Tumgik
96behindtheshots · 6 years
Text
Berlin Coffee Trip vol 2
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dziś zapraszam Was do mieszkania Ani (https://www.facebook.com/Chce-mi-się-626708427447292/?pnref=lhc). Na poranną kawę. Nie będę się rozpisywać jak dobrze jest, gdy w końcu ktoś Ci podaje pierwszą tego dnia filiżankę czarnego naparu. W czasie kiedy Ania majstruje z Etiopią od GLITCH COFFEE&ROASTERS (http://glitchcoffee.com), którą przywiozła z wyprawy do Japonii, moja córka je płatki na śniadanie w wielkim łóżku niczym królowa świata. Oczy jej się śmieją. My oddajemy się przyjemności z powolnego mielenia ziaren. Słyszysz każdy chrzęst, a zza okien kuchni i pokoju sączy się światło kolejnego słonecznego dnia w Berlinie. Świat stoi w miejscu przez chwilę, tylko kawa bulgocze w Kalitcie. Zapach ciepłej kawy w piękny poranek, z ludźmi z którymi masz ochotę dziś przebywać. Czego trzeba więcej do szczęścia? MAKE COFFEE NOT WAR. 
0 notes
96behindtheshots · 6 years
Text
Berlin Coffee Trip vol 1
https://visit-coffee.com
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Postanowiłam w końcu udać się w odwiedziny do koleżanki z którą jakiś czas pracowałam. Obie lubimy kawę, więc cel  był spójny. Odwiedzić w weekend kilka berlińskich kawiarni. Dzień pierwszy to spotkanie z Anią z ( http://chce-mi-sie.blogspot.com ) w The Visit - The Coffee Roastery ( https://visit-coffee.com ) przy Adalbertstraße 9 oraz spacer przez wieczorny Berlin. Kawiarnia/palarnia The Visit spełniła moje oczekiwania. Świetna kawa (Brasil, El Salvador, Burundi). Przyjemnie otula czekoladą i wiśniami. Połączenie klasyczne lecz przyjemne. Lubię czekoladę. Wnętrze dość sterylne. Jak dla mnie bardziej do pracy -niż popołudniowego odpoczynku- łatwo byłoby się tutaj skupić. Jest też dostęp do wifi. Nic nie rozprasza. Można zasiąść przy jednym ze stolików lub na drewnianych “schodach” ciągnących się pod jedną ze ścian prawie do sufitu, a na pewno aż do neonu. Załoga bardzo przyjazna i otwarta. Jedyna rzecz która zasmuca mnie przywykłą do tego, że w Polsce kawiarnie są czynne do wieczora to godzina zamknięcia. Jak wszystkie berlińskie kawiarnie, które są czynne do późnego popołudnia, The Visit zamykana jest o godzinie 19:00. No, ale nie ma co się długo łamać. Jest czas na spacer!
1 note · View note
96behindtheshots · 7 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Niedzielny, kwietniowy poranek. No... może przedpołudnie. O godzinie 9:00 dostaję wiadomość od Konrada: “Cześć. Jesteś w domu?” Odpisuję ospale, że w pewnym sensie, bo jeszcze śpię. Tłumacząc się, że późno wróciłam i potrzebuję jeszcze chwili snu. Jego odpowiedź jest krótka: “O 10 wrzucę kawę”. I jak napisał tak robi. Jest punktualnie. Z plecakiem na plecach wchodzi szybko i wyciąga z niego kawę przywiezioną z niedawno odbytej wyprawy do Wietnamu- Trung Nguyen Sang Tao 1. Jest to 100%  Culi Robusta. Jej uprawa to proces prażenia ziaren na słońcu przez około 100 dni co wydobywa z niej wyjątkowy smak i charakterystyczny zapach. Ziarna „culi” są stosunkowo małe i mają groszkowy kształt. Mieli się je dość grubo i zaparza w tradycyjnych PHINach. Dają mocny i ciemny napar. Kawa ta jest naturalnie słodka o czekoladowym aromacie.
Przepis: 20g kawy zalewamy ok. 20ml wody o temperaturze 96-100 stopni Celsjusza (dochodzi do preinfuzji). Następnie dolewamy wody do naszego phina i czekamy aż spłynie kawą do naszej szklanki/filiżanki.
Ze względu na to, że u mnie w domu szklanek brak nie widać dziś spektakularnie jak kawa kapie z phina. Jest natomiast równie pyszna i pachnie obłędnie:) Nawet kot Maciej przyszedł wiedziony jej aromatem.
Tradycyjnie podaje się ją z odrobiną mleka kondensowanego. Niektórzy podają ją z miodem. Można też pić sam czarny napar. Świetna na rozpoczęcie dzisiejszego dnia jak również w wersji mrożonej na upalne dni. 
5 notes · View notes
96behindtheshots · 7 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Musicie wiedzieć, że Piotrek nie lubi kotów. Jednak moja Chmurka tego nie rozumie także postanowiła się zaprzyjaźnić z naszym gościem, a może uznała, że jest królową, a on jej tronem. Znając kocią naturę myślę, że to drugie. Kolejną kawą była Kenia z palarni warszawskiej Kofi Brand. Zaparzona w dripie.  Lubię nasz rodzimy rynek kawowy. Cieszę się, że się rozwijają i że tworzą się coraz to nowe miejsca, zarówno palarnie jak i miejsca gdzie można popijać świetnie zaparzoną kawę, porozmawiać o niej i nauczyć się jeszcze więcej od pasjonatów takich jak ten na fotografiach. I tutaj właśnie przyszedł czas, abym szeptem zdradziła Wam pewną informację. Piotr z przyjaciółmi już niebawem, bo w kwietniu otwierają na ul. Żydowskiej w Poznaniu kawiarnię. Nazywać się Będzie “Bardzo.” i już BARDZO nie mogę się doczekać kiedy otworzą swe drzwi dla gości. Niebawem o nich więcej, a tymczasem życzę Wam dobrej kawy.
9 notes · View notes
96behindtheshots · 7 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Tym razem o teraźniejszości i niedalekiej przyszłości. O Piotrze Lasiku już pisałam. Jest natomiast dalszy ciąg tej historii. Mimo, że nie pracujemy razem od dawna to nadal mamy ze sobą dobry kontakt. Od ponad roku z kilkoma osobami tworzy kawiarnię u Dominikanów- “Jubilat”. Otwarte mają co niedzielę. Można napić się tam aktualnie kawy z palarni “Czarny Deszcz” z Wrocławia i zjeść pyszne ciasta. Piotr przyniósł kawę właśnie od “Czarnego Deszczu”. Była to Etiopia. Singielka. Zaparzył ją w aeropressie. Bardzo przyjemnie przy niej toczyło się rozmowy. Etiopskie słońce wtargnęło przez okno do filiżanek...
13 notes · View notes
96behindtheshots · 7 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Kawa to nie tylko napój. Kawa to ludzie, rozmowy i wspólnie spędzony czas. Odwiedziła mnie Minnie. Przyleciała do Poznania na tydzień aż z Seattle. Dawno temu była baristką. Dziś zajmuje się już zupełnie czym innym, ale postanowiła pierwszy raz od 8 lat (!) napić się kawy, którą dla niej zrobię. Wybrałam dla niej Kenię przyrządzoną w Syfonie. Nigdy czegoś takiego nie widziała także miałyśmy niezłą zabawę! Ci, którzy znają tę metodę wiedzą, że jest odrobinę czasochłonna. Miałyśmy dużo czasu na poznawanie się. Opowiadała mi jak to jej pra pra pra pra pra pra...dziadek był ostatnim pełnej krwi wodzem Indian Omaha. Pokazała nawet jego fotografię. Jego córka wyszła za Francuza. To były właśnie TE czasy kiedy Francuzi poślubiali autochtonki. Jej mama z kolei pochodzi z Hawajów. Stąd jej egzotyczna uroda. Zainteresował ją szkic w ramie obok mojego kominka. Zapytała o autorstwo. Opowiedziałam jej zatem o moim pradziadku, który był rysownikiem i ilustratorem książek dla dzieci. Popijając kawę wyciągnęłam karty na których znajdowały się oryginalne rysunki do pewnej książeczki: “Rybia wywiadówka”. Minnie bardzo starała się czytać po polsku. Szło jej na prawdę świetnie! Co do kawy powiedziała: “To moja pierwsza kawa od ośmiu lat. Bardzo mi smakowała. Była taka subtelna i delikatna. I moje serce zachowuje się w porządku!”
Później dołączyła do nas Ewa i ruszyłyśmy w miasto...:)
3 notes · View notes
96behindtheshots · 7 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
“Kiedyś się śmiałam z takich ludzi i do dziś karcę się za to. Leszek szkolił mnie na swoje zastępstwo w pracy i jak się spotkaliśmy (w 2009 roku) od razu zaiskrzyło i zaczęliśmy być ze sobą.  I tak jest do dziś:). Czasem ktoś nas się zapyta ile jesteśmy ze sobą, bo zachowujemy się jak świeżo zakochani... 🙂 Ja się bardziej zajmowałam alkoholem, a Leszek kawą i tak powstała mieszanka wybuchowa. Pracowaliśmy w różnych miejscach, wiele osób bardzo nam pomogło w naszym rozwoju. Chcieliśmy stworzyć swoje miejsce na ziemi...”. Szukali lokalu przez trzy lata. Pewnego dnia przechodząc ulicą Władysława IV w Gdyni Basia zobaczyła TEN właśnie lokal i poczuła, że to jest właśnie to miejsce. Oboje są z tego miasta, więc oczywiste dla nich było stworzenie kawiarni właśnie tu. Chcą “miejsca gdzie będzie można wypić dobrą kawę, zjeść ciacho i pogadać.  Pośmiać się i wyżalić jak będzie trzeba”. Ich przepis na życie? “Jesteśmy szczęśliwi i to szczęście staramy się przekazywać innym. Wiele razy słyszeliśmy, że dodajemy odwagi. Warto być sobą,  warto robić to co się kocha, niezależnie od branży. Myślę że to jest kluczem do sukcesu. Trzeba lubić siebie i lubić ludzi. Trzeba się nawzajem szanować i akceptować.  Trzeba być uczciwym. I trzeba ciężko pracować.  A wszystko będzie dobrze 🙂”. Basia przyznaje, że nie zawsze było prosto i łatwo, ale mają siebie nawzajem i z każdej lekcji starają się wyciągać pozytywne wnioski. “Przyszło 5 osób w ciągu całego dnia- to cieszylismy się jak głupki, że aż 5 osób przyszło! Uwielbiamy poznawać nowych ludzi, pokazywać im świat kawy, rozwijać ich smaki! Odkrywamy tez SIEBIE, uczymy się nieustannie, czytamy dużo książek i szkolimy się. Bo zawsze trzeba się rozwijać,  bo zawsze trzeba iść do przodu”- mówi Basia.
Wybór kawowy Basi w 2016 roku: “To odkrycie z tego roku- Rwanda Nyungwe jest po prostu niesamowita - granat, czereśnia, kakao i miód.  Zawsze kiedy ja pije - odkrywam na nowo 🙂.” -Jaka metoda?- “Drip.” Wybór kawowy Leszka: “W moim wyborze kawa roku 2016 to Kenia Baragwi za swoją wszechstronność i czystość w smaku. Aromat: czarny bez. Smak: mnóstwo porzeczek borówek i herbata w tle. Najlepiej mi smakowala w aeropressie.  🙂” Także jeśli zamierzacie wybrać się do Gdyni w tym roku to pędźcie do Basi i Leszka na Władysława IV! Ciasta wyśmienite, często również wegańskie. A kawa? Sami odpowiedzcie... Jaka kawa może wychodzić z rąk ludzi, którzy to kochają i wciąż dbają o swój rozwój? Poza kawą i ciastem zaserwują Wam zawsze mnóstwo uśmiechów i pozytywnej energii. Bawcie się doskonale! Poniżej link do ich Fanpage’a:
https://www.facebook.com/blackandwhitecoffeegdynia
6 notes · View notes
96behindtheshots · 7 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Opowiem Wam bajkę. O miłości.  W ubiegłym roku z rozpoczęciem upalnego choć burzowego lipca udałam się z córką Sarą do Gdyni. Pochodzi z tego miasta moja mama, więc mamy tam dużą część rodziny. Gdy byłyśmy w drodze zapytałam Adama (Adam Przybyłek z palarni Czarny Deszcz we Wrocławiu): “Gdzie iść na dobrą kawę w Trójmieście?”. Odpowiedź była szybka i jednoznaczna: do Leszka Jędrasika i Basi Szparagowskiej. Miejsce w którym urzędują swe kawowe i słodkie godziny to BLACK AND WHITE COFFEE przy ul. Władysława IV w Gdyni.  Udałyśmy się tam z kuzynką i dziećmi na dość szybką wizytę. Pod zadaszenie weszłyśmy w momencie kiedy zaczął padać deszcz. Idealnie. Martyna zamówiła cappuccino na którym Leszek wymalował wyrzucone przez dzieciaki kostką wzory. Ku uciesze wszystkich gości wymalowuje je przy ich stolikach. Osobiście wzięłam czarną kawę parzoną przy użyciu Chemex’u i zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Słodka, jabłkowa i była to Kolumbia Nasawe'sx.  Przygotował ją dla mnie Adam. Jak niewiele człowiekowi do szczęścia potrzeba? Ciepła, radosna atmosfera, pyszna kawa i doskonałe ciasta. Wszędzie uśmiechy, śmiech i szczekanie piesków w tle. Skąd się wzięli i dlaczego powstało to miejsce właśnie tutaj napiszę w kolejnym poście. Ciąg dalszy nastąpi…
11 notes · View notes
96behindtheshots · 7 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dziś odbiegnę od historii i zafunduję dygresję z teraźniejszości.  Przyjechał dziś przy niedzieli Konrad jak Państwo na fotografiach widzieli. Przy kawie dobrze się rozmawia... nawet z kotem. Gość nasz chciał kawę DOBRĄ. Użył złego słowa;) Na syfon trochę trzeba było poczekać... .
7 notes · View notes
96behindtheshots · 7 years
Photo
Tumblr media
Spotkałam na swej drodze ludzi... Dziś historia m.in. o Piotrze... Piotrze Lasiku. To on po odejściu Ani Gradzkiej przejął pieczę nad kawowym barem Raju. Ustawiał, siorbał, niuchał nieustannie. Mieszał, eksperymentował. Może nie był tak uczony jak jego poprzedniczka, ale kochał to i z tego co wiem nadal kocha. To było widać w jego iskrzących się oczach i uśmiechu kiedy coś mu wyszło tak jak tego oczekiwał. Tak jak Ania mnie oczarowała tym światem i od niej wszystko się zaczyna tak Piotrek był moim głównym przewodnikiem na początku drogi. Przez czas kiedy razem pracowaliśmy na Śródce, a było to kilka miesięcy odpowiadał na wszelkie moje pytania, dzielił się wiedzą i spostrzeżeniami. Spotykaliśmy się przed pracą lub w wolny dzień by uczył mnie wszystkiego co sam o kawie wie. Dlaczego kawa lubi takie, a nie inne mielenie przy różnych metodach parzenia, a co do tego ma temperatura i preinfuzja. Ilość ziaren przypadająca na napar występujący w jednej filiżance. A co najlepiej do dirpa, aeropressu i chemexa? O wszystkim rozmawialiśmy. Podpowiadał, podsyłał materiały. Zarażał miłością do kawy. W sprawach ekspresu ciśnieniowego oraz ustawiania espresso nauczycielem był Gaca z Brismann Kawowy Bar w Poznaniu. Ze swoją rozwichrzoną fryzurą w pewien bardzo zimny poranek odkrywał przed nami niuanse espresso. Jak bardzo niewielka zmiana może wpłynąć na smak czy niesmak kawy. Po wysiorbaniu wielu szotów na szkoleniu pamiętam, że nie chciałam by do mnie mówiono. Wszystko mi przeszkadzało, nawet szept. Gaca za to i tu poratował nas wiedzą: “Pamiętajcie! Bułka i banan! I można siorbać dalej!:)” Tak bardzo już nie chciałam pić i sprzedawać niedobrej kawy, że zaczęłam wiercić dziurę w brzuchu Janowi z Cafe La Ruina, aby w końcu nauczył mnie technicznych rzeczy jeśli chodzi o ustawianie młynków i espresso. Nie miał już tyle czasu co kiedyś i ciągłe wołanie go za bar w celu ustawiania rozjeżdżającego się espresso mijało się z celem. Udało się! Po kilku miesiącach chodzenia, proszenia pokazał jak co działa. Od tego czasu to głównie ja ustawiałam kawy. Jan mógł zająć się innymi, ważniejszymi dla niego już wtedy rzeczami. Choć czasem prosiłam go jeszcze o pomoc. Nadal rozmawiając, czytając, eksperymentując zaczęłam poznawać możliwości czarnego naparu...
19 notes · View notes
96behindtheshots · 7 years
Text
Opowiem wam bajkę ...
      Pewna dziewczyna, z którą pracowałam śmiejąc się powtarzała: “Zawsze, gdy wchodzisz mam wrażenie, że zaraz zaczniesz opowiadać mi jakąś baśń.”  Niech się tak stanie. Opowiem wam coś...
Dawno temu była kawa. Zawsze z mlekiem i cukrem. Codziennie taka sama. W każdym miejscu i o każdej porze, sponiewierana słodko-mleczna zupka. Inne opcje nie istniały. Do czasu. 
Pod koniec czerwca 2015 roku rozpoczęłam, ku zdumieniu znajomych i rodziny, pracę w poznańskiej kawiarni La Ruina na śródeckim Montmartrze. Dlaczego ku zdumieniu?  Tego samego dnia w drodze na plener fotograficzny pod Łodzią otrzymałam telefon z Piątkowskiego Domu Kultury. Podczas godzinnej rozmowy z Panią Prezes, która uznała, że jestem jedyną słuszną kandydatką na miejsce przyszłej kierowniczki, zapytałam o działania oddolne w zakresie organizacji akcji w obrębie DK. Odpowiedziała nie tak jak tego oczekiwałam. Uznałam po tej rozmowie, że w trzy lata bym się tam wypaliła. Wahałam się chwilę i wybrałam kawiarnię.  Pierwszy dzień w nowej pracy rozpoczął się mandatem za jazdę bez biletu. Miasto Poznań w tym czasie rewolucjonizowało system płacenia za przejazdy i wprowadzało kartę PEKA. Biletu nie kupiłam, a w pierwszy dzień pracy nie jest dobrze się spóźniać. Trudno. Tego samego dnia ostatni swój czas w Raju (drugie dziecko właścicieli Ruiny) miała Ania Gradzka, która była odpowiedzialna za bar kawowy. Nawet o tym nie wie, ale to ona odmieniła moje postrzeganie kawy.  Weszła do kawiarnii i jakby od niechcenia postawiła na barze przezroczystą szklankę z ciemnym naparem po czym rzuciła: “Chcesz się nauczyć czegoś o kawie? To masz, Etiopia.” Spojrzałam dość niepewnie na szklankę jak do whisky, w której znajdował się napar. Czarna? Bez cukru?- pomyślałam. Kiedy jednak powąchałam, w moim nosie poczułam kwiatowy orgazm. Oczy rozbłysły i natychmiast spróbowałam. Nie znałam się na tym, ale czułam, że jest fantastyczna, zupełnie inne doznanie. Nie miała nic wspólnego z tym co do tej pory znałam.  Jej smak i aromat zmienił się, gdy temperatura opadła. Było to cudowne, intrygujące doświadczenie. Wciąż na nowo wąchałam ją jak narkomanka. Wtedy już wiedziałam, że przepadłam. 
Od tego czasu minęły ponad dwa lata. 
2 notes · View notes