Tumgik
#wrocławiu
justbabynr · 2 years
Link
0 notes
garadinervi · 2 months
Text
Tumblr media
Roman Cieslewicz, Zaprasza, Teatr Wspolczesny we Wrocławiu, 1975 [Centre Pompidou, Paris. © Adagp, Paris. Photo: Hélène Mauri/Centre Pompidou]
81 notes · View notes
Text
Perełka na dzisiaj💫
Tumblr media
87 notes · View notes
trzpiotka · 7 months
Text
JAGODNOOOO WAAAAALCZ
7 notes · View notes
globsmart1 · 1 year
Text
dostawca internetu we wrocławiu
Internet Wrocław - The AirMAX Internet provider from Wrocław would like to offer you a new, ultra-fast Internet for home, company and office. We are pleased to announce that the range of our network covered the city of Wrocław and the surrounding area.
dostawca internetu we wrocławiu
0 notes
zbiorkomd · 2 years
Text
Tumblr media
Z okazji 180-lecia kolei na ziemiach polskich, czyli uruchomienia pierwszego odcinka Wrocław - Oława w 1842 roku, Klub Sympatyków Kolei we Wrocławiu organizuje dwie unikalne wystawy:
21 maja we Wrocławiu, przy peronie 6 dworca głównego (10-18)
28 i 29 maja w Oławie przy dworcu kolejowym (10-18 i 10-16)
Program wystawy
pokaz strojów z przełomu wieku XIX i XX, zorganizowany przez zaproszoną grupę rekonstrukcyjną
wystawa fotografii archiwalnych m.in. ze zbiorów członków klubu
wystawa zdjęć klubowej fotograf Barbary Zegarlickiej pt.: "Ludzki wymiar ratowania zabytków kolejnictwa"
Tabor kolejowy
"Fiat jak żywy" - SU45-079 (1973 r.) - w rok po jubileuszu 30-lecia klubu lokomotywa pomyślnie przeszła jazdy próbne i otrzymała odpowiednie świadectwa dopuszczające do ruchu. Będzie chwilami obecna na wystawie. Tego dnia poprowadzi pociągi specjalne "Giganci" w rejonie węzła wrocławskiego.
Spalinowozy SU45/SP45 były pierwszymi liniowymi lokomotywami 6 - osiowymi budowanymi w Polsce po drugiej wojnie św. Zapisały się także w kolejowej historii wrocławskiego węzła i Dolnego Śląska. Przewidziana do prowadzenia pociągów muzealnych i turystycznych. SU45 - 079 wzięła udział w zdjęciach do filmu w reżyserii Jana Holoubka pt.: "Sobowtór", 21 marca bieżącego roku. Obecnie jedyny czynny w Polsce "Fiat" w klasycznym, zielonym malowaniu.
"Mały a potrzebny" - Ls60-356. To spalinowóz manewrowy, drugi taki budowany w kraju po roku 1945. Ls60 były rozwinięciem pierwszej powojennej serii spalinowych lokomotyw manewrowych Ls40 przeznaczonych do pracy w przemyśle. W ostatnich miesiącach dzięki zaangażowaniu członków stowarzyszenia Ls60 - 356 przeszła renowację, podczas której lokomotywie przywrócono historyczne malowanie. Lata budowy serii: 1961 - 1971.
WM-10 - drezyna inspekcyjna. Przeznaczona do inspekcji torów kolejowych. Niegdyś pojazdy i tej serii stanowiły element codzienności w rejonie wrocławskiego węzła kolejowego. Dzięki staraniu klubu przeszła w bieżącym roku remont. Przywrócono jej sprawność techniczną i malowanie z epoki.
SM30-507 (1958 r.) - spalinowóz nazywany w żargonie "skrzyżowaniem czołgu T-34 z tramwajem" ze względu na rodzaj zastosowanego napędu. Prototyp zbudowano w 1956 roku i zaprezentowano na Targach Poznańskich. Lokomotywa SM30 - 507 w historycznych barwach, dzięki pracy członków stowarzyszenia wyremontowana i przywrócona do ruchu. Używana do obsługi pociągów "retro".
SM30-662 (1964 r.) - otrzymana przez stowarzyszenie od Wojska Polskiego. Dzięki wielu godzinom pracy członków klubu, wyremontowana i przywrócona do ruchu. Ukazana w charakterystycznym oliwkowym malowaniu jakie stosowano na tych lokomotywach od 1980 roku
EP05-22 (1961 r.) - Zasłużony Świadek Historii, mimowolny uczestnik wydarzeń strajkowych w "Ursusie", w czerwcu 1976 roku. Odrestaurowany dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu oraz darczyńców. Klub przewiduje całkowicie przywrócić do ruchu ten elektrowóz, w żargonie zwany "Czechem" - pierwsze jako EU05 trafiły na PKP z zakładów Skoda w 1961 roku. EP05 - 22 prowadził również w latach Polski Ludowej słynny ekspres "Odra" z Wrocławia do Warszawy.
Wagon BCi28 z 1928 roku z zabudowanym bufetem. Podczas wystawy można zakupić ciepłe oraz zimne napoje. Na okoliczność wystawy wzbogacono ilość historycznych elementów dekoracyjnych wnętrz pojazdów trakcyjnych, w jakie wyposażali je w latach służby maszyniści. Uwaga, niektóre z nich przeznaczone dla osób dorosłych.
Wagon kinowy - kryty wagon towarowy budowy włoskiej z 1928 roku. Z okazji jubileuszu 180-lecia we wnętrzu będzie wyświetlany film związany z tematyką wystawy i projektem utworzenia przez klub Dolnośląskiego Społecznego Muzeum Kolejnictwa. Ekspozycja będzie jednocześnie formą prezentacji, która ma na celu ukazać charakter przyszłego muzeum.
Oraz inne wagony lub pojazdy trakcyjne z kolekcji stowarzyszenia
Możliwość zwiedzania wystawy z przewodnikiem. Przejścia będą się zaczynały z następującym grafikiem:
10:30, 11:20, 12:10, 12:50, 13:20, 14:05, 14:45, 15:35, 16:20, 17:10.
Ścieżka oprowadzania tematycznie przygotowana pod kątem jubileuszu. Uwaga, godziny oprowadzania mogą ulegać nieznacznym przesunięciom.
Dzięki współpracy z Łużyckim Klubem Parowozowym podczas trwania wystawy na dworzec wjedzie pociąg prowadzony parowozem 01 0509 - 6, z niemieckimi wagonami z lat 70.
Podczas wystawy będzie można nabyć klubowe gadżety:
puzzle (nowość)
magnesy
plakaty
pocztówki
koszulki
podstawki pod kufel
Dochód ze sprzedaży pamiątek zostanie przeznaczony na remont zabytkowego taboru stowarzyszenia.
Aktualizacja: odwołany został pociąg z parowozem 01 0509-6 z Cottbus, a z racji remontu lokomotywowni i unieruchomionej suwni nie będą w stanie wyjechać z niej 2 eksponaty: drezyna WM-10 oraz lokomotywa Ls60-356.
[ KSK we Wrocławiu / fot. E. Zegarlicka ]
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
0 notes
kasja93 · 5 months
Text
Hej
Tumblr media
Zjedzone: kawa z mlekiem, 2x śliwka Nałęczowska, 5x domowy knedel ze śliwką
Spalone: ?
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Budzik zadzwonił, odpaliłam klamota i pojechałam na załadunek do Wrocławia. Tam posiedziałam godzinkę i poczytałam.
Po załadunku pojechałam na stację paliw i po zatankowaniu dostałam kawę oraz śliwki w czekoladzie, gdyż odmówiłam posiłku (gratis do zatankowania). Popijając kawę, jadąc do Niemiec zjadłam domowe knedle - jedzenie w czasie jazdy to nawyk, który powinnam zacząć eliminować… Nie chodzi mi tu o bezpieczeństwo czy inne BHP a fakt, że nie celebruję porządnie posiłku…
Pogadałam chwilę z kolegą i nim się obejrzałam zajechałam na parking pod Berlinem gdzie zamieniłam się naczepą z całkiem miłym kierowcą. Gość był naprawdę spoko. Dostałam zlecenie na załadunek. Jutro na południe ładuje i wieczorem przekazuje naczepę dalej. Takie tam sztafety w tym tygodniu robię. Tragedii nie ma zatem nie narzekam
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Rozmawiałam dziś z @pozartaa na temat depresji i generalnie problemów psychicznych. Jak to my starzy ludzie (XD) mam w zwyczaju wspominać stare (niekoniecznie) dobre czasy. Pomyślałam, że może warto by było „publicznie” nieco opowiedzieć o tym skąd, dokąd, dlaczego i tak dalej.
Otóż pierwsze objawy depresji zauważyłam u siebie jakieś 3 lata temu. Zaczęło się od chronicznego zmęczenia, wykonywaniu obowiązków mechanicznie i permanentnym zirytowaniem.
Bo musicie wiedzieć, że ja nigdy, ale to przenigdy nie dopuszczałam do siebie myśli w stylu „nie dam rady”, „ktoś musi mi pomóc”, „niech mi współczują”. To ja byłam dla każdego oparciem, ostoją dobrej rady, rycerzem na białym koniu nie zaś osobą, której trzeba podać pomocną dłoń. Najbardziej ze wszystkiego bałam się, że będę od kogoś uzależniona oraz byciem ciężarem dla innych a zwłaszcza bliskim. Do perfekcji opanowałam grę aktorską i nikt nie wiedział, że mam problem umyć włosy, pójść do sklepu, obejrzeć film i tak dalej. Gra pozorów, pewność siebie, poczucie własnej wartości. Bo widzicie. Ja nigdy nie czułam się jak gówno. Czułam się zmęczona, ale zawsze znałam swoją wartość i szłam z podniesioną głową.
Po półtora roku dość kijowej pracy. Zaczęłam wynajdywać i odliczać każdy element w kabinie ciężarówki na którym mogłabym się powiesić. Wbrew pozorom jest ich trochę… Gdy umycie włosów w trasie przy pomocy miski i wody z bańki zajmowało mi ponad dwie godziny bo po każdej czynności typu wyjęcie miski ze schowka, naszykowanie szamponu, ręcznika etc musiałam robić przerwy kilkunastominutowe stwierdziłam - odchodzę. Idę gdzieś indziej. Zaczęłam wtedy jeździć dla bezpieczeństwa z przyjaciółką w podwójnej obsadzie. Myślałam, że jest lepiej póki któregoś dnia moja zmienniczka postanowiła na 30h pojechać do domu, gdy stałyśmy we Wrocławiu na parkingu. Niemal nie wychodziłam z kabiny i miałam problem wstać z łóżka - nie miałam dla kogo stwarzać pozorów.
Pracowałyśmy tak coś koło 8 miesięcy. Firma dla której jeździłyśmy straciła kontrakt i były masowe zwolnienia.
Ja zaś będąc znów sama paradoksalnie odetchnęłam od przebywania ciągle w czyimś towarzystwie. Depresja chwilowo odpuściła. To była totalnie cisza przed burzą bo niecały rok później dostałam załamania nerwowego. Coś w końcu we mnie pękło. Presja w pracy, presja na zarabianie pieniędzy, presja kupna domu oraz remontu w najbliższej przyszłości, wypadek przyjaciółki w pracy oraz to jak została potraktowana i na koniec słowa mojej szefowej „nie obchodzi mnie jak się czujesz. Widzę cię tego i tego na bazie”.
Umówiłam się do psychiatry prywatnie bo potrzebowałam zwolnienia lekarskiego tu i teraz. Wiedziałam, że jak pojadę do pracy dobrze się to nie skończy bo znów wtedy ostatnimi czasy zaczęłam liczyć punkty w kabinie, na których mogłabym zawisnąć. Choć tak naprawdę głównie napędzała mnie wściekłość na szefową i chęć ujebania suki oraz postawienia na swoim. Poszłam po L4 nie po leczenie bo ja naprawdę nie zdawałam sobie wtedy sprawy jak poważny jest mój stan. Ciągle go bagatelizowałam.
Weszłam do gabinetu. Usiadłam naprzeciw mojej pani doktor a ona zapytała „Dzień dobry, niech pani powie co panią do mnie sprowadza”. A ja, ta twarda, niesamowita babka co przyszła z myślą o wytępieniu L4 rozpłakałam się dukając przez szloch „Nie mam już siły”.
Opowiedziałam wszystko. Począwszy od tego jaki zawód wykonuje, poprzez wypadek przyjaciółki na podejściu mojej szefowej do mnie. Wylało się ze mnie to wszystko co tłamsiłam. Pozwoliłam sobie na „słabość” bo to lekarz i de facto obcą mi osoba przed którą nie musiałam udawać.
Wyszłam z gabinetu ze zwolnieniem lekarskim oraz receptą na leki. I wiecie co? Z pierwszej chwili nie chciałam ich nawet wykupić! Pomyślałam, że dostałam co chciałam czyli L4 i leki nie są mi potrzebne. Wykupiłam je jednak i zaczęłam brać tak po prostu… Bez refleksji.
W międzyczasie zaczęła się nagonka w firmie poprzez czat służbowy i choć nie padło moje imię wprost to wiem, że wywody szefowej o łamaniu danego słowa, zdradzie etc były skierowane do mnie. Potwierdził to mój przyjaciel, który śmiał się z szefowej podczas wspólnych rozmów telefonicznych. Zaczęłam się spodziewać zemsty po powrocie do pracy bo planowałam być na zwolnieniu 2 tygodnie - po takim czasie miałam wyznaczoną kolejną wizytę. Zaczęła się bezsenność. Spałam po 4 godziny na dobę, budziłam się o 2/3 nad ranem, chodziłam w te i nazad po mieszkaniu a natłok myśli był okropny.
Na kolejnej wizycie opowiedziałam jak się czuję, jak wygląda sytuacja w pracy. Byłam już spokojniejsza i nie wpadam w taką histerię jak na pierwszej wizycie. Zwiększono mi dawkę leków przeciwlękowych a ja zaczęłam silniej odczuwać chęć zaprzestania egzystencji. Wcześniej w ryzach trzymała mnie praca i poczucie obowiązku.
Przez przypadek trafiłam w zoologicznym na Rudą, która była do adopcji bo ktoś ją oddał. Gdy wskoczyła mi w ramiona rozpalałam się i zabrałam Zdzisławę ze sobą do domu. Znów miałam powód by wstawać z łóżka, miałam kim się zająć. Z perspektywy czasu wiem, że ten długouchy królik uratował mi życie. W sumie to obie sobie pomogłyśmy.
Mijały kolejne tygodnie. Mój stan nie polepszał się. Miałam problem by wejść do kuchni bo były tam noże. Gdy chodziłam na spacery miałam myśli by rzucić się pod przejeżdżające samochody. Moi rodzice z którymi nie mieszkałam nie wiedzieli o tym. Myśleli, że siedzę w domu bo nie chce pracować.
Nastąpiła zmiana leków. Znów mogłam spać dzięki farmakologii choć nadal dręczyły mnie koszmary związane z pracą. Czułam, że zawodzę bo zamiast pracować i zarabiać siedzę w domu. W końcu poruszyłam ten temat w rodzinnym domu i powiedziałam jak się z tym czuje. Dostałam dużo wsparcia.
Około kwietnia odważyłam się przyznać przed bliskimi, że mam depresję, myśli samobójcze. Bardzo to dotknęło moich rodziców bo zwyczajnie o tym nie wiedzieli i nie rozumieli dlaczego. Ja sama nie wiedziałam dlaczego. Jedyne co wiedziałam, że chce żyć i nie chce umierać choć takie myśli wracały.
Nastała wiosna, do domu przygarnęłam Jerrego i coraz śmielej planowaliśmy wraz z rodzicami zakup domu.
W końcu 10 czerwca udało się zrealizować marzenie i zaczęliśmy z tatą remontować nasz wspólny dom. Ja zaś czułam się lepiej. Myśli samobójcze przeszły w myśli rezygnacyjne i nie pojawiły się codziennie. Były dni gdzie czułam się w miarę, były takie, gdy cały dzień nic nie robiłam bo nie byłam w stanie. Myśli krążyły mi wokół pieniędzy, które z mojej zaoszczędzonej kupki znikały w zatrważającym tempie.
Pani doktor zaleciła mi pójście na terapię… Bałam się terapii, bałam się, że po niej będzie mi gorzej przez wywleczenie kolejnej osobie tego jak słaba jestem… No i pieniądze. W lipcu zdecydowałam się znaleźć pracę. Było to zdecydowanie za wcześnie. Lęki wróciły, depresja również jednak brałam to na klatę dla pieniędzy. Codziennie płakałam i tego nie ukrywałam. Czułam się okropnie.
Pod koniec sierpnia poszłam na terapię. Co dwa tygodnie spotykałam się z naprawdę miłym psychoterapeutą online. Depresja się nasiliła przez rozgrzebywanie tego co mnie bolało. Przez mówienie o lękach i złych momentach. Jednak już po drugiej wizycie zaczęłam czuć się lepiej.
Pod koniec września zaczęłam budzić się z letargu, październik był jak wahadło. Raz czułam się świetnie wręcz nierealnie by następnego pojawiał się spadek. Co śmieszne dopiero w październiku dotarło do mnie jak w nienaturalnie euforycznym stanie się znajdywałam a owy „spadek nastroju” był po prostu stabilizacją i próbą złapania wewnętrznej równowagi.
Od tamtej pory do dziś minęły prawie 3 miesiące. Czuję się dobrze. Nie jest idealnie bo są dni gdzie nie chce mi się nic, ale to NORMALNE! To normalne, że nie codziennie człowiek jest w skowronkach. Nie mam złych myśli, głównie myślę pozytywnie. Nabrałam ogromnego dystansu do siebie, pracy i wszystkiego co mnie otacza. Nie muszę sobie ani nikomu udowadniać, że jestem super i sobie ze wszystkim radzę.
Złapałam wewnętrzną równowagę. Depresja jest w odwrocie. Nadal biorę leki bo według mojej pani doktor jak ten stan się utrzyma pół roku zaczniemy schodzić z dawek.
Nigdy nie czułam się tak dobrze jak teraz. Nigdy nie byłam tak pełna życia, nadziei i spokoju jak teraz. Podchodzę do życia zdroworozsądkowo, mierze siły na zamiary i nie podchodzę do wszystkiego jak do sprintu a maratonu i to dodatek takiego co się robi niespiesznym krokiem.
Czuję, że żyję i choć mam jeszcze trochę demonów ukrytych w głowie - w końcu nadal obawiam się powrotu do BED a ANA szepcze mi do ucha zbyt często. Jednak powoli małymi kroczkami do przodu.
Wiecie, że ja nigdy nie rozumiałam jak można chcieć się zabić? W pale mi się to nie mieściło. Tak jak bagatelizowałam depresję bo takie jest życie i tyle. Uważam się za silną psychicznie do czasu, aż znalazłam się w ciemnym miejscu swego umysłu gdzie nie docierało do mnie światło a jedynym wyjściem była chęć zniknięcia.
Dopiero podczas leczenia zrozumiałam czym jest depresja i jak strasznie można myśleć o sobie i życiu. Tylko ja cały czas miałam w sobie cichy głos mówiący „chce być zdrowa, chce żyć i być szczęśliwa” i on mnie motywował do leczenia. Poczucie, że nie mogę się poddać mnie napędzał do brania leków, chodzenia na wizyty i mówienia jak jest w gabinecie lekarskim. Teraz przeraża mnie, że byłam tak blisko krawędzi i nigdy, przenigdy nie chciałabym znów się na niej znaleźć i patrzeć w mrok, który mnie do siebie wołał
28 notes · View notes
chimerqa · 5 months
Text
Tumblr media
I bardzo dobrze, bo Pan Rower zaproponował kino i się trochę bałam.
Ostatnio we Wrocławiu często jakaś broń, strzelanki i banda socjopatów. Im dłużej tu mieszkam tym bardziej nie lubię tego miasta
21 notes · View notes
isdilsu · 15 days
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Disco Elysium gdyby działo się we Wrocławiu
8 notes · View notes
pluszakatzmann · 4 months
Text
Tumblr media
Jarmark Bożonarodzeniowy we Wrocławiu, grudzień 2023
Christmas Market in Wrocław, Poland, December 2023
16 notes · View notes
belu-p-fly · 5 months
Text
Tumblr media Tumblr media
Ostrów Tumski kiedy we Wrocławiu jeszcze padał śnieg. 
11 notes · View notes
ja-doll-divine · 5 months
Text
Listopad kończę pogrzebem mojej Chrzestnej. Kontakt był... Wróć. Nie było.
Jednak siedzę we Wrocławiu i czekam na rodzinę w mieszkaniu kuzynki.
Jakoś mi tak dziwnie.
Ulubiona siostra mojej Mamy. Teraz będą razem. Mam nadzieję.
Tumblr media
9 notes · View notes
jamnickowa · 5 months
Text
Kierowcy autobusów A piętnastego grudnia.
Wracałam z Librą od Weterynarza. Wsiadłyśmy do autobusu linii A. Kierowca zatrzymuje się na przystankach na życzenie. To ważne w tej historii. Na pierwszym przystanku, na którym się nie zatrzymał, a był to przystanek NŻ, stali ludzie. Było ciemno, ale można ich było zobaczyć. Przejechał obok szybko. WTF? 😖 Następny przystanek - "nasz". Nacisnęłam przycisk Stop, może się nie zapalił, ale kierowca widzi, że ktoś wstaje i podchodzi do drzwi i niemalże zawsze je otwiera. Przejechał jak leciał. Zaczęłam machać ręką i ponownie nacisnęłam tenże przycisk, ponieważ następny przystanek był NŻ. Widziałam napis STOP. Pomyślałam: W porządku, zawrócimy się, Libra będzie miała dodatkowy spacer. Facet śmignął obok niego. Zaczęłam machać rękoma i krzyknęłam z tyłu autobusu: - Człowieku! Człowieku!!! Tak, ja zakrzyczałam. Mało tego. Powiedziałam głośno: Cholera jasna! Nosz cholera! Na następnym przystanku _musiał_ się zatrzymać. I zatrzymał. Wysiadłyśmy. Szłam nabuzowana i chciałam kierowcy pokazać przez szybę, jak bardzo cenię sobie jego zachowanie. Nie, bez "faków". Są inne możliwości. Nie zdążyłam. Zimno. Stwierdziłam: wracamy te przystanki busem. Gdy nadjeżdżał autobus linii 125, którego kierowca tak, jak należy, zatrzymał się na przystanku - i miałyśmy bardzo miłą jazdę, swoją drogą 🙃 , minął go szybko autobus A omijając przystanek. Czy tego dnia kierowcy autobusów A we Wrocławiu mieli zbiorową sraczkę? 🧐 Ja się nie śmieję. No, może ciut. 😉 Ale nie z problemów zdrowotnych. Albo musieli mieć problemy żołądkowe, albo, szczególnie ze strony pierwszego kierowcy, było to zwyczajne CHAMSTWO. Zawsze wykupuję bilety na siedem dni. -*- Ocieplając wizerunek kierowców we Wrocławiu. Przykładowo, kilka dni temu. Tramwaj już zatrzymał się na przystanku. Miałam ze sobą zakupy, było ślisko. Uważając na kolano pomyślałam, że będę truchtać. Z pewnością odjedzie, ale co tam. Drzwi pośrodku się zamknęły. O czym ty marzysz, dziewczyno? - 😏 Ale stoi. Naciskam przycisk. Drzwi się otwierają. Dziękowałam Panu chyba ze trzy razy na różne sposoby. Ej, bez takich myśli. 🤓 Są ludzie i ludzie, w każdym zawodzie. I czasami doznajemy zawodu. -*- Kto to wszystko przeczy...
PS Pan kierowca z autobusu numer jeden mógł pojechać tak:
Tumblr media
9 notes · View notes
uwiezionawklatce · 5 months
Text
11.12.2023
Mały update - maty do ćwiczeń nie było, kupię w przyszłym tygodniu we Wrocławiu. Dostałam 4 z matmy, mam oficjalnie proponowane 2 na 1 półrocze. Wyszłam dziś załamana z myślą, że spierdoliłam matmę. A tu taka miła niespodzianka.
Waga bez zmian, muszę jutro iść po dulco. Teraz sobie siedzę nad historią, jem musik i zaraz odpalam trening :3
Tumblr media
Mały haul z dziś :3
Tumblr media
10 notes · View notes
Tumblr media
Wanda Gołkowska, Czarna tablica z zapisem tekstowym, 1971, kolekcja MWW; dzięki uprzejmości MWW
Wanda Gołkowska urodziła się 17 grudnia 1925 roku w Rzeszowie
Wanda Gołkowska zmarła 7 sierpnia 2013 roku we Wrocławiu.
Tumblr media Tumblr media
Ze strony artystki
3 notes · View notes
kasja93 · 5 months
Text
Hejka
Tumblr media Tumblr media
Zjedzone: zupa kalafiorowa oraz zapiekanka z grzybami (Orlen).
Spalone: ?
Tumblr media Tumblr media
Wstałam rano, ogarnęłam uszate oraz ogoniaste bestie. Wyszłam również na spacer z Gryziem. Na śniadanie wjechała adwentowa herbatka i będąc w dyspozycji (czekałam czy coś nie wpadnie i nie będę musiała jechać do roboty wcześniej) zabrałam się za sprzątanie pokoju. Oczywiście króle stwierdziły, że najfajniej biega się po mokrym 🙃
Koniec końców jednak pokój wysprzątałam i ułożyłam zabawki królików tak jak były. Ruda oraz Jerry poprawili je po mnie robiąc swój porządek
Tumblr media
Nie minęła 11 jak pojechałam jeszcze na szybkie zakupy budowlane bo zabrakło kilku rzeczy. Po drodze wpadłam z tatą na stację paliw. On wziął dużego hot doga ja zaś zapiekankę z grzybami. Po powrocie w razie W wyniosłam wszystkie rzeczy do zabrania w trasę do toyoty. Chciałam chwilę odpocząć, ale Jerry zaczął mnie zaczepiać. Zrobiliśmy sobie wspólne selfie.
Tumblr media
Cóż… Poranne prostowanie włosów nie dało spektakularnych efektów. Zbyt duża wilgotność powietrza 🤷🏼‍♀️
Posiedziałam dziś trochę w salonie oglądając imbę w sejmie 🤣 wraz z tatą tworzymy prawdziwą lożę szyderców. Ogoniaste oraz Gryziu również nam towarzyszyli
Tumblr media Tumblr media
O 16 wiadome już było, że nie wpadnie mi trasa z Łodzi do Wrocławia i do tego ostatniego jutro będę jechała „na pusto”. Jednak z moich obliczeń wynikało, iż będę musiała wstać o 3 nad ranem i max o 4 rano wyjechać z domu by pojechać osobówką do Łodzi, wpakować się do ciężarówki by we Wrocławiu być koło 8 rano. Postanowiłam pojechać do pracy już dziś i na spokojnie przespać się w ciężarówce. Przynajmniej nie musiałabym być jutro tyle godzin na nogach. Dlatego po 20 wyjechałam z domu i po godzinie już byłam w Łodzi. Wpakowałam się, posprzątałam sobie nieco a budzik nastawiłam na 4:50 rano :)
Tumblr media Tumblr media
Tak wygląda wnętrze klamota, gdyby kogoś to interesowało… Nic specjalnego, ale nie narzekam. W końcu to ostatni wyjazd w tym roku :)
Miałam ubierać choinkę, ale tata stwierdził, że ogarnie żywą i nawet ją ubierze! A on serio nie lubi ubierania oraz rozbierania drzewka bożonarodzeniowego. Aż sprawdziłam czy nie ma gorączki xD
Byle do przodu! Dziś tak mi się nie chciało jechać do roboty. Na dodatek było mi jakoś tak przykro, że muszę uszate diabły znów zostawić. Jednak kasa mi z nieba nie spadnie. Nie mam złej pracy, firma jest okej a że muszę tyle siedzieć w robocie? Cóż… życie 🤷🏼‍♀️ zawsze mogło być gorzej. I tej myśli mam zamiar się trzymać :)
23 notes · View notes