Tumgik
#zdziwienie
roseorchard · 9 months
Text
ile mnie tu nie było? 😮
1 note · View note
fridayismyco-pilot · 8 months
Text
Kurwa dziekanat ja nie chcę z tobą rozmawiać przez telefon po to napisałam maila, żeby prozumiewać się mailowo a nie kurwa dzwonić
4 notes · View notes
kochana-lulu · 1 year
Text
6 zyla za szklankę herbaty?? na głowę upadli
2 notes · View notes
anablg · 4 months
Text
TW MEANSPO
"Zjem tylko jednego" Naprawde masz pewność że nie skończy się to napadem? Ufasz sobie na tyle i wiesz że zjesz tylko "jednego"? Wątpię. Później zdziwienie że liczby na wadze rosną co? Przestań podjadać bo będziesz grubą świnią.
490 notes · View notes
internallydeadgamer · 2 years
Text
Tegoroczna matura z biologii to jakiś żart, ale przynajmniej wydrukowany na kolorowo
1 note · View note
wis-art · 8 days
Text
Śmieszą mnie odpowiedzi i dzikie zdziwienie gdy dziwna blogerka z tumblera robi posta w którym nie mówi po angielsku!!! I nie zostawia tłumaczenia dla biednych amerykańskich czytaczy!?!? Jak tak można,,,
23 notes · View notes
loveloki555 · 4 months
Text
Helena
''Słońce było już wysoko na niebie, gdy nazajutrz dzień kniaziówna otworzyła ze snu oczy. Wzrok jej padł naprzód na pułap i zatrzymał się na nim długo, poczem obiegł całą komnatę. Wracająca przytomność walczyła jeszcze w dziewczynie z resztkami snu i marzeń. Na twarzy jej odmalowało się zdziwienie i niepokój. Gdzie jest? skąd się wzięła i w czyjej jest mocy? Czy śni jeszcze, czy widzi na jawie? Co znaczy ten przepych, który ją otacza? Co się z nią działo dotąd? W tej chwili straszne sceny wzięcia Baru stanęły nagle przed nią, jakby żywe. Przypomniała sobie wszystko: rzeź tysięcy narodu, szlachty, mieszczan, księży, zakonnic i dzieci — pomazane krwią twarze czerni, szyje i głowy poobwijane w dymiące jeszcze trzewia, pijane wrzaski, ów sądny dzień wycinanego w pień miasta — nakoniec zjawienie się Bohuna i porwanie. Przypomniała sobie i to, jak w chwili rozpaczy padła na nóż nadstawiony własną ręką — i zimny pot operlił teraz jej skronie. Widać nóż ześliznął się jej po ramieniu, bo czuje tylko trochę bólu, ale zarazem czuje, że żyje, że wraca jej siła i zdrowie, pamięta wreszcie, że długo, długo wieziono ją gdzieś w kołysce. Ale gdzie jest teraz? Czy w zamku jakim, czy uratowana, odbita, bezpieczna? I znowu obiega oczyma komnatę. Okienka w niej jak w chacie chłopskiej, małe, kwadratowe i świata przez nie nie widać, bo zamiast szyb zasłaniają je błony białe. Byłażby to rzeczywiście chata chłopska? Ale nie może być, bo świadczy przeciw temu niezmierny przepych wewnętrzny. Zamiast pułapu zwiesza się nad dziewczyną jedna ogromna opona z purpurowego jedwabiu w złote gwiazdy i księżyce, ściany niezbyt przestronne, ale całkiem przybrane w makaty, na podłodze leży różnowzory kobierzec, jakby żywymi kwiatami usłany. Okap na kominie pokryty perskim tyftykiem, wszędy złote frendzle, jedwabie, aksamity, począwszy od ścian pułapu, aż do poduszek, na których spoczywa jej głowa. Jasne światło dzienne, przesiąkając przez błony okienek, rozświeca wnętrze, ale i gubi się w tych purpurach, ciemnych fioletach i szafirach aksamitu, tworząc jakąś uroczą tęczową pomrokę.'' H. Sienkiewicz, ''Ogniem i mieczem''
Tumblr media Tumblr media
37 notes · View notes
ahosia3 · 3 months
Text
"Kiedy po raz pierwszy ktoś zacznie rozdeptywać ci palce, myślisz, że to nieprawda, a potem przychodzi zdziwienie, że człowiek może coś takiego zrobić z drugim człowiekiem. Ale nie bardzo masz czas to przemyśleć, bo właśnie oddają ci mocz na twarz i ty znowu myślisz, że to nieprawda, że bo przecież ten człowiek rozkraczony nad tobą ma takie samo serce, nerki i ten sam wstyd".
~Marek Hłasko "Sowa, córka piekarza"
21 notes · View notes
myslodsiewniav · 6 months
Text
31.11.2023
Jestem zdołowana.
Z perspektywy: usłyszałam masę pozytywnych rzeczy, masę wsparcia, również od ludzi ze spółdzielni. Na około 20 osób związanych z sytuacją problem widzi tylko pan mecenas z piętra niżej oraz właściciele mieszkania, które wynajmujemy. Poza tym wszyscy byli spoko wobec nas. I wyrozumiali. I zwracający uwagę na to, że spośród wszystkich osób, które wynajmują mieszkania w budynku tylko my dbamy o porządek na klatce, my pomagamy z zakupami - takie zwykłe, normalne, ludzkie odruchy - np: wiedzą ludzie, że my jesteśmy od pieska, bo zawsze mówimy "dzień dobry" i jestem osobą, która zawsze trzyma drzwi wejściowe starszym panią. Z wieloma sąsiadami rozmawiamy o roślinach, wymieniamy szczepki roślin... A mój chłopak pomagał komuś - ot tak, spontanicznie, jak wracał z zakupów - nosić rzeczy do piwnicy.
Naprawdę usłyszałam masę pełnych wsparcia, zdumienia (że akurat nas to spotyka), pocieszenia i sympatii słów.
Ale tylko te dwie grupy - sąsiad z dołu i właściciele wpakowali nas w poczucie winy, w upodlenie, w strach o byt i dach nad głową.
I w zasadzie od nich zależy jak będzie nasz byt wyglądał...
Najgorsze, że wszyscy pozostali dookoła byli zdziwieni "ale kto napisał skargę? Nic takiego nikt ze mną nie konsultował? Dlaczego coś takiego zostało wysłane w imieniu mieszkańców? Ja się pod niczym takim nie podpisywałem!" nie mogę wyznać, że wiem kto, bo pani ze spółdzielni wyjawiła mi to jakby nie do końca wprost, więc wzruszałam ramionami i mówiłam "nie wiem", a na to WSZYSCY pozostali sąsiedzi wyskakiwali z "ja już WIEM! To pan mecenas z dołu! Najbardziej konfliktowa osoba w całej klatce! Zanim się tu wprowadziliście to też uprzykrzał życie osobą mieszającym w waszym i w sąsiednim mieszkaniu! To on! Wali w drzwi, krzyczy! Okropny człowiek!".
Podczas rozmowy z bezpośrednią sąsiadką "pana mecenasa", z panią, która mieszka drzwi obok nich na niższym piętrze, która była zdziwiona informacją, że to mój pies jakoby szczeka - myślała, że to jakiś inny piesek - minęła nas żona tego pana, który złożył donos i jej synek. Nie wiedziałam, że to oni. Nie miałam pojęcia jak wyglądają. Okazało się, że to jest ta sąsiadka, która NIGDY nie odpowiada na moje "dzień dobry" i wywraca oczami, gdy mijamy się na klatce schodowej. A jej synek nigdy nie mówi mi "dzień dobry".
Ta pani "żona" włączyła się w rozmowę. Bardzo sarkastycznie, bardzo agresywnie. Od razu wystrzeliła drgającym od złości i uderzającym w wysokie tony głosem, że "tego psa słychać wszędzie! Jest okropny! Żyć się nie da!", rzucała z jadem "to pani ma tego białego psa?" - czułam się, jak podczas połajanki u nauczycielki, wiec momentalnie wszedł we mnie mechanizm obronny: najpierw mnie wryło i nie mogłam wyrzucić z siebie słowa, a potem rosło we mnie przekonanie, że kurde, nie pozwolę tak do siebie mówić. Że to jest jakaś farsa! Z niedowierzania, że tak do mnie się ta pani zwraca, aż się uśmiechnęłam, bo nie wiedziałam jak zareagować. Sąsiadka z która rozmawiałam też zamarła zdumiona. A w tym czasie synek tej pani, już stojąc w progu mieszkania, rozbierany nerwowymi ruchami przez matkę - góra 8-letni chłopczyk xD - skorzystał z tej ciszy od razu wystrzelił do mnie na "ty" xD: "Tak, to o twojego psa chodzi! To ty masz męża, który ma taki przedziałek i włosy na boki" - zademonstrował karykaturalnie, rozczesując włosy na własnej główce i przyciskając rączki do policzków i wydłużając twarz w grymasie, a zaraz palcami udał, że ma na nosie (na tej wykrzywionej w grymasie, wydłużonej twarzy) okulary w kształcie w jakim okulary nosi O. Na to już byłam oburzona. Serio. To było w jakiś sposób pozbawione szacunku i bynajmniej nie urocze. Matka wtedy nakrzyczała na syna, aby nie wtrącał się w rozmowy dorosłych i ryknęła, że nie ma czasu na rozmowy, że idzie do domu. I trzasnęła drzwiami. A starsza pani z którą rozmawiałam wróciła do rozmowy o tym, że nie sądziła, że chodzi o mojego pieska jakby nigdy nic, podczas, gdy ja nadal byłam w szoku i PRZERAŻONA, że tak właśnie będzie wyglądać dalsza rozmowa, jeżeli zapukam do drzwi sąsiadów pod nami... Zero jakiejś klasy, dialogu. Że w rezultacie stracimy dach nad głową... Starsza pani zdzwiona moim trwaniem w milczeniu zapytała "co się stało? Czy wszystko w porządku?", a ja jej na to, że jestem po prostu wstrząśnięta zachowaniem sąsiadki "mecenasowej", którego właśnie doświadczyłyśmy, a na to starsza pani tylko machnęła ręką i rzekła "A, to normalne. Ona jest aspołeczna, zawsze tak z nią. Dogadać się nie da. To jest dzikie stworzenie, ale ten jej mąż to jeszcze jest zdolny do rozmowy i jakiegoś dialogu. Ona to stracony przypadek, aspołeczny całkowicie."
No i chyba coś w tym jest, bo potem faktycznie rozmawialiśmy z sąsiadem "mecenasem" i była przestrzeń na dialog, potwierdził, że jesteśmy spoko sąsiadami poza tymi przypadkami, gdy mu przeszkadzamy, a przez ponad 2 lata może policzyć takich sytuacji łącznie 3 w tym licząc szczekanie naszego psa jako "jeden przypadek".
Powiedział, że wycofa sprawę, umówiliśmy się w jakich godzinach może przyjść w razie, gdyby coś się działo. Generalnie dogadaliśmy się. Bez krzyku (najbardziej się bałam, że będzie wrzeszczał, jak żona - ale typ racjonalnie wymieniał argumenty) chciał powiedzieć o swoich potrzebach i wysłuchał nasze, porozmawialiśmy o możliwościach. O celach.
Był wstrząśnięty tym, że postawił nas w takiej sytuacji - myślał, że jesteśmy właścicielami tego mieszkania, dlatego taką skargę napisał. Przyznał, że dobrzy z nas sąsiedzi, że nie chce nas się stąd pozbywać, tylko żebyśmy szkolili psa by nie szczekał, bo mu to przeszkadza.
Ale to nie jest też fajna sytuacja...
Koleś ewidentnie nie lubi zwierzą (a jego żona wcześniej mi wyrzuciła, że nie znosi żadnych zwierząt, a szczególnie psów).
Pół nocy rozkminiałam tą sytuację z sąsiadką "mecenasową". Zastanawiałam się co ja takiego tej kobiecie zrobiłam, że tak zareagowała na mój widok? Próbowałam wyjść poza swoje poczucie krzywdy, upokorzenia i niesprawiedliwego potraktowania... i doszło do mnie, że jej głośny, bliski krzyku, ale też piskliwy głos, gdy niekryjąca wrogości wyrzucała w moją stronę oświadczenia o tym, jak wielki problem stwarza mój pies dla jej komfortu życia przypomina mi nic innego tylko dźwięki i postawę mojego lękliwego pieska. Naszczekam-naszczekam, pokażę jaka jestem groźna i wroga, jaka jestem wielka i niebezpieczna, więc nikt nie przyjdzie do mnie by mi zrobić krzywdę. A tak naprawdę w środku aż drżę ze strachu, z obawy przed krzywdą, jaka może mnie spotkać...
I zrobiło mi się tej kobiety szkoda...
Szkoda, że w swoim poczuciu krzywdy nie ma miejsca na empatię wobec małego szczeniaczka...
I zrozumiałam, że ona najwidoczniej ma przeświadczenie, że to ja (my?) celowo i z rozmachem od miesięcy działamy na jej szkodę. Że dlatego nie odpowiada mi na "dzień dobry" i wywraca oczami, gdy się mijamy na klatce !Tym czasem ja do wczoraj nie wiedziałam kim ta kobieta jest! Ani gdzie mieszka! A ona żyje w świecie w którym ja jestem wredną (no przecież jestem ruda, nie? To wiadomo, że wredna i złośliwa... zajebiście) i znęcającą się nad nią psychicznie sąsiadką z góry.
No i dupa.
Ciężko mi, ale to przetrawię.
Co nasze - weźmiemy na klatę. Tabsy dla pieska na uspokojenie, antyszczekacz zamówiony, behawiorysta wejdzie.
Póki co nie musimy szukać nowego mieszkania, ale może za jakiś czas trzeba będzie poszukać. Zobaczymy. Ech...
Czuję się bardzo niepewnie...
To ciężki rok.
Czuję się dojechana tym wszystkim.
I tą manipulacją ze strony właścicieli mieszkania - to nie okay, że nas stawiają w takiej sytuacji i domagają się przeprosin, uznają, że jesteśmy nie wiem... Złymi ludźmi? Nie wiem. Serio. Domagają się przeprosin za to, że oni są wciągnięci w sytuacje z naszej winy. Że jesteśmy problemem. Ale czy my faktycznie jesteśmy problemem? Zawsze płacimy na czas, nawet na zebrania wspólnoty chodzimy za nich, jak o to proszą. Po prostu żyjemy...
Mam nadzieję, że sąsiedzi, którzy wczoraj mówili, że się za nas wstawią faktycznie się za nas wstawią. Nie zmieni to wiele - jak właściciele będą chcieli wypowiedzieć umowę to wypowiedzą, ale cieszę się, że odnotowano w tym przypadku coś na pozytyw...
Pomyślałam, że na święta dla tych, którzy podpisali się pod naszą petycją przygotuję pierniczki. To znaczy po prostu upiekę pierniczki. W kształcie piesków. I ozdobię je lukrem tak, by wyglądały jak moja psinka.
19 notes · View notes
kasja93 · 5 months
Text
Hejka
Tumblr media
Zjedzone:
3 kawałki domowej pizzy
Kawałek ciasta drożdżowego
3x kawa z mlekiem
Tumblr media
Spalone aktywnie:
321 kalorii
Tumblr media
Jerry strasznie mi w nocy dokuczał. Biegał po łóżku, podgryzał, próbował ukraść mi gumkę z włosów i ocierał się brodą (bródkował) mnie po twarzy. Jak wiadomo Jerry wyznaje zasadę „ta zniewaga krwi wymaga”. A znieważony czuje się nawet, gdy się na księcia spojrzy 🤣 Jakież było jego zdziwienie jak usiadłam na łóżku i wzięłam go na przytulaski. Niby mu się nie podobało, ale po chwili już tak został.
Generalnie dziś to była totalna okupacja. Chłopy pchały się do łóżka, gdy po południu stwierdziłam, że przydałoby się zaznać trochę snu skoro będę jechać po nocy
Tumblr media
I tak oto na łóżku znalazł się Gryziu, Koperek a Jerry po obczajce dołączył na poduszkę. Chwilę przed 20 obudził mnie huk jakby mi się dom zaczął walić. To po prostu Jerry zrobił zdechlaczka. Niby taki mały króliczek, ale jak wyląduje z wyskoku na boku to narobi rabanu. Ruda Zdzisia leżała już wyciągnięta na dywanie obok
Tumblr media
Na szczęście było dziś zimno, więc po porannym odwiedzeniu sklepów (robiłam zakupy dla rodziców) wyniosłam do bagażnika prowiant oraz ubrania. Najlepiej bo czekałam na kuriera. Zamówiłam sobie zimowe buty oraz dwie pary spodni. Leżę sobie w najlepsze miziam się z Rudą na dywanie i nagle cyk powiadomienie „twoja paczka została odebrana”. I tak se myślę WTF? Wstałam, wyglądam przez okno a tam faktycznie paczka znajduje się na podwórku przerzucona przez ogrodzenie 😆
Ostatnio wspominałam, że mam wrażenie, iż przytyłam, więc bałam się, iż będą jakieś zwroty. Jednak nie. Wszystko było okej a nawet ciut luźne. Weszłam na wagę i jest mniej, niż w czerwcu. Nie jakoś dużo mniej, ale te 4 kg mniej to zawsze coś 🤷🏼‍♀️
Nie wiem zatem dlaczego niektóre ubrania wydają mi się ciaśniejsze, niż wcześniej. I chyba nie chce wiedzieć. Nie ważne. Ważne, że w tą trasę zabrałam sobie dużo warzyw, fit spagetti z makaronem konjak oraz galaretki, gdyby napadło mnie na słodkie.
No i kupiłam taki sam kalendarz adwentowy z herbatami co w zeszłym roku :3 oj będzie pite! Widziałam też taki fajny z czekoladkami, ale choć był tańszy to wolałam herbatę. Jest ona bezpieczniejsza :)
Ogólnie humor jest okej. Jak budzik zadzwonił o 23 to tak bardzo mi się nie chciało, ale wypiłam kawę w towarzystwie taty. Pogadaliśmy sobie jeszcze i po pół godzince zebrałam się w sobie by jechać. Po raptem kilku kilometrach poczułam się już dobrze. Nawet byłam na swój sposób szczęśliwa. Jechałam do pracy z uśmiechem! Już dawno tak nie miałam. Bardzo dawno! Aż mnie to uczucie zdziwiło. Depresja coraz mniej podnosi głowę. Psychiatra, leki i terapia pomaga :) kroczek po kroczku byle do przodu. Minęło 48 tygodni odkąd zaczęłam leczenie. Trafiłam na świetnego specjalistę, który mi pomógł. Nie powiem bym była już zdrowa, ale uważam, że zrobiłam ogromny postęp w ten niecały rok. Nie był on dla łatwy. Jednak dałam radę choć myślałam, że nie ma wyjścia z tego mroku, który mnie otulał.
18 notes · View notes
klubidzpanstad · 4 months
Text
Prace społeczne, kasacja, zmiana władzy...
Tumblr media
18 września skazany „pastor” Paweł Chojecki stawić się miał w wyznaczonym przez sąd miejscu aby rozpocząć odbywanie kary ograniczenia wolności w formie prac społecznych. Miejscem tym był skansen Muzeum Wsi Lubelskiej. Obserwatorzy jego działalności wiedzący jakie szopki jest w stanie organizować nie byli więc szczególnie zdziwieni, że i w tym miejscu, wraz ze swoimi wyznawcami zdecydował się odstawić kolejny cyrkowy występ wpisujący się w narrację ukazującą go jako męczennika.
Chojecki karę prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie przez osiem miesięcy w swoich audycjach konsekwentnie nazywa „robotami przymusowymi”, terminem, który w Polsce kojarzy się jednoznacznie z eksploatacją Polaków zmuszonych do pracy na rzecz przemysłu III Rzeszy podczas drugiej wojny światowej i niemieckiej okupacji naszego kraju. Dla taniej, groteskowej dramaturgii jaką nieustannie próbuje on nadać przegranemu procesowi porównuje on odpracowanie kilkudziesięciu godzin z dramatem tysięcy Polaków wywiezionych na roboty przez okrutnego okupanta. To jednak nie powinno nas  szczególnie dziwić, gdy znamy jego wcześniejsze występy.
 Mamy w końcu do czynienia z człowiekiem pozbawionym jakichkolwiek hamulców czy zasad moralnych. Sam niekorzystny dla siebie, łagodny wyrok określa mianem „zbrodni sądowej”, tu z kolei terminem, którm określa się niesłusznie zasądzone kary śmierci czy wieloletniego więzienia na które przez komunistów skazywani byli polscy niepeodległościowcy..
W dniu rozpoczęcia odbywania kary Chojecki stawił się pod wskazanym adresem ale nie sam. Przyprowadził ze sobą członków rodziny oraz kilkudziesięciu fanatyków wyposażonycyh w transparenty wyrażające poparcie dla niego, miotły i podobne gadżety, rozstawili banery. On sam przystroił się w napis na plecach: „Skazany za krytykę Kościoła i PiSu”. Jak podaje strona sekty przyniósł ze sobą jakieś zaświadczenie lekarskie (najwidoczniej nie okazane podczas samego procesu). Chojecki nie przystąpił tego dnia do wykonywania kary, możliwe że zaskoczeni całą sytuacją, dziwną pikietą pracownicy byli zdezorientowani i woleli nie ryzykować scen na terenie muzeum. Chojecki i media jego sekty przedstawiły to jako „uniemożliwienie odbycia kary” za które winą obarczyly dyrekcję placówki. Podkręcano atmosferę także „odmową towarzystwa opiekuna medycznego”. Obecność taka nie jest najwidoczniej przewidziana podczas lekkich prac społecznych jeśli nie ma poważnych przesłanek co do zdrowia skazanego a skoro zasądzono taką karę to najwidoczniej ich nie było.
Żenujący spektakl z wielkim zadowoleniem ogłaszali sekciarze w kolejnych programach w swojej niewielkiej bańce internetowej. Chojecki, tak jak od początku zresztą, swój proces określał jako ważne wydarzenie w historii Polski, taplał się w swojej narracji odnośnie rzekomych sił politycznych próbujacych go uciszyć a sam upajał się swoim „męczeństwem”. Cały czas oczywiście w gronie wyznawców pielęgnuje też przekonanie, że za jego procesem bezpośrednio stoi minister Ziobro a za sznurki pociąga sam prezes PiS, dlatego w swoich tyradach podkreśla rozczarowanie rządem oraz zarzuca mu uknucie przeciwko niemu podłej intrygi. Na tym etapie zapętlenia się w swojej rzeczywistości  można założyć, że sam w jakimś stopniu uwierzył w opowiadane wyznawcom historyjki. A przynajmniej bardzo je polubił i starannie pielęgnuje.
Równolegle do ulicznych happeningów i codziennego biadolenia w audycjach na You Tube sekciarze szukają pomocy gdzie tylko się da. Skierowali pismo do Rzecznika Praw Obywatelskich o zajęcie się sprawą ich lidera pisząc o zagrożeniu demokracji, wolności, zestaw sloganów znany nie tylko z sekciarskich pogadanek intrnetowych ale też środowisk związanych z tzw. Anty-PiSem w skład którego wyznawcy Chojeckiego weszli już jakiś czas temu momentalnie znajdując wspólny język z działaczami KOD, politykami PO, Lewicy i próbując rywalizować z nimi na absurdalne, histeryczne teorie i porównania kolportowane w sieci.
Wysłannicy sekty odwiedzali różne spotkania wyborcze odbywające się w ich okolicy i szukali poparcia np. Adama Bodnara czy Joanny Scheuring-Wielgus z którą wspólny cel odnajdują oczywiście na płaszczyźne knajackiego antyklerykalizmu. Od polityków członkowie sekty chcieli usłyszeć, że ci wykreślą z kodeksu karnego art. 196, wypowiedzą konkordat itp. O wsparcie Chojeckiego prosili m.in. posłankę Martę Wcisło z Koalicji Obywatelskiej, którą wręcz zbombardowali pochwałami i zachwytem.
Przejście Chojeckiego i jego fanatycznej trzódki do obozu Anty-PiS (kiedyś za jakąkolwiek krytykę PiS usuwali swoich sympatyków ze swoich mediów i obarczali klątwą całkowitego wkluczena i zerwania kontaktów), nie wywołało żadnych wewnętrznych nieporozumień czy niezrozumienia wyznawców, których niegdyś wyławiano raczej ze środowisk patriotycznych epatując narodową symboliką i głosząc kojarzone z prawicą hasła i poglądy. Kierownictwo sekty postawiło na obóz totalnej opozycji, dokładnie tak jak niegdyś z próbą podpinania się do projektów prawicowych czy samego PiS czyli w myśl powiedzenia o wydzielinie, która przykleiła się do okrętu i krzyczy „płyniemy!”. Wolcie tej sprzyjać miał nie tylko syndrom odrzucenia dziwacznej trupy z jej megalomańskm liderem na czele przez środowiska polityczne z prawej strony ale także cała budowana wokół omawianego procesu guru Chojeckiego historia rządowego spisku przeciwko nim. Odbicie w stronę środowisk bliskich PO czy nawet skrajnej lewicy skomentował swego czasu sam Marian Kowalski mówiąc o radykalnym zwrocie sekty ku pozycjom wręcz lewackim.
Przypieczętowaniem ostatecznym opowiedzenia się po stronie lewicowo-liberalnej może być infantylna relacja mecenasa Andrzeja Turczyna z tzw. Marszu Miliona Serc zorganizowanego przez opozycję w Warszawie tuż przed wyborami paramentarnymi, który relacjonował on dla IPP.
Zachwycony panującą na marszu atmosferą, wręcz dziecinnie podniecony a przez to przypominający najnowszą „gwiazdę” sejmową czyli posła KO Marcina Józefaciuka, Turczyn opowiadał, że na własne oczy przekonał się, że to właśnie na tym wydarzeniu zebrali się Polacy, szczerzy patrioci. Wyznał, że wcześniej dał nabrać się PiSowi i uwierzył, że elektorat PO i jej koalicjantów / przystawek nie reprezentuje wartości patriotycznych a tymczasem na własne oczy zobaczył morze biało-czerwonych flag czyli zabieg PRowy odnotowany przez każdego chyba, nawet niekoniecznie bardzo wnikliwego obserwatora polskiej polityki polegający na, jak trafnie określił to znany publicysta, schowaniu unijnych i tęczowych flag i „przebraniu się za Marsz Niepodległości”. Ciężko z całą pewnoścą stwierdzić czy, wyglądający jednak na autentycznie wznieconego atmosferą, Turczyn sam wierzył w to co mówił, jednak przekaz taki, bez większego wnikania w temat w obrębie sekty trafia na podatny grunt i przyjmowany jest bezkrytycznie. Podczas swojej relacji z marszu Turczyn wspomniał o spotkaniu na nim Andrzeja Rozenka, byłego zastępcy redaktora naczelnego pisma „NIE” oraz posła na Sejm VIII i IX kadencji o którym wypowiadał się bardzo ciepło w przeciwieństwie do, również wspomnianej w owym wywodzie Konfederacji przy okazji której wyłożył wprost, że największym problemem jaki ma z tą partią jest deklarowany przez większość jej członków katolicyzm. Problemu tego nie ma Turczyn czy, do niedawna określający samego siebie mianem największego czy nawet jedyneg w Polsce antykomunisty Chojecki gdy chodzi o postkomunistów lub nowe pokolenie skrajnej lewicy w składzie obejmującej rządy koalicji.
Sekta w okresie kampanii wyborczej w swoich programach uskuteczniała, co zrozumiałe, propagowanie linii narracyjnej radykalnego anty-PiSu w wydaniu dla niej charakterystycznym czyli zbliżonym do KOD, „Obywateli RP” czy internetowych trollerskch grup takich jak „Silni Razem” czy konkurencyjna wewnątrz jednego obozu, dowodzona przez Romana Giertycha trollownię o nazwie „Sieć na wybory”. Wspomniany Roman Giertych w przekazie IPP nie był już, znanym nam z czasów współpracy z Kowalskm, zdrajcą, sprzedawczykiem czy aferzystą ale wzorem uczciwości i heroicznej walki z „reżimem PiS” a najdziwaczniejsze wrzutki wypisywane przez niego na Twitterze przy aplauzie wulgarnych trolli  z miejsca stały się dla lubelskch sekciarzy wiarygodnymi ze wszech miar informacjami o których rzetelności przekonany był sam lider KNP / IPP co jak wiadomo stanowi w tej grupie ostateczną instancję.
„Kasacja” i kasacja
W czasie poprzedzającym szczyt kampanii wyborczej sekciarze nakręcili ośmioodcinkowy miniserial mający przedstawić całą historię procesu Chojeckiego z ich perspektywy. W produkcji tej zawarto więc wszystkie bezpodstawne tezy jakie były tu już wcześniej opisywane i wyjaśniane. Była to produkcja stworzona być może z myślą o wciśnięciu jej szerszemu gronu internautów ale skończyła jako jeden z tysięcy już nagranych przez nich programów do oglądania siebie samych we własnym, niewelkim gronie i służącym samozachwytowi, którym sekta się chrakteryzuje. Przez trzy miesiące najpopularniejszy odcinek zanotował jedynie 4600 odsłon.
W tym czasie błyskotliwy mecenas Turczyn wnosił kasację od prawomocnego wyroku do Sądu Najwyższego, który sprawę rozpoznał 20 grudnia 2023 roku utrzymując w mocy wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z dnia 10 czerwca 2021 roku i oddalając kasację jako „oczywiście bezzasadną” co w przypadku mecenasa Turczyna nie powinno być zaskoczeniem za to po raz kolejny wystawia mu zawodową ocenę.
Zmiana władzy a oczekiwania sekty
Mocno kibicujący i agitujący na rzecz Koalicji Obywatelskiej członkowie sekty a zwłaszcza jej lider i ścisły, wewnętrzny krąg z euforią przyjęli wynik wyborów parlamentarnych z 15 października 2023 r. W których, mimo tego, że PiS zdobył najwięcej głosów, większość parlamentarną uzyskała koalicja złożona z PO, Lewicy i zmontowanego na wybory tworu o nazwie Trzecia Droga w skład którego wchodzi PSL oraz Polska 2050, której lideruje niedawny gwiazdor programów rozrywkowych w stacji TVN Szymon Hołownia.
Sekciarze z Lublina wynik ten odebrali jak niemalże ich osobisty sukces, znów w myśl zasady o przyklejeniu się do okrętu i z nieskrywaną egzaltacją wykrzykując hasła o rozliczeniach i rozprawie z ustępującym rządem. Chojecki wygłaszał zapowiedzi typu „idziemy po was” sugerując wyznawcom, że oto właśnie oni sami będą brać udział w tym triumfie i rozliczeniach. Zapowiadał śledztwa i procesy, skierowane np. w stronę byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, którego od dawna przedstawia wyznawcom w roli architekta spisku przeciwko niemu dodając sobie tym samym niezasłużonej powagi. Mało tego. Chojecki ogłosił, że ma dowody na to, że za przeciwnikami z sali sądowej czyli m.in. mną stoją ważni politycy PiS, ale... „pokaże je w odpowiednim czasie”. Widoczne są także próby zapunktowania w obozie nowej władzy a przynajmniej jej sympatyków mogących zawierzać dziwacznym opowieściom. Chojecki obweścił (tezę tą nieśmiało rzucał już wcześniej), że on sam i ludzie tworzący kanał Idź Pod Prąd byli inwigilowani z pomocą systemu Pegasus jako środowisko zagrażające władzy.
Zachwyt działaniami nowego rządu w okresie pierwszego miesiąca, szereg kontrowersyjnych działań np. w najgłośniejszej sprawie przejęcia TVP i reszty kroków wywołujących ożywione dyskusje komentatorów z każdego zakamarka polskiej sceny politycznej / publicystycznej był w IPP ogromny. Nie silił się szef sekty ani jego podwładni na żadne szczególne analizy, omawianie „za i przeciw” czy omawianie od strony merytorycznej podejmowanych przez ekipę Tuska akcji. Zapanowała atmosfera triumfalizmu, „nasi górą!” a sam Chojecki wprost mówił, że wszystko czego świadkami byliśmy w pierwszym miesiącu rządów „totalnej koalicji” jest słuszne, relatywizował wszelkie pojawiające się w sferze komentataorskiej wątpliwośc i obawy stwierdzając po prostu, że... „bardzo dobrze”. Koniec kropka. Nie powinno nas to dziwić, Z punktu widzenia sekty, której guru napycha  wyznawcom głowy opowieścią, że ich grupa wzięta została na celownik przez rząd PiS i to przeciwko internetowemu krzykaczowi zawiązywano skomplikowane sprzysiężenia, sytuacja jest pożądana, cel może uświęcić środki. Chętnie zastosowano wdrażane przez poityków KO czy Lewicy określenia politycznych przeciwników jako „zła absolutnego” co nie dość, że zalatuje psychiatrykiem i kierowane może być tylko do twardego elektoratu oczekującego zemsty i to takiego z okolic odpychającej „babci Kasi”, nie jest niczym nowym w sekcie a właściwie jest tam czymś normalnym i przyswajalnym z największą łatwością. Chojecki twórczo układał emocjonalne pogadanki, w których przekonywał, że celem PiS jest uniemożliwienie nam bycia szczęśiwymi i tym pododobne głupoty rodem z Monthy Pythona.
Z wypowiedzi guru i jego wyznawców wywnioskować można, że mogą oni pokładać nadzieję w zmianie władzy odczytując ją jako możliwość całkowitego wymazania dotychczasowych orzeczeń sądów (tak na złość poprzedniej władzy) wszystkich instancji w sprawie lubelskiego hejtera, co wydaje się kompletną aberracją ale w oparach absurdu spowijających sekciarską bazę w Panieńszczyźnie nie można wykluczyć, że takie rozwiązanie podszeptuje im lider. W razie niepowodzenia wrócić może przecież w każdej chwil wypróbowana już narracja o zdradzie i wskazanie nowej mądrości etapu, nowych wrogów.
Tymczasem po umownej drugiej stronie znalazł się Marian Kowalski, odgrywający w TV Republika (i do niedawna w TVP Info) rolę specjalisty od wszystkiego oraz dodatkowo autorytetu moralnego i wzoru cnót wszelakich. Podczas gdy całe masy publicystów i komentatorów od lewa do prawa siliły się na jak dokładniejsze analizy przyczyny takiego wynku wyborów z uwzględnieniem możliwie wszystkich uwarunkowań, od błędów prowadzenia kampanii przez poszczególne komitety, media, wsparcie zagraniczne i szereg innych czynników w mediach Tomasza Sakiewicza swoje teorie wykrzykiwał ekspert nad eksperty czyli Marian Kowalski. Miotał gromy na głupich Polaków, nadymał się, srożył a jedyne co wymyślił to, że wybory musiały być sfałszowane. Chwilę później wziął udział w demonstracji w Lublinie gdzie przekonywał, że już jutro możemy obudzić się w... Związku Radzieckim.
Rządy starej / nowej ekipy Donalda Tuska i przyprowadzona przez niego do władzy menażeria z pewnością nie wróży dla naszego kraju nic dobrego, jednak po Kowalskim trudno spodziewać się czegoś więcej niż prób straszenia i duraczenia na żenującym poziomie, nieadekwatnych porównań i taniej próby grania na emocjach więc tym bardziej żenujące jest to, że tak usilnie media przychylne PiS wpychają swoim widzom kogoś takiego. Świat po czystce w TVP nie powinien mu się zawalić, ma przecież programy w TV Republika, gdzie szykiem zwartym przeszła cała  pro-PiSowska ekipa z TVP wraz z większością widzów co przełożyło się na znaczny wzrost oglądalności tej stacji i spory spadek dla, zapożyczając ze slangu dotychczasowej opozycji, „neo-TVP”, gdzie wajha przestawiona została z dnia na dzień tak subtelnie, że dowiedzieliśmy się, że niemieckie wiatraki to najlepsze co może nas spotkać, widzowie na śniadanie dostali tęczowe flagi i ekspertów z samozwańczego Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych im. Pawki Morozowa a na samym starcie zafundowano im odcięcie sygnału i dziwaczną przemowę redaktora Marka Czyża, który zapewnił, że teraz będzie lał widzom już tylko wodę zamiast propagandowej zupy, który to występ zapisze się z pewnością złotymi zgłoskami w historii polskich mediów zaraz po reportażu  o majowych urodzinach Hitlera w lesie pod Wodzisławiem Śląskim uczczonych godnie wafelkami, wyemitowany w stacji aktualnie udostępniającej do TVP swoje kadry, żeby było tak jak było i by było jak ma być.
4 notes · View notes
goalsdigger · 8 months
Text
4. 👩‍❤️‍👨 💊 🏡 🧘‍♀️
♠ W sobotę byliśmy na rowerach z D. (kocham te okolicę za piękne widoki, ale nienawidzę za wszędobylskie wzniesienia 🫥), w niedzielę na strzelance, we wtorek na basenie (czyt. na saunach i jaccuzzi), w środę na Paczesiu i Lotku, a dzisiaj w schronisko zawieźć karmę i obejrzeć psiaki. Cieszę się, że jest ze mną w domu i spędzamy razem tyle czasu. Mimo, że ubolewam trochę nad faktem, że on siedzi tak późno po nocach i nie dość, że nie zasypiam w jego ramionach to jeszcze następnego dnia do 12 chodzę na palcach by panicza nie obudzić. xD
♠ Odstawiłam jedne leki i przestały mi wypadać włosy, wróciły siły i okres.
♠ We wtorek miałam koleżance pomóc przewieźć jej rzeczy, bo się przeprowadza. Jakie było moje zdziwienie (i wkurwienie) jak przyjechałam na miejsce a ona nic nie miała popakowane. No nic… Przez kolejne parę godzin pakowałyśmy to i robiłyśmy rundki z jednego mieszkania do drugiego. Wkurzało mnie też trochę jej nieogarnięcie, ale chociaż noszenie obyło się bez zbędnego pierdolenia. 7 tysięcy kroków dźwigania i włażenia na 4 piętro. Ale rzuciła mi stówkę za robotę, także nie narzekam :D goal-x-digger, firma wyprowadzkowa, polecam się xD I ogólnie fajnie było ją zobaczyć, pojeździć po Kato i zaliczyć, jakby nie patrzeć, zajebisty trening.
♠ Byłam pierwszy raz na jodze. Rzeczywiście relaksujące. Do tego ta gibkość, płynność, równowaga… Spodobało mi się. A w przyszłym tygodniu pierwszy kick-boxing!
Tumblr media
18 notes · View notes
gabybutterfly · 22 days
Text
Nigdy nie zapomnę jak pół roku temu po śmierci babci wynosiliśmy z tatą, dziadkiem i wujkiem rzeczy z mieszkania babci. Ja przeglądałam książki i te które chciałam mogłam wziąć do domu. Jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam: ,,poradnik leczniczy głodówki ". Kiedy wszyscy wyszli przejrzałam wszystkie kartki, ale bałam się zabrać to ze sobą, więc zostawiłam. Pewnie wujek już wywalił:( Do dziś żałuję że tego nie ukryłam i nie wzięłam.
3 notes · View notes
linkemon · 7 months
Text
Loid Forger x Reader
Tumblr media
Selfship dla Patimiet. Masterlist w języku polskim można znaleźć tu.
For English version of the same work check my Masterlist here.
➢ Kiedy dostałaś możliwość bycia jedną z głównych kierowniczek operacji Strix, wiedziałaś że to twoja szansa. Od paru lat próbowałaś się przebić w swojej pracy i z marnym skutkiem. Teraz jednak, gdy kilku starych pryków odeszło na emeryturę, nadeszła twoja okazja by się wykazać.
➢ O Twilightcie słyszałaś wiele dobrego. Z raportów i od swoich poprzedników. Nie znaczy to jednak, że wiedziałaś jak wygląda. Tak było bezpieczniej dla niego i dla ciebie. Przed rozpoczęciem misji zorganizowałaś wam krótką zapoznawczą rozmowę. Słyszałaś w jego głosie determinację. Ty sama też nie owijałaś w bawełnę. Wszystko ma się udać i koniec kropka!
➢ Dzwoniliście do siebie w wyznaczonych godzinach by sprawdzać postępy misji. To, co cię irytowało, to fakt, że nigdy nie podawał zbyt wiele szczegółów. Z jednej strony była to zaleta, z drugiej twoja ciekawość nie potrafiła tego znieść.
➢ Pierwszym momentem, gdy zadzwonił do ciebie poza wyznaczonymi godzinami był czas, gdy potrzebne mu było wynajęcie całego zamku. Koszty wywindowały wysoko i twój przyszły awans niebezpiecznie się zachwiał. To był jedyny raz, gdy skontaktowałaś się z nim w mało profesjonalny sposób dając do zrozumienia, że ma nigdy więcej tego nie robić. Zapytany o powód, powiedział że to było kluczowe dla dziecka biorącego udział w operacji. Odłożyłaś słuchawkę i zaśmiałaś się histerycznie.
➢ Wielu agentów i agentek prosi o autografy tajemniczego szpiega, kompletnie ignorując fakt, że nigdy się z nim nie spotkałaś. Tak cię denerwowali, że wydałaś oficjalny rozkaz by kilkunastokrotnie podpisał kartkę. Informatorzy ci ją odesłali. Potem poodcinałaś paski i rozdałaś pracownikom. Od tamtej pory traktują cię jakbyś była najlepszą szefową pod słońcem.
➢ Mężczyzna stanowi dla nich wzór. Jeśli masz trudności z motywowaniem swoich ludzi, wystarczy wspomnieć, że Twilight dałby radę. Ta sztuczka zawsze działa.
➢ Ostatnio, gdy spieszyłaś się do swojej małej bazy, w wynajętej w kamienicy, omal nie doszło do tragedii. Dostałaś anonimową wiadomość, że mężczyzna może spodziewać się ataku. Liczyła się każda sekunda i na swoje nieszczęście wpadłaś na jednego z sąsiadów. Skręciłaś kostkę. Nic, z czym nie dałabyś sobie rady, ale bardzo ci się spieszyło. Władczo oznajmiłaś blondynowi by za karę wniósł cię na górę. Ku twojemu zdziwieniu, zrobił to błyskawicznie. Jego córka dreptała kilka schodków za wami. Od tamtej pory spotkałaś ich kilka razy i zawsze rzucałaś ostrzegawcze spojrzenia. Na szczęście Twilight w porę odebrał zakodowaną informację i odparł wroga. Wolisz nie myśleć co by się stało, gdyby tamtego dnia padł. Zapewne koniec pokoju i twojego szefowania...
➢ Któregoś dnia wracałaś do domu z torebką, w której znajdowały się kasety związane z misją. Kiedy poczułaś szarpnięcie, zorientowałaś się że ktoś ci je wykradł. Nim zdążyłaś się obejrzeć, jakaś kobieta powaliła dwóch chuliganów i oddała ci własność. Dałabyś radę sama, ale ucieszył cię fakt, że ktoś ci pomógł. Jakież było twoje zdziwienie, gdy kobieta przedstawiła się jako Yor Forger — żona rozbijającego się po schodach sąsiada. Jej córka — Anya — patrzyła na ciebie tak intensywnie, że masz wrażenie, że zapamiętasz jej wzrok do końca życia.
➢ Rodzina zaprosiła cię na herbatę, ale odmówiłaś. Jeszcze tego brakowało, żeby ktoś zbyt dobrze cię zapamiętał i zaczął zadawać pytania. Od czasu do czasu ich widujesz. Podejrzanie często bywają w twojej okolicy. Zaczęłaś się nawet zastanawiać czy nie pracują dla obcego kraju. Będziesz musiała trochę poszperać.
6 notes · View notes
classiccamera · 2 years
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Ten aparat trafił do mnie z dość prozaicznej przyczyny, kupiłem go bo był... tani. 35zł za AGFĘ Super Silette LK Color to wydatek chodzący w kategorii " bez ryzyka". Stałoogniskowy obiektyw 45mm o światłosile 2,8 i wbudowanej centralnej migawce z czasami do 1/500sek to naprawdę naprawdę robił wrażenie. Jedyne co mogło nie zagrać to selenowy światłomierz. Aparat kupiłem bez pokrowca nie trudno więc sobie wyobrazić, że stał gdzieś latami a selen się zużywał. Jakież było moje zdziwienie kiedy okazało się, że światłomierz daje porównywalne wyniki do innych aparatów a dodatkowo całe ustrojstwo sprzężone jest z ustawieniami czasu i przysłony na obiektywie. W praktyce to jeden z lepszych dalmierzy jakie miałem. Ustawiasz czas i obserwując wskazówkę światłomierza ( na górze aparatu - to chyba jedyny minus ) dobierasz przysłonę. Można to zrobić zupełnie na odwrót zaczynając od przysłony - a to już ulubiona opcja wielu fotografów, moja na pewno !!!
Nie pozostało nic innego jak założyć film wyraźny napis "Color" na obiektywie dość mocno zachęcił do wyboru materiału kolorowego.
Wybrałem się z córką w krótką podróż po górach Stołowych zagościliśmy też w Ząbkowicach śląskich - urocze miasteczko polecam każdemu kto jest gdzieś w okolicy.
Na koniec kilka zdjęć samego już aparatu
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
2 notes · View notes