Tumgik
#bolesna prawda
8hotoke8 · 1 year
Text
Szkarłatne nici
Ogniem piekielnym parzą mnie nici szkarłatne. Plączą się wokół serca i mostka. Niby fizyczne, ale mentalnie uderzają dwa razy bardziej niż zwykłe plamy czerwonej farby. Dwa lata bez nich, dziwne uczucie, gdy znów je czuje. Żałość pogrąża me myśli, dlaczego znów zaczęłam szycie? Dlaczego sięgnęłam znów po te nieszczęsne szkarłatne nici piekące płomieniem? Co oplątanie nimi czarnych, osmolonych myśli mi da, prócz bólu i rozterki? Kiedy w końcu odważę się stać jedną z wielu czerwonych łez w morza czerwonego odmentu?
~ Hotoke 22.04.2023
9 notes · View notes
hope-less12 · 1 year
Text
0 notes
aleksandrasieczka · 2 months
Text
#3: Z dziennika popkulturowego (03.03.2024)
Tumblr media
"Astronauta" nauczył mnie, że nutella ukaja poczucie samotności u wszystkich plemion, a ludzie tęsknią dopiero wtedy, gdy tej drugiej osoby akurat uporczywie nie ma. I to kłamstwo - że mnie tego nauczył - bo to prawda bolesna i nie zawsze prawdziwa, ale niestety nazbyt często prawdziwą jednak jest. Taka też jest ta opowieść, bo mówi nam o rzeczach, o których słyszeć pewnie nie chcemy, że jesteśmy egoistami, że mnóstwo w nas poczucia winy, że ciągle szukamy odkupienia, żeby zastąpić je kolejnym bólem czy inną rozpaczą.
Ale "Astronauta", który interpretuje powieść Jaroslava Kalfara nie jest przełomowo egzystencjalny. Porusza, złapał mnie za gardło w punkcie kulminacyjnym, ale ma i uproszczenia, i momenty słodkie. Skakunopodobny kosmita tuli się do słoika ichniejszej nutelli, która jednak zdaje się mieć magiczne właściwości. Smakuje jak dom, nawet jeśli dom to aksamitne larwy. Z egzystencjalnego przybicia umiejętnie wytrąca dysonans, który powoduje wygląd postaci i to, jak się wypowiada.
Tumblr media
Jajka to bowiem komórki jajowe ptasiego gatunku, żona tytułowego astronauty jest przez kosmitę tytułowana per samica, a on sam jest dla niego chudym człowiekiem. Koncept imienia zdaje się nie występować w jego plemieniu, a jednak w końcu je przyjmuje - w akcie, który chwyta za serce (przynajmniej mnie, ale może robię się sentymentalna). Tak samo zresztą uświadamiam sobie, że jestem już w trzecim akapicie, a nie zająknęłam się nawet słowem o tym, o czym w ogóle jest ten egzystencjalny-ale-nie-aż-tak "Astronauta". I uznajmy, że to celowe, bo o fabułę to tutaj średnio chodzi.
Tumblr media
Jakub Procházka od ponad pół roku przebywa w przestrzeni kosmicznej realizując samotną misję - ma zbadać obłok Chopra i wyprzedzić w tym wyścigu koreański zespół. Co z tego, że Jakub (Adam Sandler) jest u progu przełomowego odkrycia, jest na ustach całego czeskiego narodu, jak jednocześnie jest najsamotniejszym człowiekiem na ziemi. Żona, Lenka (Carey Mulligan), która jest w zaawansowanej ciąży, nie odbiera od niego telefonu, nikt mu nie chce nic powiedzieć, a przecież Czechconnect miał być szybszy od prędkości światła i całkowicie bezawaryjny. Wtedy właśnie na pokładzie Jana Husa 1 (no bo jak inaczej miałby się nazywać czeski statek kosmiczny!) pojawia się przerośnięty skakun, który jest zafascynowany samotnością i duszonymi przez Jakuba emocjami.
Tumblr media
W "Astronaucie" fascynuje nie tyle co zetknięcie dwóch całkowicie różnych kultur, ale przede wszystkim to, w jaki sposób kosmita (ciągle ze sobą walczę, żeby nie zdradzić jego imienia) działa na wspomnienia Jakuba. Wyzwala je w jego umyśle, ale nie do końca w takiej formie, w jakiej faktycznie je pamięta - lub nie pamięta, bo kosmiczny pająk kreuje obrazy na bazie tego, co zostało opowiedziane zgodnie z ładunkiem emocjonalnym. Poza tym, że same wizje otwierają oczy i Jakubowi, i nam, uświadamiając ludzki egoizm, pogoń za czymś, co w ogóle nie powinno być ważne, ale przestaje być dopiero u progu katastrofy czy utraty, to istotny jest sam aspekt wizualny. Impuls do strumienia wspomnień posyła pająk, a więc i to, jak wyglądają. Wgląd do przeszłości dostajemy przez tunel, obraz jest nieco rozszczepiony, momentami prześwietlony, niczym w pajęczym spojrzeniu, które korzysta z warstwy odblaskowej - stąd te bliki, barwne plamy, raz za razem rozlewające się po ekranie. Pamiętamy to, co chcemy, jak chcemy i nie zawsze wiemy, jak na te nasze wspomnienia patrzeć.
Tumblr media
(Jakub Procházka to najsamotniejszy człowiek na świecie, ale nie trzeba być w kosmosie, żeby tak się poczuć. Skakun-psychoterapeuta uczy tego, co ważne, a co tak bardzo się gubi w pogoni za ambicjami, marzeniami czy - jak również tu - wymazaniem poczucia winy za to, kim był ojciec. Wątek polityczny zarysowuje czasy, w jakich rozgrywa się "Astronauta". Sandler w poważniejszym kinie daje radę, a głos skakuna jest taki spokojny, wyciszający, że chce się wejrzeć w głąb siebie).
3 notes · View notes
niedoceniony · 1 year
Text
Porady dla facetów 1.Zajmij się sobą, stań się najlepszą wersją siebie. da ci to więcej opcji. 2.Ona nie jest twoja tylko jest twoja kolej 3.Ona jest tylko dodatkiem do twojego zajebistego życia a nie wszystkim. 4.Nie simpuj dziewczyną i nie bądź kochany i miły. (Nie rzucaj komplementów często tracą one na znaczeniu) 5.Wystawiła cie? nie odzywaj sie do niej jak sie odezwie niech naprawi swoje błędy. 6.Ona "twoja" nie jest inna, każda przy odpowiednich warunkach będzie taka sama. 7.Coś jej nie pasuje? tam są drzwi.
8.W związku nie ma partnerstwa jest lider i osoba podążająca.
9.Nie ma tej jedynej twoją jedyną może być każda.
10.Kobiety nie chcą być seksualizowane a to tylko jedna z trzech eksluzywnych rzeczy które mają do zaoferowania wszystko inne możemy dostać od drugiego faceta i to lepiej, bez lawirowania na około tematu.
Najlepsze że same traktują facetów jako symbol sukcesu i jako bankomat a mają pretensje o seksualizacje beka xD
11.Każdy ma w dupie twoje problemy jako mężczyzny, pogadaj o tym z przyjacielem , jeśli nie masz to nawet ze sobą, ale pod żadnym pozorem z kobietą na której wam zależy wykorzysta to z czasem przeciwko wam i straci do was szacunek.
12.Nie ignoruj czerwonych flag kobiety, a jeśli ma ich zbyt dużo nie pakuj się w relacje, szkoda czasu nerwów i bólu głowy.
13.Sytuacja bez wyjscia? tak tylko ci sie wydaje! wyobraź sobie że wszystko potoczyło się jak najgorszej wizji w twojej głowie i myśl co wtedy robisz by było lepiej? pomaga w każdym wypadku.
14.Ona pierwsza powinna powiedzieć że cie kocha, jeśli kobieta ryzykuje to znaczy że jej na prawdę na tobie zależy.
15.Kobiety nie chcą tego słyszeć możesz wkurzać je prawdą, jeśli widzisz że są nie w porządku i chcesz je od siebie odsunąć a nie chcesz być chamem i po prostu powiedzieć im spierdalaj, polecam tak robić przypierdolka o prawdę murowana.
Chcesz zmienić coś w swoim życiu? zamiast się użalać nad sobą jak pizda napisz pw, pamiętaj że prawda bywa bolesna, prawdopodobnie nawet stracisz wiele osób które wydają ci się okej, ale tak tylko ci się wydaje.
Tumblr media
31 notes · View notes
blackberry192 · 4 months
Text
Lepsza jest bolesna prawda niż szczęśliwe kłamstwo
4 notes · View notes
k-i-m--j-e-s-t-e-m · 1 year
Text
Dlaczego zycie jest tak trudne. Czemu nic nie może być wedle naszych oczekiwań. Dlaczego jedno oczekuje zrezygnowania z drugiego. Czemu wszyscy ludzie nie mogą być szczęśliwi. Dlaczego te marzenia które mają dzieci, młodzież i dorośli nie mogą się zawsze spęłnić. Dlaczego dużo rzeczy jest nie realnych. Nie rozumiem. Musimy harować ciężko aby cos z tego mieć. Uczymy się, studiujemy, pracujemy, a i tak to za mało. Dlaczego swiat jest taki okrutny. Czemu moja i innych ścieżka nie może być prosta tylko wić się to w prawo to w lewo to sie urywać. Dlaczego ludzie zabijają, dlaczego kradną, popęłnjają przestępstwa. Nie rozumiem. Jak działa ten świat. Dlaczego ludzie sa podzieleni. Naprzykład w klasach, szkołach, kursach, przyjaźniach, znajomościach i w codziennym życiu. Czemu nie ma tej wolności. Czemu jeden drugiemu wmawia że da się wszystko, a ten ktoś nagle traci wszystko. Dlaczego jest zło. Dlaczego jest podział. Dlaczego nie ma prawdy, czemu kłamstwo jest piękne, a prawda bolesna. Czemu śmierć kochają, a życie nie. Czemu śmierć zostaje, a życie ucieka. Dlaczego żyjemy ze świadomością, że każdy następny oddech może być ostatnim, że każdy następny oddech jest odliczeniem do śmierci. Dlaczego ludzie nie moga być szczęśliwi. Pytam sie DLACZEGO! NIE ROZUMIEM! Dlaczego to wszystko się dzieje. Dlaczego...
11 notes · View notes
Text
Bolesna prawda
Nie mogę wiecznie obwiniać wszystkich dookołoa za to jak wyglądam. Nie mogę bez przerwy zrzucać wszystkiego na trudne dzieciństwo, wymagających rodziców i posrane życie. To ja i TYLKO JA jestem odpowiedzialna za to jak wyglądam. To moje i TYLKO MOJE decyzje doprowadziły do tego jak wyglądam. To moje własne ręce sięgały po jedzenie za każdym razem, gdy pojawiała się w mojej głowie jakaś trudniejsza emocja. Nikt przecież nie wpychał we mnie żarcia mówiąc "to Ci pomoże" . Ja sama doprowadziłam do stanu w którym wyglądam jak świnia i wstyd mi za siebie. Inni przecież też mają trudne życie a jakoś nie wyglądają tak jak ja. DYSCYPLINA- to wyróżnia ich ode mnie. Dlatego chcę wziąć za to odpowiedzialność. Chcę w końcu zacząć żyć a nie tylko próbować przetrwać każdy dzień. Chcę być piękna i szczupła na tyle, by wchodząc do pokoju ludzie mówili "boże ale chudziutka". Chcę nosić modne ubrania, w których normalnie nie wyglądałabym tak dobrze jak chude dziewczyny. Chcę, żeby kiedy spotkam starego znajomego ten powiedział "Ale się zmieniłaś, świetnie wyglądasz". A co najważniejsze- chcę w końcu pozbyć się uczucia wstydu . "WSTYD"- przez większość życia to słowo jest praktycznie moim drugim imieniem. Jest mi wstyd w każdej sekundzie każdego dnia i już nie mam siły dłużej się tak czuć. Nie mam siły już tak dłużej żyć. Tym razem wygram ja, nie wstyd. 8 tygodni 8 kilo mniej DAM RADĘ ALBO UMRĘ ZE WSTYDU Do usłyszenia jutro Sisi
4 notes · View notes
bezuczuciowasuk-a · 1 year
Text
Mam wrażenie, że ludzie mnie nienawidzą.
Zresztą, to już nawet nie jest wrażenie...
To bolesna i smutna prawda.
4 notes · View notes
marcysiianka · 2 years
Text
Wierzyłam w miłość, tą prawdziwą miłość, dopóki się w niej nie zatraciłam całkowicie i nie oddałam swojej duszy, a serce zostało złamane. Wierzyłam ludziom, w ich dobre intencje i w to, że muszę zasłużyć na ich miłość i uwagę. Wierzyłam słowom i obietnicom z ust najważniejszego dla mnie człowieka, czuje jego oddech na szyi i słyszę szept, jak mówi, że mi się oświadczy, wybuduje mi dom, a później odszedł, odszedł bez pożegnania i została tylko rana, bolesna i ciężka do udźwignięcia. Wierzyłam, że mój psi przyjaciel nigdy ode mnie nie odejdzie, że będzie razem ze mną w te ciemne dni, odszedł. A moje serce pękło, kolejna rana, kolejna dziura, której nie potrafię skleić. Wierzyłam w lepsze jutro, które nie nadeszło. Wierzyłam w swoją siłę i dobroć, to że jestem dobrym człowiekiem i mogę stać się jeszcze lepszym. Wierzyłam w to, co chciałam udowodnić, udowodnić, że jestem warta kochania. Wszystko przepadło, zniknęło. A miłość wyparowała. Uświadomiłam sobie, że nigdy nikomu, nie dałabym rady udowodnić, że jestem czegoś warta, robiąc to bez przekonania do samej siebie. Chciałam już jako małe dziecko miłości od mamy, nigdy jej nie otrzymałam, goniłam za tym 23 lata i nie dałam rady dogonić. Goniłam za człowiekiem 4 lata i nie zdołałam go zatrzymać, goniłam za moimi przyjaciółmi, dla których moja prawda stała się ucieczką. Zostawili mnie ci wszyscy ludzie, pozostawiając po sobie wielki, ale wielki ból, który rozdziela co noc moją klatkę piersiową i nie wierze. Nie wierze już w miłość, ale wiem, że mogę być warta kochania, jeśli w końcu uda mi się pokochać samą siebie.
6 notes · View notes
czarnulla · 2 years
Text
Każdy dzień to nowa przeszkoda, nowa lekcja, nowa droga. Każdego dnia wszystko wydaje się inne. Jednego dnia świat jest kolorowy, wszystko jest idealne, a następnego wszystko się wali. A gdy się wszystko sypie, wtedy zaczyna się to czego panicznie się boję czyli samotność...
Wiesz jak kto jest kiedy każdy Cie po kolei zostawia, kiedy nie masz już siły na dalsze działanie? Kiedy ciężko stawiać każdy krok w stronę świata, kiedy próbujesz myśleć pozytywnie, a i tak wszystko runie Ci się na głowę? Kiedy osoby, które były dla Ciebie wszystkim dziś Cię zostawiają? Wiesz jak to jest? A może wiesz jak to nazwać, kiedy chce Ci się płakać, a nie możesz? Kiedy roznosi Cię gniew, ale jesteś spokojna? Kiedy smutek rozrywa Ci serce, a mimo to wciąż się uśmiechasz?
Siedzę, a znowu po moich policzkach strumieniami płyną łzy. Płaczę, bo sobie nie radzę. Bezsilność niszczy mnie od wewnątrz, wylewam morze łez, z myślą, że potem będzie lepiej, ale na drugi dzień zdaje sobie sprawę, że tak nie jest i nie będzie. Ta niemoc, pustka, samotność, żal, cierpienie, ból powoduję, że rozpadam się jeszcze gorzej, nie potrafiąc się pozbierać. Teraz już wiem, że czasami lepiej jest milczeć, niż mówić innym co czuję. To tylko bardziej boli, gdy mam świadomość, że oni mnie słyszą, ale nikt nie rozumie co przeżywam. Czasem nie mówię nikomu jak naprawdę się czuję. Nie dlatego, że nie wiem. Nie dlatego, że boję się ich reakcji, czy też im nie ufam. Ale dlatego, że... nie znajduję odpowiednich słów, by mogli choć w małym stopniu mnie zrozumieć. Tak naprawdę nikt nie zna prawdziwej mnie. Nikt nie wie jak wiele razy płakałam w swoim pokoju, kiedy nikt nie patrzył. Nikt nie wie jak wiele razy traciłam nadzieję, jak wiele razy ludzie mnie zawiedli. Nikt nie wie jak wiele razy chciałam się poddać, ale tego nie zrobiłam dla dobra innych. Nikt nie wie jakie myśli przechodzą przez moją głowę, kiedy jestem smutna, jak bardzo przerażające one są. Mam swój własny świat. Zamykam w sobie ból. Chcę go udusić, a potem wypłakać. Cały czas z nim walczę. Nie umiem się zwierzać, bo bardzo mnie to boli. Wszyscy mają mnie za zakręconą dziewczynę, która cały czas się śmieje. Ale ja się śmieję, żeby nie płakać. A co gorsza... to... bolesna i tak przykra prawda jest taka, że jeżeli zrobię coś dobrze, to nikt nie zwróci na to uwagi, ale jeżeli coś spieprze, to wszyscy będą o tym pamiętać. Chwilami mam wrażenie, że oni tylko czyhają na mój upadek, na mój błąd, na podwinięcie nogi. 💔😭🖤
Tumblr media
5 notes · View notes
pluszaczeq · 2 months
Text
2/3.2.24
Kilkugodzinny powrót do wspomnień, a może i iluzja cofnięcia się w czasie po raz pierwszy bez użycia DXM. Do exercise more ;) Przez kilka godzin uwolnam się od tego pierdolonego bólu i tęsknoty, rozpaczy i bezsilności, wszystkiego, co potwornie trudne, czego nawet żadne słowa nie opiszą... Pierwsze kilka godzin bez obsesyjnego sprawdzania godziny i polowania na jej "urodziny" aby tylko użyć mojej specjalnej apki umożliwiającej m.in zrobienia screena jednym z trzech przycisków na dole ekranu i spieszenia się, żeby wyrobić się podczas trwania właśnie tej minuty z opublikowaniem tego na blogu. Teraz, kiedy mój mózg na tak cenny czas uwolnił się od cierpienia, dotarło do mnie, jak absurdalne, śmieszne i zarazem (to czas, aby zacząć znowu czytać książki, bo musiałam wyszukać w internecie, czy pisze się "za razem", czy "zarazem", a tak strasznie ostatnio zaczęłam zwracać uwagę na poprawną pisownię, może to jakiś mechanizm obronny mojej udreczonej psychiki, że tak brakuje mi uporania się w końcu z tym życiowym chaosem, że mózg dopomina się porządku chociaż w tym zakresie. Oby to przełożyło się też i na inne aspekty życia, aż w końcu porządek zapanuje w każdej możliwej dziedzinie życia 😁 Mam tylko nadzieję, że nie objawi się w taki sposób, jak u mojego ojca, który wręcz chorobliwie się zachowuje, np nie siadając w ogóle w komunikacji miejskiej, chowając w swoim zamkniętym na klucz pokoju swoją własną patelnię, sztućce i talerze, czy chodząc po całym domu w kapciach z wyjątkiem swojego pokoju, po którym chodzi jedynie w skarpetkach, zostawiając kapcie przed drzwiami na starannie wyplulanej i wyżętej szmacie.
Tumblr media Tumblr media
Ups... To chyba zdecydowanie ten moment, aby skończyć z pisaniem na tą chwilę, bo dziś po raz pierwszy pisząc zaczynam Googlowac wyrazy takie jak powyżej, jak ojciec mnie zobaczy po nieprzespanej jak dotąd nocy na pewno nie oszczędzi mi komentarzy, że źle wyglądam i pytań w stylu: "jak ty się czujesz?". Tak bardzo boję się iść spać, bo chwilowo nagła nieobecność nie rozdziera tak bardzo serca jak zawsze, ale kiedy się obudzę to pierwszą rzeczą będzie siegniecie po telefon odruchowo z chęcią napisania do mojej Ulubionej Osoby zanim bolesna prawda uderzy mnie z całą mocą, kiedy wchodząc w pewną aplikację w kolorze moich ścian w pokoju, do którego tyle lat umierając na ulicy tak bardzo chciałam wrócić i wydrze mnie brutalnie z sennych objec... Całą noc boję się usnąć, bo nienawidzę tego momentu i świadomości ostatecznego końca relacji, na której od tylu miesięcy tak bardzo mi zależało i którą żyłam od samego początku.
No cóż, te chwile bez bólu sprawiły, że nawet widok dwóch niebieskich "ptaszków" i okrutne, przerażające milczenie przez tą kilkugodzinna chwilę nie bolały aż tak bardzo, jak zawsze bolalyby w takich chwilach. Tak czy inaczej, boję się zasnąć, jest już 5 nad ranem, a ja wciąż nie śpię bojąc się obudzenia się kolejnego ranka z nadchodząca nagle świadomością końca czegoś, co wypełnialo każdy ułamek sekundy mojego życia, czym żyłam beznadziejnie caly ten czas i uzaleznialam od tego każdy swój ruch i chcąc nie chcąc co determinowalo mój nastrój, pomimo narastajacej cały ten czas depresji. Niewiele rzeczy wzbudza we mnie taką złość i bezsilność, jaką czuję, kiedy myślę o tej podstępnej chorobie, która jest jak złośliwy nowotwór duszy.
0 notes
woblink · 11 months
Text
27 śmierci Toby’ego Obeda
Kanada: Mroczna przeszłość odsłonięta w "27 śmierci Toby’ego Obeda"
Joanna Gierak-Onoszko, autorka książki "27 śmierci Toby’ego Obeda", zaprasza nas w podróż do Kanady, odkrywając wstrząsającą historię tego kraju. Wieloletni pobyt autorki oraz rozmowy z rodowitymi Kanadyjczykami zaowocowały stworzeniem tej znakomitej publikacji. Jeżeli do tej pory miałeś pewne wyobrażenie o Kanadzie, ta książka na pewno je zmieni.
Bolesna prawda o Kanadzie
W trakcie czytania "27 śmierci Toby’ego Obeda" może się wydawać, że opisane historie to fikcja literacka. Jednak prawda jest bolesna i trudno uwierzyć, że wszystko, co opisuje autorka, jest autentyczne. Kanada nie jest krajem idealnym, w którym życie to sielanka. Jest to państwo z mroczną przeszłością, w którym głos zyskują potomkowie ofiar.
Reportaż Joanny Gierak-Onoszko jest historią o maltretowaniu i wykorzystywaniu tysięcy ludzi. Czytając tę książkę, możliwe, że twój wizerunek tego kraju jako idyllicznego miejsca zostanie zachwiany. Dopiero wtedy zdałeś sobie sprawę, że do tej pory niewiele wiedziałeś o ludziach, którzy zamieszkiwali te tereny przed nadejściem "białego człowieka".
Tumblr media
Walka o przetrwanie w książce "27 śmierci Toby’ego Obeda"
Autorka książki odsłania niezwykłą historię budowania Kanady. Mimo że biali kolonizatorzy nie prowadzili zbrojnych walk z rdzennymi mieszkańcami, zamykali tysiące dzieci Pierwszych Narodów w szkołach z internatem. Za murami tych placówek rozgrywały się tragiczne i krwawe wydarzenia, które zapisały się w historii Kanady. Chcesz poznać szczegóły? Koniecznie przeczytaj pozycję "27 śmierci Toby’ego Obeda"! Odkryj tajemnice, które zaskakują!
0 notes
dwa--minusy · 1 year
Text
19.02.2023
17.39
Strachu za dużo mam, więc go wyśmiewam
Myśli za dużo mam, więc je wyśpiewam
Mimo to pusty, przytykam do ust mych
Zegar co tyka i proszę by przestał
Prawda bolesna nie może mnie znaleźć
Bo biegnę przed siebie, choć nie wiem co dalej
Jestem przed metą, a znów się poddaję
Słowa wylane malują murale
W szarych kolorach szarości kocham
A czerni i bieli dodam na pokaz
Odwróćcie wzrok od mych pięknych rogów
Prezent od diabła zabiorę do grobu
Straciłem skrzydła, już nie są na plecach
A głęboko w dupie, jak dla mnie to super
Został tylko nóż, proszę mi pomóż
Nie mogę się wzbić i nie czuję nic
Usłysz mój krzyk, on sięga daleko
Rozdziera w duszy cierpienia echo
Tylko na ucho szepnę o szczęściu
Bo pech nie chce zostać na swoim miejscu
Szpetne realia życia człowieka
Smutek przychodzi, radość ucieka
Chwila się rodzi, rodzi się chwila
Chwilę żyjemy, żyjemy chwilę
Nie wiemy ile zostało nam chwil
Czas nie stoi w miejscu, nie idzie w tył
0 notes
demonesdemezcal · 1 year
Text
"Zycie zmienia charakter po raz drugi, stajac się dłuższą lub krótszą, mniej lub bardziej bolesna wędrówką ku śmierci" - M. Houllebecq "Unicestwienie"
Dzis po raz pierwszy od niepamiętnych czasów zrobiłem 10km na rowerze, co prawda stacjonarnym, ale jest to ogromny progres w moim wydaniu. Myślę, ze zatrzymam się przy tych kilometrach na jakiś czas do póki nie oswoję sie z wysiłkiem fizycznym.
Pisze o ćwiczeniach i bólu pleców, bo jest to obecnie moja codzienność.
Moi ulubienie współpracownicy ze statku, dostali prace na innej łajbie. Swoja droga nie taka aż znowu łajba, bo znacznie nowsza i większa niż ta, na której obecnie pływamy.
Zrobiło mi sie trochę przykro z dwóch powodów. Po pierwsze do mnie jeszcze nie pisali i odczytuje to jako znak, ze mnie nie przyjęli. Po drugie trudno będzie pracować bez ludzi, z którymi swietnie sie dogaduje i dobrze sie z nimi wspolpracuje.
Wiem rowniez, ze nic nie dzieje sie bez przyczyny. Moze nie jestem jeszcze gotowy na nowa przygoda. A co do kolegow, to bedzie dziwnie na poczatku, ale do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic.
Zobaczymy czy wogole bede mogl wrocic do pracy na statku, ale tego wszystkiego dowiemy sie na poczatku lutego gdy moj lekarz dostanie wyniki MRI.
1 note · View note
paper-words · 2 years
Text
Tacy właśnie byliśmy
Jeden łyk palący przełyk. Rzeczywistość przestaje być wyraźna i tak ciężka. Jeden wdech drapiący gardło. W ciele rozlewa się wszechogarniający spokój. Jedna, nieduża tabletka. Wszystko staje się lepsze.
Było zimno. Chłodne powietrze otulało nasze, rozgrzane w niekoniecznie właściwy sposób, ciała. Otaczająca nas ciemność zaczęła wlewać się do naszych umysłów, nie pozwalając nam na chociaż odrobine spokoju. Pustki. Bo czasem to właśnie ona była najlepsza. Dusiliśmy się w nieustannej ciszy, która nie chciała wypuścić nas ze swoich zacieśniających się sideł.
Ociężale zamrugałam powiekami, próbując wyrwać się z letargu. Dreszcz spowodowany zimnem przeszył moje ciało. Nie przejęta, odwróciłam się w kierunku chłopaka znajdującego się obok. Spowity lekkim, białym dymem ze swojego żarzącego się papierosa, spoglądał obojętnie w moją stronę. Ze smutkiem spojrzałam w jego martwe oczy, po czym bez słowa chwyciłam szklaną butelkę. Mój umysł zalała kolejna fala otępienia.
Byliśmy dwójką młodych ludzi próbujących ratować się w najbardziej destrukcyjny sposób.
Piłam. Dużo i szybko. By choć na chwilę zagłuszyć myśli. Po alkoholu wszystko stawało się prostsze i piękniejsze. Wszelkie mankamenty były coraz mniej wyraźne. Granice się zacierały. Zasady nie stanowiły już takiej przeszkody. Reguły przestawały obowiązywać. Dlaczego świat nie mógł być tak piękny na trzeźwo?
Wzięłam kolejny łyk.
Przez ułamek sekundy pomyślałam, że może dzięki temu będę w końcu wystarczająco dobra, by przebywać w czyimś towarzystwie. W jego towarzystwie. Parsknęłam kpiącym śmiechem, pozwalając, by na moje usta wpłyną smutny uśmiech. Pokręciłam głową próbując pozbyć się infantylnych myśli. Szumiało mi w niej coraz bardziej. Świat zaczął się kręcić. Obraz rozmazywać. Mimo to nie przestałam. Chciałam więcej. A byłam już tak pijana.
Tak bardzo chciałam poczuć się lepiej, a z każdą sekundą było coraz gorzej.
Niespodziewanie poczułam lekki dotyk na swojej skostniałej dłoni. Zdezorientowana odwróciłam gwałtownie głowę, co przepłaciłam jej nie małymi zawrotami. Chłopak wpatrywał się we mnie pytająco swoimi szklanymi, przekrwionymi oczami. Nienaturalnie rozszerzone źrenice lustrowały mnie, wyczekując satysfakcjonującej go odpowiedzi. Nikt z nas nie wypowiedział ani jednego słowa. Zamiast tego tylko się w siebie wpatrywaliśmy, a cisza między nami stawała się coraz bardziej bolesna. Ale to było dla nas normalne, prawda?
Było mi niedobrze. Gubiłam się w tym wszystkim.
Ale czego więcej można było oczekiwać od tak zepsutych, pomylonych ludzi, jakimi byliśmy. W końcu to tylko otumanione umysły. Osaczone usta, stanowiące najgorszą broń. Głodne dotyku, rozgrzane ciała z żalem rozlanym po kościach. Zbłąkane dusze. Chłopięce pragnienia pogubione między dziewczęcymi udami. Dziewczęce powieki spuchnięte od wylewającego się nocami chłopięcego zawodu. Zakrwawione kolana i drogie dodatki. Zniewolone dłonie, które nie wiedzą już, jak dotykać. Udręczone wargi, które nie wiedzą już, jak nie ranić. Stłamszone temperamenty, które nie wiedzą już, jak otrząsnąć się z wszechogarniającego marazmu.
Zatracona w chwilowym uczuciu lekkości, pokiwałam ledwo zauważalnie głową. Jego obojętna, nieco zblazowana twarz ani drgnęła. Tak jakby moja decyzja nie miała znaczenia. Nie dając mi nawet chwili na zaczerpnięcie ostatniego haustu powietrza, stanowczo złapał mnie za szyję, tym samym gwałtownie przyciągając do pocałunku. Nasze języki walczyły w szaleńczym tańcu. Brudnej wojnie. Było brutalnie i chaotycznie. Wulgarnie.
My tacy byliśmy.
Oderwał się ode mnie po chwili, żebyśmy oboje mogli zaczerpnąć powietrza. Nasze oddechy były urwane i mieszały się ze sobą. Zaśmiałam się gorzko, a łzy błysnęły w moich oczach, następnie tocząc swoją drogę po policzkach. Patrzył na nie niewzruszenie swoimi matowymi tęczówkami, podczas gdy ja uśmiechałam się coraz szerzej. Ucisk na szyi nieznacznie się wzmocnił. Zblokowaliśmy wzrok. Gdzieś głęboko w nim tliła się iskra. Iskra uczucia niezależnego od pożądania. Niestety owa iskra, była niewystarczająca, by powstrzymać naszą zgubę.
Tacy właśnie byliśmy. Zbyt zepsuci, by się ratować. Zbyt zaślepieni, by zawalczyć o coś więcej.
Po chwili znowu wpił się gwałtownie w moje wargi, tym samym urywając kontakt wzrokowy, który mógł prowadzić do czegoś, co wydawało nam się niebezpieczne. Czegoś, czego nie znaliśmy. A potem czułam już tylko ruchy jego języka i przygryzanie warg. I jedną małą tabletkę przetaczającą się niepozornie z jego ust do moich.
Nie wiedziałam, czy mijały sekundy, minuty, a może godziny. Wciąż było mi mało. Nagle gwałtownie się ode mnie odsunął, odcinając mnie tym samym od tej grzesznej przyjemności. Zdezorientowana uchyliłam powieki wpatrując się w niego wyczekująco. Ale nagle zrozumiałam. Otaczające mnie dźwięki wydawały się być przytłumione. Dotyk przestał być tak znaczący. Oddech powoli się wyrównywał. Powieki znów się przymknęły.
I nie czułam już nic.
Jego dłoń zsunęła się z mojej szyi.
W końcu miałam swoją upragnioną pustkę. Cisza znów stała się błoga.
Zapomniałam jednak, że owa cisza zawsze poprzedzała burzę.
- Q
0 notes
madaboutyoumatt · 2 years
Text
Omegaverse - Josh
- Walić Churchilla – Josh uśmiechnął się, wiedząc jak to brzmiało. – I północ. Zamarzniesz tam – to już było rozsądnym argumentem, szczególnie znając Matta i jego preferencje względem ciepła. Już tutaj było mniej dni słonecznych niż więcej, nie było potrzeby dodawać do tego jeszcze większej tragedii w postaci zimniejszych dni. – Już idąc do innego miasta będziesz miał wolność, a wolałbyś być bliżej. Uwierz mi – mówił to z doświadczenia.  
Ta przeprowadzka była zarówno ekscytująca, jak i bolesna. Część osób mówiła, że to kwestia przyzwyczajenia, ale pierwsze święta spędzona poza domem nie należy do najprzyjemniejszych, a fakt, że jego powrót zależał od cen biletów nie pomagał. Oczywiście Matt pozostałby w Anglii, co prawda dalej od domu i Josha, ale w ojczyźnie. Niby bliżej, ale daleko. Alfa się tego trochę obawiał – teraz wracał dosłownie na parę dni, a póki jego pozycja się nie ukształtuje, będzie miał więcej mało płatnych sesji, zamiast konkretnych i dobrze płatnych projektów. Nie miał w czym przebierać, łapiąc się wszystkich szans. Mając możliwość powrotu do domu, chciałby go podzielić jak najlepiej, a dodatkowa odległość między nimi… Nie mogła przynieść wiele dobrego do ich zgrania.
- Mówiłeś, że zgłosisz podanie do akademika dla omeg, nie wspominałeś o żadnym innym – uniósł brew, patrząc na niego sceptycznie, jakby już teraz miał zupełnie inną wizję życia niż Matt. Zaraz jednak rozluźnił się bardziej, uśmiechając. Obaj wiedzieli, że Evans częściowo zdecydował, tylko bronił się jeszcze przed podjęciem oficjalnej, ostatecznej decyzji.
Powiedzenie tego co chciał, nie spowoduje nagłej tragedii i końca świata.
- Więc zmężniałem? Nie mówiłeś mi tego – puścił się go, aby obrócić się wokół własnej osi, jakby chwalił się tym jak wygląda. – A to chciałbym bardzo usłyszeć. Tylko pomińmy ten fragment, gdzie nie byłem męski wcześniej.
Ellie z Maxem w tym czasie rozkładali rzeczy na ogródku. To właśnie tam młodzi mieli zając miejsce, aby napić się lemoniady, zjeść obiad i spróbować sławnego już sernika Pani Evans.
- Jakoś pomóc? – Josh zapytał od razu, biorąc swoje buty w dłoń, aby przejść z nimi na ogródek. Kobieta zapewniła go jednak, że miała to pod kontrolą. Wszyscy jakoś zignorowali w tym wszystkim rządzenie się Maxa. Prawie. - Z takim językiem będziesz potrzebował szybciej alfy niż nie – Josh zażartował, rozkładając się na fotelu. Założył też okulary, odchylając głowę do słońca. Druga alfa rozłożyła rzeczy, które przynieśli, wraz z sałatką zrobioną przez ich mamę. – Żeby obronił Twój pyskaty tyłek.
- Awww, patrzysz się na mój. Nie powinieneś zająć się lepiej swojej? – Max zafukał, patrząc na Matta, ewidentnie zakładając, że rozmowa przebiegła pomyślnie.
- Z tego co wiem, już zajął się – Ellie mruknęła, mniej zadowolona z tego tematu.
- Czy naprawdę musimy rozmawiać o tyłkach i seksie? – Josh jęknął, zerkając w stronę drzwi, nie czując się komfortowo z tą rozmową, gdy gdzieś czaiła się Pani Evans.
- Zbyt trzeźwy na dorosłą rozmowę? – Ellie zakpiła, doskonale znając pewne wyskoki Josha za granicą, a reszty domyślając się.
- Jestem niepełnoletni. Nie wiem co sugerujesz – uśmiechnął się uroczo. – Nie jestem tylko zainteresowany obgadywaniem tyłka Jimina, niezależnie jak seksowny nie byłby.
Josh powstrzymał ochotę zerknięcia na Matta, niemo pytając czy może o tym rozmawiać. Miał być dzielny i konsekwentny. Dotychczasowo łatwo sypał komplementami, więc nikogo nie powinien zdziwić  ten komentarz, poza tym, ze Josh nagle mógł mówić o seksie, bo go doświadczył.
Racja. 
- Pomogę mamie. Waszej - podniósł się się, tym razem skrępowany przez przejęzyczenie, uciekając do kuchni. 
0 notes