Tumgik
#kocham się bawić w mojej głowie
bezsensuzyc · 2 years
Text
Brakuje mi tego jak sama do mnie pisałaś
73 notes · View notes
motylekjulaa · 2 months
Text
01.03.2024
Zjedzone : 1300 kcal 💀
Spalone : 300 kcal
Waga : ?? Kg
Dzień był nie fajny z zjedzonymi kcal wręcz chujowo,jestem taka sobą zawiedziona i załamana po co ja spierdalam przez te trzy dni tyle kurwa binge jebane a dzisiaj zjadłam aż 1300 kcal ale tłumacze sobie w głowie że to dobrze bo bym znowu miała binge ;-; Nowy miesiąc,czysta karta itp nie chce tego zjebać jak w lutym.Dzień zaczęłam od kawy poszłam do szkoły,zjadłam gruszkę a na przerwach w sumie nuda to co zwykle,chodziłam z przyjaciółką po korytarzach i szczerze nie chciałam się pokazywać ludzią,czułam się grubo.O K próbuje zapomnieć,dałam sobie już z nim spokój to i tak sensu nie ma on mnie nienawidzi więc nie będę na niego czekać i robić nadzieję,że jeszcze napisze bo nie napiszę,zauważyłam że dostałam jakieś obsesji na nim i pół dnia myślę o nim,jestem o niego zazdrosna itp a bądźmy szczerzy on już dawno ma we mnie wyjebane.Dzisiaj te wredna laski z mojej klasy mówiły coś o bandzie K czyli k i jego ziomkach no i słyszałam,że to są ich nowi crashe XD i się będą patrzeć na nich itp kurwa współczuje głupoty serio.Jak wróciłam to kurwa nie zdziwiło mnie to ale matka była pijana,miałam nadzieję,że nie będzie obiecała a i tak poszła do swoich kolegów i pije,teraz pisząc tego posta dalej u nich jest bo poszła znowu wieczorem do nich :/,codziennie do nich idzie.Jescze śpiewała jak jakaś nienormalna na cały głos piosenki myślałam,że zwariuje jeszcze gadała co ja taka smutna,że jestem taka jak ojciec,że nie umiem się bawić i uśmiechać.Byłam dzisiaj w kościele na drodze krzyżowej no muszę chodzić.Jeszczd po szkole wzięłam 3 tabletki dulcobisu.Zaczełam od dwóch dni oglądać serial kreskówkowy "Avatar Legenda Aanga",kocham tą bajkę nawet oglądałam ją jak byłam mała.Narazie ważyć się nie będę,dobiero jak mi się okres skończy czyli w nowy tydzień;) no boje się co waga pokaże ale zasłużyłam,znowu zawiodłam ane.Taki tracker na marzec wybrałam póki co mogę jeszcze zmienić jak znajdę inny,a od jutra taka dieta.
Chudej nocy motylki 🦋
Tumblr media Tumblr media
9 notes · View notes
przykrasasza · 1 year
Text
NIE CZYTAJ TEGO, to dla mnie tylko
Ja się huśtam jak pojebana całe życie od głębokiego smutku i poczucia braku sensu po euforie i przeświadczenie że mogę absolutnie wszystko potem rozczarowanie że życia mi nie starczy na to wszystko i chyba nawet nie chce bo nie mam siły ale przecież te wszystkie możliwości i marzenia na które nie mogę się zdecydować bo jest ich tak wiele i póki nie zdecyduję się na nic to wszystkie są możliwe a w mojej głowie to już je osiągam właśnie, kocham fantazjować
Ciągły brak siły na cokolwiek brak motywacji obojetnosc dużo smutku to mój rytm, wyobraź sobie te frazy jako bębny które akompaniują mi odkąd dzieciaki nie chciały się ze mną bawić na podwórku poczucie winy to szalony fortepian w niskich tonach
Okazuje się że te wahania nastroju to był po prostu głęboki smutek który przerywałam odciągając od niego uwagę prostymi i intensywnymi przyjemnościami które doprowadziły mnie do uzależnienia od silnych emocji bo im silniejszy smutek tym silniejsza musiała być przyjemność i tak aż do manii w której nie było aż tak dobrze jak potrafiło być źle, w końcu nigdy mie chciałam się zabić ze szczęścia
Skąd ten ciągły smutek dopiero teraz się dowiedziałam że tak na prawdę moje potrzeby nigdy nie były zaspakajane, całe moje życie to walka o milosc i akceptację których nigdy nie dostałam a to jest podstawową potrzeba, patrz piramida Maslowa, ja przeskoczyłam przez pierwsze 4 bo tylko na samorealizację miałam całkowity wpływ (jeszcze na potrzeby fizjologiczne ale do tej pory nie rozumiem jak działa ludzkie ciało, uczę się że nie pełni jedynie funkcji wątpliwie estetycznej) więc te najbardziej bazowe? (czy tak się mówi w ogóle) potrzeby to nie moja bajka
może ludzie nie potrafią kochać tak jak ja kocham z natury, albo to ja jestem nie do kochania, albo miłość międzygatunkowa jest niemożliwa nie wiem, chciałabym żeby była, tak sobie myślę o moich relacjach z ludźmi że chciałabym żeby miłość międzygatunkowa była prosta
liczę że podobne do mnie ryby gdzieś tu się kręcą bo też spadły nie na tą planetę w jakimś zrządzeniu losu, zlokalizowałam jedną ale jest za daleko absolutnie bo na jakimś drugim końcu ziemi i ona nie wie że ja istnieję, możliwe też że się pomyliłam i dokonałam projekcji
Dowiedziałam się też, że nigdy nie poradziłam sobie z żadną emocją którą odczuwałam bo zamiast je słuchać to ja pisałam o nich wiersze (które przepadły z telefonem więc trzy lata smutku poszło na nic) albo na różne inne sposoby starałam się je uciszyć żeby przejść w stan racjonalny
I TERAZ UWAGA BO emocje mówią nam jak się czujemy z rzeczami!!! <- przydatne a dla mnie nie było oczywiste bo emocje traktowałam jako przeszkodę która nie pozwala mi działać logicznie (bo wiesz, żyjecie teraz w czasach ukochania "logiki"), spychałam emocje mówiące mi, że źle czuje się w danej sytuacji albo z daną osobą, czy w jakiejś grupie i starałam się wymyślić co mogę zrobić żeby poprawić siebie i swoje życie żeby czuć się dobrze, w rezultacie zamiast odejść tak się taplałam w miejscu w którym źle się czuję
[...] bo ja przez całe życie nie zdawałam sobie sprawy z tego że byłam nieszczęśliwa, myślałam że jestem po prostu smutna z byle powodów (bo czasem też) ale generalnie to jest super, komunikat - TWOJE CIAŁO WIE LEPIEJ OD CIEBIE, bo składa się z mózgu i więcej (do tego wiecej zaliczam resztę ciała poza mózgiem) więc poleganie tylko na myślach które nie są tak racjonalne jak się wydaje jest be fujka tfu nie polecam ALE fajnie jest być mądrym też kocham intelekt, trzeba dążyć do pełni bo czlowiek to całość i po co się ograniczać do jakiegoś kawałka?
Pięć razy opisałam to samo z kilku stron bo nie umiałam na raz, to nie był przemyślany tekst oceniam 3,8/7,7 bo wylew ale może mi się przyda kiedyś
Śmiesznie wyszło bo dzisiaj nów księżyca a ja takie olśnienie, może rozpracuję jeszcze nieustające poczucie winy i wchodzenie ludziom do dupy bo przecież każdy kocha anal
0 notes
akreacja · 3 years
Text
06; wywiad
Tumblr media
06; wywiad
Wyjaśnienia słów parę: ponura rzeczywistość ukryta pod warstwą pasteli, kwiatów i uśmiechów.
...
Dla niektórych ludzi życie idola mogłoby równać się życiu na Marsie. Niby wszyscy wiedzieli, że być może da się jakoś normalnie funkcjonować. Ba! Z zapartym tchem wpatrywali się w poczynania ludzi żyjących na Marsie, ale jednak żaden przeciętny obywatel świata nie spieszył się, żeby go posmakować.
Jeżeli decydujesz się na bycie idolem, musisz poddać się pewnym regułom. W końcu, przez ramię wygląda ci cały świat, czekający tylko na jakikolwiek temat do plotek. Żeby utrzymać kontrolę nad tym, w jaki sposób ludzie o tobie mówią, sam musisz podać na tacy materiały nadające się na pierwsze strony gazet. Wywiady. Nie wyobrażaj sobie jednak, że możesz mówić to co ci ślina przyniesie na język. Każda sylaba wydostająca się z twych ust powinna być przynajmniej trzy razy porządnie przemyślana. A jeżeli zignorujesz zasady...
Czasem chciałem poddać się jedynie przyjemnością życia. Produkować muzykę i występować na scenie. Jako pracownik wytwórni musiałem się jednak podporządkowywać i promować swój wyidealizowany wizerunek. Często targały mną sprzeczne, skrajne emocje, dotyczące tego czy byłem, czy też nie byłem, zobowiązany do występów publicznych. Na jednym ramieniu siedział mały, uroczy aniołek tłumaczący cierpliwie cichym, miękkim głosem, że to tylko dzięki fanom byłem w stanie robić to co kocham i być z moimi braćmi. Na drugim jednak siedział głośny, odrażający diabełek rechoczący, że jako człowiek wolny nie byłem zobowiązany do robienia niczego poza moją wolą. Zwykle jako potulny baranek wytwórni pokładałem swoje nadzieje w cherubinie - pracowałem systematycznie, z wytrwałością i bez narzekania. Jeśli jednak to demon przejmował kontrolę nad moim umysłem... Łatwo przywołać było w pamięci zaciśnięte ze złości pięści Hyungów.
Rzadko zdarzało się, aby wywiady były inne niż nudne. W zasadzie po pewnym czasie zauważyłem pewną powtarzalność. Zawsze musieliśmy ze sztucznymi uśmiechami odpowiadać na te same pytania. Zawsze pojawiała się sprawa dylematu sercowego, pewien skandal do omówienia, zawsze był wspomniany całokształt naszej pracy. Zawsze ktoś wytykał jej wady i zalety, zawsze ktoś się zirytował, a w miarę dobry humor wyparowywał jak chipsy podczas złego wieczoru.
Niewygodne, plastikowe oparcie krzesła wbijało mi się w plecy. Niespokojny zacząłem się uporczywie wiercić i kręcić próbując znaleźć wygodniejszą pozycję. Ostrzegawcze spojrzenie Namjoona skutecznie mnie uspokoiło. Przysunąłem się bliżej krawędzi siedzenia mebla. Nadal było mi niewygodnie, ale przynajmniej nie miałem sztucznego tworzywa wbijającego się między moje łopatki. Złączone dłonie położyłem na swych udach, ale już po pięciu żałosnych sekundach zacząłem bawić się własnymi palcami.
Byłem zanudzony na śmierć. Pytania nie różniły się niczym od tych zadanych podczas ostatnich dwóch tygodni promocji. W pokoju było duszno, jaskrawe lampy oślepiały moje oczy i byłem pewien, że te cholerne krzesło przyprawi mnie o bóle pleców.
Czyjaś dłoń jakby niewidzialnie, niepostrzeżenie próbowała przemknąć po moim udzie. Podniosłem wzrok i spojrzałem na kończynę intruza. Nie musiałem się utwierdzać poprzez patrzenie na twarz, po samym wyglądzie dłoni wiedziałem, że to Taehyung. Ścisnął parę razy moją nogę pokrzepiająco i już chciał ją zabrać, skryć w kieszeniach swoich spodni, ale szybkim ruchem zahaczyłem swoim palcem wskazującym o jego mały palec. Niewerbalnie poprosiłem o jeszcze odrobinę wsparcia. TaeTae rozumiejąc mnie bez słów zostawił swoją dużą dłoń na moim udzie, a następnie pogłaskał je delikatnie i ścisnął raz jeszcze.
Wyrwałem się z tego prywatnego, kochanego świata stworzonego ze mnie i Hyunga, kiedy usłyszałem, jak ktoś wymówił moje imię. Podniosłem wzrok przed siebie i szybko próbowałem odnaleźć się w rozmowie.
— To może być trochę dziwne pytanie, ale którą część ciała Yonga lubicie najbardziej? — spytał gospodarz.
Najwidoczniej nie tylko ja zostałem wyrwany z własnej głowy. Nie pozwoliłem sobie jednak na chwilę nieuwagi i wyparłem ze swej twarzy jakiekolwiek ślady zniesmaczenia i dyskomfortu. Miałem nadzieję, że zrobiłem to wystarczająco szybko, aby nie zaniepokoić fanów. Na twarz wmusiłem swój najbardziej przekonujący uśmiech licząc, że to wystarczy.
Nastała chwila niezręcznej ciszy. Namjoon szybko zaczął mówić cokolwiek, żeby ją zapełnić. Skąd wzięło się w ogóle takie pytanie? Stary zboczeniec. Czy on tak bardzo chce się dowiedzieć czy przypadkiem Hyungowie nie obmacują mnie podczas snu?
Coś targnęło moim sercem. Przelała się przez nie fala goryczy. Goryczy do tych mężczyzn, goryczy do naszej kultury, goryczy do społeczeństwa, systemu, samego siebie. Czy media zareagują na tą zniewagę? Może staną w mojej obronie, a może staną się moim katem? Czy ARMY stworzą pokrzepiający hasztag, a pod moimi postami spłyną serduszka niczym deszcz w sierpniowy wieczór? Zastanawiałem się, czy moi Hyungowie wypowiedzą się w jakikolwiek sposób. Naturalnie wiedziałem, że gdybyśmy trwali w sytuacji prywatnej, bez wahania stanęli by w mojej obronie. Ale to nie działo się za kulisami. Teraz byliśmy w pracy, gdzie obowiązywały nas pewne zasady. Musieliśmy zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby nie pogorszyć sytuacji. Bardziej zaniepokoiła mnie własna reakcja. Tyle razy chełpiłem się wyrobionymi ciężką pracą mięśniami, swoją dojrzałością, ciętym językiem i bystrym umysłem. Dlaczego więc, kiedy doszło do sytuacji, w której mogłem wykorzystać te atrybuty do obrony własnej, po prostu zamarłem? Dlaczego się nie odezwałem, nie zacząłem krzyczeć, nie wstałem z krzesła, nie wyszedłem. Dlaczego się nie sprzeciwiłem...
Na wszystkich twarzach zauważyłem czyste zaskoczenie i zniesmaczenie. Yoongi nawet nie próbował powstrzymać grymasu wspinającego się na jego twarz niczym cień rzucony na ścianę. Namjoon wyraźnie zesztywniał na swoim miejscu jakby szykował się do ucieczki, a Seokjin próbując okłamać cały wszechświat, że słucha, przeskakiwał wzrokiem z reportera na któregoś z nas. Z twarzy Hoseoka z każdą milisekundą spływał jak Niagara jego uśmiech, a oczy Jimina przyciemniły się przypominając dwa małe, rozżarzone węgielki. Taehyung swoim gorącym wzrokiem próbował przebić ścianę, od której nie odrywał spojrzenia, jego dłoń zacisnęła się na moim udzie niemal boleśnie. Siedzący przede mną Jungkook wyprostował się i wypchnął swoją pierś do przodu próbując zakryć mnie przed wścibskim wzrokiem gapiów.
— Yong zwraca bardzo dużą uwagę na to jakich kosmetyków używa i jak one pachną. Dlatego właśnie jego włosy zawsze pachną niesamowicie, zwykle jakimiś owocami. Najbardziej to odczuwamy, kiedy wychodzi spod prysznica i zapach roznosi się po całym domu. Osobiście uwielbiam woń maliny — skomentował Namjoon.
Dobrze dobrana odpowiedź, punkt dla ciebie Joonie. Nie było w niej nic kontrowersyjnego, czegoś co ludzie mogliby dwojako odczytać. Chyba, że ktoś by się uparł i wywnioskował z tej wypowiedzi, że moi Hyungowie brali czasem ze mną prysznic. Nie jest to jednak informacja potrzebna dla publiki.
— Dla mnie będą to jego oczy — pośpiesznie dopowiedział Yoongi — każdy ma sekrety, ale Yong w szczególności jest tajemniczym gościem. Znamy się jednak tak długo, że jedno spojrzenie w jego oczy wystarczy, że dowiedzieć się o czym myśli.
I to miał być ten introwertyczny facet, który przed kamerą usilnie wyrywał się z moich czułych uścisków? Nie pozostałem jednak zdziwionym na długo - Suga zawsze za zwyczaj miał odczytywanie ruchu naszych ciał jakby były ciekawą książką, od której nie mógł się oderwać. Dlatego to on był zazwyczaj pierwszym który zauważał rychłe niezadowolenie danego członka. Nie afiszował się jednak swoją wiedzą. Jeżeli sytuacja nie była poważna na tyle by powiadomić kogoś innego, okazywał swoje wsparcie po cichu. Nagle na twojej szafce nocnej pojawiały się tabletki przeciwbólowe, w telefonie samoistnie tworzyła się uspokajająca playlista, a do torby na siłownie przywędrowały małe przekąski.
— Um, ah! Jego ramiona! — Hoseok obrócił się na krześle w moją stronę i ścisnął moje ramie — Są nie tylko dobre do drzemki podczas przerw, ale podczas tańca wyglądają najlepiej, zwłaszcza kiedy nosi za dużą koszulkę. — dokończył dumny ze swojej odpowiedzi i błysnął swoim słonecznym uśmiechem w stronę kamery.
Dodał na zakończenie zalotne mrugnięcie okiem. Jego oczy skierowane na mnie dodały mi otuchy. Znajdowała się w nich taka ilość zamiłowania, że nagle onieśmielony skłoniłem swoją głowę. Hobi ścisnął moje ramię ponownie, ale nawet jeżeli przykleił chichot na swoją twarz, to jego oczy po skierowaniu ich na dziennikarza pozostały zimne niczym lód.
Zaraz potem uwaga widowni przeniosła się na podekscytowanego Jimina. Ten głupiutki Hyung podskoczył na swoim miejscu, a jego dłoń wyskoczyła w powietrze. Zachowywanie się jak siedmiolatek po raz pierwszy siedzący na lekcji matematyki leżało po prostu w jego naturze.
— Jego uśmiech oczywiście! Nawet jeżeli wszyscy jesteśmy wykończeni po pracy, on nadal tkwi na jego twarzy i poprawia nam wszystkim humory.
W między czasie Taehyung cofnął swoją dłoń z mojego uda. Zanim mogłem zacząć się dąsać z braku kontaktu fizycznego, poczułem jak jego palce ostrożnie rozplątały moje ściśnięte dłonie. Zarumieniłem się delikatnie na tę akcję chociaż powinien być przyzwyczajony. Tae jest jednym z członków, który pokazuję swoje uczucia, kiedy tylko ma okazje. Upływ lat nie przyzwyczaił mnie do troski, którą obdarzali mnie starsi. Palce Taehyunga po wykonaniu swojego zadania delikatnie wsunęły się między moje. Jego dłoń była o wiele większa od mojej, prawie całkowicie zamykała moją w troskliwym uścisku, ale to tylko pogłębiło uczucie ciepła rozchodzące się po moim ciele.
Dłoń ścisnęła dłoń, a kciuk potarł czule knykcie. Taehyung nie spojrzał na mnie, ale ja nie nie chciałem, żeby to robił. Miałem niepowstrzymane uczucie, że gdyby na mnie zerknął spod swojej grzywki to rumieniec na policzkach stałby się niemożliwy do ukrycia przed kamerą. Ta wymiana uczuć była naszą małą tajemnicą.
— Jego dłonie — podniósł nasze złączone ręce w górę — bo są takie malutkie i idealnie pasują do moich.
Następnie do odpowiedzi poderwał się Seokjin.
— Dla będzie to jego żołądek! — wszyscy zaśmiali się, a ja zażenowany podniosłem zmarszczone brwi i ułożyłem grymas z warg niczym układankę —No bo zawsze bez narzekań zjada wszystko co ugotuję. Kiedyś specjalnie dosypałem za dużo soli do jajek, żeby sprawdzić czy przypadkiem nie okłamuje mnie, chwaląc moje dania. Przełknął wszystko i mimo grymasu powiedział, że jajecznica smakuje wyśmienicie! Zlitowałem się nad nim i przyniosłem mu za to porcje świeżego bekonu.
Na koniec pozostał Jungkook. Ten nie odpowiadał jednak mimo swojej kolejki. Jak jeden mąż popatrzyliśmy w jego stronę wyczekująco. Stuknąłem delikatnie butem w środek jego pleców. Ten lekko zawstydzony wyprostował się jak drut i pospieszył z odpowiedzią.
— Eh, chyba jego uda... — powiedział jakby nadal pogrążony we własnym świecie.
Nastała cisza. Cholera, czyli jednak chłopaki mnie obmacują po nocy. Oczyma wyobraźni widziałem już tytuły artykułów mówiące o możliwych pociągach homoseksualnych w naszej grupie. Od razu wiedziałem, że Jungkook dostanie w aucie burę podczas powrotu. Pytanie ewidentnie było podchwytliwe i kiedy wszyscy uważnie zwracali uwagę na swoje słowa, JK jak zwykle wypalił z pierwszą lepszą odpowiedzią jaka przyszła mu do głowy. Trzeba było tylko wymyśleć coś, żeby uratować tą nieszczęsną sytuację.
Kook w końcu zdecydował się upuścić krainę w przestworzach, bo jakby dopiero teraz zauważając co powiedział, wciągnął powietrze do płuc ze świstem, a jego oczy otworzył się komicznie.
— No bo jak się przytulamy to czasem się kładę na jego nogach, a one są zwykle ciepłe i miękkie! — próbował się wyjaśnić.
— Co? W jakim sensie kładziesz na jego nogach? — zapytał zaskoczony gospodarz.
— Po prostu, jak śpimy razem w jednym łóżku to się...
— Ej! Weź, bo przez ciebie wszyscy myślą o czymś innym! — przerwałem mu.
Nachyliłem się do przodu i pięścią uderzyłem w jego ramię. Nie było to mocne uderzenie, ale Hyung rozumiał moją desperacką próbę rozładowania atmosfery, bo podskoczył na mój dotyk, złapał się za obolałe miejsce i krzyknął w moją stronę.
— Może trochę szacunku!
Nasza interakcja wydawała się zadziałać, bo gospodarze roześmiali się wdzięcznie. Seokjin zaczął skrzeczeć o tym, żeby nie bić się przed kamerą, Yoongi mimo dalszego zdenerwowania zmusił się do uśmieszku na twarzy, a Namjoon zaczął wspominać ojcowsko:
— Gdybyście tylko wiedzieli co ta dwójka wyprawia w domu...
Na twarz Hoseoka przypływ przybłąkał jego sercowy uśmiech, Jimin zaczął rechotać do rozpuku i klaskać jakby w rytm piosenki grającej w jego głowie. Taehyung ścisnął moją dłoń.
Do końca wywiadu nie wspomniano o żadnych częściach ciała. Mnie jednak w głowie jak echo dzwonu kościelnego odbijało się pytanie.
— Jaką część ciała Yonga lubicie najbardziej?
...
Celebrując każdą chwilę odpoczynku, wsunąłem zimne stopy pod wzburzoną kołdrę. Oparłem się o poduszkę i ściągnąłem okulary z nosa. Odkładając je na stoliczek umiejscowiony obok mebla, kątem oka spojrzałem na tytuł książki krzyczący do mnie. Wymazałem jednak tą myśl z głowy - była już pora, podczas której powinienem bez snów obracać się z boku na bok. Na suche dłonie nałożyłem krem, z butelki wody pociągnąłem ostatniego łyka. Obniżyłem się na poduszce i przyciągnąłem kołdrę pod samą brodę. W oczekiwaniu na sen moje myśli zaczęły dryfować.
Jak przewidywałem, Jungkook poznał gorzki smak reprymendy po rozpoczęciu podróży do domu. Namjoon przez solidne parę minut upominał go, aby uważał na słowa, ale nikt nigdy nie potrafił pozostać złym na te królicze ząbki. Kiedy JK skrupulatnie przepraszał za swoją bezmyślność, lider tylko cmoknął ustami i poklepał piosenkarza po ramieniu w niewerbalnym znaku przebaczenia. Przez całą tą interakcje w samochodzie panowała cisza, aby zapewnić tej dwójcie spokój na zrobienie tego co konieczne, ale już po chwili wszystko wróciło do normy, kiedy Jimin zaczął głośno śmiać się z pechowego wywiadu, Hoseok podśpiewywał pod nosem jakąś pop-ową piosenkę, a siedzący obok niego Yoongi wymamrotał coś o braku odpoczynku przy nas.
Teraz Jungkook leżał rozłożony jak rozgwiazda na łóżku po drugiej stronie pokoju. W przeciwieństwie do mnie zrezygnował z kąpieli i po zjedzeniu kolacji wpakował się do spania, zdobywając dodatkowe trzydzieści minut snu. Kookie od zawsze miał mocny sen, nie musiałem więc się martwić obudzeniem go kiedy sam pośpiesznie szykowałem się do łóżka. Miałem nadzieję na zbawienie w postaci szybkiego nadejścia snu. I pewnie stałoby się to faktem, gdyby nie dźwięk otwieranych drzwi do naszego pokoju.
Wyjrzałem zza swojego kołdrowego kokonu. W progu stał Taehyung. Pośpiesznie skierowałem wzrok na śpiącego Jungkooka po czym skinąłem głową w stronę Tae. Podczas kiedy ten dreptał na palach w moją stronę, ja podniosłem kołdrę do góry w geście zaproszenia. Już po chwili poczułem, jak materac opada pod ciężarem innego ciała. V położył się za mną. Jedną dłonią objął mnie w talii ściskając ją na powitanie (na dobranoc), a drugą delikatnie, starając się mnie za bardzo nie poruszyć, wsunął pod moją głowę.
Na mojej szyi złożył motyli pocałunek.
— Pachniesz malinami.
...
2255 słów
3 notes · View notes
offline-jakub · 4 years
Text
Ona patrzy na mnie Szepcze mi, że ją to boli Mówi mi, że jestem diabłem Ale woła Boga zawsze jak dochodzi Wyjątkowo szybkie auto Ale chuj obchodzi mnie to ile koni Nocne życie Nocna miłość Szybkie związki Czuję si�� już tak, jak Sonic Mój menago dzwoni, dzwoni, dzwoni, dzwoni, dzwoni Mój menago kocha mnie jak syna A Twój z Ciebie byku tylko doi Jeśli umiesz liczyć, no to czym prędzej weź kalkulator do swej dłoni Dodaj mój wiek, do tego koncerty i do tego miejsce debiutu na OLIS Nic nie boli tak Nic nie boli jak Nic nie boli tak, jak zdrada Byłaś dla mnie moim słońcem Dzisiaj kocham kiedy pada Byłeś dla mnie moim ziomkiem Miałem Cię za mego brata Dzisiaj złapcie się za ręce i możecie wypierdalać 4:04 5:05 6:06 W mojej głowie forsa, stres W Twojej głowie wódka, seks (ooh) Dziewczyny chcą się tylko ciągle bawić Dziewczyny chcą próbować nowe dragi Dziewczyny chcą spróbować z dziewczynami Bo dziewczyny są tylko dziewczynami Dziewczyny chcą się tylko ciągle bawić Dziewczyny chcą próbować nowe dragi Dziewczyny chcą spróbować z dziewczynami Moje serce ciągle krwawi Mam na sobie nowe buty Gram z ziomem w najnowszą fifę 16 lat spędził w domu dziecka Kurwa nie mów nam, że coś przeżyłeś Moja mała ma depresje Kłócimy się przez messenger Mówi mi, że jestem dzieckiem, wielka pani studiująca medycynę Mam miłość dla moich ludzi w Wilanówku, Krakowie albo Szczecinie Jeśli jesteś z nami, no to jesteś I nie ważne gdzie się urodziłeś Czy w Poznaniu, Gdańsku, Słupsku, Bydgoszczy, Warszawie albo Koszalinie Południe, północ, wschód czy zachód Zróbcie hałas dla drużyny Zróbcie hałas dla drużyny Trzęś tym mała dla drużyny Jakbyś miała urodziny Pokaż mi to co najlepsze Zróbcie hałas dla drużyny Trzęś tym mała dla drużyny Jakbyś miała urodziny Wyjebane w konsekwencje Dziewczyny chcą się tylko ciągle bawić Dziewczyny chcą próbować nowe dragi Dziewczyny chcą spróbować z dziewczynami Bo dziewczyny są tylko dziewczynami Dziewczyny chcą się tylko ciągle bawić Dziewczyny chcą próbować nowe dragi Dziewczyny chcą spróbować z dziewczynami Moje serce ciągle krwawi
6 notes · View notes
Tajemnice hipnozy cz.2
Hipnoterapia to nic innego jak praca z podświadomością. Jeśli człowiek chce świadomie wprowadzić w swoje życie jakieś zmiany, np. przestać palić, zmienić dietę, uprawiać sport, albo ma różne lęki i nerwice, dajmy na to boi się otwartych przestrzeni, ludzi, płci przeciwnej, itd., to znaczy, że w podświadomej części jego umysłu kryje się coś co uniemożliwia mu dokonanie zmian, albo powoduje różne nerwicowe, lękowe, depresyjne reakcje. Zdesperowany człowiek zaczyna walczyć sam ze sobą, co zazwyczaj daje efekt odwrotny od zamierzonego a zaburzenia tylko nasilają się.
Bo z podświadomością nie wygrasz, dlatego lepiej z nią współdziałać i współpracować, a jeśli jest niekorzystnie dla Ciebie zaprogramowana, to możesz ją przeprogramować. I chociaż w normalnym stanie umysłu trudno tego dokonać, bardzo łatwo można to zrobić w stanie hipnozy. Kiedy jesteśmy w normalnym stanie świadomości nasz mózg pracuje na częstotliwości fal Beta ( a więc od 15 do 30 cykli na sekundę), w transie znajdujemy się w stanie Alfa ( 8-14 cykl/sek ). Różnicę między tymi stanami bardzo obrazowo tłumaczy amerykański znawca hipnozy Eldon Tylor.
Radzi on: weź dwie kartki, na jednej z nich narysuj 30 poziomych linii, a na drugiej 8. Kartka pierwsza obrazuje mózg w stanie Beta, natomiast druga- mózg w stanie Alfa. Linie są to bariery. Tam gdzie barier jest mniej i więcej wolnej przestrzeni, tam łatwiejszy dostęp do zasobów naszego umysłu. W tym stanie łatwiej, szybciej i efektywniej można chłonąć informację, oraz łatwiej dokonywać pożądanych przez nas zmian. Łatwiej również można dostać się do „zapomnianych” zdarzeń, które są przyczyną traumatycznych przeżyć, oraz do nieuświadomionych emocji.
„Zapomnianych” celowo piszę w cudzysłowie ponieważ podświadoma część umysłu nigdy nie zapomina. Podświadomość pamięta wszystko- wszystkie emocje, uczucia, myśli, skojarzenia, obrazy, zdarzenia, sytuacje, wszystko to znajduje się cały czas w naszym podświadomym umyśle, chociaż świadomie mogliśmy o tym wszystkim zapomnieć. Podświadomość jest tak naprawdę częścią umysłu o nieograniczonych możliwościach i jeśli tylko zachcemy, będzie naszym najlepszym i najsilniejszym przyjacielem.
Pewnego dnia przyszła do mnie kobieta z blokadą dotyczącą wypowiadania się w obcym języku. Uczyła się go już długo i teraz czekały ją egzaminy, ale każda próba wypowiadania się w obcym języku była dla niej nie do przejścia. Kobieta zaczynała denerwować się, oblewać potem, a cała wiedza ulatywała z głowy. Zamiast mówić płynnie, dukała i jąkała się. Jej sesja hipnotyczna była długa i dosyć ciężka. Kobieta przypomniała sobie wiele bolesnych chwil, ale jedna sesja wystarczyła, aby jej podświadomość nie tylko oczyściła się ze wszystkiego, ale aby współpracowała z nią, pozwalając jej płynnie i nienagannie mówić w obcym języku. Dwa tygodnie później pacjentka zdała egzaminy śpiewająco.
Była też u mnie młoda dziewczyna, skarżąca się na lęki. Lęk towarzyszył jej non stop, a nasilał się przy wychodzeniu z domu, spotkaniach z ludźmi. Panika dopadała ją znienacka i dziewczyna zaczęła bać się tego że się boi. Drastycznie ograniczyła wychodzenie z domu. Na sesji okazało się, że ta młoda dziewczyna bardzo siebie nie lubi, nie lubi ani swojego ciała, ani siebie w ogóle. Jej stosunek do siebie był pokłosiem jej bardzo trudnego dzieciństwa- ojciec był alkoholikiem i znęcał się nad rodziną, w domu co chwilę dochodziło do awantur. Była wyzywana i źle traktowana. Zaczęła bać się samej siebie.
To są przypadki bardzo trudne, wymagające długoterminowej terapii. Kiedyś zgłosiła się do mnie młodziutka dziewczyna, cierpiąca na paniczny lęk przed pływaniem. Doszłyśmy do tego, że jej matka, kiedy była z nią w ciąży próbowała popełnić samobójstwo przez utopienie się, a chciała to zrobić ponieważ jej mąż, a ojciec mojej pacjentki był niezadowolony, że żona zaszła w ciążę i chciał, żeby ją usunęła. Ta dziewczyna nie odkryła tego w hipnozie, świadomie zdawała sobie sprawę z tej historii. Jak na ironię przyprowadził ją do mnie ojciec, który bardzo dba o córkę i bardzo się martwi o jej paniczny lęk, i bardzo chce, aby wyzdrowiała.
Mówi się, że „jeden obraz wart jest więcej niż tysiąc słów”, ja jednak obserwuję, że jedno słowo może zablokować człowieka na wiele lat, a często na całe życie. Kiedyś przyszedł do mnie przystojny młody mężczyzna, który narzekał na pewność siebie. Niby wszystko dobrze, ale w kontaktach z ludźmi jego pewność siebie pryskała. Okazało się, że kiedy był przedszkolakiem, dzieci wyśmiewały się z niego bo był tęższy. Pewnego dnia kilku chłopców, z którymi chciał się bawić, powiedziało mu, że nie będą się bawili z taką „grubą świnią”. Mężczyzna, choć w rzeczywistości tak nie jest, uważa się za grubego, bez powodzenia stosuje różne diety, i głęboko wewnątrz siebie czuje się gorszy od innych.
Częstą przyczyną różnych dolegliwości nerwicowych i depresyjnych są złe relacje z rodzicami jakie mieliśmy w dzieciństwie. W moim gabinecie niemal nagminnie zdarza się, że dojrzali ludzie, którzy mają już swoje dzieci, a nierzadko wnuki i przeżyli pół wieku albo i więcej, płaczą, że nigdy nie usłyszeli od swojej matki (albo od ojca) słowa „kocham”- to w najlepszym przypadku. Często czują się też przez jedno albo dwojga rodziców odrzuceni i niekochani, a to przenosi się później na ich stosunek do samych siebie. Przychodzą do mnie piękne, znerwicowane i zalęknione kobiety, a kiedy proszę je aby znalazły w sobie chociaż jedną rzecz, która im się w sobie podoba i którą cenią, odpowiadają że nic takiego w nich nie ma. Przychodzą ludzie obojga płci, którzy boją się oceny innych, ale sami tragicznie siebie oceniają: są według siebie brzydcy, nic nie warci, głupi i………………….( sam wiesz Czytelniku jakie okropne i raniące słowa słyszałeś w dzieciństwie albo jakie sam mówiłeś swojemu dziecku).  
Powinniśmy niezwykle uważać co i w jaki sposób mówimy naszym dzieciom, ponieważ umysł dziecka jest bardzo chłonny, przez większość czasu pozostając w stanie podwyższonej sugestywności, w stanie hipnozy! Możemy więc zatem sprawić, aby nasze dziecko było twórcze i kreatywne, ale także zablokować je na wielu poziomach, co zdarza się częściej. Jeśli jednak Twoi rodzice nie wsparli Twojej naturalnej kreatywności, którą każdy z nas ma, to nic straconego. Dzięki hipnozie możesz oprogramować się sam, zresetować swój umysł i wgrać pozytywne programy. Twoja podświadomość w każdym wieku może dokonać zmiany!
1 note · View note
someone-no-one00 · 5 years
Text
List
Nie wiem czemu, ale chciałam to tutaj napisać. O tej decyzji, ktorą musiałam podjąc sama. Jak każdy człowiek w moim wieku. Ta decyzja dotyczyła mojej przyszłości. Uwierzcie mi, że cholernie nie wiedziałam co zrobić. Przed matutą miałam jakieś plany, ale posypały się jeden po drugim. Nadszedł czas na składanie podań, a ja ciągle nie wiedziałam. Jednak jakiś głos w mojej głowie powiedział "A może ta psychologia to jakiś pomysł?". Nie mam bladego pojęcia co z tego będzie. Serio. Ryzkyuję przyszłośc dla głosu w mojej głowie, nieźle. Zostałam przyjęta, oficjalnie idę na psychologię. Myślę o tym jak może to wyglądać. Wiecie co po prostu chciałabym pomagać takim dzieciom, jakim ja byłam. Zagubionym, gnębionym i samotnym. Dzieciom, które mając osiem lat powinny bawić się na placu zabaw, a nie myślec co oznacza to, że ktoś nazwał Cię dziwką lub zdzirą. Chcę pomóc tym dzieciom, żeby potem mając trzynaście lat nie popadały w depresję, zaburzenia odżywiania i cały ten kanał. Z całego serca chcę, by one tego unikneły. I wiecie co, chcę pomagać nie tylko ofiarom. Chcę pomagać tym młodym oprawcom. To są dzieci, ktore kompletnie nie radzą sobie ze swoim uczuciami. Są zagubione i to jest ich droga do ujsćia tej dezorientacji- nienawiść. Oni nie są świadomi tego, że niszczą życie drugiej osoby. Jak wiele bym oddała, by w mojej szkole był psycholog, z kórym mogłabym porozmawiać o tym, że chłopcy w klasie mnie biją i wyzywają, że po prostu tego nie rozumiem i nie wiem co jest ze mną nie tak. Dlatego ta część jest do mnie. Do tej małej dziewczynki, która nie wiedziała jak silna będzie musiała się stać, jak wiele będzie musiała przejść. Kochanie, czeka Cię dużo cierpienia i bólu. To wszystko, co Ci się przytrafi będzie nie raz wydawało Ci sie nie do przejścia, ale dasz sobie radę, jesteś taka dzielna. Wszystko to, co się wydarzy wpłynie na Twoje życie, ukształtuje Twoją osobowość i sprawi, że będziesz niesamowicie wrażliwa i jednocześnie niesamowicie silna. Chcę Ci powiedzieć, że wszystkie te obelgi, krzywdy i szyderstwa nie są Twoją winą. To nie z Tobą jest coś nie tak, jesteś cudowna. Nie trać wiary w ludzi, potwory rodzą się z bólu i samotności, dlatego trzeba im wybaczyć. Ale przede wszystkim nie trać wiary w siebie i w to, że jesteś warta każdego szczęćia, miłości i tego życia. Nigdy w to nie zwątpij. Bądź dzielna. Kocham Cię mała Michalino.
2 notes · View notes
zosiatarnowska-blog · 6 years
Text
To wszystko jest jakimś głupim wymysłem!
Iluzja ciepłego, bezpiecznego miejsca w twoim sercu.
Dlaczego byłam aż tak głupia by wierzyć, że ktoś taki jak ty mógłby zauważyć kogoś takiego jak ja?
Wiem, że luzie nie są idealni i nie mogą mieć wszystkiego...
Ci brak skromności.
Powiem ci coś, co chciałam powiedzieć ci od dawna:
-Jesteś głupim, egoistycznym dupkiem! 
*Dlaczego?*
To jedno pytanie krąży w mojej głowie.
Dlaczego jesteś taki?
Dlaczego nie możesz pomyśleć choć raz o innych?
O mnie...
Ten świat jest taki pojebany!
Wiem, że jesteś moim złudzeniem.
Nieosiągalnym...
Wiem, że to, co było , skończyło się.
Więc czemu chcę więcej?
Czemu pragnę cię bardziej niż czego kolwiek?
Chcę zapomnieć...
Więc czemu nie mogę?
Chcę przestać zaprzątać sobie tobą myśli.
Przestać czuć twoich ust na moich.
Przestać wyobrażać sobie nas.
Przestać wspominać naszych wspólnych chwil.
Przestać czuć gęsią skórkę za każdym razem gdy mnie dotkniesz.
Przestać płakać każdej nocy i spokojnie zasnąć.
Wiesz jak trudno jest spać samemu?
Wcześniej było łatwo, ale przez ciebie nie mogę zmrużyć oka, bo mi zimno i nie wygodnie.
Umieram...
Z tęsknoty...
Równie dobrze mogłabym pójść do ciebie przeprosić i wpić się w twoje usta, ale nie.
Nie zrobię tego!
To ty powinieneś przepraszać!
Ty, a nie ja!
Czemu tego nie zrobisz?
Pan szanowny ma za duże ego by przepraszać?
Jesteś dupkiem!
Wykorzystałeś, zostawiłeś...
W sumie mogłam się tego domyślić...
W końcu z tego słyniesz.
3Z
Zdobądź, zalicz, zostaw...
Te słowa odbijają się w mojej głowie jak piłka.
Czemu jestem tak naiwna?
Czemu choć raz nie mogę być szczęśliwa?
Szczęście w nieszczęściu?
W moim wypadku, nieszczęście w szczęściu...
Ale wiedz, że za kilka lat, jak będziemy dojrzalsi, kiedy los spotka nas ze sobą, będziemy inni.
Statyczni...
Dopasowani...
Identyczni...
To teraz mamy prawo i czas się wyszaleć, upić i bawić!
Póki nie staniemy się dorośli...
I chcę byś pamiętał, że mimo wszystko, nie zapomnę o tobie, nie przestanę kochać...
I nadal wierzę, że przyjdziesz, zapukasz i przytulisz.
Powiesz te dwa piękne słowa...
Kocham Cię...
1 note · View note
Text
#18347
Myślę, że to chyba dobry moment na to, żeby opowiedzieć następną historię o mojej byłej dziewczynie.Każda z nich to jak osobny film, melodramat, w którym nie ma szczęśliwego zakończenia.Jeszcze trochę i minie dwa lata od tej chwili, kiedy leżałem rano na swoim łóżku i czułem jakby bolało mnie serce, jakby broczyło krwią i powoli przestawało bić.Trochę wcześniej mnie olała i zostawiła, zrobiła ze mnie najgorszą osobę, ale zaraz o tym opowiem.Nazywała się Ola, poznałem ją prawie dwa lata temu, w miejscu, w którym w życiu bym nie powiedział że będę i że poznam tam swoją dziewczynę, to był dom dziecka!.Ktoś z mojej rodziny trafił tam przez trudną i bardzo przykrą sytuację, pomagałem mu, chodziłem tam prawie codziennie, aż w końcu w holu zobaczyłem ją.Potem dziwnym trafem przechodziła tamtędy praktycznie za każdym razem, kiedy ja tam byłem i widziałem, że mnie podgląda.Pierwszy raz widziałem ją któregoś dnia, kiedy tam byłem, spodobała mi się, ale pewnie nigdy bym się do niej nie odezwał ani nic nie zrobił, gdyby nie te jej spacery przez korytarz, kiedy ja akurat tam byłem i to, że sama do mnie napisała, chociaż przez koleżankę, bo sama też się wstydziła.Po jakimś czasie napisała do mnie jej koleżanka i powiedziała, że się jej podobam i że chciałby się ze mną spotkać w domu dziecka.Popisaliśmy trochę, było fajnie, bo dużo nas łączyło, rock, metal, ona też nosiła glany, też miała kolczyki i ogólnie oboje byliśmy w klimacie. Przyszedłem do niej i gadaliśmy przez chwilę, ale oczywiście głupia zakonnica musiała się czepić i pytać, dlaczego rozmawia z tym “panem” i musieliśmy się rozejść.I tak dalej pisaliśmy i spotkaliśmy się jeszcze raz, tyle że już nie w bidulu.Jakoś od początku czułem, że mogę jej zaufać i powoli się przed nią otwierałem, tylko to “powoli” w rzeczywistości wyglądało trochę szybciej, ona też się przede mną otwierała i co raz bardziej się do siebie zbliżaliśmy.Potem spotkaliśmy się na cmentarzu, zaczęła uciekać z lekcji, żeby się ze mną spotykać.Przez jakiś czas czekała na mnie w starym opuszczonym domu obok cmentarza a jak przychodziłem to szliśmy na cmentarz, bo tam nikt by nas nie widział ani nic, ale zaczęliśmy się spotykać w innych miejscach.Między domami, obok wałów, potem na wałach, prawie do samego końca.To było zakazane, niby nielegalne, ale pieprzyliśmy to i ona dalej uciekała ze szkoły, kombinowaliśmy, żeby się spotkać, tyle że ja jej mówiłem, że może mieć problemy przez to zrywanie się ze szkoły, ale mówiła, że da sobie radę.Taki fun fact, zaczęliśmy się spotykać mniej więcej w takim czasie, w jakim to piszę, była jesień.Zacząłem coś do niej czuć, szybko się do niej przywiązałem i otworzyłem się przed nią całkowicie, w końcu powiedziałem jej, że ją kocham, ale ona nie czuła się jeszcze na to gotowa, dopiero potem wyznała mi miłość.Uciekała ze mną, kochałem ukrywać się w jej objęciach, uwielbiałem bawić się jej włosami i dotykać jej twarzy, na początku jeszcze nie wiedziałem jak bardzo ją kocham.Pamiętam nasz pierwszy pocałunek, ukryliśmy się między drzewami a starym domem, wziąłem ją do siebie i pocałowałem, stanęła na moich glanach, żeby do mnie dosięgnąć, bo była drobna, ale ja i tak ją przytrzymałem i podniosłem, uwielbiałem ten zakazany smak jej malutkich ust, uzależniłem się od niej.Zacząłem dawać jej różne rzeczy, nosiłem jej swoje wiersze, dawałem rzeczy, które sam zrobiłem i razem nosiliśmy np.  takie same koraliki, to było urocze.Ciągle musieliśmy się ukrywać i uciekać przed zakonnicami i ludźmi z bidula, jej kolegami i koleżankami, przez jakiś czas to się nam udawało, ale potem i tak ktoś się wygadał i zaczęły być problemy.Bardzo się przed sobą otworzyliśmy, spróbuję teraz jakoś opowiedzieć o tym jaka była i jak między nami było, choć to trudne, bo zawsze kiedy wracam do takich rzeczy to mam mętlik w głowie i czuję się rozbity.Potrafiła mnie wysłuchać i uspokoić, opowiedziałem jej o wszystkim co było w moim życiu, zaopiekowała się mną i dzięki niej czułem się szczęśliwy i kochany.Bardzo się o nią starałem, przychodziłem na każde spotkanie, martwiłem się o nią, bo miała problemy w szkole i w domu.Ćpała, piła i cięła się, do tego bili ją w domu, z którego ją zabrali, jej ojciec, ojczym, nie pamiętam, ale bardzo źle ją traktował i wyzywał, nazywał dziwką, ćpunką i życzył jej śmierci.Rodzina w sumie miała ją gdzieś, w bidulu zakonnice robiły jej siarę o byle co, w szkole źle jej szło, do tego brała szkolną amfę, paliła trawę i miała te jebane “bff”, które uważały, że jak sobie weźmie to jej nic nie będzie, tylko szkoda, że brała codziennie i jak do mnie przychodziła to miała poczucie winy, żaliła mi się, często płakała i zwierzała z wszystkiego co czuje i co ją męczy.Nigdy nie zapomnę jej słów “naprawiłeś moje chore zaćpane życie”, tak bardzo bolało mnie to jak miała w życiu, że ktoś chciał ją zgwałcić, że ją bili, że jest uzależniona i do tego ma myśli samobójcze, nie radzi sobie.To wszystko sprawiało, że jak nie raz przychodziłem do domu po spotkaniu z nią to miałem jakby ciężką głowę, brałem na siebie wszystko z czym ona nie dawała sobie rady, ale to było coś takiego, że ja byłem gotowy na to, żeby się jej poświęcić, żeby mogła mieć normalne życie, żeby była szczęśliwa.Zawsze ją pocieszałem i uspokajałem, rozmawiałem z nią, robiłem wszystko co się da, żeby poczuła się lepiej i na szczęście dawaliśmy razem radę.Błagałem ją i tłumaczyłem jej, żeby przestała ćpać i się niszczyć, potem przestała się ciąć, nie piła i prawie przestała ćpać, do końca starałem się pomóc jej rzucić to gówno, aż wreszcie przestała, chociaż na końcu i tak dzięki “bff” zaczęła brać na nowo.Była mi wdzięczna za to, że jej pomagałem, czułem że mnie kocha i bardzo mnie potrzebuje, oboje bardzo siebie potrzebowaliśmy.Był taki dzień, kiedy zwierzyła mi się, że chłopak prawie ją zgwałcił, rozpłakałem się na ulicy i nie potrafiłem przestać.Nie wyobrażałem sobie tego, jak ktoś mógł skrzywdzić ją tak bardzo, nie potrafiłem tego znieść, cały się trzęsłem, ale na szczęście mnie uspokoiła.Kiedy było już zimno to na spotkanie z nią wziąłem gitarę, było tak zimno, że bolały mnie palce, ale i tak zagrałem jej piosenkę, którą wcześniej wymyśliłem.Bardzo jej się spodobała, zawiesiła mi ramiona na szyi i głęboko pocałowała, długo się całowaliśmy i wgl. lubiliśmy to robić.Dam sobie spokój z opowiadaniem tych wszystkich historii i dni, bo wyszłaby z tego mała książka a i tak dużo już napisałem.Bardzo się sobie podobaliśmy, wiele razy widziałem, że ma na mnie ochotę, jakbyśmy nie byli w miejscu publicznym to pewnie rzuciłaby się na mnie.Tylko ja od początku z nią rozmawiałem i nie mieliśmy tematów tabu, mówiłem jej, że ją szanuję, nie pozwalałem sobie na za dużo.Kiedy zaszyliśmy się w trochę odludnym miejscu to uwielbialiśmy swoje pieszczoty, ale nigdy nie zrobiłem z nią tego, tłumaczyłem jej, że powinniśmy poczekać do jej 18, bo nie chcę zrobić jej krzywdy, mimo że ona tego chciała to nie była jeszcze na to gotowa, ale zgadzaliśmy się i było dobrze.Zaczęliśmy planować razem przyszłość, chcieliśmy razem uciec jak skończy 18 lat, chciałem na zawsze się nią zaopiekować, pomóc jej wyjść z tego wszystkiego, pójść do pracy, dać jej normalny i spokojny dom, żeby nie chodziła głodna i zaniedbana, chciałem jej to wszystko dać i jeszcze więcej. Któregoś dnia poszliśmy w nasze miejsce, było wtedy już trochę zimno, ale święciło jedno z ostatnich takich słońc jesieni, przyszła ze swoją psiapsiółką z pokoju, tak jak za pierwszym razem kiedy się spotykaliśmy, tyle że wtedy to była ta “bff”.Kupiłem im papierosy, bo same nie mogły sobie kupić, jakie to było zakazane uczucie, i wtedy pierwszy raz spróbowałem szluga, ale nie spodobało mi się, bo na szczęście nie palę.Usiedliśmy nad rzeką, jej koleżanka chciała nam robić zdjęcia, przedtem dosyć długo rozmawialiśmy.Usiadłem tak, że moja kochana mogła usiąść na mnie jak w fotelu, wtuliła się we mnie a ja przytuliłem ją czule a jej koleżanka robiła nam wtedy zdjęcia.Miałem trochę mokre włosy, bo biegłem na spotkanie z nią i nie zdążyłem ich do końca wysuszyć, dlatego wyglądałem trochę jak szoszon, ale i tak wyglądaliśmy słodko!.To był jeden z tych dni, kiedy mój kwiatek miał na mnie ochotę, nawet przy koleżance i nic jej nie przeszkadzało, ale się ogarnęliśmy i potem musiały już iść.Tak wyglądały nasze dni, dawałem jej swoje swetry, bluzy, szaliki, nie miała rękawiczek, więc przyniosłem jej, chociaż nie chciała wziąć, ale w końcu wzięła, jak wszystko inne.Nocne rozmowy pod kołdrą do późna, miliony smsów, wiersze, piosenki i cała masa drobiazgów.Były jej urodziny, więc dałem jej koszulkę Dżemu z Ryśkiem Riedlem i kilka innych rzeczy, gdybyście widzieli jej minę i to co miała w oczkach... Oczywiście nie chciała wziąć, ale w końcu dała się przekonać i poszła rozpromieniona jak małe słońce.Mam nadzieję, że potraficie wyobrazić sobie jak to wszystko wyglądało, bo potem wszystko się posypało.Zaczęło być trudno ze spotkaniami, ktoś był konfidentem i się wygadał albo po prostu nas widzieli, chociaż staraliśmy się nie trafiać na ludzi z bidula.Najpierw kazali jej zająć się szkołą i nadrabiać to z czym miała problemy, nie widzieliśmy się przez 2 tyg. myślałem, że to koniec.Przez koleżanki podawałem jej listy z moimi wierszami.Próbowałem ją pocieszać i mówiłem, że nareszcie będziemy razem i że wszystko będzie dobrze, mówiłem jej koleżankom, że mi zależy, że to nie koniec i że ją kocham i żeby jej to mówiły.Wreszcie się zobaczyliśmy, była zdołowana i smutna, próbowałem ją jak zawsze pocieszać, zawsze to mi się udawało i tym razem też dałem radę.Potem było jeszcze trudniej, zabrali jej telefon i kazali wracać do domu prosto po zajęciach, więc czekałem na nią w umówionym miejscu i chociaż na kilka chwil mogliśmy być razem.Dałem jej nowy telefon i inną kartę, więc mogliśmy w miarę normalnie pisać i dzwonić, robiłem co mogłem.Udawało nam się spotykanie w taki sposób, aż przez dłuższy czas nie mogliśmy się widywać, bo ją pilnowali, tylko czasami dawaliśmy radę się spotkać.Przychodziłem wieczorami pod jej okno i rozmawiałem z nią godzinami przez telefon, byliśmy tak blisko a tak daleko, ale dla mnie to znaczyło wszystko, jej też było raźniej, wiedziałem, że tęskni i czeka na mnie.Przyszła zima, a potem święta, dowiadywałem się o niej tylko od jej koleżanki albo kiedy sama napisała, ale tak było rzadko.Napisała do mnie gdzieś przed sylwestrem i powiedziała nagle, że zakonnice pozwalają nam się spotkać i zaprasza mnie do siebie.Przez chwilę to wszystko wydało mi się trochę dziwne, ale ufałem jej i nie wierzyłem w to, że może mnie zdradzić i wykorzystać.Mieliśmy najpierw spotkać się na mszy w kościele, do którego chodzili, potem mieliśmy iść do niej.Wszyscy byli nieźle nakręceni tym, że pozwolili mi tam przyjść i ciągle się na mnie patrzyli, poczekałem trochę na nią i poszliśmy do małego pokoju, który był tak jakby salą zabaw czy czymś w tym rodzaju.Mieliśmy tam spędzić sylwestra, zostawili nas samych, było pełno jedzenia, przyniosłem laptopa i mieliśmy oglądać filmy.Wyglądała cudownie, miała lekko upięte włosy i była ubrana w czarną koronkową sukienkę z dużym dekoltem i czarne balerinki.Nie mogłem się na nią napatrzeć, ale ona też nie mogła oderwać ode mnie wzroku, ubrałem się tak specjalnie dla niej.Spodnie w kamuflażu, wojskowa kurtka, włosy upięte w kucyk, glany, bardzo jej się podobałem.Niedługo po tym jak przyszliśmy, zadzwonił do niej ojczym, który skądś wiedział, że jest ze mną, nazwał ją dziwką i zwyzywał od puszczalskich.Zaczęła byś smutna i przybita, tak jak wtedy, kiedy było źle, do tego przyszła jakaś zakonnica i zaczęła nam pieprzyć, że “Ola musi się uczyć i przyłożyć do szkoły i że jak będzie jej dobrze szło to potem zobaczymy co ze spotkaniami” itp. Jak już sobie poszła to zaczęło być naprawdę ciężko, bo ona nigdy wcześniej się tak nie zachowywała, była zimna, obojętna, nie chciała, żebym ją przytulał, cały czas mnie odpychała i odrzucała.Nie wiedziałem o co chodzi i co mam dalej robić, próbowałem z nią rozmawiać, zrobić coś, ale była jak zahipnotyzowana i mówiła “koledzy”, “jesteśmy kolegami” i takie rzeczy, jakby nagle przestała mnie kochać, jakby nagle przestało jej zależeć.Nareszcie zaczęła do mnie mówić, wiedziałem, że chodzi o zakonnice i o starego, wyżaliła mi się i zapytała czy potrafiłbym poczekać na nią 2 miesiące, potem pół roku, odpowiadałem bez wahania, że tak.Powiedziała mi, że zakonnice nie chcą, żebyśmy się spotykali, bo jej nie wolno i ma się skupić na szkole i innych sprawach, a potem ewentualnie moglibyśmy się spotykać.Nigdy wcześniej nie była tak smutna i zdołowana, nie wiedziałem co mam zrobić, aż do głowy przyszła mi myśl o tym jak bardzo zawsze mnie pragnęła, chciałem dobrze i miałem nadzieję, że uda mi się ją tym pocieszyć.Kim byłbym, gdybym po prostu zabrał się i wyszedł, olał ją, bo ona olała mnie? nikim, na pewno nie jej chłopakiem, za bardzo mi na niej zależało.Rozpiąłem rozporek i zapytałem, czy ma ochotę zrobić mi dobrze, na początku była nieśmiała, ale potem bardzo chciała, ja też ją pieściłem, pieściliśmy się tak do czasu, aż weszła opiekunka grupy, która chciała nam złożyć życzenia i pożegnać się.W ostatniej chwili udało się nam ukryć i nie widziała nas, poszła sobie a my jeszcze długo całowaliśmy i przytulaliśmy się, nie zrobiliśmy tego.Kiedy wybiła 12, ukląkłem przed nią i złapałem ją za rękę, powiedziałem, że będą z nią zawsze, czy będzie dobrze czy źle, nawet jakbym miał czekać rok albo dłużej.Wzruszyła się i była rozczulona, mocno się we mnie wtuliła i na długo została w moich ramionach.Była uśmiechnięta, jakby zły czar prysnął, jej oczka się świeciły i była spokojna, wszystko było dobrze.Zjedliśmy wszystko, pobawiliśmy się grami, wyprzytulałem ją i wycałowałem, ale było już po 1 i musieliśmy już kończyć.Jak wychodziłem to otworzyła na chwilę okno i wyszeptałem jej do ucha “kocham cię”, był mróz i w dodatku z nieba zaczynała lecieć spadź, ale byłem tak radosny i rozczulony, że nic mi to nie przeszkadzało.Parę dni potem pisaliśmy i wszystko było dobrze, ale któregoś dnia jej koleżanka z domu, przez którą podawałem jej prezenty, listy itd. napisała, że niby opiekunka nas widziała, ale nie wierzyłem w to i dalej nie wierzę, bo one to sobie po prostu wymyśliły po to, żeby nas rozdzielić i to mógł być dobry pretekst.Powiedziała, że teraz będą to wyjaśniać i że nie możemy się spotykać dopóki to nie ucichnie, czekałem przez kilka dni, aż w końcu ta sama koleżanka napisała mi, że Ola nie chce się już ze mną spotykać i że to koniec.Tego samego dnia wieczorem poszedłem pod jej okno, dzwoniłem i pisałem, ale nie odpisywała ani nie odbierała.Stojąc pod jej oknem prawie odmroziłem sobie palce, było strasznie zimno, nigdzie wokół nie było żywej duszy, dalej do niej dzwoniłem i pisałem, aż przyszła do okna i zasłoniła roletę.Potem do okna przyszły zakonnice i patrzyły się na mnie, poszedłem sobie, bo nie wiedziałem czy te czarne kurwy nie wezwą na mnie policji.Jak wracałem to po drodze zatrzymałem się u ojca i napisałem do niej, w końcu odpisała i powiedziała, że nie chce się ze mną spotykać, że to jej decyzja i że jak nie chcę mieć problemów to powinienem dać sobą z nią spokój, zostawić ją.Powiedziała, że kłamała i mnie nie kochała, że nie była sobą i że mam o niej zapomnieć, już nigdy więcej nie pisaliśmy ani nie rozmawialiśmy.Jeszcze potem mi odbiło, chciałem przestać jeść i przez kilka dni prawie nic nie jadłem.Dalej chodziłem pod jej okno z nadzieją, że tam będzie, że może mnie zobaczy, w nocy przynosiłem jej listy, które zostawiałem na oknie, ale potem dałem sobie z tym spokój.Wciąż przychodziłem w nasze miejsca i przez długi czas po tym to do mnie wracało, wszystko wracało, czasami jeszcze wraca, ale ja nic już nie czuję.Chciałem się zabić, planowałem zażyć dużo tabletek przeciwbólowych i jak już mi odbije, wypić całą butelkę whiskey i podciąć sobie żyły przed wejściem do jej domu.Zacząłem chodzić do kościoła, chociaż nie wierzę w boga, modliłem się za nią, wyspowiadałem się staremu zakonnikowi, czułem się winny za to wszystko, nie chciałem żyć, czułem się jak jakaś szmata.Myślałem o tym, żeby oddać jej wszystko co mam i iść do zakonu, pracować i wszystko jej oddawać, ale rzuciłem to tak samo jak spowiedź, pustą wiarę w boga, modlitwę i zacząłem powoli podnosić się z tego gówna.Miałem nawet taki pomysł, żeby zacząć ćpać, czułem się tak winny, że chciałem się zniszczyć, upodlić, ale na szczęście nie udało się. Za jakiś czas dowiedziałem się, że zrobiła ze mnie gwałciciela, ćpuna, menela i psychola i w sumie wyszło na to, że to wszystko moja wina i że to ja ją wykorzystałem, chociaż nigdy nie zrobiłem niczego, czego ona nie chciała.Byłem wyrozumiały, dbałem o nią i bardzo się starałem, byłem na każde zawołanie, dałem jej wszystko co mogłem, czekałem, znosiłem humory, pocieszałem, chciałem być jak najlepszym chłopakiem.Nie jestem święty, nikt nie jest, ale zawsze bardzo się starałem nie popełniać błędów, nigdy nie chciałem dla niej źle.Ta historia bardzo dużo mnie nauczyła i przez to jestem silniejszy niż wcześniej, żadna dziewczyna już więcej mnie nie wykorzysta, nie złamie mi serca, nie dam jej swojego serca, nie oddam siebie, jeśli nie będzie na to zasługiwała i nie będzie się o mnie starała.Nie jestem niczyją zabawką, mam uczucia, duże serce, które inne zraniły wiele razy, ono chce i potrafi kochać, ale najpierw ona musi się nim zaopiekować i sprawić, żeby stare rany przestały boleć.
103 notes · View notes
fucklivelovepeople · 5 years
Text
Zawsze powtarzała mi że nigdy nie mogę się poddawać. Mówiła że jestem silna, była jedyną osobą która we mnie wierzyła, zawsze powtarzała że z nas dwóch to ja mogę osiągnąć wszystko czego chcę, ona już dawno odpuściła .. Nigdy nie doceniałam tego jak o mnie dbała “nie pal” “nie pij” “idź na trening”, myślałam że robi to tylko dlatego żeby było jej łatwiej ze mną. Odkąd pamiętam gram w piłkę nigdy mi to nie przeszkadzało że jak moje koleżanki w podstawówce szły na nocowanie to ja musiałam iść wcześnie spać, jak po szkole były na placu zabaw ja byłam na boisku, one szły na zajęcia z tańca a ja na trening. Jakoś nie zastanawiałam się w tam tym okresie czemu nie mam znajomych, kochałam to co robiłam. Przyszło gimnazjum, nowa szkoła, nowi ludzie, wszystko takie inne…  Miałam chwile załamania, przychodziło mi do głowy że może powinnam być dziewczynką, nastolatką a nie piłkarką, że może powinnam się bawić, zaczęłam im zazdrościć że mają czas dla siebie, dla znajomych, na imprezy, dla chłopaków a ja nawet nie zwróciłam uwagi kiedy zaczęły mi się podobać dziewczyny. Nigdy nie miałam odwagi zrezygnować z tego co kocham dla nieznanego życia… Grałam, walczyłam, upadałam, przegrywałam, podnosiłam ale nadszedł najtrudniejszy moment w moim życiu, doznałam kontuzji , poważnej kontuzji. Moje życie obróciło się o osiemdziesiąt stopni, zawsze było źle ale miałam piłkę, a w tedy mi odebrano to co mnie trzymało na nogach, to dzięki czemu walczyłam o lepsze jutro dla siebie. Zapamiętam ten dzień do końca życia, niedziela piękny ciepły poranek, wstałam i usłyszałam jak moi rodzice się kłócą nie mogłam patrzeć na , spakowałam się i wyszłam ze łzami w oczach, pobiegłam na mecz nic innego oprócz wyrzucenia z siebie wszystkiego nie miałam w głowie… całe 79 min na boisku miałam  w głowie że muszę myśleć o grze aż w końcu biegłam do piłki podniosłam lewą nog�� by zablokować wybicie bramkarza z bramki, noga szybko wylądowała na ziemi, skręciła do środka i poszło, poczułam to, zaczęłam płakać tak głośno jak nigdy, krzyczeć że to nie może być teraz, że to nic takiego, nie ruszyłam się już aż do przyjazdu karetki, całą drogę do szpitala płakałam ale zostałam wysłana z kwitkiem że nic takiego mi nie jest, dobrze wiedziałam że to nie prawda ale następnego dnia poszłam na boisko bo nie chciałam w to wierzyć, pamiętam tylko z tego dnia ból i mój płacz, wróciłam do domu a gdy mama się spytała co mi jest powiedziałam że nie chcę mi się żyć… Wszystko potem toczyło się tak wolno, wizyta u fizjoterapeuty do dzisiaj pamiętam jego słowa - Twoje więzadło nadaje się tylko do operacji.. Miesiąc siedzenia w domu bez wychodzenia, mało jadłam, mało spałam i nadszedł dzień wizyty w szpitalu… Cała się trzęsłam w końcu lekarz wywołał moje imię dał skierowanie a ja pierwszy raz w życiu miałam łzy szczęścia, byłam taka szczęśliwa że to może mi pomóc.. Zostało mi mało czasu tak naprawdę dwa normalne dni bo później już nic nie będzie normalnie.  Czwartek 25 kwietnia miałam przyjęcie do szpitala, zakładanie bransoletek, wenflon, pobieranie krwi i badania. Byłam przerażona, noc przed operacją nie mogłam zasnąć, w końcu pani pielęgniarka powiedziała że da mi coś na spanie i zasnęłam.. Obudzili nas o 6 kazali wypić wodę i iść najlepiej dalej spać.. potem o godzinie ósmej musiałyśmy się umyć przebrać w czyste ubrania a panie w tym czasie zmieniały nam pościel na czystą.. miałyśmy leżeć do momentu aż nie zabiorą nas na operację.. w tam tym momencie chciałam się przytulić do mamy której nigdy przy mnie nie było. miałam misia którego ściskałam tak mocno aż do momentu uśnięcia.. około godziny 16 obudziła mnie pani i powiedziała że będziemy jechać... zalałam się łzami ale nic nie powiedziałam, ścisnęłam misia. A wtedy tylko zobaczyłam widok sali operacyjnej łózko na którym kazali mi się położyć i lekarza..  Zrobiłam jak kazał, położyłam się i usłyszałam - nie płacz za 2 sekundy uśniesz, przebudziłam się na sali pooperacyjnej.. Nie wiedziałam co jest, gdzie jestem chciałam zobaczyć swoja nogę ale czułam taki ból że nie mogłam się ruszyć.. Następne trzy dni to była katorga, na zmianę dostawałam kroplówkę z przeciw bólowymi lekami i morfiną, wymioty, ból, nie przespane noce..... A potem nadszedł dzień powrotu do domu i okres mojej depresji... Znowu zero wychodzenia z domu, brak chęci do jedzenia, brak chęci do życia.. rehabilitacja nie działała, ja już nie umiałam... zaczęłam chodzić lepiej i tak nisko zeszłam że sama siebie nie poznawałam. moja depresja zamieniła się w bunt Picie. palenie, imprezy, kluby...... Miałam czas na wszystko i wtedy zrozumiałam że marnuję sobie życie. Nawet nie wiecie jaki poczułam do siebie wstręt... Nienawidziłam się za to..Wtedy zrozumiałam  już wiem czemu gram w piłkę, wiem czemu nigdy nie chciałam innego życia.. Piłka nauczyła mnie wszystkiego, nauczyła mnie że trzeba zawsze walczyć do końca, zawsze jest  jakieś wyjście, że nie można upadać i się poddawać a ja to zrobiłam i to była najpiękniejsza lekcja w moim życiu. Dzięki tej kontuzji zrozumiałam że nigdy nie zmieniłabym swojego życia... Minęło 152 dni od tego pięknego niedzielnego dnia, nauczyłam się skakać i chodzić a nie długo zacznę się uczyć biegać. Na pewno jeszcze będę miała chwile załamania każdy je ma bo jesteśmy tylko ludźmi, ale wrócę do tego listu i przypomnę sobie po co to wszystko. Powiem wam coś tu nie chodzi o piłkę nożną tu chodzi o życie które mam dzięki niej. Wrócę do gry za 214 dni, wejdę na boisko nie ważne gdzie o której i z kim, ważne że wtedy zacznę spełniać swoje marzenia... A więc widzimy się na boisku !  Na razie się wspinam ale widoki są ekstra. 
0 notes
bezsensuzyc · 3 years
Text
przepraszam, że nie byłem wystarczająco dobry, ale próbowałem
1K notes · View notes
Text
Oda
                                                  ROZDZIAŁ 1
Okej.Dobra.Zaczynam.Jestem Oda i jakiś tydzień temu stukło mi 17 latek.Pewnie myślicie że jak każdy dzieciak po swoich urodzinkach raduje się teraz oglądaniem swoich prezencików.Otóż nie należę do takich osób.Nie mam nikogo kto mógłby mnie obdarzyć czymkolwiek z tego typu rzeczy.Nie latam po dworze czy gram z kolegami na konsoli.Nie jadam niedzielnych obiadków z rodzinką przy stole.Nikt do mnie w nocy nie przychodzi by otulić do snu.Przychodzą...ale żeby zrobić coś zupełnie innego.Tak dobrze myślicie...nie mam domu...nie mam rodziny..tak naprawdę nie mam normalnego życia.Mieszkam w burdelu i usługuję jako męska prostytutka.Nie czerpię z tego żadnych korzyści jak i pod względem fizycznym czy materialnym,ponieważ nie pisałem się na to z własnej woli.No chyba że chodzi o taką przyjemność której wcale a wcale nie mam ochoty doświadczać.Kto by chciał...w taki sposób.Pamiętam tylko tyle że zabolał mnie tył głowy i zrobiło się ciemno przed oczami...następnego dnia było już tylko gorzej.Nie wiem ile mogłem mieć wtedy lat...to było sporo czasu temu...nie pamiętam nawet czy miałem jakiś rodziców...nikt mnie nie szukał albo szukał tylko nie skutecznie a po czasie odpuścił.Teraz już w sumie wszystko mi jedno.Przyzwyczaiłem się do tego miejsca i powiem wam że da się wytrzymać...no chyba że trafi się jakiś koleś sadysta,a ja masochistą nie jestem i pomimo tego że moje imię oznacza poniekąd posłuszeństwo i spokój jest kompletną moja odwrotnością.Nie daje się tak łatwo...jak sobie na za dużo pozwala to mimo iż takiego prawa nie mam szybko daje do zrozumienia żeby się opamiętał.No przecież nikt nie musi się o tym dowiedzieć prawda ?
Pomimo warunków jakie tu obowiązują kiedy czas pracy się kończy dostajemy trochę luzu i można poczuć się odrobinę normalniej,a nie tylko jak taka sex zabawka służąca do ulżenia klientowi.Tak dostajemy,ponieważ nie jestem tu sam...mam nawet dobre kontakty z resztą tutejszych niewolników ? uprowadzonych ? tak to jest odpowiednie określenie...chociaż niewolnik też pasuje.Mogę ich nawet jako tako nazwać przyjaciółmi...w końcu to normalni ludzie...tacy jak ja...zostali tak samo potraktowani i tak samo wykorzystani.Nie pisali się na to z własnej zachcianki.
Niestety co dobre szybko się kończy.Do stoliku przy którym jadłem kolację z dwójką moich ‘’kolegów z podwórka’’ podszedł jeden z personelu jakże tego cudownego Disneylandu
- Zbieraj się szczylu masz klienta-no fajnie tylko że nie skończyłem jeszcze z moim posiłkiem
- nie skończyłem
- nikogo to nie obchodzi...wolne masz jak obowiązki dobiegają końca-nienawidzę go jak Boga kocham...zawsze musi mnie wkurzyć a potem to ja dostaję
- też jestem człowiekiem i też mam gębę jak zjem tu przyjdę
I w tym momencie się zaczęło...no bo ja jestem taki że nie popuszcze...lubie sobie popyskować...bo kto mi zabroni...nikt
Nie trwało to nawet sekundy a już leżałem głową stykniętą z podłogą.Spoko jestem do tego przyzwyczajony i przyjmuje takie akcje luzem na klate.Nic nie jest w stanie mnie złamać.
- jak zawsze niewyparzony ryjek...dla własnego dobra lepiej się podnieś i zapierdalaj do pokoju-miły jak zawsze
- a jak nie to co ?-lubię szarpać los za włosy
tym razem mnie kopnął...tak że udało mi się aż kaszlnąć...ale spoko ! jestem twardy !
- to będziesz spać przez 2 tygodnie z gołą dupą wisząc na balkonie-dobra...co jak co ale tego nie lubię i jestem w stanie się przełamać oby tylko do tego nie doszło...wy nawet nie wiecie jaki to ból ! to jest gorsze od seksu analnego ! przynajmniej dla mnie...nie wiem jak inni...nie wnikam i to jeszcze przez 2 tygodnie !
a ta reszta debilów na stołówce..o ile można było tak nazwać tą śmierdzącą spelunę,jedli sobie i gadali jakby gdyby nic...nikt nawet nie popatrzył w naszą stronę...i to było jak najbardziej normalnie...w tym miejscu...każdy martwił się tylko i wyłącznie o swoje ego 
- dobra dobra bez nerwów już idę
- lepiej się pośpiesz...następnym razem już nie będę taki dobroduszny-aniołek się znalazł...ty chyba nie wiesz co to znaczy być dobrodusznym człowieku
Podniosłem się i tym razem poczłapałem grzecznie za tym moim ulubieńcem.Tak się składało że jego nie lubiłem tutaj najbardziej...i on chyba czuł w stosunku do mnie to samo. 
Szliśmy do ,,mojego pokoju’’...taki tu zwyczaj że każda dziwka w tym ja, miała swoje własne pomieszczenie w którym przyjmowała klientów.
Oczywiście jak w każdym porządnym lokalu ;D był cenniczek 
troszku wysokie były te cenny...za czym szło że bezdomnych tutaj było raczej brak.Przychodzili sami biznessmeni czy ogólnie bogacze z kasą wylewającą się z kieszeni.Ludzie którym żonka nie przypadała do gustu lub tym którzy nie mieli zbytnio czasu przez prace na romanse i chodziło im wyłącznie o konkrety...po czym wracali do swoich obowiązków.
Na nieszczęście ludzi tutaj pracujących w tym skromnego i nieśmiałego mnie...raczej ilość panów po 20 odwiedzających nasz ‘’salon’’ nie świeciła wielką liczbą.Większość klientów miała najmniej po 48 lat a max może 66-68.
Uwierzcie mi że to nie jest przyjemne...tylko obrzydliwe jak dobiera się do was taki zarośnięty napalony dziad.Ale to właśnie dzięki nim zawdzięczam sobie mój zadziorny charakterek.Gdyby nie oni nie nauczyłbym się jak się bronić i sobie w różnych okolicznościach radzić z takiego typu sytuacjami.
Przechodząc do konkretów kiedy już doszliśmy do drzwi, Seisi...tak właśnie nazywał się ten pajac któremu przy każdym spotkaniu miałem ochotę wydrapać oczka a on jak mniemam również i mnie...otworzył je i wepchnął bez żadnych skrupułów do środka, po czym ukłonił się do faceta leżącego na łóżku zamknął drzwi i wyszedł.
Stałem sobie na luzie niczym się nie przejmując i zacząłem mierzyć mężczyznę a raczej dziada wzrokiem.Był to jakiś 50-letni gruby zboczeniec któremu aż ślina kapała na pościel.Patrzył się na mnie cholernie ohydnie a ja na niego również ohydnie ale w innym tego słowa znaczeniu.
Minęły jakieś 2 minuty po czym grubas się odezwał
- Jak masz na imię koteczku ?-aż mi się kolacją cofnęło 
- Oda-musiałem być uprzejmy i grzeczny...inaczej czekałby mnie balkon przez całe 2 tygodnie !
- ślicznie...a ile masz latek ?
To się zaczynało robić paskudne jak mało co...najbardziej odpychał mnie ryj tego kolesia...cały się świecił i jeszcze pomimo tego iż był jak mniemam nadziany wyglądał na zaniedbanego.Miał tłuste włosy i można było poczuć jak od niego śmierdzi.Zaczynałem się bać coraz bardziej.Nie tego że będzie boleć...tylko tego że będę musiał robić to z kimś takim.W tamtym momencie cała odwaga i pewność siebie ze mnie spłynęła.
- pytałem o coooś...-próbuje być słodki.Coś mu to nie wychodzi
- siedemnaście...
- mmm..lubię takich...podejdz no do mnie - zboczeniec no kurna zboczeniec ! fu
Podszedłem tak jak chciał i usiadłem na skraju łóżka...co i tak minęło się z moją zachcianką...zostałem złapany za rękę przez swoją dużo grubszą i starszą odpowiedniczkę.I tak jak myślałem była ona równie mokra od potu jak i cały niestety mój klient.Spiąłem się...nie chciałem żeby mnie dotykał nawet i po dłoniach...był okropny.Mimo to nie zabrałem ręki i grzecznie czekałem na to co teraz zrobi.
- no nie bój się kwiatuszku...chodz tu bliżej...-i znowu zacząłem czuć odruchy wymiotne...to nie był mój pierwszy tak stary klient...ale był pierwszym do którego czułem obrzydzenie aż z potrojoną siłą.Mimo iż był całkiem delikatny i spokojny porównując do innych moich gości, wciąż się go obawiałem.
- nic ci nie zrobię...
- nie boję się-ale ze mnie kłamczuszek hihi
W tym momencie podniósł się do pozycji siedzącej co z jego benbenem było dość trudne...o dziwo mimo chwiania się nie powrócił do wcześniejszej pozycji leżącej.
Teraz serce zaczęło bić mi coraz bardziej
Już chciałem się odsunąć i uciec ale dziadzisko było szybsze i mocnym ruchem przewróciło mnie na plecy.Zawisł nade mną i złowieszczo się uśmiechał...mimo tego widać było narastające podniecenie z jego strony.No bo chyba nie z mojej !
Przybliżył się i zaczął lizać moją szyję...po tym geście prawie zwymiotowałem mu na włosy.Śmierdziało jeszcze bardziej...myślałem że umrę...chciałem wołać o pomoc..ale dobrze wiedziałem że to byłoby bezcelowe..mogło by mi się nawet za to oberwać więc szybko się wycofałem...nikt by mi nie pomógł.
Jednym ruchem ściągnął ze mnie majtki ponieważ tylko je miałem na sobie,i ręką zaczął dobierać do mojej męskości.
Aż pisnąłem ale nie z przyjemności tylko z zaskoczenia.
Zaczął się nim bawić przy tym uśmiechał się i chichotał co chwile jak najebany.Natomiast mnie już nie było tak do śmiechu.
Chciałem go odepchnąć,kopnąć,ugryzć cokolwiek...ale wiedziałem że nie wyszłoby mi to na dobre...cały czas pamiętałem ten cholerny balkon i cała złość migusiem przemijała.
W końcu skończył...zszedł z łóżka i kazał wstać również i mi...po chwili usłyszałem pierwsze polecenie.
- rozbierz się do końca-no...nie miałem wyboru...musiałem się słuchać choć naprawdę nie chciałem..zresztą kiedy ja chciałem...
- grzeczny chłopiec...teraz możesz zająć się moimi spodniami jeśli łaska-o nie...już wiem co to będzie...Boże ja nie chce niech mi ktoś pomoże...tylko nie z nim !
Zrobiłem...z wielkim grymasem na twarzy ale zrobiłem...odpiąłem guzik a spodnie o dziwo same zleciały... tyle dobrego że nie musiałem się z nimi bawić...po chwili przez bieliznę można było ujrzeć dosyć mocno podnieconą męskość...teraz to już naprawdę czułem jak ze mnie cały posiłek dnia wychodzi...miałem dość 
-no na co czekasz ?! mam ci tłumaczyć co i jak ?! bierz się do roboty !
po tych słowach zaczęło do mnie docierać że chyba tego pana wcześniej nie doceniłem...cała jego delikatność przeminęła a ja nie zdążyłem nawet złapać powietrza gdy ten przysunął mi głowę bliżej swojego krocza i wsadził mi je bez żadnych zahamowań do ust.
Pojawiły mi się czarne kropki przed oczami...miałem nadzieję że ta męka zaraz się skończy i stracę przytomność jednak ta chwila nie nastąpiła.
Poruszał nie sobą a moją głową dość mocno przez co zaczynało mi się kręcić w głowie i naprawdę boleć. 
Stękał przy tym i sapał coś pod nosem co dodatkowo osłabiało mnie jeszcze bardziej.Modliłem się żeby w końcu doszedł i przestał się nade mną pastwić
trwało to kilka minut po czym poczułem jak coś dość ciepłego wypełnia wnętrze moich ust..od razu wiedziałem co to... i nie miałem zamiaru trzymać tego w sobie ani chwili dłużej... wyrwałem się mu i jednym ruchem wyplułem wszystko na dywan.Nie dość że przestało mi być tak nie dobrze to jeszcze poczułem niesamowitą dumę że udało mi się zrobić coś czego nie powinienem był robić...noi oczywiście kara mnie nie ominęła
Grubas tak się wkurzył że chyba całe podniecie z niego zeszło 
kopnął mnie dość mocno w nogę 
- co ty sobie myślisz mała kurwo ?! pozwoliłem ?!
po czym znów mnie kopnął ale tym razem w mojego biednego siusiaczka i to mocniej niż wcześniej...tym razem zawyłem 
- ja tu jestem panem a ty zabawką ! nie masz nic do gadania a tym bardziej podejmowania takich decyzji ! wkurwiłeś mnie 
teraz to dopiero się zabawimy
po czym dostałem w twarz...również nogą
bardzo mnie zabolało..chyba nawet polała się krew...ale po jego słowach nie skupiałem się na bólu tylko na tym co może się za chwilę stać
po tym wcześniejszym wywnioskowałem że jest naprawdę dość silny...i troszke oblał mnie pot.
byłem cały goły więc od razu przewrócił mnie na brzuch po czym wyszeptał cos do ucha
-jeszcze się nauczysz-na sz poczułem jak coś wbiło się w mój odbyt i bynajmniej nie był to palec...wszedł cały a do oczu napłynęły mi łzy
ruszał się masakrycznie brutalnie...każdy ruch był dokładny, głęboki i cholernie szybki...na bank korzystał z tych usług dość regularnie bo nie zdawało mi się aby to był jego pierwszy raz.
Próbowałem się wyrwać i uciec ale z każdą chwilą traciłem siły i nadzieję że to się uda 
trwało to z 20 minut 
ja krzyczałem z bólu a on jęczał i sapał z przyjemności...poczułem jak coś spływa mi po udzie...nie wiedziałem co to było...opcji było sporo 
kiedy skończył wyszedł ze mnie brutalnie co spowodowało jeszcze większy ból niż dotychczas...ja już nie krzyczałem...ja płakałem
powiedział jakieś zdanie z czego zrozumiałem tylko ‘’do następnego razu’’
po czym wyszedł trzaskając drzwiami..oczywiście przed tym ubierając się.
Leżałem tak cały się trzęsąc i szlochając...jeszcze nigdy nikt mnie tak nie potraktował.Klienci byli różni ale nie posuwali się do takich rzeczy.
Drżącą ręką powoli starałem się sięgnąć do dolnych partii ciała aby dowiedzieć się co tak obficie wypłynęło ze mnie podczas tych tortur.
Nie musiałem się dużo namęczyć by stwierdzić co to.
To była krew.
2 notes · View notes
idianaki · 3 years
Text
Okej, miałam małą przerwę bo obowiązki domowe (i Owl House) ale wreszcie skończyłam połowę pierwszego sezonu Amphibia.
Większość odcinków wciąż była fillerami, ale można się było na nich dobrze bawić. No i dodawały masę worldbuildingu. Na dodatek naprawdę podoba mi się, że wciąż zdarzało im się nawiązywać do przeszłych zdarzeń. A, no i Polly to oficjalnie moja bratnia dusza, przez większość czasu mówiła dokładnie to, co ja chciałam (nawet jeśli ona robiła to w bardziej... wrednym tonie)
Przez wszystkie odcinki w tle przewija się motyw Anne będącej z innego świata i nawiązującej do tego "jak to było w domu", ale skrzyneczka wróciła dopiero w 14 odcinku. Pojawienie się skrzyneczki na końcu wzięło mnie z zaskoczenia. W pierwszym odcinku pokazanie jej skonstruowane było w taki sposób, że spodziewałam się wielkiej dramy, jednak nic takiego się nie stało. Zamiast tego otwarto drzwi do tajemnicy, która daje mi silny klimat "Gravity Falls". A to szanuję.
Ale. Ale. Odcinki 19-20. Oh, ludzie. 19-20. Kocham te odcinki. One były tak wypakowane fabułą.
W odcinku 19 mamy w końcu jakąś politykę tego świata (jeśli ktoś się nie zorientował, że kocham politykę w światach fantasy, to moją ulubioną mangą jest One Piece, a to powinno mówić samo za siebie), dostaliśmy jakiś timeline, żeby się zorientować ile mniej więcej Anne już jest w tym świecie (i wow, twórcy wzięli to całe "day-to-day life" bardzo dosłownie, huh?) Uwielbiam całą konstrukcję odcinka. I bardzo się cieszę, że burmistrz Jestem-Twoim-Standardowym-Politykiem w końcu zniknie. Albo przynajmniej straci urząd. I chyba w końcu zakończyliśmy mini-ark z Anne będącą nienawidzoną przez wioskę (mam nadzieję). Ten odcinek też wprowadził ropuchy (to... są ropuchy prawda? Skoro Anne jest z żabami...) jako antagonistów do Anne...
A później mamy odcinek z ich perspektywy. I to od razu odwraca wszystko na głowę. Ropuchy nie są już tymi złymi badassami. Widzimy ich w bardziej "codziennym" środowisku. Imprezują. Mają wrednego szefa. I są we własny sposób dziwaczni. I widzimy, jak Sasha się w pewien sposób z nimi zaprzyjaźnia. Po kolei przekonuje strażników, żeby zrezygnowali. A na koniec udaje jej się zaimponować kapitanowi, którego imienia jeszcze nie pamiętam. Naprawdę polubiłam po tym odcinku ropuchy. I Sashę. I kapitana. Mam nadzieję, że będzie więcej odcinków skupionych na ich grupie w dalszej części sezonu.
To w sumie bardzo ciekawa, że coś, co można uznać za "pół-finał sezonu" skupia się po kolei na obu dziewczynach: Anne i Sashy zdobywających szacunek w miejscu do którego trafiły. I bardzo mi się podoba, że oba odcinki są powiązane, na więcej niż jeden sposób.
A teraz moje przemyślenia o naszych głównych postaciach!
Polly to najsłodsza chłopczyca jaką w życiu widziałam. Ona miała najmniej rozwoju, bo po co zmieniać coś, co jest doskonałe i z tego co pamiętam tylko jeden odcinek był jej poświęcony. Ale i tak jest chyba moją ulubioną postacią w serii. Zawsze w tle, mówi praktycznie to, co myślę XD
Anne powinna chyba być pierwsza... podobno jest protagonistką czy coś XD Jej postać to po prostu współczesna nastolatka i ja to uwielbiam. Zwłaszcza, że nie jest zbyt ekstremalnie napisana. Jest w stanie sobie poradzić i normalnych warunkach mogłaby uchodzić za chłopczycę niestety tu jest otoczona przez mężczyznę, chłopaka i wychowaną przez nich 5-latkę, więc jest najbliższą rzeczą do girly-girl jaką dostajemy w głównej obsadzi. Zawsze ciężko mi patrzeć jak korumpuje pozostałych. Nawet, jeśli chodzi później ma się czegoś sama z tego nauczyć. Jasne, dzięki temu ma wady. Zawsze chce wiedzieć wszystko najlepiej i ma problem ze słuchaniem innych. Oczywiście, tęskni za domem i jest samotna. Czasem ma nawet racje i budzi w ludziach coś dobrego, a jeśli nie ma, to uczy się swojej lekcji.
To nie zmienia faktu, że odcinek 18 strasznie ciężko mi się oglądało. Coś o odcinku w którym rodzina stojąca na szczerości sprzedaży zaczyna kłamać i oszukiwać mnie łamie. Oglądałam go chyba z godzinę.
O, a skoro już przy tym jesteśmy. Hop Pop! Żaba, która sprawiła, że czuję się stara! Jestem zaskoczona jak często biorę jego stronę w kłótniach z Anne. I to nie jest nawet "wiem jak to się skończy, bo protagonistka musi nauczyć się swojej lekcji". Wiem, że tego typu odcinki są zazwyczaj zaprojektowane, żeby mieć lekcję, ale kiedy bierzesz stronę "starego zgreda" ponad nastoletnią protagonistką po prostu masz takie "oh, jestem już stara" XD Hop Pop jest tym charakterystycznym, ekscentrycznym mentorem-opiekunem, który nie ma pieniędzy, ale by ich chciał. Podobne postacie były zarówno w Gravity Falls jak i w Owl House. Zapomnijmy na chwilę, że TOH wyszło po Amphibii... Pojawia się tu kilka twistów, które odróżniają go od Stana i Edy, co doceniam. I miło, że ten jeden nie jest poszukiwanym przestępcom. W większości...
Em... chyba został mi tylko Spring, tak? Spring jest dzieckiem i to mam wrażenie często wychodzi. Jest dużo bardziej podatny na sugestie Anne niż reszta rodziny i momentami mam wrażenie, że ją idolizuje. I jest całkiem uroczy jako ten dzieciak. Ale... czy tylko dla mnie 10-latek będący zaręczonym (i wykorzystanym do małżeńskich kontraktów) jest bardzo... niekomfortowe?
Em, yeah... To chyba wszystko? Przynajmniej na razie. Mam sporo na głowie, ale chciałabym skończyć sezon pierwszy w tym tygodniu (do 20.06) Wtedy napiszę więcej. (Oh, wow, to ma chyba więcej słów niż niektóre moje rozdziały...pisałam to od południa XD)
Oh god, to jest taki bałagan... W tym momencie macie wgląd do tego co dzieje się w mojej głowie. Powiedziałabym, że kiedyś napiszę o tym więcej... ale mam inne projekty, więc nie wiem, kiedy znajdę czas. A, no i muszę się zacząć w końcu przygotować na... ugh... dorosłe życie, czy coś.
0 notes
offline-jakub · 4 years
Text
Ty i ja - nasze love - no i pojebany świat, Czułem brak twoich warg, widywałem je gdzieś w snach, Teraz jesteś mą madame, z tobą wszystko razy dwa, Ty i ja - nasza love - no i pojebany świat Ty i ja - nasze love - no i pojebany świat, Czułem brak twoich warg, widywałem je gdzieś w snach, Teraz jesteś mą madame, z tobą wszystko razy dwa, Ty i ja - nasza love - no i pojebany świat Powiedz mi co tak cię bawi, twoje uśmiechy to lek na mój ból, Kocham dziewczyno jak tańczysz, a twoje ruchy sprawiają że pękam na pół, Nie chcę byś była jak Barbie, bo naturalna dziewczyna to prawdziwy cud, Właśnie zaczynam się bawić, robię ognisko i piję Somerka na pół, Coś dzieje się w mojej głowie, przestań przerywać kochanie i tańcz tylko tańcz, Nie wierze też w moim gronie żadna jednostka nie dowie się co to jest płacz, Pomiędzy nami amore, jesteś mą fanką, a ja twoim naj, naj Razem dzielimy się fajką, leżąc na trawie, pijemy za kasę z mych tras Ty i ja - nasze love - no i pojebany świat, Czułem brak twoich warg, widywałem je gdzieś w snach, Teraz jesteś mą madame, z tobą wszystko razy dwa, Ty i ja - nasza love - no i pojebany świat Ty i ja - nasze love - no i pojebany świat, Czułem brak twoich warg, widywałem je gdzieś w snach, Teraz jesteś mą madame, z tobą wszystko razy dwa, Ty i ja - nasza love - no i pojebany świat Drina pijemy nad brzegiem i koleżanki wrzucamy do morskiej wody, Słońce po plecach nas jebie, niech moja piosenka zakończy chodzenie do szkoły, Czuję się jakbym był w Eden, chociaż tu węży jest mała więcej jest flory Ja mam ochotę na ciebie, zostań poddaną na dłużej lub chodź do tej nocy, Rzucam petardę nad niebem, a w głowie gwiazdki więc nieźle się tli, Chyba zabraknie mi ciebie, proszę pozostań tu skarbie na kolejne dni, Mieszam swą buźkę z twym sercem, moja fantazja poległa na końcach tych dni, Proszę już zamknij tą gębę, Moveon ma najlepszych fanów aż po sam szczyt... Aż po sam szczyt, Sama wiesz, że jestem wilk, To nie jest stres to tylko plik Zaczynam pić lodowy drink Ty i ja - nasze love - no i pojebany świat, Czułem brak twoich warg, widywałem je gdzieś w snach, Teraz jesteś mą madame, z tobą wszystko razy dwa, Ty i ja - nasza love - no i pojebany świat
4 notes · View notes
noonelikealways · 5 years
Text
18.02.19
Tak więc mija rok... hmmm dużo do działo przez ten czas dobrego i złego, a co najważniejsze wiele się zmieniło w moim życiu. Ja w pewnym stopniu (w sumie w dużym) jestem taka sama ale poznałam wielu wspaniałych ludzi, z którymi czas szybko leci i dobrze się bawię. Nie zawsze jest kolorowo bo ostatnim czsem było bardzo ciężko przez głosy w mojej głowie, Ane, Deb i Cut no ale takie jest już moje życie ale nie o tym chce pisać, bo tak jest na codzień a tu chodzi o właśnie ten dzień rok temu... zabolało mnie to Konrad nawet nie wiesz jak bardzo bo przecież kochałam Cię jako osobę i potrzebowałam... pewnie zapytasz dlaczego nie mogę Ciebie odpuścić heee... No więc odpowiedź jest prosta odpuscilam Ciebie dwa miesiące temu, tak w tedy pod koniec grudnia, kiedy powiedziałam Ci dokładnie to samo co 18 lutego "złamałam obietnicę. Zakochałam się w tobie." Czemu to powiedziałam? Bo chciałam i czułam tak... czy żałuję tych słów z lutego i grudnia? Nie. Ani trochę. To Ty jesteś chujem i tak się zachowujesz. Czy mam do ciebie żal ? Już nie.... ale, tu przechodzę do sedna tego wszystkiego, Ty jesteś idealnym przykładem tego jak mnie wszyscy których kocham i mi zależy traktują. Sprawiles że Ci zaufalam , powoli w sobie rozkochales, pisałeś słodkie wiadomości "aniołku" a trzymales mnie na dystans, przytulałeś, próbowałeś pocałować, a godzinę później mówiłeś że wszystkiego zalujesz... Tak właśnie robiłeś. Bawiles się mną mimo że jak tak to nazwałam przy tobie to powiedziałeś że w życiu nie będziesz się nikim bawić ale spójrz prawdzie w oczy. Zrobiłeś mi mętlik w głowie bo pokazałeś ze mogę być kimś a potem potraktowała jak śmiecia bo co bo zakochałam się w tobie. Kurwa super XD Cieszę się ze z Tobą nie jestem. W tedy myślałam że będąc z Tobą Cię zmienię ale chuja prawda chociaż mam nadzieję ze kiedyś się ogarniesz i zobaczysz że to całe nieszczęście jakie masz lub miales w życiu to tylko twoja wina... jedynie dlaczego Cię pamiętam to przez to ze jesteś przykładem tego jak bardzo można mnie skrzywdzić..... więc tak do ciebie jako osoby nie mam żalu i w dupie Cię mam ale do twojej postawy i tego co zrobiłeś tak i nigdy tego nie zapomnę. Więc gratuluję i mam nadzieję ze jak przyjedziesz na mój pogrzeb kiedyś to zobaczysz, ze
0 notes
Text
Be My Forever | Ziall (3)
- Wyprowadzam się - oznajmiłem i jestem pewien że nie tego spodziewał się usłyszeć mój brat gdy pokazałem się po trzy dniowej nieobecności w domu. To znaczy wnioskuję z jego miny. - Co? - powiedzieli jednocześnie Harry i Mia. - Przeprowadzam się do Zayna - uśmiechnąłem się. - Wyjaśnij mi to, przeprowadzasz się do kogoś kogo znasz miesiąc? Przepraszam, ale czy tobie odbiło? - ryknął Harry. - Jestem dorosły. Nie muszę ci się tłumaczyć, a skoro ja się wyprowadzam, Mia się może w końcu wprowadzić. Wiem że przed wspólnym zamieszkaniem drogę blokowałem ja. - Wcale nie jesteś dorosły Niall. To głupi pomysł - odezwała się Mia. Spojrzałem na nią przelotnie i ruszyłem do swojego pokoju. - Mam ukończone 18 lat. Poza tym kochamy się. I tak wciągu ostatniego czasu spałem u niego więcej razy niż tutaj - wyjąłem spod łóżka walizkę i zacząłem do niej wrzucać ubrania. - Nie rób proszę nic impulsywnie, jesteś pewien że nie będziesz żałował? - Jak już wspomniałem, kocham go, a on mnie. Mia westchnęła i potrząsnęła głową. - Dobrze go znasz? Jego rodziców? Przeszłość? - Zabiera mnie w weekend do jego rodziny w Bradford, na urodziny jego mamy. - Oh.. To miłe z jego strony - wymamrotała. Ona sama nigdy nie poznała moich i Harry'ego rodziców. - Oczywiście. To jest Zayn. Jest idealny Mia. Mój największy skarb. - Więc dobrze. Życzę ci szczęścia - powiedziała gdy zasunąłem walizkę. Przytuliłem ją i wyminąłem w drzwiach. Zignorowałem mojego brata który ostatni raz starał się mnie zatrzymać. Wyszedłem z rodzinnego domu i skierowałem się do samochodu który pożyczyłem od Zayna. Oczywiście mam prawo jazdy. Pojechałem do, teraz, wspólnego domu. U progu usłyszałem różne głosy. Postawiłem walizkę w przedpokoju i wszedłem do salonu w którym było kilka osób. Przed telewizorem siedział Zayn, Liam, Louis, Penelope i (o kurwa) Brooke Vance. Pieprzona Brooke Olivie Vance. - Brookie? - wydukałem w końcu. Wszystkie głowy odwróciły się w moją stronę. - Nini? - Brooke zerwała się z kanapy i podbiegła do mnie. Przytuliła mnie, a ja oddałem uścisk. - Cholera, co ty tutaj robisz? - patrzyłem uważnie na śliczną twarz dziewczyny. - Ja jestem z Penny. To moja dziewczyna - odpowiedziała nieśmiało - A ty? - Zayn to mój chłopak - powiedziałem tyn samym tonem co ona - Od kiedy jesteś lesbijką? - zmarszczyłem brwi. - Jestem biseksualna. - Ta. To wielka różnica - wywróciłem oczami. Zachichotała. - Skąd wy się znacie? - odezwał się Zayn z dziwną emocją w głosie. Przypomnieliśmy sobie że nie jesteśmy tu sami. Objąłem Brooke ramieniem i spojrzałem na mojego chłopaka. - Byliśmy kiedyś razem - zachichotała Brooke, a wszystkim zebranym opadły szczęki. To prawda, póki do końca nie odkryłem swojej seksualności, czyli do przed ostatniej klasy liceum, chodziłem z dziewczynami, a dokładniej byłem w dwuletnim związku z Brooke Vance. - Nie powiedziałaś mi - Penelope odezwała się jako pierwsza z wyrzutem w głosie. - Nie miałam pojęcia że znasz Nialla - Brooke wzruszyła lekko ramionami. Spojrzałem w kierunku mojego chłopaka. Złapałem jego wzrok, ale od razu odwrócił głowę do telewizora. Poczułem ukłucie w sercu. - Niall - zerknąłem na Louisa który wypowiedział moje imię - Mogę z tobą porozmawiać? - kiwnąłem lekko głową. Wstał z kanapy, a na odsunąłem się od Brooke i wyszedłem za Louisem z domu. Usiedliśmy na schodkach werandy. On wyjął paczkę papierosów. Wyjął jednego i wyciągnął paczkę w moim kierunku jakby pytają się czy chcę. Pokręciłem głową z obrzydzeniem. - O czym chciałeś rozmawiać? - spytałem. Lou odpalił papierosa i przeczesał swoją roztrzepaną grzywkę. Wbił we mnie swoje niebieskie oczy. - Czy kojarzysz pojęcie Borderline? Potrząsnąłem głową na nie. - To rodzaj osobowości - wyjaśnił. - Okay no i co w związku z tym? - znowu zacząłem bawić się moim wisiorkiem od Zayna. - Osoba mająca cechy osobowości Borderline, potrzebuje.. wyłącznej bliskości jednej osoby. Zrobi wszystko by mieć swojego partnera blisko siebie i tylko dla siebie. - Ale co to ma.. - zacząłem ale zamknąłem się bo dotarło do mnie co ma na myśli - Że niby Zayn ma charakter borderline? - Tak, nie zauważyłeś? Może nie, nie znałeś tego określenia, ale niech zgadnę, od razu na początku znajomości już mu na tobie cholernie zależało, prawda? Borderline nie byłoby takie złe gdyby nie było niebezpieczne. Osoba z tą osobowością zrobi wszystko aby nie stracić partnera. - Wszystko? - przełknąłem z trudem ślinę. Louis kiwnął tylko głową. Wbiłem wzrok w moje brudne, białe supry - Po co mi to mówisz? - wyszeptałem. Gdyby mi tego nie wyjaśnił, uznałbym że Zayn jest zły że mu nie powiedziałem o tym że nie od zawsze jestem gejem, ale tak naprawdę chodziło o to że Zayn jest w pewien sposób zazdrosny o mnie, że możliwość stracenia mnie sprawia że staje się zły czy smutny. Ale to wszystko wyjaśnia słowa Zayna które słyszę średnio codziennie "Bądź mój na zawsze". - Powinieneś to po prostu wiedzieć. Zayn jest.. - Nie chcę nic więcej słyszeć - przerwałem mu wstając. Wszedłem do środka. Brooke siedziała na kolanach Liama rozmawiając o czymś zawzięcie z nim i Penelope. Spojrzałem uważnie na Zayna. Pochyliłem się i przytuliłem go z tyłu. Cmoknąłem go w policzek. Usłyszałem jak wzdycha. - Wygońmy ich - wyszeptałem cmokając go w kark. Zaśmiał się cicho i zerknął na mnie. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy aż Zayn wstał, a ja w ostatniej chwili zdążyłem się odsunąć. - Dobra, koniec tego dobrego - zawołał - Już, wypad - kiwnął na swoich przyjaciół. - Mieliśmy oglądać mecz! - jęknął Liam wstając gdy Brooke sama się podniosła. - Macie swoje mieszkania? Macie. No już, szybciej - po chwili wszyscy wyszli, a Zayn odwrócił się do mnie z lekkim uśmiechem - Więc co proponujesz żebyśmy robili, Ni? Podszedłem do niego, zarzuciłem dłonie na jego szyję i pocałowałem czule. Zayn złapał moje uda i uniósł do góry. Zachichotałem w jego wargi jednocześnie oplatając go nogami w pasie. Przycisnął moje ciało do ściany całując. Chciałem odgonić z mojej głowy myśl o dziwnej osobowości mojego chłopaka. Chciałem wciąż żyć w tej bańce, dzięki której myślałem że tak mu na mnie zależy, a nie że jest taki z powodu swojej dziwnej i odrębnej osobowości. Chciałem wierzyć że on mnie po prostu tak mocno kocha. Wplotłem dłonie w jego włosy i pociągnąłem lekko gdy on językiem penetrował wnętrze moich ust. Poczułem na swoim kroczu jego erekcję, mimo naszych jeansów. Sapnąłem gdy otarł się o mnie. - Zayn - westchnąłem odchylając głowę, on zaczął składać pocałunki na mojej szyi - Jeszcze raz - poprosiłem. Od razu wykonał moją prośbę, a jego biodra poszły w ruch - O Boże.. - jęknąłem przy którymś razie. Nasze jeansy, gdy ocierały się o siebie, wydawały dziwny dźwięk który jeszcze bardziej mnie podniecał. Stęknąłem głośno i nie wiem czy z przyjemności którą dawało mi to że Zayn ocierał się o mnie, czy to że składając pocałunki na mojej szyi, zrobił mi jedną malinkę. Nagle doszedłem w swoje spodnie. Oddychałem szybko, Zayn wtulił buzię w moją szyję. - Kocham cię, wiesz? - szepnął. Uśmiechnąłem się i oparłem głowę o jego. - Nie wiem - zachichotałem. - To cię kocham. Cmoknąłem go w czubek głowy. ~ Zatrzymaliśmy się pod średniej wielkości domkiem w Bradford. Czułem się jednocześnie podniecony i podekscytowany i jak i przerażony perspektywą poznania jego rodziny. Wiem że ma kilka sióstr, a jego ojciec nie mieszka z jego matką i rodzeństwem. - Hej, nie denerwuj się - powiedział Zayn i pogłaskał mnie po udzie chyba uspokajająco - Pokochają cię - pochylił się i dał mi całusa. Mam wrażenie że to za szybko. Znamy się lekko ponad miesiąc.. Wysiedliśmy z samochodu, Zayn objął mnie ramieniem i zaprowadził pod drzwi. Zadzwonił dzwonkiem jednocześnie wyjaśniając mi że od kiedy ma nawyk gubienia kluczy, a jego mama nie chciała raz w miesiącu zmieniać zamków, to po prostu nie dostaje kluczy do rodzinnego domu. Drzwi otworzyła śliczna dziewczyna z ciemnymi włosami podobnymi do Zazy i takimi samymi jak on oczami. - A Pan do kogo? - uniosła brwi spoglądając na mojego chłopaka. - Zabawne Doniya - puścił mnie i przytulił dziewczynę. Odwrócił się do mnie - To Doniya, moja siostra. Doni, to mój chłopak, Niall. - Hej - uśmiechnąłem się nieśmiało. - Cherlawy jakiś - wydęła wargi, a ja zmarszczyłem urażony brwi - Chociaż, po tamtym dużym czarnoskórym musiał cię już tyłek boleć braciszku.. - Ona ma dość specyficzne poczucie humoru. Zignoruj. Pociągnął mnie za rękę do środka. - Miałeś jakiegoś czarnoskórego chłopaka? - spytałem szeptem. - No co ty - parsknął śmiechem - Doniya chce cię odstraszyć. Jesteś pierwszym chłopakiem którego tu przywiozłem.. Mamo! - podszedł do kobiety i mocno ją przytulił. - Zayney! Nie wiesz jak się cieszę! Oh i przyprowadziłeś chłopca! - przeniosła swoje ciemne oczy na mnie - Witaj, jestem Trisha Malik, mama Zayna - podeszła do mnie i przytuliła - Jak ci na imię? - Niall Horan. Bardzo miło mi Panią poznać - uśmiechnąłem się. - Jaki śliczny - Pani Malik pogłaskała mnie po policzku. - Gdzie Waliyha? - spytał Zayn swojej mamy widząc moją zakłopotaną minę. - Ze znajomymi. Wróci później.. Co zjecie? ~ Było już ciemno gdy wracaliśmy do domu. Spędziliśmy miły dzień z rodziną Zayna. Jego mama ciągle mnie o coś pytała, Doniya rzucała niezrozumiałymi dla mnie żartami, poznałem też Waliyhę. Ogólnie ma niesamowitą rodzinę. - Więc kiedy? - spytał nagle Zayn. Oderwałem czoło od zimnej szyby i spojrzałem zdezorientowany na mojego chłopaka. - Co kiedy? - Kiedy ja poznam twoich rodziców? - odpowiedział jakby to było oczywiste. - Nigdy - mruknąłem. Nie musiał nic mówić żebym mógł poznać że jest zły. - Niby czemu? - Bo nie Zayn - wymamrotałem. - Wstydzisz się mnie, czy co?! - warknął. - Nie, nie wstydzę. - Więc co?! Nie wiedzą że jesteś gejem?! Może myślą że jesteś wciąż z Brooke?! - Zatrzymaj się - poprosiłem bliski łez. - Nie! Wytłumacz mi czemu nie mogę poznać twoich rodziców! - Bo nie żyją! Zatrzymaj ten pieprzony samochód! - krzyknąłem na niego. Zayn momentalnie zblad. Zatrzymał się i chyba chciał coś powiedzieć, ale ja otworzyłem drzwi i wysiadłem. Lał deszcz, zatrzasnąłem drzwi i ruszyłem przed siebie. Malik jechał powoli obok mnie. Otworzył okno i spojrzał na mnie wzrokiem zbitego psa. - Niall ja.. Proszę wsiądź, przeziębisz się.. - Jedź. - Niall.. - Powiedziałem kurwa jedź! - kopnąłem oponę jego samochodu. Spojrzał na mnie ostatni raz, zamknął okno i odjechał. Po pół godzinie, marszem przez deszcz, dotarłem do domu. Zastanawiałem się czy nie iść do Harry'ego, ale pomyślałem że jeżeli teraz nie wytłumaczę tego z Zaynem to później będę się jeszcze bardziej przed tym bronił. Nigdy nie lubiłem rozmawiać o tym co stało się z rodzicami. Dlatego nie powiedziałem o tym Zaynowi. Po prostu nie chciałem o tym rozmawiać, z Harrym, z nikim o tym nie rozmawiam. Cały mokry wszedłem do przedpokoju. Zrzuciłem ubłocone supry. - Niall? - Zayn pojawił się w korytarzu. Spojrzał na mnie od góry do dołu - Dam ci suche ubrania - wymamrotał i pobiegł do sypialni. Zdjąłem bluzę która z głośnym plaśnięciem opadała na podłogę. Poszedłem do sypialni gdzie Zayn przekopywał szuflady z ubraniami. Zerknął na mnie i podał mi ręcznik. Odwróciłem się do niego plecami i zacząłem rozbierać. Gdy byłem w samych bokserkach, zacząłem się wycierać. Zayn położył czyste ubrania na łóżku i sam usiadł. - Niall, gdybym tylko wiedział, na pewno bym tak na ciebie nie naskoczył - odezwał się w końcu. Podszedłem do niego, złapałem jego buzię w obie dłonie i cmoknąłem w czoło. - Wiem - uśmiechnąłem się słabo. Położył dłonie z tyłu moich uda i przyciągnął do siebie. Musnął ustami mój pępek i oparł się czołem o mój brzuch. - Od kiedy nie żyją? - spytał cicho. - Półtora roku - odpowiedziałem. - Jak? - Śnieżyca. Wracali z jakiegoś przyjęcia, śnieżyca zepchnęła ich samochód. Zginęli na miejscu. Dlatego nienawidzę zimy.. Pociągnął mną tak że opadłem okrakiem na jego kolana. Przytuliłem go. - Przykro mi Ni. - Wiem. Nie lubię o tym rozmawiać Zayn. - Przepraszam cię kochanie. - Zapomnij - pogłaskałem go po policzku i pocałowałem. Położyłem się na boku, na łóżku, a Zayn przytulił się moich pleców wsuwając nogę pomiędzy moje uda. Objął mnie ramionami, jedną dłoń położył na moim brzuchu. Tak bardzo lubiłem czuć go blisko siebie. - Kocham cię - wyszeptał zasypiając. Nie odpowiedziałem i udałem że już śpię. Chcę cię jedynie kochać Nie chcesz stracić mnie Nie chcę ciebie stracić Jeżeli stanie się to trudniejsze Nie chcę odpocząć całkowicie sama Chcę odpocząć w twych Jeżeli stanie się to trudniejsze Nie chcę odpocząć całkowicie sama Chcę odpocząć w twych ramionach Christina Perri 'I don't wanna break' • Siedzieliśmy z Zaynem na dworze, rozłożyliśmy koc, kupiliśmy owoce i tak dalej. - Zastanawiałem się ostatnio nad uczelnią - powiedziałem biorąc do ust truskawkę. Zayn spojrzał na mnie marszcząc brwi. - Studia? - Yhm - skinąłem lekko głową - Tylko jeszcze nie wiem co chciałbym robić w życiu. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. A ty jakie studia skończyłeś? Bo studiowałeś, prawda? - Akademię - wymamrotał. - Jaką? - dopytywałem się bo mam wrażenie że dawkuje mi informacje. - Ugh, muzyczną. - Naprawdę? - aż usiadłem z wrażenia. Mój Zayn skończył Akademię Muzyczną i jeszcze ani razu mi nie zaśpiewał? - Jaki kierunek? - Moim zdaniem studia są bez sensu - wtrącił. Zmarszczyłem w odpowiedzi brwi - Po co masz marnować czas na bieganie na wykłady? Ja mam pieniądze. Położyłem się znów na kocu. - Chciałbym się kształcić dalej - wymamrotałem. - E tam! Dopiero co skończyłeś liceum. Sam mówiłeś że masz dość nauki. Po co będziesz się pakował w kolejne zadania domowe i tak dalej? Bez sensu. Ja o ciebie zadbam. Patrzyłem na jego profil gdy on obserwował niebo. Czy mi się zdaje czy on chce mnie zamknąć w tak zwanej klatce? - Jakąś pracę muszę mieć.. - Mam pieniądze. Z wielką przyjemnością będę cię utrzymywał Ni - zaśmiał się i zerknął na mnie. Uśmiechnąłem się słabo choć ani trochę nie było mi do śmiechu. Postanowiłem skończyć dyskusję na temat uczelni. Gdy Zayn pojechał do "pracy", ja postanowiłem odwiedzić brata. Wszedłem do domu który wydawał się pusty. - Halo? - zawołałem. Nic. Poszedłem do swojego pokoju. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem śpiącą na moim łóżku Mię. - Co ty tu robisz? - spytałem gdy się przebudziła. Przetarła zaspane oczy i usiadła na łóżku. - Uh, pokłóciłam się z Harrym - wymamrotała. Zobaczyłem że płakała. Miała opuchnięte od łez oczy. - O co? - oparłem się o framugę drzwi. Wzruszyła lekko ramionami. - Błachostka. Co u ciebie? - W porządku - mruknąłem - Gdzie on tak właściwie jest? - spytałem nawiązując do brata. - Na cmentarzu - szepnęła. Przymknąłem oczy. Harry jeździł na groby rodziców tylko jak miał gorszy dzień czyli jak się wkurzał - Jeździ tam prawie codziennie.. - jej oczy zaszkliły się. Mia też wiedziała że jeżeli Harry tam jeździ to to nie wróży nic dobrego. Pocieszałem Mię przez dobre kilka minut, gdy się uspokoiła, gadaliśmy o ogóle. Wieczorem wyszedłem od niej i wróciłem do domu. - Zayn! Już jestem! - zawołałem mimo że nie powiedziałem mu nawet o tym że wychodzę. - Gdzieś ty do cholery był?! Czemu nie nosisz tego pierdolonego telefonu przy tyłku?! - wrzasnął i rzucił w moją stronę moim własnym telefonem. W ostatniej chwili uchyliłem się, a telefon roztrzaskał się na ścianie za mną. Spojrzałem na niego przerażony i zacząłem się cofać gdy on szedł w moją stronę. Złapał mnie za koszulkę i przygwoździł do ściany. Oddychałem płytko wpatrując się w niego wielkimi oczami. Nigdy go takiego nie widziałem, on dyszał ze złości - To takie kurwa trudne powiedzieć że wychodzisz?! Co kurwa?! - Zayn, puść mnie.. - odepchnąłem go lekko. Zrobił dwa kroki w tył i myślałem że odpuści kiedy on odwinął się i nie zdążyłem nawet zamrugać gdy spoliczkował mnie z całej siły. Złapałem się za policzek i rzuciłem się biegiem w kierunku łazienki. Zamknąłem drzwi na klucz i dopiero gdy skuliłem się w wannie zacząłem płakać. - Otwórz to kurwa! - Zayn zaczął walić w drzwi. Z każdym kolejnym walnięciem ja płakałem i kuliłem się coraz bardziej. Wkrótce to ustało, ale ja ani nie wyszedłem z pustej wanny ani z pokoju. Zasnąłem bojąc się że jak wyjdę to on uderzy mnie kolejny raz. Obudziłem się cały obolały z powodu niewygodnej pozycji w jakiej spałem. Wciąż nie byłem pewien czy to dobry pomysł wyjść, ale nie mogłem tu zostać. Cicho przekręciłem zamek w drzwiach i wyjrzałem. Nic. Albo wyszedł albo śpi. Zajrzałem do sypialni. Przełknąłem z trudem ślinę i wszedłem do pomieszczenia. Obserwowałem czy skulony na łóżku Zayn, przypadkiem się nie zbudził. Złapałem koc złożony na szafce przy oknie i okryłem nim mojego chłopaka. Powstrzymywałem łzy cisnące się do oczu. Uderzył mnie bo był zły. O to że nie mógł mnie znaleźć. Bo się martwił. Czyli zasłużyłem na to. Mogłem mu przecież powiedzieć, zostawić kartkę czy cokolwiek. To logiczne, każdy by się zdenerwował. Patrzyłem chwilę jak Zayn śpi, w końcu poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie herbatę i kilka kanapek, w tym trzy dla Zayna. Gdy usłyszałem jak się podnosi, byłem w połowie jedzenia ostatniej mojej kanapki. Pojawił się w wejściu do kuchni przecierając oczy. Na ramionach miał zarzucony koc którym go przykryłem nie dawno. Zerknął na mnie. - Dzień Dobry - powiedziałem pierwszy ale zignorował mnie i podszedł do czajnika by zagrzać wodę - Prosze, jest jeszcze ciepła - podałem mu swój prawie pełny kubek z herbatą. Wciąż bez słowa przyłożył wargi do kubka i upił łyk - Zrobiłem ci kanapki.. - Nie jestem głodny - odezwał się w końcu. Odstawił mój kubek na blat i wyszedł z kuchni, usłyszałem już tylko zamykanie drzwi od sypialni. Przez cały dzień Zayn nie wychodził z pokoju, ja spędziłem ten czas na oglądaniu telewizji i zastanawianiu się co jeszcze zrobiłem źle. Gdy był środek nocy, a ja byłem naprawdę zmęczony, w końcu zdecydowałem się spróbować tym razem zasnąć w łóżku. Zapukałem delikatnie do sypialni, odpowiedziała mi cisza więc wszedłem do środka. Zayn leżał na boku otulony i kołdrą i kocem. Leżał do mnie plecami, więc ja powoli położyłem się za nim i przytuliłem do jego pleców oplatając jego brzuch dłońmi. Zacząłem zasypiać gdy poczułem jego ciepłą dłoń splatającą się z moją. Westchnąłem z ulgą i zasnąłem wtulony w mojego chłopaka. ~ - Uderzył cię. Nie, to duże nie domówienie. Pobił cię! - Louis posadził mnie na krześle. Przyszedłem tutaj pod pretekstem rozmowy o zespole, oczywiście Zayn mnie puścił bo wiedział gdzie idę i do kogo. W rzeczywistości chciałem choć na chwilę od niego uciec - Niall, kiedy to się zaczęło? - przesunął palcem po moim siniaku pod okiem skrzywiłem się i odsunąłem. - To nie tak jak myślisz.. - wymamrotałem - To nawet nie był on. Zayn mnie tylko policzkuje. Napadli mnie gdy wracałem do domu. - Nie wierzę ci Niall - zmrużył niebieskie oczy. Wzruszyłem ramionami - On na ciebie nie zasługuje - szepnął pochylając się ku mnie. - L-Lou? Co ty.. - nie skończyłem bo przycisnął swoje miękkie, ciepłe wargi do moich. Odsunąłem się od niego szybko - Ja kocham Zayna - powiedziałem drżącym głosem. - Kochasz go mimo tego że cię bije? - Tak. Pokręcił tylko głową. ~ Westchnąłem w wargi Zayna, jego dłoń masowała mojego penisa. - Zayyyyn - jęknąłem - Ja za chwilę.. - stęknąłem, a biała ciecz wytrysnęła na mój brzuch. Leżeliśmy na łóżku, Zayn wisiał nade mną pieszcząc mnie wciąż. - Właśnie tak kochanie - zamruczał i pocałował mnie czule. Wplotłem dłonie w jego włosy i spojrzałem mu w oczy - Kocham cię Ni, wiesz? - Nie wiem - zachichotałem. - Więc kocham, najmocniej na świecie. ~ Siąkając nosem szedłem w kierunku domu Louisa. Mimo wszystko miałem w nim duże wsparcie. - Nini, kochanie - przytulił mnie gdy stanąłem w progu. Wprowadził do środka, a ja znowu zalałem się łzami - Chodź - weszliśmy do łazienki. Louis zajął się moją rozciętą wargą. Siedziałem na umywalce, a on pomiędzy moimi nogami. Uniósł dłoń i przesunął kciukiem po sińcu pod moim okiem - Te piękne oczy nigdy nie powinny płakać, ta delikatna skóra nie powinna nigdy być posiniaczona.. - wyszeptał. Przymknął oczy i powoli, tak samo jak wcześniej, pochylał się w moją stronę. Tylko teraz nie zaprzeczałem. Oddałem nawet ten pocałunek. Potrzebowałem tego, wyrwania się ze złotej klatki w której zamknął mnie Zayn. Chciałem poczuć dłonie kogoś kto później mnie nie uderzy tylko przytuli. Całowaliśmy się chwilę, aż zszedłem powoli z umywalki. Louis objął mnie i nadal złączeni w pocałunku szliśmy do jego sypialni. Nie wiem co mną kierowało. Myślałem że mój pierwszy raz przeżyję z Zaynem, ale jakoś nie potrafiłem sobie tego teraz wyobrazić. Lou zaczął mnie rozbierać. Położyłem się nagi na łóżku, a on zaczął mnie pieścić. Potem ja jego. Patrzyłem jak zakłada prezerwatywę, a ja obróciłem się na brzuch. Louis rozsunął moje nogi, a ja nagle zacząłem się bać. - L-Lou? - wyszeptałem. Poczułem jego miękkie usta na moim lewym, potem prawym pośladku. - Tak kochanie? - zawisł nade mną, ucałował mój kark i ugryzł delikatnie w ucho. - Ja jeszcze tego nie robiłem.. - Wiem kotku. Obiecuję, będę delikatny.. - zamruczał i przesunął palcami po moim wejściu. Westchnąłem i poczułem go między moimi pośladkami. - Oh.. - jęknąłem gdy wszedł we mnie trochę. Wcisnąłem twarz w poduszkę i ugryzłem poduszkę, łzy zaczęły ściekać po mojej twarzy i wsiąkać w poduszkę. Zacisnąłem dłonie na poduszce i czekałem aż ból odejdzie. Wszedł jeszcze głębiej i zaczął się poruszać. Niedługo potem jęczałem z przyjemności - Louuu - wydałem z siebie zduszony krzyk - O Boże, Lou.. Czułem że jestem blisko. Zayn Otworzyłem drzwi do domu przyjaciela. Lou wysłał mi SMSa że ma mi coś ważnego do pokazania. Usłyszałem czyjeś jęki. Moje serce momentalnie stanęło. Moja dolna warga zaczęła drżeć. Powoli szedłem wzdłuż korytarza, modląc się w myślach żeby to nie był on. Nie mój Niall. Zacisnąłem oczy i starałem się powstrzymać łzy. Spojrzałem przez uchylone łzy i coś we mnie pękło. Nie. On by nie.. To nie może być on.. Niall jęczał w poduszkę imie mojego przyjaciela, Louis wchodził w niego. Byli tyłem do mnie, więc zdołałem wycofać się niezauważony. Wyszedłem szybko z domu i dopiero w samochodzie pozwoliłem popłynąć łzą. Oparłem głowę o kierownicę i dusiłem się łzami. Zasłużyłem. Robiłem krzywdę jedynej osobie którą kochałem i która kochała mnie. Jak ja mogłem to spierdolić. Stałem pod domem Louisa ale tylko dlatego że nie byłem w stanie przekręcić kluczyka w stacyjce. Zobaczyłem jak Louis wychodzi z domu, podchodzi do mojego samochodu. Był ubrany jedynie w jeansy. On to robił specjalnie. Karał mnie wciąż i wciąż.. - Spakuj jego rzeczy i przywieź mi je - powiedział gdy otworzyłem okno. - Jak mogłeś mi to zrobić Louis? Byliśmy przyjaciółmi.. - Ja to zrobiłem dla jego dobra Zayn. Sam mówiłeś że go niszczysz, ja mu nie zrobię krzywdy. Szkoda że zacząłeś to psuć Zayn, on cię tak mocno kocha. - Cały czas? Czyli.. - pojawiła się maleńka iskierka nadzieji którą Louis szybko zgasił: - Nie, nie zasługujesz na niego. Wiesz o tym. - Zabrałeś jego dziewictwo - wyszeptałem - Chciałem żeby.. Żeby zrobił to ze mną.. To miało być dla niego coś wyjątkowego.. - Przestań już - warknął - Tak będzie lepiej. Ty wrócisz do Liama, swojego byłego, a ja zajmę się Niallem. Wiesz że ja dam mu szczęście. - Nienawidzę cię - załkałem - On był mój! - Teraz jest mój. Naprawdę Zayn, wróć do Li, on na to czeka. Było wam dobrze, pamiętasz? - Nie chcę Liama, chcę Nialla.. Lecz jestem tylko człowiekiem I krwawię, gdy upadnę Jestem tylko człowiekiem Załamuję się i płaczę Twoje słowa w mej głowie, noże w mym sercu Podnosisz mnie na duchu, a ja się rozklejam Ponieważ jestem tylko człowiekiem... Christina Perri 'Human' • Zayn Mój pierwszy tydzień bez Nialla był czymś w rodzaju depresji, drugi to było same picie i okazjonalny seks z Liamem. A trzeci, trzeci dopiero się zaczął. Liam wyszedł z samego rana gdy zauważył że jestem zbyt przygnębiony by mnie przelecieć. Siedziałem przy blacie w kuchni pijąc kawę. Wpatrywałem się w kubek pełen kawy gdy usłyszałem przekręcany klucz w zamku. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem za siebie na wejście do kuchni. Tylko jedna osoba ma klucze i jest to.. - Hej Zayn - poczułem ucisk w sercu. Niall posłał mi jeden z tych swoich niesamowitych uśmiechów. Jego śliczne niebieskie oczy lśniły. - Niall - wyszeptałem - Co ty tu.. Niall - wstałem ze stołka i podszedłem do niego. Przytuliłem mocno - Ja tak strasznie tęskniłem.. Obiecuję, ja już nigdy cię nie.. - Ja nie wracam Zayn - powiedział. Odsunąłem się i zmarszczyłem brwi - Chciałem ci tylko powiedzieć że wyjeżdżam. Na studia. - To.. świetnie - wykrztusiłem. - Przyszedłem się po prostu pożegnać. Jadę do Nowego Jorku. - N-Nowego Jorku? Powodzenia Nini.. - zacisnąłem powieki. - To mój nowy numer. Napisz, zadzwoń - podał mi karteczkę z wypisanymi cyferkami - Do widzenia Zayn.. - Żegnaj Niall.. Siedzę po drugiej stronie barierki na londyńskim moście. Bawię się butelką wódki i macham nogami wpatrując się w czarną z tej perspektywy wodę. Jest już po północy. Niall już leci do Nowego Jorku. Zostawił mnie. Znowu. W końcu to zakończę, w sumie nie widzę życia bez mojego Niallera. Czuję wibracje mojego telefonu. Wyjmuję go z kieszeni i mrużąc oczy czytam SMSa. "Zayn, myślę że powinniśmy to skończyć. Zapomnieć o tym co było.. N x" Po moim policzkach spływają łzy. Przychodzi następna wiadomość. "I zacząć to wszystko od początku.. N x" - C-co? - wpatruję się w ekran i nagle ktoś siada obok mnie. Z niedowierzaniem rozpoznaję jasne włosy. - Cześć - uśmiecha się patrząc mi w oczy - Jestem Niall, miło cię poznać. Obejmuję go ramieniem i całuję w skroń. Koniec
0 notes