Tumgik
#uczciwość
niedoceniony · 1 year
Text
Mam nadzieję, że kiedyś znajdę ludzi, na których będę mógł polegać i którzy mnie nie zawiodą. Ale póki co, czuję się tak jakbym zawiódł się na wszystkich i nie miał już nikogo.
ENG
I hope that someday I will find people on whom I can rely and who won't let me down. But for now, I feel like I've been disappointed by everyone and have no one left
Tumblr media
122 notes · View notes
jazumst · 2 months
Text
Wpis pozytywny
Ale się odjebało. Posłuchajcie:
Dobra, miał być wpis pozytywny, więc oszczędzę tego co złe. Przychodzę do pracy. Lera jak oko cyklonu. Ja jej się nie dziwię. Jutro miała już być u męża w Gdyni, a tak będzie przed 23 jechać :/ Kiero jak to Kiero. Poszły.
//
Przyszedł przedstawiciel L&M. Zaraz po nim Mietek z Łomży. Musiałem ogarnąć kontrakt z Dominikiem od L&M, ale i Mietkowi poświęcić czas, zwłaszcza, że zawsze dobrze na tym wychodzę. Przecenialiśmy Halne 5%. Miecio mówi, że dobre. Ja piłem czarne 12%. Diabeł. Naprawdę, dwa i halne napierdala ostro. A rano zerwany dekiel. No i mówię do Miecia, że sorry nie spróbuję nawet za te 99gr, bo boję się, że oślepnę. Dominik w śmiech, taki szczery. No i w końcu kupiłem po jednym dla chłopaków i mówię, że nie mówię do widzenia, bo to różnie może być. Chłopaki poryczani. Od Miecia dostałem 4Pak Łomżuni Pils, a od Dominika kamizelkę na polarze. Gruba i przyjemna. Idealna na mnie. Oddam panu Ojcu, bo jest stary i chudy. Chociaż poczekam jeszcze, bo strach. SWS przecież zgarnia wszystkie gratisy. Dominik PODKREŚLAŁ, że dla mnie, ale wiecie... Ktoś się wygada, a nuż SWS zobaczy na kamerach... A chuj. Wisi u mnie w szafie. Zajebista. Piwko zaraz po wpisie ogarnę. - Ja po tym Dominiku, jeżeli pamiętacie, jeździłem jak po szmacie. A teraz proszzzz...
//
Nie uwierzycie! Ja sam uwierzyć nie mogę. Taki stały klient, co jest codziennie. Przychodzi dzisiaj - Ja pana nie widziałem (widział :P ) ale pan mi trzy dni temu sprzedawał fajki, i mi SMSy przychodzą. Pan mi jednej jedynki nie nabił. Nie był pan na minusie? - Jak ja mu dziękowałem! Kurwa. Po trzech dniach! Pamiętacie, wtedy co miałem z tym typem o wydanie zatarg. No postawiłem typowi browara, chociaż za te 100 to czteropak powinienem.
//
Nie było tego typa z wczoraj, a nie powiem dracha była na majtach. Bo to ludzie wiedzą jak się zachowa. Chociaż myślę, że odpity był. Z drugiej strony zawsze był dziwny.
//
Dobra, miało być pozytywnie to koniec. Jutro rano na drogę krzyżową, więc browara, Kingdom i do spania ;]
Ja jestem!
8 notes · View notes
acta-non--verba · 4 months
Text
,, Stajemy się bardziej atrakcyjni nie przez swój wyglad, a przez życzliwość, uczciwość, lojalność i szacunek.
To nie ubiór jest ważny, a wartości, które w sobie nosisz".
~Świat Karoli Oczami Kobiety Nieidealnej
2 notes · View notes
lifeisbeuty · 10 months
Text
"Wszystko co mówisz, powinno być prawdą, ale nie wszystko, co prawdziwe, powinno być wypowiedziane"
2 notes · View notes
walilia · 8 months
Text
Tumblr media
0 notes
maksimlustiger · 2 years
Text
Hipotetyczna Terapeutka
     Profesjonalna , wzięta Psycholog lub Pedagog, znana i lubiana w Środowisku . Mająca rozległe kontakty i koneksje ułatwiające Jej uzyskiwanie grantów na Osobiste Projekty Edukacyjne oraz Terapeutyczne.
     Prywatnie trapiona przez zaburzenia hormonalne......bywa labilna.
     Jednak komfort zapewnia Jej stały kontakt z lekarzem.Ceniony Endokrynolog dozuje dawki koniecznej farmakologii.
     Jak każdy człowiek , mimo sukcesów zawodowych, miewa lepsze i gorsze dni.
     Podczas jednego z właśnie takich słabych, chybotliwych emocjonalnie dni, pod wpływem impulsu dzieli się poufnymi informacjami na temat podopiecznego z kilkoma Osobami ze “świadka zawodowców”  .
     Historia obiega szerszy krąg osób. Zaczyna żyć własnym życiem.
     Ktoś ze Środowiska uznaje, że Wzięta Pani Psycholog lub Pedagog zachowała się wbrew Etyce zawodowej.
     Ktoś Inny piętnuje Jej zachowanie , podważając kompetencje zawodowe.
     Ktoś Inny nie chce z Nią współpracować.
    Dyrektor placówki, w której Nasza bohaterka pracuje od lat, podejmuje drastyczną decyzję o Jej zwolnieniu.
     Na początku , jak zawsze Znakomita Psycholog lub Pedagog jest pełna optymizmu. Ma wszak tak rozległe zaplecze kontaktów.
     Unoszona pewnością , że znalezienie pracy w innym miejscu, nie będzie stanowiło żadnego problemu. Uruchamia sieć znajomości.
     Koleżanki jedna po drugiej nieśmiało odmawiają.Te nieco dalsze przyjaciółki nie maja czasu lub zwyczajnie nie odbierają telefonu.
      Były mąż nie jest zainteresowany pomocą.
      Nasza Pani Profesjonalistka coraz częściej sięga po ulubione musujące wino.Ma wrażenie , że jakby uśmierzało Jej rosnące przygnębienie.
      Po roku wciąż zachowuje resztki optymizmu.Rozsyła , co raz rzadziej curriculum vitae wraz z pięknie brzmiącym listem motywacyjnym.
      Na 450 wysłanych ofert odezwały się zaledwie cztery osoby. Pracodawcy po rozmowie i researchu w środowisku dają Jej odpowiedzi odmowne.
      Nasza Profesjonalistka przestaje wychodzić z domu. Ma bowiem wrażenie, że również w dzielnicy , którą zamieszkuje ludzie przestają podchodzić do niej z życzliwością.
      Często snuje się po swoim mieszkaniu, w szlafroku i dresie.Nie robi już codziennego make up’u.
       Zmusza się do uzupełniania zasobów lodówki, robiąc zakupy w najbliższej Biedronce.Bo jest najtaniej.
      Żal Ją ściska , bo ograniczony budżet nie pozwala delektować się ukochanym Prosecco.
       Po trzydziestu miesiącach bezproduktywności. Leży jak zbita suka, wyczekując na jakikolwiek telefon ze Świata.
      Stan Jej umysłu, mimo opanowanych technik terapeutycznych przestaje poddawać się kojącej gimnastyce.
      Ulubiony Endokrynolog zbywa Ją , zapisując na prędce kolejną receptę.
      Profesjonalistka przestaje wierzyć w swój profesjonalizm.Wspiera się lekkimi antydepresantami.Nie jest źle.
       Nie poddaje się. Może Ktoś z dawnych Przyjaciół zaproponuje współpracę.
       Może odnajdzie ukojenie w modlitwie.Chociaż nigdy nie była specjalnie gorliwa.
       W którąś z burzowych , listopadowych nocy wsiada do samochodu. Tym razem zaopatrzona w trzy butelki ulubionego musującego napoju.
       Mimo nawałnicy jedzie spokojnie w ukochane, intymne miejsce nad morzem.
      Prawie nigdy nie ma tam ludzi.Teraz tym , bardziej nie będzie nikogo.
      Po czterdziestu minutach jazdy w kompletnej ciszy, jakby uspokojona wysiada. Wcześniej jednak, upaja się stopniowo trunkami.
      Śmiałym krokiem wchodzi wprost w skłębione fale Bałtyku.Nie czuje zimna.Ogromne morskie języki zawłaszczają Ją jak maleńką dziewczynkę.Ona poddaje się....ze wzmożoną chęcią nieistnienia.
       Zwyczajnie.
       Przestaje Być.
       Profesjonalizm oparty na najwyższej sztuce rezonowania w terapii z drugą Osobą wymaga dyscypliny, świadomości, poczucia Dobra i absolutnej uczciwości.
        Niezmiennie w tej Dyscyplinie zawodowstwa zawsze chodzi o “Wczucie się” lub “Wejście” w drugiego Człowieka.
        Jeśli zabraknie jednego z wyżej wymienionych elementów lub domniemane zyski finansowe przesłonią choćby na chwilę Istotę Tego Szczególnego Zawodu, bo balansującego na najczulszych strunach ludzkiej duszy. Wówczas należy nie tylko poddać się SUPERWIZJI, ale zadać sobie pytanie - “Na ile w swojej pracy terapeutycznej jestem uczciwy z Samym Sobą i czy Ludzkie Życie i poczucie Dobra Drugiego Człowieka jest dla Mnie Najważniejsze?”
       Ku chwale Wszystkich Tych, co potrafią niezmiennie pochylić się nad losem Człowieka w Kryzysie Psychicznym , bez rachowania ilości Pacjentów, razy ilość godzin, razy pięć dni w tygodniu, czy kierowania się obiegowymi przesłankami na temat Podopiecznego.
0 notes
panikea · 11 months
Text
Ludzie powtarzają: Biorę Ciebie za żonę/męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że cię nie opuszczę aż do śmierci. A w głowie: Tak, nie wiem, może, a z tą śmiercią to też się jeszcze zobaczy, czy nie będzie w okolicy kogoś ciekawszego.
Piotr C. Roman(s)
137 notes · View notes
zablakana-duszyczka · 1 month
Text
Dlaczego utrzymanie relacji w dzisiejszych czasach jest tak ciężkie?
Dlaczego to wygląd staje się najważniejszy?
Dlaczego szacunek i uczciwość się nie liczy?
Dlaczego, każdy myśli, że pieniądze to wszystko?
Dlaczego tak ciężko dostać dzisiaj wsparcie?
Dlaczego zamiast rozmowy, jesteśmy oceniani?
Dlaczego każdy nas poucza, a nikt nie wysłucha?
Dlaczego nasze obawy są postrzegane jako nasz minus?
Dlaczego nie można przytulić się bez zjeżdżających rąk na pośladki?
Dlaczego nasz sukces jest dla innych konkurencją?
Dlaczego większość szuka jedynie korzyści w relacjach?
Dlaczego?
Powiedz mi... Dlaczego?!?
16 notes · View notes
spustoszenie2 · 3 months
Text
Głupia i naiwna. Naiwna idiotka myśli że kiedy koliwek powie "ślubuję Ci miłość, wierność, uczciwość małżeńską i że cie nie opuszczę aż do śmierci". Tak jestem głupią naiwną idiotką.
14 notes · View notes
bajdeusz · 7 months
Text
ZEGAR                              Jacek Kaczmarski
Krzyczący „Wolność!” – kręcą pęta Krzyczący „Męstwo!” – drżą ze strachu Kto woła „Pamięć!” – nie pamięta Krzyczącym „Łaska!” – śni się szafot. „Mądrość” – odmienia język durnia „Uczciwość” sławi sprzeniewierca O spokój apeluje furiat O dietę z warzyw – ludożerca.
W nakręcanym codziennie zegarze Wskazówki dawno odpadły A ciężary nieznanych wydarzeń Na dwoje wróżą z wahadła…
Krzyczącym „Siła!” – głos się łamie Krzyczący „Wierność!” – pozdradzali Kto woła „Prawda!” – zwykle kłamie Krzyczący „Wielkość!” – tacy mali „Jawność!” obwieszcza głos z ukrycia Żądają reguł gry – szulerzy Głosują śmierć obrońcy życia Do wiary wzywa – kto nie wierzy.
W nakręcanym codziennie zegarze Wskazówki dawno odpadły A ciężary nieznanych wydarzeń Na dwoje wróżą z wahadła…
O godność woła upodlony O skruchę – pycha strojna w ornat O ciszę – kto w ruch wprawia dzwony O honor – skroń kuloodporna. „Ja!” – piszczy w ciżbę wprasowany „My!” – kto się własnych boi dążeń Ten co czci miłość – niekochany Kto ma nadzieję – pętlę wiąże.
W nakręcanym codziennie zegarze Wskazówki dawno odpadły A ciężary nieznanych wydarzeń Na dwoje wróżą z wahadła. Gdy zapętli się czasu nić – Zacznie bić…
Jacek Kaczmarski 10.8.1997
Tumblr media
7 notes · View notes
niechciaana · 1 day
Text
Czasem sobie myślę, że tu nie pasuje:
Małe gesty i obecność są dla mnie ważniejsze nić drogie prezenty.
Inteligencja mnie pociąga, a ciągle puste rozmowy zniechęcają.
Nie ukrywam, że stabilizacja jest dla mnie ważna. Przelotne znajomości szybko zakańczam, bo nie chcę marnować czasu.
Nie interesuje mnie życie innych ludzi.
Jestem otwarta na każdego człowieka, z którym rozmawiam. Nie oceniam go przez pryzmat plotek. Starma się rezygnować z uprzedzeń a dawać czystą kartę.
Lojalność i uczciwość jest dla mnie priorytetem, nie znoszę dwulicowości.
3 notes · View notes
jacobgraphy · 10 months
Note
Jakie cechy charakteru u ciebie przeważają? Wymień kilka wad i zalet 😎
Wrażliwość, empatia, uczciwość, tolerancja, szczerość, kreatywność, wyobraźnia, spostrzegawczość.
Moje wady: nieraz brakuje mi cierpliwości, łatwo się denerwuje , zbyt często chcę pomagać,niskie poczucie własnej wartości, nieśmiałość, nieraz nie potrafię ugryźć się w język.
Moje zalety: empatia, wrażliwość, chęć pomocy innym, uciwość, troskliwość.
Dziękuję za pytanie. Jeśli macie jakieś pytania to skrzynka jest otwarta 24/7. Pytajcie o wszystko co was ciekawi.
7 notes · View notes
majstersztykzchwil · 3 months
Text
Ten rok był lekcją, tematem, egzaminem, podróżą i doświadczeniem. Dziś już wiem, że warto wyciągać wnioski i prawdę z człowieka. Warto szukać prawdy w sobie i w człowieku. Wiem, że warto wracać. Do tego, co dobre. Do miejsc, do ludzi. A ucinać trutkę, truciznę i złość. Zrozumiałam, że ludzie czasem zawodzą, krzywdzą zakładają maski i że cudownie te maski kruszyć. Że spotkania z bliskimi mają sens i smak. Tak samo jak spacery, które są dobre. Do ludzi i z ludźmi, których kochamy. Wiem też, że nie warto żyć na pokaz. Że miłość, lojalność, uczciwość i dusza - to sedno. I że nie można marnować czasu. Że trzeba wykorzystywać okazje. Doszłam do wniosku, że niektóre mosty muszą runąć w przepaść. Że niektórych ścieżek już nic nie przywróci do życia, że każdy szampan smakuje inaczej i że drugi raz możemy się ominąć. Poznałam wiarę od środka, nadzieję i siłę. Poczułam, że miłość jest niezniszczalna. Że potrafi dotykać nieba. Zauważyłam, ile w dobie mieści się wzruszeń, ile marzeń w księżycu, ile pocałunków w gwiazdach. Zrozumiałam, że warto zapalić najpiękniejsze emocje dla tych, których się kocha. Że warto dawać. Bo dawanie to piękno, którego nie można opisać. Jest tak czułe jak wiersz, jak policzek dotykany ustami. Uwierzyłam w to, co dobre i przestałam pielęgnować złe. Uzdrowiłam rany i idę dalej. W 2024 rok.
Nie bójmy się nowych wyzwań, ścieżek, wiśni na torcie, toastów. Nie bójmy się nowych ludzi, i twarzy z przeszłości, które rozpoznamy w tłumie. Nie bójmy się kolejnych lekcji. Zadrapań, upadków. Chodźmy. Z wiarą, że znów nauczymy się mądrości. Z wiarą, że będzie jeszcze lepiej.
2 notes · View notes
ahosia3 · 2 years
Text
"Żadna prawda nie może uleczyć smutku po stracie ukochanej osoby. Nie może go uleczyć żadna prawda, żadna uczciwość, żadna siła, żadna dobroć. Przeżywszy ten smutek w pełni, możemy się jedynie czegoś z niego nauczyć, lecz to, czego się nauczymy, wcale nam się nie przyda, kiedy nadejdzie następny, niemożliwy do przewidzenia smutek".
~Haruki Murakami: "Norwegian Wood"
72 notes · View notes
szukamznajomego · 9 months
Note
Hej, chciałbym nawiązać relację o charakterze romantycznym z mężczyzną. Może internet to nie najlepsze miejsce do zaczynania takich relacji, ale zbyt się boję wyoutować w własnym środowisku, aby spróbować szukać od poczatku " w realu". jestem zdecydowanie introwertykiem, cenię sobie spokój, uczciwość i szczerość, alert, nie należę do osób szczupłych ale to wiąże się z problemami z zdrowiem. szukam kogoś z południowej polski lub większych miast, tylko osoby +18, sam mam 25 lat. peace& love :)
4166.
2 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 year
Text
Mamoru-Usagi-Seiya rozkmina o to czym jest final goal w relacji baji mojego dzieciństwa
cia którDałam nura w moją krainę nostalgii z okazji choroby i pozwoliłam sobie w niej utonąć, popływać bez poczucia winy (w końcu i tak byłam na L4). Ale fajnie sobie spojrzeć na Czarodziejkę z Księżyca z perspektywy czasu. 
I jeszcze ciekawa obserwacja - w ramach retrospekcji na terapii nie raz patrzyłam na moich animowanych idoli, a właściwie crushy :P z lat dzieciństwa. Dochodziłam raczej do smutnych wniosków - że podziwiając TE postaci nic dziwnego, że wjebałam się w TAKIE relacje z mężczyznami, jakie były moją częścią historii (no a z drugiej strony nic dziwnego, że dziewczynka tęskniąca relacją z emocjonalnie niedostępnym ojcem oglądając bajkę wytwarza największe emocje wobec emocjonalnie niedostępnego ojca, który w ramach fabuły anime uczy się okazywać te emocje tj. Vegeta - DragonBall). Do tego porównywałam swoje wybory do wyborów siostry - która mając w teorii te same predyspozycje i zasoby jednak wybierała fajnych typów na swoich crushy (Gohan, Naruto).
Tym czasem wracając w ciągu ostatnich dni do Sailor Moon zobaczyłam najpiękniejszy (moim zdaniem) rodzaj związku, jaki mogłabym sobie wymarzyć. Niespodziewany, ale oparty na dostrzeżeniu tego kim każda z tych osób w relacji w tej chwili życia jest i nie wymagania niczego więcej, bez naginania swojej woli, cudzej woli, z pełną ofiarnością i otwartością na to co można dać i brać. I na bycie okay z poczuciem zazdrości (które jest, ale nie zatruwa), poczuciem żalu (który jest częścią życia), z poczuciem radości pomimo trudności w odnalezieniu się w pokręconych uczuciach, z poczuciem pogodzenia się z tym, że miłość jest nieodwzajemniona, ale jednak jest się kimś absolutnie ważnym dla tej drugiej osoby. Mój dziecięcy crush na Seiyę to chyba mój najzdrowszy - chociaż gorzki i smutny - crush. I to nie gorzki i smutny przez Seiyę samego w sobie! Owszem, typ zostaje w rezultacie odrzucony na rzecz kogoś innego, miłość jest niespełniona, ale w ciągu ostatnich dni przeczytałam tyle dojrzałych rozkmin na temat tego DLACZEGO historia i mitologia Sailor Moon wymagała odrzucenia Seiyi, chociaż był on (jako postać i on, jako jeden z najważniejszych składników całej relacji jaką wniósł do tego świata) lepiej napisanym wątkiem romantycznym, jaki główna bohaterka w ogóle miała szansę doświadczyć w trakcie trwania serii (i to serii składającej się z 200 odcinków, a typ pojawiał się w raptem 30 epsach). I łoł! Chyba mając te 9 lat oglądając Czarodziejkę z Księżyca i płacząc przy ostatnich odcinkach (kiedy cały kraj oglądał relacje Powodzi Stulecia w 1997 xP bardzo żywo to pamiętam) za tym, że Seiya musi odejść nie zdawałam sobie sprawy tego jak duża presja spoczywała na Usagi. Czytając te długaśne eseje zdałam sobie sprawę z tej presji i ogóle zrozumiałam to co się działo wśród fanów Sailor Moon na całym świecie przez postać Seiyi - bo dla tej 9-letniej-mnie było jasne, że Usagi nie może wybrać Seiyi dopóki najpierw nie porozmawiać i nie zerwie z Mamoru. Bo to uczciwe. A Usagi jest uczciwa, więc oczywiście musi tak się zachować. Ale najwidoczniej ta rozmowa z nieobecnym przez 30 odcinków chłopakiem spowodowała, że bohaterka wybrała jednak ze wszystkimi konsekwencjami zostać w raz rozpoczętym związku - i to było dla mnie dostatecznym powodem i wytłumaczeniem zdarzeń z bajki. Po prostu: legit, bo bez względu na finał ktoś by cierpiał w tym trójkącie, a mi było przykro, że jest to akurat bohater z którym wolałam widzieć swoją heroinę. Po zastanowieniu się nad tym, jak to sobie sama wyjaśniłam - bo w moim świecie istotnych wartości (długo tak było i nie wiem czy tak nie jest nadal) nie rezygnuje się z relacji w którą się weszło tak dokumentnie i intymnie pod wpływem uczuć do osoby z zewnątrz związku. Przede wszystkim lojalność i uczciwość w związku: wiadomo, że z czasem różne rzeczy w relacji będą się zmieniać, że bez spróbowania naprawy czy w ogóle można mówić o miłości? Według mnie nie. Z dzisiejszej, o 20 lat starszej perspektywy uważam, że po prostu Usagi miała za mało czasu by pozwolić swoich na sprawdzenie jak to jest w tym związku, co jest aktualne i co jej bardziej pasuje, a do tego Seiya nie miał czasu by czekać na jej decyzje (OMG gdy byłam mała nie wytrzymałabym tego napięcia jakie taka linia fabularna by wymuszała). Obydwoje mieli zobowiązania do których musieli wrócić.
To co mi internet pokazał to podwaliny tego sporu między Mamoru-Usagi i Seiya-Usagi, w kontekście głównego tematu całej opowieści tej serii. Fabuła Czarodziejski z Księżyca opiera się luźno o grecki mit o miłości między pastuszkiem Endymionem, a boginią księżyca Selene, który się w sobie zakochali i umawiali się w jaskiniach na schadzki czym były tłumaczone fazy książyca, ale na potrzeby Sailor Moon Naoko Takeuchi przerobiła nieco bohaterów dramatu, dodała nowe tło, ubrała wszystko w ornamenty legend ze swojego kręgu kulturowego i stworzyła własny etos: oparty na legendzie o miłości - niewinnej, pełnej młodzieńczego zachwytu, niespełnionej, zbyt wcześnie przerwanej gwałtowną śmiercią, jaka wydarzyła się tysiąc lat temu między ziemskim księciem (Endymionem) i księżycową księżniczką (Selenity). Przez pierwsze 50 odcinków bohaterowie się “budzą” jako ponowne wcielenia tych tragicznie zmarłych niegdyś bardzo zakochanych ludzi - tyle, że wszystko co istotne dla widza się wydarza w latach ‘90, tysiąc lat po śmierci tamtych ludzi, nie ma księżniczki, nie ma księcia, nie ma królestw, pałacy. Nie ma tego bajkowego, niedookreślonego kontekstu. Jest współczesne miasto, współczesne problemy społeczne, emocjonalna uczennica, jest trochę złośliwy student. Są nadnaturalne siły, te które kiedyś zgładziły ich poprzednie wcielenia i te które pomogły im się ponowo odrodzić. To całkiem sporo do ogarnięcia - nagle odkryć, że żyćko, które się żyje jest kontynuacją czegoś-co-było i to taką, jaką trochę niejasno przekładać nam-widzom, ludziom zachodu, wyrosłym na kulturze chrześcijaństwa - bo my nie do końca ogarniamy czym jest reinkarnacja, która jest tak jasna dla rozkodowania i zaakceptowania dla widzów mających większą styczność z religiami i systemami filozoficznymi wschodu, dla nas dusza przez chrześcijaństwo jest nieśmiertelna, ale jest też nierozerwalnie zespolona z tożsamością, z tym, czym “jestem”, z koncepcją bytu i świadomości - na tym zresztą się opiera masę historii naszego kręgu kulturowego, baśni, legend i niestety również historia wielu wojen, obecność duszy odróżnia ludzi od zwierząt itp itd; tym czasem reinkarnacja na wschodzie jest mniej obciążona kontynuacją spójności tożsamości każdego z wcieleń - bardziej wspólne działanie karmiczne wszystkich wcieleń jest jakimś rozpatrywanym równaniem w skali istnienia reinkarnacji (przykładem na bardziej wschodnie podejście do tematu jest “Avatar: The Last Airbender” - Aanga i Kore różni masę, ale to masę cech, a jednak każde z nich urosło wokół tego samego trzonu “ja”, tj samej duszy. Zresztą tak samo jak Roku, Kiyoshi i Wan - to nieprzerwany krąg reinkarnacji, balansu odejść i powrotów, jako ktoś nowy, inny, z innym zestawem cech i zaplecza, ale z tym samym potencjałem do osiągnięcia, jednak też z mądrością i możliwością uczenia się na błędach poprzednich wcieleń; kto zmienia choć trochę sens tego czym jako jednostka jest dla świata i co czyni w kontakcie z zastanym światem).
Jednak Naoko Takeuchi wybiera w swojej historii użyć tej interpretacji reinkarnacji, która dla ludzi zachodu jest tak zrozumiała. A może po prostu niedookreśla jej pozwalając na jednocześnie na swobodną interpretacje? A może właśnie chce się bawić mitem miłości nieszczęśliwej, tej z eposów, tej ze średniowiecza? Tej, która wiąże Tristana i Izoldę, Romeo i Julię? No bo wiadomo, że w średniowieczu nie było nic bardziej przesranego co mogło złapać ludzi niż miłość: wtedy żadne śluby, żadne ideały, żadne wartości, żadne przyżeczenia nie miały siły siły, mocy. Miłość prowadziła prosto do śmierci i tam prowadziła miłość bohaterów te tysiąc lat przed rozpoczęciem wydarzeń Czarodziejki z Księżyca i tam właśnie prowadzi miłość bohaterów w zasadzie przez większą część 200 odcinków. Oczywiście - to miłość piękna, szlachetna i pokonująca ograniczenia, dająca siłę by przezwycięzyć nawet śmierć. Jest to miłość cierpliwa (no bo aż 1000 lat czeka, a potem te ostatnie 30 epsów pozostaje lojalna pomimo wyraźnych powodów by wątpić w uczucie jednej ze stron), łaskawa jest. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość bohaterów “nigdy nie ustaje”. Ale już nie powiedziałabym, że jest to miłość, która “nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą” - bo bohaterowie mają swoje wątpliwości i słabości, głupie zachowania (które na nich wywiera fabuła - to trzeba oddać, fabuła anime, a nie fabuła napisana przez Naoko Takeuchi).
No i tak bohaterowie z którymi dorastałam to nastolatka i student, którzy odkrywają, że mieli całe epickie życie w poprzednim wcieleniu w którym się straszliwie kochali. Łatwo pogubić się w tym wszystkim co TERAZ razem przeżywają - a przeżywają szok, odkrywają, że kiedyś wspólnie przeżyli coś strasznego i teraz ich ściga to samo co zabiło ich poprzednie wcielenia, do tego każde z nich ma ukrytą tożsamość i te ich ukryte tożsamości są też w konkretnej relacji wobec siebie, no i wreszcie oni sami: coś miedzy nimi jest, tylko co TO JEST? Nie mają szansy przeanalizować tych wszystkich warstw (a na tę chwilę to aż trzy warstwy relacji: Selenity-Endymion, Sailor Moon - Taxido Mask i Usagi - Mamoru), bo muszą walczyć o własne życie i jednocześnie opłakiwać śmierć przyjaciół. A potem zaczyna się drugi sezon i zapominają o wszystkim xD po kilku odcinkach odzyskują pamięć, zaczynają być młodą, nieśmiałą parą - wchodzą w związek i wtedy na łby wpada im Chibi-Usa. Dosłownie mają kilka odcinków na bycie parą. A z tym różowym maszkaronem wpada kolejna wizja zagłady, inwazja, zazdrośnik-stalker, który jest gotowy rozwalić ten świeży związek, bo uważa, że byłby lepszym partnerem dla Usagi xD [Tu dodam dla jasności: tysiąc lat temu Endymiona i Selenity zabiła królowa Beryl - nie wiem czego była królową i to chyba nigdy dla nikogo nie było problemem - która była zazdrosna o uwagę jaką cieszy się księżycowa księżniczka. Beryl twierdziła, że kocha Endymiona, a jeżeli on tego uczucia nie odwzajemniał to wzięła i zabiła zarówno jego, jak i obiekt jego uczuć... W kolejnym sezonie mamy odwrócenie ról: pojawia się wraz ze swoją świtą książę Diamond - który powinien być wampirem moim zdaniem, absolutnie wpasował by się w lore tego tropu xD -  który zmanipulowany teoriami spiskowymi Starca/Mędrca (takiego złego Yody z kosmicznego świata Sailor Moon) postanawia, że potrzebna mu siła bycia power couple do spółki z reinkarnacją przedstawicielki dynastii panującej w Układzie Słonecznym i w tym celu postanawia najpierw usunąć z drogi wszystko co laskę trzyma w jej świecie, w tym męża i dziecko. Tak, męża i dziecko, bo Diamond cierpi na obsesyjne myśli w dalekiej przyszłości, ale snuje je nieudanie, bo w rezultacie zarówno laska jak jej mąż wymykają się z jego zasięgu, ale też są wykluczeni z aktywnej obrony, zaś dziecko ucieka za pomocą magii do przeszłości - co komplikuje sprawy i zarazem sprowadza Diamonda i jego świtę te XXX lat wstecz do rzeczywistości bohaterów). 
Nie chcę zaczynać tematu łamania praw fizyki i tego JAK skoki w czasie w wykonaniu Chibi-Usy powinny były wpłynąć na świat bohaterów (a powinny były o wiele bardziej i to wiele bardziej docześnie i bezwzględnie)... Internet ten trop w popkulturze wałkuje od dekad i chociaż SĄ dzieła kultury, który wyprostowały ten wątek (DragonBall chociażby ze specjalnym nawet dodatkiem w najnowszej serii) - naprawdę powiedziano o tym dość. Nie chcę dodawać, bo nie chcę się na tym aspekcie skupiać. 
Wracając: w pierwszym sezonie mamy wiele interakcji i konieczność ogarnięcia wzajemnych uczuć kilku alterego tych samych bohaterów. W drugim sezonie najpierw jest amnezja, a potem pojawia się Chibi-Usa i bohaterowie NA POCZĄTKU ZWIĄZKU dowiadują się jaka przyszłość ich czeka: generalnie zostaną rodzicami, będą jakimś cudem rządzić jako królewska para całym globem Ziemskim, który w niedalekiej przyszłości przeżyje jakiś bliżej niedookreślony kataklizm, ale ich rządy będą niosły szczęście i dobrobyt, gwarantowały pokój (oh, jakie to naiwne). W trzecim sezonie - bohaterowie mają momenty, ale bardziej niż ich wzajemna relacja okazuje się ważne odkrycie czym na tym etapie dla Usagi, jej koleżanek i widzek jest miłość, czym są granice, co jest moralne, jak się odnaleźć w świecie (czyli perspektywa starszego o 8 lat Mamoru nie jest specjalnie istotna dla osób, które pisały scenariusz). Relacje też bardziej się skupiają na tym by pokazać Usagi i Mamoru jako młodych ludzi odnajdujących się w roli rodziców dla wciąż obecnej Chibi-Usy. W zasadzie więcej uwagi jest położone na budowaniu homoromantycznego pociągu miedzy Usagi, a Haruką niż z Mamoru. On po prostu - jest i to nie zawsze jest specjalnie zaangażowany. Bywa bardziej przydatny jako Taxido (tak, “przydatny”, bardzo przedmiotowo), niż bywa bohaterem czy osobą partycypującą w rozkminach bohaterek. On tam chyba nawet głównie ma jakieś wpadki - jak zapominanie o urodzinach Usagi i zerwanie z nią przez to (??? chyba muszę powtórzyć serię S). W czwartym sezonie Usagi i Mamoru są tłem dla ChibiUsy, która staje się główną bohaterką całego show (tam też znowu wyskakują odcinki o tym, że ktoś chciałby zająć miejsce Usagi przy Mamoru, bo patrząc na ich relację tak bardzo zazdrości tak fajnego chłopaka, więc jest niepewność i zazdrość - przy czym my, widzowie nie widzimy czego właściwie zazdroszczą: mamy ogólne wrażenie, że chyba są fajną parą, ale dostajemy więcej interakcji tej zazdroszczącej osoby z każdym z bohaterów niż bohaterów wzajemnie), a w piątym sezonie, po przerobieniu w ramach wcześniejszych odcinków masy związkowych niepewności nagle Mamoru znika na studiach w USA, a w życiu Usagi pojawia się Seiya. I oglądamy cały ten związek. 
No i właśnie - oglądamy to! To jest podłożenie nam przed scenarzystów trójkąta bez jednego boku. Dramatu, bez dramatu: bo dziewczyna miała lata do odkrycia w jakim związku jest i to znalezienia swojego poczucia lojalności. Jej brakuje jej chłopaka, który wyjechał, a którego ona bardzo kocha. Seiya szuka kogoś, wobec kogo jest bardzo lojalny. Każde z nich bardzo mocno odczuwa BRAK kogoś, kto dotąd był obok i ciągną do siebie wzajemnie. Flirtują bez celu by się poderwać (w zasadzie to częściej Usagi odczytuje teksty Seiyi jako dwuznaczne, chociaż on zwykle jest boleśnie mówiący-w-prost i to bywa sensem zamysłu komediowego scenarzutów) Spędzają czas wspólnie, odkrywają w sobie oparcie, ufają sobie, mają podobne poczucie humoru, polegają na sobie... a gdy się okazuje, że każde z nich ma drugą tożsamość, którą skrywa przez tym drugim i przy tym te ich alterego też są we wzajemnej relacji (i to na polu konfliktu etycznego) to i tak: polegają na sobie, są dla siebie oparciem, są gotowi na wszelkie poświęcenia dla drugiego.
I teraz... to dla mnie jest miłość. To dla mnie jest opowieść o pięknej miłości: nie szukając znajdujesz kogoś, kto zmienia wszystko. W TYM MOEMNCIE ŻYCIA, z tymi cechami wartościami jakie W TYM MOMENCIE ŻYCIA masz, z radością odkrywania całego potencjału TEGO KIM MOŻESZ BYĆ, JEŻELI POZWOLISZ MI SOBIE TOWARZYSZYĆ. Kto cię akceptuje, kto cię wspiera i nie oczekuje nic w zamian, kto z radością przyjmie, ale nie domaga się, kto akceptuje granice: twoje i swoje. Kto ma swoje życie, swoje cele, swoje wartości i pozostaje im wierny, nie zmienia całego świata i sposobu zachowania dla miłości (tu: w imię miłości) - a jednak WYBIERA kochać i okazywać to tak, jak potrafi. Nikt na nic nie jest skazany. To jest coś co uskrzydla, to jest uczucie i relacja, która unosi, która pozwala na wolność - bez uwikłania, ale ze świadomością konsekwencji (bólu), jaki się z nią wiąże. Po prostu: tu i teraz spotykasz kogoś i to nic, a jednak wszystko zmienia.
Tym czasem Mamoru i Usagi od początku są definiowani tym etosem miłości ze średniowiecznych legend: historią wielkiego uczucia sprzed tysiąca lat i obietnicą świetlanej i nieśmiertelnej przyszłości w potędze i dostatku za tysiąc lat wraz z ich córeczką - przy tym wszytskim TU I TERAZ jest tylko stanem pomiędzy, nieznaczącą chwilą, która w nikłym stopniu wpływa na ogrom mitu milosci, która pokonała śmierć, pokonała czas, która znalazła drogę by stworzyć relację z kimś bezpiecznym - przy którym być może brakuje wzajemnego zrozumienia, chemii, pociągu i podobnych potrzeb w życiu (związek 14-latki z 26-latkiem to jednak przepaść w potrzebach intelektualnych), ale przy kim masz gwarantowany byt i bezpieczeństwo.
Więc teraz rozumiem co budzi aż takie wielkie emocje w związku z fanami (takimi jak ja) kibicującymi Seiyi - bo jego pojawienie się trzesie tą obietnicą baśniowego bezpieczeństwa, trzesie tym co jest pewne, pojawia się masę pytań (jak “a co z ChibiUsa?” Czy znając swoje dziecko z przyszłości byłbyś gotów nadokonanie innych wyborów romantycznych godząc się moralnie jednocześnie z tym, że swoim wyborem anulujesz istnienie swojego przyszłego, jeszcze nie urodzonego dziecka? Moralna rozkminka? Komu o tym decydować?) i wątpliwości. 
Co jest piękniejszym mitem: miłość poznana po drodze w życiu? Czy miłość z przeszłości i przyszłości, która powinna definiować twoja uczucia Tu i Teraz bo od nich zależy największe szczęście? 
Miłość znaleziona? Czy miłość przepowiedziana i przeznaczona?
Zastanawiam się nawet na których etapach życia która z tych idei mnie bardziej porywała? Hymmm?
Niemniej Seiyę zawsze crushowałam. :D
5 notes · View notes