Tumgik
As soon as you trust yourself, you will know how to live.
Goethe (via citrusina)
691 notes · View notes
Tumblr media
~Stephen King, "Ręka mistrza".
0 notes
Tumblr media
~Stephen King, “Ręka mistrza”.
1 note · View note
“ Do najprzyjemniejszych momentów w życiu należą  te, kiedy nie możesz przestać się uśmiechać po  spotkaniu lub rozmowie. ”
— Stephen King (via smutnakrolewna)
16K notes · View notes
Tumblr media
1 note · View note
W pewnej chwili zobaczyliśmy, że hitlerowcy ustawiają pośrodku placu, naprzeciw nas, karabin maszynowy, wycelowany w olbrzymie, stłoczone ciasno zbiorowisko ludzkie, które przyjęło to szmerem grozy. Ale choć wszyscy zdawali sobie sprawę, na co się zanosi, nikt nie odważył się krzyknąć lub wybuchnąć głośnym płaczem. Zapanowała niespokojna, naładowana elektrycznością cisza. Objęliśmy się; mama, ojciec, Chilek i ja; patrzyliśmy na siebie, jak się patrzy po raz ostatni... żeby zabrać ze sobą obraz drogich twarzy, zanim się odejdzie w zupełną ciemność. Wszystko inne, wszystko, czym żyliśmy i o co walczyliśmy dotychczas, przestało być ważne. Ojciec był półprzytomny, mama- po dawnemu spokojna. Uśmiechnęła się nawet do mnie. -Nie bój się - szeptała mi do ucha - każdy człowiek musi kiedyś umrzeć, umiera się tylko jeden raz... A my umrzemy wszyscy razem, nie bój się, to nie będzie takie straszne...
Halina Birenbaum, "Dzieja umiera ostatnia".
0 notes
"Boję się rano wstać, boję się dnia, codziennie rano boję się otworzyć oczy, ze strachu przed świtem, zupełnie nie wiem, co zrobić z nadchodzącym dniem. No nie mogę. (O, kurwa! W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego). Mam niby jakieś obowiązki, a przecież – pustka, jakby zupełnie nie miało znaczenia czy wstanę czy nie wstanę, czy zrobię coś, czy nie zrobię (ja pierdolę), higiena, jedzenie, praca, jedzenie, praca, palenie, proszki, sen. (Ja pierdolę, kurwa)." ~ Adaś Miauczyński, fragment wypowiedzi z filmu pt. “Dzień świra”, w reżyserii Marka Koterskiego.
1 note · View note
Nie mam tu nic do roboty, ale mimo wszystko zszedłem na dół, między umarłych. Mam wobec swego narodu i wobec świata obowiązek; gdybym w wyniku jakiegoś zupełnie nieprawdopodobnego zrządzenia losu wyszedł mimo wszystko stąd żywy - na co z resztą trzeźwo myśląc nie mogę liczyć - mógłbym dac świadectwo temu, co tu na własne oczy widziałem. (...) Rozpoczyna się rozplątywanie góry ciał. Ciężka to praca; zakładając postronki na przeguby zaciśniętych w pięści dłoni rozrywa się piramidę, wlecze się śliskie, mokre zwłoki do znajdującej się w sąsiedniej sali windy. Pracuje tam wielki dźwig towarowy. Na platformę kładzie się po dwadzieścia - dwadzieścia pięć trupów. Podjeżdża ona w górę, do krematorium - wielkie drzwi rozchylają się automatycznie. Czeka przy nich następna część komanda. Na przeguby zmarłych znów zakłada się postronki i ciągnie się zwłoki po śliskim pasie, po betonowej podłodze i przed piętnastu paleniskami pieców. Zwłoki starych, młodych i dzieci leżą długim rzędem na betonie. Z nosa, z ust, z polaleczonych ciał sączy się krew, miesza się z płynącą nieustannie po betonowej podłodze wodą, lejącą się z otwartych kranów...
~Miklós Nyiszli, "Byłem asystentem doktora Mengele"
0 notes
Tumblr media
0 notes
Tumblr media
~Janusz Rudnicki, "Śmierć czeskiego psa"
0 notes
Tumblr media
0 notes
Denerwowałam się, że kolejka posuwa się tak wolno. Ile jeszcze czasu minie, zanim dotrzemy do tej łaźni, gdzie esesmani odprowadzali wciąż nowe gromady kobiet…? Czyż mogłam wiedzieć, że te godziny na placu przed łaźnią są ostatnie, jakie spędzam z matką?! Że to ostatnie godziny jej życia? A ja jeszcze pragnęłam przyspieszyć moment wejścia do łaźni, do tego obozu! Skąd to mogłam wiedzieć?! Wreszcie nadeszła nasza kolej. Helę, Halinę, mnie i Edę Wilner, kuzynkę Heli, (…) dołączyli esesmani do jakiejś grupy. (…) Mama szła z Helą za nami, a ja nawet nie odwróciłam się, żeby zobaczyć, co się z nimi dzieje, pochłonięta stawianiem kroków, z których każdy sprawiał mi niesamowity ból… Do dziś nie wiem jak znalazłam się w baraku, gdzie od podłogi do sufitu leżały sterty odzieży i butów. Niemcy kazali nam rozebrać się do naga, a rzeczy, prócz butów, rzucić na stos. (…) Popychana przez setki nagich kobiet, dostałam się w pewnej chwili pod natryski. Łaźnia! - pomyślałam z radością. A więc już łaźnia więc zaraz znajdziemy się w ciepłym baraku. Matka miała rację : nie zabiją nas, będziemy żyć i pracować. Jak dobrze! Chciałam rzucić się matce na szyję pod wpływem radości , a także po to, by jej wyrazić swoją miłość i całkowite zaufanie do wszystkiego, co mówiła. Rozejrzałam się szukając jej oczyma w tłumie kobiet pod natryskami. Ale matki nigdzie nie było. Zaczęłam jej szukać coraz bardziej gorączkowo (…) Gdzie mama?! W głowie mi szumiało, gardło miałam ściśnięte, nie mogłam tego pytania wykrztusić. Gdzie mama? - zdołałam w końcu wyszeptać zwracając się do bratowej. (…) i chociaż powiedziała to  cicho, usłyszałam wyraźnie “Nie ma mamy”… Poczułam się tak, jakby nagle odebrano mi ręce i nogi. Ale nie rozumiałam jeszcze prawdziwego sensu tych trzech słów. Nie wiedziałam, kiedy ją zabrali, jak to się stało i dlaczego.
~Halina Birenbaum, “Nadzieja umiera ostatnia”,
11 notes · View notes
Znalazł się w świecie uszytym z przeraźliwych dźwięków : krzyku Helen przelatanego krzykiem Lois, przeplatanego piskiem opon forda (…). Przez moment widział szeroko rozwarte niebieskie oczy Nat, a w następnym ułamku sekundy pchnął ją z całej siły w pierś i brzuch (…). Wylądowała na pupie w ulicznym kanale, obijając kością ogonową o krawężnik, ale poza tym nie uszkodzona (…). W następnej sekundzie uderzył go dwutonowy, nadal jadący dobre czterdzieści kilometrów na godzinę ford, i wszystkie dźwięki ucichły. Ralph wzleciał w powietrze powoli (w każdym razie wydawało mu się, że leci powoli) ze znakiem firmy Ford odbitym na policzku i ciągnącą się za nim złamaną nogą. Miał jeszcze czas, by zobaczyć na asfalcie swój poruszający się cień w kształcie litery “X”, miał jeszcze czas, by zobaczyć wokół siebie mgiełkę drobnych czerwonych kropelek (…) Miał jeszcze czas, by zobaczyć Nat siedzącą w kanale, szlochającą, lecz całą i zdrową(…). Jak na sklerotycznego starego przygłupa poradziłem sobie chyba całkiem nieźle, pomyślał. No, a teraz przydałaby mi się drzemka. Spadł na ziemię z obrzydliwym trzaskiem. Pęknięcie podstawy czaszki, złamanie kręgosłupa, płuca przebite potrzaskanymi żebrami, zmiażdżona wątroba, oberwane, podziurawione wnętrzności. Nie czuł bólu. Nic go nie bolało. Nic a nic.
~Stephen King, “Bezsenność”
2 notes · View notes
Zaparkowała przed wypożyczalnią, weszła do apteki i załatwiła, co miała do załatwienia. (…) Johanna kupiła coś jeszcze za czterdzieści dziewięć centów - na paragonie określono to jako “art.różne”. Kiedy wreszcie mogłem przejrzeć zawartość jej torebki (powinienem jednak powiedzieć: kiedy wreszcie się na to zdobyłem), wśród jednorazowych chusteczek, napoczętych opakowań bezcukrowej gumy do żucia oraz niezliczonych przyborów do makijażu znalazłem zawiniętą w sreberko czekoladową myszkę. Jeśli taka myszka nie zasługuje na określenie “art.różne”, to nie wiem, co można by w ten sposób określić. Była to ostatnia rzecz, jaką moja żona kupiła na tym świecie: czekoladowa myszka nadziewana marmoladą. Siedząc przy kuchennym stole , na który wysypałem zawartość torebki,  zdjąłem z niej sreberko i zjadłem ją; czułem się tak, jakbym przyjmował komunię. Kiedy po myszce został mi tylko czekoladowy smak w ustach i przełyku, wybuchnąłem płaczem. Siedziałem i płakałem prawie pół godziny.
~Stephen King,“Worek kości”.
0 notes