Tumgik
#nie mam słów
automatonknight · 1 year
Text
nienawidzę tych zasranych definicji pojęć prawnych. najbardziej nieoczywiste, niepotrzebnie poplątane zdania, które jednocześnie nic nie znaczą. ooo konsument to osoba fizyczna dokonująca czynności prawnej z przedsiębiorcą niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą. co w tym momencie powiedziałeś. co to w ogóle dla mnie znaczy
17 notes · View notes
widevibratobitch · 7 months
Text
mówta co chceta ale wszelkie keysmashe czy lol&lmao nie mają nawet startu do jednego porządnego XD
2 notes · View notes
martva-v-lozku · 2 months
Text
teraz tylko jeden dzień w tygodniu jest troszkę interesujący :/
ależ jest łał крааассссс............. coś takiego łaaaaauuuuuułuuu :з
"chyba maům Covid" daj mi pisto—
0 notes
radio-sepia · 11 months
Text
diabliii ten esej mnie wykańcza. proszę go ode mnie wziąć takiego jakim jest, nie chcę go już trzymaccccc
1 note · View note
lekkotakworld · 7 months
Text
"Chciałam tylko żyć zdrowo, a co z tego wyszło? Piekło. Marze, żeby obudzić się któregoś dnia, otworzyć lodówkę i zjeść to, na co miałabym akurat ochotę, lub to, co by w niej akurat było. Jak normalny człowiek."
Ostatnie zdania zawarte w książce Klaudii Stabach Głodne. Reportaże o (nie)jedzeniu chyba zapadną mi w pamięć na długo. 
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Z tydzień, czy może nawet dwa tygodnie temu przeglądając stronę główną Tumblra natrafiłam na post @carixq ze zdjęciem, na którym szkielet siedział na jej kolekcji książek. Dojrzałam tam pozycję Głodne, z ciekawości zamówiłam ją przy okazji zakupu innych książek. Paczke otworzyłam w czwartek wieczorem i od razu zabrałam się za przeczytanie kilku stron. Wystarczylo to, żebym się wciągnęła na maksa. Książkę pochłonęłam w dwa dni.
Głodne. Reportaże o (nie)jedzeniu to zbiór różnych opowieści różnych osób o ich zetknięciu się z zabudzeniami odżywania, tym jak sobie z nimi radzą, lub nie radzą. Oczywiście już na wstępie jest ostrzeżenie o treściach, które u osób z zaburzeniami odżywiania mogą triggerować. Mimo wszystko przeczytałam całość, bo nie mogłam się oderwać. Kurcze, temat zaburzeń odżywiania jest tak bardzo słabo wytłumaczony, ludzie naprawdę nie wiedzą z czym to się wiąże. Dla nas, chorych, oczywiście tym lepiej, bo możemy się z tym lepiej ukrywać. Ale w którymś momencie zostajemy sami z tym problem i nikt nie jest w stanie nam od razu pomóc, bo zwyczajnie nie jest to na tyle rozumiany problem. Głodne dało mi wiele do myślenia, pojawiło się wiele refleksji dotyczących mojego własnego zdrowia psychicznego i tego, jakie mam podejście do jedzenia i skąd ono w ogóle się bierze. Chciałabym napisać coś więcej, ale brak mi słów. Znacie uczucie takiej pustki po skończonej książce, albo serialu? To właśnie tak teraz się czuje, pusta w środku, wyprana z emocji. Ja jestem pod wrażeniem tej książki. Naprawdę dała mi do myślenia.
Czy polecam? Myślę, że tak, ale też uważam, że trzeba być ostrożnym, jeżeli jest się chorym, naprawdę. Czytając sama miałam dziwne myśli, czułam lekkie nakręcanie się, chęci powrotu do złych nawyków. Trzeba aby ostrożnym. Ale książka sama w sobie bardzo ciekawa i godna polecenia.
190 notes · View notes
drifftingg · 24 days
Text
PORADA NA ŚWIĘTA
Podobnie jak na boze narodzenie dzis w dniu anala ktory spłodził jebusa chrystusa mam dla was porady jak nie wyjebać kalorii pod syfit i analogicznie do wigilijnego "pij barszcz i miej wyjebane"
dzis przypomne wam o tzw jajku - bedzie pewnie przy stole tylko nie jedzcie z toną majonezu i przypomne że majonez wege ma 280kcal na 100g a normalny 700
w kazdym razie jedzcie żółtko - ma wartosci odżywcze i was nasyci - 2 całe jajka z zółtkami 150kcal to nie jest dużo możecie dorzucic pomidorka i bedzie sub 200. no i dwa takie jajka i sie zapchacie
a czego do mordy nie pchac? mazurka jesli u was bedzie, kutii kajmaku i innych chujów w dupie, ciast chyba że banoffee wegańskie mojej siostry (podobno ma 167kcal na 100g ale no nw bo to daktyle i orzechy są w duzej części - ja kawałek zjem dzisiaj bo jadłem wczoraj "spód" z łyżki oblizałem (to jest ciasto RAW bez pieczenia spod to zmieone orzechy daktyle i kakao) tak samo toffee daktyle i maslo orzechwe - mega mi smakowalo jak oblizywałem łyżkę)
no i nie jedzcie kiełbas ani innych mięs - tluszcz i smród i tbh nie wiem co macie na stole wielkanocnym aha slynne salatki warzywne - imo mozecie zjesc jak lubicie ja nie lubie od dziecinstwa tego, moja siostra juz uwielbia
tylko pamietajcie że "pieczywko super wchodzi do takiej salatki" jak wpierdolicie 0,5kg salatki i pół chleba albo 1kg i cały chleb to sie napchacie jak gęś przed odstrzałem i lepiej se zjedzcie kidner bueno i ciperki juz
podsumowujac - imo przekroczenie limitu w swięta wynika albo ze swiadomej decyzji - ja dzisiaj zjem te rzeczy siostry bo są zajebiste i jak sie zmieszczę w limicie to super a jak przekroczę to dzis sobie wybaczę po prostu, ale gdyby limit byl dla mnie ważny zjadłbym 2 jajka z wege majonezem i pomidora + wypil herbate. i nic więcej
Jesli sobie wmawiacie ze musicie wpierdolic 2000kcal na samo sniadanie bo rodzinka patrzy to imo wrzućcie wasze ugw dziś do kibla i spuście to razem z gównem... serio dość jojczenia, dość błagania o motywację z zewnątrz - malo wam żze wyglądacie jak najlepiej utuczone prosię z całej zagrody, chrumkacie czasami zamiast słów i sie was nie da zrozumieć? że za 4 miesiące jest lato i będziecie na plaży wyglądać jak w ciąży?
spocone uda ocierające się bolą!!!!!!!!!!!!! wiec sluchajcie jakby chcecie kawałek mazurka lub taką zajebistą smazoną białą kiełbasę surową? spoko to chcijcie - ja gdy chcę czegoś takiego po prostu to jem ale nie wmawiam sobie wtedy że walczę z napadem - wiem ze dzialam przeciwko ugw tego dnia. takze po prostu akceptujemy stan rzeczy a jest on taki ze mamy do wyboru albo lowkcal opcje i walke o ugw albo swiadomie sobie dziś zjadamy więcej ale więcej a nie 2000kcal na sniadanie.
2 jajka + majo wege + pomidor + herbata = 200kcal i zapycha na 6h do tego macie dosc kolorów na talerzu zeby rodzina byla zadowolona
1 kawalek ciasta = 500-700kcal (widzialem dziewczyne co ma limit ciast po jednym kawałku z każdego na spróbowanie imo spoko plan ale trzeba konsekwentnie do tego podejsć - czyli okej wpierdole 4-6 kawałków ciast bo musze sprobować, bo są święta, odbieram sobie ugw na rzecz tego)
33 notes · View notes
pozartaa · 4 months
Text
04.01.24 UTRZYMANIE WAGI dzień 309. Limit +/-2100 kc@l.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Młodzieżowe marzenia do spełnienia
Dziś dniówka w pracy. Postanowiłam k@loryczn1e się postarać i dzis jak widzicie wychodzę idealnie z limitem - jestem z siebie dumna. Na foodbooku specjalnie umieściłam "przekąski" (choć mam ciekawsze dania do pokazania) żebyście widzieli czym kombinuje by ten limit osiągać.
***
Chciałabym się też pochwalić bo w końcu doszła kartka świąteczna od @tomek224 i choć spóźniona, to i tak przyniosła mi sporo radości! Dziękuję kolego za nasze długie rozmowy na nocnych zmianach i oczywiście za karty pokemon ( może zmotywuje się by dokończyć ogarnianie kolekcji, bo ostatnio to zaniedbałam)
Tumblr media
Poza tym nic ciekawego. Muszę pamiętać by bardziej uważać na cenzurę newralgicznych słów - nie uśmiecha mi się kolejny ban, choć wiecie, że to konto jest dalekie od promowania jakichkolwiek treści pro jedyne triggerujace rzeczy tu to może te k@lor1e i to że czasami pisze o własnych zmaganiach z 3d. Ale dla bota, który skanuje bloga w przypadku zgłoszenia naruszenie to nie ma znaczenia...
***
A dzień w pracy, jak to dzień w pracy - długo i dzis wyjątkowo nudny, bo zaczął się ponoworoczny zastój.
Było nas 3 osoby na zmianie i to ja plus "młodzież" . Lubię pracować z "młodzieżą" czuję się jak mama-kwoka i źródło uświęconej mądrosci życiowej. A tak serio bez, wyśmiewania się - lubię młodych ludzi. Oby mi nigdy zdziadzienie nie padło na mózg...🙏...
Ale może mi to nie grozi, skoro myślę o tym żeby nauczyć się jeździć na deskorolce 🤔... lol 😁.
Wiecie ilu rzeczy nie spróbowałam kiedy był na to czas? A chociażby dlatego warto dożyć pewnego wieku - żeby mieć w końcu wyjebongo i robić to, co się lubi... albo zwyczajnie to, co się chce.
Tumblr media
Dobrej nocy wam życzę!
Pogodynka pokazuje mi zmianę pogody i opady śniegu. Może jest jeszcze szansa na białą zimę. 🙏❄️🌨️
46 notes · View notes
tearsincoffe · 27 days
Text
Dobry wieczór moje miłe Motylki! 🦋
[28.03.2024]
Powoli wychodzę z pampersów, całe szczęście bo jeszcze chwila w bagnistej strefie komfortu odparzyłaby mi kość ogonową. Miałam ściąć końcówki a skończyłam z najmniejszą długością jaka zawitała moją głowę kiedykolwiek. Od dzieciaka wmówiono mi włosy jako największy atut. Może nawet jedyny zważywszy na bardzo wczesne problemy z nadwagą. Dlatego trzymałam się uporczywie swej jedynej pozytywnej cechy... aż do czasu. Dzieci bywają okrutne, to już wiemy. Parę słów kolegów z klasy wystarczyło aby moja jedyna chluba osiadła smutno na dnie worka wraz z innymi odpadami. Oni dziś tego nie pamiętają lecz ze mną to zostanie. Słowa ostrzejsze niż nożyczki po które sięgnęłam wróciwszy do domu z trzęsącą brodą i zamglonymi oczami. Wtedy również odkryłam brak talentów fryzjerskich więc niespełna godzinę później mama prowadziła zakapturzonego smarkacza z kapturem na głowie który zakrywał wyjątkowo paskudne szlaczki. Dzisiaj było inaczej. Farbowania doszczętnie zrujnowały moją kondycję włosa więc bez mrugnięcia okiem pozwoliłam odciąc zakażony "organ". Tym razem obyło się bez łez, chęci zdehumanizowania siebie, skrzywdzenia przez oszpecenie. Oczyściłam się. Odrzucając zepsucie które uporczywie na sobie dźwigałam uzyskałam nowy, zdrowszy wygląd. Może brak przywiązania do spraw tak trywialnych wiąże się również z chemią mamy która straciła na pewien czas swe "upierzenie"? Jedno jest pewne, od ostatniego cięcia dorosłam. Nie fizycznie gdyż to żadna sztuka, rzecz nieuchronna. Dojrzałam mentalnie i pokładam nadzieję, że dzisiejsza zmiana będzie metaforą terapii której unikałam, podobnie jak zmiany fryzury, zbyt długo.
Odnoszę wrażenie jakobym ostatnio więcej rzeczy brała z dystansem. Nawet motylkową dietę. Okropna ze mnie kłamczucha. Realia nowonabytego dystansu malują się jako zobojętnienie zaś logiki próżno szukać w masochistycznych głodówkach. Inaczej wróciłabym do sprawdzonej, zdrowej diety której podświadomie lękam się jak diabeł wody święconej. Oznaczałoby to utracenie kontroli w braku kontroli. "Przecież podniosłam limity aby umożliwić sobie promocję do następnej klasy" - zawrotne wzrośnięcie z 200kcal do 300kcal zapewne uczyni ze mnie orła. O ile w ogóle zdecyduję się na wykorzystanie limitu dziennego. Możliwe, że zachodzicie w głowę czemu jestem Motylkiem skoro tak mi źle? Pytanie powinno brzmieć kiedy Ty, drogi czytelniku zyskasz samoświadomość. Życie w wiecznej jaskrze to najmniejsza linia oporu, gdzieś za mgłą widzę siebie - osobę która uzależnia powodzenie od ilości przeposzczonych godzin, internetowe zombie błądzące między tumblrem a składankami z chorymi na otyłość ludźmi prowadzących do samozagłady za pomocą popularnych sieci restauracyjnych, zazdrosnego potwora nie potrafiącego rozmawiać z najmilszą dziewczyną z klasy ponieważ jest szczuplejsza. A gdy ta wizja mnie przerasta zapadam w sen snując mary o obżarstwie, przebudzona płaczę jakby wyimaginowane kalorie spłynęły do mojego brzucha który nigdy nie będzie wystarczająco płaskim. Świadomość męczy ale otwiera pewne furtki. Mianowicie mówię tu o rozmowie, dopiero nazywając głośno swoje problemy zaczynam odzyskiwać znajomych. Tłumaczenie im zawiłości mojego EDa Sheerana to droga od której dzielą mnie świetlne mile więc piszę to Wam, ale niemoc do wstania z łóżka, odpisania na trywialną wiadomość to rzeczy które odganiałam miotłą niby kosmatego pająka. Żałuję. Teraz wiem, że nie dostawałam wsparcia za którym ryczałam niby pies ponieważ sama go nie chciałam. Podobnie z motylkowaniem, niszczę się na własne życzenie. Chwilowa samokontrola pójdzie się kochać przysyłając obżarstwo jako zamiennika i błędny cykl będzie trwał aż do następnego "cięcia".
SPOŻYTE: Okcal/0kcal
SPALONE: 185kcal
BILANS: -185kcal
Dzisiaj odbiegłam od tumblrowego dekalogu lecz nie zamierzam czarować nikogo słowami których nie mam na myśli. Pamiętajcie, mówimy o zaburzeniu, skrajności. W głębi duszy pragniemy zdrowia ale wyniszczanie siebie wydaję się być bardziej pociągającą wizją. Powyższy podniosły monolog może Cię co najwyżej skłonić do refleksji lecz nie zamierzam nikogo umoralniać gdy sama tonę we własnych ambiwalencjach. To po prostu kolejna porcja moich dziennych przemyśleń które przepadłyby w otchłani zapomnienia gdyby nie ten blog.
Chudej nocy Motylki! 🦋
43 notes · View notes
motylekjulaa · 6 days
Text
18.04.2024
Zjedzone : 320 kcal
Spalone : 400 kcal
Waga : 57 kg🐷
Co zjadłam : (skyr naturalny,marchewkę,truskawki)
Wstałam o 7,odrazu po toalecie się zważyłam ale niestety waga pokazywała mi jakiś znaczek zamiast wagi i na sekundę tylko wagę pokazała ale raz 57 a raz 56 kg więc daje,że waże 57 kg🐷 dosłownie jestem sobą załamana,jestem takim grubasem brak słów normalnie.Jutro też się zważe,oby waga działała bo jak nie to muszę kupić baterie czy coś ale popołudniu sprawdzałam i waga mi już pokazywała moja wagę a nie ten jakiś znaczek XD.Przed szkołą zjadłam skyra naturalnego i dodałam trochę musu i wypiłam CZARNĄ kawę,normalnie cud ,że nie z mlekiem ale mleka w domu nie było hehe.W szkole było git ale nie było mojej przyjaciółki więc było nudno,próbowałam sobie czymś zastąpić głowę żeby nie myśleć o jedzeniu.W szkole zjadłam pół jabłka bo mega czułam głód.Gdy już wróciłam do domu to musiałam iść jak zawsze do sklepu a jak wróciłam to wzięłam się za ćwiczenia.Ćwiczyłam na brzuch,jakieś krótkie na ramiona i twarz oraz jeździłam na rowerku stacjonarnym.Mama była w pracy i wróciła do domu o 18,wiadome pytała się mnie co chwilę czy zrobić coś do jedzenia💀 a to hamburgery a tu shake,wkurwia mnie to,nie daje się.Jutro mama będzie w pracy do 22 więc znowu bez problemu uniknę obiadu😝 Jestem dosłownie sobą załamana,patrząc w lustro czuje do siebie obrzydzenia,mordę mam jak chomik a resztę ciała to jak kula tłuszczu,mam siebie dosyć jak można tak przytyć powinnam nic nie jeść i zdechnąć z głodu bo dosłownie nie zasługuje na jedzenie.Dodając to zjadłam dzisiaj jeszcze marchewkę i kilka truskawek i jestem nawet dumna bo nie zjadłam nic ze słodyczy,poprostu zero!! Mama zrobiła sobie i koledze na kolację hamburgery a ja naszczęście nie wzięłam ani jednego,mama mnie namawiała ale nie będę tego żreć.Szukam jakiegoś motylka do motywowania siebie nawzajem w odchudzaniu,wysyłać sobie thinspo,pisać jak nam idzie itp.Zaczełam taką dietę i zobaczymy ile na niej schudnę.
Chudej nocy motylki 🦋
Tumblr media
21 notes · View notes
pokaleczonymotylek · 2 months
Text
Na początku lutego pisałam wam że mam lekką anemię i nawet się z tego cieszę. Aż do dziś. Dziś niem siły wogule ustać na nogach, nawet siedząc bardzo mi słabo i od 2 h tylko leżę jakbym zdychała. Aż wstyd pokazywać jak wyglądam. Jest weekend i matka ma wolne i pewnie coś zauwazy. Zastanawiam się czy jest opcja żeby ktoś ( jakąś pielęgniarka) przyszła do domu mi pobrać krew żeby zobaczyć czy anemia się nie pogłębiła i czy nie będzie konieczne przetaczanie krwi bo do przychodni nie dojdę nawet nie ma na to szans a rodzice nie zawiozą mnie taksówką bo to prawie 15 km drogi. Raz leżałam z babka co też nie miała siły ruszyć ręką a miała hemoglobinę 5 a norma to 12 +. Może to przeczekam i jakoś mi przejdzie a jak nie to zobaczymy ci będzie. Wczoraj dostałam atak paniki i wzięłam xanax a ojciec do mnie dziś że ten xanax to doping matki czy mój? Normalnie szkoda słów
23 notes · View notes
chude-dni · 22 days
Text
Rozumiem że jestem gruba, brzydka itp. Ale mój chłop mógłby czasem mi powiedzieć coś miłego. Nawet niech skłamie, ale niech mówi mi te cholerne komplementy, dobrze wie że mam bardzo niską samoocenę. Ale jak mam ją podnieść gdy nie słyszę żadnych miłych słów od niego czy wgl kogokolwiek…
18 notes · View notes
whatever228sworld · 1 year
Text
Przez lata kształtowałam w sobie nienawiść do samej siebie. Zaszło to tak daleko, że nawet nie potrafiłam określić kiedy to się zaczęło. Pamiętałam każde słowo, które mnie do tego popchnęło. Do autodestrukcji.
Za gruba. Za głupia. Mogłabyś schudnąć. Nie jedz tego. Jesteś beznadziejna. Masz okropny charakter. Brzydkie włosy. Zbyt leniwa. Denerwujesz mnie. Mam Cię dość. Wszyscy mają cię dość. Nienawidzę Cię. Nie ufam Ci. Brzydka.
Pielęgnowałam przez lata wszystkie te
słowa, które były jak sztylety w mojej duszy. Kto by się spodziewał, że kilka słów sprawi, że będę płakać przed lustrem prawie codziennie robiąc makijaż, żeby każdy myślał że świetnie się trzymam, Brak uczuć wszedł mi w nawyk, a na twarzy widniał
sztuczny uśmiech - maska.
Chociaż tak na prawdę w głowie analizowałam każde słowo, ton głosu, wiadomość czy spojrzenie. Myśli mnie zabijały. Wszędzie widziałam kłamstwo - bo jak można myśleć o mnie dobrze, lubić mnie czy kochać, skoro ja tego nie potrafię tego dokonać?
Zatopiona w autodestrukcji dążyłam do perfekcji.
Bałam się. Każdego dnia bałam się, że już dłużej nie wytrzymam.
A najbardziej bałam się, że nawet jeśli ktoś będzie chciał mnie ocalić to na to nie pozwolę. A co gorsza - razem utoniemy w moim mroku.
229 notes · View notes
twojanieznajoma · 5 months
Text
Wśród słów
Spaceruję po lesie pełnym słów
By móc opisać cię znów
Jedno słowo- jeden liść
Układam je w list
Choć nie mam odwagi wysłać Ci ich
Moja miłość do ciebie nie usycha
Moje serce po cichu do ciebie wzdycha...
37 notes · View notes
lekkotakworld · 4 months
Text
03.01.24 - dzień 3
Witam się z Wami z Poznania!
Miałam jechać pociągiem, ale jednak rodzice mnie przywieźli. Miałam tyle tobołków do przewiezienia, że mama się zlitowała i zaproponowała, żeby mnie zawieźć. Czuję się trochę przytłoczona ilością rzeczy, jakie posiadam. Oj będę potrzebować porządnej rewolucji w szafie, bo oczywiście w części ubrań nie chodzę ale i tak je trzymam. A może przekonam się do vinted? Chociaż z drugiej strony tyle się słyszy o różnych oszustwach, albo karynach, które najlepiej wzięłyby coś za darmo, bo mają bombelka. Nie wiem czy mam do tego siłę i cierpliwość. Ale przemyśle to.
Zaczęłam w międzyczasie tworzyć podsumowanie czytelnicze, myślę, że może w przyszłym tygodniu je dodam. Jednocześnie skończyłam pierwszą książkę w tym roku. Architektki czytałam chyba od początku grudnia, albo jeszcze dłużej. Jakoś czasami nie miałam ochoty na tą książkę. Ale jak już skończyłam to parę słów ode mnie. Książka ciekawa, dużo interesujących wątków o architekturze, urbanistyce, o tym jak to funkcjonowało kiedyś, a jak dzisiaj, no ogólnie fajnie czasami poczytać o cudzych doświadczeniach i czegoś ciekawego się dowiedzieć. Pod tym względem bardzo mi się podobało. Ale! Nie jestem feministką, nigdy nie uważałam, że kobiety są lepsze i tak samo myślę, że są zawody, które jak najbardziej kobiety mogą wykonywać, ale są też takie, które są dla nas zwyczajnie zbyt ciężkie i mogą zagrażać naszemu zdrowiu lub życiu. Ale nie o tym. Chodzi mi o feminatywy i odmianę zawodów przez płeć damską. No nie. Ja zawsze będę mówić, że jestem architektem bądź panią architekt, nigdy tego nie odmienie. Tak mnie to irytowało, kiedy na seminariach słyszałam "inżynierka architektka". To w ogóle nie brzmi. Ale nie chce nikogo zniechęcać, każdy też ma inne zdanie. To tylko moja opinia 😊
Jednocześnie dobrze być w mieszkaniu, ale tak bardzo nie znoszę tego miasta, że wcale nie chciało mi się tutaj jechać. Ale jestem i od jutra ruszam z kopyta z projektami. Byle do końca stycznia, później już będzie wolne.
36 notes · View notes
podraje · 6 months
Text
Tumblr media
Czarnek ikoną popkultury | Pani Kuciel-Frydryszak idealnie użyła słów byłego (🤞🏻 i mam nadzieję, że nigdy nie wróci) ministra edukacji (z małych, bo nie szanujemy go) o pielęgnacji cnót niewieścich, jako tytuł rozdziału omawiające patologię i przemoc wobec kobiet w wiejskich domach w dwudziestoleciu międzywojennym.
Słowa człowieka, który miał reprezentować oświatę polską w XXI w., skonfrontowano z okrutną prawdą patriarchatu na niewyedukowanej i biednej polskiej wsi (na której po dziś dzień do pewnego stopnia ta stara mentalność się utrzymuje) 100 lat temu. Tego chciał dla nas pan C. Taki człowiek, w tych czasach, nie powinien zostać dopuszczony do wystąpień publicznych, a co dopiero, nie powinien reprezentować i rządzić segmentem edukacji.
Polecam wszystkim reportaż "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" Pani Joanny Kuciel-Frydryszak. Dla mnie, osoby, której babka urodziła i wychowała się na wsi (może niejedna, niestety tylko o jednej wiem), z matką wychowaną w pgr [choć książka nie o tych czasach] ta książka otwiera oczy i brutalnie przedstawia rzeczywistość, z którą musiały się mierzyć kobiet z przynajmniej jednej strony mojej rodziny. Wiedziałam, że tak było. Chyba każdy ma te drastyczne historie gdzieś z tyłu głowy. Jednakże przeczytanie o tych społeczno-psychologicznych uwarunkowaniach życia sprzed ok. 100 lat pomaga mi patrzeć na historię (jednej gałęzi) mojej rodziny z nieco większym współczuciem i wyrozumieniem.
W pewnych historiach doszukuję się (i znajduję) swoją babkę, rozmyślam, czy ona też tak to przeżywała, czy może jej życie okazało się, chociaż odrobinę lepsze od najgorszych opisywanych tu historii. Niesamowita przepaść między naszymi pokoleniami. Zupełnie inna mentalność. Ten reportaż pozwala mi o wiele bardziej docenić to, co mamy i zrozumieć, skąd biorą się te zgromadzone od pokoleń traumy, z którymi dopiero teraz próbujemy się rozliczyć.
Oby już nikt nigdy nie wyszedł na mównicę, mówiąc nam o cnotach niewieścich. Nie po to nasze przodkinie cierpiały, niejednokrotnie marząc o śmierci, by jakiś uprzywilejowany mężczyzna znów mówił nam, co mamy robić ze swoim ciałem i życiem.
Przepraszam, rozpisałam się, ale dawno nie czułam takich emocji. To trudna lektura, szczególnie dla mnie, bo jestem dziekiem nadwrażliwym. Zazwyczaj nie czytam reportaży, bo wiem, że są o wiele bardziej przerażające niż horrory. W horrorach najczęściej potworem jest zła moc, duch, demon. W reportażach najgorszym potworem są zawsze inni ludzie.
28 notes · View notes
mrocznaksiezniczka · 1 year
Text
Przez lata kształtowałam w sobie nienawiść do samej siebie. Zaszło to tak daleko, że nawet nie potrafię określić kiedy to się zaczęło. Pamiętałam każde słowo, które mnie do tego popchnęło. Do autodestrukcji. Za gruba. Za głupia. Mogłabyś schudnąć. Nie jedz tego. Jesteś beznadziejna. Masz okropny charakter. Brzydkie włosy. Zbyt leniwa. Denerwujesz mnie. Mam Cię dość. Wszyscy mają cię dość. Nienawidzę Cię. Nie ufam Ci. Brzydka. Pielęgnowałam przez lata wszystkie te słowa, które były jak sztylety w mojej duszy. Kto by się spodziewał, że kilka słów sprawi, że będę płakać sama w ciemnym pokoju prawie codziennie , żeby każdy myślał że świetnie się trzymam, Brak uczuć wszedł mi w nawyk, a na twarzy widniał sztuczny uśmiech - maska.Chociaż tak na prawdę w głowie analizowałam każde słowo, ton głosu, wiadomość czy spojrzenie. Myśli mnie zabijają. Wszędzie widzie kłamstwo - bo jak można myśleć o mnie dobrze, lubić mnie czy kochać. Zatopiona w autodestrukcji dążę do perfekcji. Boję się. Każdego dnia boję się, że już dłużej nie wytrzymam.A najbardziej boję się, że nawet jeśli ktoś będzie chciał mnie ocalić to na to nie pozwolę. A co gorsza - razem utoniemy w moim mroku.
125 notes · View notes