Tumgik
#krótkie chwile
tiredpoet7 · 5 months
Text
krótkie podsumowanie tygodnia
aktywnie - średnia kroków 10.000 i trening 6x w tygodniu. w dzień bez ćwiczeń ogromne wyrzuty sumienia. trzy razy zrobiłam pilates na brzuch, chce nad nim popracować ale bez katowania tych mięśni codziennie.
do czwartku szło mi świetnie, potem trzydniowy napad i nadrobiłam prawie cały wyrobiony deficyt. kocham! aktualnie jestem w nastroju nienawidzę jedzenia, dlatego planuję dwa dni dosyć niskich limitów jak na mnie. w środę chyba zostaję w domu, więc luźno.
bardzo dużo pisałam! momenty, w których czerpię radość z pisania to chwile, w jakich jestem najszczęśliwsza. muzyka brzmi jakoś lepiej, jestem kreatywniejsza. ułożyłam też pierwszy w życiu wiersz. odnosi się bezpośrednio do mojego opowiadania, więc nie tak trudno było go napisać. jestem dumna, jak ma pierwszy brzmi w porządku. chociaż wbrew nazwie poetką nie jestem.
mam wrażenie że mniej mnie tutaj tumblr. pisze komentarze, podsumowania dnia, czasem jakiś shitpost. kiedyś dużo publikowałam memów, teraz moje poczucie humoru wyszło po mleko i nie mam na żadne pomysłu.
zorientowalam sie ze jest prawie 23 a jak jutro zaśpie to kaplica, dobranoc
10 notes · View notes
milly54321 · 3 days
Text
Oto kolejna piosenka tym razem Yuunov
🍩🍩🍩🍩🍩TW: TLUMACZ POLSKI, GEJE🍩🍩🍩🍩🍩🍩
Jeśli nie przepadzarz za tym szipam uprzejmie proszę o opuszczeń tego postu... po mojich słowach: WYP*ERDALAJ JESL7 NIE KOCHASZ TEGO SZIPU NA CALE ŻYCIE JAK JA!
Ok... zaczynamy
Yuu zaproponował Yanov~
Yanov powiedizał: NIEWIEM NIEWIEM, DAJ MI CHWILE!
( jagb yco tłumacz mi źle WYSZEDŁ XD, Wiem że EXTRA krótkie ale piosenka jest po włosku i nie rozumiem co gadają, więc nie hejtuj mojego tłumacza... cymbale-_-)
2 notes · View notes
myslodsiewniav · 9 months
Text
Z chaosu do punktów. Najzwięźlej jak potrafię.
urodziny moich rodziców. Było miło. Po prostu. Ale też jakoś tak... rozczarowująco? Gdyby urodziny moich rodziców były książką, to znalazłabym w niej wszystkie potrzebne elementy do bycia satysfakcjonującą powieścią, jednak budowanie narracji, napięcia sprawiały, że nie było pay offu. Na przykład był tort, było zgaszone światło, ale rodzice tak bardzo w stresie, w napięciu, w... nie wiem czym, w takim odhaczaniu kolejnych punktów na liście po prostu zdmuchnęli świeczki, goście nawet nie zdążyli zauważyć, dlaczego światło zgasło i że pojawił się tort, a światło znowu wróciło. Prosiliśmy rodziców o ponowne zapalenie świeczek - chociażby do zdjęć, do toastu, do zaśpiewania sto lat, ale zaczailiśmy, że mama już kroiła tort skrępowana tym, że ktoś czegoś od niej chce. A tato nie słyszy nic, skupiony na jedzeniu tego tortu.
Dla mnie takie chwile są ciekawe do obserwacji. Czy własne poczucie napięcia, tego pośpiechu i strasznego stresu (które myślę, ze na niektórych polach już przezwyciężyłam) jest lustrzanym obiciem tego co obserwowałam u rodziców? Tej niezręczności i zawstydzenia, które obserwuję u rodziców? Pamiętam z dzieciństwa to uczucie przestrzelonego rozmachu, tej wyczekiwanej podniosłości, tego uczucia, że tak bardzo chcę być w swoje urodziny ważna, wyjątkowa, a tym czasem wszyscy mnie pośpieszają, chwila nie jest dostatecznie długa, ważna, uważna, emocje się rozmywają gnane przez obowiązki - nie jestem "gwiazdą" tej okazji, nie czuję się widziana, nie czuję by moje potrzeby czy emocje były zaspokojone w tych momentach tylko... przypomina mi się wciąż, że to wszystko w czym uczestniczę nie jest dla mnie, że to wszystko to tylko chwila dla gości, że ja mam masę powinności: dopilnować, aby wszyscy dostali tort, żeby wszystko było okay, że nie powinnam myśleć o sobie, swoich uczuciach, że jestem gospodynią tego spotkania. I jak mi było smutno, że znowu słyszę, że jestem nieważna, chociaż zawsze budowano we mnie przekonanie, że w urodziny MOGĘ czuć się egoistycznie najważniejsza... a w praktyce okazywało się, że nie, że tym bardziej nie powinnam, bo jestem odpowiedzialna za zaspokojenie komfortu moich gości, wszystko było jakieś takie... szybkie, głośne, pośpieszone, pełne stresu i krótkie. Smutne i stresujące. Budzące głód jakiś niezaspokojony i pieczenie pod powiekami, jakby tuż przed płaczem. Ludzie przyjeżdżają na te urodziny dla wspólnego świętowania z ludźmi, którzy obchodzą tą rocznicę czegoś-tam. Moim zdaniem uczucia, pozwolenie sobie na wymianę uśmiechu, życzeń jest bardziej istotna nawet niż obecność tortu czy innego żarcia.
Z drugiej strony... Być może dlatego nie organizuję żadnych urodzin od kiedy skończyłam 18-lat? To znaczy... chciałam organizować. W roku pandemii. Ale moje wyobrażenie tego jak miałby wyglądać moje urodziny budzą raczej sceptyczne unoszenie brwi u moich przyjaciół: chciałam ognisko, nad rzeką, najlepiej w najbardziej upalny dzień, z grillem, z pływaniem kajakami, z muzyką. Niestety niewielu moich przyjaciół lubi lato, niewielu z nich znajduje komfortowym siedzenie na słońcu w miesiącach letnich (oni przemykają od cienia do cienia, od pomieszczenia do pomieszczenia unikając duchoty i żaru, dokładnie tak, jak ja zimą). A potem i tak wybuchła pandemia, ceny skoczyły i plan organizacji urodzin upadł, bo mnie na to nie stać...
Anyway - u rodziców w piątek czułam taką... akceptację? I ciekawość? Bo ewidentnie poruszało się jakieś palące poczucie WSTYDU i ROZCZAROWANIA, które znam z przeszłości jak opisałam, ale które rozpoznałam, jako swój kawałek do przemyślenia. Nie przerzucałam tego na rodziców - po prostu obserwowałam schemat i próbowałam odnaleźć połączenie tego w czym uczestniczę z tym co to we mnie rozbudza. W sensie widziałam tą cholerną niezręczność sytuacji, kiedy goście zaczaili, że nie zauważyli totku, albo toastu, albo czegokolwiek z tych punktów programu imprezy urodzinowej, bo nikt nie zadbał o to by ściągnąć ich uwagę czy zapukać sztuśce o kieliszek. Albo by kogoś poprosić o to "wodzirejstwo" - po prostu moi rodzice, zadowoleni z siebie odhaczali kolejne punkty "dobrze zorganizowanego przyjęcia", jakoś nie łącząc, że najważniejsza jest komunikacja z tym ogromem gości, jakich zebrali. Z drugiej strony z ich punktu widzenia chyba bawili się dobrze - więc jeżeli im to pasuje, to co tu krytykować? Obydwoje są po wypadkach, ich mózgi nie działają dobrze, nie łączą dobrze kropek, ale zrobili to przyjęcie po swojemu i najlepiej jak potrafili, trochę jakby biegli maraton xD, więc chyba tylko gratulować. Nie czepiałam się dlatego. Nie pouczałam. Nie próbowałam wodzirejować. I to mimo tego, że wujkowie i ciocie pouczali rodziców na głos, mówili jakie mają oczekiwania, z pretensjami pytali dlaczegoś coś-tam wydarzało się tak szybko, pospiesznie, bez należytej otoczki, a niektórzy patrzyli na mnie i siostrę z wyrzutem, jakby oczekując od nas, abyśmy coś na to zaradziły. A ja nie czułam, żeby to miał być mój kawałek do brania odpowiedzialności - byłam takim samym gościem, jak inni, a impreza była organizowana przez moich rodziców. Mają to tak, jak chcieli. Szanuję to. Jednocześnie sama ogarniam ten dyskomfort jaki we mnie (tak, jak w innych gościach) budzą wybory moich rodziców. Moi rodzice jak ogarną jak w komunikację to może kiedyś to dostrzegą, a może nie. Mają poważne problemy z komunikacją, a urazy mózgów u obojga wcale nie pomagają w ewentualnym rozkminianiu niuansów. To nie jest mój kawałek do ewentualnego poprawienia tylko ich, to ich impreza i ich goście, i ich gości komfort. I prawdopodobnie źle zlokalizowane oczekiwania - rodzice myślą, że goście są GŁODNI i ważniejsze dla nich jest podanie na talerzu kawałka tortu przed KAŻDĄ osoba, jak najszybciej, zarazem zupełnie nie łapiąc, że goście chcą WSZPÓLODCZUWAĆ uroczystość. Moi rodzice chyba nigdy tego nie kminili - to ich kawałek do nauczenia jeżeli kiedyś będą na to gotowi. Ale ja nie będę brała odpowiedzialności za lepszą organizację imprezy po prostu tak spontanicznie. Nie proszona przez rodziców. Nie mój cyrk, nie moje małpy.
Raz pomogłam właśnie w sytuacji z tortem (jednej z wielu, a jakoś tę przytoczyłam): wracając z ubikacji mama mnie złapała za rękę i poprosiła o pomoc (bo jak wspomniałam tato dostał pierwszy kawałek tortu na talerzu w myśl "roznieś/podaj dalej" i jakby jutra nie było klapnął na krzesło i zaczął pałaszować - bo to był jego ulubiony tort lodowy z polewą czekoladową... No po prostu facepalm). Zaraz do pomocy dołączył mój chłopak. On jest super. Niewiele rzeczy mnie tak WKURWIA jak faceci, którzy nie pomagają przy serwowaniu żarcia przy stole. To, że milcząco oczekują być obsługiwani prze kobiety to jest dla mnie takim triggerem... I ofc nie chodzi mi o każdego bogu ducha winnego typa, co nie lata z półmiskiem. Chodzi mi o pewien sposób manifestacji przez faceta, że dla niego to obraza by w ogóle PODNIEŚĆ półmisek z wędliną by nałożyć sobie na talerz szynkę. Jeden z moich kuzynów ZAWSZE jest obsługiwany przez swoją partnerkę tj. potrafi sięgnąć po jakiś półmisek po to by jej go przytrzymać, gdy ona mu będzie z niego nakładać. W teorii słodkie. W praktyce dochodzi do kuriozalnych sytuacji - ona go pyta co będzie chciał jeść, następnie instruuje go jakie półmiski/potrawy jej podać, nakłada mu, pyta czy ma ochotę na każdy rodzaj (jak nie zapyta to jej wypomni), czasem sobie też nakłada, czasem kroi żarcie na jego talerzu na mniejsze porcje, by było mu wygodniej jeść xD. (To jest rzecz, którą ja odczytuję jako obraźliwą dla mojego kuzyna tj. partnerka mu kroi kotlet na talerzu, upupia go, przecież typ wie jak używać noża i widelca, jest dojrzałym, sprawnym mężczyzną - patrzyłam na to pierwszy raz ze zgrozą, nawet walnęłam "co robisz!? On sam potrafi to zrobić, nie jest dzieckiem!" co jego partnerkę wprawiło w osłupienie, a co mój kuzyn na spokojnie skwitował "Dobrze, nich kroi. Nie chcę ryzykować, że pochlapię się sosem krojąc to mięso"... No i po prostu tego nie rozumiem, to moim zdaniem jest obraźliwe, ale dla nich nie - więc gryzę się w język i patrzę w inną stronę). Gdy typ zje ona go pyta znowu czy chce dokładki, czy może przynieść mu ciasta, nalać mu soku, zrobić kawy - po prostu ona jest odpowiedzialna za zadbanie o jego potrzebę nasycenia się przy stole. Jak taka prywatna służąca - dba o wymianę talerzyka jeżeli jest ubrudzony itp. SZLAG mnie trafia jak to widzę, dlatego staram się zwykle nie patrzeć, bo kuuuuuurwa... Wybuchłabym, ale ewidentnie to im odpowiada w związku, więc moje komentarze są zbędne. Wiem skąd u mnie taka reakcja. Po pierwsze kultura patriarchatu. Po drugie: mój tata w dzieciństwie tak oczekiwał być obsługiwany, tak babcia podobno obsługiwała dziadka. To jest jakieś takie upadlające dla każdej ze stron - jedzenie z przyjemności zmienia się w pole demonstrowania dominacji i zależności, w pole przerzucania odpowiedzialności za najbardziej podstawową potrzebę człowieka na innego człowieka przy jednoczesnym zaznaczeniu pogardy wobec tego, kto zapewnia tę potrzebę. Jakaś taka to kontrola i toksyczność, taki bardzo small dick energy przy jednoczesnym przekonaniu, że nikt nie zauważy, że to jest small dick energy, bo w mniemaniu facet to jest oznaka osiągnięcia statusu huge dick energy. A jak patrzysz z boku widzisz tylko wymuszoną sztuczność... Pan i władca oraz służka zobowiązania do dbania o jego dobre panowanie.
Wracając - w piątek kuzyn przyszedł bez partnerki, a usiadł obok mnie. WIDZIAŁAM jak był skonfundowany, gdy podawałam mu półmisek z jednym z dań obiadowych, a on zamiast zabrać go z moich rąk, nałożyć sobie i puścić naczynie dalej, do kolejnej osoby (tak, jak to się moim zdaniem robi) roztargniony sobie wybierał, na co ma ochotę, tak, jak przy swojej dziewczynie xD, dumał, oglądał, pokazał mi na co ma ochotę (w takich chwilach jego partnerka mu po prostu nakładała to co wybrał na talerz), a ja to zignorowałam i po prostu podawał mu po prostu półmisek. Konfuzja totalna xD. Napiecie, poczucie bycia wręcz obrażonym moim gestem. Zaciśnięte mocno szczęki. A do mnie wtedy dotarło, ze on naprawdę myślał, że ja zrobię to, co robi jego dziewczyna. Aż się wkurzyłam, że z tak RÓWNEJ i uniwersalnie ludzkiej czynności jak spożywanie wspólnie posiłku jestem wciskana w jakąś grę dominacji i zależności. ARGH. Ale napięcie i zgęstniała atmosfera odpuściły, gdy chwilę później to samo zaproponował mu mój chłopak, a potem Szwagier. Po prostu chłopaki wymieniali się półmiskami nad stołem. I gdy wreszcie kuzyn załapał, że KAŻDE z nas nakłada sobie samemu na talerz to, na co mamy ochotę - ani babeczki nie obsługują facetów, ani faceci - babeczek - wróciła ciekawość i rozmowy.
Ech.
To mała rzecz.
Dygresje, dygresje, dygresje....
Chciałam napisać, że pomogłam rodzicom raz. Wraz z moim chłopakiem. Było to miłe. Po prostu.
W trakcie tej imprezy też spotkałam się z siostrą - za kilkanaście dni rodzi! :P Jest wielka - mój chłopak i Szwagier śmiali się, że najadła się za dużo serniczka. :D
W końcu mój chłopak nawiązał taką relację, jakiej się spodziewałam z jednym z moich kuzynów - po prostu jak wleźli na temat STARYCH samochodów i survivalu to ZAISKRZYŁO. Obydwaj z komórkami w ręku wyszukiwali jakichś co rusz nowych samochodów, bardziej pojebanych tras drogowych, mówili o czym marzą, planowali podróże, wymieniali info o tym, gdzie rozbijać i jakiego rodzaju namioty, a gdzie lepiej wynająć motocykl, a gdzie jeszcze najlepiej pojechać kupując najtańszego grata, którym można by się porozbijać przez stepy itp. W oczach mieli rozbłyski, czysta pasja. Miło się na to patrzyło. Ale dla własnego spokoju ducha wolałam się na czas ich rozmowy przesiąść na inne krzesło przy stole, bo wyobrażanie sobie przejazdu przez tereny Ukrainy TERAZ tylko po to by zrobić jakąś-tam trasę starym gratem i płynąć promem, przeprawiać się przez mokradła, a potem przeskoczyć na rozklekotany motor i wsiąść do samolotu powrotnego to dla mnie esencja definicji "stresu", wyobrażania sobie wszystkich niebezpieczeństw i jak je ominąć itp. A dla nich to frajda - więc niech ją mają.
Więc tak podsumowując - urodziny rodziców były spoko, ale zauważałam schematy, a przy tym cieszę się, że miałam możliwość spotkać się z członkami mojej rodziny.
2 Babcia
Widziałam babcię, pierwszy raz od jakichś 2 lat. Babcia raz po raz przypomniała, że ma prawie 100lat. Poznała mojego chłopaka i była czarującą sobą. Widzę że jest gorzej, że demencja postąpiła, ale jest lepiej niż 2 lata temu, gdy miała stany psychotyczne. Babcia nie jest już bystrą, wesołą i kokieteryjną babeczką. Dalej to ma w sobie, ale to przebłyski światełka, które gaśnie. To biała-jak-śnieg staruszka przytłoczona ilością bodźców, ilością ludzi, która zaskoczona i dumna oznajmia co rusz "Muszę wam powiedzieć, że to wszystko to moja rodzina, moje dzieci, moje wnuki i prawnuki!". Podczas piątkowej imprezy w trakcie jednej mojej rozmowy z babcią kilka razy zapytała mnie, niepewna, czy dobrze mnie rozpoznaje. Łapiąc mnie za rękę przepraszająco wyznawała, że nie jest pewna i w końcu mówiła moje imię pytająco. :D I za każdym razem rozpoznawała dobrze. :D A ja znowu coś zauważyłam w sobie podczas tych pytań, coś co się budziło we mnie... Jakiś trigger w środku (?). Bo jak byłam mała byłam spięta, gdy babcia zwracała się do mnie pełnym imieniem, bo pozostali członkowie rodziny używali go tylko do dawania mi reprymendy lub zwracania uwagi, że coś źle robię. Tym czasem babcia zawsze używała wobec mnie i siostry naszych pełnych imion (teraz, jak to piszę próbuję sobie przypomnieć jak mówiła do pozostałej siódemki wnucząt i chyba do większości z nas mówiła pełnymi imionami, zawsze bardzo ostro je akcentując, zawsze brzmiały jakby w wołaczu, chociaż czasem kontekst jej wypowiedzi był zupełnie inny - nasze pełne imiona zgrzytały w kontekście lekkich zdań wymienianych z kilkuletnimi dziećmi). Jako dziewczynka miałam żal o to, że babcia nie myśli o mnie ciepło (bo prawie nigdy nie mówiła do mnie zdrobnieniem - tak to rozumiałam), a potem, mając te 20-kilka lat miałam znowu żal do wszystkich członków rodziny, że nie traktują mnie poważnie zwracając się do mnie dziecięcym zdrobnieniem xD, tym czasem teraz, jako 30-kilku letnia kobieta słyszałam raz za razem swoje imię wypowiadane ostro, jakby zawołanie i czułam się TAK FAJNIE. Po prostu identyfikuję się z tym imieniem, dziewczynka stęskniona babcinego ciepła dorosła do bycia kobietą gotową przyjąć brzmienie swojego dorosłego imienia. Czułam się szczęśliwa, czułam, że to dorosłe imię, to za-dorosłe dla dziewczynki, która słyszała je tylko jak coś przeskrobała, to był mój potencjał, którego moja babcia (świadomie lub mnie) od zawsze mi życzyła. Potencjał, który osiąglęłam i który dla mnie-teraz brzmi jak ta pieszczota, jak to zdrobnienie, którego jako dziecko tak nie często zaznawałam z ust babci.
W ogóle mówiąc o babci muszę wspomnień, że bardzo mi się podoba jak ciocia ubiera babcię - przy tych naturalnie BIAŁYCH jak ŚNIEG włosach babci te wszystkie sweterki i koszulki w kolorze śnieżnej bieli są jak dopełnienia jakiejś niesamowitej zjawiskowości. Chciałabym mieć na starość tę cechę po babci - bialuteńkie włosy.
Babcia poznała O., a on - babcię. Babcia oczywiście kokietowała, zapewniła go, że jest ładny. Opowiadała mu o rodzinie, o tym, że nas wszystkich wychowywała (gorzko mi było to słyszeć - to jest prawda babci, historia z jej punktu widzenia, ale nie moja prawda, nie moja historia).
Wracając w piątek do domu mój chłopak zaskoczony wyznał, że nie tego się spodziewał - powiedział, że słysząc ode mnie o emocjonalnie niedostępnej babci, która nigdy nas nie przytulała, która nawet swoich dzieci nie potrafiła kochać (jej dzieci twierdzą, że najukochańszą osobą w ich życiu, najmądrzejszą, uważną na ich uczucia była ich babcia ze strony ojca - babcia Kasia ze Lwowa - cytując tatę "moja babcia to najukochańszy i najlepszy człowiek jaki w moim życiu się pojawił" i chyba tak było, wszyscy o niej mówią z ciepłem) dlatego O. nie spodziewał się maleńkiej, bielutkiej staruszki na wózku inwalidzkim gadającej wprawdzie od rzeczy, ale z humorem, chichoczącej przy tym tak dźwięcznie i tak zaraźliwie. Zapewniającej go, że rodzina jest dla niej najważniejsza, że mnie wychowała, że w swoim 100-letnim życiu przeżyła tyle, że mogłaby napisać o tym książkę i nakręcić film! Bo przeżyła wojnę! WOJNĘ! I jeszcze sypiącej mu komplementami pointowanymi żartami. I zaraz czarująco krygowała się, bo za dużo gada, więc musimy wpaść do niej w odwiedziny.
Dla niego moja babcia to taki ognik łobuzerki, samo ciepło, czarująca osoba! Powiedział, że nie może tego skleić z moim "babcia była oziębła", a na to ja w śmiech, bo to właśnie było najgorsze w tej emocjonalnej niedostępności: ta pozorna otwartość, ten czar roztaczany dla wszystkich obcych. Nie moge babci odmówić poczucia humoru i GIGANTYCZNEJ charyzmy. Ona uwielbia lśnić i miło było zawsze na nią patrzeć, gdy zawłaszczała sobą całą przestrzeń, gdy stawała się główną bohaterką cudzych historii życia, bo miała w sobie zawsze tyle przekonania o włąsnej wyjątkowości, ważności, tyle zdrowego lub niezdrowego egoizmu jak na czasy w których dorastała. WIEDZIAŁA, że była przepiękna, WIEDZIAŁA, że zasługuje na najlepsze - czymkolwiek to najlepsze jest. Babcia była żywiołem.. i nie potrafiła się dzielić "czasem antenowym" z nikim, wszyscy byli zagrożeniem dla jej "czasu antenowego" - zagarniała sobą każdą przestrzeń, uroczystość. Nawet jej opowieści o "wychowywaniu" wnucząt to opowieści w których ona jest bohaterką, ale taką z komedii - rzeczy się dzieją poza jej sprawczością, ale orbitują wokół niej przyciągnięte jej magnetyzmem... Jakby zrzekała się odpowiedzialności za wszystko co się dzieje, ale brała całą glorię za wszystko, za co w glorii mogłaby opływać.
Babcia nie wiedziała jak przytulać, jak mówić "kocham", nie wiedziała w ogóle jak okazywanie uczuć, więc będąc świadkinią tego, jak nam czułość okazywała nasza mama tylko kpiąco wytykała "co za przylepa, a to taka duża baba" (po 2 dniach spędzonych na wsi u babci dojeżdżała do nas mama sprawdzić jak nam wakacje mijają, a my biegłyśmy się do niej przytulić, mogłyśmy miec 10-12 lat i nasze reakcje były dla babci niezręczne, zawstydzające, obracała je w żart, nie rozumiała).
Powinna była zostać aktorką. I nie piszę tego z żalem czy przytykiem, uważam tą charyzmę za jej supermoc, bo NAPRAWDĘ to zawsze było FASCYNUJĄCE oglądać babcię w akcji np: jak odwalała Marylin Monroe schodząc w śnieżnobiałym futrze (pod kolor swojej śnieżnobiałej trwałej na głowie) po schodach, powoli i zatrzymała się na dole obserwowana przez zebranych przy wejściu członków rodziny. To było wręcz buńczuczne i niedorzeczne, nieodpowiednie do sytuacji (zrobiła to kilka lat temu, gdy w Niemczech zebrała się cała rodzina, bo mój ojciec był po wypadku, w stanie agonalnym - na miejscu było już 12 członków rodziny, a babcia odwaliła schodzenie po schodach w długim, białym futrze akurat, gdy po 8h. drogi przyjechałam do Niemiec wraz z kuzynem i wujkiem - my się nawet nie witaliśmy, wszyscy byli bliscy płaczu i napięci, strach nas zjadał, pytaliśmy szeptem o stan ojca i nagle babcia u szczytu schodów zagaja do mojego wujka, a swojego syna "ładnie mi w tym?" i powoli schodzi po schodach jakby odgrywała scenę z filmu - zarazem była egotyczna, buńczuczna i zupełnie nie na miejscu, jakby w tamtym miejscu wyrwana z innego porządku. I rozbiła tą ciężką od powagi atmosferę w śmiech i niemal z ulgą wszyscy skupili się na obsypywaniu jej komplementami, a ona domagała się kolejnych, i kolejnych. Kokietowała. Pozowała z różnych stron żartując z samej siebie, z płaszcza, ale zarazem karmiąc swojego ego.
Cieszę się, że O. poznał babcię.
Cieszę się, że miał okazję przekonać się o złożoności charakteru i że czasem trudno oddać co oznacza "niedostępna emocnalnie" znaczy.
Teraz mi przyszło do głowy - miałam dwie bardzo doświadczone przez czasy w jakich żyły babcie i obydwie beznadziejnie okazywały emocje. Ale o ironio losu: ta jowialna, wesoła i buchająca charyzmą kobieta o nietuzinkowej urodzie to była babcia, która nie potrafiła przytulić, dać mi uwagi, słuchać, chcieć mnie poznać. Chociaż tyle mówiła i tyle z nią słów zamieniłam. A ta druga, ta, która prawie wcale się nie odzywała, która znikała w tle i która robiła wszystko by znikać (teraz wiem, że z powodu depresji) dawała mi tyle uśisków, śpiewała mi poezję, szyła te niedorzecznie piękne ubranka, bez słowa uczyła pleść warkocze... obserwowała mnie, była uważna, wiedziała co lubię, a czego nie. I chociaż zgasła wcześniej niż miałam szansę z nią porozmawiać jako dorosła to czułam się przez nią kochana. Chociaż nie mówiła prawie nic... a jak mówiła to rzeczy, które zaszczepiały we mnie kompleksy (i wiele czasu minęły zanim zrozumiałam, że wyrażała troskę, bo rozpoznawała symptomy, które dla niej samej były trudne).
Ech....
Resztę opiszę póxniej....
Bo był kuzyn!
8 notes · View notes
zavroczona · 2 years
Text
Chcę, żeby połączyła nas historia, coś dłuższego niż te krótkie chwile, które możemy dzielić.
@zavroczona
85 notes · View notes
kasja93 · 10 months
Text
Cześć!
Tumblr media
Dziś po raz pierwszy od przeprowadzki Rudzik obudziła mnie buziakami. Miła odmiana. W ogóle już Uszołaki nie tupią na koty a te nie reagują paniką na ich widok. Rano wypiłam herbatę z tatą, popodlewałam rośliny i pojechaliśmy obejrzeć lokalne sklepy budowlane. Kupiliśmy taczkę, sprawdziliśmy ceny dostaw materiałów. W jednym jedyna słuszna cena czyli za darmo, w drugim zaś całe 50 zł. Przykładowo Leroy w Sieradzu zażyczył sobie 700 zł 🤯 Zdrowo się komuś tam sufit na łeb spierdzielił. Kupiłam trochę badylów oraz stylowe gumiaki xD
Tumblr media
W ogóle w Turku już mnie ludzie zaczęli denerwować. Nie dość, że nie radzą sobie na drodze i pół miasta sparaliżowane bo im nowe rondo postawili to jeszcze dzikie tłumy biegające po ulicy samopas. Na wioskach ludzie nadal zachowują ostrożność na przejściach dla pieszych a w mieście? Mam pierwszeństwo i chuj! No i weszłam do biedry by zrobić zapasy na weekend. Tam też walka o przetrwanie. Dzięki składam Przedwiecznym, że mieszkam na wsi gdzie w sklepach nie ma takich tłumów. W ogóle są całkiem niezłe zaopatrzone. Skyry dostanę a kaszki czy puddingi będę uzupełniać dwa razy w miesiącu i będzie git.
Tumblr media
Przyjechał dziś piasek, więc będziemy mogli ruszyć z rozbudową domu :) Teraz to już będzie wszystko rosło w oczach. Dziś generalnie był taki luźny dzień. Poza wkopaniem roślinek i podbieraniu skoszonej trawy i wywiezieniem jej na taczce nic nie robiłam.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Wjechały poziomki, maliny oraz porzeczka. Nie wiem, ale taką radość mi sprawia grzebanie w ziemi, że nie mogę się doczekać wiosny, gdy ruszę z prawdziwym ogródkiem warzywnym, owocowymi drzewkami, krzakami oraz kwiatami ozdobnymi! Zapewne pomyślicie, że jestem jakaś głupia czy coś, ale naprawdę to lubię. Całe życie mieszkałam w mieście, zero rodziny na wsi czy ogródków działkowych. Zatem nawet przycinanie orzecha włoskiego sekatorem sprawia mi przyjemność.
Tumblr media
Nawet fakt, że zakupiona róża z początku tygodnia zaczyna kwitnąć naprawa mnie radością. Wypuściłam dziś luzem uszaki na podwórko. Nie ma możliwości by z niego uciekły, więc tylko obserwowałam czy się jakiś drapieżny ptak na niebie nie pojawiał. Uszołaki zaś kicały, biegały całe szczęśliwe a nawet zwiedzały budynki gospodarcze (oczywiście pod nadzorem). Po wszystkim były tak zmęczone, że nawet nie protestowały, gdy zabrałam je do domu.
Tumblr media Tumblr media
Poszłam też przyjrzeć się drugiej działce, która była w pakiecie. Dość spora. Jak w poniedziałek pójdę do gminy się zameldować to poproszę o wydanie mapki. W planach jest albo jej sprzedaż po wcześniejszym odrolnieniu (nie będzie z tym problemu z tego co wiem) bądź wydzierżawienie jakiemuś rolnikowi. Tak czy owak będzie trzeba zawołać w przyszłości geodetę, ale to raczej późną jesienią bo są tam straszne chaszcze.
Jutro jak będę się dobrze czuła wskoczę na rower. Aktualnie jestem w połowie okresu i muszę być ciagle blisko toalety. Na szczęście brzuch już mnie nie boli zatem zakładam, że rekonwalescencja po operacji przebiega pomyślnie.
Stałam się też mistrzem w rozpalania pieca! Robie to lepiej oraz szybciej od mojego taty :)
W ogóle przepraszam, że ostatnio posty były tak krótkie i w moim odczuciu „na odpierdol”. Naprawdę brakowało mi totalnie dnia i wielokrotnie już z jednym okiem zamkniętym. Chociaż nie wiem czy kogokolwiek to tak naprawdę wszystko obchodzi… Zwłaszcza odkąd przestałam dodawać bilanse. Nie przeszłam na recovery. Nadal się głodzę - nazywajmy rzeczy po imieniu. Po prostu nie chce świrować i się stresować przy liczeniu każdej kalorii. Mam wystarczająco nasrane w głowie i nie chce sobie dokładać kolejnych powodów do złego samopoczucia… I tak wiem, że jem totalnie za mało. Tak jak chociażby dzisiaj. Niby dzień wolny, ale nic nie zjadłam. Nie mogę powiedzieć, że nie czuje głodu. Co chwile odzywa się żołądek i swoim burczeniem przypomina grzmoty burzy. Po prostu nie mam ochoty jeść… Na samą myśl jest mi niedobrze. Tata zagaduje mnie bym coś zjadła, ale z reguły odmawiam. Mama zaś podczas rozmów z nim dopytuje co i ile zjadłam. Cieszę się, że mnie nie męczy o to. Po prostu akceptuje moje wybory.
Tumblr media
Ogólnie dzień był dziś dobry. Nawet przysnęło mi się na huśtawce na godzinę. Chociaż dom jest stosunkowo blisko drogi krajowej to i tak jest cicho w porównaniu do gwaru miasta wojewódzkiego. Psychicznie też czułam się dziś bardzo dobrze. Oby tak dalej!
Zanosi się na deszcz zatem zabiorę pościel, która się wietrzy od rana i poleżę trochę w wannie. Może w końcu uda mi się pierwszy raz od niemal tygodnia położyć się spać przed 23 :)
16 notes · View notes
niechciaana · 1 year
Text
6 zdań, które musisz przeczytać
Te ciężkie chwile, ten ból, te lekcje - pewnego dnia będą Twoją siłą, Twoją świadomością, Twoim błogosławieństwem.
Przestań oczekiwać uczciwości od ludzi, którzy sami siebie okłamują.
Zachowaj wyjaśnienia dla tych, którzy są zdeterminowani, aby Cię zrozumieć, daj swoje milczenie tym, którzy są zdeterminowani, aby Cię źle zrozumieć.
Twoje życie jest zbyt krótkie, aby być nieszczęśliwym przez 5 dni w tygodniu w zamian za 2 dni wolności.
Nie denerwuj się na ludzi, których nie szanujesz.
Życie nie jest męczące. pragnienie, aby życie potoczyło się w określony sposób, ale brak pewności siebie, aby to zrobić jest męczące
Tylko dlatego, że związek trwa długo, nie oznacza, że działa.
Zmiana zachowania to jedyne prawdziwe przeprosiny
8 notes · View notes
Text
Po ponad półtorej roku od mojego ostatniego okaleczenia dopiero zdałam sobie sprawę z tego, że jestem uzależniona.
Zawsze tłumaczyłam sobie, że to tylko na chwile, tak naprawdę nie wiedziałam sama czemu to robie. Ja po prostu czasem czułam, że muszę. Czasem mój mechanizm był bardzo prosty - czułam smutek, niezrozumienie, gniew, brałam do ręki temperówkę, która leżała w mojej szufladzie i odkręcałam z niej to co po chwili rozcinalo moją skórę. Nie robiłam tego powoli, ale bardzo szybko. Rany, które sobie zadawałam były dość głębokie, czasem długie lub krótkie. Wyznacznikiem mojego bólu była ilość krwi. Czasem mimo tych głębszych ran krew pojawiała się w małej ilości lub dopiero po czasie, co było dla mnie idealnym pretekstem do tego, żeby zrobić więcej nacięć. Po całej "akcji" brałam do ręki szary papier żeby zatamować krwawienie i najczęściej ubierałam na te niezagojone rozległe rany spodnie. Nie dbałam o to aby one dobrze się zagoiły czy nie wdało się w nie zakażenie. Dbałam tylko o to żeby mama nie zobaczyła, bo byłoby jej przykro.
Stało się to moim uzależnieniem kiedy pierwszy raz kupiłam żyletki. Długo to planowałam, wybrałam sklep, moment ... To tylko pokazuje, że bylam już pogodzona z moim autodestrukcyjnym zachowaniem i wcale się przed nim nie broniłam. Od wtedy było już tylko gorzej. Coraz więcej przyzwoleń to coraz więcej powodów, których tak naprawdę nie było, bo nie wiedzialam sama dlaczego to robię. Wiedzialam tylko, że muszę zasłaniać nogi, bo innym będzie przykro.
I tak nikt przez blisko 5 lat nic nie zauważył. Nawet ja nie zauważyłam tego, że jestem uzależniona.
Chciałabym napisac jeszcze kilka postów na temat mojego uzależnienia, więc jeśli ktokolwiek chciałby o tym poczytać to proszę o jakiś znak:)
22 notes · View notes
s-m-u-g-a · 1 year
Text
Piszę o swoich snach, zjawach i zmorach
piszę to w różnych odstępach i porach
dziś piszę i mówię głównie o tobie
bo nie chcę tego zamykać w sobie
przez chwile wydawałeś się być
szklanką wody gdy chce mi się pić
rześkim powiewem w duszny dzień
ucieczką od wszelkich zmartwień
lecz to było tylko ulotne pragnienie
by poczuć chociaż krótkie zrozumienie
4 notes · View notes
Text
"Lubiłem jej spokój i umiejętność cieszenia się każdą chwilą życia, lubiłem patrzeć, gdy nagle podnosiła głowę, mrużyła oczy, wpadała w zamyślenie, lubiłem jej gwałtowne, niespodziewane pocałunki. Czy można jednak żyć dłużej z kimś, jeżeli jedyną treścią tego życia są chwile, wprawdzie upragnione i doskonale zapełniające czas, pozwalające zapomnieć o wszystkim złym, lecz ich trwanie jest za krótkie, aby przytłumić rosnącą w nas pustkę?"
Stanisław Stanuch "Portret z pamięci"
2 notes · View notes
amelia-wedding · 3 days
Text
Uchwycone Chwile: Winietki Ślubne
Na ogromnym płótnie ślubu niezliczone momenty splatają się, tworząc gobelin wspomnień. Każde przelotne spojrzenie, wspólny śmiech i szczere wymiany dodają głębi narracji tego dnia. Te momenty, uchwycone w ich esencji, przekształcają prostą uroczystość w cenny wspomnienie. Wejdź do świata Winietki Ślubne, gdzie każda scena to historia czekająca na opowiedzenie.
Winietki, z definicji, to krótkie, lecz sugestywne spojrzenia na większy obraz. W kontekście ślubów służą jako okna na emocje, połączenia i piękno, które rozwijają się podczas celebracji. Od nerwowego podekscytowania panny młodej przygotowującej się, po czułą wymianę przysięg, każda winietka zawiera unikalny aspekt dnia.
Jedna z takich winietek może skupić się na cichych chwilach dzielonych między pannę młodą a jej bliskimi, kiedy przygotowuje się do przejścia do ołtarza. Ciche szepty wsparcia, delikatne dotknięcie ręki matki, i błysk oczekiwania w oczach panny młodej – wszystko to łączy się w wzruszający obraz miłości i wsparcia.
Inna winietka może uchwycić radosny chaos na parkiecie tanecznym wesela, gdzie goście w różnym wieku zbierają się, by świętować w nieskrępowanej radości. Śmiech miesza się z muzyką, gdy pary kołyszą się w ramionach, przyjaciele dzielą się prywatnymi żartami, a dzieci kręcą się z beztroską swobodą. W tym wirze ruchu i emocji, każdy krok staje się historią samą w sobie.
Tumblr media
Jednak wśród wspaniałości okazji, często to małe, intymne chwile pozostawiają najtrwalsze wrażenie. Skradzione spojrzenia między nowożeńcami podczas ceremonii, szeptana deklaracja miłości podczas przemówień, czułe objęcie pod gwiazdami – to są winietki, które mówią wiele bez słów.
Dla fotografów i operatorów kamer, uchwycenie tych winietek ślubnych to zarówno sztuka, jak i odpowiedzialność. Wymaga nie tylko umiejętności technicznych, ale także wyczucia szczegółów i głębokiego rozumienia ludzkich emocji. Przez swoje obiektywy starają się zatrzymać esencję dnia, zachowując ją dla przyszłych pokoleń.
W miarę rozwoju dnia weselnego, ci profesjonaliści płynnie przechodzą między scenami, przewidując i uwieczniając każdą cenną chwilę. Rozumieją, że choć śluby mogą być wypowiadane i tort może być pokrojony, to właśnie te winietki – skradzione spojrzenia, wspólne uśmiechy, szczere objęcia – naprawdę definiują istotę dnia.
W rękach zdolnych artystów, te winietki są przekształcane w ponadczasowe skarby, cenne pamiątki, które przenoszą pary z powrotem do magii ich dnia ślubu, za każdym razem, gdy są oglądane. Czy to wyświetlane w starannie skomponowanym albumie, czy ożywione w kinowym filmie ślubnym, te winietki przypominają o miłości, radości i połączeniu, które leżą u podstaw każdego związku.
Podsumowanie
Winietki ślubne to coś więcej niż tylko przelotne chwile uchwycone na filmie; są one nitkami, które splatają gobelin miłosnej historii pary. Dzięki swojej sztuce, fotografowie i operatorzy mają moc przekształcania tych chwil w trwałe wspomnienia, które będą cenić przez całe życie. Dla par wyruszających w wspólną podróż, Amelia Wedding jest oddana uchwyceniu tych cennych chwil z artystyczną pasją. Odwiedź amelia-wedding.pl, aby dowiedzieć się, jak możemy przekształcić Twój dzień ślubu w ponadczasowe dzieło sztuki
0 notes
zyczeniapro · 13 days
Text
Krótkie życzenia na chrzest dla chłopca
Oczywiście, oto kolejny artykuł:
Życzenia urodzinowe dla koleżanki z pracy: Dodaj uśmiech do jej wyjątkowego dnia
Życzenia urodzinowe dla koleżanki z pracy to świetny sposób, aby okazać jej swoją sympatię i docenić relację, jaką dzielicie zarówno w pracy, jak i poza nią. Niezależnie od tego, czy jesteście tylko współpracownikami, czy też bliskimi przyjaciółkami, podarowanie pięknych słów na jej urodziny z pewnością sprawi, że poczuje się doceniona i uśmiechnie się szeroko.
Więcej Krótkie życzenia na chrzest dla chłopca
Oto kilka pomysłów na życzenia urodzinowe, które z pewnością dodadzą uroku temu wyjątkowemu dniu:
"Z okazji Twoich urodzin życzę Ci mnóstwa radości, spełnienia marzeń i uśmiechu na każdym kroku. Niech ten dzień będzie dla Ciebie równie wspaniały, jak Ty sama!"
"Droga koleżanko, z okazji Twoich urodzin pragnę Ci życzyć wszystkiego, co najlepsze. Niech Twoje dni wypełniają się sukcesami i spełnieniem, zarówno w pracy, jak i w życiu osobistym. Sto lat!"
"W dniu Twoich urodzin chciałbym podziękować Ci za wszystkie wspólne chwile i za Twoją nieocenioną pracę. Niech ten dzień będzie dla Ciebie pełen radości, miłości i niespodzianek. Wszystkiego najlepszego!"
"Z okazji Twoich urodzin życzę Ci, aby każdy kolejny dzień przynosił Ci nowe wyzwania i możliwości do rozwoju. Bądź zawsze taka jak teraz – pełna energii i entuzjazmu! Sto lat!"
"Kochana koleżanko, z okazji Twoich urodzin życzę Ci, abyś zawsze miała motywację do działania, siłę do pokonywania trudności i pasję w realizacji swoich celów. Niech ten rok będzie dla Ciebie pełen sukcesów i spełnienia marzeń. Wszystkiego najlepszego!"
Życzenia urodzinowe dla koleżanki z pracy mogą być zarówno formalne, jak i serdeczne, w zależności od relacji, jaką dzielicie. Najważniejsze jest, aby były one szczere i wyrażały najlepsze życzenia dla niej w tym wyjątkowym dniu.
0 notes
dzisiajmeczlegia · 22 days
Text
Jakie są najlepsze aplikacje do gry w koło fortuny w kasynach online?
🎰🎲✨ Darmowe 2,250 złotych i 200 darmowych spinów kliknij! ✨🎲🎰
Jakie są najlepsze aplikacje do gry w koło fortuny w kasynach online?
Aplikacje mobilne do gry w koło fortuny cieszą się coraz większą popularnością wśród użytkowników smartfonów. Gra w koło fortuny to znana i lubiana rozrywka, która teraz dostępna jest na wyciągnięcie ręki dzięki odpowiednim aplikacjom.
W tego typu aplikacjach gracze mają możliwość uczestniczenia w emocjonujących rozgrywkach, w których mogą wygrać atrakcyjne nagrody. Dzięki prostemu interfejsowi i intuicyjnemu sterowaniu, aplikacje mobilne do gry w koło fortuny zapewniają użytkownikom przyjemne doświadczenie rozrywkowe.
Gry tego typu często oferują różnorodne tryby rozgrywki, możliwość rywalizacji z innymi graczami oraz liczne bonusy i dodatkowe funkcje, które sprawiają, że gra staje się jeszcze bardziej interesująca.
Dzięki aplikacjom mobilnym do gry w koło fortuny, użytkownicy mogą bawić się i relaksować w dowolnym miejscu i czasie. To idealna rozrywka na nudne chwile czy krótkie przerwy w ciągu dnia.
Warto zauważyć, że aplikacje mobilne do gry w koło fortuny często oferują także opcje dostosowania rozgrywki do indywidualnych preferencji graczy, co dodatkowo zwiększa atrakcyjność tych aplikacji.
Podsumowując, gry w koło fortuny w postaci mobilnej aplikacji to świetna forma rozrywki dla wszystkich miłośników tego typu zabaw. Dzięki nim można poczuć dreszczyk emocji i spróbować swojego szczęścia w każdej chwili, mając przy tym gwarancję dobrej zabawy.
Najlepsze kasyna online cieszą się coraz większą popularnością wśród graczy z całego świata. Dzięki wygodzie i dostępności, możliwe jest teraz korzystanie z ulubionych gier hazardowych w dowolnym miejscu i czasie. Jednak wybór odpowiedniego kasyna online może być trudny, dlatego warto zwrócić uwagę na kilka istotnych czynników.
Pierwszym krokiem przy wyborze najlepszego kasyna online jest sprawdzenie licencji i regulacji. Zaleca się wybieranie tylko tych platform, które posiadają ważne licencje wydane przez renomowane organy nadzoru, takie jak Malta Gaming Authority czy UK Gambling Commission. Dzięki temu można mieć pewność, że transakcje są bezpieczne, a gra jest uczciwa.
Kolejnym istotnym czynnikiem jest dostępność różnorodnych gier hazardowych. Najlepsze kasyna online oferują szeroki wybór slotów, gier stołowych, pokera czy zakładów sportowych. Dzięki temu każdy gracz znajdzie coś dla siebie, niezależnie od preferencji.
Dodatkowo, warto zwrócić uwagę na bonusy i promocje oferowane przez kasyno. Często nowi gracze mogą skorzystać z atrakcyjnych bonusów powitalnych, darmowych spinów czy cashbacku. Dobra oferta promocyjna może znacząco zwiększyć szanse na wygranie większej sumy pieniędzy.
Podsumowując, wybór najlepszego kasyna online zależy od kilku kluczowych czynników, takich jak licencja, różnorodność gier oraz bonusy i promocje. Wybierając platformę spełniającą te kryteria, można mieć pewność, że doświadczenie z grą online będzie satysfakcjonujące i bezpieczne.
Gry losowe online to popularna forma rozrywki, która przyciąga graczy z różnych grup wiekowych i zainteresowań. Dostępność takich gier w wersji online sprawia, że można w nie grać z dowolnego miejsca i o dowolnej porze, co przyciąga wielu entuzjastów hazardowych.
Jednym z najbardziej powszechnych typów gier losowych online są automaty do gier, znane również jako sloty. Gracze mogą wybierać spośród różnorodnych motywów i stylów slotów, co sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie. Dodatkowo, gry slotowe często oferują atrakcyjne bonusy i nagrody, co dodatkowo zwiększa ich popularność.
Innym popularnym rodzajem gier losowych online są gry karciane, takie jak poker czy blackjack. Gry te cieszą się dużym uznaniem wśród graczy ze względu na ich strategię i elementy umiejętnościowe. Dostępność rozgrywki online pozwala na rywalizację z graczami z całego świata, co dodatkowo zwiększa emocje związane z grą.
Warto jednak pamiętać, że gry losowe online mogą być uzależniające i wiążą się z ryzykiem utraty pieniędzy. Dlatego ważne jest, aby grać odpowiedzialnie i korzystać z gier hazardowych wyłącznie w celach rekreacyjnych. Pamiętajmy, że hazard to forma rozrywki, a nie sposób na zarabianie pieniędzy. Właściwe podejście do gier losowych online pozwoli nam cieszyć się rozrywką bez zbędnego ryzyka i problemów.
Bonusy w kasynach internetowych to jedna z najważniejszych funkcji, na które zwracają uwagę gracze online. Dla wielu osób jest to główny powód, dla którego decydują się na obstawianie zakładów w kasynach online. Istnieje wiele rodzajów bonusów oferowanych przez kasyna internetowe, które mają na celu przyciągnięcie nowych graczy i zachęcenie ich do regularnego korzystania z usług danej platformy.
Jednym z najpopularniejszych rodzajów bonusów w kasynach internetowych jest bonus powitalny. Jest to bonus oferowany nowym graczom przy rejestracji na stronie kasyna. Może to być bonus pieniężny lub darmowe spiny na wybrane automaty do gier. Bonus powitalny może się różnić w zależności od kasyna, ale zazwyczaj jest to atrakcyjna oferta dla początkujących graczy.
Innym często spotykanym rodzajem bonusu są tzw. bonusy depozytowe. Polegają one na tym, że kasyno oferuje dodatkową premię za dokonanie określonej wpłaty na konto gracza. To świetny sposób na zwiększenie swojego kapitału początkowego i przedłużenie czasu spędzonego przy grze.
Dodatkowo, wiele kasyn internetowych oferuje także programy lojalnościowe, w ramach których gracze zdobywają punkty za regularne obstawianie zakładów. Punkty te można wymieniać na różnego rodzaju nagrody, bonusy czy premie, co jest dodatkowym zachętą do dłuższej gry w danym kasynie.
Podsumowując, bonusy w kasynach internetowych są ważnym elementem całej branży hazardowej online. Dla graczy stanowią dodatkową zachętę do obstawiania zakładów i pozostania na danej platformie, a dla kasyn są skutecznym narzędziem marketingowym pozwalającym na przyciągnięcie nowych klientów i utrzymanie obecnych użytkowników.
Zasady ruletki są dobrze znane w kasynach online i stacjonarnych na całym świecie. Gra ta opiera się na zakręcającym się kole, gdzie kula w końcu zatrzymuje się na jednej z pól określających zwycięzcę. Pomimo tego, że ruletka jest grą losową, istnieją strategie, które mogą zwiększyć szanse na wygraną.
Martingale: To jedna z najpopularniejszych strategii w ruletce. Polega ona na podwajaniu stawki po każdej przegranej rundzie. Dzięki temu, gdy w końcu wygrywasz, odzyskujesz wszystkie swoje straty i zyskujesz dodatkowo.
Fibonacci: Ta strategia opiera się na ciągu liczb Fibonacciego. Gracz stawia ilość żetonów równą sumie dwóch poprzednich zakładów. Po przegranej rundzie, przeskakujemy do następnej liczby w ciągu.
D’Alembert: Ten system opiera się na równoważeniu wygranych i przegranych rund. Po przegranej grze stawka zostaje zwiększona o jednostkę, a po wygranej zmniejsza się o tę samą wartość.
Reverse Martingale: W tym przypadku gracz stawia podwajając zakład po wygranej rundzie. Pozwala to na maksymalne skorzystanie z serii zwycięstw.
James Bond: Ta strategia zakłada rozmieszczenie zakładów w taki sposób, aby pokryć większość pól na stole. Dzięki temu mamy szansę na wygraną w szerokim zakresie.
Pamiętaj jednak, że żadna strategia nie gwarantuje wygranej w ruletce, ponieważ jest to gra oparta na czystym szczęściu. Ważne jest, abyś grał odpowiedzialnie i pami��tał o limicie swoich zakładów, aby uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek. Graj rozważnie i miej dobrą zabawę!
0 notes
polskaargentyna2024 · 23 days
Text
Jakie są szanse na zwycięstwo Barcelony w meczu przeciwko Szachtarowi?
🎰🎲✨ Darmowe 2,250 złotych i 200 darmowych spinów kliknij! ✨🎲🎰
Jakie są szanse na zwycięstwo Barcelony w meczu przeciwko Szachtarowi?
Przed zbliżającym się ważnym meczem FC Barcelony, fani z całego świata z niecierpliwością oczekują na ogłoszenie składu swojej ulubionej drużyny. Trener Xavi Hernandez ma przed sobą trudne zadanie, wybierając najlepszych zawodników do gry.
W składzie Barcelony zawsze znajdują się znakomici piłkarze, tak jak Lionel Messi czy Ansu Fati, którzy potrafią zmienić wynik meczu zaledwie jednym genialnym ruchem. Jednakże ostatnie kontuzje czy zawieszenia mogą wpływać na decyzje trenera dotyczące ustawienia drużyny.
Poza gwiazdami, kluczową rolę w grze pełnią także środkowi pomocnicy, obrońcy oraz bramkarz. Precyzyjne podania, solidna obrona i skuteczna interwencja mogą przesądzić o zwycięstwie. Trener musi dokładnie przeanalizować taktykę przeciwnika oraz dyspozycję swoich zawodników, by wybrać optymalny skład.
Kibice Barcelony liczą na zwycięstwo swojej drużyny i wierzą, że trener Xavi dokona najlepszych wyborów przed nadchodzącym meczem. Emocje sięgają zenitu, gdy ogłaszane są nazwiska zawodników, którzy zagoszczą na murawie. Czy ich ulubieńcy zdołają pokonać rywali? Tego dowiemy się już niedługo, kiedy pierwszy gwizdek sędziego rozpocznie emocjonującą rywalizację.
W historii piłkarskich rozgrywek wiele emocjonujących spotkań miało miejsce pomiędzy hiszpańską Barceloną a ukraińskim Szachtarem Donieck. Te dwie potężne drużyny międzynarodowego futbolu wielokrotnie ścierały się na boiskach, dostarczając kibicom niezapomnianych chwil.
Pierwsze spotkanie między Barceloną a Szachtarem miało miejsce w ramach Ligi Mistrzów UEFA, co dodatkowo podgrzało atmosferę emocji. Rywalizacja obu zespołów przyciągała uwagę fanów z całego świata ze względu na ich różnorodne style gry i umiejętności zawodników.
Obie drużyny miały swoje chwile chwały, zarówno zdobywając cenne trofea, jak i doświadczając porażek. Starcia pomiędzy Barceloną a Szachtarem zawsze były pełne napięcia i pasji, a zawodnicy dawali z siebie wszystko, by zdobyć zwycięstwo dla swojej ekipy.
Historia spotkań między tymi dwoma klubami jest bogata w bramki, zwroty akcji i nieprzewidywalne wyniki. Zarówno fani Barcelony, jak i Szachtara zawsze z zapartym tchem obserwowali każde starcie swoich ulubionych drużyn, wspierając ich niezmiennie.
Spotkania pomiędzy Barceloną a Szachtarem zawsze przyciągały uwagę mediów i ekspertów piłkarskich, którzy analizowali grę obu ekip na najwyższym poziomie. Ta rywalizacja pozostanie na długo w pamięci kibiców i będzie kontynuowana w kolejnych sezonach, inspirując kolejne pokolenia do pasji i oddania dla futbolu.
Analiza taktyki gry Barcelony
Barcelona to jedna z najbardziej znanych drużyn piłkarskich na świecie, słynąca z ofensywnego i atrakcyjnego stylu gry. Analiza taktyki gry Barcelony pozwala zrozumieć, dlaczego ta drużyna odnosi sukcesy i jak potrafi dominować na boisku.
Jedną z charakterystycznych cech taktyki Barcelony jest tzw. "tiki-taka" - szybkie, krótkie podania i dynamiczna gra zespołowa. Piłkarze Barcelony doskonale potrafią operować piłką, utrzymując jej posiadanie na swojej połowie i kontrolując tempo gry. To sprawia, że przeciwnicy mają trudności z odzyskaniem piłki i skutecznym atakiem.
Kluczowym elementem taktyki Barcelony jest także wysokie pressingu, czyli agresywne atakowanie przeciwnika już na jego połowie. Dzięki temu drużyna jest w stanie przechwycić piłkę i szybko rozpocząć kontratak, zaskakując rywali.
Co więcej, Barcelona słynie z umiejętności swoich zawodników, którzy potrafią indywidualnie kreować akcje ofensywne i tworzyć sytuacje strzeleckie. Gra największych gwiazd, takich jak Lionel Messi czy Luis Suárez, dodaje nieprzewidywalności i skuteczności atakom drużyny.
Podsumowując, analiza taktyki gry Barcelony ukazuje, że zespół ten bazuje na wyjątkowej technice, intensywnym pressingu i indywidualnych umiejętnościach swoich piłkarzy. To kombinacja czynników, która sprawia, że Barcelona od lat jest jednym z najbardziej utytułowanych klubów piłkarskich na świecie.
Ocena formy zawodników Barcelony w ostatnim czasie wywołała wiele dyskusji wśród kibiców i ekspertów piłkarskich. Zawodnicy drużyny hiszpańskiej ligi La Liga zawsze byli uważani za jednych z najlepszych na świecie, ale ostatnie wyniki zdają się wskazywać na pewne problemy.
Lionel Messi, kapitan i gwiazda zespołu, miał ostatnio spadek formy, co zaowocowało mniej efektywnymi występami na boisku. Pomimo tego, nadal pozostaje jednym z najlepszych strzelców w lidze, ale oczekiwania wobec niego są ogromne. Antoine Griezmann, który dołączył do Barcelony z wielkimi nadziejami, także boryka się z problemami adaptacyjnymi i nie spełnia wszystkich oczekiwań.
Sergio Busquets, pomocnik zespołu, nie prezentuje już takiej dominacji na środku boiska jak kiedyś, a wiek zaczyna odbijać się na jego formie. Ostatnio kontuzje również nie oszczędzają graczy Barcelony, co dodatkowo komplikuje sytuację trenera i wpływa na wyniki drużyny.
Mimo trudności, Barcelona ciągle jest uważana za jedną z najlepszych drużyn piłkarskich na świecie i ma ogromne wsparcie ze strony kibiców. Trener i zawodnicy muszą jednak działać szybko, aby poprawić swoją grę i zdobyć kolejne trofea. Czy uda im się powrócić na szczyt formy i zaskoczyć wszystkich swoją grą? Tego dowiemy się w nadchodzących meczach ligowych i międzynarodowych rozgrywkach. Trzymajmy kciuki za Barcelonę!
Barcelona i Szachtar to dwa znane kluby piłkarskie, które od lat odnoszą sukcesy na europejskich boiskach. Porównanie statystyk tych dwóch drużyn może dostarczyć interesujących informacji na temat ich wyników i osiągnięć w różnych obszarach.
Pierwszym aspektem do porównania jest historia klubów. FC Barcelona, z siedzibą w Barcelonie, jest jednym z najbardziej utytułowanych klubów piłkarskich na świecie, zdobywając wiele ligowych tytułów i trofeów europejskich. Z kolei Szachtar Donieck, ukraiński klub, również może pochwalić się imponującym dorobkiem i wieloma sukcesami na arenie krajowej i międzynarodowej.
Kolejnym elementem porównania są osiągnięcia w ostatnich sezonach. Barcelona regularnie rywalizuje w europejskich pucharach i walczą o tytuły w hiszpańskiej lidze, podczas gdy Szachtar dominuje na rodzimej scenie oraz czasami odnosi sukcesy w europejskich rozgrywkach.
Przechodząc do statystyk osobistych, warto zwrócić uwagę na kluczowych zawodników obu drużyn. Barcelona może poszczycić się gwiazdami takimi jak Lionel Messi czy Gerard Piqué, podczas gdy w Szachtarze znajdują się utalentowani gracze jak Taison czy Marlos.
Wnioskiem z porównania statystyk Barcelony i Szachtara jest fakt, że oba kluby mają swoje unikalne cechy i osiągnięcia, które sprawiają, że są doceniane przez miłośników piłki nożnej na całym świecie. Ostatecznie to konkurencja i determinacja decydują o sukcesie każdej drużyny, niezależnie od jej historii czy statystyk.
0 notes
niebooooo · 2 months
Text
Czuję sie jak w pułapce, szukam wyjścia i ciągle nie mogę go znaleźć
Szukam na oślep jakiegokolwiek rozwiązania, jakieś nitki ratunku, pomocy...
Jak jeden człowiek może mieć taki wpływ  na mnie, na moje życie, na moje wszystko. Jak rozmowa z nim może stać się tlenem do życia, do istnienia tu i teraz... To jest straszne... To jest takie prawdziwe...
To co usłyszałam wczoraj, po raz kolejny pokazało mi, że miłość może być czymś złym... Ale przecież to jest miłość, ona nie może być zła... 
I te myśli, te ciągłe myśli o tym gadaniu, o tym ocenianiu, o tym że mogłam zachować się inaczej, wszystko mogłam... A zrobiłam to co zawsze, poddałam się Tobie... Kurwa!!! Jaki Ty masz na mnie wpływ... Jedno słowo, gest... I mnie już nie ma, jesteś tylko Ty...
To jest złe 
I mimo, że to wiem, wiem jak mnie to niszczy... Nie potrafię z Ciebie zrezygnować, zapomnieć... I odejść od Ciebie... Nie potrafię 
Bo te krótkie chwile szczęścia, które przeżywam z Tobą, przeżywam dzięki Tobie są warte wszystkiego, każdej łzy, każdego bólu i każdego słowa, które będą o nas mówić. Nigdy nie miałam szczęścia, zawsze mijało mnie i już do tego przywykłam, trudno, tak po prostu jest. I dlatego nie odbiorę sobie tej jednej rzeczy, dzięki której jestem szczęśliwa, może nie zawsze, może czasami na krótko ale mam to szczęście... 
I Twoje podziękowania, i że to do mnie zadzwonisz o 6:43 zapytać się o zapalniczkę, i że to mnie zatrzymasz w swoim pokoju, i to mi podziękujesz kolejny i kolejny raz,i że zadzwonisz do mnie zawsze gdy dostaniesz ode mnie sms z taką prośba, i że wkurzysz się na to co gadali o nas, co gadają o mnie, i że zapewnisz mnie, że tak nie było, mimo że było, i że znowu nawzajem się oszukamy, że jest inaczej, że to normalne choć normalne nie jest, i że nikt nie będzie nam mówił co nam wolno a co nie
I że zadzwonisz do mnie po 2h upewnić się czy już to przetrawiłam... Bo znasz mnie i wiesz, że obwiniam się za to i przeżywam to tak bardzo...i znowu zapewnisz mnie, że to my wyznaczamy zasady i nieraz je naginamy... Bo wiemy, że możemy... Że chcemy je naginać i wiemy jakie mogą być konsekwencje naszych działań... mimo,że są pewne tematy, o których nie mówimy... One są, istnieją i określają nas i to co nas łączy...
I mogę być zazdrosna, wkurzać się na Ciebie, płakać, śmiać się i dziękować... 
Bo wiem, że finalnie i tak wrócisz do mnie i do tego dziwnego czegoś co jest między nami. Zawsze do mnie wracasz. 
A wiesz dlaczego?
Jesteś od tego uzależniony tak samo jak ja, tylko każde z nas z trochę innego powodu...
Ty, nie masz drugiej takiej osoby, która umie Cię tak słuchać, być zawsze gdy jej potrzebujesz, rozumie Ciebie,rozumie Twoje pasje i twój problem, pomoże w każdej sytuacji, do której masz pełne zaufanie, która akceptuje Twoje wady i co najważniejsze nigdy nie chciała Ciebie zmienić... Bo ta osoba.. Zakochała się w Tobie właśnie przez te wszystkie wady i ułomności, zakochała się w zwykłym chłopaku, który ma fioła na punkcie * i *, poczuciem humoru dorównuje do tak lubianego przez nas Paczesia, ma piękny uśmiech i prawdziwe, szczere oczy... Dobre oczy... Bo to właśnie w Tobie, ta osoba zakochała się pierwszy raz w swoim życiu, tak szczerze, tak prawdziwie... I ta osoba, czyli Ja wie, że z czym by się do Ciebie nie zwróciła Ty jej nie zostawisz, nie opuścisz... Ty jej pomożesz, i to najlepiej jak potrafisz...
Bo tak samo jak jej, Tobie zależy na jej szczęściu 
Taka jest prawda i tak to życie wyglądać będzie, czy z osądami czy bez nich... 
Mimo tego wszystkiego... Warto, warto to mieć 
To wszystko co jest NASZE *
Warto 
0 notes
Text
Mullah Said ukazuje dwa aspekty sztuki Muslimgauze. Po pierwsze, muzycznie utrzymany jest w zachwycającym, dryfującym klimacie ambientowym. Perkusja składa się głównie z akustycznych bębnów zapewniających "ręczną" rytmiczność dźwięków. Charakterystyczne dla wielu wydawnictw brzmienie połyskujących strun jest wyraźnie słyszalne.
„Mullah Said” otwiera płytę cudowną mieszanką akustycznych i elektronicznych dźwięków.
„Every grain of Palestine Sand” kontynuuje nastrój, w nieco szybszym tempie i większym nacisku na rytmiczność. Szybko przechodzi w hipnotyzujące znużenie, gdy różne efekty dźwiękowe odbijają się echem lub rozmazują w tle. Na krótkie chwile pojawia się perkusja, a do gry zalecają się różne dźwięki smyczków.
„Muslims die India” podąża za powyższym nastrojem, choć dźwięki głosów wydają się mroczniejsze i smutniejsze, po czym następuje „Every grain of Palestine Sand”, po którym następuje „Muslims die India”.
Tak – to nie jest literówka, te utwory się powtarzają. To już drugi trend Muslimgauze – samodzielne remiksowanie. Na wielu wydawnictwach znajdują się utwory o tym samym tytule, czasami nazywane częścią 1 i 2, i zazwyczaj mają mniej więcej tę samą długość, a słuchanie wskazuje, że są to wersje tego samego utworu. W przypadku tych dwóch sampli pojawiają się one mniej więcej w tym samym czasie, instrumentacja jest podobna, niemniej finalnie otrzymujemy subtelne różnice – różne efekty, rozmieszczenie instrumentów w miksie itp.
W ten sposób otrzymujemy 50-minutowy zestaw pierwszorzędnego środka Muslimgauze do zaprezentowania wschodniego klimatu – jeśli lubicie ten nastrój, to z pewnością pokochacie ten album. Ostatni utwór jest krótki i inny od wszelkich innych - trzaskający grunt, nad którym wokalista intonuje piosenkę przerywaną seriami karabinów maszynowych – „An end”. Dla tych, którzy mają trudności ze zdobyciem limitowanych edycji, Staalplaat wypuści „Observe with Sadiq Bey”, który utrzymany jest w tym samym stylu.
#wolnapalestyna
youtube
0 notes
stabilnieniestabilny · 9 months
Text
No i chuj, zrobiłem to i już mi trochę lepiej. Schalałem się, pociąłem i pokłułem. Szkoda, że jest lato i trzeba nosić krótkie ubrania bo bym zaszalał. O tak kurwa w zimie zaszaleje. Niestety trzeba się dobrze kryć żeby nie zaalarmować rodziny (znajomych jebie) a moje życie paradoksalnie mi się podoba i nie chcę żadnej "imprezy". Raz kurwa przez tydzień miałem taką "imprezę" i to było traumatyczne. A co ja mogę zrobić jak tylko smak i zapach mojej krwi może mnie uspokoić? Wódka i krew to moje uzależnienie. Jeszcze jest sport ale nie działa on tak silnie jak dwa powyższe ale pomaga na chwile.
Za nie długo czeka mnie test zaburzeń osobowości, może w końcu się dowiem co mi się jebie we łbie.
Dla ciekawskich - kłuje żyje (a kłuć umiem w chuj) i napełniam kieliszek własną krwią no i chlup.
1 note · View note