Tumgik
#przedproże
gdanskstrefa · 1 year
Text
Znikające przedproża
Przedproża na Długiej rozporządzeniem Rady Miasta zniknęły w 1873 r. Pięć lat trwało demontowanie ich, niszczenie bądź wyprzedawanie (nawet do Anglii). Do końca lat 70-tych XIX wieku usunięto ich w sumie 1800. Proces po wielu protestach trochę wyhamował, ale i tak Piwna straciła wszystkie w 1906 r. Później je przywracano miejscami, dzięki zachowanym fragmentom, uratowanym przez Towarzystwo…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
olostrzyz · 3 years
Photo
Tumblr media
Śladem pałacy miejskich. Pałac „Pod Krzysztofory”, popularnie zwany „Krzysztofory” lub niepoprawnie pod Krzysztoforami. Nazwa pałacu pochodzi od figury św. Krzysztofa, która od około 1380 roku była umieszczona na fasadzie narożnej kamienicy. Budynek znajdował się tutaj prawdopodobnie już w 2. połowie XIII w. Przyrynkową partię obecnego pałacu Pod Krzysztofory tworzy średniowieczny dom, zajmujący lokacyjną działkę narożną. Najstarszym murowanym obiektem działki była wieża na rzucie kwadratu o boku 10 m, wzniesiona w połowie długości działki, przy granicy z południowym sąsiadem. Oprócz kamiennych murów, z budynku zachowało się ceglane obramienie otworu od strony wschodniej. Przed połową XIV w. wieżę wcielono do wzmiankowanego obszernego domu, złożonego z części frontowej i skrzydła wzdłuż ulicy Szczepańskiej. Prawdopodobnie w tym samym czasie lub niewiele później zbudowano przedproże. Około roku 1380 powstała kamienna figura św. Krzysztofa, usytuowana zapewne na fasadzie i stylowo związana z praską plastyką parlerowską. Pierwszymi znanymi właścicielami budynku byli w XIV wieku Spycymirowie, oraz Czirlowie w pierwszej ćwierci XV w. W 1423 r. dom wzmiankowany był jako „wielki” i od tego czasu do połowy XVI w. pozostawał w rękach patrycjuszowskiego rodu Morsztynów (stąd nazwana była też kamienicą Morsztynowską). Na przełomie XVI i XVII w. funkcjonowała tutaj jedna z najstarszych krakowskich aptek. W pewnym momencie nad budynkiem zawisło bardzo poważne niebezpieczeństwo. W 1912 r. pałac stał się własnością spółki budowlanej, która postanowiła stary dom rozebrać, aby na jego miejscu wznieść dochodową kamienicę czynszową. Przeciwko temu projektowi ostro zaprotestowała krakowska opinia publiczna z Towarzystwem Opieki nad Polskimi Zabytkami Sztuki i Kultury na czele. Protest okazał się skuteczny i do rozbiórki na szczęście nie doszło. Po wybuchu I wojny światowej znajdowały się tu kwatery ochotniczych jednostek wojskowych – Legionów Polskich. W 1918 r. pałac przejął Skarb Państwa. #3dtrip #3dpress #trip #travel #travelblogger #travelphotography #travelgram #oloontour #palace #pałac #kraków #krakow #cracow #history #polska #poland (w: Pałac Krzysztofory) https://www.instagram.com/p/CU5mlZboiXS/?utm_medium=tumblr
0 notes
Text
Tu zabytek, a tu ubytek!
Tu zabytek, a tu ubytek!
Takie miejsca to kiepska wizytówka Gdańska. Na ul. Ogarnej 42/43 stoi kamienica, której przedproże znajduje się w fatalnym stanie. Popękane i zniszczone schody, barierki i ozdoby wyglądają okropnie. A naprzeciwko? Jeden z ważniejszych i najczęściej odwiedzanych przez turystów zabytków. Dom, w którym urodził się słynny naukowiec, twórca termometru rtęciowego, Daniel Gabriel Fahrenheit. źródło…
View On WordPress
0 notes
gdanskstrefa · 4 years
Text
Ulica Piwna - Obrazki gdańskie
Ulica Piwna – Obrazki gdańskie
Na samym początku Ulicy Piwnej stoi duży, stary dom. Nie wiem, do kogo należy. To piękna, stara kamieniczka z wielkim przedprożem, wysokimi, jasnymi oknami, wspaniałą kamieniarką i wielkim ptakiem na szczycie.
Zdjęcie ukazuje narożnik ul. Piwnej i Tkackiej. Narożna kamienica (trójkondygnacyjna, o cechach manierystyczno – barokowych z wystrojem rzeźbiarskim przypisywanym Wilhelmowi Richterowi)…
View On WordPress
0 notes
gdanskstrefa · 7 years
Text
część 1
Wiosna to młoda kobieta siedząca pod drzewem, ma we włosach kwiaty – podobnie w koszu w lewej ręce (ręką prawą nagina ku sobie kwitnącą gałąź drzewa). Płyta z Chlebnickiej przedstawia w tle klomb klasycznego ogrodu, gdy ta z Długiego Targu ogranicza się do skromnych traw łąki.
Wiosna z ulicy Chlebnickiej
Wiosna z Długiego Targu
Lato jest przedstawione na płycie z Chlebnickiej oraz jej oryginale – zamontowanym obecnie na Długim Targu – jako kobieta w wieńcu ze zboża, w lewej ręce trzyma kosz owoc- ów (róg obfitości?), owoce znajdują się także w koszu pod prawą ręką. Lewym ramieniem obejmuje snopek zboża, którego łany widać również w tle. Jak przystało na swoją porę roku, Lato jest dużo bardziej roznegliżowana – w praktyce naga – analogiczne elementy pojawiają się także w przedstawieniu z Długiego Targu (w cyklu sprzed Dworu Artusa): w prawej ręce,opartej na pieńku, trzyma sierp (na przedstawieniu z Chlebnickiej brak tego ważnego detalu), lewą obejmuje snopek zboża, inne snopki widać w tle, tam gdzie na Chlebnickiej były łany zbóż.
Lato, kopia z ulicy Chlebnickiej
Lato, oryginał z Długiego Targu
Snopek zboża u stóp i sierp (na ile da się to rozpoznać na złej jakości fotografii z XIX w.) sugeruje, że Lato pojawiło się również na przedprożu z ulicy Długa 14.
Lato, Długi Targ
przedproże na ul. Długiej 14 w 1870 r
Jesień to chłopiec z winnymi gronami we włosach i kadzią pod prawą ręką. Bachiczny chłopiec na Chlebnickiej przedstawiony jest w ujęciu od tyłu, w pół obrocie ku widzowi, ten z Długiego Targu widoczny jest od przodu, w ręku trzyma kielich z winem, winogrona widać u stóp (w przedstawieniu z Chlebnickiej w dłoni trzyma kiść winogron, którą wyjmuje z kosza, bądź do niego wkłada). Niebo na Chlebnickiej jest pochmurne, na Targu świeci słońce, może być ono jednak wkładem konserwatora, uzupełniającego płytę po wojennych zniszczeniach.
Jesień z ulicy Chlebnickiej
Jesień z Długiego Targu
Zima to starzec odziany w grube szaty – inaczej niż panie, zwłaszcza zaś całkiem nagi chłopiec – siedząc na krześle, grzeje nad ogniem lewą stopę – zzuł oba buty – w prawej ręce trzyma dzban. Z boku leży pies, zza krzesła wygląda kot, w tle widać bezlistne drzewo – tyle  na Chlebnickiej Na Targu starzec także grzeje lewą stopę nad ogniem, ale jest półnagi, siedzi na tle nagich skał – nie ma tu żadnych zwierząt ani roślin. Zarówno ta pustka, jak też domowe  pielesze z Chlebnickiej (cywilizacja), stanowią przeciwieństwo natury, będącej przedmiotem przedstawień pozostałych pór roku (od kwiatów przez zboża po winorośl – opozycje symbolu cywilizacji, ognia). W obu wypadkach starzec – podobnie jak chłopiec – jest przedstawiany w różnych ujęciach (w przeciwieństwie do pań, przedstawianych w pozach analogicznych).
Zima z ulicy Chlebnickiej
Zima z Długiego Targu
Ciekawostką może być fakt, że kopia płyty Zimy  z Chlebnickiej różni się nieco od  oryginału, co widać np. po twarzy kota – na oryginale patrzy na psa, gdy na kopii wyraźnie patrzy na widza i nie ma tak drapieżnych rysów. Widać odtwarzana z jakichś słabych zdjęć była, a nie z oryginału, jak Lato. Nawiasem, jest to dla oceny dawnych przedstawień poważny problem, często bowiem nie mamy do czynienia z tym, co w oryginale, a z rzeczami poprawianymi przez liczne konserwacje czy nawet z rekonstrukcjami, będącymi tworem tyleż odtwarzającym, co interpretującym ślady dawnej twórczości.
Zima, płyta oryginalna, [za]: M. Kaleciński, Mity Gdańska – antyk w publicznej sztuce protestanckiej res publiki, Gdańsk 2011, s. 270
Zima, płyta oryginalna, [za]: M. Kaleciński, Mity Gdańska – antyk w publicznej sztuce protestanckiej res publiki, Gdańsk 2011, s. 270, porównanie detali z oryginału i kopii
porównanie detali z oryginału i kopii
Już po napisaniu tego tekstu 4 lata temu okazało się, że nie są to wszystkie rozpoznane przedstawienia czterech pór roku na gdańskich przedprożach. Pierwsze (na Długiej 20) znikło bez śladu; zrazu płyty usunięto z likwidowanego przedproża i po pewnym czasie umieszczono na fasadzie kamienicy. Ta jednak wojny nie przetrwała, a po wojnie odbudowano ją w postaci nawiązującej do okresu wcześniejszego. Jakość zachowanych fotografii pozwoliła rozpoznać ich temat i ogólny styl, analogiczny do tych na Długim Targu, nie widać jednak detali.
Długa 20
Długa 20 – zbliżenie dolnego fryzu   z Jesienią po lewej i Zimą po prawej (w środku motyw muz),
Bezpośrednio z tematem wiążą się też słupki przedproży na ulicy Chlebnickiej 28 (tu  ciekawostką może być błędna kolejność pór roku: Wiosna > Jesień > Lato > Zima) i Piwnej 1.
Słupki przedproży na Chlebnickiej
Słupki przedproży na Piwnej
Wiosnę reprezentują w obu przypadkach kwiaty, Lato kłosy zboża – na Chlebnickiej z sierpem – Jesień winogrona, Zimę ogień: na Chlebnickiej z salamandrą (motyw zahacza więc o alchemię), a na Piwnej w postaci spirali, co jest niezbyt czytelne i jest jedną z wielu zagadek.
Liczne formy związane z tematem prezentują jego formę cząstkową / zdegenerowaną. Takimi są np. girlandy kwiatów, rogi obfitości etc., ale to już nie tak ciekawe, jak formy pełne.
  Wiosna to dziewczyna, Lato kobieta, Jesień dziecko, a Zima starzec. Płeć pór roku (o  wieku nie mówiąc) nie zależy od rodzaju słów, określających pory roku (sprawdziłem łacinę i  niemiecki), kojarzy mi się za to z Czwórcą świętą bogów antycznych – matka boska Demeter,   dziewica Di/Ana, dzieciątko Bachus-Dion/Issos, bóg ojciec Jupiter. Carl Gustaw Jung dawno  już zauważył, że człowiek ma nie trzy, a cztery władze poznawcze: wiara, zmysły, rozum oraz   intuicja, którym odpowiadają archetypy w/w bogów (typowe jest, że pomija się zawsze jeden  z aspektów, jako przeciwieństwo naszej głównej władzy poznawczej określającej charakter – towarzyszą jej dwie mniej ważne, a ostatnia jest wyklęta jako Szatan. W chrześcijaństwie jest to wyrażone w opozycji Trójcy św. i kobiety, narzędzia Szatana, ale i czwartej postaci Trójcy,  Matki Boskiej – w dialektyce obok klasycznej triady tez pojawić winna się czwarta, co dałoby   ciąg teza > antyteza > proteza > synteza, bez czego rzekoma synteza okazuje się fałszem, protezą właśnie).
Skojarzenie to na pierwszy rzut oka może wydać się niezwiązane z tematem – tak jednak nie jest.
Bliskie jest mej młodzieńczej teorii PIWO (od Prostaczek > Inteligent > Wariat > Oświecony), w którą nie czas  tu wnikać, która jednak tłumaczy moją skłonność do tego tematu. Czego jednak chcieć, skoro według niektórych    przekazów 52 karty w typowej talii symbolizują 52 tygodnie roku, a 4 kolory kart – 4 pory roku: kara Wiosnę,   kiery Lato, trefle Jesień, a piki Zimę. Kultura symboliczna ma to do siebie, że Wszystko jest tu Wszystkim we  Wszystkim, w skrócie WWW J! Zupełnie jak w necie, który posłużył badaniu tła tematu (nie jego samego).
Także tu Trójca natury (obecna być może i w w/w trójcach bogiń,  Wiosny, Lata i Jesieni, pozostaje w opozycji do cywilizacji, Zimy. Motyw ten ma także liczne analogie w ozdobach gdańskich kamienic, gdzie pojawiają się cztery głowy czy popiersia, po   dwie młodsze i starsze / męskie i żeńskie.
czwórce głów zdobiące fryzy Domu Opatów Pelplińskich
popiersia starych i młodych mężczyzn i kobiet z kamienicy przy Długim Targu 20
Po wojnie w odbudowanej kamienicy na Długim Targu (tutaj: za wozem  na starej  fotografii) zamontowano oryginalną płytę Lata z przedproża na ul. Chlebnickiej.
popiersia starych i młodych mężczyzn i kobiet z kamienicy przy Długim Targu 3 i czwórce  głów zdobiące fryz między piętrami z kamienicy przy Długim Targu 2
Czy autorzy byli tego świadomi, czy też  przejawiała się tu jungowska nieświadomość kolektywna, oddziałująca przez kanony kultury?  Odpowiedź na to pytanie wymagałaby studium poważniejszego niż ta notatka… Badania są zresztą utrudnione, ponieważ większość fasad została odbudowana po wojnie, a jakość starych fotografii (służących czasem jako podstawa rekonstrukcji) jest z reguły w detalach zbyt słaba.
Wracając do czterech pór roku, ich następstwo Grecy wiązali z mitem o Demeter. Gdy  Hades porwał Korę (córę Demeter) do podziemi, bogini urodzaju chodziła po całej Ziemi i jej  szukała. Ponieważ była zrozpaczona, ziemię nawiedził nieurodzaj, natura zaczęła obumierać. Zeus, obawiając się skutków tej rozpaczy dla natury, nakazał, aby Kora część roku spędzała z  matką a część z mężem. Gdy Kora wychodziła na ziemię zaczynała się wiosna, natura budziła  się do życia i weseliła, a gdy wracała do Hadesu, przyroda obumierała. Pory roku symbolizują cztery fazy drogi Słońca, korespondując z fazami Księżyca i okresami życia człowieka.
Na Bliskim Wschodzie wyróżniano kiedyś dwie pory roku – suchą i mokrą – Grecy zrazu wyróżniali trzy pory roku – wzrost, rozwój i upadek – ale pod wpływem pitagorejczyków uznano, że jest ich cztery. Tak oni, jak i Rzymianie, wyobrażali je pod postaciami czterech kobiet: Wiosna w kwietnym wieńcu stoi obok krzewu puszczającego listki, Lato w wieńcu z kłosów, z ich pękiem w jednej ręce, z kosą w drugiej, Jesień trzyma kosz winogron i koszyk z owocami, Zima stoi obok pozbawionego liści pnia, czasem opatulona krzyżuje z zimna ręce.  Motywy te powtarzały się w sztuce od antyku po czasy współczesne (dopiero w połowie XX w., wraz z zanikiem wykształcenia klasycznego, zaczęło się to zmieniać i dziś najczęściej ich  symbolem jest kwiat – tu w zgodzie z tradycją – słońce, jabłko czy liść i śnieżynka, z kolorów  zaś zieleń, żółć, czerwień i błękit). Pory roku były kobietami:
cztery pory roku jako cztery kobiety, fot. z internetu
to znów dziećmi:
cztery pory roku jako czworo dzieci, fot. z internetu
..choć nie brak wyobrażeń różnopłciowych, analogicznych do wyżej opisanych gdańskich przedproży z ulicy Chlebnickiej i Długiego Targu.
W tym miejscu znów można wrócić do psychologii, jak bowiem pisze Maria Kielar-Turska:
Zdaniem Ortegi y Gaseta psychologia jest w dużym stopniu nauką metaforyczną. Pora to po prostu okres, w którym coś się dzieje, ale to także odpowiedni dla jakiegoś zdarzenia czas, pora właściwa. W Biblii w Księdze Koheleta czytamy, że ważne dla człowieka zdarzenia, zarówno te dobre, jak i przykre zachodzą w odpowiednich porach. W wielu psychologicznych  koncepcjach rozwoju wykorzystano tę ideę. Wyraz takiego ujmowania rozwoju jako ciągu pór  odpowiednich dla określonych zdarzeń znajdziemy w koncepcji zadań rozwojowych Roberta Havighursta… Prowadzona przez wielu badaczy analiza przebiegu rozwoju wskazała na pory właściwe dla rozwoju poszczególnych procesów czy zdolności… Metafora pór roku w życiu człowieka przywodzi na myśl te koncepcje rozwoju, które posługują się metaforami rozwoju rośliny. Przykładem może być koncepcja Ernesta Haeckla, niemieckiego filozofa i biologa z  przełomu XIX i XX wieków, twórcy prawa biogenetycznego, który uważał, że życie psychiczne  przechodzi przez takie same etapy rozwoju jak rozwój biologiczny, zauważa się okres wzrostu, potem dojrzałości i w końcu – zaniku. Pierwsza pora w życiu człowieka, dzieciństwo, kojarzy  się z wiosennym pączkowaniem. Dziecko to symbol przyszłości, siły, która się budzi – uosabia  dobre moce nieświadomego. Dorastanie kojarzy się z kwitnieniem i dojrzewaniem; młodzieniec symbolizuje takie cechy jak wywrotowość, inicjacja, bohaterstwo, zuchwałość. Dorosłość  wiązana jest z wydawaniem owoców, co zwykle ma miejsce jesienią, zaś starość przywodzi na myśl charakterystyczne dla zimy zamieranie pewnych procesów. A jednocześnie starca uważa  się za personifikację odwiecznej wiedzy ludzkości…. [M. Kielar-Turska, Cztery pory roku w rozwoju człowieka [Wprowadzenie OKPR XVII, plik PDF], s. 1-2]
medaliony z przedstawieniem Wiosny i Lata jako kobiet,  a Jesieni i Zimy jako mężczyzn
ozdoby zegara
ozdoby termometru
Ozdoby zegara i termometru  to cztery pory roku, które  symbolizują kwiat-Wiosna, zboże-Lato, owoc-Jesień i ogień-Zima – przedstawienia nawiązujące do form klasycznych ujęcia tematu czterech pór roku z XIX-XX w., fot. z Internetu.
Czy takie treści kryją się za gdańskimi przedstawieniami, czy są tylko naśladowaniem klasycznych wzorów bez ich zrozumienia, a może projekcją chrześcijańskich morałów na mit pogański? Czy da się badać takie idee (mecenasa bardziej niż rzemieślnika wykonującego jego zamówienie) bez możliwości dotarcia do zapisu świadomości autora, czy skazani jesteśmy  na porównywanie form i ich interpretację poprzez pryzmat naszej psyche? Temat czterech pór to wdzięczny przedmiot dla tego typu projekcji – tyleż poznania, co tworzenia dzieła…
PS., tekst pisałem do szkoły, zbuntowany błędami uczonego, co po ulicach nie chodził – zrazu biegając po ulicach z aparatem, potem – gdy nie było już czasu – przez swoje archiwa foto i książki, i przez net (najlepszy odlot to sprawdzanie pamięci i zbieranie ilustracji kamerą Google), ale najważniejsza była pamięć miasta, choć weryfikując ją trafiłem na parę rzeczy niespodziewanych, szczególnie przez porównania, kiedy nagle się okazywało, że to samo nie jest tym samym (mutacje czy kopie tych samych płyt np.).
Janusz Waluszko
Cztery pory roku na gdańskich przedprożach – cz. 2 część 1 Wiosna to młoda kobieta siedząca pod drzewem, ma we włosach kwiaty – podobnie w koszu w lewej ręce (ręką prawą nagina ku sobie kwitnącą gałąź drzewa).
0 notes
gdanskstrefa · 4 years
Text
Tym razem chciałabym przypomnieć sylwetkę Jana (Hansa) Strakowskiego, dawnego gdańskiego budowniczego i fortyfikatora, patrona ulicy w Dolnym Wrzeszczu. Do 1945 r. patronował ulicy w ob. dzielnicy Strzyża, która nosiła niemiecką nazwę Strackwitzweg.
Najwidoczniej powojenni włodarze naszego miasta uważali, że patron ten był Niemcem, skoro w pierwszych latach powojennych ulicę „przechrzczono” na Kmiecą.
ul. Strakowskiego w Dolnym Wrzeszczu
Janowi (Hansowi) Strakowskiemu poświęcił uwagę prof. Jerzy Samp w dwóch książkach: „Miasto magicznych przestrzeni” oraz „Miasto tysiąca tajemnic”. Biogram budowniczego znajduje się też w „Encyklopedii Gdańskiej”.
Prof. Samp nazwał go „najsumienniejszym z muratorów”.
Strakowski urodził się ok. 1567 r. W Gdańsku zamieszkał w 1588 r. Historycy nie są pewni jego pochodzenia. Według jednych przybył z Pomorza, według innych ze Śląska. Różnie zapisywano jego nazwisko: Strakoffsky, Strakwitz, a nawet Strokowski.
Jerzy Samp twierdzi, iż Strakowski przybył do nadmotławskiego grodu „zaprawiony już w murarsko-kamieniarskim fachu”. W „Encyklopedii Gdańskiej” przeczytamy, iż w był on przede wszystkim wykonawcą cudzych projektów aniżeli realizatorem własnych. W początkowym okresie, tuż po przybyciu do Gdańska, zaangażowano Strakowskiego do prac mających na celu naprawę murów kościoła św. Jana.
W 1592 r. został mistrzem cechu kamieniarzy i murarzy; znalazł się we władzach tego cechu.
Wykonywał wiele prac pod kierunkiem słynnego fortyfikatora i budowniczego (pochodzącego z Mechelen we Flandrii), Antonego van Obberghena, który od roku 1586 pracował w Gdańsku. Prace dotyczyły chociażby przebudowy twierdzy Wisłoujście (budowa fortu carré), budowy Ratusza Starego Miasta, także przebudowy przedbramia ul. Długiej, czyli Wieży Więziennej i Katowni (1594-95), jak również wznoszenia przy Targu Węglowym Wielkiej Zbrojowni (1600-05). Jerzy Samp dowodził, iż Strakowski uczestniczył również w pracach dotyczących renowacji Ratusza Głównego Miasta, które przebiegały także pod kierunkiem Obberghena. Profesor powoływał się na publicystę Edgara Milewskiego, który zanotował w swoim „Gdańskim antykwariacie” fakt odnalezienia wśród gruzów wspomnianego ratusza złotego listka pochodzącego z przedwojennego hełmu tejże budowli. Na listku tym było wygrawerowane imię i nazwisko Jana Strakowskiego. Milewski twierdzi, iż listek ten wrócił na wieżę odbudowanego ratusza.
Strakowski w latach 1595-96 rozbudował farbiarnię na Zamczysku, zaś w południowo-zachodnim narożniku murów obronnych Głównego Miasta wybudował obiekty gospodarcze, które określamy mianem Dworu Miejskiego. Dawniej mieściły się w nich stajnie miejskie, od 1859 r. straż pożarna, zaś po odbudowie zniszczeń dokonanych w 1945 r. w budynku południowym znalazł od 1970 r. siedzibę Dom Harcerza.
W międzyczasie budowniczy ożenił się po raz pierwszy z nieznaną z imienia gdańszczanką, która wkrótce zmarła, prawdopodobnie po urodzeniu pierwszego dziecka. Synowi nadano imię Izajasz. Rodzina Strakowskich mieszkała wtedy we własnej kamienicy przy Heilige-Geist-Gasse (ob. ul. św. Ducha). „Encyklopedia Gdańska” precyzuje, że Strakowski został właścicielem tej posesji w 1609 r. Według Jerzego Sampa miała to być kamienica nr 83. Rok po śmierci pierwszej żony budowniczy miał poślubić osiemnastoletnią Annę, córkę gdańskiego kupca o nazwisku Krüger, która urodziła mu dwóch synów, Georga i Hansa (juniora). W 1623 r. Strakowscy przeprowadzili się na ul. Piwną 68.
Jerzy Samp podaje informację, której nie znajdziemy w „Encyklopedii Gdańskiej”. Mianowicie ok. 1602 r. Strakowski miał uczestniczyć w budowie założenia dworskiego w Tyliczu na zlecenie kasztelana Bartłomieja Tylickiego. Jeszcze przed zakończeniem tego przedsięwzięcia runęły mury budynku. Kasztelan pozwał Strakowskiego do sądu; wstawił się za nim król Zygmunt III Waza, który wyratował go z opresji.
W latach 1610-20 na zlecenie Rady Miasta Gdańska Strakowski odbył kilkuletnią podróż po Europie, do Niemiec i Niderlandów. Tam zapoznał się z ówczesną sztuką fortyfikacyjną. Jerzy Samp twierdzi, że Strakowski po powrocie do Gdańska nie mógł pogodzić się z faktem, iż Rada Miasta powierzyła wykonanie prac fortyfikacyjnych budowniczym przybyłym z Holandii (np. Peterowi Janssenowi z Weert), a nie jemu. Strakowski miał nawet wystosować odpowiednie pismo do Rady Miasta, w którym wyraził swój żal. W odpowiedzi włodarze powierzyli mu budowę trzech bram miejskich: Nizinnej, Żuławskiej (zwanej przez kilkaset lat bramą Długich Ogrodów) i św. Jakuba. Dwie pierwsze dotrwały do naszych czasów, trzecia została rozebrana w 1881 r. Hełm wieńczący tę bramę został umieszczony na wieży pobliskiego kościoła św. Jakuba na Starym Mieście, zaś detale architektoniczne zostały wmurowane w zachodnią elewację Katowni a kamienne lwy – na przedproże Dworu Artusa.
W pierwszej połowie XVI w. Strakowski uczestniczył również w budowie Złotej Bramy (zwanej wtedy Długouliczną), Śluzy Kamiennej, mostu na Kanale Raduni przed Bramą Wyżynną oraz odbudowie klasztoru Brygidek (po pożarze zespołu budynków klasztornych) na Starym Mieście.
Śluzę Kamienną (zwaną początkowo Śluzą Główną) na Dolnym Mieście, w kurtynie pomiędzy bastionami Żubr i Wilk, budowali dwaj Holendrzy: Wilhelm Jansen Benning i Adrian Olbrants. Strakowski sprawował nadzór nad tym przedsięwzięciem (w 1619 r.).
W podobnym czasie Strakowski wybudował Spichlerz Królewski na wyspie Ołowiance. Nazwa obiektu odpowiadała funkcji, jaką miał pełnić. Służyć miał bowiem jako magazyn królewskiego zboża, zgodnie z prośbą, jaką skierował do władz Gdańska Kazimierz Jagiellończyk jeszcze w XV w., „by wybudowano dobry spichlerz dla przechowywania naszego zboża”. Od 2004 r. w spichlerzu tym mieści się hotel.
W 1635 r. Jan Strakowski zaprzestał działalności zawodowej. Przeszedł w stan spoczynku i od tej pory otrzymywał systematycznie pensję z ramienia Rady Miasta. Jerzy Samp podaje, iż w gdańskim archiwum zachowały się listy „emerytowanego” budowniczego adresowane do gdańskich włodarzy. Użalał się w nich na zbyt niskie uposażenie, niewspółmierne do zasług, jakie poniósł dla miasta.
W 1640 r. boleśnie doświadczył śmierci najmłodszego syna, Jana, po której miał już nie powrócić do równowagi psychicznej. Zmarł dwa lata później, w marcu 1642 r., i został pochowany w kościele Wniebowzięcia NMP w Gdańsku. Siedem lat później spocznie w tej samej krypcie grobowej jego żona.
ul. Kmieca w Strzyży, której niegdyś patronował Strakowski
Syn Georg również zasłużył się dla Gdańska jako budowniczy i fortyfikator, który wiedzę z zakresu inżynierii wojskowej – dzięki stypendium Rady Miasta – zdobył w Niderlandach. Po powrocie do Gdańska otrzymał stanowisko inżyniera miejskiego. Zaprojektował różne elementy nowożytnych fortyfikacji Gdańska, chociażby kilka bram (np. nieistniejące dziś bramy Oruńską i Nowych Ogrodów), jak również wykonał projekty przebudowy już istniejących fortyfikacji (np. Bastionu św. Elżbiety). Uczestniczył w przebudowie Szańca Wschodniego i Zachodniego twierdzy Wisłoujście i to on nadał jej ostateczny kształt. Natomiast dyskusyjne jest, czy uczestniczył w budowie Małej Zbrojowni na Starym Przedmieściu. Wiemy, że na pewno wybudował tzw. Starą Pakownię na Wyspie Spichrzów (nad Nową Motławą), czyli magazyn drobnicy, artykułów pakowanych w worki, bele, paczki itp.
Brama Oruńska (Peterszawska) przed rozbiórką, widok od strony Oruni, 1919 r. „Fotografie dawnego Gdańska” Biblioteka PAN
Część opracowanych przez niego projektów przebudowy umocnień Gdańska było realizowanych już po jego śmierci. Był autorem wielu map Gdańska i okolic, np. ujścia Wisły. Także i on został pochowany w kościele Wniebowzięcia NMP.
Maria Sadurska
Patron dwóch ulic Tym razem chciałabym przypomnieć sylwetkę Jana (Hansa) Strakowskiego, dawnego gdańskiego budowniczego i fortyfikatora, patrona ulicy w Dolnym Wrzeszczu.
0 notes
gdanskstrefa · 4 years
Text
Ulica Świętego Ducha ciągnie się od kościoła Mariackiego do kanału. Ten kanał to właściwie Motława. Dawniej przy tej ulicy było dużo kawiarń i sklepów.
Przedproże Domu Bractwa Żeglarzy.
– Co to jest mokka, Karl? – zapytałam. – To kawa, ty baranku – odparł Karl Becker. – Po drugiej stronie ulicy kupcy siedzieli w swoich sklepikach i też pili kawę. – Nie, nie kawę… mokkę – poprawiłam go. – No dobrze, mokkę – powtórzył Karl. – I przy tym wszyscy się szpiegowali, podsłuchiwali, plotkowali i nienawidzili, a także kochali. Tak to było w dawnym Gdańsku. – Skąd ty o tym wszystkim wiesz, Karl? – zapytałam. – Jest taka książka o starym Gdańsku z wieloma obrazkami z 18. stulecia. Widziałem ją na wystawie księgarni na Długiej, a potem jeszcze oglądałem te sztychy w muzeum. – Ja też chcę je zobaczyć! – Wobec tego pójdziemy tam w niedzielę – powiedział Karl.
Przeczytaj recenzję „Obrazków gdańskich”
Widok na ulicę Św. Ducha w kierunku wschodnim.
W tym momencie z Grząskiej [Altes Ross] wypadła cała banda i przebiegła przez przedproże, na którym siedzieliśmy. Chcieli, abyśmy poszli z nimi do piwnic, powspinali na kamienne kule, pluli do rzygaczy i pohuśtali na łańcuchach poręczy. Ale my nie mieliśmy na to ochoty i Mariacką poszliśmy w stronę kościoła. Nagle na ulicę sfrunęło nam niemal pod nogi całe stado gołębi, bo trzeba wiedzieć, że na kościele i wszystkich domach przy okolicznych ulicach żyje ich bardzo wiele.
Obrazki gdańskie
Stary dom przy Długich Ogrodach
Brama Nizinna
Wyspa Spichrzów
Ulica Długa
Tragarze worków
Gdzie leży Gdańsk?
Baszta „Patrz do Kuchni”
Ulica Psia (Ogarna)
Na przedprożach
Żydowscy handlarze
W piwnicy Rady (Rajców)
Nad szumiąca wodą
Długi Targ
– Czy wiesz, dlaczego ta ulica nazywa się Świętego Ducha, Karl? – No, dlaczego? – zapytał. – Przecież w Biblii jest napisane, że Duch Święty przybył z nieba w postaci gołębia – odparłam. – Myślisz, że jest między tymi gołębiami? – Nie wiem – powiedziałam. – Ale właściwie byłoby to pięknie, bo przecież ta ulica nazywa się Świętego Ducha.
Północna pierzeja ulicy Św. Ducha,
Ulica św. Ducha
Dom Bractwa Żeglarzy
Fragment ul. Świętego Ducha (wraz z kościołem angielskim oraz Domem Rzemiosł). Widać przedproża kamienic z ozdobnymi kulami, rzeźbionymi słupkami i rzygaczami.
Kathe Schirmacher, przełożył Wawrzyniec Sawicki, opracował Andrzej Ługin
[mappress mapid=”203″ width=90%]
Ulica Świętego Ducha – Obrazki gdańskie Ulica Świętego Ducha ciągnie się od kościoła Mariackiego do kanału. Ten kanał to właściwie Motława. Dawniej przy tej ulicy było dużo kawiarń i sklepów.
0 notes
gdanskstrefa · 5 years
Text
Daniel Gabriel Fahrenheit przychodzi na świat 24 maja 1686 r. w domu przy ulicy Ogarnej nr 94 (obecny nr 95 to dawny 94). Rodzice posiadają tu dwie przylegające posesje.  Jego rodzice to  kupiec Daniel Fahrenheit i Concordia Schumann.
ulica Ogarna 94
  Dwie posesje Fahrenheitów, w prawym był magazyn, zaadaptowany z czasem na cele mieszkaniowe, rok 1841; w 1879 oba domy przebudowano*
Przedproże tej kamienicy zostaje jeszcze przed wojną sprzedane do muzeum w Norymberdze,  obecny portal nie jest autentyczny. Daniel Gabriel ma dziewięcioro rodzeństwa (z całej dziesiątki pięcioro umiera w dzieciństwie). 6 czerwca tego samego roku odbywa się jego chrzest w Kościele Mariackim. Rodzice posiadają również jeszcze jeden dom przy Ogarnej 39, udział w jednym z domów przy Szerokiej, połowę spichlerza Kur przy Chmielnej 21 i letni domek na Winnikach.
Świadectwo chrztu Daniela Gabriela Fahrenheita*
W 1698 r. młody Fahrenheit rozpoczyna naukę w Szkole Mariackiej przy Podkramarskiej 4, w jednej z najlepszych szkół w Gdańsku. Jest to szkoła 6-klasowa, w której nauka łaciny zajmuje od 8 do 14 godzin tygodniowo, religia od 3 do 9 godzin, śpiew kościelny 4 godziny, rachunki 1-2 godziny. Dodatkowo retoryka i logika.  Po jej zakończeniu ma iść do Gimnazjum Akademickiego i zostać kupcem.
Szkoła Mariacka przy Podkramarskiej po 1712 r.; zbiory Jacoba Kabruna
Jednak 14 sierpnia 1701 r. wydarza się wielka tragedia. Na posesji w Winnikach (Kartuska 4 od Bema licząc, obecnie nr 51) ojciec – Daniel Fahrenheit – i matka gwałtownie umierają, prawdopodobnie na skutek zatrucia grzybami. Zostają pochowani pod płytą nr 362 w południowej nawie korpusu Kościoła Mariackiego.
Mapa Siedlec 1717 rok
Przyszły fizyk ma wówczas 15 lat i jest najstarszy z rodzeństwa. Opiekę nad sierotami obejmuje Rada Miejska wyznaczając opiekunów.  Rok później, po odbyciu kursu księgowości, zostaje wysłany na praktykę kupiecką do Amsterdamu. Jednak młodego Fahrenheita to kompletnie nie interesuje.  Nie żyje z handlu, ale zapożycza się na poczet spadku, który ma otrzymać po osiągnięciu pełnoletności. Obrabia szkło, szlifuje soczewki i buduje takie przyrządy jak cyrkle, barometry, busole, w czym osiąga mistrzostwo.
W 1706 lub 1707 powstaje pierwszy, zbudowany przez Fahrenheita, termometr – ze skalą florencką, oparty na powtarzalnych wskazaniach.  W tym samym roku Rada Miasta i opiekunowie proszą Radę Miasta Amsterdamu, aby krnąbrnego młodzieńca ująć i wysłać z misją kupiecką do Indii Wschodnich.  Na szczęście dla światowej fizyki Daniel Gabriel ucieka wcześniej do Niemiec i później do Danii. W Kopenhadze wówczas burmistrzem jest Ole Römer (ten, który opracował skalę temperatur nazwaną jego nazwiskiem), który jest wielkim wsparciem dla młodego Fahrenheita. Dzisiaj ten okres nazwalibyśmy stażem naukowym.
W latach  1709 i 1710 Fahrenheit pojawia się w Gdańsku, by doprowadzić do końca sprawy spadkowe, interesy handlowe powierza bratu Efraimowi, a sam w 1712 nawiązuje współpracę z astronomem i drukarzem  Pawłem Paterem, który w Gdańsku m.in. naucza matematyki w Gimnazjum Akademickim. Pater jest założycielem w 1711 r. pierwszej na świecie niewojskowej szkoły technicznej. Jest to Matematyczna i Mechaniczna Oficyna Sztuki przy ulicy Żabi Kruk, prawdopodobnie nr 39.**
W latach 1712-13 Fahrenheit nawiązuje kontakty z uczonymi berlińskimi. Konstruuje wówczas w Berlinie swój pierwszy termometr rtęciowy  i mierzy rozszerzalność cieplną rtęci. Rok później opuszcza Gdańsk na zawsze, by zamieszkać właśnie w Berlinie. Wprowadza nową skalę z zerem zdefiniowanym jako punkt eutektyczny mieszaniny wody, soli morskiej  lodu.
W 1715 r. Daniel Gabriel Fahrenheit konstruuje w Lipsku chronometr rtęciowy do znajdywania długości geograficznej na morzu, później w Dreźnie udoskonala teleskop zwierciadlany Newtona i buduje heliostat. W 1717 przenosi się do Amsterdamu. Na poniższym zdjęciu (mapy Google) znajdują się dwie kolejne zajmowane przez uczonego lokalizacje, budynki oczywiście nie pochodzą z tego okresu.
po lewej – róg Keizersgracht i Leidsestraat, po prawej – róg Prinsengracht i Spiegelstraat
W latach późniejszych mierzy rozszerzalność cieplną i temperatury wrzenia wielu cieczy i roztworów, także ciężar właściwy ciał stałych. Poprawia swoją skalę temperatury i opracowuje nowy typ areometru. Prowadzi wykłady z chemii i współpracuje z wieloma naukowcami, m.in. z Gottfriedem Leibnizem,  Hermanem  Boerhaave, Willemem Gravesande i Pieterem van Musschenbroek, twórcą pierwszego kondensatora – butelki lejdejskiej. Być może Fahrenheit był inspiratorem. Na uniwersytecie w Lejdzie znajdują się jego notatki i wymiana korespondencji.
List Fahrenheita
W 1721 r. nasz uczony opisuje zjawisko przechłodzenia cieczy (jako pierwszy zaobserwował je inny gdański badacz – Conrad Israeli), dwa lata później odkrywa zależność ciśnienia pary wodnej nasyconej od temperatury i zależność temperatury wrzenia od ciśnienia. Na podstawie tej ostatniej temperatury konstruuje ebuliobarometr. W 1724 opisuje właściwości platyny.
W latach 1723-24 Fahrenheit jeździ do Londynu, gdzie zostaje przyjęty w poczet członków Towarzystwa Królewskiego. Prezentuje tam podwójny termometr (rtęciowy  spirytusowy) ze wspólną skalą oraz 5 prac opublikowanych później w Philosophical Transactions.
Wśród ośmiu gdańskich członków szacownego,  londyńskiego Royal Society oprócz Daniela Gabriela Fahrenheita znajdują się:
Jan Heweliusz,
Johann Phillip Breyn,
Jacob Theodor Klein,
Johann Reinhold Forster,
Johann Georg Forster,
Nathanael Matthaus Wolf,
Adolf Friedrich Johann Butenandt.
Fahrenheit uzyskuje również rekordową niską temperaturę -40 st. i mierzy rozszerzalność cieplną różnych rodzajów szkła. W 1733 roku pokazuje gościom z Gdańska model ludzkiego oka (dziś w Groningen), termometry lekarskie i maszynę do demonstrowania sił w ruchu obrotowym.
Model ludzkiego oka Daniela Gabriela Fahrenheita z Groningen oraz jedyny jego zachowany barometr wg Scientific Instrument Society, biuletyn nr 16/1988
Zachowały się trzy termometry wykonane przez Fahrenheita (wszystkie w Muzeum Boerhaavego w Lejdzie). Jego największym osiągnięciem jest skonstruowanie przyrządu do mierzenia ciśnienia pary wodnej nasyconej.
termometry Fahrenheita
W roku 1736 uczony zawiązuje znajomość z Karolem Linneuszem. W Hadze otrzymuje patent na pompę odśrodkową do czyszczenia kanałów i osuszania polderów. W tym samym roku 16 września umiera.
  Podpisy Fahrenheita – dwa na dole złożone, gdy był chory
Uczony został pochowany w 1736 r. w  protestanckim Kościele Klasztornym (Kloosterkerk) w Hadze, w 1857 roku szczątki przeniesiono z krypty kościelnej na cmentarz miejski w nieznane miejsce.  Na kościele w 2002 r. umieszczono pamiątkową tablicę:
Tablica na Kościele Klasztornym w Hadze, fot. A. Januszajtis
Nie zachował się żaden wizerunek uczonego. Być może wyglądał on tak, jak na poniższym zdjęciu, ale jest to tylko przypuszczenie (wizerunek wykonali pracownicy Politechniki Gdańskiej).
W Gdańsku na Długim Targu można obejrzeć model kolumny meteorologicznej Fahrenheita, szkoła w Świbnie nosi jego imię, tak samo jedna z ulic na Aniołkach (nazwa przedwojenna)  oraz dziedziniec wewnętrzny PG.
Andrzej Januszajtis, opracowanie: Anna Pisarska-Umańska
Powyższy tekst nie został napisany przez Andrzeja Januszajtisa, ale jest skróconym zapisem jego wykładu, który odbył się w Muzeum Archeologicznym w dniu 4 kwietnia 2019 w ramach cyklu wykładów “Gdańscy twórcy europejskiej nauki”.
* ilustracje z książki A. Januszajtisa “Mr Fahrenheit, dżentelmen z Gdańska”, Wyd. L&L, Gdańsk 2005
**adres dodałam od siebie na podstawie książki A. Januszajtisa “Z dziejów gdańskiej nauki i techniki”, Wyd.Politechniki Gdańskiej 2015
Wyboru zdjęć dokonałam sama.
Poniżej cały zapis audio-wideo:
youtube
Zdjęcia i realizacja Mirosław Koźbiał WMG VIDEO
Daniel Gabriel Fahrenheit – pionier termometrii Daniel Gabriel Fahrenheit przychodzi na świat 24 maja 1686 r. w domu przy ulicy Ogarnej nr 94 (obecny nr 95 to dawny 94).
0 notes
gdanskstrefa · 6 years
Text
Pod numerem 16 na Długim Targu miała otwarte swoje podwoje winiarnia Denzera, ulubiony lokal wolnomularzy. Podobnie jak sąsiedni 15. Winiarnia zajmowała całą kamienicę, tj. budynek główny, łącznik i oficynę, która była kamienicą Ogarnej.
Winiarnię założył Reinhold Denzer jeszcze przed II rozbiorem Polski. Jego syn Friedrich przejął interes po ojcu w połowie XIX w. i on był członkiem loży Eugenia. Po nim lokalem zajął się kiper Johannes Kohnke. Wolnomularze przychodzili tu na spotkania Towarzystwa Literackiego (założonego w 1835). Zebrania odbywały się od października do kwietnia, w drugą środę każdego miesiąca. Od kwietnia do października – przerwa. W czasie takiej przerwy w 1888 r. Julius Czwalina (mistrz loży Jedność) zainicjował wspólne obrady z Johannem Georgiem Fewsonem (mistrz loży Eugenia) i Hansem Wilhelmem von Flotow (mistrz loży Pod Czerwonym Krzyżem). Był to początek ścisłej współpracy lóż gdańskich. Spotkania w 1896 r. przeniosły się do Eugenii, ale winiarnia Denzera nadal była chętnie odwiedzana przez braci wolnomularskich.
Wiadomo, że kamienica stała tu na początku XV wieku, bowiem jej właścicielem był Johann Halenberg. Mamy jej wizerunek z 1601 roku. Pojawia się na obrazie Antona Möllera “Grosz czynszowy” jako wąski, gotycki budynek z półkolistnym szczytem, przecięty na całej wysokości profilowaną lizeną (takim pilastrem bez głowicy i bazy). Na tym fragmencie obrazu znajduje się po prawej stronie, na drugim miejscu. Taka chuda została do dzisiaj.
W połowie XVII wieku otrzymała wystrój barokowy, a mniej więcej 140 lat później dodano jej elementów klasycystycznych (np. antresole). W 1784 roku nastąpiła kolejna przebudowa – w formach klasycystyczno-barokowych. Kamienica miała portal i przedproże z niedźwiadkami na płytach, a także bogato obudowane zejście do piwnicy.  To zejście zmieniono w drugiej połowie XIX wieku, dodając kolumny z belkowaniem i beczułkę z Bachusem. Był to przykład rzadkiego w Gdańsku kamiennego siedziska wspartego na bogatych konsolach. Na poniższych pocztówkach można dojrzeć kamienicę nad głową Neptuna.
Kamienica nie przetrwała wojny, ani niedźwiadki. Odtworzono ją wg projektu Stefana Jelnickiego w formie uproszczonego późnego baroku, ze sgraffito a la chińskie smoki Teresy Pągowskiej. Przedproże zrealizowano wg koncepcji Józefa Bańkowskiego. Kuta krata  doszła w 1956 roku: rzygacza nie udało mi się ustalić, być może należy do sąsiedniej kamienicy.
Natomiast oryginalne jest barokowe zejście do piwniczki, z jego XIX-wieczną obudową. Także kuta poręcz i słupki przedprożowe z pierwszej połowy XVIII wieku. Płyty przedprożowe widoczne na zdjęciu należą do numeru 17.
Bachus wrócił na kamienne siedzisko w 1956 roku. Jest autorstwa Adama Smolany.
Może szkoda, że są tam upominki zamiast winiarni Denzera?
Anna Pisarska-Umańska
[mappress mapid=”510″ width=90%]
Długi Targ – Langer Markt 16 Pod numerem 16 na Długim Targu miała otwarte swoje podwoje winiarnia Denzera, ulubiony lokal wolnomularzy. Podobnie jak sąsiedni 15.
0 notes
gdanskstrefa · 7 years
Text
Po drugiej wojnie światowej odbudowano na terenie Głównego Miasta w Gdańsku około czterystu kamienic.  Kamienice o najpiękniejszych fasadach, zrekonstruowane z największym pietyzmem znajdują się niewątpliwie przy trakcie określanym mianem Królewskiej Drogi. Jego częścią jest ulica Długa. Warto zwrócić tam uwagę na kamieniczkę usytuowaną w jej południowej pierzei ,pod numerem 28. Określana bywa mianem „Domu Ferberów”.
Jakie są jej dzieje i kim byli Ferberowie?
Otóż nazwa tej kamieniczki pochodzi od nazwiska jednych z jej właścicieli, którzy gospodarzyli w niej najdłużej. Należeli oni do wielce zasłużonego dla nadmotławskiego grodu, patrycjuszowskiego rodu Ferberów. Ich protoplasta o  imieniu Eberhard przybył do Gdańska z Nadrenii w 1415   r. Być może jego przodkowie trudnili się farbowaniem tkanin, na co wskazywałoby nazwisko „Ferber”. Potomkowie Eberhardta wzbogacili się zajmując się handlem oraz obrotem nieruchomościami. Wkrótce ich ród stał się jednym z najbardziej znaczących w mieście. Ferberów przyjęto do miejscowej elity. Piastowali wysokie stanowiska. Angażowali się w działania dyplomatyczne; uczestniczyli w zjazdach Hanzy, sejmach Rzeczypospolitej. Pośredniczyli w kontaktach pomiędzy władzami miasta Gdańska a polskimi monarchami.
Wnuk Eberhardta, o imieniu tym samym co dziadek, otrzymał tytuł szlachecki. Słynny stał się herb Ferberów, który przedstawiał umieszczone na tarczy herbowej trzy głowy dzików. Jego genezę wyjaśnia pewna barwna gdańska legenda. Według niej któryś z przedstawicieli tego przesławnego rodu, piastujący urząd burmistrza, dowodził obroną miasta oblężonego przez wiele miesięcy przez wrogie wojska. W obliczu zbliżającej się perspektywy głodu, ów burmistrz wymyślił pewien fortel. Kazał żołnierzom załadować trzy świńskie łby do armaty i wystrzelić je w stronę przyczółków nieprzyjaciela. Wówczas wróg  zinterpretował ten gest jako rozrzutność mieszkańców, których nie była w stanie pokonać długotrwała blokada ze strony obcych wojsk. Wróg wycofał swe wojska spod murów gdańskiego grodu, a burmistrz dla podkreślenia swych zasług, umieścił w swoim herbie owe świńskie łby.
Herb ten możemy oglądać na bocznej fasadzie plebanii kościoła Wniebowzięcia NMP, w portalu nad wejściem do budynku (na załączonym zdjęciu). Drewniana tablica z tymże herbem jest zawieszona na ścianie we wnętrzu wspomnianej świątyni, w pobliżu kaplicy św. Baltazara.
Kaplica ta  powstała bowiem z fundacji tego możnego rodu. Dawni gdańszczanie określali ją mianem „Capella Trinitatis Ferberorum”. Została zlokalizowana na skrzyżowaniu nawy głównej i południowego skrzydła transeptu. Przykuwa uwagę umieszczone w niej na wschodniej ścianie epitafium Konstantyna II Ferbera (1580-1654), które ks. Stanisław Bogdanowicz (wieloletni proboszcz Bazyliki Mariackiej) określił mianem „pompatycznego”. Pochodzi ono z 1646 r. ( według innego źródła: z roku 1651). W górnej jego części umieszczono figurkę spadającego małego dziecka.
Motyw ten nawiązuje do innej gdańskiej legendy, zgodnie z którą zmarły (którego pamięć przywołujemy w tym epitafium) miał w dzieciństwie wypaść z okna , prosto do kosza z rybami niesionego na plecach przez przechodzącego tamtędy kaszubskiego rybaka. Legendę tę przywołuje  w jednym ze swych opowiadań prof. Jerzy Samp (historyk literatury, popularyzator wiedzy o Gdańsku), jak również ks. Bogdanowicz w monografii poświęconej Bazylice Mariackiej.
Z dawnego wyposażenia omawianej kaplicy przetrwały do naszych czasów fragmenty dużego i małego ołtarza Ferberów (oba wykonane przez bliżej nieznanych twórców gdańskich w latach osiemdziesiątych XV w.) oraz obraz wotywny „Ecce Homo” datowany na przełom XV i XVI w.
Konstantyn Ferber , któremu poświęcone jest epitafium, ufundował kryptę grobową pod kaplicą.
  Wśród zasłużonych dla Gdańska przedstawicieli omawianej familii,  zdaniem ks. Stanisława Bogdanowicza, było aż sześciu burmistrzów, ośmiu rajców i dwóch proboszczów kościoła Wniebowzięcia NMP, w tym Maurycy (1471-1537), późniejszy biskup warmiński, bezpośredni przełożony Mikołaja Kopernika, słynnego astronoma, pełniącego też funkcję kanonika warmińskiego. To właśnie Maurycy był fundatorem przykościelnej plebanii; wyjaśnia  to obecność herbu Ferberów w portalu.
Koniecznie trzeba też wspomnieć innego gdańskiego burmistrza noszącego również imię Konstantyn (określanego przez historyków mianem Konstantyna I ), który żył w latach 1520-1588. Został on wybrany na ten najwyższy urząd w 1555 r. W przeciwieństwie do swego ojca był zwolennikiem reformacji. Naraził się polskiemu królowi, Zygmuntowi Augustowi, jako zaciekły wróg jego polityki morskiej. Dał się poznać jako przeciwnik ścisłego zespolenia Gdańska i Prus Królewskich z Rzeczpospolitą.
Ferberowie byli właścicielami wspomnianej przeze mnie parceli przy ob. ul. Długiej 28 na Głównym Mieście oraz dóbr ziemskich poza Gdańskiem. Posiadali dwór w dawnej wsi Niegowo (w granicach administracyjnych Gdańska od 1954 r.), zwanej żartobliwie Konstantinopel oraz karczmę Trzy Świńskie Łby w Lipcach.
Przejdźmy teraz do słynnej kamieniczki przy ul. Długiej. Otóż w wiekach XIV i XV posesja , o której mowa, należała do rodu Schoenefeltów; Ferberowie zostali jej właścicielami w pierwszej dekadzie XVI stulecia i gospodarzyli tu do 1786  r., czyli do śmierci ostatniego przedstawiciela rodu. W latach 1798-1804 właścicielami byli  Frantziusowie, a w latach kolejnych Steffensowie. Zdaniem prof. Jerzego Sampa, kamienica ta została wzniesiona około roku 1560 na miejscu wyburzonej budowli wcześniejszej, zapewne gotyckiej. Nową zbudowano w stylu renesansowym. Była to typowa dla naszego miasta kamienica, o bogato zdobionej fasadzie, z ozdobnym portalem i bogato rzeźbionym przedprożem. Z końcem XIX w. przedproże zlikwidowano.  Zrujnowaną w marcu 1945   r. budowlę odrestaurowano.
Charakterystycznym motywem zdobniczym fasady są pilastry oraz wychylające się ze ściany, popiersia kobiet i mężczyzn, umieszczone we fryzach rozdzielających poszczególne kondygnacje. Obecnie elewacja jest częściowo zniszczona; brakuje niektórych popiersi. Znamienne są motywy batalistyczne w postaci rzeźb i płaskorzeźb, chociażby w dekoracji portalu lub attyki wieńczącej szczyt budynku. Umieszczono na niej cztery pełnoplastyczne figury przedstawiające wojowników. Poniżej attyki widnieją herby: Rzeczypospolitej, Prus Królewskich i Gdańska i  – co charakterystyczne  –  ten ostatni ,zamiast lwów, adorują jednorożce.
Jak wspomniałam, po wojnie zadbano o wierną rekonstrukcję fasady, popełniając jednak pewien drobny błąd dotyczący kolejności, w jakiej umieszczono herby na szczycie budynku: centralne miejsce,  zamiast herbu Rzeczypospolitej, zajął herb Prus Królewskich. Nie odtworzono też drzwi wejściowych, z którymi wiąże się kolejna gdańska legenda, wspominana przez prof. Jerzego Sampa.
Otóż przed wojną widniały na nich wyrzeźbione postaci biblijnych pierwszych rodziców, czyli Adama i Ewy. Stanowiło to znak rozpoznawalny tej kamienicy. Według legendy  jeden z kolejnych gospodarzy tej kamienicy, “zrozpaczony po stracie ukochanej małżonki, zaproponował jakiemuś szarlatanowi wywołanie ducha swej połowicy. Seans doszedł do skutku, lecz wierny sługa właściciela kamienicy przypłacił to głową, a w korowodzie wywołanych zza światów postaci pojawili się na samym początku Adam i Ewa”. (prof. Jerzy Samp,  “Miasto tysiąca tajemnic”). Od tej pory budowlę tę ogarnęła zła sława; opuszczona przez ludzi stanowiła schronienie dla „nietoperzy, psów i pająków”. Podobno utarł się zwyczaj prowadzenia do jej wnętrza skazańców prowadzonych na Szubieniczną Górę, którzy wołali z okna „litości mnie grzesznemu!” , łudząc się zapewne złagodzeniem kary.
Warto jeszcze przytoczyć informację, iż w głębi sieni Ratusza Starego Miasta przy ul. Korzennej znajduje się portal umieszczony tam na początku XX w. Istnieją przypuszczenia, że został przeniesiony  tam właśnie z Domu Ferberów. Aczkolwiek zdaniem niektórych badaczy powstał on z fragmentów różnych portali.
Obecnie w  kamienicy przy ul. Długiej 28  mieści się sklep z pamiątkami.
Maria Sadurska
[mappress mapid=”356″  width=90%]
O pewnej kamieniczce i jej gospodarzach Po drugiej wojnie światowej odbudowano na terenie Głównego Miasta w Gdańsku około czterystu kamienic.  Kamienice o najpiękniejszych fasadach, zrekonstruowane z największym pietyzmem znajdują się niewątpliwie przy trakcie określanym mianem Królewskiej Drogi.
0 notes
gdanskstrefa · 7 years
Text
Przy Długim Targu 14 stała  kamienica późnogotycka, wzmiankowana w 1601 r. Nie bardzo wiadomo, jak dokładnie wyglądała. Można ją zobaczyć na obrazie Antona Mollera “Grosz czynszowy” z tego samego roku. Jest za rzymskim żołnierzem, na rogu Mieszczańskiej (druga po lewej).
Kamienica zmieniała właścicieli przez wieki. Ulegała też przebudowom.
Forma kamienicy późnogotyckiej jest trudna do ustalenia ze względu na rozbieżności w przekazach Möllera i Deischa. W końcu XVIII wieku została przebudowana w formach barokowych. W 1872 roku nadbudowano jej piętro i pokryto płaskim dachem.  3 lata później dodano balustradę z tralkami zastępując attykę.
Długi Targ 14 – kamienica z płaskim dachem nad głową Neptuna
W 1923 roku kamienica otrzymała formę  nawiązującą do barokowej, usunięto eklektyzm, a dach uczyniono mansardowy (właścicielem był wtedy bank).
Po roku 1923
Po wojnie również  oparto się na baroku.  Projekt  przygotowali  Stefan Jelnicki  i  Kazimierz Biszewski.
Lata 50. – kamienica nad tramwajem
Powojenne malowidła Stanisława Wójcika raczej nawiązują do stylu włoskiego, obcego Gdańskowi. Jak to mówiła prof. Wnukowa “do kamienic przedwojennych nie wolno było nawiązywać; nikt nie znał się na manieryzmie niderlandzkim, ale wszyscy na stylu włoskim” (mniej więcej, chodzi o sens). Z lewej strony medalion z głową Zygmunta III, z prawej herb Gdańska.
  Wśród właścicieli kamienicy byli m.in. ławnik i rajca, armator, bank, a także Polish-American Navigation Corporation z siedzibą w Nowym Jorku. Po wojnie rozgościł się tu NBP (oraz w 2 kolejnych kamienicach, ponieważ tworzyły one w środku całość). Później Bank Gdański.
Portal ma oryginalne elementy z 1730 roku (NIE są autentyczne głowice pilastrów). Płaskorzeźbione drzwi zostały zrekonstruowane wg  rysunku z   roku 1935. Portalem zajmował się Kazimierz Macur.
Klasycystyczne przedproże zostało zrekonstruowane wg projektu Józefa Bańkowskiego, ale ma oryginalne płyty. Oryginalna jest lewa płyta.
oryginalna lewa płyta przedprożowa
Oryginalne są  również te dwie płyty od ulicy Mieszczańskiej oraz słupek między nimi.
Przedproże się sypie.
Anna Pisarska-Umańska
[mappress mapid=”338″ width=90%]
Długi Targ 14 Przy Długim Targu 14 stała  kamienica późnogotycka, wzmiankowana w 1601 r. Nie bardzo wiadomo, jak dokładnie wyglądała.
0 notes
gdanskstrefa · 7 years
Text
W XV wieku przy Langgase 1  stała kamienica o ceglanej fasadzie z blankami. Można ją trochę podglądnąć na obrazie Antona Mollera “Grosz czynszowy” z 1601 r. Widać ją na końcu pierzei  po lewej stronie, tuż przy Bramie Długoulicznej.
Jeszcze w 1617 roku można  dostrzec  te blanki u Dickmana:
Kamienica z biegiem lat ulegała różnej przebudowie. Raz ją podwyższano, raz obniżano. Raz była barokowa, raz eklektyczna. Pierwszych poważniejszych przeróbek dokonał w 1629 roku armator Georg Hewel, który nadał jej manierystyczny, ceglano-kamienny charakter.  Georg Hewel był bardzo bogaty i fundnął Władysławowi IV w 1635 r. 11 okrętów. Były to pierwsze okręty wojenne RP.  Tę kamienicę również możemy zobaczyć, tym razem na rycinie Petera Willera z 1687 roku (pierwsza z lewej). Miała portal z jońskimi kolumnami i przedproże. Ale ciekawe są tu drugie duże okna – to było drugie piętro spichrzowe, a szczyt o bardzo urozmaiconej linii obrzeży.
Kamienica kilkakrotnie zmieniała właścicieli. Ok. połowy XVIII w. fasadę ponownie przebudowano w formach późnobarokowych. Obniżono ją do dwóch pełnych kondygnacji. Sąsiedztwo pięknej bramy bardzo jej służyło,  bo również z tego okresu doczekała się ryciny, tym razem Mattheusa Deischa. Widzimy tu także półkolistne łęki okien, szyjowy szczyt ujęty pilastrami i – jak dobrze się przyjrzeć – wypusty rynnowe
Prawy wypust był ślepy. Poniżej obraz Augusta Lobegotta Randta z 1815 roku (kamienica zaraz po prawej):
W 1855 r. dom został nadbudowany o jedną kondygnację, a fasadzie nadano formy historyzujące. W latach 20. XX w. na parterze mieściła się perfumeria Paula Jankewitza i sklep z kosmetykami.
W czasie wojny kamienica uległa zniszczeniu i odbudowano ją wg projektu Stanisława Mrozowskiego w formie późnobarokowej.
Dekorację malarską wykonała Józefa Wnukowa (w zespole). Kamienica była odnawiana w roku 1980.
Anna Pisarska-Umańska
[mappress mapid=”240″ width=90%]
Długa 1 W XV wieku przy Langgase 1  stała kamienica o ceglanej fasadzie z blankami. Można ją trochę podglądnąć na obrazie…
0 notes
gdanskstrefa · 8 years
Text
Zapewne na tę kamieniczkę nikt nie zwraca uwagi. Prawdę mówiąc – nie jest to jakaś piękność. Historia też przeciętna.  Brak portalu, skromne ozdoby z kamienia, przed wejściem łąka, ale na granicy chodnika stoją dwa barokowe słupki, których uroda blednie przy sąsiednim zrekonstruowanym przedprożu.  Można się o nie potknąć. Słupki z 1702 roku.
Kamienica przed wojną miała numer 86. Pojawia się w dokumentach w 1649 roku w związku z przebudową. W 1701-02 r. otrzymała przedproże.  Do 1805 roku była to własność klasztoru brygidek. Później właścicieli było kilku,  bezpośrednio przed wojną należała do rodziny Marwitz, która jednak tu nie mieszkała.  Posiadłości 84, 85 i 86 przylegały tyłem do wytwórni likierów der Lachs (Isaac Wed-Ling Wittwe & Eydam Dirck Hekker. Brautwein & Liquer-Fabrik) na Szerokiej, wykonano tu więc przejazd prowadzący na zaplecze wytwórni. Zdjęć/pocztówek przejazdu nie znalazłam.  Przedproże zostało rozebrane już w 1876 roku. Ostałe  słupki umieszczone były wcześniej na postumentach i zwieńczone granitowymi kulami.  Na słupkach widać płaskorzeźbę wazonu z tulipanami. Natomiast nie mam informacji, czy faktycznie należały one do tej kamienicy, czy zostały ustawione przez Jana Kromana w związku z rekonstrukcją przedproża kamienicy 103.
Kamienica w czasie wojny została zburzona. Odbudowano ją wg projektu Leszka Zająca i z fasadą wg stanu z połowy XVII wieku. Szczyt ma półkolistny naczółek, szyszkę i sterczyny w formie kul nad wypustami rynnowymi, tak charakterystycznymi dla Gdańska. Wejście umieszczono na prawej osi i ozdobiono kamiennymi dekoracjami Alfonsa Łosowskiego (rozetki i maska w kluczu czyli najwyższym punkcie łuku).
Anna Pisarska-Umańska
[mappress mapid=”203″ width=90%]
Św. Ducha 101 Zapewne na tę kamieniczkę nikt nie zwraca uwagi. Prawdę mówiąc - nie jest to jakaś piękność. Historia też przeciętna. 
0 notes