Tumgik
#przycinanie
mihalinazp · 5 months
Text
Cięcie jabłoni. Kiedy ciąć jabłonkę?
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
kohamkotki127 · 2 months
Text
Ile kalorii spalasz podczas wykonywania tych czynności przez 30 min: (wszystko zależy od organizmu!!)
Ćwiczenia gimnastyczne
• Aerobik, średnia intensywnoć 158 kcal
• Aerobik, intensywny 202 kcal
• Aerobik wodny 115 kcal
• Gimnastyka 115 kcal
• Gimnastyka intensywna 150 kcal
• Hantle, średnio intensywne 86 kcal
• Hantle, intensywne 173 kcal
• Step, średnio intensywny 202 kcal
• Step, intensywny 288 kcal
• Rowerek stacjonarny 202 kcal
• Rozciąganie, joga 115 kcal
sport
• Badminton 130 kcal
• Bieg - wolno (km w 8min) 223 kcal
• Bieg - średnio (km w 6,5min) 272 kcal
• Bieg - szybko (km w 5min) 330 kcal
• Bieg - bardzo szybko (km w 4min) 440 kcal
• Biegi przełajowe 253 kcal
• Bilard 72 kcal
• Boks 259 kcal
• Callanetics 150 kcal
• Chodziarstwo 187 kcal
• Czołganie się 400 kcal
• Frisbee 86 kcal
• Golf 101 kcal
• Hokej 230 kcal
• Jazda konna 115 kcal
• Jazda na deskorolce 144 kcal
• Jazda na rolkach 202 kcal
• Jazda na rowerze górskim 234 kcal
• Jazda na rowerze (20km/h) 223 kcal
• Jazda na rowerze (25km/h) 272 kcal
• Jogging 200 kcal
• Kajakarstwo 144 kcal
• Koszykówka 230 kcal
• Kręgle 86 kcal
• Lotnia 101 kcal
• Łucznictwo 101 kcal
• Łyżwiarstwo 202 kcal
• Marszobieg 250 kcal
• Narciarstwo 200 kcal
• Narcarstwo (biegowe) 226 kcal
• Naciarstwo wodne 173 kcal
• Piłka nożna amatorska 223 kcal
• Piłka nożna zawodowa 250 kcal
• Piłka ręczna 346 kcal
• Piłka wodna 272 kcal
• Pływanie 173 kcal
• Pływanie energiczne 288 kcal
• Pływanie motylkiem 317 kcal
• Pływanie stylem grzbietowym 230 kcal
• Polowanie (ogólnie) 140 kcal
• Saneczkarstwo 202 kcal
• Siatkówka amatorsko 86 kcal
• Siatkówka plażowa 230 kcal
• Siatkówka wyczynowo 115 kcal
• Skakanka (rekreacyjnie) 226 kcal
• Skakanka (zaawansowanie) 272 kcal
• Skoki wzwyż 288 kcal
• Squash (rekreacyjnie) 195 kcal
• Squash (zawody) 272 kcal
• Spacer (5km/h) 107 kcal
• Spacer (7km/h) 124 kcal
• Spacer spokojny 96 kcal
• Sporty walki 288 kcal
• Sporty wojskowe 270 kcal
• Szermierka 173 kcal
• Tenis 202 kcal
• Tenis stołowy 140 kcal
• Tai Chi 115 kcal
• Taniec dyskotekowy 200 kcal
• Taniec szybki, balet, twist 173 kcal
• Taniec towarzyski 86 kcal
• Trampolina 96 kcal
• Water polo 288 kcal
• Wędrówka 173 kcal
• Wędkarstwo 113 kcal
• Wiolarstwo 234 kcal
• Wspinaczka górska 230-317 kcal
• Wspinaczka (góra) 272 kcal
• Wspinaczka (dół) 223 kcal
• Zapasy 173 kcal
Poza domem
• Kopanie w ziemi 144 kcal
• Koszenie trawy 158 kcal
• Noszenie drewna 144 kcal
• Praca w ogródku 130 kcal
• Przycinanie trawnika 115 kcal
• Rąbanie drewna 173 kcal
• Sadzenie drzew 130 kcal
• Sianie 115 kcal
• Szuflowanie śniegu 173 kcal
Codzienne
• Czytanie siedząc 32 kcal
• Gotowaie 72 kcal
• Grabić trawę lub licie 115 kcal
• Malowanie mieszkania 200 kcal
• Mycie (okien, samochodu) 130 kcal
• Namiętne pocałunki 75 kcal
• Noszenie pudeł 202 kcal
• Odkurzanie 75 kcal
• Oglądanie telewizji 15 kcal
• Opieka nad dzieckiem 96 kcal
• Prace domowe ogólnie 83 kcal
• Prasowanie 72 kcal
• Prowadzenie samochodu 63 kcal
• Przestawianie mebli 173 kcal
• Robienie na drutach 25 kcal
• Schodzenie ze schodów 182 kcal
• $£ks 110 kcal
• Stanie prosto 36 kcal
• Spanie 18 kcal
• Szorowanie podłóg 214 kcal
• Śpiewanie 60 kcal
• Trzepanie dywanów 130 kcal
• Wchodzenie po schodach 500 kcal
• zabawa z dziećmi 144 kcal
• Zajmowanie się dziećmi 101 kcal
• Zakupy 101 kcal
• Zamiatanie podłogi 85 kcal
• Zmywanie naczyń 74 kcal
273 notes · View notes
kasja93 · 11 months
Text
Cześć!
Tumblr media
Dziś po raz pierwszy od przeprowadzki Rudzik obudziła mnie buziakami. Miła odmiana. W ogóle już Uszołaki nie tupią na koty a te nie reagują paniką na ich widok. Rano wypiłam herbatę z tatą, popodlewałam rośliny i pojechaliśmy obejrzeć lokalne sklepy budowlane. Kupiliśmy taczkę, sprawdziliśmy ceny dostaw materiałów. W jednym jedyna słuszna cena czyli za darmo, w drugim zaś całe 50 zł. Przykładowo Leroy w Sieradzu zażyczył sobie 700 zł 🤯 Zdrowo się komuś tam sufit na łeb spierdzielił. Kupiłam trochę badylów oraz stylowe gumiaki xD
Tumblr media
W ogóle w Turku już mnie ludzie zaczęli denerwować. Nie dość, że nie radzą sobie na drodze i pół miasta sparaliżowane bo im nowe rondo postawili to jeszcze dzikie tłumy biegające po ulicy samopas. Na wioskach ludzie nadal zachowują ostrożność na przejściach dla pieszych a w mieście? Mam pierwszeństwo i chuj! No i weszłam do biedry by zrobić zapasy na weekend. Tam też walka o przetrwanie. Dzięki składam Przedwiecznym, że mieszkam na wsi gdzie w sklepach nie ma takich tłumów. W ogóle są całkiem niezłe zaopatrzone. Skyry dostanę a kaszki czy puddingi będę uzupełniać dwa razy w miesiącu i będzie git.
Tumblr media
Przyjechał dziś piasek, więc będziemy mogli ruszyć z rozbudową domu :) Teraz to już będzie wszystko rosło w oczach. Dziś generalnie był taki luźny dzień. Poza wkopaniem roślinek i podbieraniu skoszonej trawy i wywiezieniem jej na taczce nic nie robiłam.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Wjechały poziomki, maliny oraz porzeczka. Nie wiem, ale taką radość mi sprawia grzebanie w ziemi, że nie mogę się doczekać wiosny, gdy ruszę z prawdziwym ogródkiem warzywnym, owocowymi drzewkami, krzakami oraz kwiatami ozdobnymi! Zapewne pomyślicie, że jestem jakaś głupia czy coś, ale naprawdę to lubię. Całe życie mieszkałam w mieście, zero rodziny na wsi czy ogródków działkowych. Zatem nawet przycinanie orzecha włoskiego sekatorem sprawia mi przyjemność.
Tumblr media
Nawet fakt, że zakupiona róża z początku tygodnia zaczyna kwitnąć naprawa mnie radością. Wypuściłam dziś luzem uszaki na podwórko. Nie ma możliwości by z niego uciekły, więc tylko obserwowałam czy się jakiś drapieżny ptak na niebie nie pojawiał. Uszołaki zaś kicały, biegały całe szczęśliwe a nawet zwiedzały budynki gospodarcze (oczywiście pod nadzorem). Po wszystkim były tak zmęczone, że nawet nie protestowały, gdy zabrałam je do domu.
Tumblr media Tumblr media
Poszłam też przyjrzeć się drugiej działce, która była w pakiecie. Dość spora. Jak w poniedziałek pójdę do gminy się zameldować to poproszę o wydanie mapki. W planach jest albo jej sprzedaż po wcześniejszym odrolnieniu (nie będzie z tym problemu z tego co wiem) bądź wydzierżawienie jakiemuś rolnikowi. Tak czy owak będzie trzeba zawołać w przyszłości geodetę, ale to raczej późną jesienią bo są tam straszne chaszcze.
Jutro jak będę się dobrze czuła wskoczę na rower. Aktualnie jestem w połowie okresu i muszę być ciagle blisko toalety. Na szczęście brzuch już mnie nie boli zatem zakładam, że rekonwalescencja po operacji przebiega pomyślnie.
Stałam się też mistrzem w rozpalania pieca! Robie to lepiej oraz szybciej od mojego taty :)
W ogóle przepraszam, że ostatnio posty były tak krótkie i w moim odczuciu „na odpierdol”. Naprawdę brakowało mi totalnie dnia i wielokrotnie już z jednym okiem zamkniętym. Chociaż nie wiem czy kogokolwiek to tak naprawdę wszystko obchodzi… Zwłaszcza odkąd przestałam dodawać bilanse. Nie przeszłam na recovery. Nadal się głodzę - nazywajmy rzeczy po imieniu. Po prostu nie chce świrować i się stresować przy liczeniu każdej kalorii. Mam wystarczająco nasrane w głowie i nie chce sobie dokładać kolejnych powodów do złego samopoczucia… I tak wiem, że jem totalnie za mało. Tak jak chociażby dzisiaj. Niby dzień wolny, ale nic nie zjadłam. Nie mogę powiedzieć, że nie czuje głodu. Co chwile odzywa się żołądek i swoim burczeniem przypomina grzmoty burzy. Po prostu nie mam ochoty jeść… Na samą myśl jest mi niedobrze. Tata zagaduje mnie bym coś zjadła, ale z reguły odmawiam. Mama zaś podczas rozmów z nim dopytuje co i ile zjadłam. Cieszę się, że mnie nie męczy o to. Po prostu akceptuje moje wybory.
Tumblr media
Ogólnie dzień był dziś dobry. Nawet przysnęło mi się na huśtawce na godzinę. Chociaż dom jest stosunkowo blisko drogi krajowej to i tak jest cicho w porównaniu do gwaru miasta wojewódzkiego. Psychicznie też czułam się dziś bardzo dobrze. Oby tak dalej!
Zanosi się na deszcz zatem zabiorę pościel, która się wietrzy od rana i poleżę trochę w wannie. Może w końcu uda mi się pierwszy raz od niemal tygodnia położyć się spać przed 23 :)
16 notes · View notes
jazumst · 11 months
Text
Ogrody królewskie
Żeby Was... Nie wytrzymię, a ogród już na pewno. Posłuchajcie:
Chrzanić książki i poradniki. Walić doświadczenie działkowców i ogrodników. Olać programy w TV. Pani Matka ma swój kalendarz ogrodnika i nikt jej tego nie zabroni. Biedne te nasze rośliny.
Pani Matka byłaby rozchwytywanym chirurgiem. Przez media za kolejne afery. Jej metodą jest zaniedbać i wyciąć. Ale to nie też tak zawsze wyciąć do końca.
Mieliśmy piękne bukszpany. Nawet takie kształtne, bo czasami zdarzało mi się je obrabiać. Przyszła ćma bukszpanowa i pani Matka zarządziła zajebanie jej poprzez wycięcie zarażonych krzaków, bo jej się na resztę ogrodu rozniesie. Najfajniejsze, że kupiła środek przeciw robalom, ale nie tej ćmie akurat.
Mszyce zauważyła już dawno. Zareagowała dopiero dzisiaj, jak cały krzak (zapomniałem czego) zaatakowały. Zalecenie królewskiego ogrodnika? Wyciąć. Zaszczyt przypadł mnie. Więc do pracy idę z mszycami we włosach. Już nie tak gęste jak kiedyś, to ludzie gotowi pomyśleć, że wszy mam. Tak czy inaczej kazała wyciąć w połowie. Mając na myśli 1/3. W ogóle nie zdaje sobie sprawy, że krzak był przycinany pod starą, dużo niższą, altanę. Tak czy owak trzeba go ściąć w połowie, opryskać i czekać aż odrośnie.
Mrówki to też jest śmieszna sprawa. Już dawno temu przyszedł pan Ojciec i mówi, że wiosna nastała, bo mrówki biegają. Panią Matkę ta wiadomość minęła w drzwiach. Na podjazdach i przy winorośli posypałem. Jest git. Reszta królestwa pani Matki w mrówkach. Najfajniejsze, że ona środek ma. A raczej opakowanie po. I wbrew pozorom ona wie czego jej brakuje, ale z panem Ojcem kupić nie pojedzie. No to się teraz naczeka, bo prędko wolnego mieć nie będę.
Ja bym jej nawet poogarniał te krzaki, ale się nie wyrobię. Pomijam własną wytrzymałość, ale ławy trzeba odmalować. Pergole trzeba odmalować. W kiblu dach uszczelnić...
No nic. Tymczasem do prywaciarza. Dobry wieczór ;]
8 notes · View notes
myslodsiewniav · 8 months
Text
O weekendzie na chillu, o podobieństwach do ojca, o niejasnych sygnałach od siostry, o spotkaniu budzącym mieszane uczucia, o spędzeniu miłego weekendu z osobami za którymi tęskniłam
11-09-2023
Bardzo dobry weekend za mną.
W sobotę odpoczęliśmy. Totalnie wychillowaliśmy. Pogoda była fantastyczna: gorąc powyżej 25*C i bezchmurne niebo. Wrześniowe słonko jest łagodniejsze i nie czuję już "lata", ale temperatura to wynagradzała. Fajnie móc leżeć na golasa w centrum miasta i prażyć się w słonku. Mam nadzieję, że troche nadrobiłam poziom wit D. Skupiłam się na tym, by zarówno sobie i mojemu chłopakowi przynieść ulgę i wypoczynek. Była sauna, była aromaterapia, było leżenie na słońcu (ja - nawet zasnęłam), w sali ciszy (on - nie zasnął, nie był w stanie, za bardzo denerwował się, że zaśpi, mimo tego, że pilnowałam czasu, zostawiłam go tam i po godzinie po niego wróciłam: nie mógł zarzucić kontroli, ale przynajmniej poleżał rozleniwiony, wykąpany, wygrzany i odcięty od masy niepotrzebnych bodźców). Było pływanie, masaż stóp na ścieżce sensorycznej, był masaż biczami wodnymi, a w domu - masaż olejkami.
Było jedzenie pyszności na balkonie, było dbanie o roślinki (czytaj: babranie się w ziemi, przycinanie, przesadzanie i podziwianie owoców - w tym roku pomidorki obradzają słabo, ale papryczki nam wyrosły fantastyczne. O. planuje w przyszłym roku posadzić ziemniaki... Nie jestem entuzjastką tego pomysłu xD, ale niech typ ma frajdę).
Hahaha! Przypomniało mi się! xD Po śniadaniu w sobotę O. woła mnie z kuchni (piekłam dynię na pure). Wchodzę do pokoju dziennego i zastaję taki obrazek: stolik kawowy odsunięty pod ścianę, pies siedzi na kanapie z pytająco przechyloną główką i patrzy na swojego pana, który odwala prostrację na panelach xD. LOL. I mój chłopak, z policzkiem przyklejonym do podłogi jęczy, że bardzo by docenił, gdybym go pociągnęła gwałtownie za skórę na placach, a potem pochodziła po jego plecach stopami, tak jak to robiła Pani Tajka podczas masażu tajskiego (podczas śniadania proponowałam mu umówienie go na ten masaż - uznał, że w naszej obecnej sytuacji finansowej to nie jest odpowiedzialne). xD I dlaczego mnie to bawi? Bo TYLE LAT kiedyś zarzekałam się, że nie zwiążę się z mężczyzną, który będzie miał cechy mojego ojca! xD A taki obrazek jak ten w sobotę bardzo dobrze koresponduje z moimi doświadczeniami życia: ojciec leżący prostracją na podłodze przy mnie lub przy wujkach domagający się "gwałtownego pociągnięcia za skórę na plecach" i zapewniający, że wie co robi, bo to właśnie przynosiło mu ulgę podczas wizyt u fizjoterapeutów sportowych (tata zawsze był bardzo aktywny fizycznie) i kręgarzy, a potem proponujący braciom i kolegom by teraz oni się położyli, a on zademonstruje jak to należy zrobić (a oni się kładli i odwalali cyrk xD i świetnie się bawili, co ja, jako nastolatka uważałam, za obciach ogromny). No to tego xD Miałam śmiechawkę taką, że nie mogłam się uspokoić zanim przyszłam do O. z ofertą pomocy.
Fakty są takie, że oczywiście fizjoterapeutką nie jestem i nie mam wiedzy jak uciskać by zrobić to dobrze, nie naruszyć nic co poruszanie nie powinno być, więc przy kręgosłupie mu nie uciskałam, ale trochę wymasowałam mu mięśnie pleców. Miał je twarde jak kamień. Dużo napięć. Mówił, że dopiero po serii rozciągania, a potem po spędzeniu ponad kwadransa na biczach wodnych poczuł w tych mięśniach rozluźnienie.
Martwię się trochę, bo to młody człowiek, a w piątek i w sobotę tak go bolało, że nie mógł siedzieć na kanapie oglądając serial. Leżenie na boku też uruchamiało ból. Musiał leżeć na wznak, albo na brzuchu. To jest niepokojące...
Kilka rzeczy mnie martwi po tym weekendzie - sprawa z mamą, z polityką, ze zdrowiem i z przypadkowo (i spontanicznie) nawiązanym/odnowionym kontaktem z osobą z bardzo trudnego momentu mojego życia. To ostatnie najbardziej: szliśmy z przyjaciółmi (których odwiedzaliśmy i z którymi spędziliśmy fantastyczny dzień, zrobiliśmy sobie piknik) na spacer, po parku i NAGLE usłyszałam głos. Zdumiewające jest to, że w niedzielnym zgiełku na zatłoczonej alejce byłam w stanie wyodrębnić w ogóle ten jeden głos. Parczaną alejką mijała nas setka ludzi, a ja ten głos wyłapałam jakoś tak zaskakująco wyraźnie, coś we mnie się obudziło, organizm silnie zareagował - trochę jakby ekscytacją (a teraz sama nie wiem czy komfortowe towarzystwo przyjaciół nie zaburzyło odczytu tego co dawało znać ciało? Poczułam bardzo silną reakcję, przyspieszyło tętno, poczułam się zaalarmowana, zaczęłam się rozglądać, coś zaczynało świtać w głowie - nie wiedziałam SKĄD to uczucie i kierowana ciekawością próbowałam obadać co się ze mną dzieje, a może to jednak było zaalarmowanie, może podświadomy/nieświadomy sygnał od ciała, że jestem w sytuacji w której konieczna jest wzmożona czujność? Może to nie było coś, co uruchomiło się z radości czy serdeczności, a z nieufności i strachu? Teraz sama nie wiem).
Zlokalizowałam źródło dźwięku: na szerokiej alejce mijała nas rodzinka: mężczyzna w krótkich spodenkach, mała, może 5-7 letnia dziewczynka o blond włosach spiętych w kucyk, podskakująca przed swoją mamą oraz właśnie mama: wysoka, szczupła, blond-włosa kobieta w okularach i zwiewnej, letniej sukience maxi szukająca czegoś w obszernej plażowej torbie i w atmosferze sympatycznej, ciepłej, zaprawionej humorem wymiany zdań dyskutująca z córką. Mówiła tak charakterystycznym głosem, ale obcym tonem. Pamiętam jej głos pełen arogancji, wyższości, ale też niepewności... i nie myślałam o tej osobie od lat! Ta osoba, którą z tym głosem łączę w mojej pamięci wyglądała tak bardzo inaczej: gotka o czarnych włosach, czarnym ubraniu, o mocnym i charakterystycznym makijażu, w gorsetach, w glanach... A wszystko to pamiętam jak zza mgły, jakoś tak odlegle. To osoba z najtrudniejszego okresu w moim życiu: ze studiów, z tej paczki, która w moim odczuciu mnie zawiodła, od której usłyszałam wiele przykrych rzeczy, które nie potrafiły (bo były zbyt młode, a może problemy zbyt dojrzałe) zrozumieć co się ze mną dzieje, które obrabiały mi dupę czyniąc ze mnie sensację. Z okresu gdy moja mama miała wylew, a ja próbowałam efektywnie studiować, pracować, być rodzicem dla młodszej siostry i zajmować się rehabilitacja mamy. Z tego okresu gdy i ja i ta osoba miałyśmy 20-21 lat i byłyśmy u progu dorosłości, z pierwszymi dorosłymi problemami, wątpliwościami i głupimi wyborami. Z tego okresu, który wyparłam na lata z pamięci, dokładnie na ponad na dekadę, który mi się zatarł, którego fragmenty przypomniały mi 2,5 roku temu. To w jej wynajmowanym mieszkaniu studenckim miała miejsce tak bardzo rzutująca na mojego całe życie sytuacja z jebanym marynarzem! A jednak wczoraj, nim zdążyłam to wszystko poskładać, zastanowić się, przeanalizować co czuje ciało, skąd ta ekscytacja i czy nie jest ona przypadkiem powiązana ze stresem, z raną, po prostu przyglądałam się mijając alejką na tę obco wyglądającą blondynkę w kwiecistej sukience, która żartowała z córeczką szukając czegoś w torbie i wyłowiłam z pamięci jej imię. Tylko imię! Nie to skąd je znam! Ani kim jest ta kobieta. Nie jak bardzo bolał mnie koniec tej relacji. Nawet nie powiązałam jej z inną, bliższą mi przyjaciółką z tamtego okresu i z Marcelem, którego chciałam odszukać przecież, bo czuję, że mu akurat jest winna kilka słów, powinien ode mnie usłyszeć kilka "przepraszam" i kilka "dziękuję". Tak czuję. Ale wtedy, w parku, będąc zadowolona, czując komfort, na spacerze, idąc z moim chłopakiem za rękę, rozmawiając z moimi serdecznymi przyjaciołmi z którymi spotkanie to sam relaks - NIC z tych rzeczy nie wróciło. Po prostu: silna reakcja na brzmienie głosu jakiejś obcej kobiety. Jestem zaskoczona, że je pamiętałam - usłyszenie jej głosu jakoś to w mojej głowie połączyło, nagle pojawiło mi się skojarzenie z kimś w gorsetach, w czarnych włosach, a potem IMIĘ i rzuciłam "Marianna?*" (zmieniłam ofc). Sama byłam zaskoczona, że je pamiętam. Kobieta się zatrzymała. Odwróciła. Zaczęła rozglądać. Ja się wyszczerzyłam w uśmiechu, nadal czując dużo i biorąc to za ekscytację (a nie za stres - jak teraz myślę, że ciało czy tam podświadomość mi to podpowiadały).
Patrzyła na mnie długo. Bardzo długo. A ja też nagle wiedziałam, że "razem studiowałyśmy" - powiedziałam podchodząc z rozwartymi ramionami (idiotka - taki odruch, jakby odzyskanie fragmentu układanki "to przyjaciel" wyłączało wszystkie systemy obronne, no tak, V., ale fragment układanki na którym się przejechałaś! aaaargh - jestem zła, że tak bez filtra i z pełnią zaufania podeszłam do kogoś, bez weryfikacji czy po tych ponad 10 latach nadal bym uważała tę relację za dobrą). I dopiero jak kobieta o jasnych włosach, reagująca na imię "Marianna", patrząca na mnie dotąd pytająco ROZPOZNAŁA kim jestem to zobaczyłam na jej twarzy wstrząs, a potem mieszankę strachu, zawstydzenia i niechęci. Ale podeszła do mnie. Przytuliła mnie chłodno, bardziej poklepała po plecach, było w chuuuuj niezręcznie, ja już w tym momencie zaczęłam się stresować: przeskoczyłam z tej serdecznej ciekawości i zaskoczenia, że nie tylko rozpoznałam kogoś z etapu życia, który wyparłam z pamięci, kiedy miałam załamanie nerwowe, ale do tego pamiętałam imię, pamiętałam, rozpoznałam głos... a w tamtym momencie zaczęłam się bać. Czuć odrzucenie, czuć potrzebę chronienia, przypomniałam sobie, że to ona mi mówiła, że nie da mi notatek do skserowana "bo do szpitala latam, zamiast iść na wykłady tak, jak ona" i że to w jej kuchni, w jej domu, miała miejsce sytuacja z marynarzem... Odstąpiłyśmy od siebie nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Widziałam jak ona jest bardzo niepewna, czujna jak duża trzyma rezerwę wobec mnie. Miała spojrzenie jakby zobaczyła ducha - było na niej wypisane dużo niepewności, strachu. Moje serce też wystrzeliło: strach, strach, strach! Poczucie, że nie chcę tu być, że czuję się niechciana, niepasująca, nierozumiana, odległa, upokorzona, wyśmiana, zdradzona - generalnie wszystkie te uczucia, które czułam będąc 21-latką, która straciła mamę i próbowała na 100% w dorosłe życie, której problemów nikt nie rozumiał. Przypomniałam sobie dlaczego kiedyś tej dziewczyny wcale nie wybierałam za swoim pierwszy kontakt (tj. takie cechy, jak pochopna ocena i poczucie, że ona wie lepiej co ktoś myśli - ALE TO BYŁO KIEDYŚ, teraz nie wiem jaka ta kobieta jest). Przypomniałam sobie, że ona była przy tym, jak miałam... nie wiem czy to "atak", ale jak w akcie nieproporcjonalnej do sytuacji furii podczas załamania nerwowego wyrzuciłam Marcela paczkę fajek do kosza i zamknęłam się na godzinę w kiblu rycząc tak, że zdzierałam gardło. Z bólu, z samotności, ze złości, ze strachu - z przeciążenia tym wszystkim zdając sobie sprawę, że zachowuję się, i wcześniej zachowałam się jak osoba szalona i czując wstyd z tego powodu, czując, że jeszcze bardziej odstaję, że nigdzie nie pasuję i nie daję już z tym rady.
To ona tamtego dnia - jej głos, donośny, o dobrej dykcji - obwieściła całej naszej grupie z pogardą "no patrzcie kto tu idzie", słyszałam to idąc przez parking do naszego instytutu odprowadzana spojrzeniami całej około 20-osobowej grupy studentów, w ciszy, bez uśmiechów (teraz, po terapii i na terapii zrozumieć potrafię, że ci młodzi ludzie widzieli, że jestem w dramatycznej sytuacji życiowej, ale dla nich mierzenie się z tym co czuję, co robię, co przechodzę to było coś niemożliwego do zrozumienia), bez odpowiedzi na moje "cześć" - w ciszy. Ja szłam z teczką na ramieniu pod górę przez wielki parking odprowadzana w pełnej napięcia ciszy, wyczekiwaniu osób stojących i siedzących na podwyższeniu, na schodach i gzymsach, na tarasie. Palących fajki. Rosło we mnie napięcie, byłam zła, że na mój widok wszystkie beztroskie rozmowy zgasły, byłam zła, że nie mogę żyć tak jak oni, bezpiecznie, byłam zła, że byłam przyczyną gaśnięcia uśmiechów, że na każdym kroku wszyscy traktowali mnie inaczej, że żadna część mojego życia nie jest już taka jak przedtem... I wtedy z tego obserwującego mnie z góry tłumu rówieśników wyłamał się Marcel - wyszedł, zszedł po schodach, aby zaproponować mi papierosa. Szedł z uśmiechem, normalnie - ale ja to zinterpretowałam jako szyderę (bo taką mieliśmy relację... tym czasem on był jedyną osobą, która miała jaja by traktować mnie normalnie i by zaproponować mi przyłączenie się do rówieśników - w końcu wszyscy palili). I jego gest również mnie striggerował: bo przyczyną wylewu mojej mamy było nic innego jak palenie papierosów. I wtedy na moment zwariowałam. Furia we mnie się obudziła. Wyrwałam mu gniewnie paczkę malboro, przełamałam na pół, wbiegłam na schody, wyrzuciłam do kosza rwąc znienawidzone papierosy i pobiegłam się zamknąć w kiblu, bo było mi WSTYD i byłam PEŁNA emocji tak bardzo, tak bardzo bolało, że potrzebowałam RYCZEĆ jak zwierzę. Dwie koleżanki weszły za mną do kibla. Przynajmniej dwie z nich słyszałam siedząc zamknięta w kabinie i RYCZĄC na pełne gardło. Jedna chciała się upewnić czy nie potrzebuję więcej husteczek. Druga - ta z którą byłam kiedyś najbliżej - dała mi do zrozumienia, że przesadziłam, że zachowuję się jak pojebana i że jak już wyjdę stamtąd to mogę iść na zajęcia do sali takiej i takiej, jeżeli tym razem w końcu uznam za stosowne by się pojawić na zajęciach, zamiast domagać się "specjalnego traktowania" - miała ból dupy o to, że ustawiłam sobie tak grafik z prowadzącymi ćwiczenia i wykłady, że mogłam chodzić wyjątkowo na zajęcia innych grup tylko "po to, aby zaliczyć konsultację", albo dostawałam od profesorów slajdy z wykładów tak, abym mogła w tym czasie pracować i w niektóre dni dojeżdżać do szpitala na rehablitację mamy - dziewczyny uważały, że niesprawiedliwie mam lepiej, że one są poszkodowane, a ja po prostu "unikam" wykładów. Teraz jak o tym myślę to przejmowanie się ich opinią było idiotyczne - ale przejmowałam się. Bardzo. Czułam się tak bardzo samotna. To była przez pierwszy rok studiów moja paczka, wspólne imprezy, nauka, domówki, wycieczki, lumping, kolokwia itp A potem najwięcej niechęci i niezrozumienia spotkało mnie z ich strony, to bolało... Najwięcej zrozumienia okazało mi prymuska z roku i mama dwójki dzieci - też z roku: wcześniej z nimi nie utrzymywałam kontkatu, a one dały mi swoje notatki do skserowania, nauczyły tego czego nie miałam szansy nauczyć się z wykładów, wyjaśniały, zaprosiły do siebie - przeznaczyły na to swój prywatny czas, to one do mnie podeszły z propozycją po tym, jak słyszały jak moja wówczas najbliższa kumpela, od tamtego momentu kumplująca się ze wspomnianą Marianną obrabiały mi publicznie dupę opowiadając o tym, jaka ze mnie wariatka i księżniczka, jak bardzo domagam się specjalnego traktowania. Ech... No i z tego kibla jak wyszłam po godzinie to nigdy na zajęcia nie dotarłam. Wróciłam do domu - zawstydzona, czując się poniżona, odepchnięta i wiedząc, że odpierdoliłam też grubą akcję z tymi Malboro. I jednocześnie czując nieopisany ból i żal...
A wczoraj NAGLE zalała mnie mieszanka emocji, jakieś takie zrozumienie skąd rezerwa Marianny wobec mnie i jakiś niesmak na myśl o tym, że sama ją tak serdecznie powitałam. Niezręcznie w chuuuuuuuuj. Ale czułam, że może warto będzie pogadać, ale w innych okolicznościach, tym bardziej, że z perspektywy czasu inaczej się patrzy na własne czyny z okresu początków dorosłości - wszyscy wtedy głupoty robią, sami sami poplątani we własnych uczuciach, a co dopiero odkodowywanie cudzych. [Poza tym ona może mieć namiary na Marcela - i potwierdzić mi czy typ żyje czy nie żyje; przypominam, że jak go szukałam to natknęłam się w jego rodzinnej miejscowości na nagrobek z jego nazwiskiem i imieniem, ze zgadzającym się rokiem urodzenia oraz datą śmierci sprzed kilku lat] A przede wszystkim teraz byłam w odwiedzinach u przyjaciół i na tym doświadczaniu chciałam się skupić. Poprosiłam, aby mi dała na namiary na siebie. Z rezerwą - obydwie niezręcznie, obydwie zachowując się jakbyśmy dźgały się patykami i sprawdzały czy ta druga nie pogryzie, wykonując pełne wahania ruchy dałyśmy sobie wzajemnie namiary na siebie.
I potem do końca dni miałam wątpliwości czy dobrze zrobiłam...? Czy ja serio chcę, aby ta osoba znowu miała dostęp do mojego życia?
Czułam strach.
I czułam niepokój.
Czy ta spontaniczna chwila jest warta stresu? A z drugiej strony: czy to co się we mnie teraz odzywa lękiem to faktycznie jest coś aktualnego czy coś w przeszłości? Coś (ktoś? Jakaś dawna wersja mnie?) nauczona liczyć się ze zdaniem koleżanek z grupy? Ktoś bardzo samotny i przestraszony, a zarazem spragniony wsparcia, zrozumienia i miłości? Tyle, że ja, ta ja-z-teraz mam i wsparcie, i zrozumienie, i miłość. A blisko mam fantastycznych ludzi z którymi przyjaźń pielęgnuję od dekad.
No nie wiem... wciąż o tym myślę.
Czuję bardzo dużo sprzecznych uczuć, które najłatwiej zebrać pod etykietą: niepokój i wątpliwości.
Nie napisałam do niej.
A ona nie napisała do mnie.
Jedynie przyjęła mnie do znajomych.
Ot - i tyle.
A to dla mnie i tak za dużo...
Odnośnie przyjaciół: tęskniłam.
Było cudownie. Bardzo tęskniłam. Wybraliśmy się na piknik, przygotowaliśmy z O. jedzonko, oni też. Ja upiekłam piernik i ciasto dyniowe (wyszedł zakalec, więc ogłosiliśmy je mianem "dałni" jak "browny", ale jak zakalec z dyni - "downy" xD), mój chłopak upiekł przeeeeepyszną focaccię z oliwkami, do tego ajwar, banany, winogrona, a O. zrobił jeszcze koreczki (też wchodziły super z ajwarem). Moi przyjaciele przynieśli piwo i sałatkę. Leżeliśmy w parku na kocyku, pod łagodnym słońcem i słuchaliśmy o ich przygodach.
Było sympatycznie. Kumpela zmienia pracę po 13 latach - nie szukała pracy, ale praca szukała jej i to już w kolejnym miejscu. Dużo emocji, dużo rozkmin. Wspieram i zazdroszczę (to inna branża niż moja, nie czuję zawiści, ale w obecnym miejscu w życiu trudno mi się słucha o sukcesach aplikacyjnych osób, które czynnie nie aplikowały nigdzie, po które praca zgłosiła się sama). Kumpel natomiast był milczący i pełen rezerwy, bo pierwszy raz poznawał nową osobę, on tak ma. O. natomiast prędziutko wszedł w sympatyczną rozmowę - jak zeszło na samochody to chłopaki o niczym innym mogliby nie mówić. A potem jak w końcu mógł się podzielić swoimi niedawnymi osiągnieciami sportowymi to snuł opowieść tak, że mi się klatki epickiego filmu układały przed oczami xD Fascynująco i elektryzująco! Po prostu aż żałowałam, że mnie tam nie było! Spełniają się ludzie nasi szczęśliwi. <3
Przyjaciele śmiali się trochę początkowo, że przyjechałam z "dzieckiem" - bo WIDAĆ różnicę wieku między nami, ale potem mi napisali, że strasznie fajny ten mój chłopak, faktycznie bardzo ogarnięty i mentalnie w ogóle nie czuć różnicy między nami. Że sympatyczny typ.
Weszliśmy na temat polityki, trudnych startów i łatwych startów w dorosłe życie, o pracy, ustroju, emigracji, imigracji, zakupie nieruchomości, ziemi, o tym jak ciężko z mieszkaniami, jak się nie wjebać w olbrzymi kredyt itp. No, dołująca dla mnie rozmowa.
Trochę mniej dołująca, a bardziej taka skłaniająca do rozkmin była ta dotycząca ich przebojów z teściami - rodzce ziomka to trudne ludzie, a on ma schemat działania, który go samego obdziera ze sprawczości. Oczywiście on tego nie widzi, a nie moją rolą jest go terapeutyzować. Jest całkiem otwarty w mówieniu o tym, że wiele dawnych nawyków zmienił i dopiero teraz widzi je jako krzywdzące, ALE nadal jest uwikłany w kontakty rodzinne i nadal bywa ciężko. Początkowo też chciałam im opowiedzieć jak to jest u mnie, oni też pytali o rodziców O. i ich reakcję na naszą różnicę wieku. Ale chyba ich zaskoczyłam? To znaczy chyba oczekiwali sensacyjnej opowieści jak ich własna, a obecnie nie mam ani weny na sensacyjne opowiadanie, ani siły czy energii w sobie na to (jestem tak energiczna jak flaki z olejem, bleh, nie mam siłt) ani nie czuję, że mogłabym w tym momencie powiedzieć coś bulwersujacego na temat zachowania moich teściów lub moich rodziców, a przynajmniej nie w kontekście analogicznym do ich problemów: póki co nikt nie próbuje przekraczać granicy naszego związku. A przynajmniej nie mogłam sobie przypomnieć nic poza tym, że mama O. też - jak mama ziomka - bardzo przeżywa, że dzieci wyfruwają z gniazda i układa się na nowo z nowym etapem w jaki wchodzi jej życie: dom bez dzieci, pół wieku na karku, więcej czasu z partnerem, dbanie o zdrowie. Nawet w tej sprawie do mnie zadzwoniła, aby się wygadać - czym zaskoczyła syna ogromnie, bo jego mama prawie NIGDY i z NIKIM nie mówi o emocjach jakie przeżywa, wszystko kisi w sobie. Gdy ja zaczęłam, a O. uzupełnił tę opowieść to moi przyjaciele patrzyli na nas ja na kosmistów. W sumie nie wiem czy chodzi o kontrast "to takie relacje mieć się da?" - No póki co się daję. Czy może zakładając, że nie mówię otwarcie? Nie wiem. Wyznałam im, że jestem od kwietna jakoś świadoma, że nie łapię balansu między spotkaniami z jego rodziną, swoją rodziną, z jego przyjaciółmi, moimi przyjaciółmi, czasem każdego dla siebie, czasem na rozwój, na ćwiczenia, na pracę - że wszystkiego zrobiło się za dużo w stosunku do czasu jaki mogę na to przeznaczyć i się w tym gubię. Myślę, że albo tłumaczyłam to zbyt niejasno, albo tak flegmatycznie, że nie oddałam wcale poziomu poczucia tracenia sterów z rąk. Pytali mnie co z rodziną O. jest problemem - wyznałam, że są zbyt INTENSYWNI. Sympatyczni, serdeczni, chcący być razem, ale szanujący zarysowane granice, ale głównie INTENSYWNI. Za intensywni, jak na moje standardy, wciąż się docieramy. I tu temat umarł... A już zupełnie nie było komentarza, gdy DOKŁADNIE w tym momencie mój telefon zawibrował: okazało się, że mama O. życzyła nam udanego dnia i przesyłała zdjęcia: byli z mężem na 50-tych urodzinach przyjaciółki, której zmontowała na szybciutko tort-kanapkę (olbrzymi tort w kształcie kanapki, z chleba tostowego i maaaaaaasy świeżych warzyw w środku, ozdobiony na wierzchu obrazkiem kwiatów z mozajki z pomidorków koktajlowych, kolorowej papryczki, kapek majonezu, pietruszki i szczypiorku - no uśmiech sam na buzi rośnie, jaka to kreatywna babeczka! ) :D Moje ziomeczki to przyjęli z takim "o wow, masz bardzo ciekawą mamę" - i tyle. Jakby nie do końca zdecydowali czy takie smsy to dobrze czy źle... Może powinnam była to poprzeć przykładem? Nie wiem. Bardziej się czułam na słuchanie wczoraj, niż mówienie. Jestem przebodźcowana i łatwo tracę energię.
Koniec końców pod wieczór - przyjaciele i O. niezależnie od siebie wyznali mi odpowiednio: w treści smsów po pożegnaniu i podczas drogi powrotnej do domu, że w tym towarzystwie i w taki sposób odprężyli się tak bardzo, tak wypoczęli, zrelaksowali się, wychillowali i dali odpocząć bolącym plecom, że po prostu czują wdzięczność, serdeczność, spokój. Że bardzo miło w tym naszym towarzystwie się spotykać, że jest bezpiecznie, dobrze, serdecznie i jest akceptacja. Że trzeba powtórzyć. Fajnie. Naprawdę fajne popołudnie.
... ja cieszę się, że ich odwiedziłam, bo tęskniłam. Od 2 lat się nie widzieliśmy. Ale nie wypoczęłam. ZNOWU zapomniałam, że mam szybciej wyczerpującą się baterię socjalną i zwyczajnie od pewnego czasu byłam bardziej milcząca, uciekająca w siebie, nieobecna duchem, chociaż obecna ciałem - być może dzięki temu byłam lepszą słuchaczką, ale niczego tak nie pragnęłam, jak zapaść się w jakimś ekwiwalencie "pokoju ciszy": naprawdę doceniłam leżenie na trawie i słuchanie fantastycznie snutych opowieści.
WAŻNE:
Rano pojechaliśmy jeszcze zawieźć naszą sunię do mamy na psiakajki (przyjaciele mają psiaka, który nie lubi gości na 4 łapkach). Mama szczęśliwa. Kupiła niuni zabawkę, którą niunia już porwała tego samego dnia xD. Zostawiliśmy mamie słoiczek ajwaru i jedną rynienkę piernika - zrobiłam dwa rodzaje: klasyczny z orzechami i kakao oraz nieklasyczny, z różowym barwnikiem, z duuuuuużą ilością żurawiny, płatkami kokosowymi i migdałami. A stamtąd pojechaliśmy odwiedzić SIOSTRZEŃCA!
Mój chłopak ma mieszane uczucia i nie rozumie (i obawia się trochę) moich reakcji i rozkmin jakie we mnie budzi temat i widok siostrzeńca. W ogóle fakt, że młody istnieje. Bo jak na kobietę, która wchodziła w ten związek z postanowieniem "nie chcę mieć dzieci" mam totalnie hopla na punkcie młodego. Wyjaśniałam mu, że nie ogarniam JAK moja siostra, jak osoba, która WSPÓŁISTNIEJE w mojej jaśni zarówno jako wredna kobieta w wieku 30 lat, jako zapłakany w przedszolu maluszek w wieku lat 3, jako nastoletnia tancerka itp, itd - tak dużo życia, tak dużo uczuć, tak wiele barw, niuansów, tak wiele DNA wspólnego życia, dorastania, komfliktów, potrzeb, żali, ran, miłości - to wszystko co tworzy wyjątkową osobę "MOJĄ SIOSTRĘ" było w stanie wraz z jej mężem stworzyć, a potem wydać na świat nowego człowieka. To jest dla mnie TAK MAGICZNE! O ile koncepcja rozmnażania, biologii jest dla mnie naturalna, oczywista itp o tyle połączenie tego z tym, że MOJA SIOSTRA w 9 miesięcy upichciła W SOBIE nowego człowieka to dla mnie jak BIG BANG! Nie ogarniam!
Przed drzwiami czekał na nasz Szwagier z pieskiem - kochana moja włochatka się z nami wytulała. Plan był taki, że ma się wyskakać i wyszczekać na dworze by młodego nie budzić, ale ledwo weszliśmy do domu to pobiegła do łóżeczka młodszego braciszka (cudzkiego), usiedła obok, odchyliła łepek i zawyła jak wilk xD. Taka dumna starsza, futerkowa siostrzyczka! :D Siostra na nią fuknęła, ale koniec - Króliczek się obudził! :P
I wtedy dostałam go na rączki! <3 (a Lusia została wygnana do ogrodu, skąd poszczekiwała z pretensją xP)
Pierwszy raz trzymałam go i z nim podskakiwałam! :D
Potem siostra i Szwagier demonstrowali nam karmienie i to jak świetnie radzą sobie z zaleceniami specjalistki od laktacji - jak niuniuś pięknie je. Chwalili chłopczyka, że taki dzielny jest, że tak mu trudno ssać, a mimo to próbuje. I z pobłażliwością opowiadali nam o tym, jaki niuniuś jest niecierpliwy. Kochają tego maluszka i mają sami w sobie masę cierpliwości wobec jego trudności. Wyczekany, wychuchany. Jak pączek w maśle będzie miał <3.
No i króliś-szumiś już jest pobrudzony czymś. Podobno ratuje dupę na spacerach i nocą, bez niego ani rusz. Najważniejsza zabawka. :D Straaaaaaasznie mnie to cieszy. <3
Dla siostry przyzieżliśmy taki sam zestaw piernikowy jak dla mamy: czyli rynienka z piernikiem pół na pół: klasyczny i z żurawiną, oraz tartę dyniową na kruchym spodzie, a O. przywiózł im też większy kawałek focacci i ajwar (moi rodzice też dostali). Znowu nam jęczeli, że przywozimy im tak dobre jedzenie, że możemy wpadać częściej. Miło mi.
Potem sis karmiła i wyznała, że chciałaby aby wpadała częściej, że liczyła, że zostaniemy znacznie dłużej. Że powinnam była zobaczyć karmienie, że liczyła, że młodemu się odbije i po tym zobaczę jaki z niego słodki niuniuś - jak jest najedzony, ale jeszcze nie senny, to już uśmiecha się, wyciąga łapki. Że to najlepszy czas.
Ech.
No i ręce mi opadają, bo spędziliśmy u nich 1h. Nie pogadaliśmy długo, bo spora część z tego czasu sis i Szwagier ogarniali płaczącego maluszka. Ale my też mamy limity... Ech... A do tego siostra przecież ostatnio umówiła się ze mną tak, że prawie godzinę siedziałam z psem w ich sypialni, gdy była u nich jakaś spóźniona położna... no... Mój czas też jest ważny. Z drugiej strony narzekała przez tel na rodzinę Szwagra, którzy mieli kilka tygodni przyjechać w odwiedziny by zobaczyć dzidziusia "tylko na chwilę", a byli u nich bite 5h, przez to zarówno oni i młody ominęli drzemki... Myślałam, że 1h czasu na odwiedziny to spoko, tak zrozumiałam, tak założyłam. Na to karmiąca siostra fuknęła "Villuś, nie, możesz wpaść na dłużej, po prostu oni przesadzili. Teraz ty nie przesadzaj. Wpadaj na dłużej niż na chwilę!" Ech... No nie dogodzisz.... i dopiero po tej wizycie pojechaliśmy do moich znajomych na piknik...
O Oppenheimerze wcale nie myślałam (teraz spojrzałam o czym ostatnio pisałam - nope, więcej przemyśleń nie mam, film fajny, rozrywkowy, mojego życia nie zmienił, do refleksji większych nie nakłonił - albo po prostu nie mam na to przestrzeni).
5 notes · View notes
studies-n-tea · 1 year
Text
Tumblr media Tumblr media
18/100 days of productivity
Really productive day. I don’t know where the whole energy for this came from, but that's a great feeling. I felt sleepy recently, so today I decided to prepare sets of vitamins for next week.
Healthy body and mind
13 635 steps 👟
Gym 🚶‍♀️
Started new page in coloringbook 🖍
Took vitamins 💊
Home
Made breakfast 🍲
Cooked dinner 🍲
Deep clean kitchen 🧹
Cleaned bedroom 🧹
Laundry - colors 👚
Watered big plants ☘️
Other
📖 Took some notes about lavender 
📖 Continiued reading  Hollys Blask The Curse Workers. White Cat. Red Glove. Black Heart
🎬 Started watching Queen Charlotte: A Bridgerton Story
Tumblr media
Sources
- https://poradnikogrodniczy.pl/lawenda-wlasciwosci-uprawa-w-ogrodzie-ciecie-rozmnazanie.php
- https://poradnikogrodniczy.pl/przycinanie-lawendy-jak-i-kiedy-przycinac-lawende.php
- https://pl.pinterest.com/pin/9288742974343237/
6 notes · View notes
shikitsuka · 11 months
Text
Osiedlowe koszenie i przycinanie żywopłotów zdaje się nienawidzić kwiatów. Ligustr zaczyna kwitnąć? Nope ścinamy żywopłoty >:(
4 notes · View notes
aurora--sky · 2 years
Text
Social Bunny Overhaul V1 | Polskie Tłumaczenie
Tumblr media
Tłumaczenie Social Bunny Overhaul v1 od @marlynsims
Mod dodaje około 350 nowych postów i wiadomości do Towarzyskiego Króliczka.
Tłumaczenie trzeba włożyć do folderu z modem
Bez moda tłumaczenie nie zadziała
⚠︎ W tłumaczeniu musiałam używać bezosobowych form czasownika, ponieważ Towarzyski Króliczek nie wczytuje form osobowych (albo ja o czymś nie wiem). Starałam się bardzo, aby tekst brzmiał naturalnie. Myślę, że jest ok 😊)
⚠︎ Końcówki niektórych postów są przycięte. Wina leży raczej po stronie gry. Dzieje się tak, bo w wersji angielskiej post może mieć 1 zdanie, ale po polsku może być trochę dłuższy, więc jest przycinany...
POBIERANIE
SIMFILESHARE | 16.10.22
TOU | FAQ | BUY ME A COFFEE
8 notes · View notes
chicago-geniza · 2 years
Link
Anyway here is the Queer dot pl profile on my friend Zosia. I think Krzysztof Tomasik writes the Wielcy i niezapomniani series and like. What if I just wrote a blog post about Stefania and Jelonka and pitched it to him. What if I did that. Soft launch my project. Make the second-wave feminists grumble and groan like Milosz who got very Old Man Yells At Cloud about homoeroticism entering literary criticism in the 90s-- “women can’t be affection with each other any more, men can’t have deep emotional bonds, everyone reads perverted icky Gay Sex into it, that’s shallow reading and moreover it makes me feel Personally Uncomfortable.” (I love when people call anything that makes them uncomfortable a lack of nuance as though queer readings are not founded precisely upon a recognition of nuance, reading through nuance, an exegetical practice that begins at derash in order to swim back up to the surface and rediscover the “gesto zaszyfrowane,” as someone put it earlier, intertextual web that shimmers in and out of sight over superficial things like Plot & Story, gd, Czeslaw.) Ok please read about Nalkowska, I am really into her today because I just got a book about her diaries and now need to obtain...the rest of her diaries
2 notes · View notes
mihalinazp · 1 year
Text
Kiedy ciąć cisa? I ile razy?
Cisy bardzo lubią przycinanie. W naturze są to drzewa dość mocno obgryzane przez dzikie zwierzęta, i to pewnie dlatego cisy rosnące w ogrodzie tniemy dwa razy do roku. Cisy przycina się w czasie dwóch przyrostów: kwietniowo-majowym czerwcowo-lipcowym Jak zauważymy w kwietniu, że cis zaczyna kwitnąć, pyli, to właśnie wtedy trzeba go ciąć. W efekcie zagęścimy drzewo. Nawet jeśli mamy słabe…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
eurobiznesgraonline · 27 days
Text
Jakie korzyści zdrowotne niesie za sobą spożywanie zioła chelsea?
🎰🎲✨ Darmowe 2,250 złotych i 200 darmowych spinów kliknij! ✨🎲🎰
Jakie korzyści zdrowotne niesie za sobą spożywanie zioła chelsea?
Zioło chelsea, znane również jako roślina Chelsea, jest rośliną o wyjątkowych właściwościach zdrowotnych, które mogą korzystnie wpływać na nasze ciało i umysł. Jedną z głównych korzyści zdrowotnych związanych z ziołem chelsea jest jego działanie przeciwbólowe. Roślina ta posiada właściwości łagodzące ból, co może być szczególnie pomocne w przypadku dolegliwości takich jak bóle głowy, bóle mięśni czy stawów.
Dodatkowo, zioło chelsea jest również znane z swoich właściwości przeciwzapalnych. Dzięki temu może pomóc w redukcji stanów zapalnych w organizmie, co może przynieść ulgę osobom cierpiącym na różnego rodzaju schorzenia zapalne. Ponadto, roślina ta może również wspomagać zdrowie układu trawiennego, poprawiając trawienie i łagodząc dolegliwości żołądkowe.
Zioło chelsea posiada także właściwości relaksacyjne, które mogą pomóc w redukcji stresu i poprawie samopoczucia. Dzięki temu może być skutecznym środkiem zaradczy do walki z objawami związanymi z stresem i napięciem psychicznym. Warto jednak pamiętać, że przed rozpoczęciem stosowania zioła chelsea w celach leczniczych, warto skonsultować się z lekarzem, aby uniknąć ewentualnych skutków ubocznych i zapewnić bezpieczne działanie rośliny dla naszego organizmu.
Podsumowując, zioło chelsea posiada wiele korzyści zdrowotnych, które mogą wspomagać nasze zdrowie fizyczne i psychiczne. Dzięki swoim właściwościom przeciwbólowym, przeciwzapalnym i relaksacyjnym, może być cennym dodatkiem do naszej codziennej diety i dbałości o zdrowie.
Zioło Chelsea to roślina o wielu korzyściach zdrowotnych, w tym bogata w składniki odżywcze. Składniki te są niezbędne dla utrzymania zdrowia i dobrego samopoczucia. Jednym z głównych składników odżywczych zioła Chelsea jest flawonoid nazywany kwercetyną. Kwercetyna jest silnym przeciwutleniaczem, który pomaga w zwalczaniu wolnych rodników, zapobiegając uszkodzeniom komórek. Ponadto, zioło Chelsea zawiera polifenole, które również działają ochronnie na organizm.
Innym istotnym składnikiem odżywczym zioła Chelsea jest witamina C. Witamina ta wzmacnia system odpornościowy, pomagając organizmowi w walce z infekcjami i chorobami. Dodatkowo, zioło Chelsea dostarcza cennych minerałów, takich jak żelazo, magnez czy potas, które są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu.
Dzięki swoim właściwościom odżywczym, zioło Chelsea może być stosowane w celu poprawy zdrowia ogólnego, wzmocnienia organizmu oraz zapobiegania wielu schorzeniom. Może również pomóc w łagodzeniu objawów różnych dolegliwości, takich jak stany zapalne czy alergie.
Warto włączyć zioło Chelsea do swojej diety, aby cieszyć się wszystkimi korzyściami zdrowotnymi, jakie oferuje. Pamiętaj jednak, aby skonsultować się z lekarzem przed rozpoczęciem jakiejkolwiek suplementacji, aby upewnić się, że jest ona odpowiednia dla Twojego organizmu.
Zioło Chelsea, znane również jako Schefflera arborcola, to roślina doniczkowa popularna ze względu na swoje piękne liście i łatwą pielęgnację. Jednak aby cieszyć się zdrowym wzrostem i bujnym wyglądem rośliny, ważne jest odpowiednie dawkowanie i regularna pielęgnacja.
Dawkowanie zioła Chelsea zależy od wielu czynników, takich jak wielkość rośliny, warunki wzrostu oraz używane nawozy. Ogólnie jednak zaleca się podlewanie rośliny regularnie, utrzymując wilgotność podłoża na odpowiednim poziomie, ale unikając nadmiernego namaczania. Zioło Chelsea lubi jasne, lecz rozproszone światło, dlatego najlepiej umieścić je w pobliżu okna.
W okresie wzrostu rośliny, czyli wiosną i latem, zaleca się nawożenie zioła Chelsea co około 2-3 tygodnie specjalnym nawozem do roślin doniczkowych. Ważne jest, aby przestrzegać zaleceń dotyczących dawkowania podanych na opakowaniu nawozu, aby uniknąć przesadzenia rośliny.
Przycinanie zioła Chelsea również jest ważne dla utrzymania jej kompaktowej i zdrowej formy. Można to zrobić, usuwając zbyt długie pędy lub przekwitłe kwiaty. Pamiętaj jednak, aby nie przycinać rośliny zbyt mocno, aby nie osłabić jej wzrostu.
Wnioskiem jest więc, że odpowiednie dawkowanie zioła Chelsea oraz regularna pielęgnacja są kluczowe dla utrzymania zdrowej i pięknej rośliny doniczkowej. Mając świadomość potrzeb tej rośliny i dostosowując się do nich, będziesz cieszyć się jej urodą przez wiele sezonów.
Zioło Chelsea, znane również jako Chelstium Vulgare, jest rośliną stosowaną od wieków w tradycyjnej medycynie ludowej do leczenia różnych dolegliwości. Jednak jak każde zioło, może wywoływać pewne działania uboczne, zwłaszcza gdy spożywane jest w nadmiarze lub w przypadku osób uczulonych na składniki rośliny. Poniżej wymienione są najczęstsze działania uboczne spożywania zioła Chelsea:
Problemy żołądkowe: Nadmierne spożycie zioła Chelsea może prowadzić do niestrawności, biegunki, wzdęć oraz innych problemów żołądkowych. Osoby z wrażliwym układem trawiennym powinny spożywać to zioło ostrożnie i w umiarkowanych ilościach.
Reakcje alergiczne: Istnieje ryzyko wystąpienia reakcji alergicznych u osób uczulonych na rośliny z rodziny rogozowatych, do której należy zioło Chelsea. Objawy alergii mogą obejmować swędzenie skóry, wysypkę, obrzęk czy trudności w oddychaniu. W przypadku wystąpienia jakichkolwiek reakcji alergicznych, należy natychmiast przerwać spożywanie zioła i skonsultować się z lekarzem.
Interakcje z lekami: Zioło Chelsea może mieć interakcje z niektórymi lekami, dlatego osoby przyjmujące regularnie jakiekolwiek leki powinny skonsultować się z lekarzem przed rozpoczęciem spożywania tej rośliny. Może to być szczególnie istotne w przypadku leków przeciwzakrzepowych, przeciwpłytkowych lub leków na nadciśnienie.
Problemy hormonalne: Istnieją niepotwierdzone doniesienia o możliwym wpływie zioła Chelsea na układ hormonalny, zwłaszcza u kobiet w ciąży lub karmiących piersią. Zaleca się unikanie spożywania tego zioła w tych okresach życia.
Podsumowując, zioło Chelsea może być korzystne dla zdrowia, ale należy pamiętać o możliwych działaniach ubocznych i konsultacji z lekarzem przed jego spożyciem, zwłaszcza w przypadku osób mających problemy zdrowotne lub przyjmujących regularnie leki. Warto być świadomym potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z spożywaniem ziół takich jak zioło Chelsea.
Zioło chelsea, znane również pod nazwą korzeń chelsea, to roślina o wielu potencjalnych zastosowaniach w medycynie naturalnej. Zioło to posiada silne właściwości lecznicze i od wieków było stosowane przez różne kultury do poprawy zdrowia i dolegliwości zdrowotnych.
Jednym z głównych zastosowań zioła chelsea jest jego wpływ na układ odpornościowy. Zawarte w nim składniki mogą pomóc w wzmocnieniu odporności organizmu, zwłaszcza w okresach zmiany pór roku lub gdy organizm jest osłabiony.
Kolejnym ważnym zastosowaniem zioła chelsea jest jego działanie przeciwzapalne. Substancje zawarte w tej roślinie mogą pomóc w łagodzeniu stanów zapalnych w organizmie, co może przynieść ulgę osobom cierpiącym na dolegliwości takie jak reumatoidalne zapalenie stawów czy choroby skóry.
Zioło chelsea ma także właściwości antyoksydacyjne, co oznacza, że może pomóc w zwalczaniu wolnych rodników i ochronie komórek przed uszkodzeniem. Długotrwałe spożywanie tej rośliny może przyczynić się do ogólnego poprawy stanu zdrowia.
Ważne jest jednak, aby przed rozpoczęciem stosowania zioła chelsea skonsultować się z lekarzem, zwłaszcza jeśli osoba ma jakiekolwiek schorzenia zdrowotne lub przyjmuje regularnie leki. Zawsze należy przestrzegać zaleceń dotyczących dawkowania i unikać nadmiernego spożycia tej rośliny.
0 notes
sadzonkiroslin · 2 months
Text
Szkółka roślin
Tumblr media
Szkółka roślin to rodzaj gospodarstwa specjalizującego się w hodowli i sprzedaży roślin uprawnych, takich jak drzewa, krzewy, kwiaty czy byliny. Jest to miejsce, gdzie rośliny są hodowane w kontrolowanych warunkach, aby zapewnić im optymalne warunki wzrostu i rozwinięcia się przed ich sprzedażą.
Szkółki roślin mogą być różnej wielkości – od niewielkich, rodzinnego prowadzenia, po duże zakłady zajmujące się masową produkcją roślin na potrzeby ogrodów publicznych, firm ogrodniczych czy też klientów indywidualnych.
Hodowla w szkółkach może obejmować różne aspekty, takie jak:
Wybór gatunków i odmian: Szkółki roślin często oferują szeroki wybór gatunków i odmian roślin, aby zaspokoić różnorodne potrzeby klientów.
Pielęgnacja: Hodowcy w szkółkach dbają o regularną pielęgnację roślin, taką jak podlewanie, nawożenie, przycinanie i zwalczanie szkodników, aby zapewnić im zdrowy wzrost i rozwój.
Rozmnażanie: Wiele szkółek roślin zajmuje się również rozmnażaniem roślin poprzez nasiona, sadzonki lub podział kęp, aby uzyskać większą ilość roślin do sprzedaży.
Doradztwo: Część szkółek roślin oferuje również doradztwo klientom w doborze odpowiednich roślin do ich ogrodów lub przestrzeni życia, jak również udzielają porad dotyczących pielęgnacji i zakładania ogrodów.
Szkółki roślin są ważnym ogniwem w przemyśle ogrodniczym, zapewniając klientom wysokiej jakości rośliny oraz pomoc w ich hodowli i pielęgnacji. Możesz w nich znaleźć ogrom roślin do swojego ogrodu czy na taras. Warto w rozpoczynającym się sezonie sprawdzić co nowego jest w ofercie takiej szkółce roślin i zakupić nowe, zdrowe rośliny do swojego ogrodu.
0 notes
infozneta · 3 months
Link
Dlaczego regularne przycinanie gałęzi drzew owocowych jest tak istotne? Przede wszystkim, pozytywnie wpływa ono na ich kondycję i zdolność owocowania. Przycinanie starych, martwych gałęzi i kształtowanie korony zapewnia drzewu lepszą ekspozycję na światło słoneczne, co korzystnie wpływa na fotosyntezę i rozwój owoców. Ponadto, usuwane są wówczas niezdrowe i chore części rośliny, co zmniejsza ryzyko rozprzestrzeniania się chorób i szkodników.
Regularne przycinanie gałęzi pozwoli zachować drzewo w dobrej kondycji nawet przez wiele lat, zapewniając obfite i zdrowe zbiory owoców. Dlatego warto pamiętać o tej formie pielęgnacji, planując prace w ogrodzie, zwłaszcza w miesiącach zimowych.
0 notes
dobreprogramy · 4 months
Text
Nero Platinum
Nero Platinum to kompleksowe oprogramowanie do nagrywania płyt, edycji multimediów i zarządzania plikami, dostępne w renomowanym sklepie internetowym https://oprogramowanie.pro. Zyskujące uznanie użytkowników na całym świecie, Nero Platinum oferuje zaawansowane funkcje, które sprawiają, że jest to wszechstronny pakiet dla miłośników tworzenia, edycji i udostępniania treści multimedialnych.
Główne cechy Nero Platinum:
Nagrywanie Płyt: Nero Platinum umożliwia nagrywanie płyt CD, DVD i Blu-ray z różnymi typami danych, w tym plików audio, wideo, obrazów i danych.
Edycja Wideo: Oprogramowanie zawiera zaawansowane narzędzia do edycji wideo, pozwalając użytkownikom tworzyć profesjonalne filmy, dodając efekty, przycinając, łącząc i dostosowując parametry wideo.
Edycja Audio: Nero Platinum oferuje również edycję dźwięku, umożliwiając m.in. nagrywanie, przycinanie, mieszanie i dodawanie efektów dźwiękowych.
Kopie Bezpieczeństwa i Ochrona Płyt: Za pomocą funkcji kopii zapasowych użytkownicy mogą łatwo tworzyć kopie zapasowe danych oraz zabezpieczać je przed utratą. Oprogramowanie także pozwala na zabezpieczenie płyt hasłem.
Strumieniowanie Mediów: Nero Platinum wspiera strumieniowanie multimediów, co umożliwia użytkownikom udostępnianie treści na różnych urządzeniach w domu.
Narzędzia Kreatywne: Zestaw kreatywnych narzędzi do projektowania okładek płyt, tworzenia prezentacji zdjęć, projektowania etykiet i tworzenia filmów z efektami specjalnymi.
Dostępność w https://oprogramowanie.pro: Nero Platinum jest dostępne w sklepie internetowym https://oprogramowanie.pro, co oznacza legalność zakupu, dostęp do aktualizacji oraz wsparcie techniczne.
Nero Platinum to nie tylko oprogramowanie do nagrywania płyt; to kompleksowy zestaw narzędzi dla kreatywnych jednostek i profesjonalistów, chcących tworzyć, edytować i udostępniać treści multimedialne. Dzięki zaawansowanym funkcjom i intuicyjnemu interfejsowi Nero Platinum staje się niezastąpionym narzędziem dla pasjonatów multimediów. Sprawdź dostępność już dziś i rozpocznij swoją kreatywną podróż z Nero Platinum!
0 notes
alerzeczy · 5 months
Text
Najlepszy trymer do bikini - Ranking
Tumblr media
Jeśli chcesz usunąć zabłąkane włosy łonowe wystające z linii bikini, masz do dyspozycji wiele różnych opcji depilacji – woskowanie, depilacja, czy nawet nawet laser. Ale jeśli masz mało czasu, pieniędzy lub tolerancji bólu, staromodne dobre golenie lub przycinanie jest zdecydowanie najbardziej dostępną metodą, niezależnie od tego, czy planujesz zrobić pełne brazylijskie, czy po prostu posprzątać krawędzie. Read the full article
0 notes
e-pazur · 8 months
Text
Jakie akcesoria dla psa są niezbędne na co dzień?
Posiadanie psa to niesamowicie satysfakcjonujące doświadczenie. Nasi czworonożni przyjaciele przynoszą nam radość, miłość i towarzystwo każdego dnia. Jednakże, z przyjemnością towarzyszy także odpowiedzialność. Aby zapewnić naszemu psu zdrowie, szczęście i komfort, istnieje kilka niezbędnych akcesoriów, które warto mieć na co dzień. W tym artykule omówimy te niezastąpione elementy wyposażenia dla psa.
Tumblr media
Smycz i obroża Smycz i obroża to absolutne podstawy. Służą one nie tylko do zapewnienia bezpieczeństwa psa podczas spacerów, ale także do kontroli i zarządzania jego zachowaniem. Wybierając obrożę, upewnij się, że jest ona odpowiednio dostosowana do rozmiaru psa, wygodna i wykonana z materiałów bezpiecznych dla skóry zwierzęcia. Jeśli Twój pies jest energiczny, rozważ zakup smyczy o zmiennym długości, która pozwoli na swobodne bieganie podczas spacerów na wolności.
Legowisko lub koc Każdy pies zasługuje na swoje miejsce do spania. Legowisko lub miękki koc to idealne miejsce, gdzie Twój pies może odpocząć i czuć się bezpiecznie. Wybierając legowisko, zwróć uwagę na rozmiar, aby zapewnić psu wystarczająco dużo miejsca do rozciągania się. Dla szczeniąt i starszych psów warto również rozważyć legowisko ortopedyczne, które może pomóc w zapobieganiu problemom z układem kostnym.
Miska na jedzenie i wodę Zapewnienie odpowiedniego poziomu nawodnienia i prawidłowej ilości pożywienia jest kluczowe dla zdrowia psa. Wybierając miski, postaw na modele łatwe do czyszczenia, zgodne z rozmiarem Twojego pupila. Warto także inwestować w miski antypoślizgowe, które zapobiegają przesuwaniu się naczyń podczas jedzenia.
Zabawki Zabawki to nie tylko źródło rozrywki dla psa, ale także narzędzie do stymulacji umysłowej i fizycznej. Psy, zwłaszcza te młodsze, potrzebują regularnej aktywności, aby pozbyć się nadmiaru energii. Zabawki do żucia, interaktywne puzzle oraz piłki do aportowania to tylko niektóre z opcji, które można dostosować do preferencji i potrzeb Twojego pupila.
Szczotka i preparaty pielęgnacyjne Pielęgnacja sierści i skóry jest istotną częścią dbania o psa. W zależności od rasy, może być konieczne regularne szczotkowanie, kąpiele, czyszczenie uszu i przycinanie pazurów. Warto więc zaopatrzyć się w odpowiednie narzędzia do pielęgnacji i wybrać preparaty pielęgnacyjne odpowiednie dla potrzeb Twojego pupila.
Szelki lub uprząż Szelki lub uprząż mogą być bardziej komfortowe dla psa niż tradycyjna obroża, zwłaszcza jeśli Twój pies ma skłonności do ciągnięcia. Dobrej jakości szelki równomiernie rozkładają ciśnienie na klatce piersiowej, co może zapobiec obrażeniom szyi i górnej części ciała.
Pozostałe akcesoria Oprócz wymienionych wyżej akcesoriów, istnieje wiele innych, które można dostosować do potrzeb konkretnego psa. Są to np. koszyczki transportowe, ubranka na zimę, miski podróżne, kosmetyki odstraszające insekty, a nawet specjalne zabiegi do higieny jamy ustnej.
Warto podkreślić, że wybór akcesoriów zależy od wielu czynników, takich jak wiek, rasa, aktywność i indywidualne preferencje Twojego psa. Zawsze warto również konsultować się z weterynarzem lub behawiorystą zwierzęcym, aby zapewnić najlepszą opiekę i wybór akcesoriów odpowiednich dla Twojego pupila.
Podsumowując, dbając o naszych czworonożnych przyjaciół, musimy pamiętać o podstawowych akcesoriach, które zapewnią im zdrowie, bezpieczeństwo i komfort. Odpowiednio dobrana smycz, legowisko, miska, zabawki, narzędzia do pielęgnacji i inne akcesoria sprawią, że życie Twojego psa będzie pełne radości i zdrowia.
0 notes