Tumgik
#brak kontroli
cruel--soul · 2 days
Text
Boję się dzisiejszej nocy
Przeraża mnie to, co w głowie mi siedzi
Przeraża mnie to, że nie mam kontroli
3 notes · View notes
im-control-freak · 2 months
Text
Ludzie mogą mówić co tylko będą chcieć, ja wiem, że jestem tylko i wyłącznie kulą u nogi dla każdego.
Ja to wiem :DD
3 notes · View notes
dentalzzpl · 2 years
Text
YJD-600 bezszczotkowy mikrosilnik
Tumblr media
0 notes
skelemouze · 1 month
Text
(20.03) zjedzone: 3757/1200
Wstyd się przyznać do tej liczby, ale miałem wczoraj kolejny napad pod wieczór. I tak wolę być szczery, z wami i z sobą samym. Nie pamiętam co dokładnie go spowodowało, chyba zwykły fizyczny głód i brak kontroli.
Piszę to dzień później (21.03) i odczuwam ten cały cukier w krwi i to jak bardzo głodniejszy przez to wszystko jestem. Chciałem już się poddać i zrobić fasta, ale wiem że ponowne gł0dówk1 to nie jest prawidłowa droga do wyjścia z tego cyklu. Wiem że sprawią tylko że będzie coraz gorzej. Niby 1200 to dalej gł0dówk4, ale chcę spróbować. W końcu się przyzwyczaję i będę mógł wrócić na niższe limity tak jak kiedyś.
57 notes · View notes
quaczka · 1 month
Text
Wiecie, czego jaka dorosła kobieta nienawidzę?
Bólu brzucha który wynika ze zjedzenia za dużo. W pewnym momencie przestałam się kontrolować. A to przekąska do serialu, a to kolacja o jakiejś później porze… I tak właśnie się ulałam.
Dlatego odcinam co tylko mogę. Lekkość w brzuchu daje komfort zarówno fizyczny (brak uczucia ciężkości) jak i psychiczny (kontrola nad jedzeniem).
Naprawdę te wszystkie przekąski nie są warte tego wszystkiego. To przez ten brak kontroli stałam się grubą świnią. Nawet nie byłam świadoma tego, jak szybko wpadłam w uzależnienie kupując je i jedząc. I te wymówki - to do serialu, dzisiaj wieczór filmowy, przegryzę tylko kilka kęsów - nie. Nie opanujesz się. Jak zaczniesz jeść to już zjeść całość.
Nie warto.
56 notes · View notes
pozartaa · 2 months
Text
Post specjalny ED w życiu dorosłym i dojrzałym.
Długo już zwlekałam ale obiecałam, więc bez przedłużania! (choć post jest długi)
Post jest głównie oparty na moich osobistych doświadczeniach i paru uwagach, które podsunely mi inne konta #edadult i #ed18+
O 4nor€ks1 mówi się że to choroba nastolatek i oczywiście w większości przypadków wtedy się to wszystko zaczyna. Bl1mi4 i BED częściej dotyczą osób w starszym wieku, choć te dwa ostatnie częściej są wynikiem tej pierwszej i wcześniejszej historii lat restrykcji.
News flash - 3D nie przemija wraz z wiekiem. Jeśli nigdy nie podjeliscie żadnej próby terapii są dwie drogi:
A) jesteście dorosłymi, którzy siedzą na karku swoim rodzicom i nigdy nie rozwijają skrzydeł. Wasze życie składa się z powrotów do szpitala nieudanych terapii. Pewnego dnia stwierdzają, że 3D zabrało wam 10 najlepszych lat życia.
B) z wiekiem i rozwijający i się możliwościami "motylkoV@nie" przechodzi na dalszy plan, ale zawsze jesteście z siebie niezadowoleni, wiecznie jest to temat który was męczy i w wielu przypadkach ogranicza. Ciągle gonicie swoją "4n@ honeymoon phase". Albo jedne obsesję zastępujecie innymi - pracoholizm, sprzątanie, przesadne dbanie o wygląd, nadmierne uprawianie sportu... Do wyboru do koloru.
C) opcja (w której zawieram się ja) - Poszliście na terapię i zrobiliście z tym porządek, ale zostały blizny.
"Nie mogę się doczekać gdy będę dorosłą i wyprowadzę się z domu - będę się wtedy głodzić"
No cóż wedle statystyk dorosłe życie zaczyna się teraz koło 30-stki. Jeśli myślicie, że po ukończeniu 18-nastki. Magicznie stać was na wyprowadzkę i decydowanie o sobie - to gratulacje. Ale większość z was jeszcze długo będzie potrzebowało wsparcia rodziny i zanim się tam na prawdę usamodzielni i znajdzie swoją drogę. Przekonacie się szybko, że nie ma specjalnego traktowania bo dziś masz dzień fasta, a wasz brak sił i niemożność skupienia się na pewno nie pomoże w sprawach finansowych.
Sporo ludzi na szczęście wtedy właśnie zaczyna szukac pomocy, bo świat się przed nimi otwiera, widzą że ludzie dokoła coś robią, wchodzą w związki, planują przyszłość, a ty stoisz w miejscu że swoją tabela ka1oryczną i wag@
"jak osiągnę moje UGW to kończę z tym"
No i jak myślicie tak z doświadczenia wielu osób które rozpoczęły swoją wątpliwa znajomość z 4n4 - kończy się to czy nie kończy? Zaręczam wam, że nigdy już nie spojrzycie na jedzenie tak samo jak wtedy zanim wiedzieliście co to kalor1@. Nawet po latach zostały mi takie przyzwyczajenia które teraz w dojrzałym życiu bywają dla mnie źródłem totalnego krindżu...
Więc tak wygląda życie osoby dorosłej/dojrzałej z 3D (w moim przypadku po przejściach).
- niczego nie słodzę cukrem (noszę że sobą słodzik, kiedy idę na kawę do koleżanki)
- nie używam masła
- nie używam tłuszczu jeśli to tylko mozliwe
-od lat pije mleko 0.5 max 1.5. Nie znoszę kawy bez mleka, ale jeśli nie ma innej opcji biorę czarną
-panierka budzi we mnie niepokój. Chleb też. Prawdopodobnie dyskretnie zdejmę panierkę z kotleta na proszonym obiedzie.
-unikam rzeczy które trudno obliczyć albo które przygotował ktoś inny (wszelkie jedzenie na imprezach - choć oczywiście nie na tyle by kogoś urazić. To znaczy, że się częstuje, ale z umiarem)
-unikam słodyczy i rzeczy które są zbyt smaczne (czekolada, chipsy, lody inne rzeczy "do chrupania", fastfood - to ostatnie akurat nigdy nie było jakoś czeste po prostu nie lubię ani MC ani KFC ani innych takich) Boję się, że mogłabym nie moc przestać ich jeść - wolę nie zaczynać. Chyba że mam to zaplanowane ( Cheat Day)
-nikt mnie niczym nie częstuje bo zawsze odmawiam. Dosłownie - nawet już mi nikt nic nie podsuwa ani nie namawia.
-boję się tycia i utraty kontroli (mam za sobą historie z bul1m1@ więc wiem jak się traci kontrolę na całego).
- w jakimś stopniu nadal towarzyszą mi jedzeniowe rytuały.
-literalnie porównywanie się do dzieci. Wiecie, że nie jesteście już nastolatkami, a wasze body-goals to jakaś nieletnia "modelka" z insta.
- brak żywieniowej spontaniczności. Raczej nie zdarza mi się bym nie wiedziała co zjem w ciągu najbliższych 2-3 dni. Odpadają nagle wypady, niespodziewane obiadki w knajpie. A jeśli już gdzieś idę to na pewno zamówię coś co wyda mi się najbezpieczniejsze (tak, często sprawdzam wcześniej menu danej restauracji żebym nie musiała robić lipy i zastanawiać się godzinę)
- czytanie etykiet na zakupach (a nawet sprawdzanie z Fitatu). Zastanawianie się dłuuuugo czy czegoś chce i czy mogę to chcieć. Zabawa w "do koszyka, a za moment spowrotem na półkę".
- Jeśli nie ma dokładnie tego co chce w danym sklepie potrafię iść na drugi koniec miasta by to znaleźć. Ciężko idzie z nowymi rzeczami do jedzenia.
- prawie zawsze opcja light i "zero"
- jestem na tyle szczupła by ludzie zwracali na to uwagę. Słyszę często "ale pani to jest chudziutka" a jeszcze gorsze są komentarze od ludzi, którzy dawno mnie nie widzieli i pamiętają mnie grubą. Często muszę odpowiadać na różne dziwne pytania - jak schudłam, czy jem, czy nie jestem aby chora. Budzi to u mnie ogromne zażenowania bo mam czasami wrażenie, że zrobiłam coś złego. Nie wspomnę nawet o tym jak uważnie obserwuję mnie własna matka, która pamięta o moim dawnym 3D.
- nie wypowiadam tego na głos, ale miewam fatfobiczne myślenie i zdarza mi się kogoś oceniać pod względem tuszy i stylu życia. Nienawidzę tego w sobie!
- decyzja o tym by nie mieć dzieci. Nigdy nie czułam że jestem na tyle stabilna by dać komuś życie i go dobrze wprowadzić w ten świat. Sama czuje się nie raz jak dziecko. Lęk przed tym, że mogę moje wadliwe geny przekazać lub być "almond mum" (proszę was - to nie jedyny powód i nie przekonujcie mnie, bo decyzja zapadła lata temu. Nigdy nie widziałam siebie w roli matki, a dzieci nie budzą we mnie żadnych emocji. Jestem na półmetku życia i nigdy nie żałowałam)
- odpowiedzialność za dom i druga osobę. Jako dorośli będziecie mieli najprawdopodobniej stałego partnera/partnerkę. Kogoś trochę na innym poziomie niż chłopak czy dziewczyna. Będą wspólne rachunki, a wasze gacie będą razem w koszu na pranie. Zawsze musicie pamiętać, że to związek jest najważniejszy i to, co jest między wami. 3D często pcha się na trzeciego. Wiele rzeczy funkcjonuje u mnie tak jak funkcjonuje bo mam pewne przyzwyczajenia - najprostszy przykład - gotujemy sobie oddzielnie. Samo tak wyszło. Mój S. nie chce jeść "mojej trawy", a ja nie bardzo gustuje w talerzach ociekajacych tłuszczem i porcjach dla górnika. Nikt nikomu nie wytyka sposobu żywienia, choć czasami sobie żartujemy.
- patner/partnerka widzi was na codzień i jeśli macie trochę oleju w głowie nie pozwolicie by 3D niszczyło związek. Mój S. wie o moich dawnych problemach i wie też o tym z czym zmagam się do dziś. Wszystko szanuje i do niczego się nie wtrynia dopóki nie robię sobie krzywdy, a ja wychodzę z założenia, że za bardzo go kocham by sprawiać mu przykrość a przede wszystkim coś ukrywać. To zawsze jest myśl przewodnia i czerwone światło w mojej głowie - kiedy nie daj Bosze pomyślę o jakichś głupotach.
-praca i odpowiedzialność - oczywiście jeden z najważniejszych aspektów tego dorosłego życia. Wspomniałam wcześniej, że nie ma specjalnego traktowania i na prawdę ludzi nie interesuje, że chcesz żyć na 500 kc@l - masz obowiązki i na głodniaka raczej nie będziesz ani użyteczny ani produktywny. Jeśli zrobisz sobie krzywdę - to sam/a poniesiesz ich konsekwencje. Teraz tego nie doceniacie, ale rodzice którzy widzą wasz problem i wysyłają was na terapię, i chcą wam pomoc - to skarb! Korzystajcie póki możecie. Terapia i lekarze - to nie są tanie rzeczy. (Teraz jestem wdzięczna, że moi ofiarowali mi tę dozę "twardej miłości")
- zmarnowany czas. To ostatni aspekt który chciałam poruszyć. Moje 3D i alkoholizm zeżarły mi 10 lat życia! Nic mi tych lat nie zwróci. Czasami mam wrażenie, że wszystko musiałam nadrabiać z dużym opóźnieniem. Odkrywałam radość życia i nowe rzeczy, które moi rówieśnicy rocznikowi mieli już lata temu ogarnięte. I czasami czuje ogromny żal do siebie.
-myśl o własnej śmiertelności. To taki ogólny aspekt zdrowia psychicznego. Cóż, myślałam, że nie ma przede mną przyszłości i po prostu kiedyś ze sobą skończę, więc nie warto się starać (piszę o tym bo, często widuje takie podejście na blogch młodych osób) Cóż za niespodzianka!! Jednak żyje i mam się dobrze, i nadal jestem w szoku, że w sumie to nie chcę umierać. A im dłużej żyję, tym mniej mi się podoba to, że prędzej czy później trzeba będzie odejść 🙁. A zaburzeni@ odżyw1ania niestety często mają taki finał.
Mam nadzieję, że się nie zanudziłiście czytając. Mam też nadzieję, że nie wystraszyłam za bardzo młodzieży... Wiecie, też kiedyś byłam gówniarą i mówię to z sentymentem a nie z pogardą i taki post pominęła bym z wzruszenie ramion - co tam mi stara baba będzie gadać... A teraz jestem stara baba i gadam 😆.
68 notes · View notes
tearsincoffe · 27 days
Text
Dobry wieczór moje miłe Motylki! 🦋
[28.03.2024]
Powoli wychodzę z pampersów, całe szczęście bo jeszcze chwila w bagnistej strefie komfortu odparzyłaby mi kość ogonową. Miałam ściąć końcówki a skończyłam z najmniejszą długością jaka zawitała moją głowę kiedykolwiek. Od dzieciaka wmówiono mi włosy jako największy atut. Może nawet jedyny zważywszy na bardzo wczesne problemy z nadwagą. Dlatego trzymałam się uporczywie swej jedynej pozytywnej cechy... aż do czasu. Dzieci bywają okrutne, to już wiemy. Parę słów kolegów z klasy wystarczyło aby moja jedyna chluba osiadła smutno na dnie worka wraz z innymi odpadami. Oni dziś tego nie pamiętają lecz ze mną to zostanie. Słowa ostrzejsze niż nożyczki po które sięgnęłam wróciwszy do domu z trzęsącą brodą i zamglonymi oczami. Wtedy również odkryłam brak talentów fryzjerskich więc niespełna godzinę później mama prowadziła zakapturzonego smarkacza z kapturem na głowie który zakrywał wyjątkowo paskudne szlaczki. Dzisiaj było inaczej. Farbowania doszczętnie zrujnowały moją kondycję włosa więc bez mrugnięcia okiem pozwoliłam odciąc zakażony "organ". Tym razem obyło się bez łez, chęci zdehumanizowania siebie, skrzywdzenia przez oszpecenie. Oczyściłam się. Odrzucając zepsucie które uporczywie na sobie dźwigałam uzyskałam nowy, zdrowszy wygląd. Może brak przywiązania do spraw tak trywialnych wiąże się również z chemią mamy która straciła na pewien czas swe "upierzenie"? Jedno jest pewne, od ostatniego cięcia dorosłam. Nie fizycznie gdyż to żadna sztuka, rzecz nieuchronna. Dojrzałam mentalnie i pokładam nadzieję, że dzisiejsza zmiana będzie metaforą terapii której unikałam, podobnie jak zmiany fryzury, zbyt długo.
Odnoszę wrażenie jakobym ostatnio więcej rzeczy brała z dystansem. Nawet motylkową dietę. Okropna ze mnie kłamczucha. Realia nowonabytego dystansu malują się jako zobojętnienie zaś logiki próżno szukać w masochistycznych głodówkach. Inaczej wróciłabym do sprawdzonej, zdrowej diety której podświadomie lękam się jak diabeł wody święconej. Oznaczałoby to utracenie kontroli w braku kontroli. "Przecież podniosłam limity aby umożliwić sobie promocję do następnej klasy" - zawrotne wzrośnięcie z 200kcal do 300kcal zapewne uczyni ze mnie orła. O ile w ogóle zdecyduję się na wykorzystanie limitu dziennego. Możliwe, że zachodzicie w głowę czemu jestem Motylkiem skoro tak mi źle? Pytanie powinno brzmieć kiedy Ty, drogi czytelniku zyskasz samoświadomość. Życie w wiecznej jaskrze to najmniejsza linia oporu, gdzieś za mgłą widzę siebie - osobę która uzależnia powodzenie od ilości przeposzczonych godzin, internetowe zombie błądzące między tumblrem a składankami z chorymi na otyłość ludźmi prowadzących do samozagłady za pomocą popularnych sieci restauracyjnych, zazdrosnego potwora nie potrafiącego rozmawiać z najmilszą dziewczyną z klasy ponieważ jest szczuplejsza. A gdy ta wizja mnie przerasta zapadam w sen snując mary o obżarstwie, przebudzona płaczę jakby wyimaginowane kalorie spłynęły do mojego brzucha który nigdy nie będzie wystarczająco płaskim. Świadomość męczy ale otwiera pewne furtki. Mianowicie mówię tu o rozmowie, dopiero nazywając głośno swoje problemy zaczynam odzyskiwać znajomych. Tłumaczenie im zawiłości mojego EDa Sheerana to droga od której dzielą mnie świetlne mile więc piszę to Wam, ale niemoc do wstania z łóżka, odpisania na trywialną wiadomość to rzeczy które odganiałam miotłą niby kosmatego pająka. Żałuję. Teraz wiem, że nie dostawałam wsparcia za którym ryczałam niby pies ponieważ sama go nie chciałam. Podobnie z motylkowaniem, niszczę się na własne życzenie. Chwilowa samokontrola pójdzie się kochać przysyłając obżarstwo jako zamiennika i błędny cykl będzie trwał aż do następnego "cięcia".
SPOŻYTE: Okcal/0kcal
SPALONE: 185kcal
BILANS: -185kcal
Dzisiaj odbiegłam od tumblrowego dekalogu lecz nie zamierzam czarować nikogo słowami których nie mam na myśli. Pamiętajcie, mówimy o zaburzeniu, skrajności. W głębi duszy pragniemy zdrowia ale wyniszczanie siebie wydaję się być bardziej pociągającą wizją. Powyższy podniosły monolog może Cię co najwyżej skłonić do refleksji lecz nie zamierzam nikogo umoralniać gdy sama tonę we własnych ambiwalencjach. To po prostu kolejna porcja moich dziennych przemyśleń które przepadłyby w otchłani zapomnienia gdyby nie ten blog.
Chudej nocy Motylki! 🦋
43 notes · View notes
poczujjakjaczuje · 15 days
Text
Miłość czujesz tylko po molly
Psujesz moja głowę powoli
Brak ci sił, brak ci kontroli
Kiedy wstaje słońce, czujesz jak boli
21 notes · View notes
scarletana2 · 4 months
Text
~୨୧~ Gdyby nie twoje obżarstwo i brak kontroli w tym momencie zamiast siedzieć bezczynnie na dupsku mogłabyś stać przed lustrem i patrzeć na twoje piękne ciało i wystające kosteczki ~୨୧~
~rób to co powinnaś i zaufaj procesowi🦋~
32 notes · View notes
black-lipstic · 2 months
Text
kochani BŁAGAM możemy skończyć z nazywaniem zjedzenie 100 nadprogramowych kalorii napadem. napad to NIEKONTROLOWANE zjedzenie OGROMNEJ ilości jedzenia. to nie jest przekroczenie limitu o 100 czy nawet 200 kcal. to coś czego nie potrafimy przerwać, to brak kontroli (i nie chodzi mi tu o ocenianie nikogo). jako osoba która miała z tym okropny problem strasznie mnie to denerwuje
21 notes · View notes
im-control-freak · 2 months
Text
Oglądam nielegalne treści, pornografię i mordy bo szukam adrenaliny, a wychodzi jak wychodzi. Większe zniszczenie :))))
0 notes
dawidbutterfly · 2 months
Text
☁️Z czym się najbardziej zmagam w moim ED pomimo mojego wieloletniego stażu?☁️
Na to pytanie pewnie znalazłbym kilka odpowiedzi, które jednak byłyby dosyć przelotne i chwilowo nawracające się co kilka miesięcy. Rzeczą, która jednak jest dla mnie najbardziej dręczącą jest brak motywacji.
Wiem, że to problem dla wielu motylków, tym bardziej tych młodych lub tych, które zmagają się z innymi schorzeniami natury psychicznej. Utrzymanie się przy jednej konkretnej rutynie staje się monotonne i depresyjne, po czasie wręcz nie do wytrzymania. Codzienne ćwiczenia, obliczanie kalorii, myślenie o tym, ile da się sobie samemu zjeść w dany dzień doprowadza do szaleństwa i w końcu niechęci do dalszej pracy nad samym sobą. Co robię w przypadku, gdy to wszystko mnie już dobija i tracę motywację? Daje sobie odpocząć.
Wiem, że pewnie to może być dla niektórych niedopuszczalne, tym bardziej, że bycie motylkiem polega na ciągłym dążeniu do perfekcji jednak uważam, że w niektórych aspektach trzeba mieć chociaż resztki zdrowego rozumu i dać sobie odpocząć. Nie mówię tu o całkowitej samowolce i jedzeniu niewiadomo jakiej ilości kalorii. Mam na myśli bardziej, aby złapać trochę oddechu, postarać się nie mieć takiej paranoi nad liczeniem kalorii, ćwiczeniem co chwilę czy jakimkolwiek mechanizmem kontroli, którym stosuje dana osoba na nawet kilka dni i złapać nową energię do dalszego działania. Zrobienie sobie kilku dni swobody umysłowej, która nie będzie całkowicie samowolką nie zepsuje waszej wagi, a na pewno będzie się miało więcej motywacji, aby dalej kontynuować.
Chcę tylko pod koniec przypomnieć; znajcie swoje limity i nie przemęczajcie się, skończycie tylko takim sposobem pod kroplówką nie jeden raz. Jeśli uważacie, że nie chcecie tego dalej kontynuować to też jest to jak najbardziej okey, ważne jest aby w procesie leczenia znale��ć odpowiedniego specjalistę/podjąć odpowiednie leczenie, który rzeczywiście pomoże wam wyjść z tej choroby.
Lekkiego dnia, trzymajcie się <3
Tumblr media
25 notes · View notes
jazumst · 7 months
Text
Życie memem pisane
Żeby Was... Śmialiśmy z Amerykanów. Choroba dystrybutorów dotarła na Pomorze. Posłuchajcie:
Z PRZYMUSU, podkreślam, pojechałem zalać Szrota. Diesel. Zajeżdżam na Orlen, a tam chore dystrybutory. Można oczywiście było napisać, że po prostu paliwa brak, ale... No. Internety napisały już wszystko. Na czymś jednak jeździć muszę, więc zalałem 19gr droższą Verwę. A niech sobie Szrot dogodzi.
//
Hitem była jednak sytuacja za ścianą. Obsmarkałem się. Facet w Insygni lał benzynę do takich dużych słoików do kiszenia ogórków. Narozlewał od chuja, obsługa stacji go opierdala, że niebezpieczeństwo stwarza, że kanistry są od tego. Zalał. Łącznie za 400zł z hakiem. Żeby mu kurwa nie zabrakło czasem. Śmialiśmy się z Amerykanów, że lali na pakę. My mamy słoiki. Równie mądrze.
//
Akurat zadzwonił Czwarty, że mu aku padł i chce Szrota pożyczyć. Zmusiło mnie to do kontroli napięcia w Pasku. Nie jest dobrze. Powinno być co najmniej 12,6V. Jest 12. Pojeżdżę trochę, pokręcę się to może się podładuje. W przyszłym miesiącu mam zamiar kupić nowy aku. Wzywam Was do użycia magii Pingera, żeby aku w Pasku wytrzymał przynajmniej do momentu aż odzyskam Szrota.
//
Przede mną weekend w pracy, a po nim URLOP!!!
20 notes · View notes
cruel--soul · 2 days
Text
Nie mogę poskromić uczuć do Ciebie
Wylewają się ze mnie, siejąc spustoszenie
Ah ten brak kontroli, trochę przeraża
Może i nawet przerasta
7 notes · View notes
mikoo00 · 2 months
Text
Bylem u pani psycholog Wizyta myślę udana ☺️
Od razu powiedziałem o swoich emocjach Powiedziała mi, że każdy ma swoją przeszłość, swoje doświadczenia i dla kogoś coś może być trudne a dla innych nie Nie powinno się hierarchizować cudzych problemów Właśnie podała przykład Jest kilku pacjentów u których jest git a jeden sobie nie radzi i miałaby odrzucić tych którzy radzą sobie aktualnie lepiej? No nie
Ulżyło mi i już poczułem się swobodniej
Bardzo fajna Młoda i dobrze się z nią gada Czulem, że jej zależy na wsparciu innych
Wyjaśniła mi, że gdybym się poczuł urażony to żebym powiedział o tym bo ktoś może coś źle zrozumieć i lepiej jest to wyjaśnić Jakbym o czymś nie chciał rozmawiać to też nic na siłe
Na tyle swobodnie się poczułem, że powiedziałem jej o tym, że jestem trans Powiedziała, że nie ocenia i mówiła do mnie w męskiej formie ❤️❤️
Rozmawialiśmy o moich próbach.. Długo się zastanawiałem czy to próby czy nie i wypierałem, to że jednak było to coś poważnego Ważne są intencje i spytała co skłaniało mnie do rezygnacji
Powiedziałem,, Pogrzeb jest obciążeniem finansowym dla rodziny" Rozwaliło ją to Nie spodziewała się takiej odpowiedzi XDDDD ale naprawdę
To z tym jak na mnie wpłynęły konflikty organizacyjne na meetingach aa i to że nie chciało mi się tam już chodzić i czulem, że tracę kolejną bezpieczną przestrzeń wiąże się akurat z silną potrzebą kontroli xd Ale to dorośli ludzie i powinienem zaufać tym wprawionym by oni rozwiązali sytuację Ja bym mógł sobie zaszkodzić, wykluczając się ze starymi debilami Nie mam takiej wiedzy co i jak ani doswiadczenia
Rozmawialiśmy o tym też kiedy i dlaczego się wzięła ta potrzeba wyszło, że pomaganie innym i olewanie siebie samego w relacjach było właśnie kierowane tą potrzebą Co jest prawdą Chcialem być pożyteczny i chciałem mieć na coś wpływ Przyjaciółki mi mówiły niemalże wszystko o sobie Zwłaszcza z jedną się zrzylem na tyle, że większość rzeczy robiliśmy razem Brak tej kontroli generuje paniczny lęk przed odrzuceniem i jakiś żal po stracie Dlatego też sam nie umiem określić czy nadal mam przyjaciół czy nje
Ten problem w relacjach zauważyłem pisząc piciorys,, jakie konsekwencje mojego picia ponieśli inni i jak relacje wyglądały kiedy pilem" przerzucałem swoje problemy jednocześnie kontrolowałem innych Odnowiłem pamiętam kontakt z jedną przyjaciółką Ona mi napisała, że ma tendencje do mówienia za dużo o swoich problemach i spytała czy to nie problem dla mnie i jakbym czuł się przytłoczony to żebym jej o tym powiedział
Odpisałem, że nie Mimo, że tak
Nie radziłem sobje z niczym Pisała mi o wszystkim Widzialem też, że jestem wstanie pozytywnie na nią wplynąć, że mnie słucha Ale byłem w tym nie odpowiedzialny bo pisałem z nią kiedy byłem pijany..
Wiecie jak ktoś wam mówi o swoich traumach a wy najebani udzielacie komuś rad.. To się nie klei
Ale wychodzi na to, że od kad pamiętam tak było z kontrolowanie innych poprzez pomóc Jak poznawałem kogoś to nie interesowała mnie, na początku znajomości, gadka o zainteresowaniach Raczej ciągnęło mnie do ludzi z zaburzeniami psychicznymi
Cos tam jeszcze Powiedziałem też o swoim uzależnieniu i tym dlaczego moja relacja z mamą się poprawiła oraz to dlaczego zdecydowałem się zasięgnąć pomóc,, Bo faktycznie byłem problemem Taki jak mój ojciec" chitneło mnie jak powiedziała, że nie byłem problemem Tylko doświadczyłem trudności w życiu z którymi sobie nie radziłem ale to nie znaczy, że ja jako osoba jestem problemem
Moja choroba tak dla innych i przede wszystkim dla mnie
Także spoko zadowolony jestem z wizyty i chętnie będę kożystał :3 Teraz jest dobrze ale zawsze może się coś po pierdolić w życiu
15 notes · View notes
pozartaa · 4 months
Text
29.12.23 UTRZYMANIE WAGI dzień 303 Dzień Bez Liczenia Kalorii 6/8 w grudniu Zjedzone: ???? kcal (limit +/-2100 kcal)
Przerwa Świąteczna na Blogu VI
Pieśni o zbyt krótkim dniu
Nocka minęła spokojnie. Od razu po wyjściu z pracy o 7:00 poszłam na paznokcie. Wiecie jak się wybiera kolor po 12 godzinach bez snu i jak się siedzi na fotelu u pani, która próbuje do Ciebie wesoło zagadać? Bardzo drętwo... "I don't care... Whatever... Please, do it faster"
Tumblr media Tumblr media
Najgorsze w tym wszystkim to, że mam tylko pół dnia żeby się przygotować, bo czekają mnie teraz dwie dnióweczki w tym jedna (jutro) na gościnnych występach.
Styczniowy grafik już mam - nie ma miejsca na żadne maratony chciwości. Muszę też przygotować kalendarz do posta przypiętego. Za dwa dni wraca stary post na swoje miejsce 😉 - koniec przerwy świątecznej na blogu!
Tumblr media Tumblr media
Odespałam do 14:00 resztę dnia poświęciłam na stanie w kuchni ( choć miałam gotowce) i hop siup - koniec dnia.
***
Coraz bardziej doskwiera mi brak Fitatu. Niby więcej luzu, ale mam wrażenie, że to zbyt duży chaos ja dla mnie. Nie tyle kwestia kontroli, co kwestia organizacji.
Psioczyłam jeszcze wczoraj - na to, że blog jest dla mnie czasami uciążliwy jak praca domowa. Aaaale... też od dwóch lat jest moją motywacją, osobistym trackerem oraz pomaga mi się zorganizować. Bez tego na dłuższą metę czuje się nieco zawieszona i odcięta.
***
Wieczorem jeszcze wyskoczyliśmy na małe zakupy. Złożyłam sobie Flareona z klocków i tak mi ten zbyt krótki dzień zleciał.
Tumblr media Tumblr media
Dobrej nocy wam życzę!
42 notes · View notes