Tumgik
#potomek
garlicsoapsucker · 8 months
Text
Debatujem s mamkou změnu jména a řešíme, jak bych to měl sdělit otci (highlights):
m: "tak mu řekni, že dceru sice nemá, zato dalšího syna... počkej ty ale nejsi syn... ty seš takovej mumínek"
………
m: "no ale musí existovat neutrální slovo, když nejsi ani syn ani dcera ne?"
j: "třeba dítě?"
m: "ale ty už nejsi dítě, ty seš dospělé... tak potomek. následník trůnu. existence mnou stvořená, nebo tak"
………
m: "tak se ho zeptej, jestli chtěl radši syna nebo dceru, a pak řekni že je to něco mezi tím"
j: "tajná myška věc"
35 notes · View notes
linkemon · 2 months
Text
Munakata Souta x Reader
Resztę oneshotów z tej i innych serii możesz przeczytać tutaj. Zajrzyj też na moje Ko-fi.
Some of these oneshots are already translated into English. You can find them here.
Tumblr media
ᴋɪʟᴋᴀ ʀᴏᴢᴍᴏ́ᴡ ᴏ sᴏᴜᴄɪᴇ ᴢ ʀᴏ́ᴢ̇ɴʏᴍɪ ᴏsᴏʙᴀᴍɪ, ᴋᴛᴏ́ʀᴇ ᴘᴏᴍᴀɢᴀᴊᴀ̨ [ʀᴇᴀᴅᴇʀ] ᴢʀᴏᴢᴜᴍɪᴇᴄ́, ᴢ̇ᴇ ᴘʀᴢᴇɢᴀᴘɪᴌᴀ sᴡᴏᴊᴀ̨ sᴢᴀɴsᴇ̨ ɪ ᴘᴏʀᴀ ᴛᴏ ɴᴀᴘʀᴀᴡɪᴄ́.
ᴡ ᴄᴢᴀsɪᴇ ᴘɪsᴀɴɪᴇ ᴛᴇɢᴏ, ғɪʟᴍ ʙʏᴌ ᴊᴇsᴢᴄᴢᴇ ᴡ ᴘᴏʟsᴋɪᴇᴊ ᴅʏsᴛʀʏʙᴜᴄᴊɪ ᴋɪɴᴏᴡᴇᴊ. ɴɪᴇ ᴍɪᴀᴌᴀᴍ ɴᴀ ᴛʏʟᴇ ᴅᴏʙʀᴇᴊ ᴘᴀᴍɪᴇ̨ᴄɪ ʙʏ ᴜᴢ̇ʏᴄ́ ᴏʀʏɢɪɴᴀʟɴᴇɢᴏ ᴢᴀᴋʟᴇ̨ᴄɪᴀ ᴢᴀᴍʏᴋᴀᴊᴀ̨ᴄᴇɢᴏ ᴅʀᴢᴡɪ ᴀɴɪ ᴢɴᴀʟᴇᴢ́ᴄ́ ɢᴏ ᴡ ᴘᴏʟsᴋɪᴇᴊ ᴡᴇʀsᴊɪ, ᴡɪᴇ̨ᴄ ᴢᴏsᴛᴀᴌᴏ ᴍɪ ᴘʀᴢᴇᴛᴌᴜᴍᴀᴄᴢᴇɴɪᴇ ᴢ ᴋᴀᴡᴀᴌᴋᴏ́ᴡ ᴀɴɢɪᴇʟsᴋɪᴇᴊ, ᴋᴛᴏ́ʀᴇ ᴅᴀᴌᴏ sɪᴇ̨ ᴢɴᴀʟᴇᴢ́ᴄ́ ɴᴀ ɴᴇᴄɪᴇ.
ғʀᴀɢᴍᴇɴᴛ ᴡʏᴋᴏʀᴢʏsᴛᴀɴᴇᴊ ᴘɪᴏsᴇɴᴋɪ ᴢ ʟᴀᴛ 80. ᴛᴏ ғʟʏᴅᴀʏ ᴄʜɪɴᴀᴛᴏᴡɴ ɴᴀʟᴇᴢ̇ᴀ̨ᴄʏ ᴅᴏ ʏᴀsᴜʜʏ.
[Reader] spojrzała na śmiejącego się Hitsujirō. Było w tym dźwięku coś znajomego. W pierwszej chwili nie była nawet w stanie określić, co dokładnie. Kiedy wreszcie to do niej dotarło, poczuła ciężar w okolicy serca. Dziadek Sōty miał dokładnie ten sam śmiech, co jego wnuk. Rozlewający się po szpitalnym pomieszczeniu niczym promień jasnego światła w ciemnym pokoju. Jednak była w nim jakaś gorzka nuta. Jakby nigdy nie wierzył, że jego potomek mógł cokolwiek zrobić dobrze, i fakt, że wreszcie nastąpiła katastrofa, był zabawny.  
— To nie jest śmieszne! — wykrzyczała z wyrzutem.  
Czuła, jak gorące łzy skapują jej po policzkach. Te, które kumulowały się w niej od dwóch tygodni. Zaczynała rozumieć, dlaczego Sōta rzadko odwiedzał dziadka. Bronienie się przed nim rękami i nogami nagle nabrało sensu. Był świetnym zaklinaczem, ale niezbyt dobrym członkiem rodziny.
***  
Dobrze pamiętała pierwszy raz, gdy spotkała Munakatę. Był wtedy jeszcze nastolatkiem. Nie całkiem wprawnym w sztuce zamykania przejść. Gdyby postawiono ich przy sobie, zdecydowanie widać byłoby, że to [Reader] ma większe doświadczenie.  
Nigdy wcześniej nie była w Tottori. Zmęczona długą podróżą, wierzyła, że będzie miała czas odpocząć. Rodzina zarezerwowała jej nawet wygodny pensjonat. Jednak gdy na horyzoncie pojawiły się znajome czerwone smugi, wiedziała, że nie będzie jej to dane. Czarne drobinki pyłu w powietrzu śmierdziały zniszczeniem. Pachniały świeżą ziemią i śmiercią.  
Zanim dobiegła na miejsce, ogromna dżdżownica już wiła się w górę. Jak zawsze szykowała się, by spaść. Przynosząc ze sobą trzęsienie ziemi i pochłaniając setki żyć. [Reader] szczerze zdziwiła cudza obecność. Cała jej najbliższa rodzina należała do zaklinaczy. Choć nigdy nie wykluczali, że istnieje więcej osób, takich jak oni, nie miała okazji takowych spotkać. Dlatego widok Sōty był szokujący.  
To był pierwszy raz w życiu, gdy stwierdziła, że coś zaparło jej dech w piersiach. Było to dość szalone. W końcu biegła przez opuszczone, suche pola ryżowe wprost w stronę niebezpieczeństwa. A jednak w Munakacie widziała jedynie spokój. I, choć drzwi do silosu za nic nie chciały się ruszyć, stawiał im czoła. Krok za krokiem, walcząc z obezwładniającą siłą otchłani.  
Dopadła drzwi, zapierając się nogami z całych sił. Gdy skrzydło lekko drgnęło, wiedziała, że za chwilę będzie po wszystkim.  
Długie, czarne włosy targane siłą huraganu zasłaniały twarz chłopaka. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że kryją się za nimi błękitne tęczówki, przywodzące na myśl bezkresne jeziora w pogodny dzień. W jego ręce połyskiwał złoty klucz. Ten sam, który z wielkim trudem wbił w zmaterializowany zamek.  
— O Wielcy Bogowie, którzy rządzicie pod ziemią, wy, którzy chroniliście ludzkość przez pokolenia… — nastolatek przekrzyczał wiatr.  
[Reader] spojrzała na wyschnięte pola. W umyśle widziała to miejsce jak za dawnych lat. Zielone. Częściowo zanurzone w wodzie. Stała pośród ciężko pracujących ludzi, wkładających sadzonki ryżu na miejsca. Przekrzywiała kapelusz, odpowiadając na pozdrowienia sąsiadów. Szła na przerwę, by zjeść skromny obiad w towarzystwie rodziny.  
Czuła zapach deszczu i ciepło słońca na twarzy. Chłód, gdy zanurzyła stopy w wolno płynącej wodzie. Śmiech bawiących się dzieci otaczał ją ze wszystkich stron. Niemal mogła dotknąć twarzy starszej kobiety, która uczyła ją, jak powinna zbierać plony.  
W ułamku sekundy nastała martwa cisza i ciemność. Kiedyś to było miejsce pełne życia. Zanim mieszkańcy zdecydowali się je opuścić. Jak wiele innych na terenie Japonii.  
Nieważne, ile razy to robiła, nigdy nie mogła się do tego przyzwyczaić. To było jak żegnanie żyć, których nigdy nie znała. Widziała jedynie skrawki, a chciała poznać je wszystkie. Bo zapomnienie było jak przyznanie, że miejsce już dawno nie żyło.  
— …góry i rzeki, które zwiemy naszymi, przyjmijcie z powrotem! — zakończyła dziewczyna, przekręcając klucz.  
— Nie wiedziałem, że ktoś jeszcze potrafi zamykać drzwi — stwierdził zdziwiony chłopak. — W każdym razie, dziękuję za pomoc. — Głos wydawał się nieść echem w ciszy, która zapadła po ustaniu huraganu.  
— Ja też nie miałam pojęcia — przyznała [Reader].  
— Munakata Sōta. — Ukłonił się grzecznościowo.  
***  
Dziewczyna powinna była się spodziewać, że tak to się skończy. Zaspała, bo późną nocą zamknęła drzwi oddalone od Tokio, a pociąg powrotny potwornie się spóźnił. Teraz, na wpół zaspana, wypadła z mieszkania. Na szczęścia Serizawa nigdy nie był nigdzie na czas, więc choć raz mógł jej pomóc dostać się na drugi koniec miasta. Ostatni raz sprawdziła, czy ma wszystko w torebce. Nie zdążyła niczego zjeść rano, ale kierowca obiecał jej, że nie będzie głodna.  
— Ty i twoja definicja śniadania — jęknęła ostentacyjnie.  
— Nigdy nie powiedziałem, że to zdrowe śniadanie. — Serizawa uśmiechnął się szeroko.  
Podał jej do ręki puszkę energetyka, którą przyjęła z cichą rezygnacją. Tak to właśnie się zaczyna. Je się byle co, a potem przestaje jeść śniadania w ogóle. Przyszły nauczyciel powinien wprowadzać zdrowe nawyki żywieniowe. Tymczasem dawał zupełnie odwrotny przykład.  
Wsiadła do auta i zapięła pasy. Chłopakowi jak zwykle się nie spieszyło. Wyglądał na cudownie wyspanego. Z namaszczeniem wcisnął guzik radia. Odkąd kupił swój czerwony wóz, stał się nie do zniesienia na jego punkcie. Każdy znajomy musiał go obejrzeć. Wszyscy dookoła znali jego specyfikacje techniczne na pamięć. Nie mieli wyboru.  
— It's So Fly-Day, Fly-Day China Town! — rozległo się z głośnika.  
Dziewczyna skierowała dłoń w stronę zawieszonego na uchwycie smartfona. Dostała gwałtownie po łapach, gdy już miała zmienić piosenkę. Nie istniały żadne inne kawałki niż te ze świętych playlist. Lata 80. I 90. były rejonami władającymi sercem Serizawy od zawsze. I tak już chyba miało pozostać.  
Student zaczął głośno śpiewać, więc wyłączyła mózg, popijając energetyka. Zbierało się na deszcz. Nad ulicami Tokio zawisły ciężkie chmury. Odbijały się w przezroczystych wieżowcach centrum. Korek dał jej szansę na podziwianie wściekle czerwonego światła blokującego im szansę na minięcie kolejnej ulicy. Jak na złość, obok nich stał samochód pełen młodzieży. Banda zaczęła nabijać się z głośnego śpiewu. Wyglądali na wagarowiczów. Serizawa wdał się z nimi w żywą dyskusję, w której doszło między innymi do wymiany wielu słów na temat matek.  
— To jak, ruszyło coś w końcu? — spytał chłopak, dodając gazu.  
— Przecież widzisz, że jedziemy.  
O tak. Granie głupiej zdecydowanie było dobrym pomysłem.  
— Nie udawaj. — Serizawa sugestywnie spojrzał na nią znad okularów.  
— Nic nie ruszyło, poza tym korkiem. Koniec tematu — skwitowała [Reader].  
Cisza nie trwała długo. Kierowca stracił zainteresowanie śpiewem. Teraz interesowała go jedna, jedyna rzecz. Wiedziała, że nie odpuści, dopóki nie dojdzie do sedna sprawy.  
— Czemu mu nie powiedziałaś? — Odpowiedziała mu jedynie cisza. — Jak mi nie powiesz, będę jechał czterdzieści na godzinę i nigdy nie zdążysz. — Uśmiechnął się złośliwie.  
— Tak? Trudno się mówi. Na szczęście się przygotowałam. Wygląda na to, że zaczyna padać. Z racji, że szyberdach ciągle jest zepsuty, wzięłam parasol. Pora go rozłożyć.  
[Reader] istotnie wyciągnęła z torebki parasol. Wyglądało to co najmniej idiotycznie. Czerwone, sportowe auto, a nad nim kolorowa parasolka. Niewiele to dawało, bo krople deszczu wciąż spadały na ich twarze, ale przynajmniej czubki głów mieli suche.  
— Co ty robisz? HEJ! Chowaj to w tej chwili. Wystraszysz wszystkie laski, jak dojedziemy na miejsce!  
No tak. Bo dziewczyny na pewno będą stały na parkingu w ulewnym deszczu. Ujrzenie takiego auta, chlapiącego wodą na prawo i lewo, musiało być szczytem ich marzeń.  
Dziewczyna z uporem trzymała rękę w górze. Kałuże stawały się coraz większe, a krople coraz cięższe. Dźwięki piosenek mieszały się z szumem deszczu. Przechodnie patrzyli na nich jak na wariatów, spiesząc, by schować się w pobliskich sklepach i na przystankach.  
— Dokąd jedziesz? — spytała dziewczyna, czując narastający niepokój.  
To zdecydowanie nie była znana jej droga.  
— Nie mogę się tak pokazać na miejscu, więc będziemy robić kółka, aż nabierzesz rozumu. To moja nowa metoda wychowawcza — stwierdził Serizawa.  
— Mam nadzieję, że nie dadzą ci żadnego dziecka pod opiekę — stwierdziła [Reader].  
Krążyli w kółka, niczym dwa chomiki w kołowrotku. Paliwo nie było tanie i pasażerka zastanawiała się, ile jeszcze kilometrów zrobią, zanim kierowca się złamie.  
Mokre chodniki błyszczały, odbijając światło bilbordów znanych marek. Nieliczne drzewka posadzone wzdłuż ulicy uginały się pod naporem wody. Zdawały się strząsać z siebie wszystkie krople. Powietrze pachniało wilgocią. Było duszne i ciężkie, zwiastując, że to tylko przelotna ulewa i za niedługo ustąpi miejsca słońcu.  
— No to czemu sprawa dalej stoi w miejscu? — ponowił pytanie Serizawa.  
— Ale jesteś upierdliwy! — [Reader] schowała parasol, pozwalając ulewie się do nich dostać. — Dobra, skoro ci tak bardzo zależy, to sprawa stoi w miejscu, bo stchórzyłam. Zadowolony? — Oparła głowę o łokieć.  
Chłopak westchnął, ale z powrotem zawrócił na właściwą trasę.  
— Czego się boisz? Friendzone’u? Przecież widać, że was do siebie ciągnie — oznajmił Serizawa.  
Rzeczywiście była to prawda. Subtelne muśnięcia dłoni. Nieśmiałe uśmiechy podczas komplementów. Niby przyjacielskie uściski. Spędzali wspólnie dużo czasu. Zdecydowanie więcej niż tylko przyjaciele. Od dnia, kiedy spotkała Munakatę pierwszy raz, wiedziała, że to będzie dla niej ktoś więcej. Jednak gdy przychodziła pora na to, by pchnąć relację do przodu, nie miała na to odwagi.  
— On jeden mnie naprawdę rozumie. Jeśli nam nie wyjdzie, to go stracę — mruknęła.  
W istocie tak było. Sōta był jedyną osobą spoza rodziny, która rozumiała ją jako zaklinacz. Patrzył na świat odrobinę inaczej niż wszyscy. Dotykały go te same problemy i trudności. Co sprawiało, że łatwo było im sobie pomagać, a jeszcze łatwiej się do siebie przywiązać. Z tego samego powodu jednak czuła, że utrata bolałaby równie mocno.  
— Jak wam nie wyjdzie, możecie…   
— …zostać przyjaciółmi? — [Reader] weszła mu w słowo. — Chyba sam w to nie wierzysz.  
Chłopak przytaknął po chwili namysłu.  
— Tylko nie czekaj za długo — stwierdził Serizawa, wjeżdżając na parking.  
***  
— [Reader], heeej, [Reader]! — Kobieta stojąca za ladą machała energicznie.  
Dziewczyna wolała uniknąć zbędnej konfrontacji i iść od razu iść na górę, jednak nie miała wyboru. Westchnęła cicho i zajrzała do sklepiku. Wiecznie przeklinała Munakatę za wybór mieszkania w tej dzielnicy. Było w Tokio. Powinno wręcz krzyczeć anonimowością. Tymczasem tutaj każdy znał każdego i wiedział wszystko o wszystkich. W dodatku na dole bloku stał sklepik całodobowy prowadzony przez dwie podstarzałe kobiety i studentkę w jej wieku. To było jak wysokiej klasy osiedlowy monitoring. Niestety nie można go było wyłączyć na życzenie. A czasem by się przydało. Szczególnie że każda z pracownic wręcz uwielbiała Sōtę i śledziła jego ruchy jak tylko mogła. Kupił w innym sklepie? Zarzucą mu następnym razem, że więcej nie dostanie zniżki albo celowo oznajmią, że brakuje towaru. Przyprowadził [Reader]? Wypytają ją od razu, czy jest jego dziewczyną, bo same mają wnuczki, które byłyby zainteresowane potencjalnym kawalerem. Śpieszą się gdzieś z Munakatą? Już nie! Pora na nowe ploteczki z okolicy…  
— Dzień dobry — przywitała się dziewczyna niezbyt entuzjastycznie.  
Czuła, że pierwszym pytaniem, jakie dziś padnie, będzie: Gdzie jest…  
— Gdzie jest nasz mały Sōta? — wyparowała cioteczka prosto z mostu.  
[Reader] nawet nie próbowała zwrócić uwagi, że nazywanie dwudziestodwuletniego wysokiego mężczyzny małym nie miało sensu.  
— Nie mam pojęcia — przyznała szczerze.  
Sama próbowała to ustalić od kilku dni, rwąc sobie włosy z głowy. Munakata wysłał tylko jedną krótką wiadomość. Nie odpowiadał na żadne sms-y ani nie oddzwaniał. Jego social media również były martwe. Nie wiedziała, dokąd tym razem pojechał. Nie zawsze zdawali sobie wzajemnie relacje z tego, gdzie akurat zamykali przejścia. Teraz bardzo tego żałowała. Zdarzało się mu wcześniej znikać bez kontaktu, ale nigdy na tak długo.  
Cioteczka rozgadała się o tym, jak naprzeciwko zaczął się remont ulicy. Potem o jakimś białym kocie, który podbijał serca wszystkich internautów ([Reader] była niemal pewna, że to dorabiająca studentka musiała jej go pokazać). Potem zaś przeszła do tego, jak nieodpowiedzialna ta młodzież, że sami podróżują w młodym wieku…  
— Co do tej okropnej młodzieży — wtrąciła [Reader]. — Słyszałam, że kuzynka Sōty zatrzymała się u niego w mieszkaniu.  
— Dałam jej zapasowe klucze. — Kobieta lekceważąco machnęła ręką. — Roztrzepana trochę, nie to co nasz Sōta…  
— Dokładnie — przyznała [Reader] zawzięcie przytakując. — I właśnie z tego powodu muszę do niej zajrzeć. — Z tymi słowami wybiegła przed sklep, zanim cioteczka znalazła nowy temat do rozmowy.  
Droga na górę była znajoma. Przeskakiwała po dwa stopnie naraz, wbiegając po schodach.  
Zastukała w drzwi z całej siły. Odpowiedziała jej głucha cisza. Zapukała ponownie.  
— Jestem [Reader]! Serizawa powiedział mi, że przyjechałaś i że jesteś kuzynką Sōty.  
Nastała chwila ciszy, po której dało się słyszeć coraz to głośniejsze kroki. Za drzwiami pojawiła się młoda dziewczyna. Nastolatka w pośpiechu zaprosiła [Reader] do środka. Skłoniła się nisko, machając przy tym ciemnym kucykiem.  
Musiała przyznać, że wbrew słowom cioteczki dziewczyna chyba miała trochę oleju w głowie. W końcu nie otworzyła z marszu obcej osobie.  
— Nazywam się Iwato Suzume, [Reader]-san. — Skłoniła się.  
— Nie trzeba aż tak formalnie. Jesteśmy w podobnym wieku — uspokoiła ją kobieta, widząc, jak niepewnie krząta się dziewczyna.  
[Reader] zajęła miejsce na niewielkiej sofie. Mieszkanie było mikroskopijne, ale lubiła je. Kojarzyło jej się z biblioteczką starych książek o zaklinaczach, których nigdy nie chciało jej się czytać. Ze stertami podręczników do pedagogiki, które Munakata kochała studiować od deski do deski. Z podniszczonym dywanem w śmieszne wzory, poplamionym sosem sojowym. Z niedziałającą żarówką, której właściciel nie chciał wymienić, przez co wieczorami zawsze siedzieli w półmroku. Z zapachem świeżo parzonej kawy i męskich perfum. To mieszkanie wręcz było Sōtą. Nie wiedziała, czy to jej profesja nakazuje jej wiązać miejsca z ludźmi. Może po części tak było. Teraz jednak była pewna, że będąc tu, mocniej niż dotąd odczuła brak mężczyzny.  
— Więc… emmm… mogę zapytać, co panią… znaczy co ciebie tu sprowadza?  
Nastolatka nie wydawała się przekonana do używania tylko jej imienia.  
— Serizawa pewnie powiedział ci to samo, ale szukam Sōty.  
— Przysięgam, że nie wiem, gdzie jest — zarzekła się dziewczyna.  
Przyznała to trochę za szybko jak na gust [Reader]. Z drugiej jednak strony, widząc, jak się miota, stwierdziła, że może po prostu czuła się niekomfortowo w towarzystwie obcej osoby.  
Szczególnie, że to Serizawa był pierwszym człowiekiem, którego spotkała tego popołudnia. W głębi duszy miał dobre serce, jednak zdecydowanie nie zyskiwał przy pierwszym spotkaniu. Był głośny. Zawsze domagał się tego, czego chciał. Otaczała go niezmiennie aura jakiegoś nieopisanego, wesołego chaosu. Pachniał papierosami, pomimo tego, że głosił, że jako przyszły nauczyciel, „ udupi” każdego, kto spróbuje zapalić pod jego nosem. Podążał też za nim zapach paliwa, które hektolitrami wlewał do swojego ukochanego, wymuskanego samochodu. Koloru tak czerwonego jak jego temperament. Jeśli to jego Suzume zobaczyła jako pierwszego, nic dziwnego, że nie za wiele pomogła.  
— Rozumiem, ale… miałam nadzieję, że może wiesz cokolwiek. Nie pojawiał się tu od dłuższego czasu. Musiałaś jakoś się z nim skontaktować, żeby przyjechać.  
— Nie umawiałam się z nim wcześniej. Byłam w okolicy i potrzebowałam na chwilę odpocząć. Wiedziałam, żeby w razie czego odebrać klucze na dole. To wszystko.  
Kobieta poczuła, jak ulatuje z niej nadzieja.  
— Ach tak… Nie będę ci więc przeszkadzać. — Zaczęła się zbierać do wyjścia.  
— Pani… znaczy… martwisz się bardzo o Sōtę-sana? — Suzume spojrzała na nią szczerym i przenikliwym spojrzeniem.  
— Pokłóciliśmy się zanim wyjechał.  
[Reader] wróciła myślami do ich ostatniej rozmowy. Nie rozstali się wtedy w zbyt dobrej atmosferze. Wręcz beznadziejnej. Rzadko dochodziło między nimi do spięć. Obydwoje byli raczej spokojnymi ludźmi. Jednak w pracy zaklinaczy zawsze podążało za nimi ryzyko. Bo opuszczone miejsca rzadko były bezpieczne. Opustoszałe domy, zgliszcza i zalane tereny same w sobie nie były aż takim problemem, ale dżdżownica ciągnęła za sobą zgubę. Gdziekolwiek otwierały się drzwi, znajdywał się odór śmierci. Niezamknięte w porę przejścia zwiastowały trzęsienia ziemi. Jak długo mieli to robić? Aż do kresu sił? [Reader] nie mogła niczego w życiu zaplanować, bo wiecznie podążał za nią obowiązek. Sekret, o którym nie mogła rozmawiać. To, co kiedyś wydawało się przygodą, stało się nużące. Ile jeszcze cierpienia miała oglądać, wkładając klucz do niezliczonej liczby zamków?  
Munakata nie podzielał jej zdania. Dla niego wszystko było szlachetnym przywilejem. Na tyle, by uważał za swój święty obowiązek domykanie kolejnych przejść. [Reader] niejednokrotnie zastanawiała się, czy ten punkt widzenia wpoił mu dziadek. Dopiero gdy później poznała Hitsujirō, zrozumiała, że to zdecydowanie nie było tak. Sōta po prostu nie chciał zostawiać ludzi w potrzebie i czuł, że nie ma zbyt wiele osób, które mogłyby go zastąpić. Nieważne, ile dawnych wspomnień o domach, centrach handlowych, barach, parkach rozrywki czy kapliczkach musiał oglądać.  
I, choć rozumiał, dlaczego kobieta chciała od tego uciec, sam nie zamierzał tego robić. Nie chciał dać się przekonać, że może warto znaleźć inne osoby, które mogłyby pomóc, a z czasem wszystko zostawić w ich rękach. Twierdził, że nikt nie będzie w stanie zobaczyć dżdżownicy. A wystawianie kogokolwiek na oglądanie otchłani było zbyt niebezpieczne.  
Padło kilka gorzkich słów. Kobieta wielokrotnie starała się odtworzyć w głowie konwersację, ale za żadne skarby nie była w stanie sobie ich przypomnieć. W pamięci został tylko zawiedziony wyraz twarzy Munakaty w ogarniętym półmrokiem mieszkaniu. Jego zgarbione ramiona i to, jak szybko odwrócił głowę. Być może po to, by nie widziała, że jest zły. A może po prostu nie chciał pokazać żadnej łzy. Nigdy nie widziała, by płakał, ale to mógł być pierwszy raz.  
Tamtego wieczora uparcie wpatrywała się w komórkę, walcząc sama ze sobą, by nie zadzwonić. Po cichu liczyła też na to, że może zdjęcie mężczyzny pojawi się na wyświetlaczu. Jednak nic takiego nie nastąpiło. A gdy zdecydowała się napisać następnego dnia, nie dostała odpowiedzi. Po jakimś czasie otrzymała jedynie suchego sms-a o treści:  
Nic mi nie jest. Wszystko w porządku.  
Nie brzmiało to jak coś, co piszą osoby, z którymi naprawdę nic się nie dzieje. W dodatku Serizawa nie dostał żadnej informacji. Munakata nie pojawił się na zajęciach, a dzisiaj opuścił egzamin dopuszczający do zostania pedagogiem. Coś, do czego dążył przez tak długi czas.  
— Zanim wyjechał… powiedziałam kilka rzeczy, których teraz żałuję. To chyba normalne troszczyć się o kogoś, kogo się kocha, prawda? — [Reader] potarła skroń.  
Cóż. Wreszcie przyznała to głośno w mieszkaniu Sōty. Szkoda tylko, że w takich okolicznościach. Nawet jeśli kuzynka miała mu o tym powiedzieć, nie było to już takie ważne. Chciała po prostu zobaczyć go całego i zdrowego.  
— O-oczywiście — zająknęła się dziewczyna.  
Jej wzrok powiódł do krzesełka. Pomalowanego na żółto, z tylko trzema nogami. Dziwnego, małego mebelka opartego o stos książek, który przewrócił się niezgrabnie z hałasem.  
— Nigdy go tu nie widziałam. Może to projekt na studia.  
Miałoby to sens. Niektóre prace wykonywane na zajęcia z najmłodszymi przybierały czasem dziwne, artystyczne formy.  
Nie była w stanie powiedzieć, co nakazało jej podejść do krzesełka. Gdy go dotknęła, wydawało się ciepłe. Dwie dziurki wyrzeźbione w drewnie wydawały się wpatrywać w nią niczym oczy. Dość znajome, o barwie błękitu. Zamrugała kilkukrotnie. Tęsknota chyba powoli zaczynała ją przerastać.  
— To moje — wtrąciła Iwato, podnosząc mebelek.  
[Reader] kiwnęła głową.  
— Jeśli będziesz miała jakikolwiek kontakt z Sōtą, przekaż mu proszę, żeby się odezwał — poprosiła kobieta, łapiąc za klamkę.  
— [Reader]?  
— Tak?  
— Jestem pewna, że nic mu nie jest i że niedługo się spotkacie…  
***  
— Ta mała… jak jej było? Suzume… Powiedziałem, żeby dała sobie spokój, ale stwierdziła, że go wyciągnie.  
A więc jednak. To nie była kuzynka. I wiedziała dokładnie, gdzie był Sōta.  
— Jak ona chce…? — Niewypowiedziane pytanie zawisło gdzieś w powietrzu. — Zresztą nieważne. Muszę tylko wiedzieć, gdzie teraz jest. Znajdę ją. Nieważne, co będę musiała zrobić. — Z tymi słowami [Reader] głośno trzasnęła szpitalnymi drzwiami.  
Głupek Serizawa miał rację. Za długo zwlekała z wyznaniem swoich uczuć. A teraz Sōta tkwił tam gdzieś w otchłani, całkiem sam. Musiała go odszukać i wyciągnąć. A potem wszystko mu powie i nie będzie żadnych niedopowiedzeń. Już nigdy.
7 notes · View notes
kocourmokroocko · 1 year
Text
Tumblr media Tumblr media
@klaradostna A GONDOR ODPOVÍ!!! (Vychází z TOHOTO příspěvku)
31 notes · View notes
teplavecernice · 2 years
Text
očekávání: normální hodina biologie, kde se budou probírat geny
realita: "no a co se stane, když budeme křížit ty dva hetero?"
"...a když se množí dva homozygoti..."
"a bude ten potomek homo nebo hetero?"
30 notes · View notes
opily-zajic · 8 months
Text
15. 9.
Je září, začátek školního roku na základních a středních školách. Šéfová mě o tom pekle předtím, než začalo, informovala. V předchozím knihkupectví, kde jsem pracovala, jsme učebnice nevedli vůbec, takže jsem se jejímu varování jen mile zasmála. Vždyť to nemusí být tak hrozné, za nás ty učebnice byly na trhu stejně jenom ve dvou verzích, k tomu jsme to většinou objednávali hromadně. A kdo by šel v dnešní době nakupovat naslepo učebnice na kamennou prodejnu? Odpověď vyplula rychle napovrch.
Dneska pracuji v horním patře s odbornou literaturou. Studenti, které vypustila jejich škola do divočiny hledat ty nejobskurnější a nejstarší učebnice na vlastní pěst, protože ksakru nezvládne sama kontaktovat samotného dodavatele a ušetřit práci doslova všem zúčastněným, mě každou jejich návštěvou stále více děsí. Poznám je podle zmatených pohledů a stydlivého "dobrý den", případně jejich rodičovského doprovodu, který je buď stejně zmatený jako jejich potomek, nebo znatelněji unavenější a frustrovanější než průměrný zákazník. Cítím, že se oni sami v takovém kvantu knih necítí bezpečně. Nechám je, ať se chvíli podusí, a pak jim nabídnu pomoc. A žádost je téměř pokaždé na stejné bázi. Zmatená dívka, jejíž věk nezvládnu ani za boha odhadnout, se ke mně stydlivě přišourá - Chtěla bych učebnici. To jsme rádi, mohla byste mi ji prosím nějak blíže popsat? Češtiny. Takovou tu zelenou. Pamatujete si na vydavatele, přesný titul, autora, jaké vydání, zvládla byste titul aspoň podle obrázku identifikovat? Nevím, paní učitelka říkala, že tam jsou na obrázku nějaké děti...
Supr. Databáze zeje prázdnotou, nejnovější zelená čeština s dětmi je z roku 2006. Jojo, to je přesně ona, takže ji máte? Nemáme, je vyprodaná v celé síti, nemůžeme ji objednat ani u dodavatele, protože je už sedmnáct let stará, moc se omlouváme. Ale na obrázku ji máte, nemůžete se ještě kouknout dozadu, jestli ji vážně nemáte? Nemáme, omlouváme se. Ale já bych ji potřebovala už dneska, ozve se smutně. Přistupuje matka. Vážně ji vzadu nemáte, jak o tom můžete být přes ten počítač přesvědčená? Přesvědčovali jsme se před dvěma minutami, když jsem vám s úsměvem a láskou na rtech pod nos rozložila doslova každou učebnici češtiny, co máme. Aha, tak to jste teda fakt knihkupectví. Aňo, poď. Tak teda nashle.
Všechno je narychlo, každý potřebuje všechno zítra, nikdo není schopen počkat, nikdo nechce objednávat. Každé ráno nám přijíždí zásilka s další hromadou učebnic, nikdo to nestíhá vybalovat, lidé se nám koukají pod ruce, jestli náhodou nevybalujeme zrovna tu jejich učebnici, co potřebují. Cítím jejich krvelačnost a modlím se, aby nepřišel další nervózní rodič, kterého budu muset opět s omluvami posílat jinam. Nejobskurnější dotazy přicházejí těsně před zavíračkou, kdy jsme pro rodiče, co se už dvě hodiny po náročné směně plahočí knihkupectvími místo potomka, jejich poslední nadějí. Když mi v systému svítí nula, tak cítím jejich zoufalost a vzrůstající rezignaci.
Začínám si vážit toho, že jsme ty učebnice před téměř dvěma dekádami fasovali na základce po svých spolužácích a na střední jsme se z nich neučili vůbec. A těším se na říjen, kdy mi do patra s odbornou literaturou budou zas jenom chodit právníci pro ÚZ, ezomámy pro Oshu, divnopáni pro publikace o houbách a zmatení turisti pro mapy Brna nebo horáci pro svá oblíbená Káčétéčka.
5 notes · View notes
Text
Tumblr media
„Podróżnicy w Górach Olbrzymich” to książka znana już pewnie wielu miłośnikom regionu, których nie brakuje na pewno wśród naszych czytelników. Jeśli jednak jeszcze o niej nie słyszeliście albo słyszeliście, lecz później informacja ta gdzieś się wśród innych zagubiła, to zachęcamy do sięgnięcia po niezwykłą, pionierską publikację Wydawnictwa Wielka Izera przygotowaną we współpracy z Schlesisches Museum zu Görlitz.
„Podróżnicy…” to antologia niemal czterdziestu relacji osób podróżujących po Karkonoszy i Górach Izerskich w okresie od końca XVII do początku XX wieku. W publikacji znajdujemy relacje z wędrówek po dolnośląskich i łużyckich górach, szczegółowo opisujące możliwości i warunki takich podróży (pożywienie i noclegi), a także spotkania z ludźmi w różny sposób z górami związanymi (wśród których znaleźli się m.in. gospodarze schronisk i poprzedzających je baud, leśnicy, drwale, ale także – przemytnicy).
Każda relacja jest inna, bo napisana przez kogoś innego, innym – bo z różnych lat pochodzącym językiem. Każdy z nich na czymś innym skupia uwagę, ale dzięki temu otrzymujemy bogaty i barwny obraz Gór Olbrzymich i ich mieszkańców: strojów, jakie noszą, potraw, które warzą i zwyczajów, którym hołdują. Jest też sporo krajobrazów, choć zaznaczono, że część tych krajobrazowych opisów została skrócona przez tłumacza. Ten zresztą w sposób barwny tłumaczy, jak to się stało, że „Podróżnicy…” w ogóle pojawili się na rynku wydawniczym. To też ciekawa historia.
Na uwagę zasługują także przedmowy, które napisali dwaj znawcy Gór Olbrzymich: Ullrich Junker, potomek mieszkańców osady na Kobylej Łące, i Henryk Waniek, pisarz i malarz, którego każdy utwór też jest swoistą wędrówką. Na uwagę zasługuje również szata graficzna i to, co w ostatnich latach coraz rzadziej spotykane: staranna edycja i korekta, dzięki którym książkę można po prostu ze smakiem czytać, nie potykając się co rusz na błędach edycyjnych lub korektorskich niedociągnięciach.
Fantastyczna lektura dla każdego, komu Karkonosze i Góry Izerskie nie są obojętne. Bardzo wszystkim polecamy – spójrzcie na znane sobie miejsca oczyma podróżników sprzed 200–300 lat i odkryjcie je na nowo. [jk]
PODRÓŻNICY W GÓRACH OLBRZYMICH. ANTOLOGIA TEKSTÓW ŹRÓDŁOWYCH Wydawnictwo Wielka Izera 2020 ISBN: 9788395229367 412 stron, 130x215 mm oprawa twarda
4 notes · View notes
aurora--sky · 2 years
Text
Traits for the Offspring of NPCs | Polskie Tłumaczenie
Tumblr media
Tłumaczenie Traits for the Offspring of NPCs
Mod dodaje cechy charakteru, które otrzymują dzieci poczęte z NPC, np. dziecko Mrocznego Kosiarza, Dostawcy Pizzy czy Kościldy.
Lista cech:
Ponure pochodzenie - dziecko Mrocznego Kosiarza
Odporna na ogień - dziecko strażaka
Urodzona, by naprawiać - dziecko złotej rączki
Naturalna ogrodniczka - dziecko ogrodnika
Mistrzyni pizzy - dziecko dostawcy pizzy
Wspaniała sprzątaczka - dziecko gosposi
Połatana - dziecko stracha na wróble
Smutne pochodzenie - dziecko Smutnego Klauna
Śmieszny królik - dziecko Kwiatowego Króliczka
Dziecko Papcia Mroza (z pakietem Kraina Magii potomek może zamrażać innych Simów)
Wrodzone rytmy - dziecko didżeja
Urocza alpinistka - dziecko Yamachana
Przyszły spiskowiec - dziecko fana teorii spiskowych
Honorowy rodzic - dziecko niani
Uporządkowane potrzeby - dziecko lokaja
Zaangażowana zielarka - dziecko pustelnika
Bogata w wapń - dziecko Kościldy
Niektóre cechy wymagają dodatków, pakietów rozgrywki, czy akcesorii.
Tłumaczenie trzeba wypakować do folderu z modem. Należy wybrać 1 plik z każdej wersji i włożyć jak najbliżej głównych plików moda.
Mod wymaga Trait Tracker Injector.
POBIERANIE
SFS | 11.6.22
TOU | FAQ | BUY ME A COFFEE
3 notes · View notes
przysiegaireny · 1 month
Text
filmy 2024
Odkryj to, co najlepsze w polskim kinie: dwa filmy, które trzeba obejrzeć.
Polska ma bogatą tradycję filmową: od wciągających dramatów historycznych po filmy społeczne czy komedie– polskie kino urzeka widzów na całym świecie.
 Na tym blogu przyjrzymy się dwóm filmom, które trzeba obejrzeć:
1. Biała Odwaga (2024) - „Biała odwaga”
„Koniec lat 30. na Podhalu. Utalentowany taternik, potomek znakomitego góralskiego rodu Jędrek Zawrat lubi życie na krawędzi (świetny Filip Pławiak! Przed przystąpieniem do zdjęć przez rok uczył się wspinaczki wysokogórskiej pod okiem doświadczonego alpinisty Andrzeja Marcisza – przyp. A.N.). Gdy się wspina, wybiera najtrudniejsze drogi, gdy kocha, gotów jest poświęcić wszystko. Jego wybranką jest piękna Bronka (Sandra Drzymalska), jednak na skutek rodzinnej decyzji ręka dziewczyny zostaje oddana starszemu z braci Zawratów, statecznemu i poważnemu Maćkowi (Julian Świeżewski).
Tumblr media
Dumny Jędrek porzuca rodzinne strony, by szukać zapomnienia wśród krakowskiej bohemy”. To tam rozkochuje w sobie piękną Żydówkę Helenę (Wiktoria Gorodecka) i zaprzyjaźnia się z niemieckim alpinistą i naukowcem Wolframem von Kamitzem (Jakub Gierszał), który głosi teorię o pochodzeniu Podhalan od starogermańskiego plemienia Pragotów...
Tumblr media
Najlepsze filmy 2024 roku!
2. Przysięga Ireny
„Przysięga Ireny” to prawdziwa, przejmująca opowieść o zachowaniu człowieczeństwa w nieludzkich czasach II wojny światowej. Historia jest oparta na faktach z życia Ireny Gut-Opdyke, która z narażeniem życia ratowała Żydów ukrywających się po likwidacji getta. W głównych rolach zobaczymy gwiazdy światowego kina: Sophie Nelisse i Dougray Scott. W obsadzie polsko-kanadyjskiej koprodukcji znaleźli się wspaniali polscy aktorzy: Andrzej Seweryn, Eliza Rycembel, Irena Melcer, Maciej Nawrocki, Tomasz Tyndyk Aleksander Milicevic. Reżyserii podjęła się wielokrotnie nagradzana Louise Archambault, natomiast za zdjęcia odpowiada Paul Sarossy. Za scenariusz odpowiada Dan Gordon, który jest również autorem sztuki o Irenie Gut-Opdyke, która zdobyła serca nowojorskiej widowni offbroadwayowskiej sceny w 2008 roku.
Podsumowanie:
Zarówno Biała Odwaga, jak i Przysięga Ireny są przykładami filmów jakich jeszcze nie było w polskim kinie. Niezależnie od tego, czy jesteś fanem komedii, thrillerów, filmów akcji, te dwa filmy powinny znaleźć się na twojej liście wśród obowiązkowych pozycji filmowych.
Kliknij tę witrynę, aby uzyskać więcej informacji na temat nowe filmy.
0 notes
tiniestsithlord · 1 month
Text
Czy pamietasz te niezapomniane ferie sprzed lat? Organizacja kolonii dla dzieci
Czy pamiętasz te niezapomniane wolne sprzed lat? Te pełne radości, przygód tudzież nowych przyjaźni? Jeśli jesteś rodzicem, na widać chciałbyś, tak aby Twoje dziecko i doświadczyło tego typu magicznych chwil. Właśnie ergo kolonie w celu dzieci są idealną opcją, by zapewnić im nie lecz bezpieczne wakacje, aliści plus pełne emocji zaś nowych doświadczeń. Kolonie w celu przychówek to nie tylko parę dni spędzonych spośród dala od momentu domu.
To prawdziwa historia spośród dużą literą, która pozwala młodym spostrzegać Ziemia w sposób, który nie zawżdy jest znośny w codziennym życiu. Z dala odkąd ekranów komputerów oraz telefonów, dzieci mają szansę na bezpośredni czucie z naturą, wyszkolić się samodzielności oraz współpracy spośród rówieśnikami. Bez względu na zainteresowania Twojego dziecka, kolonie oferują aplikacja zharmonizowany do różnych gustów tudzież preferencji. Od aktywności sportowych, w poprzek zajęcia artystyczne, warsztaty przyrodnicze, aż po ogniska, nocne gry terenowe zaś wieczory niedaleko muzyce natomiast tańcu - każde potomek znajdzie cokolwiek w celu siebie. Dowiedz się więcej na https://koloniewakacje.wordpress.com
0 notes
petrvyhlidka · 4 months
Text
Vtipy: Důkaz
„Vy spolu něco máte?“ zajímala se paní Černá, provádějící inspekci pražského podnájmu studujícího syna. To, že jeho spolubydlící je dívka, přešla nejdřív bez komentáře, neudržela se po bleskové inspekci v Matějově ložnici. Že se potomek naučil po tolika letech tak pěkně stlát postel, to ji zarazilo.
„Prosím tě, mami. Copak mám čas na holky? Zkoušky za pár tejdnů, jsem rád, že se vůbec vyspím. S Johanou? Jak tě to napadlo?“
Nevšiml si, jak se podezíravé temno v očích jeho matky rozjasnilo krátkým zábleskem.
„Ještě si odskočím,“ řekla, „A už pojedu.“
Počkal na ni na chodbě před bytem. A jako slušně vychovaný syn doprovodil až na nádraží.
* * *
„Nevíš náhodou kam se poděl ten můj parfém?“ zeptala se Johana, „Cos mi ho dal k půlročí,“ přidala trochu zasněně.
„Kdys ho viděla naposled?“ zeptal se Matěj prakticky. Dívka chvíli mlčela.
„Jak nás – teda tebe – minulej tejden navštívila tvoje máma.“
Matěj se zamyslel. On sám byl v téhle věci rozhodně nevinně. Matka... to je fakt, že byla opravdu posledním člověkem, který zatím překročil práh. Nepamatoval si sice, že k něčemu takovému projevila kdy sklony, ale jeden nikdy neví.
Když jeden neví, má se zeptat.
Vzal telefon a rodičce zavolal. Po několika víceméně povinných konverzačních větách šel rovnou k věci.
„Hele, mami, taková věc... Jestli, rozumíš, třeba jako kdybys třeba vrazila loktem do poličky nebo ses spletla... Prostě nemáš náhodou takovej hranatej flakónek s Jo... voňavkou tý holky, co tady taky bydlí, že ne?“
„Prosím?“
„Víš, já ti věřím, že bys ho nevzala. Je ale pravda, že se ztratil, cos tu byla.“ zadrmolil rychle.
Na druhé straně bylo chvíli ticho. Načež se k Matějově překvapení ozvalo potměšilé uchichtnutí.
„Víš, já ti věřím, že se svou spolubydlící nic nemáš. Je ale pravda, že kdyby spala ve svojí posteli, tak už by dávno ten flakónek našla.“
0 notes
koval-nation · 6 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
62) Oshakty, Ошакты, Ошақты - jeden z kazachskich klanów Starszego Zhuza. Historycznie rzecz biorąc, byli koczownikami i mieszkali w dolnym biegu Talas i południowo-wschodnich ostrogach Karatau. Pod koniec XIX wieku. ich liczba osiągnęła 20 tysięcy osób. Według obliczeń M. T. Tynyszpajewa ich liczba w 1917 r. sięgała 70 tysięcy osób. Uran: „Bakhtiyar”. Są potomkami starożytnych Wusunów i średniowiecznych Khushinów. Pokrewne plemiona ludu Oshakta to Shapyrashty i Ysty. Wśród znanych osobistości warto wymienić batyra Sauryka, bohatera bitwy z Oiratami pod Bulantami w 1725 roku. Według shezhiry G. N. Potanina, Uysun miał dwóch synów - Abaka i Taraka. Z Taraka przybyli Zhalairowie, z Abaka - Dulat, Alban, Suan (według innych źródeł dodano Sary Uysun), z Tokal (druga żona) - Shapyrashty, Oshakty, Ysty, Syrgely, a Kanly i Shanyshkyly są obcymi (kirme ). Według shezhira Z. Sadibekowa: Maika miał syna Bakhtiyara, miał dwóch synów - Oysyla i Uysila. Oysyl miał trzech synów: Zhalmambeta (ojca Oszakty), Zharymbeta (ojca Szapyraszty), Zharasa (ojca Ysty'ego). Uysil ma syna Abaka (Aksakal), który ma syna Karashbi. Ma synów Baidibka i Baiduyla. Baiduyl ma syna Shakshama, Baidibek ma syna Sarę Uysun (od Baibishe - najstarsza żona) i Zharykshak (od Domalak ana). Zharykshak ma synów Albana, Suana, Dulata. Oshakty są jednym z klanów w dużym stowarzyszeniu plemiennym Uysun. B. B. Irmukhanov widział w Uysunach potomków darlekinsko-mongolskiego plemienia Ushin. Mongolską wersję pochodzenia Uysunów popiera także Zh. M. Sabitov. Według jednej wersji i, przodkiem Uysunów jest Maikibiy z mongolskiego plemienia Ushin (Khushin). Charakterystyczną haplogrupą dla Uysunów jest C2-M217. Genetycznie Uysunowie z ludów Azji Środkowej są najbliżsi Bayatom żyjącym w aimagu Uvs w północno-zachodniej Mongolii. C3-M401 – 36,7%, R1a1a-M198 – 26,7%, G1-M285 – 10%. Według Zh. M. Sabitova, poparte danymi genetyki populacyjnej, klany Dulat, Alban, Shaprashty, Oshakty są potomkami klanu Uysun i mają wspólnego przodka w linii męskiej (prawdopodobnie jest to Baidibek, potomek Maikibiya). Według kazachskiego pochodzenia plemię Oshakty dzieli się na 4 główne dywizje, które z kolei dzielą się na klany:
Bayly (lub Bainazar):
Suzik (Sozak)
Baysary
Kaska
Kabyl
2. Konyr (Koinazar):
Shuyldak
Aldatanatar
Zhamantymak
Tulkishi
3. Atalyk (Beknazar):
Zholymbet (Kobek, Tobet, Berdisugir)
Kelimbet (Kurman)
Alimbet (Bidaly, Biguly)
4. Taszhurek (Aknazar):
Kosan
Solagay
Seyit
Toktyauyl
Karaman
Kelmenbet
Bolek
Tas
Tileu
Kayky
Taz
Kenzhe.
1 note · View note
betulaforte · 7 months
Text
Mechanizmy dziedziczenia chorób genetycznych
Choroby genetyczne stanowią istotny obszar medycyny, który związany jest z przekazywaniem genów z pokolenia na pokolenie. W tym artykule przyjrzymy się mechanizmom dziedziczenia tych schorzeń oraz jakie czynniki wpływają na ten proces.
Tumblr media
Rodzaje dziedziczenia
Istnieje kilka głównych rodzajów dziedziczenia chorób genetycznych, z których najczęstsze to:
1. Autosomalne dominujące dziedziczenie
W przypadku autosomalnego dominującego dziedziczenia, wystarczy, że jedno z rodziców przekaże zmutowany gen, aby potomek odziedziczył chorobę. Jeśli jeden z rodziców cierpi na tę chorobę, istnieje 50% szansa, że dziecko również je odziedziczy.
2. Autosomalne recesywne dziedziczenie
W tym przypadku, oba kopie genu muszą być zmutowane, aby schorzenie ujawniło się u potomstwa. Jeśli oba rodziców są nosicielami mutacji, istnieje 25% szansa, że dziecko odziedziczy chorobę. W przeciwnym razie, dziecko będzie tylko nosicielem mutacji, ale samo nie będzie cierpieć na chorobę.
3. Recesywne sprzężone z chromosomem X dziedziczenie
Ten rodzaj dziedziczenia jest związany z chromosomem X. Mężczyźni posiadają tylko jeden chromosom X, więc jeśli gen związanego z chorobą znajduje się na tym chromosomie, a jest on zmutowany, to ujawni się ona u mężczyzn. Kobiety posiadają dwa chromosomy X, więc mogą być tylko nosicielkami mutacji. Dziedziczenie to jest bardziej powszechne u mężczyzn niż u kobiet.
4. Dominujące sprzężone z chromosomem X dziedziczenie
W tym przypadku, wystarczy, że jeden z rodziców przekaże zmutowany gen z chromosomu X, aby schorzenie ujawniło się u potomka. Jest to częstsze u mężczyzn niż u kobiet, ponieważ mężczyźni posiadają tylko jeden chromosom X.
5. Dziedziczenie mitochondrialne
Mitochondria to małe struktury komórkowe, które posiadają swoją własną małą ilość DNA. Dziedziczenie mitochondrialne jest przekazywane z matki na potomstwo, ponieważ jajeczko dostarcza większą część mitochondrialnego DNA.
Czynniki wpływające na dziedziczenie
Istnieje szereg czynników, które mogą wpływać na proces dziedziczenia chorób genetycznych. Wśród nich należy wymienić mutacje spontaniczne, które mogą pojawić się podczas podziału komórek, a także czynniki środowiskowe, takie jak ekspozycja na substancje chemiczne czy promieniowanie, które mogą wpływać na ekspresję genów.
Ponadto, postęp w badaniach genetycznych i technologii diagnostycznych pozwala na coraz dokładniejsze określanie ryzyka dziedziczenia chorób oraz rozwijanie terapii genowych, które mogą mieć zastosowanie w leczeniu wielu schorzeń.
Wnioski
Zrozumienie mechanizmów dziedziczenia chorób genetycznych jest kluczowe dla diagnozowania, leczenia i profilaktyki tych schorzeń. Badania nad genetyką stanowią dynamicznie rozwijającą się dziedzinę medycyny, która przynosi coraz większe nadzieje na skuteczniejsze leczenie i zapobieganie chorobom genetycznym.
0 notes
pijawkazkokardka · 7 months
Text
Kiedy chcę przestać płakać nad przyszłością
Mam taką wizję przyszłości, która mi daje ukojenie to jestem ja w kamienicy, w starych meblach, w mało meblach, żeby się czuć jak potomek warstwy uprzywilejowanej w świecie, w którym nie ma porządku. Myślę, że taka bajka jak i estetyczna satysfakcja to mogą być rzeczy, które mogą mnie utulić.
Nie mam konkretnych wyznaczników poza jakimś estetycznym doświadczeniem, które chciałabym przeżyć, a mam głęboką potrzebę jego przeżycia. Widzę się w sztucznych futrach i cienkich sukienkach i wielkich butach i ociekam biżuterią i mam tylko koronkową bieliznę tylko nie wiem jakie włosy. Widzę się w wysokich butach i skórzanych kurtkach i i dziwnych okularach. Widzę ubrania, które leżą rozrzucone wszędzie. Jem śniadanie w łóżku oglądając film. Mam dużo świeczek w łazience i wannę. Nie wiem jeszcze tylko, czy w moim śnie jestem w wiecznym pośpiechu czy nieskończonym spokoju. Chyba naprzemiennie.
W moim spokoju poranki się nie kończą, a kończą się w momencie, kiedy zaraz muszę wychodzić i wtedy przerzucam garderobę jak wściekła i biegnę wzdłuż rzeki, żeby się nie spóźnić na tramwaj a i tak się spóźnię, czasem tylko nie. A gdzie się tak spóźniam? Wszędzie. Nie wiem gdzie pracuję, nie wiem gdzie mieszkam, to nie ważne. Wieczorem zapraszam bliskich na kolację, albo wychodzimy nad wodę. Nie wiem skąd się w moich pragnieniach bierze woda, to jakieś moje nowe odkrycie. Ale bliscy też są częścią tego całego doświadczenia bo dają mi poczucie bliskości i ciepła i śmiech. Mogą spać u mnie, mam wielkie łóżko i jesteśmy na tyle blisko, że nikomu nie wydaje się to dziwne. Mieszkam na jakimś wysokim piętrze i mam balkon jakby ktoś chciał zapalić petka. Widać całą dzielnicę miasta, wieczory są takie piękne.
0 notes
nukaseeds-cz · 8 months
Text
Rozdíl mezi F1 a inbredními konopnými semeny
V tomto článku vám jednoduše vysvětlíme rozdíly mezi F1 a inbredními semeny konopí, abychom vám pomohli při rozhodování.
Pokud se pouštíte do pěstování konopí, pravděpodobně jste se setkali s pojmy jako "F1 semena" a "inbrední semena". Co však tyto pojmy znamenají a
Semena konopí F1: Základní informace
Začněme semeny F1. "F1" je zkratka pro první dceřinou generaci a tato semena jsou výsledkem křížení dvou odlišných rodičovských rostlin. Představte si, že smícháním genetiky dvou různých rostlin konopí vznikne jedinečný potomek. Semena F1 jsou známá svou genetickou rozmanitostí a vitalitou.
Výhody konopných semen F1:
Hybridní síla: F1 semena často vykazují hybridní vitalitu nebo heterózu. To znamená, že mohou být silnější a zdravější než jejich rodičovské rostliny. To může vést k silnému růstu a vyšším výnosům.
Genetická rozmanitost: Výsledkem křížení dvou různých kmenů konopí mohou být semena F1. Tato semena mají širokou škálu vlastností, včetně různých chutí, vůní a účinků. Tato rozmanitost může být atraktivní pro pěstitele, kteří hledají jedinečné vlastnosti.
Odolnost vůči stresu: Rostliny F1 mohou být díky své rozmanité genetické výbavě odolnější vůči stresovým faktorům prostředí, jako jsou škůdci a choroby.
Přizpůsobivost: Díky tomu jsou semena F1 dobře přizpůsobitelná různým podmínkám pěstování a jsou vhodná pro pěstování v interiéru i exteriéru.
Co je to F2 Cannabis Seeds ?
F2 je zkratka pro druhou generaci a vzniká křížením dvou rostlin F1, podobně jako křížení potomků dvou míšenců. Semena F2 nabízejí jedinečnou směs genetiky, často se zvýšenou variabilitou ve srovnání se semeny F1.
Inbrední konopná semínka: Základní informace
Naproti tomu inbrední semena konopí, často označovaná jako "IBL" (Inbred Line), jsou výsledkem šlechtění blízce příbuzných rostlin konopí. Inbreeding zahrnuje opakované křížení rostlin ze stejné genetické linie, obvykle po několik generací. Cílem je vytvořit stabilní a konzistentní vlastnosti potomstva.
Výhody inbredních konopných semen:
Genetická stabilita: Inbrední semena mají tendenci vykazovat genetickou stabilitu, což znamená, že jsou předvídatelnější, pokud jde o jejich vlastnosti, jako je vzhled, vůně a síla.
Zachování vlastností: Příbuzenská plemenitba umožňuje zachovat žádoucí vlastnosti. Pokud máte kmen konopí se specifickými vlastnostmi, kterých si ceníte, může příbuzenská plemenitba pomoci tyto vlastnosti zachovat.
Konzistentní výsledky: To může být výhodné pro komerční pěstitele, kteří usilují o uniformitu.
Řízené šlechtění: Inbrední linie poskytují šlechtitelů určitou míru kontroly nad genetickými znaky, které chtějí zdůraznit nebo eliminovat.
Který je pro vás ten pravý?
Volba mezi F1 a inbredními semeny konopí závisí na vašich cílech a preferencích:
Pokud toužíte po genetické rozmanitosti, hybridní síle a vzrušení z objevování jedinečných vlastností, mohou být semena F1 vaší volbou.
Pokud je pro vás prioritou stabilita, konzistence a zachování specifických vlastností, mohou být inbrední semena lepší volbou.
Závěrem:
Semena konopí F1 jsou výsledkem křížení dvou odlišných rodičovských rostlin, které nabízejí genetickou rozmanitost a hybridní sílu. Naproti tomu inbrední semena konopí jsou produktem blízce příbuzných rostlin vyšlechtěných pro genetickou stabilitu a stálost. Vaše volba mezi F1 a inbredními semeny by měla odpovídat vašim pěstitelským cílům a typu konopí, o které usilujete. Pochopení rozdílů mezi těmito dvěma typy semen vám umožní činit informovaná rozhodnutí a vydat se na úspěšnou cestu pěstování konopí přizpůsobenou vašim preferencím. Šťastné pěstování!
Související články :
Jak vybrat nejlepší konopná semínka: Jak si vybrat kvalitní konopná semínka od společnosti Nuka Seeds?
Mateřské rostliny konopí: 6 tipů pro pěstování matečních rostlin a 4 tipy pro klonování
Indica a Sativa - rozdíly mezi druhy konopí
Články o konopí, konopná semena. konopné akce a slevy Nuka Seeds. Bezplatné články o pěstování konopí,zprávy o pěstování a problematice konopí a mnoho dalšího..
0 notes
miyokotranslations · 9 months
Text
Qiang Jin Jiu - Kapitola 16
Liják
O chvíli později se zvedl vítr a následoval déšť.
Xiao Chiye odolával dešti a cválal skrz něj na svém koni. Do císařské akademie dorazil právě včas, aby slyšel Gao Zhongxionga křičet se zdviženou hlavou: „Dokud nebude zrádce popraven, hněv veřejnosti nebude utišen!“
Studenti vzadu se klaněli a jednohlasně opakovali: „Dokud nebude zrádce popraven, hněv veřejnosti nebude utišen!“
Déšť stříkal na zem a máčel studentům jejich róby i vlasy.
Xiao Chiye zatáhl otěže svého koně a kůň kopyty zadupal na místě. Chvíli se na ně díval, než řekl: „A co ste dělali předtim? Kdybyste vy všichni pánové tady poklekli tenkrát, když ten přeživší potomek vstoupil do hlavního města, a vznesli svůj požadavek, pak by se dneška nikdy nedožil.“
Gao Zhongxionovi se zvedla hruď: „Místokráli, jak se říká, pořád lepší pozdě, než nikdy. Tento přeživší potomek se ještě nerozkoukal a neroztáhl křídla. Pokud bude Jeho Veličenstvo ochotno odvolat svůj rozkaz a přísně s ním naložit, bude to dostatečnou útěchou pro všechny věrné duše Zhongba.“
„Neexistuje absolutně žádný důvod rušit císařský edikt syna nebes.“ Řekl Xiao Chiye. „Tím, že tu klečíte, neprosíte Jeho Veličenstvo, aby odvolalo svůj výnos, ale nutíte ho k tomu. Všichni pánové zde jsou loajální a synovští muži světa. Existuje sto způsobů, jak žádat, tak proč trvat na tak nerozumném kroku?“
„Vaše excelence,“ vzhlédl Gao Zhongxiong: „Muži, kteří vládnou štětcem, umírají při demonstracích, zatímco muži, kteří vládnou mečům, umírají v bitvách! Pokud se musíme bezmocně dívat, jak je Jeho Veličenstvo podvodem nuceno k tomu, aby řešilo záležitosti takhle zmateným způsobem, pak můžeme klidně dnes večer prolít svou krev na císařské terase a zemřít za svou víru!“
Xiao Chiye řekl: „Hrozit smrtí na každém kroku. To je všechno, čeho jsou státní úředníci schopní už od pradávna?“
Déšť zesílil. Studenti se nepohnuli.
Xiao Chiye sesedl z koně a dřepl si před Gao Zhongxionga. Hustý déšť padal jako vodopád. Naklonil se a zeptal se: „Kdo to podněcuje?“
Gao Zhongxiong řekl s odhodláním: „Moje loajalita k mému panovníkovi je tím, co mě pohání!“
Xiao Chiye s tváří násilníka odvětil: „To si nemyslím. Samozřejmě, pokud chceš chránit někoho zvenčí, můžeš. Problém je, že tvoje dnešní akce do toho zapletla i všech těch tři tisíce tvých spolužáků, co klečí za tebou. Pokud se císař rozzlobí a promění dnešní noc v krveprolití, pak se nebudeš lišit od posledního potomka rodu Shen - všichni budete hříšníky odsouzenými na věky. A to ani neni to nejhorší. Horší je, že Jeho Veličenstvo nebude ani tak ochotno zrušit svůj edikt, i kdyby padaly hlavy. Vytrval si ve studiu přes všechna úskalí dvanáct let, jen abys dnes dělal špinavou práci za někoho jinýho?“
Gao Zhongxiong zvedl paži a otřel si dešťovou vodu z obličeje. „To, co dělám, je věcí loajality a spravedlnosti. Je to úplně jiné, než co dělá ten zrádný člen rodu Shen! I kdybychom tu dnes všichni zemřeli, i kdyby naše krev zaplnila císařskou terasu, děláme vše jen pro Jeho Veličenstvo!“
Xiao Chiye řekl: „Nyní je situace taková, že palác ani nestáhl svůj příkaz, aby se Shen Zechuan ujal funkce, ani nevyslal císařský edikt, který by uklidnil studenty. Stále nerozumíš záměru Jeho Veličenstva?“
„Za každý den, co Jeho Veličenstvo neodvolá svůj výnos,“ Gao Zhongxiong si trval na svém: „Nebudeme jíst, nevstaneme a neustoupíme!“
Bouře zaduněla. Xiao Chiye vstal. Chen Yang pro něho chtěl rozdělat deštník, ale Xiao Chiye zvedl ruku, aby ho zastavil. Déšť mu promáčel róbu. Dokonce i z tokenu, jež mu visel u pasu, kapala voda.
„Místokráli,“ promluvil Chen Yang tichým hlasem. „Císařská tělesná stráž je tady!“
Xiao Chiye otočil v dešti hlavu dozadu, jen aby uviděl Qiao Tianyu přijíždět na koni. Ten akorát seskočil a z dálky sevřel pěsti v pokloně.
Když uviděli rudou kavalerii, mezi studenty se zvedl náhlý rozruch.
„Tohle je zapeklitá záležitost. Nejde kvůli tomu trápit místokrále.“ Držel Qiao Tianya svoji čepel a usmíval se. „Tady je terčem jeden z císařských tělesných strážců, takže by si to přirozeně měli vyřešit císařské tělesné stráže sami.“
„Vyřešit.“ Xiao Chiye téměř bezmyšlenkovitě zvedl paži a položil ji Qiao Tianyovi na rameno. „Jak chce soudce vyřešit tuto záležitost? Je to jen parta neozbrojených studentů, není třeba kvůli nim trápit císařskou tělesnou stráž.“
„Císař je nejvyšší autorita v Qudu.“ Podíval se na něj Qiao Tianya úkosem. „Kdo má drzost vzdorovat rozkazům Jeho Veličenstva, je nepřítelem císařské tělesné stráže.“
Xiao Chiye se mu podíval do očí. Po chvíli oba muži propukli v smích.
„Chlape,“ řekl Xiao Chiye. „Seš odvážnej.“
„Hrozně prší a je zima,“ stiskl Qiao Tianya pevněji svoji čepel. „Pošlu někoho, kdo vás doprovodí do vaší rezidence.“
„Teď jsem dorazil.“ Zůstávala Xiao Chiyeho ruka na Qiao Tianyově rameni, aby držela jeho paži, která svírala jílec meče, na místě. „Neuškodí, když ještě chvíli zůstanu.“
Qiao Tianya řekl: „Tahle záležitost je obtížná, tak proč kalit vody?“
Xiao Chiye mu odpověděl: „Právě proto, že je tahle situace obtížná, se jich nemůžeme zbavit najednou. Všichni tihle studenti sou velkými talenty státu. Nikdo z nás si nemůže vzít na svědomí, pokud jich bude o jednoho míň.“
Muž, který vzadu sesedal z koně, byl oblečený do tenkého oděvu s širokými rukávy. Neměl s sebou meč. Sevřený mezi smečkou císařských tělesných stráží nenápadně vyčníval jako bolavý palec.
„Qiao Tianya uvolnil sevření své zbraně a křikl: „Lanzhou, pojď sem.“
Shen Zechuan se otočil a vyměnil si s Xiao Chiyem pohled.
Qiao Tianya nenuceně odstrčil Xiao Chiyeho paži a řekl: „Místokrálovy obavy jsou oprávněné. Císařská tělesná stráž však umí víc, než si jen prorazit cestu skrz. Mám k dispozici ještě další opatření. Za chvíli dorazí císařův rozkaz... Och. Vy dva jste staří přátelé, že? Lanzhou, zůstaň tu chvíli s místokrálem. Má strach.“
Shen Zechuan si shrnul rukávy a podíval se na studenty v dešti.
Xiao Chiye se na něj několikrát podíval, než poznamenal: „Autorizační token si dostal docela rychle.“
Shen Zechuan odpověděl: „Token druhého mladého pána byl také vrácen docela rychle.“
Výraz Xiao Chiyeho byl chladný, ovšem i tak se usmál: „Může to vypadat, že cílem týhle záležitosti seš ty, ale pravdou je, že skutečným cílem je palác. Tak jak to teda je? Včeras toho získal málo, tak dneska musíš začít dělat problémy, jen co vylezeš z klece?“
Shen Zechuan mírně naklonil hlavu, aby se na něho podíval čistýma, laskavýma očima. „Druhý mladý pán o mně smýšlí příliš vysoko. Kde bych proboha vzal schopnost rozvířit vody? Když je cílem palác, neví snad druhý mladý pán lépe než já, kdo v současnosti chová největší touhu vidět, jak se Jeho Veličenstvo rozchází s rodem Hua?“
Xiao Chiye řekl: „Nechápu, co tím myslíš. Zamotaný věci sou mimo moje chápání.“
Shen Zechuan se na něj usmál a řekl: „Jsme staří známí, nemusíš pokračovat ve zbytečné zdvořilosti.“
Xiao Chiye mu neodpověděl. Místo toho bezstarostně zvedl prst, aby otočil Shen Zechuanův autorizační token. „Kancelář pro domestikované slony je dobrý místo. Musíš bejt nadšenej, co?“
„Jsem.“ Odpověděl mu Shen Zechuan. „Náhodou mám už nějaké zkušenosti s krocením divoké zvěře.“
„Ne až zas takové.“ Řekl Xiao Chiye. „To byla spíš hluboká konverzace mezi stejným druhem.“
„Jak bych si mohl dovolit tomu říkat takhle?“ Shen Zechuan tiše zakašlal. „Pokud slova ztroskotají a já dostanu další kopanec, nepřijde veškeré mé předchozí úsilí vniveč?“
„Tak použij zuby.“ Vzal Xiao Chiye Chen Yangovi deštník z ruky a zvedl si ho nad hlavu. „Máš ostrej jazyk a chytrou pusu, co? Tak čeho se bojíš?“
„Vážím si svého života,“ povzdechl si Shen Zechuan, jakoby byl snad dojatý. „Jak se říká - laskavost kapky vody podané v nouzi by měla být mnohonásobně splacena tryskajícím pramenem. Je toho tolik, čím bych se rád odvděčil druhému mladému pánovi.“
„Nenarazils na špatnýho člověka?“ Ušklíbl se Xiao Chiye.
„Nemyslím si,“ podíval se na něho Shen Zechuan úkosem a řekl: „Poznávám tě.“
„Dobrá tedy.“ Věnoval mu Xiao Chiye stejný pohled. „V tom případě chci taky vidět, kolik ti toho dlužím.“
Hlasy mimo deštník byly jako zastřené. Oba muži si stáli bok po boku, což jen zdůrazňovalo výškový rozdíl mezi nimi.
„Vlastně neexistuje způsob, jak bys týhle záležitosti mohl zůstat stranou.“ Díval se Xiao Chiye na studenty v dešti. „Jestli dnes v noci někdo zemře, vždycky se najde někdo, kdo svalí vinu na tebe.“
„Těch čtyřicet tisíc duší, které zemřely nespravedlivou smrtí, bude jen více a ne méně.“ Zlehčoval to Shen Zechuan. „Pokud se bojí smrti, proč se stávají zbraní někoho jiného? I když mi to bude chtít někdo přišít, neznamená to, že musím vinu přijmout, ne?“
Oba muži znovu ztichli.
Qiao Tianya seděl obkročmo pod přístřeškem a loupal melounová semínka. Když viděl, že už je skoro čas, setřásl slupky ze své róby a vstal. A samozřejmě uviděl, jak se k nim z barvy noci blíží nosítka.
Závěs byl zdvižen. Nečekaně to byl Pan Rugui, kdo přišel.
Malý eunuch podepřel Pan Ruguiho, zatímco Ji Lei ho následoval z boku a rozevřel pro něho deštník. Oděn v róbě s tygrem, pelyňkem a pěti ještěry na hodnostním odznaku, s kloboukem yandun, nechal Qiao Tianyu, aby ho dovedl ke studentům.
„Takový silný liják,“ usmál se Qiao Tianya. „Kdo by si pomyslel, že pošlou samotného ředitele, aby nás pocit svoji návštěvou.“
Pan Rugui se úkosem podíval na Gao Zhongxionga a zeptal se Qiao Tianyi. „Neustoupí?“
Qiao Tianya odpověděl: „Všichni učenci jsou tvrdohlaví. Nepřiláká je ani mrkev, ani je neutluče klacek.“
„Pak se obávám, že ten klacek není dost tvrdý.“ Pan Rugui včera přišel o svou pravou ruku a neměl kde si vybít svůj potlačovaný vztek. S malým eunuchem, který ho přidržoval, se postavil před Gao Zhongxionga. „Vy všichni jste muži sečtělí v klasice a literatuře. Jak je tedy možné, že nerozumíte tomu, co znamená překročení pravomocí? Záležitosti císařského dvora se mají projednávat na samotném císařském dvoře. Nemohou být ovlivňovány spratky, jako jste vy, kteří se sotva naučili chodit!“
Jakmile Gao Zhongxiong uviděl tohoto známého lokaje z frakce Hua, nemohl si pomoci a napřímil záda, když říkal: „Každý člověk má vůči své zemi povinnosti. Jelikož studenti císařské akademie dostávají od panovníka stipendium, musí mu věrně sloužit! Všude kolem Jeho Veličenstva se teď hemží zrádné ropuchy. Pokud bychom...“
„Zrádné ropuchy!“ Zasmál se Pan Rugui chladně. „Jak skvělá slova, kterými to vyjádřit! Kdo vás přiměl k hanobení císařského dvora a hanění Jeho Veličenstva?“
„Věrný...“
„Přestaň s těmi nesmysly.“ Přikázal mu náhle Pan Rugui. „Jednáte na popud těch, jež mají zlověstné motivy, a veřejně se vzpíráte císařskému výnosu. Podněcuješ svoji vlastní frakci k pomlouvání císařského dvora a lidu. Pokud tento muž zůstane nepotrestán, k čemu je potom zákon? Pánové, zbavte se ho!“
Gao Zhongxiong nikdy nečekal, že bude Pan Rugui tak odvážný, že se bude zbavovat ostatních hlava nehlava. Okamžitě se vzepjal dešti a chraplavě vykřikl: „Kdo se odváží? Byl jsem vybrán samotným Jeho Veličenstvem ke studiu na císařské akademii! Padouch stojí před námi a eunuchové ohrožují stát! Císařovna vdova ovládá státní záležitosti a odmítá vrátit vládu svému právoplatnému pánovi. Ti, kterých by se mělo být zbaveno, jsou zrádní ministři a zrádci jako jste vy!“
„Odtáhněte ho!“ Rozkázal okamžitě Ji Lei, jakmile uviděl, že Pan Rugui zuří.
Císařská tělesná stráž vykročila vpřed, aby ho odtáhla. Pokus Gao Zhongxionga vyškrábat se na nohy byl zmařen. Zvedl ruce směrem k paláci a vykřikl: „Moje dnešní smrt je skutečnou demonstrací! Pokud mě eunuch chce zabít, nechť mě zabije! Vaše Veličenstvo...“
Qiao Tianya chytl Gao Zhongxionga za krk. Neschopen dýchat, snažil se bránit a přitom přerušovaně křičel.
„Vaše Veličenstvo- Zrádní ministři jsou u moci. Tak jaký smysl má loajalita a spravedlnost?!“
Xiao Chiye si v duchu povzdychl „sakra“.
Co se stalo potom, bylo přesně tak, jak očekával. Mezi třemi tisíci studenty zavládl žal a rozhořčení. Na život a smrt nezbylo místo, neb byly vytlačeny touto vehementní elegií. Studenti v bouři vstali a vrhli se na císařskou tělesnou stráž.
„Eunuchové ohrožují stát!“ Sundali si své tašky zhaowen a začali je házet po Pan Ruguim za hořkých výkřiků: „Zrádní ministři jsou u moci!“
Ji Lei spěšně chránil Pan Ruguiho, když ho vedl na ústup. Zuřivě přitom káral: „Co to děláte? To je vzpoura?!“
„Toto je skutečný zrádce národa!“ Studenti se vrhali proti císařské tělesné stráži, která se je snažila držet zpátky. Jejich prsty se skoro zabodli Ji Leiovi do tváře, zatímco na ně odevšud pršely sliny.
„Zrádce! Zrádce!“
Xiao Chiye ve spěchu hodil deštník Shen Zechuanovi a sám pospíchal dolů po schodech. Shen Zechuan stál sám na vyvýšeném místě a s chladným odstupem sledoval chaos pod sebou. Pan Rugui byl strčen zpět do nosítek a Ji Lei dokonce přišel při boji z blízka o botu.
„Ve válečném bratrstvu jsou hojné bouře.“ Řekl Shen Zechuan z dálky tiše Ji Leiovi. „Vaše excelence Ji, jak krásný je to pohled.“
Zpod deštníku se zvedl smích. Nenápadně jím otočil a podíval se Xiao Chiyemu na záda.
Velký rádce Qi a Ji Gang popíjeli pod okapem víno a čaj.
Ji Gang se napil čaje a řekl: „Bylo zabití Xiaofuziho trikem, jak dostat Chuan-era ven?“
Velký rádce Qi usrkl vína, jakoby se ho nedokázal normálně napít. Objal kalabasu a řekl: „Kdo ví? Zkus hádat.“
Ji Gang se otočil a řekl: „Ať už to je jak chce, jeho bezpečí je to nejdůležitější.“
Velký rádce Qi zatřásl kalabasou a řekl: „Jedině riskantním pohybem může voják překvapit svého nepřítele. Naučil jsi ho bojová umění, aby v dobách nebezpečí mohl zůstat klidný. Někdy nám nezbývá, než dát naše bezpečí stranou. Jen když nenecháš žádný prostor pro manévrování nebo únik, svede člověk zoufalý boj o život a pak vyjde jako vítěz.“
Ji Gang sledoval, jak déšť sílí a s ustaranou, zamračenou tváří řekl: „Už jsem udělal náležitá opatření pro úkol, který jsi mi svěřil.“
„Tomu se říká nahodit udičku.“ Poškrábal se velký rádce Qi na noze. „Pokud ji nenecháš ve vodě několik let, než ji stáhneš do sítě, pak chytíš jen mizerné ryby nebo krevety. Pokud přijde den, kdy ty i já v tomhle všem přijdeme o život, toto dnešní uspořádání bude vražedným tahem, který mu zachrání život.“
0 notes
stromuprisahat · 9 months
Text
POPEL (západní Slované; Gallus Anonymus) - bájný polský kníže, potomek krásné kněžny Wandy, vládce Hnězdna. V důsledku toho, že nepřijal cizí hosty v době oslavy postřižin svých synů a nepochopil jejich nadpřirozený původ, získal požehnání a tím i vládu Zemomysl, syn Piasta Oráče, který neznámé příchozí pohostil. Popel jako vládce, který nesplnil naděje do něj vložené, byl nakonec vypuzen a umírá sežrán od myší ve věži na ostrově Gopło. Motiv myší požírajících svrženého vládce je západního (nejspíš porýnského) původu. Jeho synové tak ztratili nárok na vládu. ~ POPIEL (Western Slavs; Gallus Anonymus) - a mythical Polish prince, descendant of the beautiful princess Wanda, ruler of Gniezno. As a result of not accepting foreign guests at the time of the celebration of the his sons' first haircut and not understanding their supernatural origin, it was Siemowit, son of Piast the Wheelwright, who received the blessing and thus the government, since his father did entertain the unknown newcomers. Popiel, as a ruler who failed to live up to the hopes placed in him, was finally expelled and dies eaten by mice in a tower on Gopło Island. The motif of mice devouring the overthrown ruler is of western (probably Rhineland) origin. His sons thus lost their right to rule.
Encyklopedie slovanských bohů a mýtů ~ Encyclopedia of Slavic Gods and Myths (Naďa & Martin Profantovi)
me: I wonder if that served as an inspiration for that one quest in TW3...
wiki:
Tumblr media Tumblr media
the game:
Tumblr media Tumblr media
1 note · View note