Tumgik
#Edgar Milewski
gdanskstrefa · 6 years
Text
W cieniu starych ksiąg
W cieniu starych ksiąg
Przypuszczam, że niewielu współczesnych gdańszczan potrafi odpowiedzieć na pytanie, kim był Aleksander Krawczyński i czym zasłużył się dla naszego miasta. A był on niewątpliwie barwną postacią o bogatej osobowości. Wniósł swój wkład w rozwój polskiej kultury w odradzającym się po wojnie Gdańsku. Jemu też poświęciła fragment swych wspomnień z tamtego okresu gdańska publicystka Gabriela Danielewicz.
View On WordPress
0 notes
horrorsociety · 7 years
Photo
Tumblr media
Poe As It's Never Been Told Before! Read More Here: http://www.horrorsociety.com/2017/01/22/poe-never-told/
2 notes · View notes
horrorsociety · 7 years
Photo
Tumblr media
First promotional clip for POE 4 THE BLACK CAT Read More Here: https://www.horrorsociety.com/2017/06/14/first-promotional-clip-poe-4-black-cat/
0 notes
gdanskstrefa · 4 years
Text
Gdańskim działaczem, o którego zasługach dla naszego miasta oraz kraju, należy jak najbardziej przypomnieć, był Józef Czyżewski. Był niewątpliwie wielką osobowością, człowiekiem twardym, którego nie złamały żadne represje ze strony ówczesnych władz. Nic nie było w stanie zawrócić go z raz obranej drogi.
Po wojnie uhonorowano tego działacza, nadając jego imię ulicy w Oliwie – dawnej Ludolfiner Weg. Przy tej ulicy przez dziesięć lat mieszkał inny zasłużony działacz, Antoni Abraham. Poza tym w latach 1928 – 39 znajdowała się polska ochronka Gdańskiej Macierzy Szkolnej, w której odbywały się także zebrania i uroczystości różnych organizacji polonijnych, w których nieraz brał udział także Józef Czyżewski. Dziś mieści się w tym budynku przedszkole „Leśny Domek” (ul. Czyżewskiego 12 b).
Budynek dawnej polskiej ochronki w Oliwie
Życiorys Józefa Czyżewskiego opracował Stanisław Mikos (stanowi jeden z rozdziałów publikacji „Pomorscy Patroni ulic Trójmiasta”). Jego biogram znajdziemy też w „Encyklopedii Gdańskiej”. Wiele cennych informacji dotyczących rodziny Czyżewskich podała Gabriela Danielewicz w rozdziale pt. „Siostry Czyżewskie” (publikacja G. Danielewicz, M. Koprowskiej i M. Walickiej „Polki w WMG”). Również Edgar Milewski poświęcił Józefowi Czyżewskiemu jeden z rozdziałów w swej książce pt. „Opowieści gdańskich uliczek”.
Józef Czyżewski urodził się na Pomorzu, w rodzinie, w której pielęgnowana była polska kultura i tradycja. Jego rodzina znana była ze zdecydowanej postawy propolskiej.
Fragment ul. Czyżewskiego w Gdańsku – Oliwie
Jego dziadek, Wawrzyniec Czyżewski był powstańcem listopadowym z Mazowsza, żołnierzem w stopniu majora, który po upadku powstania listopadowego przedostał się na teren zaboru pruskiego. Mieli mu w tym pomóc flisacy, dzięki którym tratwą spłynął w dół Wisły, na Pomorze. Zatrzymał się w Opaleniu, wsi która dziś znajduje się na terenie powiatu tczewskiego w województwie pomorskim. Tam założył rodzinę. Jeden z jego synów, Marcin, zamieszkał w Widlicach, także w powiecie tczewskim. On właśnie był ojcem Józefa. Rodzina Czyżewskich utrzymywała się nie tylko z uprawy roli, ale również wikliniarstwa.
Józef wzrastał w atmosferze przepełnionej patriotyzmem, gdzie kultywowane były tradycje walk o niepodległość. Po szkole elementarnej, do której uczęszczał w Opaleniu, rozpoczął naukę w progimnazjum w Pelplinie. Niestety jego dalszą edukację uniemożliwiły władze pruskie – właśnie z uwagi na zdecydowaną postawę jego rodziny. Dalszą wiedzę zdobył dzięki samokształceniu.  Udało mu się jednak zdobyć niezbędne kwalifikacje agronomiczne, dzięki czemu przez jakiś czas pracował w cudzych majątkach ziemskich. Praca ta nie dawała mu zadowolenia. Poza tym nie chciał być dłużej zależny od swych pracodawców. Miał zbyt niezależną naturę, dlatego postanowił założyć własny zakład wikliniarski.
Józef Czyżewski. “Syn Ziemi Gdańskiej” T. Bolduan
Po odbyciu obowiązkowej służby w wojsku pruskim w Gdańsku, postanowił osiedlić się tu na stałe. Ożenił się z pochodzącą z Pomorza Marią Odrowską, wywodzącą się podobnie, jak on z rodziny znanej ze zdecydowanego oporu wobec zaborcy. Czyżewscy zamieszkali w Gdańsku u schyłku XIX w. – okresie najbardziej nasilonej w Niemczech polityki antypolskiej, co jednak nie zniechęciło ich do podjęcia ożywionej działalności społeczno – politycznej – nie tylko w Gdańsku, ale też na Kaszubach, Warmii i Mazurach. Józef i Maria doczekali się sześciorga dzieci: córek – Wandy, Bronisławy, Marii i Jadwigi oraz synów – Mieczysława i Stanisława.
Józef Czyżewski, poszukując rynków zbytu dla swoich wyrobów koszykarskich w różnych zakątkach Pomorza, prowadził agitację przeciwko zaborcy. Przemycał polską prasę (np. „Pielgrzyma”), dzięki czemu przyczynił się do podniesienia poziomu kultury i oświaty w społeczeństwie polskim w tym regionie. Czyżewski w czasie tych wyjazdów organizował również wiece i zebrania. „Stawał na beczce i wygłaszał płomienne mowy. Poruszał umysły i serca. (…) Niemcy nazywali go Królem Polaków – Polacy – Prorokiem” (Edgar Milewski, „Opowieści gdańskich uliczek”). Niewątpliwie Józef Czyżewski stał się przywódcą ludności polskiej na Pomorzu. Sprzyjały temu jego wrodzone zdolności organizacyjne, umiejętność zjednywania sobie ludzi oraz kontakty, jakie nawiązał poszukując rynków zbytu dla swoich wyrobów koszykarskich. Poza tym był uparty. Nic nie zdołało go złamać, ani zniechęcić do tego typu działalności – ani bieda, z którą się zmagał niemal przez całe życie, ani liczne represje ze strony władz, grzywny itp. Przykładowo w 1910 r. w odwecie za odważne wystąpienia został (wraz z innym działaczem Antonim Abrahamem) dotkliwie poturbowany, skazany na miesiąc aresztu oraz wysoką grzywnę. Z uwagi na działalność Józefa, jego rodzina zmuszona była kilkakrotnie do zmiany miejsca zamieszkania: właściciele lokalu wymawiali im wynajem.
Działalność Czyżewskiego niepokoiła władze niemieckie, zwłaszcza że działacz ten wielokrotnie w swych wystąpieniach zapowiadał odzyskanie niepodległości przez Polskę. Niemcy obawiali się, że jest to wstęp do „rewolucji polskiej”. Miał poczucie misji – poprzez swoją działalność pragnął dotrzeć także do tych rodaków, którzy zastraszeni bali się przyznać do swej narodowości.
Józef prowadził w Gdańsku zakład koszykarski. Marzył jednakże o otwarciu własnej drukarni. Wiedział jak wielką moc ma słowo drukowane: pragnął poruszać polskie umysły i serca drukując polską prasę, literaturę oraz ulotki propagandowe.
Dlatego zlikwidował swój warsztat i wykupił drukarnię Hermana Fellera (co wiązało się z likwidacją „Danziger Tageblatt”) przy St. Johannisgasse (ob. ul. Świętojańska 36) – naprzeciw kościoła św. Jana. Dziś  na fasadzie budynku przedszkola nr 32 przy ul. Świętojańskiej 26 (a nie w miejscu dawnej drukarni) znajduje się  wmurowana tablica pamiątkowa informującą o działalności Józefa Czyżewskiego.
Rodzina Czyżewskich (składająca się już wtedy z ośmiu osób) zamieszkała w lokalu przyległym do do drukarni. Dodatkowym źródłem utrzymania była hurtownia papieru i materiałów papierniczych. W tamtym czasie Czyżewski drukował takie gazety, jak „Kurier Gdański” i „Tygodnik Gdański”. A także ulotki, odezwy i plakaty. „Kurier Gdański” wychodził od 1894 r. i był skierowany do ludności wiejskiej. „Tygodnik Gdański” zaczął wychodzić od 1 IV 1895 r. W 1908 r. przez pewien czas Józef Czyżewski drukował wydawanego przez Aleksandra Majkowskiego „Gryfa”. W 1891 r. Czyżewski przyczynił się do założenia „Gazety Gdańskiej”.
Popiersie Aleksandra Majkowskiego znajdujące się w Muzeum Ziemi Kościerskiej w Kościerzynie
Dzieci od najmłodszych lat pomagały rodzicom w drukarni – zwłaszcza przy tłoczeniu nielegalnych druków. Taka praca odbywała się nocą – rano wszelkie ślady tejże działalności musiały być zatarte. Zresztą wszystkie cztery córki uzyskały dyplom zecerski, a Maria, jako jedyna kobieta przed pierwszą wojną światową w Niemczech (według niektórych źródeł w całej Europie) zdobyła dyplom mistrza drukarza. Taką informację podała Gabriela Danielewicz. W „Encyklopedii Gdańskiej” wyczytamy, że to nie córka Maria, a matka (o tym samym imieniu, co córka) jako pierwsza kobieta w Europie uzyskała taki tytuł. Wanda zdobyła go także, ale dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym.
Dodać należy, że z czasem córki pomagały ojcu w kolportowaniu ulotek i prasy. Towarzyszyły mu w wyjazdach do różnych miejscowości, gdzie on przemawiał w czasie wieców i nielegalnych spotkań. Zdawały sobie sprawę z powagi sytuacji: cała rodzina Czyżewskich znajdowała się pod obserwacją policji. Jednakże ani szykany, ani niepogoda nie zrażały dzielnych panien Czyżewskich.
Dzieci były wychowywane w duchu patriotycznym. Przysłuchiwały się częstym dyskusjom na temat polskiej literatury, historii i kultury. Przez dom Czyżewskich przewijało się wielu Polaków „pełnych zapału i entuzjazmu dla sprawy wyzwolenia ojczyzny”. Zresztą Józef Czyżewski był jednym z założycieli Towarzystwa Ludowego „Jedność”, które według „Encyklopedii Gdańskiej” powstało w 1891 r. (Gabriela Danielewicz oraz Stanisław Mikos podają rok 1884) skupiającego polskich rzemieślników, robotników i drobnych wyrobników. Zadaniem tego Towarzystwa była obrona i pielęgnowanie języka polskiego. Wzorem Czyżewskiego podobne towarzystwa (np. „Oświata”, albo „Gwiazda”) powstawały w innych miejscowościach na Pomorzu. Odegrały one ogromną rolę w okresie wzmagającej się na tym terenie germanizacji. W 1904 r. z inicjatywy Józefa Czyżewskiego Towarzystwo „Jedność” zostało przekształcone w Związek Polskich Towarzystw Ludowych, który skupiło inne, podobne mniejsze towarzystwa ludowe. Od tej pory zaczęły odbywać się ich coroczne zjazdy, na których opracowywano program działania na najbliższy okres. Czyżewski dążył do stałego rozszerzania zakresu pracy i zasięgu wpływów tych stowarzyszeń. Dzięki jego działalności w 1907 r. działało na Pomorzu 56 kół, które zrzeszały 6594 członków, zaś w 1914 r. – 113 kół skupiających 15 tys. członków.
Maria (z d. Czyżewska) i Wincenty Lniscy. “Polki w WMG” G. Danielewicz, M. Koprowska, M. Walicka
Czyżewski w 1906 r. przyczynił się do utworzenia Zjednoczenia Zawodowego Polskiego – stowarzyszenia rzemieślniczo – robotniczego, które miało za zadanie obronę interesów polskich pracobiorców. Miało charakter związku zawodowego. Odegrało bardzo ważną rolę wobec polskich pracowników, wyrywając ich spod wpływów niemieckich związków zawodowych, zapobiegając tym samym ich germanizacji.
Dzieci Czyżewskich przesiąkły atmosferą domu rodzinnego. Niemniej najstarsza Wanda będąc uczennicą szkoły handlowej Scherlera i to jedyną Polką w tamtym czasie w tej placówce, bardzo dotkliwie odczuwała prześladowania z powodu swej narodowości. Jej sugestie dotyczące zmiany polsko brzmiącego nazwiska na niemieckie spotkały się oczywiście ze zdecydowanym sprzeciwem ojca. To był jedyny taki epizod w życiu Wandy, kiedy – o mały włos – zaparłaby się swej narodowości.
Siostry Czyżewskie wielokrotnie namawiały inne polskie dzieci do udziału w spotkaniach w domu Degenharda przy Breitgasse (czyli przy ob. ul. Szerokiej), w czasie których odbywały się śpiewy polskich pieśni oraz na imprezy dla polskich dzieci organizowane przez Towarzystwo „Jedność”. W czasie tych spotkań można było posłuchać recytacji polskiej poezji np. Juliusza Słowackiego.
Ul. Ogarna 89 – kolejne miejsce zamieszkania Czyżewskich
W 1902 r. państwo Czyżewscy założyli tajną polską szkółkę, której spotkania odbywały się w ich ówczesnym mieszkaniu przy Hundegasse (ob. ul. Ogarna 89). Nauczycielami byli pracownicy Bałtyckiego Banku Komisowego (Baltische Kommissions – Bank A. G.) oraz panny Czyżewskie. Uczyły one najmłodsze dzieci czytać i pisać po polsku, także śpiewać polskie piosenki i recytować wiersze. Dzieci uczęszczające na te zajęcia uczyły się polskiej literatury, historii i geografii. Nauka odbywała się popołudniami, w grupach nie większych niż dwadzieścioro dzieci. Zajęcia trwały każdego dnia po dwie godziny. Czyżewscy sami drukowali elementarze, podręczniki i śpiewniki, które rozdawali swoim uczniom za darmo. W tamtym czasie Józef Czyżewski zmuszony został do zaprzestania wydawania polskich czasopism. W swej drukarni tłoczył za to nielegalnie broszury i ulotki „krzepiące serca” oraz podnoszące poziom kultury Polaków. Czyżewscy oraz nauczyciele z ich tajnej szkółki narażali się niejednokrotnie na represje ze strony władz. Nie raz przypłacali tę działalność grzywnami lub nawet więzieniem. Nie zniechęcało ich to jednak do jej kontynuowania. Wzmogli tylko czujność, dlatego w czasie odbywania się takich zajęć stawiali na straży przy drzwiach najmłodszą córkę, Jadwigę.
Na początku XX w. Józef Czyżewski współpracował z konspiracyjną organizacją „Straż”, która działała w tamtym czasie na Pomorzu. Występowała pod szyldem towarzystwa oświatowego , a w rzeczywistości prowadziła działalność polityczną. Pretendowała do roli tajnego rządu narodowego. Powierzyła Czyżewskiemu rolę starosty na miasto Gdańsk i powiaty gdańskie. Podlegało mu 70 komisarzy z Pomorza Gdańskiego. Jej członkowie wywodzili się głównie z drobnomieszczaństwa i rolników, przy czym w Gdańsku 60 % jej członków stanowili robotnicy.
Józef Czyżewski w otoczeniu dorosłych dzieci: Jadwigi, Mieczysława, Marii i Wandy. “Polki w WMG” G. Ganielewicz, M. Koprowska, M. Walicka
W 1912 r. Czyżewski znalazł się wśród założycieli Towarzystwa Odrodzenia Polski, które stawiało sobie za zadanie przygotowanie ludności polskiej do walki zbrojnej na Pomorzu. Dodatkowo wraz z Tomaszem Pokorniewskim przyczynił się do utworzenia Towarzystwa Kobiet Polskich, zwanego następnie Towarzystwem Polek. Głównym jego celem było uświadomienie narodowe kobiet oraz przeciwdziałanie ich germanizacji. Wanda Czyżewska od momentu jego założenia pełniła w nim funkcję sekretarki, a w latach 1910 – 12 – przewodniczącej. Członkiniami były też pozostałe panie Czyżewskie, łącznie z matką oraz synową Józefa (żoną Mieczysława, Antoniną z Gierłowskich). Córka Józefa, Maria urozmaicała spotkania swoim pięknym śpiewem (przez pewien czas kształciła się w konserwatorium w Gdańsku).
Dom Polski – siedziba Gminy Polskiej i innych organizacji polonijnych
Józef Czyżewski był także członkiem Towarzystwa Czytelni Ludowych; miał swój udział w utworzeniu w 1913 r. Towarzystwa Akademików Gdańskich. Była to pierwsza korporacja studencka w Gdańsku, zrzeszająca polskich studentów ówczesnej gdańskiej politechniki. Miała ona zapobiegać wynarodowieniu Polaków, na co nastawione były szowinistyczne  korporacje niemieckie.
Czyżewski współpracował także z założonym w Poznaniu w 1912 r. Polskim Centralnym Komitetem Wyborczym. A w 1918 r. nawiązał współpracę z Organizacją Wojskową Pomorza, której celem było przygotowanie powstania zbrojnego na Pomorzu. Jej kierownikiem został Franciszek Kręcki, a zastępcą dr Józef Wybicki. Jak wiemy do rozwinięcia akcji zbrojnej na tym terenie nie doszło.
Józef Czyżewski w swoim ówczesnym mieszkaniu przy Ankerschmiedegasse (ul. Kotwiczników 6), które przylegało do jego drukarni, gromadził broń dla przyszłych powstańców. Niestety w grudniu 1918 r. Niemcy dokonali napadu na ten lokal, zdemolowali drukarnię i dotkliwie pobili członków rodziny Czyżewskich. Dziś o tych zajściach informuje przechodniów tablica umieszczona w 1984 r. na fasadzie budynku przy ul. Kotwiczników. Jednak i to zdarzenie Józefa Czyżewskiego nie złamało i nie zniechęciło do dalszej działalności. W 1919 r. wszedł w skład Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu, jako przedstawiciel gdańskiej Polonii. Dodatkowo w kwietniu 1919 r. na zjeździe w Gdańsku założył Polskie Stronnictwo Ludowe – Pomorze. Po za tym znalazł się w gronie osób, które brały udział w agitacji wśród ludności polskiej Powiśla. przed przeprowadzeniem plebiscytu na tym terenie.
Członkowie zarządu Gminy Polskiej w 1927 r. W pierwszym rzędzie drugi z prawej strony siedzi Józef Czyżewski. “Syn Ziemi Gdańskiej” T. Bolduan
Po utworzeniu Wolnego Miasta Gdańska Józef Czyżewski kontynuował działalność społeczną. Był jednym z założycieli Gminy Polskiej (utworzonej 21 IV 1921 r.) , w której pełnił przez pewien czas funkcję prezesa. Zrezygnował z członkostwa w tej organizacji dopiero w 1927 r. w wyniku konfliktu, do jakiego doszło pomiędzy członkami. Do rozłamu przyczynił Zygmunt Moczyński, którego zwolennicy utworzyli drugi zarząd Gminy Polskiej, który uzyskał poparcie poparciem ówczesnych władz RP.
Józef Czyżewski za swe zasługi otrzymał wiele odznaczeń, m. in. Krzyż Oficerski Orderu Polonia Restituta.
Ten niestrudzony działacz odszedł 21 X 1935 r. i został pochowany obok swej zmarłej kilka lat wcześniej, żony Marii na gdańskim cmentarzu Św. Mikołaja i Kaplicy Królewskiej przy Große Allee (ob. Al. Zwycięstwa). Szczątki małżonków ekshumowano po wojnie (w związku z likwidacją cmentarza) i złożono na gdańskim cmentarzu Srebrzysko.
Grób Marii i Józefa Czyżewskich na cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku
Córki Józefa Czyżewskiego poszły w ślady ojca: „włączyły się w szeroki nurt społecznego życia”. Najstarsza Wanda (już jako żona Stefana Ressela – gdańskiego kupca i bankowca) przyczyniła się w 1919 r. do powstania pierwszej w Gdańsku ochronki dla polskich dzieci. Mieściła się ona przy Poggenpfuhl (ob. ul. Żabi Kruk) w domu należącym do dr Franciszka Kubacza. Przez pewien czas Wanda wydawała czasopismo dla kobiet „Pomorzanka”, z czego jednak musiała zrezygnować z powodu postępującej choroby płuc. Również z tego powodu została zmuszona zaniechać działalności politycznej: otrzymała właśnie mandat do Senatu WMG. Dodatkowo w tamtym czasie zmarł tragicznie Stefan Ressel; Wanda na rok wycofała się całkowicie z życia społecznego. Potem bardzo często angażowała się w akcje charytatywne organizowane przez gdańską Polonię, zwane „bazarami”, czego nie zaniechała po przeprowadzce do Gdyni. Zbliżające się widmo wojny skłoniło ją do odbycia kursu strzeleckiego i samochodowego. Po jej wybuchu wyjechała wraz z córką z Pomorza; swą tułaczkę zakończyła na na Lubelszczyźnie. Pracowała w spółdzielni rolniczej w jednej z tamtejszych wsi, jako sekretarka i tłumaczka. Jednocześnie – w miarę możliwości – starała się nieść pomoc swoim rodakom: pisała w ich imieniu podania, interweniowała u władz, także ratując uwięzionych. Po zakończeniu wojny wróciła do Gdańska. Tu przyczyniła się do integracji środowiska dawnej Polonii. W 1961 r. otrzymała Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Zmarła w 1970 r. jako pierwsza z sióstr Czyżewskich.
Bronisława Czyżewska po ślubie w 1908 r. z ekonomistą, Ludwikiem Nowackim, osiedliła się w Wielkopolsce. Tam zaangażowała się w działalność pedagogiczną: uczyła dzieci języka polskiego. Po wojnie Nowaccy zamieszkali w Szczecinie.
Maria w 1920 r. wyszła za mąż za Wincentego Lniskiego, z którym zamieszkała w jego gospodarstwie Brodnicy Dolnej. Po wojnie, po śmierci męża wróciła do Gdańska. Do emerytury pracowała w Gdańskich Zakładach Graficznych. Zmarła w 1981 r.
Najmłodsza z sióstr, Jadwiga w 1923 r. wyszła za mąż za lekarza z Krakowa, Stanisława Borowskiego. Po kilku przeprowadzkach osiedlili się w Kartuzach, gdzie Jadwiga włączyła się w działalność różnych lokalnych organizacji. Angażowała się też w rozmaite akcje patriotyczne. Właśnie w domu Borowskich w Kartuzach zmarła w 1928 r. matka – seniorka rodu, Maria Czyżewska, która spoczęła na gdańskim cmentarzu Kaplicy Królewskiej przy Große Allee (ob. Aleja Zwycięstwa).
Brama wiodąca na teren dawnego KL. Stutthoff
W czasie II wojny światowej dr Borowski został aresztowany. Jadwiga wraz z dziećmi spędziła okupację w Warszawie. Po zakończeniu wojny przez jakiś czas mieszkała w Kartuzach, potem przeprowadziła się do Gdańska, gdzie zmarła w 1972 r. Została pochowana na cmentarzu Srebrzysko. Tuż przed śmiercią otrzymała Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.
Mieczysław Czyżewski tuż po wybuchu II wojny światowej został aresztowany. Trafił do KL Stutthof, gdzie zgładzono go w egzekucji 67 działaczy gdańskiej Polonii, w Wielki Piątek 22 III 1940 r. Jego symboliczny grób znajduje się na Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu przy ul. Chrobrego w Gdańsku, gdzie 4 IV 1947 r. złożono szczątki wspomnianej egzekucji przeprowadzonej w Stutthofie w marcu 1940 r.
Moją opowieść zakończę informacją przytoczoną przez Edgara Milewskiego o wielkim zjeździe członków rodziny Czyżewskich, jaki miał miejsce w „dwudziestą rocznicę września, w rodzinnej kolebce w Nowem nad Wisłą”.
Maria Sadurska
Krzepił serca rodaków polskim słowem Gdańskim działaczem, o którego zasługach dla naszego miasta oraz kraju, należy jak najbardziej przypomnieć, był Józef Czyżewski.
0 notes
gdanskstrefa · 7 years
Text
Tym razem chciałabym przedstawić sylwetkę Alfonsa Liczmańskiego, zwanego przez przyjaciół Alfem, jednego z czołowych gdańskich przedwojennych działaczy polonijnych. Był on jednym z twórców polskiego harcerstwa w II WMG. Położył niezaprzeczalne zasługi dla rozwoju tego ruchu i dla wychowania tutejszej polskiej młodzieży w duchu patriotyzmu.
Urodził się w Gdańsku 10 X 1904 r., w rodzinie polskiej. Jego ojcem był Stanisław, z zawodu krawiec, działacz gdańskich organizacji polonijnych. Matką -Teofila, z domu Wielgoszewska. Alf kształcił się w gdańskiej szkole św. Piotra i Pawła (przy nieistniejącym Placu Hanzy; ob. siedziba I Liceum Ogólnokształcącego). Następnie podjął naukę w Technische Hochschule of Danzig, czyli ówczesnej gdańskiej uczelni technicznej (ob. Politechnika Gdańska), na wydziale Budownictwa Lądowego. Studiów nie ukończył z powodu braku środków finansowych. Podjął wówczas pracę w charakterze tłumacza w Izbie Handlowej w Gdańsku, której siedziba znajdowała się przy ul. Ogarnej 10.
W 1927 r. został zatrudniony w Polskich Szkołach Handlowych przy ob. ul. Seredyńskiego – wówczas Trojangasse (obecnie w tej lokalizacji istnieją Szkoły Ekonomiczno-Handlowe im. Macierzy Szkolnej), jako nauczyciel kaligrafii i stenografii. Do roku 1936 pracował tamże jako nauczyciel kontraktowy, następnie etatowy. Napisał w języku polskim podręcznik o stenografii polskiej i niemieckiej.
W 1917 r. Alf wraz ze swym starszym kolegą, Stefanem Mirauem (1901-1942; późniejszym lekarzem i znanym działaczem wielu organizacji polonijnych w II WMG) przyczynił się do założenia tajnego stowarzyszenia skupiającego polską młodzież z Gdańska, zwanego Towarzystwem Filaretów. Jego członkowie przywiązywali wagę do ćwiczeń fizycznych, które odbywali na terenie ob. Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego z myślą o przyszłej walce o niepodległość kraju.
W lipcu 1920 r. Alf z pięcioma kolegami z tej organizacji (wspomnianym przeze mnie Stefanem Mirauem, Witoldem Kopczyńskim, Mieczysławem Tejkowskim, Aleksandrem Witkowskim oraz Jerzym Żuralskim) pojechał do Karwii na obóz harcerzy z Warszawy. Tam złożyli oni przyrzeczenie harcerskie. Po powrocie do Gdańska, 8 VIII 1920 r. założyli pierwszą polską drużynę harcerską w naszym mieście, której patronował król polski, Zygmunt August. Jej pierwszym drużynowym został Stefan Mirau.
W 1930 r. Alf utworzył drużynę harcerską im. Zawiszy Czarnego. W 1934 r. otrzymał stopień podharcmistrza. Po utworzeniu przez kierownictwo ZHP  w 1935 r. w Gdańsku Zarządu Okręgu ZHP oraz Chorągwi Harcerzy i Chorągwi Harcerek, Alf został komendantem Chorągwi Harcerzy; komenda Chorągwi otrzymała siedzibę w budynku Dyrekcji Kolei (przy ob. ul. Dyrekcyjnej).
W 1935 r. Liczmański zainicjował wydawanie pisma związanego z ruchem harcerskim, zatytułowanego „Zewie”. W jego pierwszym numerze opublikował artykuł programowy pt. „Idea harcerska w wychowaniu młodzieży polskiej w Gdańsku”.
Liczmański był inicjatorem imprez o wydźwięku patriotycznym; wraz z młodzieżą skupioną w ruchu harcerskim uczestniczył w międzynarodowych Jamboree Skautów organizowanych w różnych krajach np. w Anglii, Holandii, Węgrzech itp. Wyjeżdżał z młodzieżą na obozy harcerskie i wycieczki krajoznawcze. Ożenił się z Janiną, z domu Nełkowską. Mieli córkę Reginę (ur. 1934 r.)
Tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej Alf Liczmański przebywał w Gdyni (tam zastał go wybuch wojny), gdzie powierzono mu utworzenie Ochotniczego Oddziału Wojskowego Harcerzy Gdańskich. Jak większość aktywnych działaczy polonijnych, został w dniu 1 IX 1939 r. aresztowany przez gestapo i osadzony w Victoriaschule (na zdjęciu wejście do dawnego budynku Victoriaschule – ob. własność Uniwersytetu Gdańskiego).
Trafił do obozu Stutthof, skąd przewieziono go do Grenzdorfu (Granicznej Wsi, obecnie w gminie Trąbki Wielkie, gdzie znajdował się podobóz Stutthofu) i tam 20 III 1940 r. został rozstrzelany.
Znany powojenny gdański publicysta i dziennikarz, Edgar Milewski (1927-1983) w swym eseju poświęconym przedwojennemu gdańskiemu harcerstwu, pisze w taki sposób: „Obóz nie był jeszcze gotowy (Stutthof – przypis aut.). Rozwieszano dopiero kolczaste druty. Zdarzały się przecieki. Jeden z nich trafił do rąk pani Janiny (Liczmańskiej – przyp. aut.) portret Alfa. Namalowany przez współwięźnia młodego harcerza Czesława Marczaka, opatrzony ostatnimi podpisami serdecznych druhów. Zniszczeniu uległy fotografie tylu wesołych ,słonecznych obozów harcerskich, a ocalał właśnie ten smutny, tragiczny rysunek z hitlerowskiego obozu zagłady…”
W latach powojennych szczątki więźniów pomordowanych w Stutthofie i jego podobozach (w tym Alfa Liczmańskiego) ekshumowano i przeniesiono na cmentarz przy ul. Chrobrego w Gdańsku. Zostali tam upamiętnieni symbolicznymi mogiłami. Obecna aranżacja cmentarza (także kształt tych symbolicznych nagrobków) pochodzi z 1987r. Zrealizowano ją zgodnie z projektem powojennego gdańskiego rzeźbiarza, Wiktora Tołkina (1922-2013).
Wdowa Janina była obecna przy ekshumacji. Szczątki męża rozpoznała po obrączce. Do śmierci nosiła na palcu dwie obrączki – męża i swoją. Edgar Milewski w przytoczonym wcześniej eseju w taki sposób wspominał Janinę Liczmańską: „Miała srebrne włosy i dwie złote obrączki. (…) Pracowała w Bibliotece Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk. Nazywali ją panią Janiną. Mieszkała w Oliwie niedaleko ul. Alfa Liczmańskiego. Ta druga obrączka była jego. To po niej go rozpoznała, kiedy otwarto masowy grób.”
Po wojnie Alf Liczmański został patronem ulicy w Oliwie, przy której mieszkał; na domu, którego był mieszkańcem, zawieszono tablicę pamiątkową.
20 V 1965 r. jego imię nadano Szkole Podstawowej nr 65 przy u. Śluza 6 w dzielnicy Gdańska, Dolne Miasto. Przed wejściem do szkoły ustawiono pomnik – popiersie patrona, także dłuta wspomnianego artysty, Wiktora Tołkina.
Od 1970 r. Alf Liczmański jest patronem Hufca Gdańsk-Śródmieście, zaś od kilku lat tramwaju PESA Swing. Jego nazwisko znalazło się na tablicy pamiątkowej odsłoniętej w 1981 r. na ścianie Domu Harcerza przy ul. Za Murami, wśród stu szesnastu zamordowanych w czasie wojny polskich harcerzy i przyjaciół harcerstwa.
W 2002 r. otwarto w Granicznej Wsi poświęconą temu działaczowi ekspozycję pozostałych po nim pamiątek. Ustawiono tam jego symboliczną mogiłę oraz zorganizowano szlak turystyczny jego imienia. 28 IX 2010 r. odbyła się w tamże uroczystość związana z otwarciem odnowionego Miejsca Pamięci po Obozie dla Jeńców Cywilnych oraz z odsłonięciem pomnika Alfa Liczmańskiego. W uroczystości uczestniczyła córka Komendanta – Regina Liczmańska-Małek (emerytowana nauczycielka) oraz harcerze z Hufca Gdańsk-Śródmieście.
  Maria Sadurska
[mappress mapid=”391″ width=90%]
Komendant Gdańskiej Chorągwi Tym razem chciałabym przedstawić sylwetkę Alfonsa Liczmańskiego, zwanego przez przyjaciół Alfem, jednego z czołowych gdańskich przedwojennych działaczy polonijnych.
0 notes
gdanskstrefa · 7 years
Text
Wśród działaczy polonijnych z okresu zaboru pruskiego, a potem Wolnego Miasta Gdańska, wysuwa się na pierwszy plan Antoni Lendzion.
Urodził się w Szampławie k. Iławy 10 VII 1888 r. Jego rodzice – Józef (z zawodu flisak) i Maria z d. Laskowska – osierocili go w dzieciństwie. Dlatego wychowywał go wuj (wykonujący zawód krawca), z którym zamieszkał w Toruniu. W tym mieście uczęszczał najpierw do szkoły powszechnej, następnie rzemieślniczej, która pozwoliła mu na zdobycie zawodu krawca. Swoje dorosłe życie związał z Gdańskiem, gdzie w 1908 r. otworzył zakład krawiecki, a w trzy lata później został przewodniczącym sekcji krawieckiej Zjednoczenia Zawodowego Polskiego. W czasie pierwszej wojny światowej został zmoblilizowany do wojska niemieckiego. Jednakże już w 1919 r. został członkiem kierownictwa Rady Żołnierzy Polaków w Gdańsku. Wraz z powstaniem Wolnego Miasta Gdańska rozwinął swą działalność społeczną i polityczną, udzielając się w różnych organizacjach polonijnych. Stał się jednym z najbardziej aktywnych działaczy w środowisku tutejszej Polonii. Założył Związek Byłych Żołnierzy Polaków, został członkiem Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” oraz Towarzystwa Śpiewaczego „Lutnia”. Ponadto kandydował do Volkstagu; reprezentował w nim Polaków w III, IV i VI kadencji, czyli w następujących latach: 1928-30, 1930-33 i 1935-39. Zawsze występował w interesie swoich rodaków, bronił ich przed szykanami ze strony władz WMG. Jak wspomniałam, był członkiem Zjednoczenia Zawodowego Polskiego w Gdańsku, które zostało utworzone w 1906 r. przez takich działaczy jak Józef Czyżewski i Alojzy Swinarski. W latach 1926-37 (czyli do czasu połączenia się tej organizacji z Polskim Zrzeszeniem Pracy w Zjednoczenie  Zawodowe Polskie Zrzeszenie Pracy) był jego przewodniczącym. W latach 1925-33 redagował organ prasowy tego stowarzyszenia – „Związkowiec”. W kwietniu 1921 r. znalazł się w gronie założycieli czołowej organizacji polonijnej w Gdańsku, czyli Gminy Polskiej. W latach 1928-37 był jej wiceprezesem. Po zjednoczeniu Gminy Polskiej ze Związkiem Polaków w Gminę Polską Związek Polaków ,został też wiceprezesem Zarządu Głównego tej nowej organizacji. Zresztą przyczynił się do jej utworzenia, przeciwny istnieniu podziałów wśród swych rodaków w WMG. Krytykował władze Rzeczypospolitej za politykę , która jeszcze pogłębiła te podziały. Swoje poglądy wyraził w memoriale skierowanym do rządu RP, zatytułowanym „Tragiczna przyszłość Polonii Gdańskiej” , którego był współautorem. W przededniu wybuchu drugiej wojny światowej miał okazję wyjechać z terenu WMG. Nie skorzystał, bowiem uważał za punkt honoru pozostać wśród tutejszej Polonii. Niestety, tak jak większość aktywnych polskich, miejscowych działaczy został aresztowany wraz z synami Maksymilianem i Leonem już 1 IX 1939 r. Uwięziono ich w Victoriaschule, a następnie przewieziono do obozu Stutthof. Tam Antoni Lendzion został zgładzony w masowej egzekucji polskich patriotów 22 III 1940 r. W 1947 r. jego szczątki ekshumowano, a następnie przeniesiono na Cmentarz Ofiar Hitleryzmu przy ul. Chrobrego w Gdańsku. Tam znajduje się jego symboliczny grób. Antoniego Lendziona upamiętniono po wojnie nadając jego imię ulicy w Górnym Wrzeszczu – na poniższym zdjęciu.
Antoni Lendzion 18 VIII 1913 poślubił Bertę Wikland (zmarła 24 X 1968 r.). Mieli troje dzieci, synów: Maksymiliana (ur. 2 II 1914) i Leona (ur. 20 V 1918) oraz córkę Łucję (ur. 20 VIII 1920). Córka w przededniu wybuchu drugiej wojny zawarła w kościele Chrystusa Króla w Gdańsku związek małżeński z Antonim Bellingiem, synem innego zasłużonego działacza polonijnego, Franciszka (1881-1941). Ślubu udzielali im dwaj gdańscy księża: Franciszek Rogaczewski i Alfons Muzalewski.
Znany gdański powojenny publicysta i dziennikarz, Edgar Milewski (1927-1983), w jednym ze swych esejów (zatytułowanym “Wiosła i skrzydła”) wspomina między innymi członków rodziny Lendzionów.
Pisze tak:
„Rok 1938. (…) Pada strzał. Kilkudziesięciu sportowców startuje do dorocznego biegu na trzy tysiące metrów. (…) Ale Polacy ciągle na przedzie, są po prostu lepsi. Na dziesięć pierwszych miejsc zajmują osiem. Tych zawodów nie można unieważnić, tak jak zeszłorocznych regat wioślarskich na Wiśle (…). Można natomiast fotografować sportowców i zdjęcia dołączyć do akt Kriminalpolizei, do czarnych list gestapo. Jednym z fotografowanych jest student drugiego roku politechniki gdańskiej Leon Lendzion. Startował w barwach Gedanii, gdyż z klubem tym związany był od dzieciństwa. Starszy jego brat Maksymilian, wówczas już główny dyspozytor PKP, też doń należał tak, jak i ojciec Antoni Lendzion”.
Jak wcześniej nadmieniłam, synowie Antoniego Lendziona zostali wraz z ojcem aresztowani w pierwszym dniu wojny. Spędzili ją w obozach koncentracyjnych; Maksymilian nie doczekał końca wojny. Leon więziony był najpierw w obozie Stutthof , a następnie w Sachsenhausen; uciekł w czasie ewakuacji obozu w 1945 r. Dzięki temu już w maju 1945 r. powrócił do rodzinnego miasta.
Prof. Jerzy Samp (1951-2015) – historyk literatury, publicysta, popularyzator wiedzy o Gdańsku – przytacza w jednej ze swych książek następujący fragment wspomnień Leona Lendziona: „W tym dniu, a było to 20 maja 1945 r., dzień moich urodzin, moja biedna najdroższa matka odzyskała swego młodszego syna. Jak bym się dla niej po raz drugi urodził. Nieważne były słowa…” Z kolei w dalszej części przywołanego przeze mnie eseju Edgara Milewskiego czytamy: ”Powitanie z matką? Wysiedlano ją z mieszkania do mieszkania, z ulicy na ulicę, z pokoju do kąta. Pracowała w szwalni, bolała nad utratą męża, drżała o los synów. Przez sześć lat…”
Leon w dwudziestoleciu międzywojennym był uczniem Gimnazjum Polskiego. Jak wspomniał Edgar Milewski,  po zdaniu matury podjął studia w Technische Hochschule Danzig, czyli w przedwojennej gdańskiej uczelni technicznej , na wydziale Inżynierii Lądowej. Wzorem swego ojca należał do różnych organizacji polonijnych, np. śpiewał w chórze „Moniuszko”, był członkiem sekcji lekkoatletycznej klubu sportowego „Gedania”. Jego studia przerwał wybuch wojny; po jej zakończeniu Leon podjął pracę w Stoczni Gdańskiej oraz kontynuował naukę na Politechnice Gdańskiej.
W 1948 r. otrzymał tytuł inżyniera. Do emerytury pracował w Stoczni Gdańskiej. Udzielał się w organizacjach kombatanckich np. był członkiem prezydium ZboWiD, potem tamże wiceprezesem Zarządu Terenowego, następnie prezesem zarządu miejskiego; społecznych-wiceprezesem zarządu miejskiego Towarzystwa Rozwoju Ziem Zachodnich; politycznych-przewodniczącym Wojewódzkiego Komitetu Frontu Jedności Narodu, członkiem zarządu wojewódzkiego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Należał także do Towarzystwa Przyjaciół Gdańska i Absolwentów Gimnazjum Polskiego. W powojennym Gdańsku pełnił rolę duchowego przywódcy dawnej gdańskiej Polonii; był także niejako łącznikiem pomiędzy nią a gdańszczanami zamieszkałymi po wojnie w Niemczech. W 1999 r. uhonorowano go Medalem Księcia Mściwoja II. Poślubił Heleną Mionskowską (31 X 1923 – 5 VIII 2015). Mieli syna Wojciecha (18 IV 1948-8 IX 2015). Leon zmarł 26 VIII 2005 r.. On i członkowie jego rodziny spoczywają w rodzinnym grobie na cmentarzu w Oliwie.
Maria Sadurska
Familia zasłużona dla Gdańska Wśród działaczy polonijnych z okresu zaboru pruskiego, a potem Wolnego Miasta Gdańska, wysuwa się na pierwszy plan Antoni Lendzion.
0 notes
gdanskstrefa · 7 years
Text
Wśród gdańskich pomników jeden zasługuje na szczególną uwagę. Ma bowiem niezwykle interesującą, a zarazem zawiłą historię. Otóż mam na myśli monument przedstawiający polskiego króla, Jana III Sobieskiego, a znajdujący się od ponad pięćdziesięciu lat na gdańskim Targu Drzewnym. Został tutaj uroczyście odsłonięty 26 VI 1965 r.
Gdański dziennikarz i publicysta, Edgar Milewski (1927-1983) w taki sposób uwiecznił ten moment: „Minęło niespełna trzy wieki i oto Jan III Sobieski ponownie pojawił się w Gdańsku. Co prawda w pomnikowej formie, w barokowym stylu i plastycznej wizji Tadeusza Barącza (rzeźbiarza lwowskiego – przyp. aut.), lecz w atmosferze identycznie odświętnej. Przybył na spiżowym rumaku ciągniony przez setkę mechanicznych koni. Droga pomnika wiodła do Gdańska ze Lwowa, z popasem w Wilanowie. (…) Spięty ostrogą posąg stanął jak wryty przed gmachem prasy Wybrzeża. (…) Jak niegdyś witał go tłum ludzi – kobiety, dzieci, młodzież, adepci sztuki z pobliskiej uczelni, marynarze w galowych mundurach, stoczniowcy w roboczych kombinezonach. (…) Tylko zamiast wiwatów z muszkietów strzelano z fotoaparatów utrwalając królewską chwilę.”
  Jan III Sobieski w Gdańsku
Pomnik ten powstał u schyłku XIX w. we Lwowie, którego mieszkańcy postanowili uczcić dwusetną rocznicę Wiktorii Wiedeńskiej fundując polskiemu monarsze pomnik. Jego realizacja możliwa była dzięki publicznej zbiórce pieniędzy. Projekt pomnika wykonał wspomniany wcześniej rzeźbiarz lwowski, Tadeusz Barącz (1849-1905), któremu pozował lwowski przedsiębiorca, Marian Stipal. Pomnik odlano z brązu w tamtejszym zakładzie Artura Kruppa. Cokół wykonał z piaskowca tarnopolskiego  Julian Markowski. Król został przedstawiony podobnie jak na pomniku z warszawskich Łazienek, wykonanym w 1787 r.: Jan III Sobieski na koniu w tradycyjnym polskim stroju (w żupanie i kontuszu), z buławą w ręku. W obu przypadkach nie zostały zachowane właściwe proporcje dotyczące postaci króla i konia. Odsłonięto go we Lwowie w 1898 r. na placu pomiędzy Wałami Hetmańskimi a al. Legionów. Tam w stanie niezniszczonym przetrwał drugą wojnę światową, drażniąc ówczesne władze Ukraińskiej Republiki Ludowej. Planowano nawet przerobienie postaci króla na Bohdana Chmielnickiego (1595-1657, hetmana zaporoskiego, przywódcę powstania kozackiego wymierzonego przeciwko Rzeczypospolitej).
Pomnik Jana III Sobieskiego na Wałach Hetmańskich we Lwowie
Ostatecznie pomnik ten został przewieziony do naszego kraju. Jak wspomina Edgar Milewski – stanął w Parku Wilanowskim w Warszawie. Jednakże różne inne miasta czyniły starania o pozyskanie monumentu. Oprócz Gdańska były to Kraków i Wrocław. W imieniu Gdańska rozmowy prowadzili od jesieni 1961 r.: przewodniczący Prezydium Miejskiej Rady Narodowej Stanisław (?Józef) Szmidt i I sekretarz Komitetu Miejskiego PZPR Eugeniusz Szwarczyk. Rozważano wybór różnych lokalizacji ustawienia pomnika, między innymi Targ Węglowy oraz Bastion św. Elżbiety przy Wałach Jagiellońskich. W maju 1965 r. wybrano ostateczną lokalizację, czyli Targ Drzewny – miejsce po pruskim Pomniku Żołnierzy (żołnierzy z Gdańska i okolic, którzy brali udział w wojnach toczonych przez Prusy w XIX w.) – celowo zniszczonym w 1946 r. decyzją Miejskiej Rady Narodowej. Ostatecznie, w czerwcu 1965 r. ten słynny pomnik został przywieziony do nadmotławskiego grodu i poddany zabiegom konserwatorskim przez Przedsiębiorstwo Państwowe Konserwacji Zabytków, oddział Gdańsk; nakazem ówczesnych władz zlikwidowano dwie tablice z cokołu. Na jednej widniał napis „Królowi Janowi III Miasto Lwów”, na drugiej zaś nazwy pól bitewnych leżących na obszarach ówczesnego ZSRR. Być może zamurowano je wewnątrz cokołu. Obie zostały odtworzone współcześnie przez artystę, Czesława Gajdę.
Otoczenie pomnika zostało przygotowane przez Miejskie Przedsiębiorstwo Robót Ogrodniczych oraz przez Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Produkcji Pomocniczej nr 1 w Gdańsku. Pomnik ustawiono tak, aby Jan III spoglądał na zachód, co miało sugerować niebezpieczeństwo dla naszego miasta ze strony Niemiec.
Jak już nadmieniłam, odsłonięcie miało miejsce 26 czerwca 1965 r. O godzinie 18ej  przy dźwiękach hymnu narodowego wykonanego przez kompanię honorową Wojska Polskiego,  wstęgę przeciął Zenon Kliszko (1908 – 1989), sekretarz KC PZPR i poseł ziemi gdańskiej.
W 1997 r. pomnik ten został poddany renowacji, zaś w latach 1999-2000 otrzymał iluminację.
Maria Sadurska
[mappress mapid=”322″ width=90%]
Gdański pomnik o interesującym rodowodzie Wśród gdańskich pomników jeden zasługuje na szczególną uwagę. Ma bowiem niezwykle interesującą, a zarazem zawiłą historię. Otóż mam na myśli monument przedstawiający polskiego króla, Jana III Sobieskiego, a znajdujący się od ponad pięćdziesięciu lat na gdańskim Targu Drzewnym.
0 notes
gdanskstrefa · 7 years
Text
Warto przypomnieć sylwetkę  Włocha Giovanniego Bernadino Bonifacio, który pewnym zbiegiem okoliczności ostatnie lata swego życia spędził w szesnastowiecznym nadmotławskim grodzie. Pochodził z włoskiej Apulii, był dziedzicem tytułu markiza Orii. Urodził się w Neapolu 10 IV 1517 r. Kiedy zetknął się z ruchem protestanckim, postanowił porzucić religię katolicką na rzecz nowej myśli teologicznej. Jako innowierca, zafascynowany  przede wszystkim poglądami głoszonymi  przez takich teologów protestanckich, jak Martin Luter i Filip Melanchton, w obawie przed Inkwizycją zmuszony był opuścić swoją ojczyznę. Uczynił to w 1557 r. Wiele lat spędził na tułaczce; przebywał w różnych krajach. Do Gdańska trafił płynąc na statku z Anglii. Statek ten uległ katastrofie; rozbił się u wybrzeży Bałtyku. Gdański publicysta i dziennikarz, Edgar Milewski (25 V 1927 – 25 II 1983), który poświęcił postaci markiza jeden ze swych esejów, pisze o nim w tak sposób:
Bałtyk słynie z jesiennych sztormów. Któż jednak liczy się z nimi w sierpniu? Zaskoczeni rybacy ledwo zdołali ujść nadchodzącej nawałnicy, ale płynący z dalekiego rejsu żaglowiec nie zdążył schronić się do portu. Na gdańskiej redzie rozegrał się jeszcze jeden żeglarski los. Był 25 sierpnia 1591 r. Ale na pewno nie zapamiętalibyśmy tej daty, gdyby nie rybacy, którzy z narażeniem życia pośpieszyli z pomocą tonącym. Uratowali załogę i parę skrzyń ładunku. (…) Jakżesz zdumieni musieli być rybacy, skoro dowódcą rozbitków okazał się ślepy starzec, a w skrzyniach odkryto same książki.
Markiz był człowiekiem światłym, dobrze wykształconym, humanistą, bibliofilem. Dlatego za swój największy skarb uważał należący do niego bogaty księgozbiór. Zawierał on dzieła literackie o wysokiej wartości naukowej i artystycznej; księgi pisarzy starożytnych i renesansowych. Były tam dzieła z zakresu różnych dziedzin: teologii, medycyny, filozofii, matematyki, astronomii i in. Zdaniem Edgara Milewskiego księgozbiór ten liczył  1043 dzieła w 1106 woluminach. Po przybyciu do  grodu nad Motławą zdecydował się podarować swój skarb  Radzie Miasta Gdańska „na pożytek kształcącej się młodzieży i ku chwale miasta”. Uczynił to 28 IX 1591 r.  W zamian poprosił o skromne, dożywotnie utrzymanie: „ogrzane pomieszczenie i jednego florena na strawę”. I tak powstała Bibliotheca Senatus Gedanensis, czyli biblioteka Rady Miasta Gdańska, którą umieszczono w pofranciszkańskim klasztorze na Starym Przedmieściu (obecna siedziba Muzeum Narodowego przy ul.Toruńskiej -na zdj.)  – tam, gdzie znajdowała się siedziba słynnego gdańskiego Gimnazjum Akademickiego.
Bibliotekę otwarto  oficjalnie 22 IV 1596 r. Sam markiz otrzymał lokum w tym samym budynku. Zmarł 28 III 1597 r. Pochowano go w kościele św. Trójcy na Starym Przedmieściu.
Późniejszy burmistrz gdański, Bartholomaeus Schachmann (1559 – 1614) ufundował w 1597 r. zachowane do dziś epitafium, umieszczone w nawie północnej wspomnianej świątyni, poświęcone uczonemu (na poniższej fotografii). Zostało ono  wykonane najprawdopodobniej w warsztacie gdańskiego rzeźbiarza  przybyłego z Królewca – Abrahama van den Blocke’a (1572 – 1628).
Malarz gdański Anton Moller w 1597 r. uwiecznił markiza na płótnie; ten wykonany zapewne już po śmierci humanisty portret zdobi ścianę w czytelni Biblioteki Gdańskiej PAN przy ul. Wałowej. W 1599 r. wydano w Gdańsku zbiór utworów literackich autorstwa Bonifacio D’Oria (opatrzony dwoma drzeworytowymi portretami przedstawiającymi autora) pt. „Miscellanea hymnorum, epigrammatum et paradoxorum quorundam”. W latach 1994-2000 Towarzystwo Przyjaciół Biblioteki Gdańskiej wydawało periodyk zatytułowany – ku czci fundatora owej gdańskiej książnicy – “D’Oriana”, w którym ukazywały się przede wszystkim publikacje pracowników Biblioteki Gdańskiej PAN.
21 VI 1996 r. na fasadzie frontowej  tzw. starego budynku Biblioteki Gdańskiej PAN przy ul.Wałowej odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą owemu wspaniałomyślnemu fundatorowi dawnej gdańskiej biblioteki.
Maria Sadurska
Skromny humanista Warto przypomnieć sylwetkę  Włocha Giovanniego Bernadino Bonifacio, który pewnym zbiegiem okoliczności ostatnie lata swego życia spędził w szesnastowiecznym nadmotławskim grodzie.
0 notes
gdanskstrefa · 7 years
Text
Dziennikarz i publicysta Edgar Milewski (1927-1983) w swym eseju pt. „Wernisaż” mianem „najbardziej gdańskiego z gdańskich malarzy” określił Stanisława Chlebowskiego – z zawodu architekta, który większą część swego życia spędził w naszym mieście. Miał przyjemność poznać go osobiście. Odwiedzał go niejednokrotnie w jego pracowni. Warto przybliżyć sylwetkę tego artysty, bowiem współcześnie jest raczej postacią zapomnianą. Gdańskiej ulicy patronuje prawdopodobnie inny polski malarz o tym samym imieniu i nazwisku, który żył w latach 1835-1884 i zasłynął m.in. z utrwalania na płótnie scen historyczno-batalistycznych z dziejów Turcji.
“Gdański” Stanisław Chlebowski urodził się w Braniewie 30 VII 1890 r. Tam też uczęszczał do gimnazjum. Po śmierci ojca (w 1904 r.) wraz z matką (z zawodu pianistką) i trzema siostrami zamieszkał w Gdańsku. Tu kontynuował naukę w Gimnazjum Miejskim, gdzie w 1909 r. zdał egzamin maturalny. Wtedy wyjechał z Gdańska na studia medyczne (studiował na jednym z niemieckich uniwersytetów), które przerwał po roku. Wrócił do Gdańska i tu rozpoczął studia na ówczesnej gdańskiej politechnice, czyli Technische Hochschule Danzig, na wydziale architektury. Zdaniem Edgara Milewskiego, to matka przyszłego malarza wymogła na nim, by „zdobył konkretny fach”. Nie chciała, by został artystą malarzem. Jednakże artystyczna dusza zwyciężyła i Stanisław, chociaż ukończył studia i uzyskał dyplom inżyniera architekta, nigdy nie podjął pracy w swoim zawodzie. Został artystą malarzem, przy czym wspomniany tytuł inżyniera przed jego nazwiskiem  podnosił jego prestiż. Edgar Milewski pisze tak: „Kiedy snobi, których nie brak było w Gdańsku, dowiadywali się, że artysta jest inżynierem, nabierali szacunku do obrazów oglądanych przedtem z lekceważącą wyniosłością. Nieraz proponowali kupno i wtedy Chlebowski się odgrywał, żądał najwyższych sum i o dziwo, otrzymywał je.”
Stanisław Chlebowski szkolił swój warsztat malarski uczęszczając na prywatne lekcje do dwóch gdańskich malarzy: Augusta von Brandisa (1859-1947) i Fritza Augusta Pfulego (1878-1969). W 1912 r. odbyła się jego debiutancka wystawa obrazów w gdańskiej Katowni. Rok później Muzeum Miejskie zakupiło obraz Stanisława Chlebowskiego pt. „Martwa natura z rybą”. W ten sposób nawiązało z artystą ścisłą współpracę; uczestniczył w niejednej wystawie organizowanej w jego wnętrzach, np. monograficznej otwartej 19 VII 1941 r. pt. „Stanislaw Chlebowski”; zbiorowej, otwartej 15 I 1944 r. pt. „Malarze Prus Zachodnich” (Stanisław Chlebowski, Albert Lipczinski, Felix Adalbert Meseck, Bruno Paetsch, Fritz Pfuhle).
Na pocztówce  dawny klasztor franciszkański, w którym przed wojną mieściło się Muzeum Miejskie, a obecnie gospodarzem jest Muzeum Narodowe.
W latach 1915-18 Stanisław Chlebowski kształcił się także w innych miastach; w Berlinie u znanego malarza Lovisa Corintha (1858-1925); uczył się także w Dreźnie i w Paryżu, dokąd wyjechał w 1921 r. (bywał tu kilkakrotnie w latach 1921-34). Tam dalej kształtował się jego talent twórczy – „w ogniu namiętnych walk o obraz świata” – zmagań toczonych przez impresjonistów, fowistów i kubistów. Na młodego artystę oddziaływała twórczość Maneta i Cezanne’a, Braque’a i Matisse’a. Impresjonizm wpłynął na wzbogacenie u niego środków wyrazu oraz szczególnej wrażliwości artysty na światło.
W międzywojennym Gdańsku Chlebowski stał się jednym z bardziej znanych i cenionych malarzy. Obrazy wystawiał w Berlinie, Paryżu, Poznaniu, Krakowie i Warszawie. W Gdańsku był jednym z założycieli Kunstlerbund czyli Związku Artystów; należał do Związku Zachęty Sztuk Pięknych oraz do Union Internationalen Fortschrittlichen Kunstler (Międzynarodowej Unii Artystów Postępowych) z siedzibą w Dusseldorfie.
W Gdańsku  w okresie międzywojennym  miał pracownię przy ul. Rzeźnickiej na Starym Przedmieściu. Na załączonej fotografii fragment dawnej ul. Rzeźnickiej (Fleischergasse).
Cały okres II wojny Stanisław Chlebowski spędził w Gdańsku. Mimo nacisków władz niemieckich nie zmienił nazwiska ani narodowości, choć po wybuchu wojny w katalogach Muzeum Miejskiego  umieszczano jego nazwisko w formie zniemczonej jako „Chlebowsky”.
W Muzeum Miejskim nadal wystawiano jego obrazy, chociaż był Polakiem; jednak z placówek polskich, odebranych Polakom 1 IX 1939 r. np. z Polskiego Klubu Morskiego, z Komisariatu Generalnego RP, obrazy Chlebowskiego zostały wyrzucone.
Stanisław Chlebowski uniknął represji, jakim poddawano przedstawicieli gdańskiej Polonii. Nie trafił do żadnego obozu, nie został zgładzony. Zapytany o to po wojnie, nie znalazł odpowiedzi, co zaważyło na tym, że przeżył. Na zdjęciu po lewej miejsce, gdzie stała kamienica Chlebowskiego. Najbardziej bolesnym dla niego doświadczeniem była „śmierć ukochanego miasta” w marcu 1945 r., kiedy to spłonęła jego pracownia oraz dorobek w postaci aż ośmiuset dzieł malarskich. Ocalały fotografie jego obrazów, które także wkrótce utracił. Ukrywając się w ruinach miasta, trzymał je zawinięte w ceratę. Któregoś dnia wyrwał mu je jakiś nieznany człowiek i znikł pośród gruzów myśląc pewnie, że to jakiś skarb. Dla artysty fotografie utraconych dzieł były nim istotnie. Nie załamał się jednakże, tylko na nowo przystąpił do pracy twórczej. Zainspirowało go zniszczone miasto, morze ruin. Wspominał po latach, że tamten czas zagłady miasta „ był dla mnie tak wstrząsającym przeżyciem, że usiadłem w jakiejś bramie rozwalonego domu, aby chwilę tę utrwalić na płótnie. Gdyby mi wtedy ktoś powiedział, że maluję obraz do galerii Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, uznałbym go za wariata. Warszawa przecież też nie istniała. A jednak dziś tam jest. No, i jak to mówią, zacząłem nowy okres w swojej twórczości”.
Po wojnie miał kilka monograficznych wystaw, nie tylko w Gdańsku. W 1961 r. odbyła się jego ostatnia wystawa w warszawskiej Zachęcie. Zły stan zdrowia nie pozwolił na udział autora w wernisażu.
Pracownia artysty po wojnie znajdowała się przy ul. Zawiszy Czarnego we Wrzeszczu.
Stanisław Chlebowski uwieczniał architekturę ukochanego miasta, nadmorskie pejzaże, koncerty, kwiaty. Edgar Milewski w taki sposób wyraził się na temat powojennej twórczości tego malarza: „Jego malarstwo jest kolorowe, radosne, optymistyczne. Mimo ciężkich chwil. Myślę, że to <mimo> jest świadomym <wbrew>, jest artystycznym wyrazem jego światopoglądu.”
W 1957 r. uhonorowano go Nagrodą Artystyczną Miasta Gdańska, a w latach sześćdziesiątych Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Stanisław Chlebowski zmarł 20 XI 1969 r. Został pochowany w rodzinnym grobie na cmentarzu w Oliwie. Jego dorobek przejęło Muzeum Narodowe w Gdańsku.
Maria Sadurska
Najbardziej gdański z gdańskich malarzy Dziennikarz i publicysta Edgar Milewski (1927-1983) w swym eseju pt. „Wernisaż” mianem „najbardziej gdańskiego z gdańskich malarzy” określił Stanisława Chlebowskiego - z zawodu architekta, który większą część swego życia spędził w naszym mieście.
0 notes