Tumgik
#Królowa Bona
tomcraweley · 2 years
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Some recoveries of historical portraits come from the Polish film Epitafium dla Barbary Radziwillówny in 1983 and the Polish TV drama Królowa Bona in 1980.
#barbaryradziwiłłówny #królowabona #bonasforza #jagiellonowie #polish #polishwoman #elizabethofaustria #renaissance #costume #costumedesign #costumejewelry #historicalfashion
35 notes · View notes
redhatmeg · 1 month
Text
0 notes
Tumblr media Tumblr media
Bona Sforza d’Aragona (ur. 2 lutego 1494 w Vigevano, zm. 19 listopada 1557 w Bari) – od 1518 królowa Polski i wielka księżna litewska, księżna Rusi, Prus i Mazowsza itd., księżna Bari i Rosano, spadkobierczyni pretensji do Królestwa Jerozolimy od 1524. Żona Zygmunta Starego, matka Zygmunta Augusta i Anny Jagiellonki. Via Wikipedia
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2023/07/25/znienawidzona-krolowa-bona/
@abwwia
1 note · View note
pop-culture-diary · 2 months
Text
(E)lekcyjny show
Tumblr media
"Bitwa o tron" Teatr Syrena
Premiera: 23 kwietnia 2021
Libretto, teksty piosenek i reżyseria: Jacek Mikołajczyk
Muzyka i kierownictwo muzyczne: Tomasz Filipczak
Choreografia: Santi Bello
Kostiumy: Tomasz Jacyków
Scenografia: Jake Smart
Występują: Łukasz Szczepanik, Anna Terpiłowska, Maciej Dybowski / Hubert Waljewski, Albert Osik, Przemysław Glapiński, Michał Konarski, Marcin Wortmann, Agnieszka Rose, Beatrycze Łukaszewska, Katarzyna Walczak, Magdalena Placek-Boryń / Karolina Gwóźdź, Marta Walesiak-Łabędzka, Jacek Pluta / Marek Grabiniok, Piotr Siejka
Zdjęcia: Teatr Syrena
Tekst pisany na podstawie spektaklu z 18 listopada 2023
Dwa lata nim scenę Teatru Syrena wzięły we władanie angielskie królowe, gościli już na niej inni monarchowie rywalizujący, jak słynna Szóstka, o sympatię widza. Twórcy musicalu o polskich królach elekcyjnych nie ukrywają inspiracji londyńskim hitem, ale „Bitwa o Tron” bez trudu broni się jako całkowicie odrębny spektakl.
Pomysł jest o tyle prosty co szalony. Niech najsłynniejsi królowie elekcyjni rywalizują ze sobą w formacie programu rozrywkowego, występując jeden po drugim ku uciesze gawiedzi, a ważne kobiety z ich życia dostarczają wstęp historyczny i komentują występy niczym jury. Ale spokojnie, panie w składzie: Anna Wazówna (Katarzyna Walczak), Bona Sforza (Beatrycze Łukaszewska), królowa Marysieńka (Magdalena Placek-Boryń) i caryca Katarzyna (Marta Walesiak-Łabędzka) również dostają swój moment (a nawet kilka) w świetle reflektorów. Program prowadzą natomiast najsłynniejsi przywódcy religijni tamtych czasów, ksiądz Piotr Skarga (Jacek Pluta) i ojciec Augustyn Kordecki (Piotr Siejka). Ten wspaniały duet może swobodnie rywalizować najbardziej ikonicznymi parami konferansjerów w historii telewizji, a jego główne zadanie to przeprowadzenie głosowania, w którym pod koniec spektaklu widownia wybierze kolejnego króla.
Ale zacznijmy od gwiazd spektaklu, czyli naszych królów elekcyjnych. Warto zauważyć, wszyscy są sobie równi, co pozwala lśnić aktorom, którzy często grają w Syrenie drugo- lub trzecioplanowe role.
Zaczynamy oczywiście od pierwszego pełnoprawnego (choć krótko nam panującego) króla elekcyjnego, czyli Henryka Walezjusza (Łukasz Szczepanik). Walezy jest w Bitwie o tron kwintesencją stereotypu zniewieściałego francuza, za którego przecież miała go polska szlachta. W mocno sugestywnej piosence „Ja chcę pierwszym być” uwodzi więc Polskę i Polaków, obiecując jej co tylko się da, byle tylko zostać wybranym. Szczepanik prezentuje się tu zjawiskowo, zarówno ruchowo jak i głosowo i natychmiast kradnie serca wszystkich widzów.
Pochodzący z Siedmiogrodu (zwanego też Transylwanią) Stefan Batory (Anna Terpiłowska) aż się prosił o skojarzenie z wampiryzmem. Dostaliśmy więc piosenkę pełną nawiązań do przeróżnych tekstów kultury, w których pojawiają się wampiry. Numerowi „Jak wampir” towarzyszy mroczna atmosfera i zachwycająca choreografia, która sprawia że widz poważnie się zastanawia jakim cudem Anna Terpiłowska jest w stanie jednocześnie śpiewać. Terpiłowska jest jako Batory jednocześnie tajemnicza i władcza, perfekcyjnie panuje nas sceną i widownią, a jej monolog po węgiersku budzi strach widowni.
Zupełnie inaczej został przedstawiony Zygmunt III Waza (Hubert Waljewski), czyli najbardziej zdrowy psychicznie król swej epoki (zdaniem jego siostry, Anny Wazówny). W naładowanej nawiązaniami do popkultury piosence „Najfajniejszy polski król” (chyba najbardziej wpadającym w ucho utworze „Bitwy o Tron”), stylizowany na Eltona Johna Waljewski lśni i to nie tylko od cekinów. Aż kipi energią i radością, a towarzyszy mu chórek złożony z szanownego jury. Ma też imponującą choreografię, łącznie ze staniem na pianinie, na którym przez sporą część utworu wesoło gra.
Choć jego piosenka „Nie chcę być twój” nie jest tak muzycznie porywająca jak utwór jego ojca, Władysław IV (Albert Osik) nadrabia charakterem. To nietypowy przypadek władcy, który ma poczucie, że korona mu się należy jako pierworodnemu synowi poprzedniego króla i nie może się pogodzić z myślą, że szlachta każe mu się prosić o tron. Osik zachwyca, gdy w dramatycznym monologu porusza poważne problemy polskiego ustroju w XVII wieku. Fascynują mnie detale jego choreografii, chociażby fakt, że zawsze gdy unosi dłoń, pokazuje na palcach cyfrę cztery, nakłaniając widownię do głosowania na siebie.
Grany przez Przemysława Glapińskiego Jan Kazimierz ma do zaśpiewania klasyczny showstoper[1] „Padnij i powstań”, po który w pełni można by się spodziewać przerwy. To piosenka patetyczna ponad wszelką miarę, wynosząca do potęgi polski mesjanizm. Glapiński jest tu perfekcyjny; poważny, smutny i porażająco majestatyczny, blaga swój kraj by po raz kolejny podniósł się z popiołów. Za jego plecami widzimy płonące miasto, z którego w pewnym momencie wyłania się stylizowany na feniksa orzeł.
Najbardziej w spektaklu traci niestety Jan III Sobieski (Michał Konarski), którego twórcy obdarzyli balladą śpiewaną w duecie z królowa Marysieńką („Żoneczko”). Po sugestywnym Walezym, przerażającym Batorym, radosnym Zygmuncie, rozdartym Władysławie i epickim Janie Kazimierzu, wypada dość blado, choć to niewątpliwie urocza piosenka, a zarówno Michał Konarski jak i Magdalena Placek-Boryń wznoszą się na wyżyny swego kunsztu, grając parę zakochaną w sobie do nieprzytomności.
Mimo, że jest mniej żywiołowa od eltonowskiego popisu Wazy i mniej majestatyczna od patetycznego wyznania Jana Kazimierza, piosenka „We mnie jest moc” Augusta Mocnego (Marcin Wortmann) jest bez wątpienia najbardziej widowiskową w całym spektaklu i najbardziej zapada w pamięć. Składa się z dwóch części, historycznej, mocno nawiązującej do stylistyki XVIII wieku i współczesnej w formie ostrego metalu. Marcin Wortmann mistrzowsko zmienia style, coraz szybciej i szybciej z każdą zwrotką. Jego August Mocny jest jednocześnie kochającym wojnę metalowcem w czarnej skórze, jak i subtelnym miłośnikiem opery w historycznym stroju, a te przeplatające się osobowości doprowadzają go do coraz większego udręczenia.
W porównaniu z nim nieco blado wypada Stanisław August Poniatowski (Agnieszka Rose). Za to jego piosenka „Chcę cię rozebrać” jest przepełniona grami słownymi, które odnajduje się jeszcze przy dziesiątym czy dwudziestym słuchaniu. Agnieszka Rose potrafi zagrać zarówno szarmanckiego myśliciela, czarującego każdą z królowych, jak i perfekcyjnie pokazać rozpacz i bezsilność człowieka, który do ostatniej chwili łudził się, że uda mu się zmienić swój kraj na lepsze. Zachwyca choreografia Poniatowskiego i towarzyszących mu królowych, szczególnie interakcje króla z carycą Katarzyną, która była przecież kluczową postacią w jego wstąpieniu na tron, jak i abdykacji.
Warto też wspomnieć o umieszczonej po środku spektaklu piosence królowych. „Nowy poczet” to praktycznie manifest feministyczny, wyliczający imiona kobiet, które odegrały kluczowe role w historii Polski. Cieszy mnie wzmianka o nich i fakt, że rola Katarzyny Walczak, Beatrycze Łukaszewskiej, Magdaleny Placek-Boryń i Marty Walesiak-Łabędzkiej nie ogranicza się do dostarczania danych historycznych i pokazywania fascynujących relacji między postaciami historycznymi, które nigdy nie spotkały się w rzeczywistości.
Pokochałam zaprojektowane przez Tomasza Jacykowa kostiumy z „Bitwy o Tron” od pierwszej sceny, gdy królowie wyszli zaprezentować się widzom po raz pierwszy w stylowych dresach. Potem było już tylko ciekawiej. Kostiumy niektórych królów bazują na strojach z epoki (Henryk Walezy i Władysław IV) i najsłynniejszych przedstawieniach każdego monarchy (Jan Kazimierz i Stanisław August Poniatowski), dodając do nich nowoczesne elementy. Inne nawiązują do tematyki utworu (Stefan Batory i Zygmunt III Waza). Oczywiście największe wrażenie robi August Mocny ubrany w dwa kostiumy jednocześnie. Pięknie prezentuje się też jury.
Spektakl używa szczątkowej scenografii (zaprojektowanej przez Jake’a Smarta), składającej się głównie z wyświetlanych z tyłu sceny wizualizacji pasujących do wykonywanej piosenki, czy stanowisk jury stojących tuż przy krawędzi sceny. Zachwyca jednak dobór rekwizytów i ich inteligentnie użycie w choreografii. Mówię tu na przykład o palach towarzyszących występowi Batorego, które odgrywają kluczową rolę w jego popisowym momencie.
Co do Batorego, choć jak wspominałam Anna Terpiłowska jest wprost perfekcyjna jako wampir monarcha, to obsadzenie jej w tej roli może dziwić, nie bardziej niż Agnieszka Rose jako Stanisław August Poniatowski. Niepotrzebnie, zarówno Batory jak i Poniatowski dostali się na tron polski dzięki kobiecie, nic więc dziwnego, że grają ich kobiety.
„Bitwę o tron” odróżnia od innych spektakli (włączając w to podobne strukturalnie „Six”) zaangażowanie widowni w stworzenie zakończenia. Jako że następnym królem elektem zostanie ten, kto otrzyma najgłośniejszą owację, ostatnie kilka minut spektaklu to czysty chaos, podczas którego widownia jasno daje do zrozumienia, kto podbił jej serce. To zapewnia element niepewności, idąc do teatru nigdy nie wiemy kto wygra tym razem i będzie mógł zaśpiewać swoją repryzę. A że programy wyborcze wszyscy mają dość podobne, decyduje poziom piosenki i jej wykonania.
Jak już wspomniałam, spektakl wprost roi się od gier słownych i skojarzeń w takiej ilości, że po prostu nie da się wypalać ich wszystkich podczas pierwszego słuchania. Na szczęście w Teatrze Syrena dostępna jest płyta CD z prawie wszystkimi piosenkami. Mimo wielokrotnego (naprawdę wielokrotnego) słuchania wciąż znajduję na niej smaczki których wcześniej nie dostrzegłam, więc to naprawdę dobry wydatek. Program z kolei wydano w formie teczki przewiązanej sznurkiem i zapieczętowanej woskiem, w której środku znajdziemy pojedyncze karty że zdjęciem każdego Króla i jego opisem, a także informacjami na temat realizatorów spektaklu. To ciekawa odmiana od typowych, wydanych w formie książki programów dostępnych na innych spektaklach.
Podsumowując, „Bitwa o tron” to spektakl na którym ciężko się źle bawić. Dowodem niech będzie zaangażowanie widowni w odbywające się pod koniec głosowanie. A jeśli przy okazji uda się zainteresować kogoś polską historią, przemycić trochę wiedzy historyczne i pokazać postaci z dawnych wieków jako prawdziwych ludzi, to tylko lepiej. Oczywiście, nie powinniśmy traktować „Bitwy o tron” jako podręcznika do historii, a nie każdy odnajdzie się w tym typie humoru, ale na to nie da się nic poradzić. Ja w każdym razie jestem zakochana w tym spektaklu i z pewnością jeszcze do niego wrócę.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.
[1] Showstopper – piosenka wywołująca tak entuzjastyczną reakcję ze strony publiczności, że przedstawienie trzeba na chwilę przerwać, często ostatnia piosenka przed końcem aktu.
0 notes
photo-snap-stories · 10 months
Photo
Tumblr media
PL:
Zamek Królewski w Chęcinach (część 2 z 2)
W 1465 roku na zamku wybuchł groźny pożar, a od drugiej połowy XVI wieku, czyli momentu kiedy się wyprowadziła królowa Bona zamek Chęciński zaczął tracić swój blask i świetność. Kolejny pożar miał miejsce w połowie XVI w, a starosta Stanisław Dębiński aby przywrócić używalność zamku dokonał tylko najistotniejszych prac remontowych. Dzieła zniszczenia zamku dokonał wiek XVII w. W 1607 r. podczas rokoszu Zebrzydowskiego spalono twierdzę i ograbiono zbrojownię. Zamek został splądrowany ponownie w 1655 roku przez Szwedów oraz sprzymierzonego z nimi księcia Siedmiogrodu Jerzego Rakoczego w 1657 roku. Warownia przestała być rezydencją starostów i została opuszczona w 1707 roku po jej kolejnej dewastacji przez Szwedów.
Po tych wydarzeniach zamek opustoszał. Po raz ostatni działa zamkowe wystrzeliły w 1787 r. na wiwat wjeżdżającego do miasta króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Od tego czasu mury średniowiecznej warowni służyły okolicznym mieszkańcom jako źródło materiałów budulcowych. W latach I wojny światowej ruiny wykorzystywane były przez wojska rosyjskie. Wtedy to w wyniku austriackiego ostrzału artyleryjskiego zostały poważnie uszkodzone wieże. W okresie międzywojennym drobne prace konserwatorskie nie były w stanie zatrzymać niszczenia zamku. W czasie II wojny światowej zagrożeniem dla zamku była eksploatacja kamienia z Góry Zamkowej dla pozyskania budulca dróg w Generalnym Gubernatorstwie. Eksploatację wstrzymano co uchroniło zamkowe mury przed zawaleniem. Po II wojnie światowej następuje odbudowa ruin zamku (między innymi w latach 1948 -1949 – baszty, 1959 – 1960 mury).
EN:
The Royal Castle in Chęciny (part 2 of 2)
In 1465 a dangerous fire broke out in the castle, and from the second half of the 16th century, that is, when Queen Bona moved out, Chęciny Castle began to lose its luster and splendor. Another fire took place in the mid-sixteenth century, and the staroste Stanisław Dębiński, in order to restore the use of the castle, made only the most important renovation works. The destruction of the castle was done in the 17th century. In 1607, during the Zebrzydowski Rebellion, the fortress was burnt down and the armory plundered. The castle was plundered again in 1655 by the Swedes and their ally Prince George Rákóczi in 1657. The stronghold ceased to be the residence of starosts and was abandoned in 1707 after its subsequent devastation by the Swedes.
After these events, the castle was abandoned. The castle cannons fired for the last time in 1787 to the cheers of King Stanislaw August Poniatowski entering the city. Since then, the walls of the medieval stronghold have served the local residents as a source of building materials. During the First World War, the ruins were used by the Russian army. Then, as a result of Austrian artillery fire, the towers were seriously damaged. In the interwar period, minor conservation works were not able to stop the destruction of the castle. During World War II, a threat to the castle was the exploitation of stone from Góra Zamkowa to obtain building material for roads in the General Government. The exploitation was stopped, which saved the castle walls from collapsing. After World War II, the ruins of the castle are reconstructed (inter alia, in the years 1948 -1949 - towers, 1959 - 1960 - walls).
1 note · View note
latristereina · 4 years
Photo
Tumblr media Tumblr media
Bona Sforza (b. 1494–d. 1557), the wife of King Sigismund I the Old of Poland, was an absolutist, a poisoner, and a bad mother to her five children, including the future king Sigismund II August. She was the culprit behind the downfall of the Jagiellonian dynasty as well as a danger to the Polish-Lithuanian elective monarchy and “noble democracy.” This overwhelming impression emerges from the popular culture and some of the scholarship concerning Poland’s sixteenth-century Italian queen. One of Bona’s most vigorous critics remains Antoni Dantysz, whose vitriolic monograph (1915) about Sigismund August’s upbringing remains the authority on Bona’s role as a royal mother. His vision was recently revived in the biographies of Sigismund August by Anna Sucheni-Grabowska and Alicja Dybkowska. While Bona’s modern biographers including Maria Bogucka, Marek Werde, and Władysław Pociecha have largely redeemed her political role and agency, her image as a mother remains tarnished. This chapter, the first publication devoted to Bona in the English language since 1904, will challenge the negative representations of her motherhood and will argue that the nobility attacked her on these grounds to emphasize her less-than-queenly behavior. She disregarded the rules of sixteenth-century gender politics by publicly taking control of the affairs of state rather than achieving her aims by discreet manipulation expected from a queen consort. The nobility deemed it unacceptable that Bona introduced a foreign element to the Polish politics and to their king’s upbringing, which they felt was lacking in the Polish masculine values.
- Carey Fleiner and Elena Woodacre, Virtuous or Villainess? The Image of the Royal Mother from the Early Medieval to the Early Modern Era
185 notes · View notes
beautyofpoland · 3 years
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
1 note · View note
fiery-rat · 5 years
Text
Mam pomysł na idiotyczne opowiadanie, ale brak mi supportu.
Modern AU Jagiellonowie w korpo począwszy od Jadwigi Andegaweńskiej, która wprawdzie jagiellonem nie była but who care.
KRÓL Jadzia Andegaweńska - deadname na razie nie znany, trans! MTF, dlatego król a nie królowa, bo papiery jeszcze nie zmienione, szef korpo idk od czego, dojrzała, wesoła, sympatyczna kobitka ok 50, feministka etc, ma crusha na Jagiełłę. Jej ojciec to Ludwik Węgierski, pizda ogólnie, poprzedni właściciel firmy.
Władek Jagiełło - kierownik działu idk jakiego, następca Jadźki, z którą są starymi BFF, lubią do siebie wpadać, bo mieszkają niedaleko. Ma romans z Anią Cylejską.
Ania Cylejska - pracuje w innej firmie, chce się zejść na stałe z Władkiem Jagiełłem, nie lubi Jadzi, nie toleruje jej jako mtf
Władek Warneńczyk - kierownik działu, wiecznie zmęczony, nie ma czasu na życie, ale od czasu do czasu wybuchowy i lubi załatwiać spory bójkami. Chce się wyprowadzić do innej firmy. Jadzia swata go z synami koleżanek i bardzo supportuje.
Kazio "Jagiellończyk" - podopieczny Jagiełły, jego prawa ręka, najprawdopodobniej następca jako kierownik działu, spec od dyplomacji i podbijania rynku, wymagający typ. Należy do funclubu Jagiełły, stąd przydomek, nosi taki sam badassowy wąsik jak on.
Władek "Jagiellończyk" - wychowanek Jagiełły, który poszedł do innej firmy, totally BFF z Kaziem, znają się ze studiów, ma crucha na niego, ale nic nie mówi.
Zygmunt "Stary" - kierownik działu, trochę pierdoła, nie umie w zarządzanie ludźmi. Supportowany przez Jadźkę, nie wywaliła go, bo go lubi.
Bona Sworza - żona Zygmunta, truje mu dupę, tak naprawdę ona zarządza działem, choć oficjalnie nie pracuje w firmie, chce trzymać ludzi krótko, a oni jej nie lubią. Przyjaźni się z Jadzią.
I to jest moment, w którym potrzebuję pomysłów. Jakichkolwiek, really.
Nie wiem co zrobić z Zygmuntem Augustem, jakie postacie z dynastii jeszcze dodać.
Tumblr media
Potrzeba mi czegokolwiek, pomysłów typu:
Kazimierz uważa, że Starbucks to gówno
Bona lubi malować paznokcie Jadzi
Władek Warneńczyk pije za dużo kawy
Kazio uwielbia goździki, ale utrzymuje to w tajemnicy, bo nie chce wyjść na pedała
Zygmunt jest przewrażliwiony na punkcie swojego ogrodu
Jadźka uwielbia oglądać z reality shows w środku nocy
Ania ma kanał na yt z tutorialami make-upowymi
Dajcie więcej. I zmotywujcie do pisania, BŁAGAM
5 notes · View notes
gdanskstrefa · 6 years
Text
Z Marcinem Kydryńskim znamy się od lat. Dokładnie od 1998 roku. On barwnie i entuzjastycznie opowiadał mi o swoich podróżach i gorącej muzyce a ja z przyśpieszonym biciem serca, słuchałem go całą duszą. Wierni sobie bezgranicznie i bezwarunkowo.
On po jednej, ja po drugiej stronie radia. Tak trwa nasza przyjaźń już od dwudziestu lat i mój muzyczny sanitariusz nigdy mnie nie opuścił i nie zawiódł. Ja jestem mu wierny zawsze. Trójkowa „Siesta”, była zawsze moją ulubioną audycją a autorskie płyty spod szyldu „Siesty”, stanowią muzyczną ozdobę, mojej przepastnej półki z płytami. Szkoda, że nie na winylu. Pierwsza edycja Siesta Festivalu odbyła się w 2011 roku i została zorganizowana z okazji 10-tych urodzin audycji Trójki.
Tegoroczna – ósma już edycja Siesty Fetivalu spod znaku jakości dwóch dżentelmenów: Marcina Kydryńskiego i Piotra Łyszkiewicza, zapowiadała się, jak dla mnie, nader wybornie. Szczególnie wyczekiwałem trzech artystów: Raula Midona, Tito Parisa oraz Take 6 i na koncerty tych właśnie artystów, wybrałem się wraz z moim skromnym aparatem fotograficznym.
Raul Midon
Raul Midon
Pierwszy koncert, jaki miałem okazję usłyszeć należał do Raula Midona, który odwiedził nasz kraj po raz pierwszy. Ten niewidomy od urodzenia artysta, uprawiający muzykę z pogranicza popu i jazzu, jest multiinstrumentalistą, genialnym gitarzystą, utalentowanym kompozytorem i jak na moje obeznanie z tematem-wyjątkowym wokalistą. Artysta dysponuję lekko wycofanym, powiedziałbym nawet, że przygaszonym głosem o dużych możliwościach wokalnej ekwilibrystyki. Wokalnie, do złudzenia przypominał mi wspaniałego Steviego Wondera, ale również wczesnego „wokalnego” Georga Bensona. Raul zaczął swoją muzyczną przygodę bardzo szybko, bo zaraz po skończeniu uniwersytetu, zajął się nagrywaniem partii chóru dla takich artystów jak: Julio Iglesias, Jose Feliciano czy Shakira, z którą długo koncertował po całym świecie. Na swojej pierwszej autorskiej płycie gościł swojego idola i mistrza – Wondera. Kolejne płyty przyniosły mu zasłużony sukces. Płyta „Don’t Hesitate”, na której gościnnie pojawili się najwięksi muzycznego świata: Marcus Miller, Dianne Reeves, Lizz Wright oraz Richard Bona, jak i jego ostatnia płyta „Bad Ass and Blind”, za którą został nominowany do Grammy w kategorii „najlepsza wokalna płyta jazzowa”, ugruntowały pozycje Raula jako muzyka – geniusza. Do legendy należy już opowieść, kiedy to Herbie Hancock, po wysłuchaniu solówki z „I Just Called to Say I Love You”, z płyty Herbiego Hencoka „Possibilities” miał powiedzieć: „No to ja już nie mam tu nic do roboty”. I podobnie było na koncercie – świetne aranżacje, bardzo dobrzy, towarzyszący mu dwaj muzycy, świetna niemal fingerstajlowa gitara oraz ciepły, głos dały koncert, jakiego wyczekiwałem. Świetna robota. Jego przebój “State of Mind” powodował uśmiech na twarzy słuchaczy i brawa na stojąco. Klasa sama w sobie. Muzyka bez możliwości jej zaszufladkowania. Po prostu Raul Midon w pełnej klasie. Pozamiatane. Kawał dobrej roboty.
Marta Gomez
Marta Gomez
Drugi koncert tego wieczoru należał do Marty Gomez. Artystka kilkakrotnie była nominowana do Latin Grammy, a w roku 2014, otrzymała ją za płytę „Coloreando”. Jej dyskografia obejmuje już 7 albumów, a piosenki artystki są znane. Marta łączy w swej twórczości karaibskie rytmy, rodzime-kolumbijskie brzmienia oraz boliwijskie tańce z jazzem, jak i nawet popem w jedną energetyczną i skutecznie zaraźliwą całość. Jej zaraźliwość jest niezwykle skuteczna i wręcz natychmiastowa.
Marta jako artystka niezwykle promienna, ciepła i uczuciowa, nie tyle śpiewa , co przejmująco opowiada o swoim kraju, dzieciństwie i trudnym życiu Kolumbii. To historię, które zawarła na swoim ostatnim albumie “La Alegria y el Canto”. To już kolejna po Angelique Kidjo i Souad Massi artystka na Siesta Festivalu, która przekazuję niełatwe dla nas historię związane z krajami Trzeciego Świata. Jednak nie myślmy sobie, że koncert przepełniony był nutami patosu, smutku czy wyciskających łzy opowieści, to nie tak. Marta Gomez śpiewa swoje historie z przepełnionym miłością sercem, bez krzty goryczy czy pretensji. Taki sposób interpretacji, wyjątkowo odpowiadał wypełnianej po brzegi sali widowni. Marta jest lubiana, szanowna i postrzegana jak osoba, którą moglibyśmy zaprosić na przyjacielskie pogaduszki. Marta to człowiek, który nie tylko potrafi opowiadać, ale również słuchać. Synergie takich relacji mieliśmy podczas jej wspaniałego koncertu. Przepełnione ciepłem serca i długie brawa na stojąco.
Tito Paris
Tito Paris
Tito Paris
TAKE 6
Trzeci dzień festiwalu – sobota, tradycyjnie już, jest dniem kabowerdyjskim. I chyba nie można było zaprosić jaśniejszej gwiazdy morny – muzyki kabowerdyjskiej, która jest połączeniem fado i samby, jak Tito Paris, który podobnie jak Królowa Morny – Cesaria Evora, urodzi się i wychował w Mindelo na Wyspach Zielonego Przylądka. Nazywają go na wyspach „Skarb, drogie dziecko wyspy Sao Vincence”, a sama Mariza mówi o nim „najwspanialszy głos Cabo Verde”. Jego muzykę charakteryzuje słoneczna, tkliwa, melancholijna i nostalgiczna linia melodyczna. Tito to prawdziwy – wiarygodny pieśniarz, kompozytor, multiinstrumentalista. Kiedy pojawia się na scenie, to nie mamy złudzeń – to święto, to wspaniała energia, to magia wynikająca z możliwości przekazywania radości życia. Nie lubi nagrywać swojej muzyki w studio, gdyż twierdzi, że nie ma tam miejsca na prawdziwe emocje, a w związku z tym, jego muzyczna publikacja, jest bardzo skromna. Po raz pierwszy pojawia się w Polsce właśnie na pierwszej edycji Siesta Festivalu w roku 2012. Artysta ma w naszym kraju rzeszę swoich wielbicieli, zatem koncert wyprzedał się błyskawicznie i to nawet podwójnie. Jego sława jest jak najbardziej uzasadniona, czego dowody dał w sobotni wieczór. Zaczęło się od pięknie zaaranżowanego muzycznie wejście na scenę. Pojawia się przy gorących dźwiękach intro swojego zespołu, bierze gitarę do ręki i bez zbędnych ceregieli zaczyna grać i śpiewać. I od razu wszystko staję się oczywiste, jasne, proste i lepsze. Wszyscy na widowni się ożywiają, biją entuzjastycznie brawa w trakcie trwania piosenki, uśmiechają się. Muzyka przepełniona jest radością, słonecznym ciepłem, i gorącym wiatrem Afryki. Wszystko to ukołysane jest tkliwą morną – melancholijną radością. Uwielbiam takie emocje. Radość przez łzy. Skojarzenie z Cesarią Evorą jest natychmiastowe i myślę, że nie tylko ja odnoszę takie emocje.
Niepoprawnie zakochany jestem w jej muzyce od czasu, kiedy Marcin Kydryński nie zdążył nawet jeszcze o niej nam opowiedzieć. Słucham mojej Królowej od zawsze, kiedy mi smutno i nagle podczas koncertu, w muzyce Tito odnajduję wszystko to, co najlepsze w Cesari. A wcale to niedziwne, albowiem Tito przyczynił się do wielkiego, komercyjnego sukcesu Królowej. Często o niej wspomina na scenie. Przyczynił się również do ogromnego sukcesu Królowej Fado – Marizy. W trakcie koncertu słyszymy kilka znajomych piosenek w tym oczywiście Evory. Publiczność bez problemu rozpoznaje je nagradzając wspaniałych artystów serdecznymi brawami. Półtorej godziny muzyki mija szybko niemal błyskawicznie. Na koniec pyszna niespodzianka – Tito zaprasza na scenę Robertę Sa, piękną i młodą wokalistkę z Rio de Janeiro, która ma już na swoim koncie setki tysięcy sprzedanych albumów. Cóż za głos! Mistrzyni bossa novy, która swobodnie czuje się również w zmysłowych rytmach coco, maracatu czy samby w towarzystwie Tito Parisa to wspaniały dla nas wszystkich prezent, jak i zapowiedz wieczornego jej koncertu w Starym Maneżu. Duety to zresztą specjalność Parisa, bo należy wspomnieć o koncertach i wspaniałym duecie z Marizą czy z Anną Marią Jopek, którą wspomina podczas sobotniego koncertu. Koncert Tito Parisa wraz ze swoim zespołem to dla mnie największe wydarzenie tegorocznej Siesty. Wciąż słyszę rozkołysane i ciepłe dźwięki jego morny. Piękne.
TAKE 6
TAKE 6
TAKE 6
TAKE 6
Ostatni – niedzielny koncert, należy do niekwestionowanych gwiazd muzyki gospel, R&B i soulu, zespołu TAKE 6. Trzydzieści lat nieprzerwanych, niebywałych sukcesów wieńczonych aż dziesięcioma statuetkami Grammy, dziesięcioma Dove Awards, siedem razy z rzędu tytuł najlepszej jazzowej grupy wokalnej oraz wielokrotnie tytuły złotych płyt, którymi można by pokryć ściany hali sportowej. To artyści wybitni i w historii wokalistyki gospel i R&B nigdy jeszcze nie było takiego zespołu. Koncertowali niemal wszędzie na całym świecie i to z największymi artystami muzyki. Nagrywali płyty między innymi z Ellą Fitzgerald, Al Jarreau, Branfordem Marsalisem, Quincy Jonesem, Whitney Houston , Stevie Wonderem, Lionelem Richie, Ray Charlesem czy z legendarnym The Manhattan Transfer, który udało im się zdetronizować. Kwintesencją sukcesu zespołu są nie tylko ich wyjątkowe umiejętności wokalne, ale również wartości takie jak wiara, przyjaźń, szacunek i miłość do muzyki, o czym wielokrotnie wspominają podczas koncertu. Sześciu niezwykłych-Claude McKnight, Joel Kibble, Mark Kibble, Dave Thomas, Jarred Johnson i Alvin Chea dysponujący wspaniałym basem – z niezwykłą maestrią i swobodą, wdziękiem, z żartobliwą narracją czarują swoją publiczność w sposób niespotykany. Biorą sobie nas-publiczność i robią z nami co chcą. Śpiewają i grają z nami i na naszych emocjach. Zamykam, otwieram, ponownie zamykam oczy – słyszę pięknie zestrojony instrument – sześć wspaniale zharmonizowanych głosów. Nie wierzę w to, co widzę i co słyszę. Ostatnio uległem podobnemu wrażeniu podczas współorganizowanego przeze mnie koncertu, wspaniałego Tommyego Emmanuela – mistrza techniki fingerstyle. Tam również odnosiłem wrażenie, że słyszę co innego niż widzę. Muzykę wykonywaną przez Take 6 określa się również jako “chrześcijański pop-soul-jazz”. Na samym końcu koncertu, podczas bisów zaśpiewali improwizowaną wersje gospel „Alleluja” dając tym samym upust tradycji i początkom swojej twórczości. Sześć najwspanialszych głosów tego świata – wspaniałe zakończenie ósmej edycji Gdańsk Lotos Siesta Festival.
Gościnne progi Filharmonii Bałtyckiej, wyjątkowy czas i muzyka, wspaniała – wrażliwa publiczność. Ósma edycja festiwalu muzyki world, jazz, kultury luzofońskiej, boler, moir, samb i innych hipnotycznych rytmów – jak piszą sami organizatorzy, dobiegła końca i była to uczta wyborna. No to co, za rok o podobnej porze? Poproszę o podobny do tego roku, pakiet przyjemności – gorące słońce i muzyka. Doczekać się edycji następnej, już nie mogę
Tekst, zdjęcia – Mundek Jabłoński
Festiwal Muzyki i Słońca Z Marcinem Kydryńskim znamy się od lat. Dokładnie od 1998 roku. On barwnie i entuzjastycznie opowiadał mi o swoich podróżach i gorącej muzyce a ja z przyśpieszonym biciem serca, słuchałem go całą duszą.
1 note · View note
rapcytatyofficial · 7 years
Photo
Tumblr media
Lepiej głupia rzuć mu się w ramiona. Nie ciągle coś trujesz jak królowa Bona. 👑 #solar #białas #polskirap #polskihiphop #rapcytatyofficial #cytaty #cytatyrap #rapcytaty #miłość #różoweokulary #nietrwale_uczucia #hajsdajwear #cytatyhiphop #cytatyhh #młodzi #piekni #zepsuci ❤️
1 note · View note
Quote
Cały czas tylko ziomki, xbox Ty mu wtedy cicho sprawdzasz inbox Lepiej głupia rzuć mu się w ramiona Nie ciągle coś trujesz jak królowa Bona Miałaś trafiać do serca Jak płatny morderca Jesteście organizmem Do którego sama wprowadzasz truciznę, to dziwne...
sb maffija
0 notes
radiotokfm · 4 years
Text
Bona Sforza: "święta" wszystkich wegetarian, ale też trucicielka. I wybitna królowa
from Najnowsze audycje - Radio TOK FM http://bit.ly/2QfEBnk via TOK FM
0 notes
slawomir-partyka · 5 years
Text
BARI jest największym miastem nad Adriatykiem mieszka tu około 300 tysięcy mieszkańców. Jest to stolica prowincji Bari i regionu Apulia.
View this post on Instagram
#bari #italy #mare #Nave #estate #porto #vacanza #photo #photography #photograph #photooftheday #photogrid #photooftheday #city #italia #it #trip #travel #tripbari2018sp
A post shared by slawomirpartyka.com.pl (@slawomirpartyka.com.pl) on Jul 17, 2018 at 1:19pm PDT
  jak się tam dostać? 
jak dojechać  do centrum Bari?
jak prezentuje  się miasto
jedzenie
nocleg
plaża
Stadion i klub
polskie historie z Bari
View this post on Instagram
wakacje 2018 @fcbariofficial #wizz #air #airbus #plane #aviation #planespotting #boeing #pilot #pilotlife #planespotter #summer #sky #blue #flying #BariTrip #avgeek #planelovers #aroundtheworld #travel #trip #tripstagram #italy #airplane #landing #bari #puglia #it #bluesky #bari2018 #tripbari2018sp
A post shared by slawomirpartyka.com.pl (@slawomirpartyka.com.pl) on Jul 17, 2018 at 2:46pm PDT
 Najszybszą opcję dotarcia  do Apulli, to Przelot np. z lotniska we Wrocławiu
(przejazd autobusem mpk linia 106 bezpośrednio do portu lotniczego z centrum Wrocławia przystanek Renoma).
wylot Wizzar z portu lotniczego we Wrocławiu (Wtorek)
View this post on Instagram
#bari #italy #mare #Nave #estate #porto #vacanza #photo #photography #photo #photograph #photooftheday #photogrid #photooftheday #city #italia #it #trip #travel #blog #blogging #blogger #tripbari2018sp
A post shared by slawomirpartyka.com.pl (@slawomirpartyka.com.pl) on Jul 18, 2018 at 8:25am PDT
Na miejscu – Międzynarodowy Port Lotniczy.
Włosi aby oddać cześć papieżowi Janowi Pawłowi II,  nazwali lotnisko południowowłoskiego miasta noszące wcześniej nazwę “Bari-Palese”, zmieni ją na “im. Karola Wojtyły”
 (przejazd do Centrum miasta )
Z Portu lotniczego spacerem ->  na stacje Metro Viale Europa, 70132 BA (1,3km)
[Można kupić bilet za 5€ bezpośrednio z lotniska  do centrum , można też zaoszczędzić trochę €, jeżeli z terminala podejdziemy do następnej stacji tj. Europa zapłacimy tylko 1,1 EUR!]
  M I A S T O
View this post on Instagram
#bari #italy #BariTrip #bari2018 #Estate #strada #città #balcone #notte #viaggio #passeggiata #Summer #street #city #balcony #night #travel #walk @ruumcajs #blog #blogger #photography #photographer #pulgia #apuliatravels #holiday #instatravel #turist #europe #tripbari2018sp
A post shared by slawomirpartyka.com.pl (@slawomirpartyka.com.pl) on Jul 18, 2018 at 1:19am PDT
View this post on Instagram
#streetbike #streetfood #streets #streetactivity #streetartistry #streetphotographer #streetphotography #streetstyle #streetwear #streetshot #streetart #streetworkout #streetphotographers #streetmagazine #streetphoto_bw #streetfashion #streetshared #streetlife #streetleaks #streetview #streetlife_award #streetmobs #streetdreamsmag #street
A post shared by slawomirpartyka.com.pl (@slawomirpartyka.com.pl) on Jul 21, 2018 at 2:34am PDT
J E D Z E N I E
View this post on Instagram
🔪🍴Ostatnie wieczór w Bari 🍴🔪🍕🍒🌴✈ # #modell # #modeling #modelando #modelling #modelshoot # #modelstatus #modele #modeltest #modellife #modelscout #modelo #modelphotography #modelsearch #modelbaby #model #modelagency #modelmayhem #modelindonesia #modelos #modelbehaviornotte #night
A post shared by slawomirpartyka.com.pl (@slawomirpartyka.com.pl) on Jul 21, 2018 at 3:58am PDT
Panzerotti
  N O C L E G
P L A Ż A
Jeśli chodzi o plażę niestety nie ma za dużo miejsc do kąpieli.
S T A D I O N    I   K L U B
Jeden z głównych  Dodatków dlaczego warto tu przyjechać .Stadio San Nicola – wielofunkcyjny stadion na którym  swoje mecze rozgrywa  zespół AS Bari. Jego pojemność wynosi 58 270. To tu odbywały się Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej  w 1990 roku. Też tu rozgrywany był mecz o 3 miejsce w turnieju  7 lipca 1990 roku między Italią a  Anglią. 
2:1 bramki: Roberto Baggio Gol 71′ Salvatore Schillaci Gol 86′ (k)- Gol 81′ David Platt Widzów: 51 426 Sędzią tego meczu był  francuz Joël Quiniou
  Stadion Bari
#gallery-0-19 { margin: auto; } #gallery-0-19 .gallery-item { float: left; margin-top: 10px; text-align: center; width: 33%; } #gallery-0-19 img { border: 2px solid #cfcfcf; } #gallery-0-19 .gallery-caption { margin-left: 0; } /* see gallery_shortcode() in wp-includes/media.php */
Polskie historie z Bari
jest tam pochowana nasza królowa Bona Sforza.
Grali w Bari Rafał Wolski, Kamil Glik , Damian Rasak Jeśli chodzi o region Apulli w  SS Monopoli 1966 grał  Michał Lewandowski
#gallery-0-20 { margin: auto; } #gallery-0-20 .gallery-item { float: left; margin-top: 10px; text-align: center; width: 50%; } #gallery-0-20 img { border: 2px solid #cfcfcf; } #gallery-0-20 .gallery-caption { margin-left: 0; } /* see gallery_shortcode() in wp-includes/media.php */
.fakt.pl/
amobari1908.altervista.org
 Więcej zdjeć w galerii na facebooku
View this post on Instagram
#waves #water #blue #memories #ocean #instasummer #shore #seaside #seashore #instabeach #sea #fun #wave #beach #horizon #summer #nature #sun #sand #reflection #prilaga #waterfoam #instagood #lake #sky #coast #yellow #photooftheday #pretty #view
A post shared by slawomirpartyka.com.pl (@slawomirpartyka.com.pl) on Jul 22, 2018 at 2:46pm PDT
  Możesz zobaczyć miasto, w którym urodziła się królowa Bona Sforza.  Każdy lubi dostawać prezenty patronem tego miasta  jest święty Mikołaj :D.
Bari – piłkarski przewodnik po Apulii BARI jest największym miastem nad Adriatykiem mieszka tu około 300 tysięcy mieszkańców. Jest to stolica prowincji Bari i regionu Apulia.
0 notes
latristereina · 4 years
Text
I know I'm repeating myself but I don't give a shit: for how good Isabel is compared to English/American productions, it's surprisingly unpopular here.
Królowa Bona is also worth giving a shot, although it's dated and quite boring on principle, but the costumes are to die for, it's elegantly written, and the scenes of Bona's murder and death are spot on, although in this case, there are absolutely no English subtitles, and it doesn't look like I'm going to produce them anytime soon, lol.
9 notes · View notes
beautyofpoland · 4 years
Text
Tumblr media Tumblr media
0 notes
Text
Zmarł Konstanty Lewkowicz
Zmarł Konstanty Lewkowicz wykładowca szkoły filmowej w Łodzi i kierownik produkcji filmów i seriali. Miał 88 lat. Kierował produkcją ponad 40 filmów i seriali, m.in. „Popiołów”, „Rzeczpospolitej babskiej”, seriali „Czarne chmury”, „Królowa Bona”. Był też wykładowcą, prodziekanem i prorektorem szkoły filmowej w Łodzi. źródło informacji: FAKT Author:
View On WordPress
0 notes