Tumgik
#zabijaj mnie wolniej
zginelamm · 3 years
Text
"Nie ma dla nikogo serca, chyba że trzyma na języku pixe"
53 notes · View notes
Text
   Wracasz czasami do tych dni i myśli, gdy wiatr wiał wolniej a deszcz omijał Twą głowę. Można było siedzieć nad pustym niebem bez strachu, że spadnie Ci na głowę meteoryt dużej wagi. Te lżejsze wcale nie były takie groźne, póki nieocknięty umysł zrozumiał, że wcale nie jest taki twardy.
   Ucieczka, gdzieś daleko, gdzie słońce świeci równie mocno, co natężenie myśli, powracających bez ustępliwej śmiałości. Wyjechać tam, gdzie szum fal zagłusza widok ludzi - tych konkretnych i tych wokół. Wolność samotna, wypchana po brzegi rozkosznym obezwładnieniem świadomości. Napój wyskokowy, przelewa się w świetle słońca i dym unoszący przeszłość w blasku księżyca. Zapach nocnej ciszy, zakłócanej mieszkańcami ciemności. Opalenizna, pokój hotelowy, brak obowiązków. Niebezpieczeństwo w postaci nowych ludzi...
  Widywałem ją już kilka razy, w towarzystwie koleżanki. Przelotnym spojrzeniem wymienialiśmy uwagi na temat własnych upodobań, które znajdywaliśmy we własnych ciałach. Fizyczność, stawiana często na pierwszym miejscu. Bo co innego, jeśli brak zamiany słów? Każdy zna te sytuacje, kiedy przypadkowe spojrzenie wyraża cały świat, świat poszukiwany krytycznie. Występuje w nim przesłanie, tęsknota i łaknienie. Nadzieja w błysku oka, następnie krótkie podniecenie, gasnące powoli, przetrzymywanie uczucia w myślach - zastanowienie i zestawienie równoległych światów, gdzie los pociągnął dwie osoby w nieco innym kierunku. W tym przypadku zauroczenie będzie trwać góra kilka kilka chwil, aż do momentu zawładnięcia świadomości kolejnym impulsem, czyhającym na drodze życia. Kolejny łyk, spojrzeń kilka, sen. Replay. Problem z wyborem najprostszych rzeczy, jak więc wybrać coś poważniejszego? Stop, pauza. Nie ma nic poważniejszego, ani mniej ważnego. Tak naprawdę jest to zależne od świata, gdzie rozgrywa się akcja. Każdy sam może ustalić ważność konkretnych elementów w swoim życiu. Reszta to tylko manipulacja społeczeństwem społeczeństwa. Jednak samotność doskwiera, doskwiera wtedy, gdy wszystkiego już było za wiele i gdy nie doznało się wystarczająco - w obu przypadkach. Nie ma złotego środka, jest tylko brak zbędnych myśli, rozstrzygania bez końca, co się powinno, a czego nie; co jest złe, a jak pozostać z czystym sumieniem. Nie zabijaj, zabij by przeżyć. Kalejdoskop światów i ich zasad, czas, postęp i zacofanie świadomości w cywilizacji zdaje się być o wiele większe niż wtedy, gdy ludźmi kierowały instynkty.
   Wychodzę, zamykam drzwi, mówię “cześć” i idę zatopiony zbędnym tonem myśli. Wychodzę, robię co miałem w zamiarze i tyle. Zastanawiam się. Wszystko wiruje, gdy na to pozwalam. Czasami chcę być słaby, innym razem wolę poczuć się jak ktoś inny, jak mój odpowiednik ze świata obok. Czy ja jestem tą najgorszą wersją? A może... wcale nie jest najgorzej? Być może to jest świat pośrodku i ktoś tam walczy z o wiele potężniejszymi demonami. Ja. Czy powinienem czegoś się nauczyć od siebie samego? Walki? Nieustępliwej wytrwałości? Z drugiej strony, w kolejnym świecie być może już nie żyję. Odbiegając od tematu, podoba mi się za granicą. Ludzie poprzez multikulti, nie zwracają na nikogo uwagi. Albo mi się tak zdaje, gdyż większości nie rozumiem, zatem nie dociera do mnie to, co mogliby o mnie pomyśleć w tymże tłumie indywiduum. Lubię sztuk rzeczy kilka, równocześnie nienawidząc niczego. Kupuję, nie potrzebując, zawładnięty przyszłością. Może to przeszłość tak sprawia, bo wcześniej tego nie miałem. Odzywa się pragnienie i zazdrość.
   Wszedłem z powrotem, nie zamykając drzwi. Poczułem jak oddycham - jeszcze zbyt lekko. Sam już nie wiem kiedy przestałem, lub kiedy zacznę. Dobra, pójdę tam...
   Plaża, piasek nagrzany od słońca, czują go moje stopy. Wokół pusto. Jest dzień, słońce w rozkwicie. Przezroczysta woda. Idę w tym kierunku, odczuwam jej dotyk. Kładę się na plecach i zamykam oczy. Podobno używając myśli, można przyciągnąć ludzi, zdarzenia. Zrobiłbym to, gdyby nie ten cień, który przysłania mi widok na słońce, przez zamknięte oczy. Musiałem je otworzyć, by ujrzeć noc. Zasnąłem. Piasek zdążył wystygnąć, czuję jego chłód. Zakończenie bez otwarcia, a gdzieś tam w tym świecie jest osoba myśląca podobnie do mnie.
1 note · View note
insistonmind · 5 years
Text
To spacer po cmentarzu wad
Zabijaj mnie wolniej
Ty zabijaj mnie wolniej
Big Scythe
0 notes