Kilka nocy temu napisał do mnie znajomy znajomego z FB, czy jestem chętna na wspólne tripy po górach. W piątek napisałam, że chętnie.
Ryzykownie, lekkomyślnie i odważnie. Ale już Wam kiedyś pisałam, że dla mnie nie długość, a jakość życia jest kluczowa, więc czerpię z życia pełnymi garściami.
Fotografia to dziewiętnastowieczny wynalazek, który szybko zdobył sobie uznanie wśród współczesnych. Nic więc dziwnego, że w ślad za wynalezieniem fotografii (1839) powstawać zaczęły zakłady fotograficzne i pojawiać się zaczęli zawodowi fotografowie (na Śląsku pierwsi zaczęli działać w 1843 roku). Wśród nich byli zarówno tacy, którzy przemieszczali się od miejscowości do miejscowości w poszukiwaniu klientów (zwłaszcza w początkowym okresie rozwoju fotografii), jak i tacy, którzy mogli pozwolić sobie na założenie stałego atelier fotograficznego.
I jednych, i drugich nie brakowało w Karkonoszach i Górach Izerskich – i to właśnie o nich informacje zebrał i umieścił w jednej publikacji Marcin Dziedzic.
Wydana przez ATUT książka zawiera biogramy zawodowych fotografów z terenów powiatów zgorzeleckiego, lubańskiego, lwóweckiego, jeleniogórskiego i kamiennogórskiego. Praca opiera się na ogłoszeniach prasowych, Autor sięga także do dokumentów urzędowych – akt metrykalnych (akta urzędów stanu cywilnego, księgi adresowe, księgi parafialne).
Poszczególne biogramy prezentują dane fotografów, informacje o rodzi nie i wykształceniu, a także – a może przede wszystkim – działalności zawodowej. Całość ilustrują podobizny fotografów, wykonywane fotografie (zdjęcia wykonane w opisywanych atelier) i dokumenty z poszczególnymi osobami związane. W przypadku niektórych fotografów działających stacjonarnie udało się Autorowi dotrzeć do projektów ich atelier fotograficznych. W przypadku fotografów podróżujących zdołał odtworzyć, na pod stawie wspomnianych ogłoszeń, przemierzane przez nich trasy.
Na końcu książki, obok spisu treści, znajdujemy indeks nazw geograficznych. W efekcie drobiazgowej pracy powstał interesujący zbiór biogramów, dzięki którym poznajemy nie tylko karkonoskich fotografów, ale i dzieje fotografii w Karkonoszach oraz miejsc z fotografią związanych. Jak pisze sam Autor, literatura na temat dziejów fotografii na terenie Karkonoszy i Gór Izerskich nie jest bogata (s. 11), stąd tym bardziej polecamy Czytelnikom tę publikację. [jk]
Marcin Dziedzic
Fotografowie z Karkonoszy i Gór Izerskich do 1945 r.
Oficyna Wydawnicza Atut 2020
ISBN: 9788379774609
320 stron, 150x210 mm
oprawa miękka
Udało się :) było małe opóźnienie, ale rower w serwisie, klucze w dobrych rękach, pieczywo zakupione. Ruszamy, ale nasza A4 rządzi się swoimi prawami, zawsze coś... godzinę później, niż miało być, wjeżdżamy do Jeleniej Góry na wszamę i rozprostowanie kości.
Wcześniej było gorąco, ale tu schłodzilismy atmosferę lodami lawendowymi i z trawa cytrynową. 1szy raz w życiu kupiliśmy wszyscy takie same lody - jeszcze nigdy nie bekalo mi się lawendą ;) Dziwne uczucie, jakbym siedziała w szafie z saszetka suszków z Chorwacji.
Dalej Liberec, wow! Góry izerskie otaczające urokliwe miasto. Ratusz, teatr, fontanna, kamienice i wąskie brukowe uliczki. Esio zaliczyl nawet piwo w barze, czeskie piwo.
No i dalej, prosto do Kytlic. Apartament "został chyba stworzony przez Boga, bo jest nawet toster" jak to stwierdził G. Ogród ma skalną ścianę i grotę zalaną wodą. A to wszystko przy starym kościółku w kamiennym domu.
Zwiedzanie okolicy jutro a tymczasem porą odpocząć po dlugiej podróży:)
Dalsza część: dotarliśmy do celu wycieczki, czyli kamieniołom kwarcu Stefan w górach Izerskich.
Była mżawka i mgła, więc zdjęcia chuj strzelił, ale za to przypadkiem wjechał mini urbex.
Strasznie przemokłam i zmarzłam. Buty i skarpetki zupełnie mokre. Przy okazji staw kolanowy wysiadł znowu. Z gór wróciliśmy po 18! Miało być ognisko, ale mżawka, więc kiełby zjedliśmy z piekarnika u tego ziomka, w tym czasie suszylismy buty i moje skarpetki. Do domu wróciłam koło 1 w nocy!
„Podróżnicy w Górach Olbrzymich” to książka znana już pewnie wielu miłośnikom regionu, których nie brakuje na pewno wśród naszych czytelników. Jeśli jednak jeszcze o niej nie słyszeliście albo słyszeliście, lecz później informacja ta gdzieś się wśród innych zagubiła, to zachęcamy do sięgnięcia po niezwykłą, pionierską publikację Wydawnictwa Wielka Izera przygotowaną we współpracy z Schlesisches Museum zu Görlitz.
„Podróżnicy…” to antologia niemal czterdziestu relacji osób podróżujących po Karkonoszy i Górach Izerskich w okresie od końca XVII do początku XX wieku. W publikacji znajdujemy relacje z wędrówek po dolnośląskich i łużyckich górach, szczegółowo opisujące możliwości i warunki takich podróży (pożywienie i noclegi), a także spotkania z ludźmi w różny sposób z górami związanymi (wśród których znaleźli się m.in. gospodarze schronisk i poprzedzających je baud, leśnicy, drwale, ale także – przemytnicy).
Każda relacja jest inna, bo napisana przez kogoś innego, innym – bo z różnych lat pochodzącym językiem. Każdy z nich na czymś innym skupia uwagę, ale dzięki temu otrzymujemy bogaty i barwny obraz Gór Olbrzymich i ich mieszkańców: strojów, jakie noszą,
potraw, które warzą i zwyczajów, którym hołdują. Jest też sporo krajobrazów, choć zaznaczono, że część tych krajobrazowych opisów została skrócona przez tłumacza. Ten zresztą w sposób barwny tłumaczy, jak to się stało, że „Podróżnicy…” w ogóle pojawili się na rynku wydawniczym. To też ciekawa historia.
Na uwagę zasługują także przedmowy, które napisali dwaj znawcy Gór Olbrzymich: Ullrich Junker, potomek mieszkańców osady na Kobylej Łące, i Henryk Waniek, pisarz i malarz, którego każdy utwór też jest swoistą wędrówką. Na uwagę zasługuje również szata graficzna i to, co w ostatnich latach coraz rzadziej spotykane: staranna edycja i korekta, dzięki którym książkę można po prostu ze smakiem czytać, nie potykając się co rusz na błędach edycyjnych lub korektorskich niedociągnięciach.
Fantastyczna lektura dla każdego, komu Karkonosze i Góry Izerskie nie są obojętne. Bardzo wszystkim polecamy – spójrzcie na znane sobie miejsca oczyma podróżników sprzed 200–300 lat i odkryjcie je na nowo. [jk]
PODRÓŻNICY W GÓRACH OLBRZYMICH. ANTOLOGIA
TEKSTÓW ŹRÓDŁOWYCH
Wydawnictwo Wielka Izera 2020
ISBN: 9788395229367
412 stron, 130x215 mm
oprawa twarda
Dla niektórych tegoroczne lato jest przyjemnie chłodne, dla innych - zbyt mało ciepłe. Na Dolnym Śląsku lipiec to najcieplejszy miesiąc w roku, jednak nie oznacza to, że nie pojawiały się się zimne dni. 20 lipca 1996 roku na Hali Izerskiej odnotowano... -5,5°C.
Ta położona na wysokości powyżej 800 m n.p.m. w dolinie Izery w Górach Izerskich w okolicach Świeradowa-Zdroju górska łąka ma najbardziej surowy klimat prawdopodobnie w całej Polsce. 29 grudnia 1996 roku w okolicach Świeradowa-Zdroju na Hali Izerskiej na wysokości 820 m n.p.m. zanotowano -36,6°C, a prawie każdej zimy temperatura spada tam poniżej -30°C. 3 lutego 2012 roku odnotowano ponownie -36°C.
Można powiedzieć, że trochę jeszcze brakuje do najniższej zanotowanej na obecnych ziemiach polskich temperatury, czyli -41°C. Tak zimo było dotychczas dwa razy - w Żywcu w 1929 roku i w Siedlcach w 1940. Jednak pomiary na Hali Izerskiej prowadzone są dopiero od 1995 roku. Naukowcy oceniają , że przy napływie tak chłodnego powietrza jak w 1929 czy w 1940 roku temperatura na Hali Izerskiej mogła spaść nawet poniżej -45°C.
[1] “Chatka Górzystów” na Hali Izerskiej, fot. Wojciech Głodek