas gdy stronę kozacko-ukraińską ustawiono w pozycji antagonisty, przeciwnika (i tu znów mamy różnicę z filmem, w którym obie strony miały zostać pokazane z tej samej, możliwie bezstronnej perspektywy).
Wydaje mi się, iż pewne wyobrażenie tego, w jaki sposób odbierać może „Ogniem i mieczem” (tekst, a nie film) Ukrainiec, daje lektura powieści ukraińskiego autora, Oleksandra Sokołowskiego „Bohun” (Олександр Соколовський, Богун). Jest ona obecnie dostępna w wielu księgarniach internetowych w Polsce, niestety, nadal nie doczekała się polskiego przekładu. Opowiada dokładnie o tych samych wydarzeniach co utwór Sienkiewicza (od jesieni „dziwnego” roku 1647 poczynając, a bitwą pod Beresteczkiem z 1651 r. kończąc), ale – jako tekst pisany po ukraińsku i dla ukraińskich Czytelników – z perspektywy bohaterów kozackich. W konsekwencji przekaz tej powieści wydaje się nam w wielu punktach lustrzanym odbiciem „Ogniem i mieczem”. Bohun – tytułowy i główny bohater powieści – został w niej wykreowany na „mentalnego bliźniaka” Sienkiewiczowskiego Jana Skrzetuskiego: to rycerz bez skazy, głęboko oddany ideom wolności i niepodległości, ponad które za nic nie przedłoży „prywaty”, nawet za cenę wielu osobistych wyrzeczeń i tragedii. Jednocześnie – dzielny wojownik, mądry wódz, a w sferze seksualnej – człowiek czysty jak kryształ. Jego narzeczoną Oksanę porywa natomiast, owładnięty „nieczystą żądzą” i pragnący ją „pohańbić” (choć trzeba przyznać, że podobny bardziej do Bogusława Radziwiłła z „Potopu” niż kozackiego watażki z „Ogniem i mieczem”) nie kto inny jak… Stefan Czarniecki. Ten sam, za którym w polskim hymnie narodowym dla ojczyzny ratowania mamy wrócić się przez morze, a z którym Bohun w swym prawdziwym życiu kilkakrotnie przy różnych okazjach krzyżował szable. Tło dla tych figur stanowią drugoplanowe postacie polskich żołnierzy, którzy – niczym czerń kozacka u Sienkiewicza – są zawsze skorzy do wypitki i wybitki, niekarni na polu walki, często owładnięci chęcią grabieży, a kobiety traktują przedmiotowo i bez jakiegokolwiek szacunku. Summa summarum – mamy tu taki sam świat przedstawiony, ten sam system wartości, ten sam wektor z tym samym kierunkiem, tylko jakby… z przeciwnym zwrotem.
Wracając natomiast do „Ogniem i mieczem” warto zwrócić uwagę, iż mamy w nim do czynienia z dwoma poziomami narracji. Gdyby skupić się wyłącznie na wypowiedziach polskich bohaterów powieści na temat postaci ukraińskich i ich opinie wziąć za poglądy samego autora (co zresztą może się zdarzyć przy pobieżnej lekturze tekstu, a tym bardziej – jej przekładu na język obcy), rzeczywiście można by odnieść wrażenie, iż jest to utwór antyukraiński. Ileż to razy nasi polscy rycerze nazywają w tekście Bohuna (jak i innych kozackich bohaterów) mianem „chłopa”, „chama”, „psa”, „biesa”, itp. lub też stosują innego rodzaju deprecjonujące i odczłowieczające określenia. Znaczące jest też ich nastawienie do Horpyny i Czeremisa, nota bene, jedynych staranniej zarysowanych, „nieheroicznych” postaci ukraińskich w powieści – chociaż źródła odnotowują Kozaczkę Dońcównę, w męskim stroju biorącą udział w bitwach (nie wiem, czy dobrze rozumiem, o co chodziło w Twoim pytaniu o Horpynę i Czeremisa, ale spróbuję się tu do niego odnieść). Otóż, w rozdziale XXII tomu drugiego powieści Zagłoba, Wołodyjowski i Rzędzian, trzech polskich szlachciców-rycerzy, z zimną krwią morduje dwie osoby, należące do grup, do których niekrzywdzenia/ochrony teoretycznie powinien zobowiązywać ich kodeks rycerski, tj. kobietę i człowieka niepełnosprawnego. Co więcej, nasi panowie robią to, chociaż Horpyna i Czeremis w niczym im w danej sytuacji nie uchybili, a ich jedyną „winą” była… lojalność: Zagłoba, Wołodyjowski i Rzędzian wiedzieli, że Horpyna za nic na świecie nie zdradzi swojego przyjaciela (Bohuna), a Czeremis za nic na świecie nie odstąpi swej pani (Horpyny). Oboje musieli zatem zginąć, by Helena mogła stać się wolna. Sama kniaziówna Kurcewiczówna, tak głęboko brzydząca się okrucieństwem i rozlewem krwi, też nie ma zresztą z ich śmiercią większego problemu… Czy nasi bohaterowie zachowywaliby się w taki sposób, gdyby Horpyna i Czeremis byli, jak oni, Polakami? To chyba pytanie retoryczne.
W powieści mamy jednak jeszcze drugą perspektywę: narratora. A jest on trzecioosobowy, wszystkowiedzący, teoretycznie – obiektywny. I na tej płaszczyźnie dzieje się rzecz ciekawa: o ile w działaniach militarnych polski czytelnik „Ogniem i mieczem” podąża zazwyczaj za „polskocentryczną” perspektywą od początku do końca powieści, o  tyle jego odbiór wątku miłosnego jest często o wiele bardziej zniuansowany. Przy całej sympatii do Heleny i Skrzetuskiego, to Bohun jest wszak tą postacią, która skupia na sobie najwięcej uwagi i czytelniczego współczucia. To Bohun, ukraiński Kozak (a nie bohaterowie polscy) jest od momentu ukazania się powieści w 1883 r. ukochaną postacią wielu polskich czytelników płci obojga (w tym i Theophano-o). I był nią na długo przed przyobleczeniem się w fizyczne powaby aktora z filmu J. Hoffmana. Moim skromnym (choć zdaję sobie sprawę z tego, że zapewne nieobiektywnym) zdaniem, w tym właśnie „przewrocie uczuciowym” objawia się największy talent pisarski Henryka Sienkiewicza. Czy tylko talent? Brakuje mi tu wyników pogłębionych badań naukowych (nie zostały jak dotąd przeprowadzone lub też ja się z nimi nie zetknąłem), ale jakoś tak intuicyjnie przeczuwam, że to swoiste rozdarcie między narzuconym sobie zadaniem „krzepienia serc” polskich, a współczuciem dla tych, którzy się w schemat Polaka-katolika z jakichś względów nie wpisywali, mogło być u Sienkiewicza spowodowane do pewnego stopnia własnym doświadczeniem. Jeśli wierzyć genealogicznej legendzie jego rodu (co ciekawe, potwierdzonej ostatnio przez badania genetyczne, którym poddał się prawnuk pisarza, Bartłomiej Sienkiewicz), autor „Ogniem i mieczem” nie był „czystej krwi” Polakiem, ale „po mieczu” potomkiem zasymilowanych Tatarów litewskich: jak Mellechowicze, za przedstawiciela której to rodziny przez pewien czas z powodzeniem uchodzi w „Panu Wołodyjowskim” Azja, syn Tuhaj-beja, czy Mirzowie, z których wywodzi się Selim, swego rodzaju „wersja próbna” Bohuna z „Małej Trylogii”. Może więc zatem czytelnicza miłość, którą skupia na sobie ukraiński Kozak Bohun (a z moich własnych „fandomowych” obserwacji wynika, że często jego admiratorami stają się w Polsce osoby doświadczające społecznego wykluczenia i dyskryminacji) jest odbiciem odczuć samego Sienkiewicza na temat losów wszystkich tych córek i synów Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, którzy spotkali się na jej terenie z niesprawiedliwością i odrzuceniem? Jak sam Bohdan Chmielnicki, pokrzywdzony w sporze z Danielem Czaplińskim o Subotów? Jak dowódcy kozaccy, którzy przed przejściem do jego obozu próbowali szukać swego miejsca w wojsku koronnym i zapewne nie raz, nie dwa słyszeli pogardliwe słowa swoich polskich, niekiedy nawet niższych stopniem kolegów „A co mi tam Kozak jakiś”?
Ostatnia sprawa (i tu postaram się odnieść do Twojego pytania o to, czy „Ogniem i mieczem” dobrze przybliża ukraińską kulturę Kozaków): Ukraina Henryka Sienkiewicza jest nie tyle Ukrainą Doświadczoną, ile Ukrainą Wyobrażoną, tj. w kreowaniu jej literackiego obrazu autor korzystał nie z własnych doświadczeń, lecz z przekazów innych osób. Badacze jego twórczości zazwyczaj utrzymują, iż przygotowując się do pracy nad powieścią przeprowadził on bardzo dokładną jak na ówczesne możliwości kwerendę źródłową. W oczywisty sposób większość materiałów, z którymi zdołał się zapoznać, musiała pochodzić od autorów polskich. W tekście powieści odnajdujemy zatem pewne nieścisłości w opisach kultury Kozaków ukraińskich połowy XVII w., które z różnym powodzeniem próbowano zresztą zniwelować w filmie. Weźmy chociażby kwestię instrumentów muzycznych. Faktycznie rozpowszechniona wówczas w środowisku kozackim bandura nie została w tekście Sienkiewicza wspomniana ani razu, podczas gdy bohaterowie ukraińscy grają na teorbanie, tj. instrumencie o sto lat późniejszym, stereotypowo kojarzonym jednak w Polsce z Kozaczyzną. Warto pod tym względem porównać przedstawienia ukraińskich Kozaków na obrazach artystów ukraińskich i polskich z drugiej połowy XIX w. Na tych pierwszych stepowi rycerze grają zazwyczaj na bandurze, na drugich (jak u Józefa Brandta) – na teorbanie. Mówiąc o Sienkiewiczowskiej Ukrainie Wyobrażonej nie mam jednak na myśli jedynie aspektów, wynikających ze specyfiki dostępnego pisarzowi materiału źródłowego. Niemniej istotną kwestią jest fakt, iż częstokroć pisząc o Kozakach (szczególnie wyraźne jest to w przypadku kreacji postaci Bohuna) nawiązuje on do obrazów i motywów, odziedziczonych po wcześniejszych twórcach polskich, takich jak Julian Ursyn Niemcewicz (któremu to zapewne zawdzięczamy wprowadzenie do literatury polskiej postaci Chmielnickiego i Bohuna), Antoni Malczewski czy też urodzony w Krzemieńcu na Ukrainie Juliusz Słowacki. W rezultacie kreacja postaci ukraińskich w „Ogniem i mieczem” bazuje nie tylko na przekazach z XVII w., ale wizjach polskich autorów pierwszej połowy XIX w., często mających bezpośrednią styczność z Ukrainą, ale jednocześnie odmalowujących ją w swoich utworach w sposób wysoce przetworzony, mitologizujących w zgodzie z estetyką literatury romantycznej.
Osobiście szkoda mi zwłaszcza jednej rzeczy: iż polskie wyobrażenie o kulturze kozackiej/ukraińskiej w XVII w. w znacznym stopniu kształtuje tekst, w którym niewiele miejsca poświęcono jakimkolwiek innym jej przejawom poza sztuką prowadzenia walk. Od  czasu do czasu pobrzmiewają w "Ogniem i mieczem" dźwięki ukraińskiej muzyki, tu i tam odnajdziemy lakoniczne wzmianki o "obsypywaniu złotem" śpiewaków-ślepców przez dowódców kozackich. Nasz zdeterminowany przez powieść Sienkiewicza obraz ukraińskiego Kozaka nie ma jednak zbyt wiele szans wyjść poza ramy archetypu stepowego rycerza. Do dziś pamiętam moje zdziwienie, gdy lata całe po pierwszym z XVII-wieczną kulturą ukraińską spotkaniu, wyrastającym z dziecięcej fascynacji „Ogniem i mieczem”, natrafiłem w literaturze naukowej na termin „barok kozacki”. Pamiętam ten dysonans poznawczy: jak nazwa stylu architektonicznego/prądu kulturowego mogła zostać skojarzona z Kozakami? Może przesadzam, może wprowadzam tu niepotrzebnie pewien anachronizm (wszak prawdziwi Kozacy-poeci, Kozacy-mecenasi to osoby żyjące w trochę późniejszym okresie, na progu XVIII w., jak choćby hetmani Iwan Mazepa i Filip Orlik). Z drugiej jednak strony w tym samym czasie, w którym Chmielnicki toczył swój spór z Czaplińskim, metropolita Piotr Mohyła zakładał w Kijowie uczelnię wyższą (znaną później jako Akademia Mohylańska), w Ławrze Peczerskiej pracowała typografia (drukarnia), publikująca cyrylickie księgi, a starszyzna kozacka sutymi datkami wspierała odbudowę monasteru Michała Archanioła o Złotych Kopułach i innych, świeżo odebranych unitom prawosławnych świątyń. Nie byłoby więc wielką nieścisłością, gdyby Sienkiewiczowski Bohun, planując swój nieszczęsny ślub z Kurcewiczówną w Kijowie, sypnął zdobycznym złotem na pokrycie którejś z rzeczonych kopuł. Albo podarował swej ukochanej świeżo wydrukowany w Kijowie cerkiewnosłowiański modlitewnik, po cichu ufając, że za jego sprawą Helena, było nie było, potomkini Rurykowiczów, której ojciec dopiero co przeszedł na katolicyzm, przypomni sobie jednak wiarę przodków. Przynajmniej wywodzącemu się – jak Sienkiewicz – „po mieczu” z nie do końca polsko-katolickiej rodziny Theophano-o byłoby miło o tym w powieści polskiego autora przeczytać.         
25 notes · View notes
tiredpoet7 · 4 months
Text
mieliście kiedyś tak że jakaś relacja (niekoniecznie miłosna) zaszła trochę za daleko i tej osobie zaczęło za bardzo na was zależeć kiedy wy tak naprawdę nie bardzo jej lubicie, to znaczy tak od czasu się spotkać jest w porządku ale na co dzień nie jesteście w stanie jej znieść bo macie różne przekonania, światopoglądy i ta osoba postrzega was jako zupełnie inną osobę i musicie delikatnie udawać kogoś kim nie jesteście i macie już powoli tego dosyć?
dla koleżanki pytam
32 notes · View notes
kostucha00 · 8 months
Text
1 września 2023, Piątek, 22:18
Zjedzone: 1225 kcal
Sen: 8 h
Waga: 49,5 kg
Tak, jak myślałam, po wczorajszym targaniu mam zakwasy w rękach (od barków aż po nadgarstki), choć nie są aż takie straszne, jak się spodziewałam. Palcem da się kiwnąć. Do przeżycia. Jutro powtórka z rozrywki. Mam nadzieję że, uda mi się opchnąć wszystkie książki i podręczniki po dobrej cenie. Dla mnie, osoby sunącej dupskiem po dnie klasy średniej, "dobra cena" = "nie za darmo", co znaczy, że grosze mogą być. Na szczęście nasze chwalebne państwo daje w łapę po 300 zł na wyprawkę dla każdej latorośli, dlatego starcza akurat na prawie wszystkie podręczniki z drugiej ręki.
Jutro łykam Medikinet. W dupie mam już rodziców i ich bzdety. Mam ADHD i jeżeli po lekach czuję się lepiej, mam prawo je brać, bez względu na ich przekonania. Dosyć już mam tego, że ciągle nie pamiętam, co chciałam powiedzieć, zrobić, sprawdzić. Kręcę się w kółko po mieszkaniu jak kretynka i sama nie wiem dlaczego, bo zdążyłam zapomnieć. Nie mam pojęcia jak przez 17 lat dawałam sobie radę bez leków.
30 notes · View notes
kaishouri · 1 month
Text
– Moje ty pruskie słoneczko – Feliks założył ręce na piersi. Na jego przedramionach wysychający z wolna piasek pozostawił złote smugi. – Nie po to przyjechaliśmy na plażę, żebyś gnił w cieniu przez cały czas! – Erstens, wcale nie chciałem tu przyjechać – Prusy najpierw poślinił palec, by zmienić stronę, a potem wyciągnął go w górę. – Zweitens, przypalanie się żywcem nie sprawia mi przyjemności. To ty jesteś masochistą. – Nie jestem masochistą – prychnął Feliks. – Po prostu uzupełniam niedobory witaminy D – Cofnął się o krok i stanął w słońcu. Gorąco natychmiast uderzyło go w już zaczerwienione kark i ramiona, a on zmrużył oczy jak zadowolony kot. – Osiem miesięcy w roku jest chłodno. Muszę się naładować przed kolejną zimą… Mmmm… – Yhy – Prusy spojrzał bez przekonania na bose stopy Polski zapadające się w piasku. Ciemniejsze i jaśniejsze fragmenty skóry idealnie odzwierciedlały kształt sandałów, porzuconych gdzieś na tej dzikiej, nadrzecznej plaży pośrodku niczego.
beach episode
7 notes · View notes
fitbrainmama · 2 years
Text
254. Drużyna Światła - Terapeuci Nowej Ziemi - Małgorzata Wielgo
0 notes
nicdozycia · 9 months
Text
"Myślę, że każdy w życiu przez to przechodzi – jest granica, której istnienia nie przeczuwasz, ale jak ją przekroczysz, wiesz, że odwrotu nie będzie. To u każdego następuje w różnym momencie, ale jest ta chwila, w której nabierasz przekonania, że tak jak dotychczas mogłeś jeszcze wszystko zmienić, zacząć od początku, tak pewnego dnia dochodzi do ciebie – pewien etap się skończył, pewne rzeczy są za mną, głupio byłoby zaczynać znowu od początku, nie mam już na to siły, chęci, zdrowia. Miejsce żółtodzioba zajął ktoś inny. Oczywiście, wyzerować życie można na każdym etapie, tak jak resetuje się komputer. Jednak musisz liczyć się z utratą pewnych danych. Tak samo w życiu. No i im później, tym trudniej".
~Joachim Trier
27 notes · View notes
za-sniegiem · 4 months
Text
Najgorsza jest świadomość, że za dużo zależy ode mnie, aby było dobrze. Nakładam na siebie presję, której nie spełniam. Nie radzę sobie, obwiniam się, a chciałabym, żeby tylko było dobrze.
Praca nad sobą jest o tyle żmudna, że muszę zmienić siebie. Czyli coś, co kształtowałam przez wiele lat. Przekonania, obawy, opinie, wszystko jest nakierowane nie w tę stronę, co trzeba.
Chcę się zmienić, chcę zawalczyć o "będzie dobrze", a nie bezradnie siedzieć w tym dole i tylko narzekać: "Ojoj, biedna, nieszczęśliwa, tylko śmierć jest mi bliska".
Tumblr media
8 notes · View notes
p-esymistyczni-e · 11 months
Text
Facet obserwuje na Instagramie same porozbierane laski?
Jak Ci nie jest wstyd, będąc w związku, oglądać na Instagramie porozbieranych dziewczyn? Czym to się różni od oglądania się na ulicy za innymi? Może tym, że w Twoich obserwujących same duże tyłki i sterczące piersi? Bezrefleksyjnie pozostawiasz serduszka i nawet przez sekundę nie zastanowisz się czy to jest stosowne?
Jesteś w związku z dziewczyną, która nie jest ślepa.
Jak Ty byś się czuł na jej miejscy, gdyby non stop śliniła się na widok wyćwiczonych, męskich sylwetek? Gdyby nieustannie podglądała przystojniejszych od Ciebie mężczyzn? Twierdzisz, że by Cię to nie ruszyło? Ciekawe…
Bądź świadomy, że to Ty w głównej mierze odpowiadasz za poczucie własnej wartości swojej dziewczyny. To Ty odpowiadasz za jej kompleksy i to jak się ze sobą czuje. Na końcu to i tak zostaje jej w głowie i się porównuje do innych. Jeśli nie komplementujesz jej, a zamiast tego podziwiasz inne, to nie dziw się, że ma gorsze samopoczucie i przekonania na swój temat. Tak się po prostu nie robi.
Rozumiem, że jesteś zdrowym mężczyzną, któremu podobają się kobiety, ale jesteś w związku, w którym tą uwagę powinieneś przelać na jedną kobietę.
Bycie wiernym to nie tylko nie chodzenie z innymi do łóżka.
Bycie wiernym to również odpowiedzialność emocjonalna i zwrócenie oczu w stronę osoby, którą się kocha.
- Kobus -
20 notes · View notes