Tumgik
#gorsze chwile
dollystarving · 4 months
Text
!!WYPOCINY, WŁASNA (KONTROWERSYJNA??) OPINIA!!
Jak masz czytać, to czytaj do końca, wtedy komentuj.
Właśnie zauważyłam pewien post o tym jak jeden z motylków napisał że w skrócie "nie chce zadawać się z osobą grubą, prędzej jakby ta osoba schudła" i reblogi oraz komentarze które były jak "powinnaś się zastanawiać co mówisz" czy "wtf", "kys".
Więc tak.
1. Nie zapominajmy o istnieniu pro any, wiadomo że będą toksyczni, to, że jakaś grupka ludzi uznała że pro ana nie będzie toksyczna, nie znaczy że to czyni ich pro aną, tym bardziej nie w tym 'podziemiu' które przynajmniej ja znam.
2. Każdy ma swoje preferencje jak i po prostu to, czy czuli by się komfortowo zadając się z grubszymi osobami, może ich obrzydzać czy pot czy zapach czy częste słabe zachowanie albo nawet i sam wygląd, tymbardziej jak na codzień patrzą na fatspo (które często wielu motylkom pomaga). Nie każdy będzie się cieszył że jakaś klucha która uważa się za ich znajomego usiądzie im na kolana czy będzie sie tulić.
3. Sama się znałam z wieloma osobami "plus size" i wiem, że osoba pisząca to najprawdopodobniej miała powód żeby tak '''''agresywnie''''' i '""nie miło'"" to ująć.
A tutaj opowiadania, opisy, osób plus size, wszystkich jakich kiedykolwiek widziałam i bliżej znałam (bez wyjątku, każdy z nich był nie normalny, dziewczyny i chłopacy.). Może po przeczytaniu ich, kilka osób zrozumie czemu tak myślę.:
Wszystkie osoby 'plus-size' (które znałam, widziałam) jedli jak świnie, mlaskali, pluli przy tym, krzyczeli z pełnymi ustami (no bo przecież trudno przełknąć i powiedzieć, ale no cóż... nawet jeśli, to nigdy nie potrafili mówić w normalnym tonie.)
Wszystkie osoby 'plus-size' (-II-) kłamali, nie trzymali granicy, dotykali bez pozwolenia, podjadały mi jedzenie, używali swojej wagi jako przepustki na każde ich złe zachowanie, manipulowali innymi i stawiali ludzi przeciwko sobie, bo im coś się nie podobało.
To chyba wszystkie rzeczy, które były cechą u każdej osoby 'plus-size' którą znałam, teraz opowiadania na temat osób, które znałam najbliżej! Będą 3najgorsze, chciałabym dać czwartą, ale wiem że ona miała problemy rodzinne (zmarli jej rodzice a potem dziadkowie a jej siostra oddała ją do domu dziecka bo po prostu nie chciała się nią zajmować) więc to był by słaby przykład, mimo że jej zachowanie nie było wytłumaczalne jej sytuacją rodzinną. Dodam też skróty przed nimi, jeśli komuś nie chce się czytać całości.
Więc 1.
Zacznę od słabszego, czyli chłopaka z podstawówki, nazwijmy go hubert.
(Brak higieny, plucie jedzeniem w każdą stronę, brak szacunku, dotykanie bez pozwolenia, zachowania 4latka.)
Ogółem hubert podjadał na każdej lekcji- okej, dużo osób chudych też to robi! Ale nie, hubert robił to głośno, mlaskał, pluł, często kończyłam mając włosy w jedzeniu, przeszkadzał mi podczas lekcji, nie pozwalał mi się uczyć, co chwile wymyślał, oddychał głośniej niż odkurzacz przez usta, a co gorsze zawsze śmierdziało (dodam że nie miał żadnych problemów z oddychaniem, to było jego przyzwyczajenie i nie obchodziło go to, czy innym to przeszkadza.) Na przerwach potrafił na wszystkich spocony wskakiwać, łapać za ramie, ciągnąć, zachowywał się jak 4latek. Może powiecie że to nie jest najgorsze? Wyobraźcie sobie mieć całe włosy w jedzeniu i ślinie, czyiś pot na całych swoich ubraniach i ciele, jak i śmierdzącą klasę codziennie. Dodam że mu nawet pomagałam z własnej woli (miał złamany palec i nie miał jak pisać, więc z ważnych tematów wszystko mu przepisywałam jeszcze w trakcie lekcji.) ale nigdy nie potrafil wyrazić ani troszkę szacunku, mimo że wiedział że to co robi mi się nie podoba.
2!
Dziewczyna z mojej 1klasy technikum, nazwijmy ją alex.
(Słaba higieny, brak szacunku, nie rozumienie słów "nie" i "przestań", drapanie, wbijanie paznokci w skórę, gryzienie, nastawienie ludzi przeciwko mnie, bo uznałam że nie chcę się z taką osobą zadawać.)
Alex lubiła wszystkich okłamywać, robiła wszystko, byle by dla niej skończyło się dobrze. Zawsze siedziała sama, więc uznałam że może do niej zagadam, wydaje się być miła i jest ładna, byłam zdziwiona że nikt z nią nie rozmawia. Kilka pierwszych dni było super, rysowałyśmy razem, chowaliśmy śmieszne rysuneczki po szkole, miałyśmy dużo wspólnych tematów. Niestesty, nie trwało to długo. Po kilku dniach zupełnie przekraczała granicę, drapała mnie, gryzła (dodam że często nie myła zębów, a gryzła na prawdę mocno, raz aż lekko spuchłam.) wbijała paznokcie w rękę, rysowała po moim zeszycie mimo że mówiłam, żeby na tej stronie tego nie robiła (ale jak ja jej narysowałam mały uśmieszek w odwecie, to była oburzona i obrażona...) podglądała mi w telefon, końcowo nawet znała moje hasło i bez mojego pozwolenia sobie używała z mojego telefonu (ale jak spytałam czy mogę z jej tel zadzwonić bo mi zablokowano połączenia i sms to krzyczała że ona telefonu mi nie da, bo "po co mi" "wytrzymam" mimo że to była nagła sytuacja..) wiedząc też że nie jestem za silna, ciągle sie o mnie opierała, nie ważne czy śmierdziała czy się nie umyła czy spociła, zawsze niczym na mnie była, nawet jak jej tłumaczyłam że sobię tego nie życzę, i że ma się najpierw umyć. Uważała się za trans, okej, spoko, akceptowałam to, nie miałam do tego problemu, używałam z "poprawnego" imienia i zaimków, ale szybko przestałam to akceptować. Co alex zrobiła? Gdy zerwałam z nią kontakt i przestałam chwilowo pojawiać się w szkole, nastawiła moje przyjaciółki przeciwko mnie, mówiąc im jak to ja jej nie krzywdziłam psychicznie i fizycznie, jak to ja jej nie upokarzałam i niszczyłam psychikę... gdy jedyne co jej mówiłam, to żeby się ogarnęła i zaczęła rozumieć słowo "nie". Skończyłam rok szkolny nie zdając klasy i bez znajomych w szkole z jej winy. Może powiecie "ale przecież dużo chudych osób tak robi!!", tak, ale nie w tej klasie gdzie każdy inny był ogarnięty, nie w liceum, nie bez problemów ani w domu ani w szkole ani w głowie(oprócz tych urojonych, wymyślonych, bo za dużo testów na problemy psychiczne się robiło...)
3!
Teraz mój ulubiony♡♡
(Namawianie do używek, zakazy i nakazy, oskarżenie o "gwałt".)
Nazwijmy ją ania, poznałam w 1klasie technikum (ona była w drugiej.)
Ania była normalniejsza, słabsza higiena ale nie aż tak jak poprzednie dwie osoby. Poznałyśmy się na lekcjach dodatkowych, podkochiwałyśmy się w sobie, wszystko było okej super słodziutko milutko. Po miesiącu uznałyśmy że można zrobić nockę, ona naciągnęła mnie na alkohol, mimo że na początku się wachałam. Dzień nocki, upiła się tak, że nic nie pamiętała, nic nie rozumiała, jedyne co miała w głowie to sex, więc doszło do spraw intymnych mimo że średnio tego chciałam. Dodam że to był jej wybór żeby tyle wypić jak i wiedziała że przy miesiączce alkohol wejdzie mocniej, ale w ten dzień to zignorowała. Po nocy 'wrażeń' wszystko było okej, dokończyliśmy na drugi dzień wódkę z znajomym, potem troszkę się zmieniło, zaczęła robić głupie zakazy i nakazy na wszystko i na nic... Kilka miesięcy później, co się stało? Poznała się z moim kuzynem ( który wiedziała, że przyłożył się do niszczenia mojej psychiki ) i uznała, że chce się z nim przespać mimo że on tylko chciał lalkę do seksu. Końcowo tego nie zrobili, bo zerwał z nią kontakt bo 'za długo czekał', a po miesiącu magicznie zaczęli znowu ze sobą rozmawiać i wygadywać o mnie plotki, że podobno w tą nockę ją molestowałam (gdy to ja musiałam ją pilnować z tym co robi, żeby rodzice nie zauważyli co się dzieje) i że byłam do niej niestosowna (prawda, bywały żarty o sprawach seksualnych, ale nigdy mi nie mówiła ani nie okazywała że czuje się z tym nie komfortowo) jak i powiedziała moim rodzicom wszystkie moje sekrety i wyzywała wszystkich moich znajomych którzy mi pomogli od toksycznych śmieci (Moi 'toksyczni śmiecie' mieli do niej szacunek, rozmawiali razem i nigdy nie było problemu.). W skrócie zerwała kontakt z nie wiadomo czemu bo jej coś nie pasowało i zaczęła gadać o mnie i moich znajomych najgorsze kłamstwa. Dodam też że prawda, ratowała mnie raz po próbie samobójczej, mimo że ją o to nie prosiłam (nadal jej podziękowałam za całą pomoc, nigdy nie traktowałam jej jak gówna, a w tamtym czasie to zaczęłam traktować ją z jeszcze większym szacunkiem), ale ona sama mi dwa razy napisała że chce to zakończyć i się nie odzywała kilkanaście godzin i nawet nie wiedziałam gdzie jest, dzwoniłam do wszystkich znajomych tylko po to by się dowiedzieć, że jest na spacerze z psem albo że pewnie śpi.
I mały bonus, 4!, w dużym skrócie omijając wiele niepoprawnych sytuacji:
"Znajomy" z którym piliśmy, też 'plus-size', manipulowała mną gdy jej się nudziło, mówiła że zabije się jeśli się z nią nie spotkam, tłumacząc się na końcu znajomości że to tylko żart. Często też mi rozkazywała i patrzała na mnie z góry.
Wszystkie osoby opisałam w największym skrócie ujmując chyba wszystkie naistotniejsze rzeczy jakie były. Oczywiste jest że nie będę wytykać każdego dnia i sytuacji z nimi.
Może powiecie, że o, ale chudzi też tak robią, ale że przecież nie tylko osoby 'plus-size' takie są. Prawda, jak najbardziej się zgadzam, ale patrzcie z punktu widzenia np. W tym przypadku mojego. Po ponad 12 chyba znajomościach z osobami 'plus-size', a jeszcze wielu więcej z osobami chudszymi, z których ok. 30/40, tylko 4mnie słabo traktowały (licząc dosłownie dwójkę dzieci, kuzyna jak i jednego znajomego.)
Wszystkie osoby 'plus-size' jakie znałam, były w skrócie nienormalne, gdy osoby 'chudsze' w większości się tak nie zachowywały w tym samym otoczeniu. To jest OCZYWISTE że w takim punkcie widzenia, po takich sytuacjach, w takim przypadku, może wystąpić obrzydzenie do osób grubszych, ponieważ nie kojarzą się z niczym dobrym.
Chciałabym również dodać trzy istotne rzeczy.
1. Do wszystkich tych osób wykazywałam się z szacunkiem, chyba że na prawdę przesadzały i o tym wiedziały, to wtedy potrafiło mnie ponieść. Ale NIGDY nie zwyzywałam ich od wagi, wyglądu. Wszystkie opisane osoby nie miały problemów, które mogłyby usprawiedliwić ich zachowanie.
2. Czemu przestałam akceptować te dwie osoby transpłciowe? Bo miały zero szacunku i wykorzystywały swoją seksualność jak i transpłciowość. Nie będę akceptować kogoś, kto wykorzystuje takie rzeczy jako kartkę przepustkę. Sama TRZY lata, myślałam że jestem trans. Byłam zagubiona, poznałam wiele takich osób. Zauważyłam że wszystkie łączy jedno- problemy rodzinne czy autyzm, adhd. Zagubione psychicznie dziecko, widzące tyle transpłciowych, słodkopierdzących osób na internecie, słuchające że może zmienić swoją płeć, że musi odkryć kim jest płciowo i seksualnie. Wszystkie te osoby, jak i ja, czuliśmy to samo, widzieliśmy wszystko z podobnego punktu widzenia. Zaczeliśmy siebie okłamywać, wiele z moich znajomych jak i ja, zapomniało nawet wiele rzeczy z swojego życia, wyrzuciliśmy to z pamięci tylko po to by ustosować historyjkę 'że od zawsze tacy byliśmy'. Widząc wszystko co się niszczy i dzieje psychicznie jak i fizycznie, nie potrafię uznać osób trans jako zdrowych, ale jeśli mają do mnie szacunek, to ja też do nich mam i zwracam się do nich "poprawnie" Mimo, że w mojej głowie nigdy to już nie będzie 'poprawne'. A jeśli nie mają do mnie szacunku, mimo że ja do nich mam, nie będe ich nazywać tym, co sobie szczerze wybrali. PODKREŚLAM. Też myślałam że jestem trans, a ta opinia jest mocno przyklepana tym, co widziałam jak i sama przeżyłam. A kto mnie 'uratował' od tego myślenia? Osoby które wszyscy uważają za toksycznych. Bo tak sobie ich nazywają, bo czemu nie.
3. Każdy ma swoją STREFĘ KOMFORTU, OPINIE, PRZEKONANIA, OBRZYDZENIA. Nie każdy będzie słodkopierdział z szczęścia gdy widzi grubą osobę która o siebie nie dba i je przy wszystkich jak świnia.
Jeszcze raz podkreślam, wszystko co napisałam jest z MOJEGO PUNKTU WIDZENIA i z tego co SAMA PRZEŻYŁAM i wszystko inne jest MOJĄ WŁASNĄ OPINIĄ. KAŻDY ma prawo do własnej opinii, każdy ma prawo mieć swoje wymagania. Nie mówmy komuś żeby się zabił bo ma inną opinię, tym bardziej jak tej osoby nie znacie i nie wiecie, czy może nie mieli podobnych sytuacji co np. właśnie ja. Jak i podkreślam, nigdy nie powiedziałam że KAŻDA gruba osoba taka jest, powiedziałam, że KAŻDA JAKĄ POZNAŁAM gruba osoba taka jest czy była.
Drugi punkt tematu- "przestańcie mówić że chude to piękne!!! Każde ciało jest piękne!!! Jesteście toksyczni!!! Kys!!!!" W skrócie- zamknijcie się. Nie każdy ma taką samą opinię. Wiele osób uważa chudsze ża pięknięjsze ponieważ istnieje takie coś jak opinia i preferencja. Zrozumcie to.
Jeśli nie szanujecie tego że mam opinię inną niż wy- usuńcie obserwacje, jak chcecie zablokujcie. Dodam tylko że oddaje wszystkim obserwacje więc jeśli chcecie możecie mnie usunąć z listy obserwujących.
64 notes · View notes
vivianarxseee · 11 days
Text
13.04.2024 20:19
hejka
Tumblr media Tumblr media
podsumowanie sześciodniowego lq fasta.
także no było spoko. nawet nie czułam się jakoś bardzo zmęczona w czasie niego chociaż no były dni lepsze i gorsze. biorę dużo witamin i myślę że one bardzo dużo mi pomogły.
waga przed fastem: 55,4kg
waga po faście (dziś rano przed jedzeniem): 52,9/53 już nie pamiętam dokładnie.
przechodząc do dzisiejszego podsumowania.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
zjadłam dziś na śniadanie kurwa waniliową bombę.
owsianka z budyniem waniliowym bez cukru, puddingiem proteinowym waniliowym, dwie rurki waniliowe, jabłko, granola, czekoladowe kulki i wiórki gorzkiej czekolady. do tego podpiekłam drożdżówkę na patelni i posmarowałam puddingiem waniliowym (nie zużyłam całego do owsianki) no i ofc kawa z mlekiem. (nwm czemu ale na tych wszystkich zdjęciach które wam tu wstawiam moich posiłków wydaje się jakby tego wszystkiego było 3 razy więcej niż jest w realu xdd)
chciałam by to było tyle na dziś jednak co chwile coś podjadałam. myśle że nie był to binge, chociaż jakąś godzinę temu troszkę "rzuciłam" się na ciastka HIT czekoladowe. zjadłam ich no trochę ale można też powiedzieć że się opamiętałam. oprócz ich w ciągu dnia wleciały jakieś inne rzeczy ale już serio nie chce mi się ich wyliczać i przypominać bo jest prawdopodobieństwo że bym się załamała jeszcze bardziej.
no nie powiem mam duże wyrzuty sumienia po dziś bo naprawdę chciałam zakończyć jedzenie na tej owsiance a w ostateczności te wafle ryżowe a się niestety nie udało. nie wiem czy nie pójdę potem przynajmniej trochę zwymiotować bo czuje się za bardzo napchana ale z jednej strony to wymiotowanie tego chyba nie ma sensu xd.
tak sobie myślę o tym zjedzeniu za dużo i chyba wiem dlaczego pozwoliłam sobie na tyle no kurczę prawie zawsze tak jest w sumie. jak już zakończę fasta i pozwolę sobie na zjedzenie i nie rozpocznę po tym kolejnego nawet takiego 20h bo "może będę chciała potem zjeść coś jeszcze" to moja głowa automatycznie jak mam coś ochotę zjeść mówi mi że hej przecież nie rozpoczęłaś fasta możesz sobie na to pozwolić bo i tak pewnie zjesz obiad/kolację potem. i to mi idzie na złe bo właśnie sobie pozwalam na za dużo bo hej przecież i tak zjem coś potem. muszę skończyć tak myśleć bo gdyby nie to myślenie to tak fr zakończyłoby się na tej owsiance na luzie.
no nic. czy za dużo zjadłam? tak. czy żałuje? tak. czy cofnę czas? nie. czasem bym chciała no ale niestety to nie możliwe. więc co mi zostaje zrobić? no jutro się po prostu ogarnąć i tyle. jeśli jutro się ogarnę to dzisiejszy dzień może jakoś bardzo nie wpłynie na moją wagę.
plan na jutro to owsianka z przyprawą do piernika, kaszką proteinową czekoladową, jabłko, granola, pewnie dodam trochę tych kulek czekoladowych i wiórki gorzkiej czekolady+ ta drożdżówka co dziś podpieczona na patelni. postaram się zrobić tego trochę mniej i po tym rozpocząć już fasta. może pójdę jutro do żabki kupić sobie monstera białego i jeszcze ostatnio jakiegoś nowego wprowadzili więc akurat bym go przetestowała i dała wam ocenkę jako największa znawczyni tych energetyków 😌😌😌💅🏼💅🏼💅🏼
no dobrze więc to chyba tyle.
chudego dnia/nocy
nie poddawajcie się.
33 notes · View notes
kasja93 · 11 months
Text
Z serii moje przemyślenia: Uwaga dziś będzie mnóstwo RAGE!
Tumblr media
Czasem wstaje rano i zerkam w „okno na świat” zwane internetem. A tak, by czymś się zająć podczas leniwego sączenia kawki. I nadchodzi taki moment, gdy kawa nie jest mi już potrzebna a ciśnienie skacze do 200/100…
What the hell is wrong with You, guys?
Nikt postronny raczej nie zagłada w Nasze comminity tutaj. A jeśli już się zapędzi to dowiaduje się czym są zaburzenia odżywiania i jak bardzo MY chorzy na to dziadostwo mamy narąbane pod kopułą. Zatem śmiem twierdzić, że wszelkie Anonki piszące tutaj „zapytania” są od NAS i jadą na tym samym wózku co Ja czy Ty. Różnimy się tylko tym w jakim stadium jest nasza choroba. Jednak serio? Musimy sobie sami dopierdalać (z braku innego określenia), wiedząc, że niemal dosłownie wszystko może być triggerem, zapalnikiem, który rozsadzi nasz zdrowy rozsądek. Ręka, noga, mózg na ścianie i tylko jedna myśl: Fuck, Fuck, FUCK! Robie źle!
Jak można napisać komuś kto próbuje coś zmienić, że leci w przysłowiowe kulki i robić mu rozpiskę ile kalorii zjadł na podstawie wrzucanych Food Booków? Naprawdę? Kurwa naprawdę?
Najwyraźniej niektórzy tutaj są bystrzy jak woda w klozecie. Dla takich ciężkich przypadków, które zapewne mają problemy z czytaniem rozpisze to graficznie:
🤦🏼‍♀️🙅🏼‍♀️👎🏻👎🏻👎🏻🫵🏻🖕🏻🖕🏻🖕🏻👉🏻🚪
Naprawdę czasem zastanawiam się jak wiele zawiści, podłości, zazdrości i innych toksycznych uczuć jest w ludziach. Aż dziw, że się wam ten jad nie wylewa uszami. Łatwiej byłoby takie osoby rozpoznać i trzymać się od nich z daleka. Nie wiem. Jak ktoś chce być fajny to niech pomaga i wspiera a nie dopieprza innym. Jeśli się komuś nie podoba dany kontent osoby to po co śledzić i jeszcze pisać takie rzeczy? Gdzie podziała się empatia, współodczuwanie i chęć zrozumienia czy postawienia się na miejscu innej osoby? Wiecie i to nie jest coś w stylu: przewijam sobie Tumblr, natrafiam na jakiś post i w komentarzu coś tam wytknę zadając pytanie. Niee. Tu chodzi o kogoś kto śledzi w miarę na bierząco czyiś profil, wie z czym dana osoba się mierzy i wypierdziela komuś „zapytanie” z dowaleniem kaloryki. Nie kumam jak można tak zrobić. Może niektórzy są masochistami i lubią jak się im dosrywa wpędzając w gorsze samopoczucie, ale w normalnym przypadku, gdy ktoś się z czymś zmaga i walczy o siebie dowalenie może skończyć się naprawdę źle.
Ostatnio przeżywałam ciężkie chwile bo mój tata, którego kocham palnął głupotę w żarcie. Dotknęło mnie tak bardzo, że nie chciało mi się żyć. ED to nie jest choroba ciała a umysłu. To co się dzieje z naszymi ciałami to jedynie skutki choroby głowy. To tak jakby ktoś szczerze wyznał, że ma myśli samobójcze (i nie mówię tu o takich tekstach typu „jezu odwaliłam taką akcje, że ide się zabić) a w odpowiedzi powiedzieć „Yolo to weź żyletkę i się potnij tylko pamiętaj zrób tak a nie tak bo inaczej przeżyjesz”.
Masakra!
Wiele rzeczy, które tutaj czytam jest dla mnie trywialne, nie godne przejmowania się i tak dalej i tak dalej, ale wiecie co? Nie komentuje tego. Nie mam zamiaru kopać leżącego. Nawet jeśli wylądował na ziemi przez niezwiązane z lenistwa sznurówki. Nie podejdę i nie powiem „a dobrze ci tak!” Ani nie będę takiej osoby głaskać po głowie i dmuchać na stłuczone kolano. Po prostu to ignoruje. Bardzo często zastanawiam się nie dwa czy trzy raz a więcej zanim coś komuś napisze. Bo w naszym środowisku napisanie komuś „noo! Gruba akcja :D” może zostać odebrane negatywnie i wpędzić kogoś znów w tą czarną odchłań bez dna. W tą spirale negatywnych myśli i odczuć.
Może też zastanów się zanim komuś coś napiszesz? Dlaczego nie napiszesz tego ze swojego konta tylko używasz anonima? Czemu nie napiszesz do tej osoby na priv by pogadać tylko piszesz złe rzeczy w zapytaniu ukrywając swoją tożsamość? Jesteś na tyle odważny by pisać takie rzeczy to chociaż napisz to wprost a nie z ukrycia.
Według mnie opcja zapytaj anonimowo jest ogólnie dobrym zamysłem. Niektórzy się wstydzą o coś zapytać czy czegoś się dowiedzieć. Rozumiem to w zupełności! Jednak nie używajmy jej do dowalania, hejtowania czy dissowania. Bo takie zachowanie to czyste skurwysyństwo. Ha tfu! Gardzę takim zachowaniem. Mam naprawdę ogromne pokłady empatii, ale nie potrafię wczuć się w taką osobę. Jest to po prostu poza moimi możliwościami. A serio potrafię postawić się na miejscu prawdziwych mend i spojrzeć na świat z ich perspektywy. Ale dowalać komuś choremu na to samo co się ma? No to już jest szczyt wszystkiego.
Na tysiąc miłych słów wystarczy jedno negatywne by zaczęło to nas gryźć i wiercić dziurę w brzuchu. A później świat traci barwy a my znów widzimy tylko czerń i szarość. Mamy tendencje do zapamiętywania tych złych momentów. Jest to pozostałość po naszych przodkach by pamiętać, aby przykładowo nie wkładać łapy do ognia ponownie.
Często jesteśmy szczęśliwi a los pobłogosławił nam tak bardzo, że nawet tego nie zauważamy. Gdy cuda nas otaczają coraz ciężej je zauważyć bo bierzemy je za pewnik. A zapamiętujemy głównie doświadczanie smutku, panika i ogromny ból. Wyryte są one wręcz pod naszymi powiekami bo gdy zamykamy oczy niczym film na przyspieszeniu widzimy te najgorsze chwile.
Nie dokładajmy innym kamieni na stos pod którym leżą. Sama patrząc za siebie widzę drogę usłaną bólem, pełną porażek i przykrych doświadczeń. Naprawdę staram się codziennie nie przyglądać się cieniom, które rzucam a patrzeć wprost na te piękne, małe i drobne okruchy szczęścia. Bądźmy dla siebie bardziej uprzejmi. To nie kosztuje wiele. Pamietajmy, że to co wysyłamy w świat wraca do nas i tylko od nas zależy czy wróci dobro oraz pozytywne uczucie. Równie dobrze możemy oberwać czarną smołą w której zanurzony jest ten jad, którym opluwany innych…
144 notes · View notes
niechciaana · 4 months
Text
Czego nauczył mnie rok 2023?
Możesz być najsłodszym jabłkiem w sadzie ale i tak znajdą się osoby, które po prostu nie lubią jabłek. Nie każdy musi mnie lubić, nie każdemu musi się podobać mój mindset czy wygląd i to jest normalne.
Bycie sobą bez udawania nikogo jest wyzwalające. Kocham siebie pomimo wad i zalet. Wiem, że jestem wyjątkowa i nie ważne co się będzie działo nie dam nikomu decydować o tym kim mam być i jak mam się zachowywać. It`s my life
To, że mam gorsze dni nie znaczy, że jestem słabsza. Każdy ma swoje słabości, najważniejsze aby się tego nie wstydzić, wyciągać wnioski i się nie poddawać.
Bycie dobrym człowiekiem jest naprawdę wyjątkowym uczuciem, które uskrzydla. Przestałam nienawidzić ludzi, staram się szukać dobra i wybierać ludzi z którymi czuję się dobrze. Ludzi który mi nie odpowiadają po prostu usuwam lub unikam. Ilość > jakość
Ważniejsze od pieniędzy są te małe chwile i momenty kiedy zapominasz o wszystkich zmartwieniach i cieszyć się jak małe dziecko, dlatego staram się je wszystkie doceniać.
7 notes · View notes
zagrubosc · 2 years
Text
Cudowne odkrycie
Hejka, ogólnie przez tiktoka, wpadłam na pomysł, żeby zamówić saszetki do wody BOLERO
Generalnie, zamówiłam z shopee zestaw 12 za 20zl (znizka na pierwsze zakupy 15zl, więc zapłaciłam 5zl z groszami za całość)
Mają zero cukru, zero węgli i 2kcal/100ml
Są mega słodkie i dobre, a używam 1/4 łyżeczki na pół litra wody
Jeżeli macie ochotę na coś słodkiego, albo po prostu na jakieś picie to mega polecam!!
Pyszne smaki i przede wszystkim, jest ich serio dużo!!
Także totalnie polecam, na gorsze chwile to idealny zamiennik, plus w miare tani :) nie musicie kupować coli zero, która kosztuje 6-7zl a starcza na dwa dni. Są słodone stewia a słodkość można dawkować.
Tumblr media
146 notes · View notes
yellowmanula · 5 months
Text
Czasami..
Czasami mam takie gorsze chwile, w których czuję kompletne niedopasowanie. Wszystko co w kulturze i muzyce wydaje mi się wartościowe przez tzw. graczy jest kompletnie olewane. Czy potrzebuję więc graczy, by rozpędzić tę lokomotywę? Dojrzewam do tego, żeby powiedzieć sobie: pierdo%#, popchnę to, w co wierzę. Keep on dancing underground ^^
2 notes · View notes
cry-my-baby · 8 months
Text
10 września 2023
Trochę zebrało mi się na wspomnienia. Wróciłam do kilku wpisów sprzed kilku lat. Poznałam cię, gdy byłam w największej rozsypce. Nadałeś mojemu życiu światła u koloru. Nie sądziłam wtedy jak potoczy się nasza relacja. Nie było to nic zobowiązującego. Gdy pojawiły się uczucia zaczęłam o tobie pisać. Przypomniało mi się, gdy zaczęliśmy walczyć o tą relacje. Nie wyszło. Raz, drugi, trzeci. Byliśmy innymi ludźmi. Jednak ty nadal jesteś w moim życiu? A może znowu? Czemu? Mówisz mi, że się mną podniecasz. Mówisz mi, że za mną tęsknisz. Że chcesz spróbować od nowa. Mówisz, że jesteś w stanie przeprowadzić się dla mnie tysiąc kilometrów, do innego kraju, innej kultury, bez przyjaciół i rodziny. Mówisz, że mnie KOCHASZ. Mówisz, że chcesz budować ze mną przyszłość. Spędziliśmy razem piękne lata. Były gorsze i lepsze chwile. Ale nie wiem czy dzisiaj twoje słowo dla mnie coś znaczy.
2 notes · View notes
annpositivitylife · 1 year
Text
Wróciłam!
Nie pisałam tu jakiś czas, bo pojechałam na ferie
Tumblr media
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Chyba widać, gdzie byłam 😁 kocham Kraków. Naprawdę, potrzebowałam tego krótkiego wypadu. Odsapnęłam od trudów codziennego życia xD to znaczy powtarzania Pana Tadeusza, matmy i rozprawek. Zwiedzając różne muzea, wyrabiając dziennie koło 20 tys. kroków, odpoczęła mi głowa. Cieszę się, że mogłam się zregenerować, bo tego było mi potrzeba..
A to rysunek mojej siostry 🥺
Tumblr media
A to już innych malarzy 😂
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Kraków to strasznie artystyczne miasto, to było super, zobaczyć jakieś tam stare dzieła, o których słyszało się na lekcjach czy coś
Matejko 😍
Trudno mi nieco wrócić do tej codziennej rzeczywistości, obowiązków i lekcji (wprawdzie szkoła się jeszcze nie zaczęła, ale już niedługo). Cały ten wypad uważam za udany, na pewno pogłębiły się moje relacje z rodziną. Przeraziłam się raz, bo miałam pokój z siostrą, a ona lunatykuje czy coś XD normalnie zaczęła tańczyć w nocy i jakieś dziwne akcje. Tak samo boję się tego, co ona mówi przez sen xD
Jedyne co, w drodze powrotnej miałam takie przykre myśli. Kraków kojarzy mi się z moim ex, który tam studiuje, spędziliśmy tam super chwile. I jak zwykle miałam do siebie pretensje, że go zostawiłam itp., że na pewno mu smutno.
To przykre, jak bardzo obarczam siebie winą za wszystko i jak w ogóle nie zważam na moje zadowolenie z życia i szczęście. Każdy inny jest ważniejszy. Ale staram się nad tym pracować.
Chciałabym tak samo znaleźć u nas w domu więcej czasu na wspólne jakieś działania. Ale widzę, że nie wszyscy mają taką potrzebę
Ogólnie na wyjeździe moja dieta nie istnieje 🫣. W hotelu jest za dobre jedzenie po prostu xD. Mam obecnie problem z akceptacją mojego ciała. Niby staram się to robić, a chcę się też odchudzać, czyli nie pasuje mi to moje ciało. Z drugiej strony, skupienie się na wyglądzie i dietach to wpisywanie się w kulturę piękna, instagrama, gdzie każdy powinien mieć same sukcesy, idealne ciało, makijaż, włosy, nawet w gorsze dni. A nie da się, by osoba nie wiem, zajęta domem, nauką, pracą, wyglądała jak ta, na którą pracuje cały sztab ludzi..
Jak dajecie radę przystosować swoje brzuchy do mniejszej ilości kalorii? Ja jem za dużo i trudno mi się trzymać tej wyliczonej liczby, bo jestem potem głodna. Mam wrażenie że mój żołądek jest bez dna xD
7 notes · View notes
p-esymistyczni-e · 1 year
Text
"Wszystkie problemy można przezwyciężyć, tylko trzeba chcieć.
Nie ma idealnych związków, ale są pary, które nie chcą się poddać i się nie poddają. Tam miłość przezwycięża dumę, a wyrozumiałość egoizm. Oczywiście, są lepsze i gorsze chwile, ale gdy opada kurz i cichną krzyki… na końcu zawsze wygrywa miłość. Pytasz jak to robią? Oni po prostu potrzebują siebie nawzajem, bo łączące ich uczucie, ich obecność w swoim życiu jest warta więcej niż jakakolwiek wojna.
Bo ich miłość to dojrzałe uczucie, na które stać już tylko nielicznych, którzy są w stanie to zrozumieć i odpuścić spory, które nie prowadzą do niczego dobrego ❤
Miłość nie wymaga walki.
Miłość wymaga zrozumienia, chęci i starania."
7 notes · View notes
cali-neczka · 9 months
Note
Twój blog jest poniekąd odzwierciedleniem twojej duszy więc po części wiem jaka masz duszę 😉
No i jesteś kobietą więc siła rzeczy musisz być piękna czy tego chcesz czy nie 😅
Więc... Jesteś piękna ❤️
Mój blog jest smutny, a ja wcale smutasem nie jestem... @malew może potwierdzić, bo zna mnie najlepiej z osób, które tu poznałam. Od siebie piszę tutaj tylko, gdy mam gorsze dni w ramach wyładowania emocji. A czy można kogoś oceniać tylko po tym, jak się zachowuje gdy przechodzi ciężkie chwile w życiu? Nie wiesz jaka jestem na co dzień. Na blogu masz tylko tą moją smutną część duszy, a jest jeszcze ta optymistyczna i zwariowana.
Nie jestem zwolennikiem uogólniających pojęć "płeć piękna i brzydka". Piękno jest subiektywne przecież. Poza tym przed chwilą mówiłeś o pięknie duszy. Kobieta też może być seryjnym mordercą itp. i twierdzisz, że jej dusza nadal będzie wtedy taka śliczna? Według religii pewnie brzydka od grzechu. Nadal nie zgadzam się z komplementem. Szczególnie, że nie znasz mnie. Ani wyglądu, ani duszy. 😇
5 notes · View notes
genhax · 1 year
Text
SMIERĆ
czym jest smierć ? dobre pytanie .
niektórzy twierdzą ze gdy umieramy na zawsze wtedy jest smierć .
nie zgadzam się z tym ,smierć może również trwać w trakcie życia .
Możemy umierać żyjąc .
zabawnie nie?
nie każdy to zrozumie i nie wymagam byś rozumiał jeśli tego nie doświadczyłeś .
ale ludzie którzy to przeżyli wiedza jakie to jest okropne ,każdy pewnie wolałby umrzeć raz i by go nie było .
Ale męczymy się z śmiercią codziennie .
Codziennie umieram żyjąc ,chodzę ,śmieje się odycham ale w głębi umieram .
Czuje każda emocje bardziej i widzę jak się niszczę . Umieram codziennie powoli .
mam wrażenie ze za karę lecz nie rozumiem czym zawiniłam ze bóg tak mnie kara .
umierałam tnąc ręce by czuć ze żyje .
umierałam ćpając licząc ze nie przeżyje .
umierałam na przerostach bojąc się ze to koniec . Bałam się bo nie chce by bliscy się wstydzili ze umarłam przez dragi .
Umieram dziś ,codziennie kawałek po kawałku . Czuje ze to koniec ,nie mam siły walczyć . Uzależnienie jest mną ,ona jest mną ,destrukcja jest mną .
znów zatracam się w narkotykach by na chwile nie czuć tego gowna by potem przechodzić przez gorsze .
siedzę na balkonie pisząc to,sama na zjeździe bo znów w głowie umieram .
pije drinka a na kolanach mam psa ,jedyne pocieszenie tej sytuacji .
w głowie głębia się myśli by dziś to zakończyć ,ze wycierpiałam już za wiele .
czy to mój list pożegnalny ?
nie wiem ,pisze co czuje .
mowie im ze jest żle lecz oni mnie zlewają znów . ona mówi ze to bezsens bo i tak nikogo nie obchodzę ale w głowie mam jego . on mnie kocha i pragnie bym żyła .
czy chce zrobić to mu? czy naprawdę właśnie się poddam?
może ona nie ma racji i to tylko chwilowe .
nie wiem i nie mam siły myśleć .
chce umrzeć to tak proste .
ale czasami mam wrażenie ze ja po prostu nie chce tak żyć a nie umierać .
starałam się to zmienić ,naprawdę próbowałam . Lecz mi jest chyba pisany los ćpunki . przekreślono mnie zanim zaczęłam walczyć . to chyba game over co?
kiedyś bez zawachania złapałabym za nóż i raniła swoje ciało , co się zmieniło ?
zmieniło się wiele od tamtego czasu ale nie rozumiem skąd u mnie ta niechęć skoro tego pragnę . moja nie śmiertelność musi wkoncu minąć . czemu zawsze gdy decyduje się na odejście jakimś cudem zawsze z tego wychodzę . mam szczęście fakt ale czemu nie mogę mieć go w życiu ?
nie mogę po prostu być szczęśliwa?
moja głowa chyba walczy z przeznaczeniem . walczy dla niego .
chce wierzyć ze on jest moim życiem .
ze on mnie naprawi ,sprawi ze przestane czuć ból . nie czułam bólu gdy przy mnie był .kochałam to ze dawał mi spokój . czułam się bezpieczna . lecz teraz chce uciekać ,‚nie potrafię znów zatracić się w tej miłości która mi daje . wiec znów rujnuje . nienawidzę się za to . mogłabym oskarżyć o to wszystko ją ,Genowefa lecz nią jestem ja . Ona jest częścią mnie
-genh.ax
6 notes · View notes
fatdollforever · 1 year
Text
nie mam siły pojde chyba pobiegać miałam mini napad( nie przekroczyłam limitu)i mam ochotę jeść normalnie ale tego nie zrobię wiem ze są gorsze chwile wgl skaplam się ze dzis zaczynał się wielki post wiem wiecej motywacji wsm
4 notes · View notes
ta-gorszaa · 2 years
Text
Pamiętam cudowne chwile w których on brał udział i pamiętam niestety czas kiedy mnie zostawił.
Pamiętam czas kiedy mówiłam "radzę sobie", a wewnątrz? Byłam rozjebana na kawałki.
Pamiętam kiedy zaczęłam pić i pamiętam kiedy znowu odechciało mi się żyć.
Niestety pamiętam wszystko to co źle i to co gorsze.
#me
7 notes · View notes
kasja93 · 8 months
Note
W którym momencie swojego życia powiedzieć samemu sobie "stop"? Kiedy faktycznie widać że się potrzebuje pomocy albo jak przestać sobie wmawiać, że jej nie potrzebujemy?
Nie są to łatwe pytania. Nie znam na nie odpowiedzi bo nie są one uniwersalne. Każdy ma swój Rubikon po którym nie ma odwrotu. U mnie wyglądało to tak:
Już jako nastolatka miałam „gorsze dni”. Niby jak każdy, ale jedyna osoba, która zawsze potrafiła przejrzeć wszystkie moje mury oraz bariery i dostrzec co się dzieje powiedziała mi tak „Każdy czasem bywa smutny, ale u ciebie jest on taki poważny”. Może mam predyspozycje do stanów depresyjnych? Kto wie.
Jednak patrząc na wszystko z perspektywy czasu zauważyłam, że początek depresji zaczął się najprawdopodobniej w okolicach 2017/18 roku. Zaczęło się od chronicznego zmęczenia. W 2020 doszłam do stanu, gdzie przykładowo miałam ruszyć o 8 rano z parkingu a budzik nastawiałam na 5 rano. Nie dlatego, że ciężko mi się dobudzić. Musiałam się motywować by z pozycji leżącej usiąść a następnie wstać, ubrać się i tak dalej. Po każdym takim ruchu musiałam chwile poczekać. Byłam tak zmęczona prostymi ruchami, że musiałam odpocząć. Umycie włosów zajmowało mi jakieś dwie godziny. Każdy etap musiał mieć przerwę na odpoczynek. Wiedziałam, że jest źle jednak nadal udawałam sama przed sobą. Wmawiałam sobie, że dam sobie radę. Nikt nie wiedział jak jest chusteczkowo. Zwolniłam się i zaczęłam jeździć wspólnie z przyjaciółką. Było mi wtedy lepiej. Ona mnie napędzała do działania bo musiałam udawać, że jest okej. Jednak często zauważała, że nie czuje się dobrze. Śmiała się, że jak tak jadę w tym swoim zombie mode wyglądam jak książę Filip. Nawet pokazała mi zdjęcie mówiąc: O w ten sposób wyglądasz xD
Tumblr media
Przez pewien czas myślałam, że jest lepiej, aż do momentu, gdy któregoś dnia przyjaciółka pojechała do domu na półtora dnia a ja zostałam w ciężarówce na weekend. Momentalnie zauważyłam, że znów są problemy z funkcjonowaniem.
Nasze drogi się rozeszły - firma straciła kontrakt i wszyscy kierowcy poszli do zwolnienia. Zaczęłam jeździć sama, trafiłam do tej samej firmy co przyjaciółka a resztę historii możliwe, że znasz. Jej wypadek, mobbing w pracy, wysoka presja i wieczne awantury w firmie. Traktowanie nas Polaków jak śmieci, słowa szefowej, że nie obchodzi ją jak się czuje i mam się stawić tego a tego na bazie do pracy.
Szczerze? Poszłam do lekarza z myślą „muszę odpocząć”. Wyszłam z gabinetu z myślą „kurwa nie przesadzam naprawdę jest ze mną źle. Muszę się leczyć”.
Gdy pozwoliłam sobie na świadomość, że jestem chora to było jakby pękła tama z tymi wszystkimi negatywnymi emocjami oraz myślami. Jak te studzienki, które tworzą gejzery podczas nagłych, intensywnych opadów. Dopuściłam do siebie, uświadomiłam sobie, że wcale nie przesadzam, że ucieczka w prace nic nie zmieni. To tak jak z raną. Można otumanić się lekami przeciwbólowymi i myśleć, że jest okej, ale stan zapalny toczy organizm. Pani doktor powiedziała wprost, że to depresja ze stanami lękowymi. Że myślenie o tym gdzie zaparkuje jak dojadę do punktu X za kilka dni bo dostałam smsa z detalami wyjazdu do pracy to nie zwykła nadgorliwość a objaw znerwicowania.
Zawsze ciężko było mi prosić o pomoc. Zawsze to ja byłam tą co pomaga. Tata zawsze mi powtarzał „nie mamy żadnej rodziny, jesteśmy zdani na siebie i nikt ci nie pomoże jak coś się nam stanie” i pokazywał mi jak gotować, dokonywać prostych napraw, malować ścian, kłaść panele, płytki, tapety… Trochę tego było.
Jednak tego dnia w grudniu, po zrobieniu jakiś 3 tys kilometrów w ciągu dwóch dni osobówką, przeprawach promem, dogadaniu się z personelem szpitalu w Szwecji by pomóc przyjaciółce co miała wypadek w pracy a później usłyszawszy, że w sumie mam zapierdalać do roboty bo szefowa miała w dupie to, że nie czuje się na siłach prowadzić 40 tonową ciężarówkę coś we mnie pękło. Czułam się jak nic niewarty śmieć. Nie jak człowiek a część za którą zapłacono i ma działać. Czułam się przyparta do muru jak zaszczute zwierze. Poszłam po pomoc.
Zatem jeśli chodzi o pytania… Jeśli nie jesteś w stanie normalnie funkcjonować i mówisz sobie dam radę a później i tak chronicznie się męczysz udając, że wszystko jest dobrze trzeba iść po pomoc. Odwlekanie sprawi jedynie, że będzie gorzej. Będzie ciężej wyjść na prostą. Można się oszukiwać zasłaniając się typowym „inni mają gorzej. Zwyczajnie przesadzam”. Jeśli już ma się takie myśli to znaczy, że nie jest dobrze. Zwłaszcza, gdy pojawiają się często.
Zawsze warto pójść na wizytę do lekarza, jednego, drugiego czy nawet trzeciego by upewnić się, że nie jest to „tylko ciężki okres w życiu i to minie jeśli tylko wezmę się w garść”. Gdy boli cię ząb idzie się do dentysty a nie miga się słowami w stylu „inni mają gorzej/ aż tak mnie nie boli dam radę sobie samemu a przejdzie” i tak dalej.
Jeśli nachodzą cię myśli, że coś jest nie tak to naprawdę tak jest. Ciężko jest przyznać przed samym sobą, że sobie nie radzisz. Jednak trzeba schować dumę do kieszeni i myśleć wyłącznie o swoim dobru. Nie ważne co mówią inni. Ważne jest to jak się czujemy. Tylko tyle i aż tyle.
14 notes · View notes
omgmanjjek · 2 years
Text
mieliscie kiedyś sytuacje, że poznaliście kogoś totalnie przez przypadek
I ten ktoś okazał się być tą najważniejszą osobą, całym światem
I tak żyjecie sobie mając piękne i trudniejsze chwile, ale zawsze wychodziliscie z potrzasku
Zawsze udawało się wyjść z ciemnego zaułku, z oczu zalanych łzami
Zawsze
Ale po czasie, gdy już nie trzeba tej osoby gonić, bo jest z Tobą właściwie ciagle odkąd zamieszkaliście wspólnie, przeżyliscie jeszcze gorsze i ciemniejsze chwile, pomimo ze już wszystko macie?
Marzenia spełnione, TA osoba 24/7, blisko
I tak nagle z tego wszystkiego, z całej tej bańki pozostaje tylko smutek? I brak nadziei w oczach, strach, zmęczenie
i kiedy zawsze było mówione, ze to ten/ta jedyna, ze nie ma szans żeby coś się zepsuło - nagle masz wrażenie ze stoisz na krawędzi i zaraz będzie koniec tego wszystkiego?
Dlaczego, powiedzcie mi dlaczego to tak boli
7 notes · View notes
taniepotrzebna19 · 1 year
Text
Chcę się podzielić moim dzisiejszym dniem, dniem który dalej trwa, jest okropny i wszystko psuje.
Wstałam o 6:15 i tak bardzo nie miałam siły oczywiście prawie spóźniłam się na autobus. W drodze rozmawiałam przez telefon z moją najlepszą przyjaciółką, jest cudowna i zawsze poprawia mi humor.
Wysiadłam z autobusu była 7:30 a lekcje miałam dopiero na 8:55 świetnie prawda ? Było cholernie zimno a przyszedł po mnie kolega, poszliśmy do żabki i wzięłam panimi czego potem tak bardzo żałowałam. Poza tym ubrałam dziś skinny jeans, a na codzień chodzę w luźnych jeansach. Czułam się w nich tak źle i tak niekomfortowo, czułam ze widać cały ten tłuszcz, te ogromne uda.
Miałam dziś mało lekcji bo tylko 5 z czego 3 to był WOS. To była masakra już nie wiedziałam co zrobić, rozdzierało mnie od środka. Wszystko mnie wkurzało, irytowało i mało co się nie poryczałam. Na wosie typo kazał czytać mi tekst a ja z moją fobią społeczną i lękami ledwo coś wydukałam, myląc przy okazji wszystkie możliwe słowa. Uciekłam z ostatniej lekcji- religii wiec na luzie, ale kolega poszedł ze mną, czym zjebal mi plany. Miałam iść po żyletki bo już nie wyrabiam ale z nim się nie dało. Miałam kupić błyszczyk i bronzer oczywiście nie było.
Jedyne dobre rzeczy które mnie dziś spotkały, to to że rozmawiałam z moim dzieckiem (przyjaciółką) i że dałam kanapki bezdomnej pani. Wiecie i jej i mi wyszło na plus. Ja nie będę musiała się tłumaczyć czemu nie zjadłam kanapek, a pani miała jeden posiłek więcej.
Pamiętajcie, że każdy ma złe dni, gorsze chwile ale to nic złego. Tak stworzony jest świat. Jesteście strasznie silni i czasem po prostu trzeba odpocząć. Nie można przecież być silnym cały czas. Nie wstydźcie się czasem odpuścić, zwolnić tępo, komuś odmówić. Nie działamy jak pozytywka, nie jesteśmy tą idealną, piękną baletnicą w środku która działa na zawołanie, która ciągle jest taka sama. Nie starajmy się ponad swoje możliwości pokazać że jest okey. Nikt nie jest idealny i każdy ma prawo źle się czuć. Wierzę w was<33
3 notes · View notes