Tumgik
#ta najgorsza
takajednaniekochana · 10 months
Text
Najpierw rozpierdolą ci psychikę, a potem zapytają się czemu chcesz uciec na drugi koniec kraju
11 notes · View notes
Text
Tumblr media
2 notes · View notes
taconafide2 · 3 months
Text
Zakładając nakład pracy 2 dni na egzamin (typowe) myślę że zdam sesje na luzie 😴😴😴
1 note · View note
goalsdigger · 11 days
Text
💐 Drodzy Państwo, stało się! Moje minimarzenie się spełniło. :)
Tumblr media
💊 Większość dnia spędzona na badaniach, dzisiaj te dłuższe, czyli wjechał darmowy obiad 😅 Pani psycholog powiedziała, że na testach mam wysokie noty, o dziwo (pamięć i koncentracja). Dostałam też leki, albo placebo, nie wiem. Muszę codziennie w aplikacji się kamerować, że je biorę. Przez tyle czasu w poradni (+1h dojazd w jedną stronę, bo aż do Gliwic muszę jeździć, ale przysyłają po mnie szofera 😎) nie zrobiłam dziś wszystkiego co chciałam.
👠 Na szczęście nie tylko mnie nie było ostatnio na heelsach, ale też jednej dziewczyny. Dzisiaj instruktorka się za to zabrała i ustaliła zasady. A na czwartek muszę umieć cały układ, gdzie ja ledwo co 5 ruchów robię a co dopiero mówić o tym, by to wyglądało. No pozdro. Nie mam teraz do tego głowy, na sobotę, dzisiaj się okazało, mam umieć 4 układy, bo będą wejściówki na ćwiczenia. Sezon w pracy się zaczyna. Triathlon mam za 2 tygodnie, muszę trenować. Półmaraton za 2 miechy. Bieg z psem za miesiąc, więc jego też muszę wytrenować. Ogródek babci obiecałam zasadzić. I to mnie kręci, a nie kręcenie dupą. Najgorsza decyzja ever! To jest ta jedna rzecz za dużo (wiem, że dużo na siebie biorę). Zupełnie nie dla mnie. Zupełnie zbędna. Ale mam jebany kontrakt do grudnia. :/
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Aktywność fizyczna:
● 1 h marszobiegu z Walterem
● 1,5 godziny high heels
● Minirozciąganie
Wytuptane: 14 tyś. kroków
Wypite: 2,2 l wody +6 kaw i wińsko (powstrzymałam się od coli zero 👏)
Pospane: 0-6 (6 h)
Nawyki:
Tumblr media
Lista zadań:
-kupić bilety na pociąg
-zadzwonić do szefowej
-zrobić porządek w apteczce
-kupić miniszczotkę i balsam
Zjebane:
-odpuszczony basen
-brak nauki
45 notes · View notes
Dlaczego kurwa, ile bym się nie starała to zawsze jestem ta najgorsza
48 notes · View notes
tearsincoffe · 4 months
Text
[09.12.2023]
Dobry wieczór moje miłe Motylki! 🦋
"Leżę na łóżku, przyjaźnię się z sufitem i męczy mnie świadomość, jak wiele rzeczy w życiu potrafiłbym dobrze robić."
- Leopold Tyrmand
Pozwolę sobie zacząć od motta ponieważ jedyną wędrówką jaką dzisiaj odbyłam była ta po własnej głowie. Ciało protestowało wobec opuszczania pieleszy, głowa nie potrafiła skupić uwagi na czymś produktywnym. Zostałam zamknięta z własną świadomością. To dzięki niej szkolna psycholog nadała mi miano "ewenementu" oraz "ciekawego przypadku". Oceńcie własną miarą takt powyższych słów. Samoświadomość dobrych parę lat więzi mnie w klatce równocześnie wypychając ku niebiosom aby za moment brutalnie ściągnąć do piekieł. Poświęcam więc moją młodość na analizę nie robiąc nic aby wprowadzić w życie wyciągnięte wnioski a czas namacalnie płynie mi przez palce. Czasami zakładam, że w tym jednym nieszczęśliwym ciele mieszkają dwie (albo i więcej) Thalie. Siostry na wzór Any a także Mii. Racjonalna Thalia walcząca bezskutecznie o wydostanie się z więźenia własnego umysłu oraz autodestrukcyjna Thalia przywiązana do cierpienia niczym Jaś do Małgosi. Przecież lepsze jest znane piekło niż nieznajome niebo. Poza tym, zasługujesz aby pokutować. Czemu? <chwila ciszy> ... a pamiętasz jak tydzień temu zapomniałaś powiedzieć "do widzenia" wychodząc ze sklepu? Teraz cierp za swoje grubiańskie zachowanie! Usilnie marzyłam o zostaniu głosem rozsądku, aby znajomi postrzegali mnie jako osobę wyrozumiałą i przedobrzyłam. Dopuszczam do siebie multum scenariuszy których zakończenie monotonnie przyjmuje ten sam schemat, to ja jestem winna. Na tym gruncie wyrosła fałszywość. Prawię nienawistne tyrady aby po dziesięciu minutach spędzonych sama ze sobą przyjąć na siebie wszystkie grzechy osoby besztanej. Czy to cofa wypowiedziane chwilę temu krzywdy? Oczywiście, że nie! Skrajność równa się braku kontroli, ciągle zmieniam decyzję dając mi czas na przemyślenia pewnym jest, iż wstrzymam się od głosu. Stąd kotwice znalazłam w "diecie motylkowej". Mój jedyny obecnie pewnik to cyferki rozpisane w notatniku na cały miesiąc. Mam kontrolę nad własnym życiem w jednym małym aspekcie, a raczej wmawiam sobie, że ją mam. Jedzenie od dziecka pomiata mną jak chce. Wcześniej umierałam z przejedzenia dzisiaj płaczę przypadkowo połykając naskórek z ust bo może on mieć puste kalorie. Całe życie jestem więźniem własnego umysłu, tych dwóch Thalii które prowadzą wojnę "Polsko-Polską" a gdzieś pośrodku pozostaje uniwersalna względem śmiertelnej bitwy świadomość podszeptująca, iż te skrajności mnie wykończą. I ma rację. Pisanie tego wiedząc, iż nie poczyniłam dzisiaj żadnego kroku (dosłownie a także w przenośni) rozrywa mi żebra chociaż cielesna powłoka, mimika pozostaje obojętna. Lecz wewnętrznie jestem świadoma, i to mnie rani. Dochowując pełnej szczerości muszę zdradzić wam obrzydliwy sekret którego bardzo mocno się wstydzę. Między spaniem a bólami egzystencjalnymi bezmyślnie przeglądałam filmy osób z nadwagą ładujących w paszcze chorobliwe ilości jedzenia. Oh, jaka ze mnie hipokrytka! Gdybyście tylko zobaczyli obraz żałości jedzący z bólem, jakby za karę jakim byłam na początku roku. Błąkam się między materiałami odczuwając perwersyjną wyższość aby ciemny ekran kończący pokazał mi w odbiciu twarz gorszą niż te które chwilę wcześniej oglądałam. Mimo wyrzutów sumienia kontynnuje seans powtarzając cykl chomika biegnącego w kołowrotku. Ciągle te same błędy. Dwie Thalie, Alkaida w głowie, cierpienie. Czy kiedyś odetchnę?
Chciałam zatoczyć koło kończąc tak jak zaczęłam lecz wertując w pamięci cytaty z "Lalki" nie potrafię zdecydować się na jeden. Szukając pozytywów, przyszła interpretacja lektury nie będzie wyzwaniem gdy czuję duchową bliskość ze Stanisławem (bynajmniej nie na poziomie zamiłowania do o wiele młodszych kobiet.)
Spożyte kalorie: 0kcal na 0kcal
Spalone kalorie: 5kcal
Wstyd mi się do tego przyznawać ale wywodzę się z domu gdzie najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa. Oceńcie moje lenistwo własną miarą, w końcu po to czytamy cudze bilanse, aby się porównać, może poczuć wyższość. Czyż nie? Lub tylko mierzę Was własną miarą.
Bilans: -5kcal
Wybaczcie infantylnie edgy otoczkę wokół powyższego wpisu. Koniec końców jest to coś na wzór pamiętnika a tak właśnie wygląda dzisiaj mój nastrój.
Chudej nocy Motylki! 🦋
33 notes · View notes
1ntrus1v3thoughts · 3 months
Text
vent?
traktuje to konto jak swoj pamietnik, a jako ze nie mam sie tym z kim podzielic i dusze to w sobie to napisze to tutaj.
szczerze mowiac, mam dosc bycia "ta przecietna". nigdy najgorsza, ale tez nie najlepsza. jestem po prostu zwykla, niczym sie nie wyrozniam. w niczym nie jestem jakas bardzo dobra, tylko czasem cos mi wyjdzie, ale nigdy nie przekracza to tej granicy "przecietnosci". nie jestem dla nikogo najwazniejsza, jestem pewna ze nikt nie uwaza mnie za swoja ulubiona osobe, nie mam rzeczy, w ktorej bylabym naprawde dobra, tak samo nie mam wielu przyjaciol, oceny rowniez mam takie "normalne". nikt nie wie, jak bardzo wyniszczona w srodku jestem. glodze sie, tne sie, mam mysli samobojcze, podejrzewam u siebie kilka chorob psychicznych i robie niemal wszystko, by jak najbardziej sobie zaszkodzic. czasem mysle, ze w ogole sobie to wszystko wymyslam i wcale nie jestem chora, po prostu mi sie nudzi. juz sama nie wiem co jest prawdziwe, a co nie. ostatnio mam prawie ciagle zly humor, a teraz weszlam w kolejny zwiazek (jesli mozna to w ogole tak nazwac, to wszystko jest dosc skomplikowane) i boje sie, ze bedzie tak jak zawsze. ze moja dziewczyna dowie sie o mnie wiecej, zrozumie, jak bardzo spierdolona i toksyczna jestem i ze mnie zostawi. w taki sposob zrobilaby przynajmniej cos dobrego dla siebie, bo znajomosc ze mna przynosi same niedogodnosci. jestem zazdrosna, wszystko za bardzo analizuje, dramatyzuje, potrzebuje atencji bardzo czesto ale wstydze sie o nia prosic, dodatkowo jestem zakompleksiona, a nawet nie wiem czy to wszystko jest prawdziwe i czy nie wykreowalam sobie tego sama by miec "ciekawsze" zycie. jednym slowem jestem zjebana. naprawde chcialabym sie ktoregos dnia zabic, ale wiem, ze nie moge ze wzgledu na moja rodzine. niewazne, jak bardzo nie znosze swojej matki, nie moglabym jej tego zrobic. nie boje sie smierci, ale jest wiele czynnikow, ktore powstryzmuja mnie przed zrobieniem sobie czegos powazniejszego niz pociecie skory na udach. czuje, ze marnuje swoje nastoletnie lata na siedzenie w domu i chodzenie zdolowana bez przerwy, ale nie potrafie inaczej. mysle, ze celowo dokladam sobie problemow, bo znalazlam w smutku pewien komfort. to naprawde dziwne i zdaje sobie sprawe, jak to brzmi, ale lubie byc smutna. przywyklam juz do tego, ze zawsze predzej czy pozniej zostaje sama, martwie sie, ze z ta dziewczyna bedzie identycznie. juz wiele razy mialam takie sytuacje, a jak dowie sie o moim ed i sh to na pewno mnie kurwa zostawi XD nie chce jej o tym mowic bo bedzie sie tylko niepotrzebnie martwic albo urwie kontakt, a ja nie chce ani tego ani tego. nie chce pomocy, chce po prostu byc wysluchana
8 notes · View notes
sor-g · 1 year
Text
6.02
Zmieniło się, dużo się zmieniło, lecz jedna rzecz została.Nienawiść do siebie.Ona ciagle jest, jest tak zakorzeniona, że wyrwanie zostawi po sobie ślad którego nic nie zakryje. I zawsze gdzieś odrobina będzie siedzieć głęboko we mnie.Nie potrafię sobie wyobrazić, że stoję przed lustrem i jestem zadowolona z tego co widzę, że mogę na siebie spojrzeć bez pogardy, nie mogę sobie wyobrazić, że nie wstydzę się mojej osoby. Nie potrafię. Tyle rzeczy się zmieniło a to nadal jest ze mną. Wieczne niezadowolenie z siebie. Dostałam tyle rzeczy od losu a ja mam wieczne ale. Zawsze mi coś nie pasuje, coś mogło być inaczej, lepiej, i myślenie że nie zasługuję na to albo to się stało dzięki szczęściu. I to nie tylko mnie a i moich bliskich dotyka. Oni nie mogą mnie znieść przez to. W tym momencie mam dużo wartościowych osób dookoła oraz układa się mi w życiu, można powiedzieć że prowadzę beztroskie życie, wiele osób się chętnie zamieniło na moje życie. A ja nie umiem tego docenić. Ta cholerna nienawiść do siebie doprowadza do tego, że nienawidzę życia i nie potrafię cieszyć się nim. Najgorsza jest w tym wszystkim świadomość że jeśli tego nie zmienię to zmarnuje szanse na naprawdę dobre życie. Zniszczę siebie tym i już nie będzie ratunku, jeśli jakikolwiek ratunek jest.
28 notes · View notes
Text
Teraz już wiem kim dla ciebie jestem i wiem, że pora cię odpuścić...
25 notes · View notes
klarka01 · 3 days
Text
Uczyłam się cały tydzień na angielski tych głupich stopniowań przymiotników, myślałam że umiem. A wszystko zapomniałam, znowu zawiodłam znowu jestem ta gorsza xddd
Nie chce mi się żyć w ten sposób , co ze mną jest n tak ?. Czemu inni są lepsi ode mnie a ja musiałam być tak obdarowana ? Jako najgorsza . Znowu zawiodłam siebie , rodziców , nauczycieli . Ja nie zdam a wakacje tuż ,tuż a w dzienniku 6 zagrożeń. Jak mogłam tak zepsuć.
NIENAWIDZĘ SIEBIE.
Tumblr media
2 notes · View notes
slowacki06 · 19 days
Note
Hej, zrobiłem to dla Twojego dobra. Nie złość się. Kiedyś mi podziękujesz.
Chyba wiem o co chodzi. Puki co mam przerąbane i same dogryzki, wymuszają we mnie na siłę jedzenie. Najgorsza jest ta presja i świadomość że wiedzą a już wiadomo skąd.
(jeśli dobrze myślę że to ty to przysięgam że cię udusze i ugryzę)
3 notes · View notes
vhz99 · 20 days
Text
bylam dzisiaj na obiadku rodzinnym i praktycznie kazdy poruszal temat mojej wagi *w pozytywnym aspekcie*!! dalo mi to dalsza motywacje do schudniecia fr, szkoda tylko ze ja nie widze efektow przez ta chorobe ://
• moj brat powiedzial: " o jejku jak ty strasznie schudlas, jestes na jakis glodkowkach?"
• moj wujek "ale ty jestes chuda, ty cos w ogole jesz?"
• moj tata "w ostatnim czasie strasznie wychudlas, musisz mi koniecznie powiedziec jak to zrobilas bo wygladasz bardzo ladnie. moge sie zalozyc ze bierzesz jakies tabletki na odchudzanie, nie obraze sie na ciebie powiedz mi tylko jakie bo jestem zdespreowany haha"
te slowa jakos najbardziej zapadly mi w pamiec podczas tego obiadu. jeszcze troche brakuje mi do mojego ugw, mam nadzieje ze do wakacji uda mi sie zdobyc moja wymarzona wage!! przez ostatni dni jadlam dosyc sporo co bardzo mi sie nie podoba lecz po swietach bedzie mi juz latwiej wrocic do mojej rutyny ze wzgledu na moich pracujacych rodzicow, ktorych nie bedzie w domu co ulatwi mi glodzenie sie. tak w ogole bylam dzisiaj na rolkach i bylo tak super naprawde, dawno nie czulam sie tak wspaniale. przez to ze pojechalam dluzsza trase na rolkach to nie mam az tak mocnych wyrzutow sumienia, ktore zazwyczaj doprowadzaja mnie do placzu po zjedzeniu najmniejszego kesu jedzenia. jednak z tylu glowy nadal czuje sie jak najgorsza swinia :((
wesolych swiat motylki!! 🦋
6 notes · View notes
lekkotakworld · 1 year
Text
Hej. Coś wam powiem. Wykorzystam moment, kiedy nienawiść do samej siebie trochę mi opadła.
Wiecie jak trudny był dla mnie ten weekend ? Przyzwyczaiłam się, że większość czasu siedzę sama. Jem co chce i kiedy chce i w jakiś ilościach chce. Jednak ten weekend był inny. Mój chłopak nie miał żadnych zajęć (studiuje zaocznie), dlatego 24 godz na dobę siedzieliśmy razem. Ja to doceniam, cieszyłam się i dalej się cieszę, że spędziliśmy tyle czasu razem, bo to naprawdę rzadko się zdarza. Ale czułam się przytłoczona. Straciłam na 3 dni tą swoje comfort zone. Chciałam jeść wszystko, jednocześnie nie chciałam nic jeść, chciałam jeść zdrowo, chciałam jeść same najgorsze wysokokaloryczne produkty. Moja głowa to był jeden wielki burdel. I tego na zewnątrz nie widać. Ale w środku ja nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nienawidziłam siebie. Czułam się najgorsza, największa, jakby wszystko co jadłam, czy piłam, nawet głupia woda, sprawiały, że ja tyje, rosnę wszerz, że za chwilę nie zmieszczę się w drzwiach.. i choć dalej w głowie mam takie myśli, to dziś już jestem trochę spokojniejsza.
Post, który wczoraj dodałam pisałam już od piątku. Edytowalam go codziennie. Wiem, że tamte limity są mega niskie, ale tak podpowiadała mi wczoraj głowa. Zobaczę jak wyjdzie w ciągu dnia. Na ten moment bije się z myślami, jedna część mnie nie chce dzisiaj nic zjeść i ciągnąć głodówkę. Druga część mnie chce rzucić się na jedzenie, nie myśleć już o niczym, tylko jeść, aż poczuje, że mi niedobrze.. jest jeszcze ta malutka trzecia część, która każe podejść mi do tego na spokojnie. Zjeść normalnie. Bez emocji. Zdecyduje w ciągu dnia. Dodam wieczorem bilans, ale dziś jeszcze bez zdjęć. Nie chce narzucać presji.
Mam nadzieję, że u was wszystko w porządku ❤️
Dobrego dnia wam życzę
40 notes · View notes
grubykotek · 3 months
Text
mowi ze mnie lubi, a potem jestem w jej oczach dziwka. nie chce zeby tak na mnie patrzyla. czuje jej dotyk na sobie. nie chce go czuc. to glupie. chce zeby wszystko wrocilo do czasow kiedy bylem chociaz troszke potrzebny. chce byc kochany, ale przeciez jej nie kocham. chcialbym moc ja kochac, zapomniec czy mi cos zrobila, dalej z nia byc i miec jakis powod. ta krzytna poczucia wartosci, to szczescie za nieszczere pochwaly. ten bol utrzymuje mnie przy zyciu, czuje ze na niego zasluguje, nie zasluguje nawet na najgorsza smierc. musze sie meczyc.
4 notes · View notes
temperance-04 · 1 year
Text
09-12-2022
Hej wam :) u mnie całkiem dobrze spokojnie. Dzisiaj byłam z mama na zakupach bo jutro będziemy robić kiełbasę i trzeba było mięso kupić więc czeka mnie cały dzień wędzenia kiełbasy i baleronu czekam też na paczkę bo to prezent na imieniny mamy, do tego zamówiłam dzisiaj czajnik bo nasz zelmer po  ok dekadzie skończył swój żywot wczoraj. A wczoraj piekłam z mama pierniczki i je dekorowałyśmy dużo zabawy było z nimi a jak wyszły to wam powiem jak po leżakują narazie są zabójcze lepiej nimi nie rzucać. Teraz będę wstawiać wywar z mięskiem na zimne nóżki a w niedziele mamy mieć gości. A po weekendzie biorę się za generalne sprzątanie na święta o ile ta nawałnica śnieżna nie dotrze bo jak dotrze to sprzątanie będzie przesunięte w czasie. Najgorsza rzecz po słońcem dla mnie to sprzątanie. Ze świątecznych rzeczy zostanie mi choinka do ubrania, na balkonie zawiesić lampki i jeszcze makaron muszę zrobić, karpia mam, pierogi, uszka i krokiety zrobione resztę potraw będą robione we wigilię,  a wy na jakim etapie jesteście przygotowań na święta?
21 notes · View notes
myslodsiewniav · 3 months
Text
Trochę o książce Mroza (i generalnie o jego fabułach) i trochę o najbliższych planach projektowo-artystycznych
08 stycznia 2024
Nadal nie napisałam BIO.
Ale odzyskałam właściwy dystans do tematu - przecież na zajęciach z budowania własnej marki w kilka sekund wiedziałam co i jak o sobie powiedzieć, nie pojawiały się wątpliwości czy niepewność. Okay, zgadzam się, jest to prezentacja kilku swoich cech, ale o to chodzi w BIO! To nie musi dorastać do ubrania w kilka zdań złożoności psychiki ludzkiej z jej niuansami!
Myślę, że zrobię draft dziś.
A póki co szykuję się w poniedziałkowy poranek do pracki - wstaliśmy raniutko by zrobić ciepłą owsiankę (dla mojego partnera do pracy też), a spaliśmy jedynie 5h, bo wczoraj wsiąknęliśmy w puzzle. Puzzle naprawdę są siłką dla szarych komórek: wpadam w trans układając je (gdybym przy prasowaniu miała takie doznania, ech) i zupełnie jakoś przypadkiem wpadają mi do głowy rozwiązania innych problemów (np: napisania BIO).
Słuchamy do puzzli książki Mroza "Światła w popiołach" - to moje pierwsze spotkanie z serią o patologu Sewerynie (tak, zaczęłam od 5 tomu), ale po sympatii wobec Forsta i Chyłki (a raczej tekstów Chyłki i dynamiki między nią, a Kordianem, które mnie doprowadzały do chichotu na głos przy czytaniu "Widmo Brockenu" xD, niektóre teksty zaimportowałam do użycia codziennego wobec mojego faceta) dałam szansę Sewerynowi, bo mój chłopak, który w zeszłym roku chyba przeczytał wszystkie dostępne serie Mroza mniej-więcej i tak mi streścił fabułę - miał potrzebę zorganizowania burzy mózgów na tematy moralne/etyczne/społeczne poruszane w książkach, więc musiał nakreślić kontekst. To bardzo fajna sprawa, jak książka swędzi w mózg.
Wracając - "Światła w popiołach" to nie kryminał. To kurwa romans, i to głupi jak polskie komedie romantyczne xD. Z wątkiem kryminalnym w tle, który jest pretekstem do prowadzenia podkręconej napięciem seksualnym i poczuciem "zakazanej miłości", takiej "pełnej przeciwności losu". Ilość moich facepalmów była wprost proporcjonalna do ilości dopasowań właściwego puzzla w układance. A ułożyliśmy wczoraj całe. Jakie to jest frustrująco głupie... tym bardziej irytujące, że doskonale wiem, co opisuje autor, bo ten niepochamowany popęd namiętności, który nakazuje zaspokojenie potrzeb seksualnych jest mi doskonale znany. Tyle, że wiem, że to nie jest miłość - to haj na skrajny stres, haj na ekscytację, haj na endorfiny, serotoninę, brak stabilności w relacji itp. Tak, początkowo to było coś co wywalało z trampek, bo tak jest na początku miłości, a potem powinno się unormować, tymczasem to anormalne podniecenie skacze jak cukier u diabetyka, coś pod skórą pika ostrzegawczo, że teraz, zaraz potrzebujesz zaspokoić COŚ (łatwo powiedzieć "seks", ale seksem zaspokajamy też inne potrzeby, więc to może być bardziej złożone). Ech, moim zdaniem jak ktoś nie potrafi wejść dojrzale w relacje i jest potem tak jak było u mnie i exa, jak u bohaterów "Świateł w popiołach". No więc dlatego słuchałam tego co odpierdala bohater i bohaterka i w przerwach kreśliłam mojemu chłopakowi dlaczego to jest romanskryminalny xD i dlaczego ta fabuła ma więcej wspólnego z serią "Zmierzch" - trójkąt Edward-Bella-Jackob, jak te plottwisty są podobne - Jackob tak naprawdę okazał się zakochać w kimś innym, dokładniej w dziecku Belli xD co jest krypne w uj! xD Jak mój chłopak się nie zgadzał na to przypasowanie gatunkowe to porównanie czyniłam do Bridgertonów. Uśmialiśmy się z tego.
Książki nie skończyliśmy jeszcze, została nam 1,5h słuchania i to w momencie, kiedy fabuła kryminalna zrobiła się ciekawa. Dziś mamy zamiar kończyć słuchanie do nowych puzzli - UWIELBIAM PUZZLE! To tak wyciszające zajęcie! :D Tylko kark boli xD
Uważam, że Mrozowi lepiej wychodzi pisanie scen kulminacyjnych, samej akcji. Z tego co do tej pory przeczytałam jego pióra wszystkie książki tak na poziomie 1/4 licząc od końca są bardzo wciągające, bardzo wartkie, dające dużo funu.
Z fabułą w środku mam problem - najgorsza zgroza jaką typ jest w stanie wymyślić w ramach komórki rodzinnej (na ile czytałam o tym) to zdrada małżeńska i case zakazanej miłości między bohaterami nie mogącymi być ze sobą, bo są w związkach z kimś innym. Raz czy dwa to byłoby faktycznie tematem wartym eksploracji, tym czasem ta zdrada - w relacji, w romansie, w małżeństwie jest wałkowana i wałkowana... {nie jestem na bieżąco dokładnie z Chyłką, ale kibicuję, że ona i Kordian przynajmniej nie robią siebie wzajemnie na boku, bo fajni są.] W czytanej "Światła w popiołach" dochodzi moim zdaniem do absurdalnej sytuacji w której bohaterowie - wszyscy ci istotni! - okazują się mieć dokładnie taką samą moralność. Wszyscy są gotów zaakceptować zdrady, wszyscy jednocześnie kogoś kochają, mają podobną ocenę wartości uświęcających środku, a już najśmieszniejsze jest, że bohaterka, która zdradza męża od 4 tomów ma mu za złe, że ma przed nią sekrety xD
To jest tak głupie i dziecinne... Rozumiem, gdyby chodziło o jeden trójkąt miłosny, ale tu mowa o wszystkich istotnych bohaterach. I w takim momencie gdzieś temat się oswaja i zastanawiasz się, jako czytelnik czy rzeczywiście zdrada małżeńska faktycznie BOLI w świecie przedstawionym czy jest po prostu figurą w związku w tej społeczności - coś jak we współczesnej Japonii czy Francji Ludwika XVI? Że tak długo jest to okay, jeżeli w komórce podstawowej nic się nie zmienia, a współmałżonek nie wie z kim urządzasz fiki-miki na boku? A jak to wyjdzie na jaw to nie tyle największym problemem jest wyrządzenia olbrzymiej i nieodwracalnej krzywdy partnerowi/partnerce (a tym dla znakomitej większości społeczeństwa w tym obszarze kulturowym jest zdrada w związku) co właśnie pośpieszne uciszenie plotek, by się nie rozeszło, by wygodny status quo - wspólne życie w małżeństwie z kochankami na boku - nie musiał zostać naruszony, by nie musieć omawiać tego co do tej pory było nienazwane i czego współmałżonek domyślał się lub nie, ale co generalnie wybaczy, bo ważniejsze są pozory.
Nie wiem czy Mróz to dostrzega?
No, naiwne to i głupie, kiedy masz bohaterów z różnych warstw społecznych, z różnym tłem, kapitałem kulturowym, ale wszyscy mają tą samą moralność.
Ale córeczka głównego bohatera jest fajnie napisana. Miło się tą osobę czyta. :D
Dziś idę zostawić umowy szefowi, nadać paczkę, pracować. Po pracy gotowanie obiadu i nauka - duuuuuuuużo nauki. Ech...
Egzaminy się zbliżają.
W tym tygodniu również moja mami ma wernisaż swoich prac - na Uniwersytecie Trzeciego Wieku. MEGA się cieszę! Tak bardzo mnie cieszy, że zaczęła czynnie uczestniczyć w spełnianiu marzeń - własnych, tych, które snuła z myślą o swojej starości jeszcze przed wypadkiem, wylewem i wszystkimi operacjami. Ech... Wzrusz.
Mam do wykonania jeszcze trzy swoje projekty (jeden konkurs musiałam opuścić - wyleciał mi piątek przez uczulenie na hennę, całe popołudnie przespałam, potem sobotę odchorowałam, a potem usiadłam do nauki - mam dużo nauki, nie zdążę nauczyć się do 2 egzaminów, ogarnąć chorego pieska i jeszcze znaleźć przestrzeń na kreatywny design na open calla): 1 to po prostu praca na konkurs, a dwa pozostałe to projekty dla rodziny:
Dla moich krewnych robię album ze zdjęciami podsumowujący cały rok 2023 - a myślę, że z uwagi, że rodzina powiększyła się o aż 2 nowych członków w zeszłym roku to ten album będzie jednak po pierwsze wielki, a po drugie chcę go zrobić DOBRZE (sama muszę zrobić sobie podsumowanie, bo mam wiele wątków do rzeczowego opisania - to był ciężki rok, przejechał mnie, ale "stoję na raz, ze słońcem twarzą w twarz" :D). Oczywiście mówiąc "album" (ze zdjęciami) mam tak naprawdę na myśli podobnie jak rok wcześniej wykonanie kroniki życia mojej rodziny (tylko mojej podstawowej komórki: mama i tata, ja i O., moja sis i jej mąż). I podobnie jak rok temu wydrukuję ten album w formie fotoksiążki, w twardej oprawie, w 3 egzemplarzach. Miałam to zrobić pod choinkę - nie zążyłam....
Natomiast dla rodziny mojego partnera mam do wykonania serię komunikacji wizualnej dla eventu "50-te urodziny" moich teściów :P - jedziemy na wyprawę, wspólnie (początkowo mieli jechać tylko z dziećmi, a potem wciągnięto na pokład mnie i Szwagra nr 2). Planuje przygotować logo, koszulki z własnym nadrukiem dla wszystkich (przy tym ja i Szwagier nr 2 dostaniemy takie z napisem "support team", mam nadzieję, że uznają to za równie zabawne, jak jest to zabawne dla mnie), może czapki basebalówki i parciane torby. Takie "podstawowe gadżety" eventowe, ale stworzone specjalnie pod temat urodzin moich teściów. Mam pomysł i wiem jak to widzę. Teraz muszę to narysować w kilku wersjach, a potem wynająć pracownię do sitodruku i nadrukować grafiki. MOOOOOŻE przy okazji wykonam plakat - będę miała od razu "z głowy" kwestię zaliczenia z jednego przedmiotu (w sobotę podejrzałam program zaliczeniowy - ostatnie zadanie, takie na luty, do zdania, to właśnie wykonanie plakatu reklamującego jakieś wydarzenie/event).
Mam nadzieję, że spodoba się im mój pomysł - wszystkim. Własnej rodziny jest pewna, wiem, że będą zachwyceni oglądając taką fotoksiążkę. Wiem, że to dla nich frajda i jak tylko wspomniałam, że proszę ich o przesłanie zdjęć to zapalili się do pomysłu.
Reakcji rodziny mojego partnera nie jestem pewna - sami są bardzo kreatywni, na pewno coś wymyślą fajnego na ten wyjazd. Boję się, że narzucę moim pomysłem jakiś ton, którego nie chcą... O. mówi, ze jest ok. Ja się cykam.
3 notes · View notes