Tumgik
#sztuczny uśmiech
beznadziejnaaaaa · 1 year
Text
W końcu przychodzi taki moment, że nie masz już siły udawać uśmiechu.
220 notes · View notes
n-inna-n · 9 months
Text
Nadzieja miała być matką głupich, ale była też jedynym, co popychało ją w stronę zmian. Tak bardzo pragnęła mieć nadzieję, że stanie się coś, co ją zaskoczy i sprawi, że na nowo zacznie cieszyć się każdym dniem. Nie chciała dłużej nakładać uśmiechu, sztucznego, bolesnego uśmiechu, który wysysał z niej całą energię.
-Edyta Prusinowska - "Opowiem o tobie gwiazdom"
5 notes · View notes
mimanchimoltoo · 1 year
Text
I know the pain that you hide behind the smile on your face.
9 notes · View notes
nieprawdziwaprawda · 2 years
Text
Z dnia na dzień coraz łatwiej przychodzi mi udawanie, że wszystko jest w porządku.
16 notes · View notes
singularitatems · 9 days
Text
cena w pln
-
Czy dużo Cię kosztuje
szczery uśmiech?
którego tak często się pozbawiasz
Jak dużo płacisz w złotówkach,
by on zawitał na Twej twarzy?
a później o nim zapominasz
Jaka jest cena życia?
skoro ciągle przepłacasz
Ile należy wydać złotych?
by ten uśmiech na twarzy sztucznie nałożyć
24 notes · View notes
whatever228sworld · 1 year
Text
Przez lata kształtowałam w sobie nienawiść do samej siebie. Zaszło to tak daleko, że nawet nie potrafiłam określić kiedy to się zaczęło. Pamiętałam każde słowo, które mnie do tego popchnęło. Do autodestrukcji.
Za gruba. Za głupia. Mogłabyś schudnąć. Nie jedz tego. Jesteś beznadziejna. Masz okropny charakter. Brzydkie włosy. Zbyt leniwa. Denerwujesz mnie. Mam Cię dość. Wszyscy mają cię dość. Nienawidzę Cię. Nie ufam Ci. Brzydka.
Pielęgnowałam przez lata wszystkie te
słowa, które były jak sztylety w mojej duszy. Kto by się spodziewał, że kilka słów sprawi, że będę płakać przed lustrem prawie codziennie robiąc makijaż, żeby każdy myślał że świetnie się trzymam, Brak uczuć wszedł mi w nawyk, a na twarzy widniał
sztuczny uśmiech - maska.
Chociaż tak na prawdę w głowie analizowałam każde słowo, ton głosu, wiadomość czy spojrzenie. Myśli mnie zabijały. Wszędzie widziałam kłamstwo - bo jak można myśleć o mnie dobrze, lubić mnie czy kochać, skoro ja tego nie potrafię tego dokonać?
Zatopiona w autodestrukcji dążyłam do perfekcji.
Bałam się. Każdego dnia bałam się, że już dłużej nie wytrzymam.
A najbardziej bałam się, że nawet jeśli ktoś będzie chciał mnie ocalić to na to nie pozwolę. A co gorsza - razem utoniemy w moim mroku.
229 notes · View notes
mrocznaksiezniczka · 1 year
Text
Przez lata kształtowałam w sobie nienawiść do samej siebie. Zaszło to tak daleko, że nawet nie potrafię określić kiedy to się zaczęło. Pamiętałam każde słowo, które mnie do tego popchnęło. Do autodestrukcji. Za gruba. Za głupia. Mogłabyś schudnąć. Nie jedz tego. Jesteś beznadziejna. Masz okropny charakter. Brzydkie włosy. Zbyt leniwa. Denerwujesz mnie. Mam Cię dość. Wszyscy mają cię dość. Nienawidzę Cię. Nie ufam Ci. Brzydka. Pielęgnowałam przez lata wszystkie te słowa, które były jak sztylety w mojej duszy. Kto by się spodziewał, że kilka słów sprawi, że będę płakać sama w ciemnym pokoju prawie codziennie , żeby każdy myślał że świetnie się trzymam, Brak uczuć wszedł mi w nawyk, a na twarzy widniał sztuczny uśmiech - maska.Chociaż tak na prawdę w głowie analizowałam każde słowo, ton głosu, wiadomość czy spojrzenie. Myśli mnie zabijają. Wszędzie widzie kłamstwo - bo jak można myśleć o mnie dobrze, lubić mnie czy kochać. Zatopiona w autodestrukcji dążę do perfekcji. Boję się. Każdego dnia boję się, że już dłużej nie wytrzymam.A najbardziej boję się, że nawet jeśli ktoś będzie chciał mnie ocalić to na to nie pozwolę. A co gorsza - razem utoniemy w moim mroku.
125 notes · View notes
princesmaja · 2 months
Text
Czasami już tak jest że po prostu nie dajesz sobie rady.
W dzień zakładasz sztuczny uśmiech a w nocy się rozpadzie i płaczesz mając wszystkiego dość.
Moje życie jest właśnie takie, mam go już dość i chciałabym zniknąć, ale nie mogę bo nie mam tyle odwagi.
2 notes · View notes
alwaysdarkangel · 1 year
Text
Jak teraz łatwo ukryć smutek. Wystarczy sztuczny uśmiech, wesołe wiadomości i zdjęcia idealnego życia na istagramie. W rzeczywistości płaczesz i pijesz w samotności, myśląc czy nie warto było by zniknąć na zawsze.
- Angie
12 notes · View notes
jazumst · 7 months
Text
Poniedziałkowy start
Żeby Was... Kolejny tydzień czas zacząć. Posłuchajcie:
Poniedziałek powitał mnie pięknym słońcem. Takim, które wyciągało mnie na długie kilometry z domu. Niestety nie dziś, dziś jadę do pracy :/ Niemniej jednak zrobiło mi się bardzo miło na sercu i z uśmiechem szeroko otworzyłem okno.
//
Zaczął się remont w Wieży. Trzy dni ma to trwać. Majstry ciągną gaz i zmieniają ogrzewanie z kafla na tak zwany junkers. Dla leniwca Piątego to lepiej, ale nie widzę tego. Nawet bez popiołowego kurzu zasyfi chałupę. Dodatkowo pewnie Termet będzie skręcony, a zimą we Wieży jest costa. Kafel dawał radę, bo pięknie się bujał, ale... No i rachunki wzrosną, a Piąty jakoś nie wybiera się do roboty. "Wakacje" sobie zrobił. Mamy już niemal rok akademicki, a on dalej roboty nie szuka. Właśnie przez takich ludzi spada mi motywacja, sztucznie wzrasta samoocena i po prostu się rozpierdalam. Jeszcze, pajac jeden, zrobił awanturę jak pani Matka powiedziała Pierwszemu, że Piąty ma czas mu pomóc z przeprowadzką. Dobra, koniec zanim się uruchomię.
//
Kiero zadzwoniła już 3 razy. Rzecz jasna z powodu bajzlu, a bajzel jest konkretny. Po prawdzie to nie ma nerwów, ale no ona przeżywa jak prawiczek pierwszy raz. Opierdolić za opierdalactwo i do boju. Eeehhhh... Widzę jak walczą w niej uczucia. Z jednej strony cieszy się, że tak ją wspieram, z drugiej jest cholernie zazdrosna, że tyle robię, staram się i angażuję. Nie rozumiem tego XD Natomiast reszta... Gra w najsłabsze ogniwo byłaby ciężka. Oni są jednakowo chujowi do potęgi! Jakby urządzali zawody kto bardziej zleje sprawę i znajdzie wymówkę żeby mu parasola nie otworzyli.
//
Z trwogą zrywam kolejne kartki w kalendarzu. Niby człowiek wie, ale tak dziwnie, że coraz bliżej koniec roku i znowu. Niby fajnie jak tydzień szybko leci, ale jak odnieść to do roku to już nie. Ciągle wydaje mi się, że mam 30lat, a mam niemal 35. Taka tam różnica. Chyba właśnie tak ludzie przewalają życie.
//
Mam dobry humor to nie będę opowiadał o złych rzeczach. Nie ma sensu się nastrajać ;] Zwłaszcza, że mam zmianę z KM i dobrze wiem, że szybko mi uśmiech z mordy zdejmie.
Dobrego poniedziałku Dziewczyny ;)
6 notes · View notes
nkfanart · 9 months
Text
Kochani, jak pewnie wiele osób i ja uwielbiam apke TikTok co za tym idzie znajduje tam czasami naprawdę śmieszne filmiki. Ostatnio znalazłam pewien fanowski filmik z LMK gdzie Monkey King zabiera MK do lekarza i pomyślałam sobie, że nigdy nie mogłam znaleźć fanfiction gdzie MK ma lęk przed igłami, więc sama postanowiłam napisać taki fanfic. Zapraszam więc was na mój fanfic do tego filmiku
WIZYTA U LEKARZA
Był spokojny, słoneczny dzień w Megapolis. Na ulicach jak zwykle można było spotkać uśmiechniętych mieszkańców. Wydawało by się, że nikt dziś nie ma złego nastroju... jednak nie. Dwie małpy szły ulicami w nieznanym kierunku dla innych, pierwszy z nich miał delikatny uśmiech na twarzy i trzymał drugą młodszą małpę za ręke. Drugi chłopiec natomiast miał minę jakby właśnie szedł na ścięcie. I prawie tak się czuł, bo wiedział gdzie jego mentor go zabierał:
- W porządku MK. Nie masz się niczym martwić- próbował pocieszać chłopca Monkey King, to jednak nie pomogło. MK w odpowiedzi delikatnie się sztucznie uśmiechnął i po sekundzie jego mina wróciła do wcześniejszej.
Wkrótce dwie małpy weszły do wielkiego, jasnego budynku z napisem szpital. Kiedy znaleźli się na korytarzu niczym lotem błyskawicy z wrzaskiem którego nie powstydziłby się demon z piekła przez korytarz przeleciał jakiś niebieski koleś. Na jego widok MK zatrzymał się i zrobił tak wielkie oczy, że myślał że zaraz mu wypadną z czaszki. Chwile za nim pojawił sie lekarz, krzyczący żeby zaczekał. Przerażony MK z czarnymi myślami zapytał:
- Przepraszam? Kto to był?- lekarz jakby nie usłyszał pytania nastolatka i z uśmiechem na ustach powiedział:
- Witam. Jest pan tatą MK?- zapytał Sun Wukonga, który z dumą odpowiedział:
- Tak, jestem.
- Przyszedł pan z nim na nowy zastrzyk, tak?- zapytał lekarz jakby wiedział po co dwie mistyczne małpy przyszły do szpitala.
- Dokładnie. On...- zaczął Sun Wukong, jednak kiedy się odwrócił do MK ten uciekał przez korytarz do drzwi. Zirytowany Monkey King zwrócił się do lekarza:
- Bardzo przepraszam. Zaraz go przyprowadzę- powiedział i poleciał zza swoim synem. Lekarz jedynie powiedział, żeby się nie spieszył i wrócił do swojego gabinetu.
Tumblr media
Jak Sun Wukong obiecał tak chwilę później posadził przerażonego i bladego jak trup MK na łóżko a sam usiadł na taboretce nieopodal. MK w tamtej chwili był bardziej przerażony niż wtedy kiedy Spider Queen go złapała kiedy on i jego przyjaciele ratowali Pigsiego i Tanga z jej rąk. Widok ogromnego zastrzyka w rękach lekarza również nie pomagała mu się uspokoić. Lekarz widząc w jakim stanie jest jego młody pacjent zapytał:
- Więc, MK. Jak tam dzień?- pewnie liczył na jakąś odpowiedź od chłopca, jednak jedyne co otrzymał to nadal trzęsącego się nastolatka.
- Spokojnie MK nie masz się niczym obawiać. Spójrz na swojego tatę- próbował uspokoić chłopca, lekarz. MK zerknął na Sun Wukonga:
- Tato, pomóż- wyszeptał Monkie Kid w nadziei że jego mentor uwolni go z tego koszmaru. MK był tak wówczas skupiony na Monkey King, że nawet nie słuchał lekarza, który coś tam do niego mówił.
- Wszystko będzie ok- odpowiedział Wukong i chwilę później wyciągnął z kieszeni zatyczki do uszu. MK wiedział że jego tata mu nie pomoże.
- Bądź dużym, dzielnym chłopcem a nic nie poczujesz. To będzie szybkie ukłucie- odparł lekarz i już zaczął podchodzić do MK z zastrzykiem. Monkie Kid wyczuwając że jest sam na sam ze swoim lękiem nie zamierzał się poddać. Kiedy lekarz był już mega blisko chłopca ten kopnął go w brzuch w wyniku czego lekarz z wrzaskiem wyleciał z gabinetu wybijając tym samym dziurę w ścianie. Wnet do lekarza podbiegła jakaś pielegniarka i pytając o zdrowie doktora pomagała mu wstać z podłogi. Sun Wukong który obserwował wszystko przy dziurze w gabinecie uznał że lekarzowi nic nie jest. Wówczas spojrzał na MK i zauważył że jego uczeń ponownie próbuje zwiać. Jak w poprzednim razem Mędrzec równy niebu błyskawicznie skoczył na MK i przyszpilił go do łóżka. MK krzyczał, trząsł się, i wyrywał jak tylko mógł i nawet słowa swojego mentora nie mogły sprawić aby się uspokoił i dał sobie zrobić zastrzyk. Fobia przed igłami totalnie ogarnęła nastolatka i nic nie dało się z tym zrobić.
W tym czasie lekarz z pomocą pielęgniarki doszedł ponownie do swojego gabinetu. Obydwoje zauważyli wówczas jak Monkey King przytrzymuje MK do ucieczki:
- doktorze niech Pan mu zrobi ten zastrzyk!- prosił doktora Wukong. Pielegniarka poszła pomóc Monkey Kingowi i złapała za nogi MK, który dalej wiercił się próbując się uwolnić. Lekarz z nadal o dziwo całym zastrzykiem podszedł do ręki MK:
- MK proszę obiecuje że to nie będzie bolało. Wszystko będzie dobrze- powiedział do chłopca.
- NIE RÓB TEGO!!!! BŁAGAM!!!!- krzyczał ze strachu MK patrząc na zbliżającą się igłę.
PO WIZYCIE
MK trzymał się mocno za ramię w który lekarz wbił mu igłę. Nadal bolało co sprawiało że chłopiec pocierał obolałe miejsce. Monkey King szedł obok niego i patrzył na niego uważnie:
- Nie było tak źle- powiedział choć po minie MK uznał że chłopiec wcale tak nie myślał.
- Jestem z ciebie dumny. To pierwszy krok do pokonania twojego lęku przed igłami- dodał. MK na to trochę się rozchmurzył.
- Choć młody. Chyba Prosiak wkrótce zrobi na obiad swoje słynne kluski- dodał. Na te słowa MK rozweselił się i krzyknął:
- TO NA CO CZEKAMY? SZYBKO!!!- chwilę później wyczarował chmurkę i razem ze swoim mentorem polecieli do restauracji Pigsiego.
3 notes · View notes
beznadziejnaaaaa · 1 year
Text
Teoretycznie mam wyjebane, praktycznie DOBRZE UDAJĘ...
96 notes · View notes
rayen666 · 7 months
Text
Z tej relacji nic nie będzie nie jestem wstanie wytrzymac tego że za prezent który robiłem własnoręcznie kilka godzin dostaję reakcje dzięki fajne i sztuczny uśmiech.. głupio mi bo się tak starałem robiąc to spędziłem na tym sporo czasu nie oczekuje że też mi coś da ale nawet jak mu się nie podobało to mógł chociaż docenić że się starałem.. znowu płacze
1 note · View note
myhurtworld · 2 years
Text
19/8/22
Chciałabym Ci tyle powiedzieć. Opowiedzieć to, co we mnie siedzi, co zżera mnie od środka. To, co tak okropnie boli. Chciałabym uwolnić z siebie tak wiele emocji. Nie potrafię. Z każdym dniem coraz gorzej sobie z tym radzę, nawet jeśli tego nie widzisz. Nikt nie widzi. Coraz częściej wymuszam uśmiech, sztuczny śmiech, drobne żarty. Kiedy jestem sama, pozwalam sobie na słabość. Boję się. Boję się, że nie damy sobie rady z presją otoczenia. Boję się, że fizyczna odległość oddali nas od siebie emocjonalnie, że przestaniesz mnie kochać. Nie potrafię wyobrazić sobie codzienności bez Ciebie, życia od wiadomości do wiadomości, od miesiąca do miesiąca. Od przypadku do przypadku. Boję się że w pewnej chwili znudzi Ci się ta zabawa. Codziennie płaczę, bo coraz mniej czasu spędzamy razem, a przecież będzie tylko coraz gorzej. Codziennie płaczę, bo nie potrafię Ci powiedzieć jak bardzo boli mnie Twoja nieobecność. Chciałabym się tak po prostu przytulić. Rozpłakać. Wyrzucić z siebie to wszystko. Wiem że nie mogę. Nie chcę. Nie umiem. Przytłacza mnie przyszłość. Nasza, moja, trudna do ogarnięcia. Przytłacza mnie samotność. Przytłacza mnie brak zrozumienia. Przytłacza mnie życie. Z Tobą, bez Ciebie, nie wiem co bardziej. Potrzebuję Cię w jakiś niezrozumiały, wyjątkowy sposób. Nie ma Cię. Nie liczę że będziesz. Nie liczę już na nic. Żyję lękiem, bólem, wstydem, poczuciem porażki i niewypowiedzianą tęsknotą, nawet kiedy jesteś blisko. Nie zdajesz sobie sprawy, że płaczę jak musisz ode mnie wyjść, w tych rzadkich momentach, które mi poświęcasz.
Brakuje mi Cię.
4 notes · View notes
madaboutyoumatt · 4 months
Text
Omegaverse - Max
Głupie było ludzi myślenie, że jak omega to słodka, niewinna i na pewno bez języka w gębie. Taka, która będzie ulegać i słuchać się. Nic bardziej mylnego, kiedy mówiono o dominujących. Może i nie miały tak silnych feromonów jak alfy, które pozwalały im się prawdziwe rządzić, ale dominujące omegi też miały wiele do powiedzenia. Nie jedna i nie dwie potrafiły doskonale wodzić za nos innych. I Max nie był inny.
Nie miał zamiaru rozmawiać z Masonem, a raczej zupełnie obcym facetem. Szczerze mówiąc, to właśnie ten drugi miał więcej radości z tego co mu się udało osiągnąć. Był trzeźwy i na te całe 5 dni miał chętną, płaszczącą się przed nim omegą, która chciała tylko więcej. Niejeden mógł o tym jedynie marzyć. Max za to miał jedynie mniejsze zmęczenie po całej rui, ale za to możliwość zajścia w ciążę, złapania jakiejś choroby, bycia obrabowanym albo, w najgorszej sytuacji, oznaczonym przez jakiegoś palanta. Co się stało już się nie odstanie, więc nie chciał płakać nad rozlanym mlekiem tym bardziej, że leki już wziął i na razie nie czuł aby gdzieś coś go swędziało. Nie miał jednak zamiaru dawać się teraz wodzić za nos i wykorzystywać, bo przecież co innego mogłaby alfa chcieć jak nie powtórki z rozrywki?
Dlatego nie był zadowolony kiedy parę dni później typ pojawił się po raz kolejny tuż przed jego twarzą.
- Dzień… dobry. – zaczął z idealnym uśmiechem, ale zakończył z nietęgą miną. – Co mogę zaproponować? – zdecydowanie jego głos był chłodniejszy niż do klienta, którego przed chwilą obsłużył. A jakby na złość jego chłód ścierał się z ogromnym zainteresowaniem i nawet jakimiś westchnieniami od całej reszty kawiarni.
- Jasne, czarna i brownie na wynos. – wystukał wszystko na kasie, ale zanim zdążył podać cenę usłyszał kilka zaskakujących słów. Podał resztę a koleżance kubek z zaznaczonym zamówieniem.
Jeżeli starszy myślał, a zapewne mógł tak pomyśleć widząc wcześniejszy charakterek młodszego, że Max zrobi teraz kolejną awanturę albo coś w tym guście, to pomylił się. Jak to się mówi, do własnego gniazda się nie robi. Tutaj pracuje, tutaj musi być profesjonalny. No, na tyle na ile mógł, bo nie potrafił ociekać radością i profesjonalizmem do tego człowieka.
- Czarna i brownie. – podszedł do stolika, przy którym oczekiwał starszy na swoje zamówienie, coś czytając na telefonie. – I nie oczekiwałby na nic. Ja już zapomniałem. – sztuczny uśmiech. – Życzymy smacznego. – i wrócił za kontuar.
I tak jak powiedział, nie było na co liczyć. Przez kolejne dni telefon z jego strony milczał. I chociaż Mason mówił, że nie odpuści to nie pojawił się przez parę dni i już Max dzięki temu chciał odtrąbić triumf i opowiedzieć wieczorem Mattowi całą historię z zakończeniem, patrz jak ja się znam na alfach! Niestety uciążliwy typ znowu się pojawił. A potem nawet kolejnego dnia. I następnego. Czym jeszcze bardziej wkurwiał Goodwina.
- Maaax widziałeś go? Nowy, stały klient? Takich można obsługiwać! – Betty gęba się nie zamykała kiedy blondyn próbował prześwidrować ekspres, za którym teraz krył się Max. W dodatku im więcej się starszemu przyglądał i wciągał w jego zapach to czuł się… dziwnie. Zawsze aż nadto elegancki, męski, blond włosy mogłby go wyróżniać gdyby nie to, że miał w chuj tatuaży wystające spod kołnierzyka czy mankietów koszuli, a jeszcze gdyby tego było za mało to miał jeszcze heterochromie! I wiedział czym to było tylko dlatego, że przez tego typa sprawdził to w internecie! Na trzeźwo patrząc nie było opcji aby nie wiązały się z nim kłopoty.
0 notes
okee-ventii · 1 year
Text
Jej sztuczny uśmiech był tak bolesny.
0 notes